piątek, 27 listopada 2015

Imagin Louis cz.7


Rozmawialiśmy ze sobą całą noc. Poznałam go, jego największe sekrety i poczułam między nami jakąś niewidzialną nić, która w pewien sposób zaczyna nas oplatać i łączyć.
Po tej rozmowie zrozumiałam, że Louis nie jest podłym draniem, który wykorzystuje każdą kobietę na prawo i lewo i potrafi tylko ranić. Dowiedziałam się, że w gruncie rzeczy jest nieszczęśliwym człowiekiem, który ma na swoim barku bagaż przykrych i nieszczęśliwych doświadczeń... Zupełnie tak jak ja. Z tym, że ja miałam chociaż tatę, na którego mogłam liczyć. Tylko jego, bo matki nie chcę znać! On z kolei nie miał nikogo... Zupełnie nikogo. Gdy miał przyjść na świat jego ojciec zostawił matkę, a ona nigdy go nie chciała. Dawała mu to do zrozumienia niemalże na każdym kroku. Nie interesowała się nim, miała go gdzieś, skupiała się tylko na swoich coraz to nowych facetach. Nie zauważyła tego, jak bardzo rani tym swojego syna. Gdy miał 12 lat, poznał swojego ojca, który okazał się podłym draniem, chciał odebrać go jego mamie, by otrzymywać kasę z alimentów. Długo się o niego sądzili, aż w końcu sąd rodzinny postanowił oddać Louisa do domu dziecka, gdzie przeżył 3 lata swojego życia. Tam poznał dziewczynkę o imieniu Emma, która była starsza od niego o rok. Bardzo się ze sobą zżyli, była dla niego jak starsza siostra, bardzo mu pomogła, ale sielanka nie trwała wiecznie. Kolejna decyzja sądu sprawiła, że trafił do wielodzietnej rodziny zastępczej. Oprócz niego w jednym domu mieszkało 10 dzieci i dwóch dorosłych-rodziców. Był w okresie dojrzewania, więc ciężko mu było złapać kontakt ze swoją rodziną. Wiele razy ci ludzie próbowali z nim porozmawiać, ale on nie potrafił... nie potrafił im zaufać. W końcu odpuścili i stał się dla nich powietrzem. Raz podsłuchał rozmowę, z której wynikało, że pragną go oddać z powrotem do sierocińca, bo nie spełnia ich wymagań "starszego brata" dla ich dzieci. Jednak do tego nie doszło. Sam fakt odbił się na psychice dziecka... Jak można być tak okrutnym ? Gdy miał 16 lat zaczęły się jego problemy z alkoholem. Nie mógł poradzić sobie z myślą, że tak naprawdę nikt go nie kocha, że nikomu nie zależy na jego szczęściu. Alkohol był jego jedynym pocieszeniem. A gdy wypił stawał się bardzo agresywny. Jego rodzice zastępczy próbowali wszelkich sposobów, aby temu zaprzestać. W końcu podjęli decyzję za niego i Lou trafił do ośrodka uzależnień. Spędził tam pół roku i to bardzo mu pomogło. Postanowił wtedy, że będzie walczył o swoje życie, że nie zniszczy swojej przyszłości przez niesprawiedliwość i brak łaskawości od losu. Wygrał walkę ze samym sobą. W wieku 18 lat wyprowadził się z Doncaster do Londynu, by zacząć nowe życie. Uczył się, był wzorowym studentem, dostawał stypendia, poszerzał swoje horyzonty, miał coraz więcej znajomości. Założył swoją pierwszą firmę jeszcze na studiach i okazała się ona sukcesem. Kobiet jak twierdzi miał niewiele, ale wiedziałam, że kłamie. Taki przystojny amant jak on na pewno korzystał ze swoich wdzięków nieraz.
Słuchając uważnie jego historii i widząc, ile go to kosztuje uwierzyłam mu niemalże w każde słowo ( z wyjątkiem spraw miłosnych ). Doprowadziłam go do płaczu. Płakaliśmy razem i to jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyło.
- Wiesz już wszystko - powiedział słabym głosem patrząc gdzieś w kąt.
- Chyba potrzebna była ci ta rozmowa, prawda ? - mimowolnie położyłam dłoń na jego ramieniu
- Rzadko o tym mówię. Niewiele osób wie o mojej przeszłości. Sue, nie chcę tego pamiętać, naprawdę, ale to ciągnie się za mną dzień w dzień. Mam kasę, mam ogromną willę, drogie auta, ale co z tego ? Nigdy nie czułem się przez kogokolwiek kochany. Ja nie wiem, jak to jest.
- Louis
- Dlatego chcę w końcu z kimś być, ale tak na poważnie.
- Jesteś na to gotowy ?
- A ty?
- Nie.... nie wiem - odparłam odwracając wzrok.
-  Wiele nas łączy, smutek.... Gdy patrzę w twoje oczy widzę go, tak samo jak w moich. Boję się... - spojrzałam na niego pytająco - boję się miłości, ale chcę tego - wziął moją dłoń i splótł ze swoją. - Moje serce podpowiada mi, że chcę tego.
- A co jeśli zranimy się nawzajem ? Nie znamy się, Louis, a obydwoje dużo przeszliśmy... - nie dokończyłam, przerwał mi w najmniej odpowiednim momencie napierając na moje usta. Jego duże dłonie zaczęły błądzić po całym moim ciele, a ja powoli traciłam zmysły. Przerwał pocałunek, by móc spojrzeć mi w oczy, a ja przybliżyłam jego twarz do mojej i gwałtownie wpiłam się w jego usta. Całowaliśmy się coraz zachłanniej, nasze języki toczyły ze sobą bitwę, a oddechy łączyły się w jedno. To było cudowne uczucie. Nie wiem czemu, ale w tamtym momencie poczułam się wyjątkowa. Obydwoje potrzebowaliśmy swojej drugiej połówki, obydwoje czekaliśmy na tę jedyną osobę... chyba za długo. O jeden dzień za długo płakałam i lamentowałam nad swoim nieszczęsnym losem. Szukałam winy we wszystkich tylko nie w sobie. Tymczasem to właśnie we mnie tkwił problem. Nie pozwoliłam żadnemu mężczyźnie się do siebie zbliżyć, byłam zamknięta w sobie i nie dopuszczałam do siebie nikogo. To moja wina,bo bałam się zakochać. Bałam się miłości, nie chciałam jej. Nie zależało mi, by znaleźć osobę bliską memu sercu. Można powiedzieć, że samotność, do której zdążyłam się już przyzwyczaić wydawała się dla mnie tym najbardziej neutralnym wyborem. Kiedy jesteś samotny, nie ma cię kto zranić. Proste i logiczne, ale na dalszą metę totalnie krzywdzące. Doszłam w końcu do wniosku, że powinnam otworzyć się do ludzi, znaleźć w końcu kogoś, komu by na mnie zależało... Może to właśnie Lou jest niespodzianką od losu... Mam szczerą nadzieję, że nie okaże się kolejną pomyłką.
* Perspektywa Louisa*
Sue jest jedyną dziewczyną, która wie o moim życiu. Zna mnie tak niedługo, a w tym krótkim czasie poznała całą moją historię. W moim życiu nigdy się nie przelewało... Umówmy się, było do dupy ! Inaczej nie mogę tego określić. Kryzys za kryzysem, niepowodzenie za niepowodzeniem.... 
Wszystko, co mnie spotkało odreagowałem w przyszłości... każda kolejna kobieta nie znaczyła dla mnie absolutnie nic. Była zwykłą przygodą i marnym pocieszeniem... Po kilku latach zatęskniłem za prawdziwą miłością... Prawdziwa miłość... Czym jest ? Nie mam pojęcia, bo nigdy nikogo nie kochałem, ani nikt nigdy mnie nie kochał. Moje życie było pełne nienawiści, brutalności i niesprawiedliwości. Teraz pragnę zmian, chcę, w końcu przerwać to fatum, które nade mną ciążyło przez ten cały czas. Nadszedł w końcu ten moment... Doskonale pamiętam TEN dzień, kiedy na plaży ujrzałem JĄ. Była niesamowita, od razu poczułem do niej sympatię, która teraz powiększyła się i śmiało mogę stwierdzić, że jestem w niej zakochany. Może to brzmi banalnie, ale czuję, że byłbym w stanie zrobić dla niej wszystko. Obydwoje zasłużyliśmy na szczęście i głęboko wierzę w to, że nam się uda. Pragnę tego z całego serca. Ta znajomość może przerodzić się w coś o wiele głębszego. Może to sprawi, że uleczymy nasze złamane i skamieniałe serca. To będzie trudne, z pewnością czekają nas wyzwania, bo jak już wcześniej powiedziałem, żadne z nas nie jest przyzwyczajone do obustronnej, wzajemnej miłości, która może się w naszym przypadku okazać zbawienna. Może być nadzieją dla nas, którą ja już schowałem głęboko w sercu. Ta dziewczyna ma coś w sobie, co niesamowicie przyciąga. Mam wrażenie, że skrywa jeszcze nie jedną tajemnicę, ale liczę na to, że poznam je wszystkie przy najbliższych okazjach. Wiem jedno : zrobię wszystko, by dać Sue to, na co zasługuje. Ona z kolei da mi to, czego potrzebuje ja. Będziemy żyć w symbiozie, dlatego żywię głęboką nadzieję, że wytrwamy i  jeszcze znajdziemy szczęście....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka ! :D Jak obiecałam dziś Louis. Mam nadzieję, że się spodobał :D Imagin ten będzie miał jeszcze ok 2 części, może więcej, wszystko zależy od weny :D :P A propo weny... Ostatnio miałam strasznego doła i napływie smutku i rozpaczy napisałam 1-częściowy imagin, który pojawi się na moim blogu za tydzień, Zdradzę tylko, że głównym bohaterem będzie Harry, gdyż on najbardziej pasował mi  do tej historii. Nie mogę się doczekać chwili, w której go w końcu przeczytacie i ocenicie, bo powiem wam szczerze : jestem z niego dumna *.* Po raz pierwszy chyba ;) Dlatego za tydzień Harry, a za dwa... daję wam  możliwość zadecydowania, także komentujcie ! :D 
Pozdrawiam i całuję
Jade :***

piątek, 20 listopada 2015

Imagin Zayn cz.26


Stali wpatrując się w siebie,jakby czas się zatrzymał, nie liczyło się absolutnie nic...tylko oni...

Koncert już dawno dobiegł końca,Liam i Sam poszli do domu, a my zostaliśmy.... zbyt wiele się wydarzyło, by teraz tak po prostu wrócić do domu. Dużo ze sobą rozmawialiśmy, w zasadzie o wszystkim, a ja czułam się, jak ładnych parę lat temu. Ta chwila była cudowna, chciałam, żeby trwała wieki, dochodziła już 2 w  nocy, a my po prostu siedzieliśmy na murku przed areną i mieliśmy totalnie gdzieś to, że robi się coraz chłodniej, a z nieba lecą coraz większe krople deszczu.
- Pamiętasz, jak zapytałem ci się kiedyś, jaki jest twój wymarzony pocałunek ?
- Odpowiedziałam, że w deszczu - uśmiechnęłam się, zadzierając głowę do góry i wpatrując się w niebo.
- Wymarzona sceneria - uśmiechnął się i zamknął mnie w objęciach.
- Kocham cię - szepnęłam,a Zayn zamknął mi usta pocałunkiem... Rany, jak ten gościu całuje, normalnie zwala z nóg za każdym razem.
 -Cholerny deszcz- wyszeptał, opierając o siebie nasze czoła. Czułam jego ciepły oddech, który owiewał moje policzki,wywołując przyjemne dreszcze
- Mi tam nie przeszkadza - uśmiechnęłam się dotykając dłonią jego policzka. Zayn wtulił się w nią, nie spuszczając ze mnie wzroku
- Jesteś cudowna. Zdajesz sobie sprawę, że ja już nigdy nie pozwolę ci odejść?
- Zrób wszystko, by mnie przy sobie zatrzymać, a ja nigdy cię nie zostawię, Zayn.
- A Jack ? - spuściłam wzrok, czując na sobie wyczekujące spojrzenie Zayna
- Gdyby to uczucie, które połączyło mnie z Jackiem było prawdziwe i szczere, nie byłoby mnie tu. Oszukiwałam sama siebie i wmawiałam sobie, że wszystko jest ok,że bardzo dobrze mi bez ciebie i Jack potrafi mi ciebie zastąpić... w gruncie rzeczy, dziura w moim sercu była zbyt wielka, by mógł mi załatać ją w całości... To potrafi tylko jedna osoba... Ty, tylko ty, Zayn - dużo kosztowało mnie, by w końcu postawić kawę na ławę  i oddać mu swoje serce na tacy... ponownie
- Dasz mi tę ostatnią szansę ?
- Ostatnią, Malik, ostatnią - zaśmiałam się i nagle poczułam jak Zayn mnie unosi i obkręca wokół własnej osi.
- To najpiękniejsza noc w moim życiu!!!! - krzyknął,
- Puść mnie wariacie i nie krzycz, bo jest cisza nocna ! - zaśmiałam się.
Mimo ciemności widziałam w jego oczach te cudowne iskierki, które po latach znowu się w nich znalazły.
- Kocham cię, Mandy
- Wiem,a teraz mnie puść, mam lęk wysokości - powiedziałam z uśmiechem,zanurzając dłonie w jego kruczoczarnych włosach.
- Pojedziemy do mnie ?
- Chcesz, żeby noc była jeszcze piękniejsza ? - wybuchnęłam śmiechem
- Do niczego nie będę cię zmuszał, dobrze o tym wiesz. Znasz mnie
- Wiem, kochanie... ale... tak się składa, że ja też tego chcę. - uśmiechnęłam się i musnęłam jego pełne usta
- Chyba nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać - mówiąc to znowu wziął mnie na ręce i biegnąc zaniósł mnie do swojego auta.

Po kilku minutach znaleźliśmy się w jego willi.
- Znowu zmieniłeś wystrój ? - zapytałam rozglądając się po wnętrzu
- Wczoraj była tu ekipa remontowa, która zmieniła kolor ścian w willi no i przywieźli nowe meble do sypialni.
- Do sypialni ?
- Liczyłem na to, że ktoś  w końcu do niej zawita. - uśmiechnął się kładąc ręce na mojej talli i przybliżając mnie do siebie. Przyglądał mi się, jego brązowe oczy znowu mnie hipnotyzowały, sprawiały, że w nich tonęłam . Jego gorące usta po raz kolejny zetknęły się z moją skórą, wywołując na niej gęsią skórkę. Całował mnie schodząc z pocałunkami coraz niżej. Wplotłam swoje palce w jego zmierzwioną włosy po raz kolejny. Uwielbiałam to robić.  Przeczesywałam dłonią pojedyncze kosmyki jego dłuższych włosów. Słyszałam jak bije mu serce,  z każdą sekundą coraz  mocniej.
Zachowywaliśmy się jak stęskniona  sobą para dwójki zagubionych w swoim życiu ludzi,  której do szczęścia brakuje tylko swojej bliskości. Zayn czule muskał moje usta, a następnie wziął mnie na ręce i usiadł na kanapie trzymając mnie na kolanach. Jego dłonie w przyjemny sposób działały na moje ciało. W końcu się od siebie oderwaliśmy, próbując złapać oddech.
- Kocham cię
- Już to mówiłeś - przewróciłam zabawnie oczami
- I będę to powtarzał do końca
- Obiecujesz ?
- Oczywiście
- Wiesz... dość odważna deklaracja
- Nigdy nie przestałem cię kochać, Mandy, a moje życie bez ciebie było totalnie bez sensu. Może to się wydaje banalne, ale naprawdę tak było. Nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca,a teraz w końcu cię mam i nie będę już takim głupkiem, jakim wtedy byłem. Nauczka na całe życie, skarbie.
- Kocham cię - wtuliłam się do niego mocniej i narkotyzowałam się jego cudownym zapachem.
- Jesteś jedyną osobą na świecie, od której pragnę to słyszeć codziennie
- Dobrze wiedzieć.


Przy butelce dobrego wina spędziliśmy błogo czas, wygłupiając się niczym małe dzieci. Ta chwila przypomniała mi, jak bardzo brakowało mi jego bliskości, ciepła, uśmiechu, dźwięcznego śmiechu i ciepłego oddechu, śmiesznych historyjek i żartów. Cudownie jest, gdy to, co roiło się w naszych głowach staje się niezwykłą rzeczywistością. On, był tu, był przy mnie, czarował mnie swoim uśmiechem i sprawiał, że uśmiechałam się jak wariatka. Jest dla mnie jak narkotyk, bez którego życie było naprawdę ciężkie. Teraz mam go i choćby nie wiem co zrobię wszystko, by nam się udało.
W chwili, gdy wylądowaliśmy w jego sypialni, nie liczyło się nic. Wiedziałam, że pragnę tego najbardziej na świecie. Myślami wróciłam jednak do Jacka, którego z pewnością zrani moje zachowanie, ale.... co poradzić na to, że tak naprawdę przy Zaynie jestem naprawdę szczęśliwa. Czy można mnie potępiać za to, że zwyczajnie się pogubiłam w swoich uczuciach, że tak naprawdę nie wiedziałam, czego pragnę i kogo pragnę ? Mam nadzieję, że zostanie mi to wszystko wybaczone. W końcu działam zgodnie ze swoim sercem, mimo iż głęboko w sercu czułam żal do siebie o to, że zraniłam faceta, który okazał mi tyle uczucia i dobrego serca... ale ta miłość nie przetrwałaby próby czasu... bo kocham tylko Zayna... jestem tego pewna w stu procentach, jak niczego innego.


Obudziłam się w objęciach Zayna i czułam się błogo jak nigdy. Uśmiechnęłam się sama do siebie widząc rozmierzwioną czuprynę Zayna i jego uroczą, zaryzykowałabym pojęcie anielską twarz.
Jeszcze nigdy nie byłam taka szczęśliwa !! Nigdy ! Nareszcie wszystko się układa !


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie moi kochani! Nie wiem, w jaki sposób mam was przeprosić . Naprawdę bardzo mi głupio i przykro, że przez tak długi okres nic nie pojawiło się na moim blogu, co jest powodem braku czasu. Mam gorący okres w liceum i nawet ucząc się po nocach nieraz nie wyrabiam :/ Mam mnóstwo nauki, ale staram się pisać w wolnych chwilach, bo jesteście dla mnie naprawdę bardzo ważni ! Dzięki wam, moja samoocena podskakuje z dnia na dzień . Uwielbiam czytać wasze komentarze i wzruszyło mnie też to, że się o mnie martwicie ( dziękuję Anonimku :**) i przepraszam, że nie dałam żadnego znaku życia. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i że rozdział się podoba :D
POZDRAWIAM I KOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOCHAM WAS !!! <33333