piątek, 13 maja 2016

Imagin Zayn cz.36


Siedziałam z Zaynem w restauracji i mimo, iż uwielbiałam sushi, to w ogóle nie miałam ochoty jeść. Kompletny brak apetytu spowodowany uporem mojego chłopaka, który stale utrudnia nam nasze życie.
- Jakbym wiedział wcześniej, że będziesz tak dłubać, to bym cię zabrał na hamburgera za 2 dolce- odpowiedział Zayn patrząc na mój pełny talerz.
- Nie mam ochoty - odsunęłam od siebie talerz, wpatrując się w niego wyczekująco.
- Mandy jeśli myślisz, że głodowy strajk cokolwiek da, to masz rację. Da ! Będziesz wyglądać jak anorektyczka a i tak mnie to nie przekona do zmiany decyzji. - powiedział twardo patrząc na mnie intensywnie.
- Głodowy strajk ? Serio myślisz, że przez twoje głupie zachowanie do końca życia nie będę nic jeść?!- prychnęłam, na co tylko przewrócił oczami i wrócił do jedzenia. Znowu zapanowała między nami cisza, która zaczęła mi poważnie działać na nerwy. Dlaczego nie możemy jak normalna para porozmawiać tylko albo milczymy albo się kłócimy. Witam w świecie Mandy Evans ! Wpatrywałam się bezcelowo w widok za oknem i myślami odpłynęłam do czasów dzieciństwa. Wstyd się przyznać, ale ja sama zaniedbałam swoją rodzinę. Nie widziałam ich od lat, bynajmniej nie z powodu kłótni tylko... w sumie to sama nie wiem. Potrzebowałam samotności i samodzielności. Nigdy nie należałam do rozpieszczonych dziewczynek. Byłam indywidualistką lubiącą zawsze postawić na swoim. Poczułam ukłucie w sercu, gdy przypomniałam sobie, że powiedziałam im, że obydwoje z Zaynem podjęliśmy decyzję o rozstaniu, nie wiedzą nic o zdradzie, o zaczątkach mojej depresji. Czemu im tego nie powiedziałam? To proste, od razu zaczęliby się nade mną użalać, litować, a to pogorszyłoby jeszcze bardziej moją sytuację. Wolałam sama sobie ze wszystkim poradzić. I udało się... nie mniej jednak kosztem relacji z bliskimi. Oni chyba nawet nie do końca wiedzą o tym, że wróciłam do Zayna, zostawiając Jacka, którego poznali przez Skype'a kiedy składałam życzenia urodzinowe tacie. Robiłam wyrzuty Zaynowi, sama nie będąc lepsza... moje życie jest skomplikowane, i sama dalej brnę i robię wszystko, by było coraz gorzej. Czy znacie na świecie osobę głupszą i mniej stałą emocjonalnie ode mnie ? Ja chyba potrzebuję pomocy specjalisty, bo moja normalność straciła znaczenie.
- Man zjedz coś. - z myśli otrząsnął mnie głos chłopaka, który ni stąd ni zowąd trzymał moją dłoń. Aż tak odpłynęłam, że tego nie zauważyłam ? Brawo ja!
- Nie jestem głodna - chciałam wysunąć dłoń,ale skutecznie mi to uniemożliwił.
- Dlaczego jesteś taka uparta?
- Chcę stworzyć z tobą normalną relację! Bo ta nasza nie należy do normalnych !
- Co do tego mają moi rodzice ?
- Zaczęliśmy wszystko od nowa, tak ?
- No tak
- Właśnie, a ja bym chciała pogadać z twoją mamą, pójść na zakupy z Wali, zrobić warkocze Saafie, udawać mądrą przy biznesowych rozmowach z tatą i czuć, że w końcu jestem dla ciebie ważna ! - powiedziałam cofając dłoń gwałtownie.
- Jesteś dla mnie ważna, Mandy naginasz fakty!- powiedział siląc się na spokojny ton.
-  Twoja rodzina jest dla mnie ważna, dobrze czuję się w ich towarzystwie! Kiedy mnie do nich zabierałeś czułam się... jak członek rodziny, faktycznie jak ktoś dla ciebie ważny, bliski. A teraz... teraz czuję się, jakbym była dla ciebie po prostu dziewczyną. Dziewczyną, z którą możesz w każdej chwili zerwać, bo nie łączy was zażyła relacja. - fakt, trochę nadkoloryzowałam, ale Zayna ruszają tylko takie przesadne argumenty! Tak już było, jest i będzie.
- Jesteś nieobiektywna, zupełnie ! Nie wiem, co w ciebie wstąpiło, dziewczyno! - nie spoglądając na mnie przywołał kelnera prosząc o rachunek. Kolejny raz tego dnia byłam wściekła na niego za to, jak mnie traktuje.
- Nic nie wiesz !  - powiedziałam przez ramię kelnera, z którym rozliczał się Zayn
- Dziękuję, reszty nie trzeba - uśmiechnął się kompletnie mnie ignorując.
- Wracasz autem, czy mam zamówić taksówkę? - zapytał oficjalnym tonem
- Mam auto na parkingu! - powiedziałam wychodząc z restauracji, kompletnie nie dbając o to, czy Zayn zrobił to samo. Szłam mozolnym krokiem myśląc stale o swoim popieprzonym życiu, które już chyba nigdy nie będzie niczym z bajki. Kiedy dotarłam do swojego autka spostrzegłam, że Zayn przy nim stoi. Jak on to zrobił? - pomyślałam nie kryjąc swojego zdziwienia.
- Rozumiem, że jedziesz ze mną ? -zapytałam otwierając pojazd
- Jadę. - odpowiedział krótko wsiadając do auta. Super...
Znowu jechaliśmy w milczeniu, włączyłam więc radio, chcąc choć trochę umilić sobie 20-minutową drogę do domu. Akurat natrafiliśmy na audycję "dla zakochanych", w której puszczane były dosyć nudne, nie mniej jednak piękne ballady  i piosenki o miłości.
Wśród nich znalazła się piękna piosenka, która wzruszyła mnie niesamowicie... albowiem doskonale przedstawiała to, co chciałabym kiedyś od niego usłyszeć :
For you I could do anything
Whatever you'd like just say it
I'm really able to do many things
For you I could change everything
I could even start to believe
I'm really able to do many things
For you I pick field flowers
I look for the rarest ones
I'm really able to do many things
I'd like the most to lock you in a cage
Cause I love looking at you
I'm really able to do many things
It's everything I want
It's everything I wish I had
It's everything I won't ever have
It's everything I want
It's everything I wish I had
It's everything I won't ever have
Open eyes, look yourself
There's a fog ahead us
For you I could do anything
Whatever you'd like just say it
I'm really able to do many things*
Zayn przyglądał mi się uważnie, ale ja udawałam, że tego nie widzę, wpatrywałam się zamyślona w drogę.
Dojechaliśmy w końcu na miejsce, Zayn wysiadł z auta i ruszył przed siebie.
- Zayn dokąd ? - krzyknęłam, na co się odwrócił i i mruknął zwykłe "na spacer" i zniknął mi z pola widzenia. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w kierunku mieszkania nieco zamyślona. Nie martwiłam się o niego, miał w zwyczaju, że wolał myśleć nad sobą na neutralnym gruncie w samotności  i szanowałam to, dlatego pozwoliłam mu i postanowiłam dać mu czas na przemyślenie.

Weszłam do kuchni, zrobiłam sobie gorącą czekoladę siadając przy oknie. Wzięło mnie na wspomnienia, więc bez najmniejszego zawahania przeszłam do salonu i otworzyłam jeden z moich albumów, który przedstawiał zdjęcia od ok 16 lat do teraz. Z łezką w oku przeglądałam uważnie każde zdjęcie. W tym wspólne z Zaynem... młodzi, głupi, szczęśliwi, szaleni... czy kiedykolwiek będę miała okazję zobaczyć jego cudowne iskierki w oczach ? Marzyłam o tym, by wrócił Zayn sprzed kilku lat. Mój radosny, wesoły, szalony łobuz. Kochałam w nim to, a teraz... on jest smutny. Naprawdę. Mimo iż jesteśmy razem i wiem, że walczył o to i kamień spadł mu z serca, ale to nie wystarczy mu do pełni szczęścia. Jestem pewna, że potrzebuje wsparcia i obecności rodziców. Pytanie tylko kiedy on to zrozumie ?
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, ale już naprawdę nie miałam ochoty podnosić wzroku znad albumu. I tak będzie mnie ignorował przez najbliższy czas. Wyczułam, że stoi za mną, ale nie ruszyłam się z miejsca, dopóki nie ujrzałam przed sobą bukietu składającego się z 60 albo i większej ilości herbacianych róż. Moich ulubionych. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, on zacytował tekst piosenki z auta.
- "Dla Ciebie mógłbym zrobić wszystko
Co zechcesz powiedz tylko
Naprawdę na dużo mnie stać
Dla Ciebie mógłbym wszystko zmienić
Mógłbym nawet uwierzyć
Naprawdę na dużo mnie stać
Dla Ciebie zrywam polne kwiaty
Szukam tych najrzadszych
Naprawdę na dużo mnie stać
Najchętniej zamknąłbym Cię w klatce,
Bo kocham na Ciebie patrzeć
Naprawdę na dużo mnie stać" - złożył pocałunek na mojej głowie, a ja...cóż mogłam zrobić. Wzruszyłam się, to był jeden z najpiękniejszych rzeczy, jaką dla mnie zrobił. Spojrzałam na niego zaszklonymi oczami, on zmusił mnie, bym wstała. Posadził mnie sobie na kolanach przytulając moje ciało do swojego.Siedzieliśmy tak nie zamieniając ani jednego słowa. W końcu odwróciłam twarz w jego stronę muskając jego usta. Z początku nasz pocałunek był delikatny, czuły, z czasem stał się coraz bardziej namiętny, brutalny, nie chcieliśmy tego przerywać. W końcu nie ma to jak buziaki na zgodę... czy jestem aż tak głupia, że lubię te nasze kłótnie właśnie ze względu na te namiętne, głębokie pocałunki pełne tęsknoty, czułości ? Chyba tak, bo nic nie jest w stanie ich zastąpić. Wystarczają tylko jego usta, a ja już zapominam o całym źle tego świata. Mimo iż dalej pamiętam, czego od niego wymagać.
- Kocham cię - szepnął przygryzając moją wargę
- Wolałabym usłyszeć coś innego - powiedziałam lekko się odsuwając
- Przepraszam za to, że zachowywałem się jak dupek.
- W porządku, ale dalej to nie to. - zagryzłam wewnętrzną stronę policzka patrząc na niego wyczekująco.
- Ech... - lekko się spiął, więc stwierdziłam, że na razie nie będę naciskać. Przytuliłam się do niego, składając pocałunki na jego policzku, szyi, sunąc w kierunku jego czułych miejsc. Od razu się rozluźnił, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Dobrze kochanie, dam ci czas - powiedziałam łapiąc oddech, dodatkowo ziewając
- Zmęczona ? - zapytał z uśmiechem
- Mhm - pokiwałam głową wtulając się w zagłębienie jego szyi.
- To idziemy , Kwiatuszku - zanim zdążyłam odpowiedzieć, już miał mnie w ramionach i piął się po schodach wzwyż. Położył mnie na miękkiej pościeli i złożył pocałunek na moim czole.
- Kocham cię - ziewnęłam uśmiechając się lekko
- Ja ciebie jeszcze bardziej uparciuchu- objął mnie szczelnie swoim ramieniem, odwracając głowę w bok. Myślał o czymś intensywnie, a ja miałam nadzieję, że w końcu udało mi się osiągnąć chociaż fragment swojego celu.
Zmęczona zamknęłam oczy i znalazłam się w krainie Morfeusza.
*Perspektywa Zayna *
Znałem ją aż za dobrze i doskonale wiedziałem, że nie będę mieć spokoju, jeśli nie postawi na swoim. Moje argumenty nijak na nią działają, a ja naprawdę mam dosyć tego wszystkiego. Nie po to tyle walczyłem o jej zaufanie, o naszą miłość, by zepsuć to wszystko jakimś durnym spotkaniem z rodzicami. Chce ? Proszę bardzo ! Pójdę tam z nią, ale niech nie liczy na to, że kiedykolwiek będzie tak, jak dawniej. Dla mnie oni nie istnieją ! Nie istnieją i koniec ! Po tym wszystkim, co mi zrobili, nie widzę najmniejszych szans na jakiekolwiek pojednanie. Żadne przeprosiny nie zrekompensują mi tego, co przeżyłem poniekąd przez nich. Mandy zawsze była miękka, zwłaszcza, jeśli chodziło o rodzinne sprawy. Traktowała moją matkę jak swoją i pewnie dlatego tak bardzo jej na tym zależy. Widzi w niej wzorcową matkę, a tak naprawdę nie zdaje sobie nawet spraw, przez co przez właśnie tę kobietę przechodziłem. To z pozoru wszystko wygląda tak pięknie ! Duża willa, spory majątek, sielanka trwa. Pytanie tylko, co z tego ?! Moja matka nigdy nie potrafiła zrozumieć, czego od niej oczekuje.Zawsze to ja byłem tym złym ! A oni ?! Biedna rodzina, która boryka się z tym nieznośnym buntownikiem, który gdyby nie ojciec już dawno siedziałby w pierdlu ! Tak! Tak właśnie myślą ludzie ! A nigdy nie pomyśleli o tym, że moja rodzina nie spełnia podstawowych funkcji! Mają w nosie to, co się u nas dzieje! Najważniejsze były, są i będą pieniądze ! Gdyby Mandy znała całą prawdę... na pewno nie prosiłaby mnie o to, bym kiedykolwiek im wybaczył.... Wobec tego, czemu nie zna prawdy ? Nie wiem... nie chcę ją ranić.... Ona naprawdę z wielu rzeczy nie zdaje sobie sprawy. Jest taka niewinna... Zawsze żyła w swoim wyidealizowanym świecie. Tak naprawdę rzadko kiedy miała zły nastrój... odkąd ją poznałem,  była promykiem w moim życiu. Nie chcę narażać ją na stres i co najważniejsze nie mogę pozwolić, by znowu ode mnie odeszła. Prawda jest taka : im mniej wie o moich stosunkach z rodzicami, tym lepiej. Gdyby wiedziała wszystko od początku... prawdopodobnie już dawno nie byłoby jej przy mnie. A ona jest dla mnie wszystkim, dlatego muszę ją chronić, muszę zrobić wszystko, by nie dowiedziała się pewnych faktów... Faktów, które doszczętnie wyniszczą wszystko, co było między nami. Pytanie tylko... na ile uda mi się ukryć swoją przeszłość ? Obawiam się, że na pewno nie na długo.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
* piosenka "Dla Ciebie "w oryginale zespołu Myslovitz, przetłumaczona na potrzeby imaginu. Polecam odsłuchanie oryginału. Jest mega *.*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka Mordki moje ! :D Cóż znowu brak czasu, a ostatnio i też weny mi doskwiera, ale spokojnie, jakoś go zażegnałam. Ze względu na to, że naszła mnie dziś wena, dodaję świeżutkiego (jeszcze niesprawdzonego :P) posta . Liczę na wasze komentarze w takiej ilości (większą oczywiście nie pogardzę), jak pod ostatnim ! :D 8)
Trzymajcie się i do następnego ! ;**