piątek, 31 października 2014

Imagin Harry cz.4

- Hej siostra! Jak tam ? – Liam wparował do mojego mieszkania, jak to miał w zwyczaju nawet bez zaproszenia. Czasami miałam wrażenie, że po prostu  mnie sprawdza, żebym nie zrobiła czegoś głupiego. Za późno braciszku. – krzyczała moja podświadomość.
- Hej Li, noo u mnie bez zmian. Napijesz się czegoś?
- Nie ,dzięki.
- Czy Soph nie miała mieć przypadkiem usg dzisiaj?
- Poszła.
- Sama ? Liam dlaczego przejmujesz się mną, a nie swoją żoną, która do tego lada dzień urodzi Ci dzieci, na Boga.
- Martwię się o Ciebie, po ostatnim, wolę jednak być przy tobie – przytulił mnie mocno.
- Liam, czy możemy o tym nie gadać? Było minęło nooo – przewróciłam teatralnie oczami.
- Siostra, twoje życie nie zmieni się dopóki nie znajdziesz chłopaka, Ty go potrzebujesz? Kiedy wreszcie przestaniesz żyć przeszłością ?
- Czy Ty nie rozumiesz, że nie chcę ?
- Nie krzycz, spokojnie
- Dobra, nieważne, a jak Soph ?
- Dobrze, dziś czuła się co prawda nie za dobrze, no i marzy, żeby wrócić do swojej dawnej wagi – zaczął się śmiać.
- Noo bardzo śmieszne, wy faceci tego nie rozumiecie – udawałam naburmuszoną, ale nie mogłam się powstrzymać i mu wtórowałam.
- Rozumiemy o wiele więcej, niż wam , kobietom się wydaje, siostra.
- Taaaa, długo mogłabym argumentować, że tak nie jest.
- Czy Ty musisz najeżdżać na każdego samca alfa ?
- Nie, na Ciebie nie, bo Ty akurat jesteś moim ideałem – puściłam mu oczko, na co znowu zaczęliśmy się śmiać.
- Noo to jest wielu facetów do mnie podobnych, ba nawet lepszych. – naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. –spodziewasz się kogoś ?
- Nie, może to listonosz, otworzę. Zaraz po uchyleniu drzwi nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
-Harry, co tu robisz ?
- Mogę ? – posłał mi boski uśmiech.
- Tak, pewnie chodzi Ci o pełnomocnictwo, które przez przypadek wzięłam do domu, co nie ? – Harry zdziwił się tym, co mówię ,ale po chwili zorientował się, że nie jestem sama.
-Tak właśnie to. – powiedział, Liam na szczęście niczego nie zauważył .
- Zaraz Ci je dam, aa tak przy okazji, to mój brat, Liam. Liam, to mój stażysta, Harry.  – zostawiłam ich samych i pobiegłam po jakiekolwiek dokumenty, żeby nie zostać zdemaskowana. Tymczasem chłopcy gadali.
*Perspektywa Liama*
Kiedy zobaczyłem tego gościa, od razu wiedziałem, że nie jest on zwykłym pracownikiem kancelarii mojej siostry. Widziałem, jak Susan kłamie jak z nut, a te całe „ pełnomocnictwa” to istna ściema. Postanowiłem się czegoś o nim dowiedzieć. Wydaje się być miłym, ale też trochę kobieciarzem, może pozory mylą.
- Stażysta ? No proszę, studiujesz jeszcze ?
- Tzn, teraz mam aplikację w kancelarii Susan.
- Aaa wiesz co, powiem Ci szczerze, że nie wiem, co wy widzicie w papugowaniu, na serio – próbowałem jakoś rozluźnić atmosferę. Na szczęście Harry to bardzo wyluzowany chłopak.
- Wiesz co, sam nie wiem, marzenie mamy – uśmiechnął się. – Ale powiem Ci, że teraz jestem jej za to wdzięczny, że mnie namówiła.
- A jaką szefową jest moja sis ? Pewnie szorstka i upierdliwa na maksa.
- Bywa, ale ja uważam, że i tak jest sympatyczna. Umiesz dochować tajemnicy ?
- Pewnie, a co ? – robiło się ciekawiej.
- Boo moim zdaniem to ona jest gorąca, jeśli wiesz, co chcę przez to powiedzieć – posłał mi łobuzerski uśmiech. Nie widziałem chyba bardziej pasującego faceta do Susan, na serio, nadają na tych samych falach.
- Poważnie ? Noo too do boju.
- To nie takie proste, ona jest taka…. Charakterna
- Ojj i to bardzo, ale uwierz, jeśli w jakikolwiek sposób ją do siebie przekonasz, będzie Twoja. Ona wiele przeszła, więc jeśli nie myślisz o niej poważnie, to lepiej daj sobie spokój, taka rada, bo znam ją oo wiele dłużej niż Ty, Harry.
- Dzięki, Stary – W tym momencie dołączyła do nas Susan.
* PERSPEKTYWA SUSAN*
- Proszę, nie mogłam ich znaleźć, ale w końcu mi się udało.
- Dobra, siostra, ja lecę, trzymaj się – Liam przytulił mnie i pocałował w policzek.
- Ale już ? Dopiero,co przyszedłeś.
- Muszę jechać po Sophie, wiesz, jak ona się wkurzy, to przerąbane, ale na pewno jeszcze wpadnę w tym tygodniu, pa
- Papa, ucałuj ode mnie Sophie no i maluszki, na razie.
Liam wyszedł , zostawiając mnie samą z Harrym.
- Ładnie to tak kłamać – próbował mnie pocałować, ale zasłoniłam się teczką. Po ostatnim doświadczeniu doszłam do wniosku, że fajowo się z nim droczy.  Czekałam na jakiś odruch z jego strony. Nie musiałam długo czekać, Harry rzucił teczkę na ziemię i bez pytania skradł mi całusa. Tęskniłam za jego ustami, nie powiem.
- Harry….
- Ciiii nic nie mów – wziął mnie w swoje ramiona i usadził mnie na swoich kolanach. Było mi dobrze w jego ramionach. Milczeliśmy, jakoś słowa nie były nam potrzebne. Po jakiś 15 minutach Harry przerwał ciszę.
- Susan powiedz mi, dlaczego boisz się zakochać?
- Harry ja nie boję się zakochać.
- Boisz się !
-Nie, boooo…. zakochałam się w Tobie . –wyznałam szczerze.
- Naprawdę ?
- Kocham Cię Harry.- wtuliłam się w niego, a on jeszcze mocniej mnie objął.
- Ja Ciebie też, śliczna – ucałował moją skroń. – to skoro tak, to opowiedz mi o rozwodzie, kochanie będzie Ci lżej.
- Ja nie chcę o tym rozmawiać, Harry.
- Proszę, raz na zawsze zakończmy ten temat.
- Ehh – wzięłam głęboki oddech. – Miałam 19 lat jak poznałam Toma, zakochałam się w nim,był synem znanego przedsiębiorcy z Dublina. Każda dziewczyna mi go zazdrościła. Ja byłam taka szczęśliwa, że wybrał właśnie mnie. Oświadczył mi się, bez wahania się zgodziłam. Po ślubie jednak nasze życie nie było takie kolorowe. Kłóciliśmy się o drobnostki, nawet o bałagan, o piwa, o ciuchy, dosłownie o wszystko. Któregoś dnia.. –łza spłynęła po moim policzku, Harry natychmiast ją wytarł.
- W porządku ? –zapytał czule
- Tak, któregoś dnia zobaczyłam go na mieście z jakąś długonogą rudą dziewczyną. Zrobiłam mu okropną awanturę w restauracji, w której ich przyłapałam. A on przy wszystkich powiedział mi, że się zaniedbałam, że wyglądam koszmarnie, że jestem okropna..
- Jak on mógł coś takiego o Tobie powiedzieć, idiota !
- Godzinę po tym wyprowadził się i wniósł pozew o rozwód. Kochałam go, mimo tego wszystkiego, ale jednocześnie nienawidziłam. Popadłam w depresję, resztę już znasz.
- I nie miałaś nikogo więcej ?
- Miałam, ale jednemu zależało tylko na mojej kasie, a drugi mnie oszukał, więc bardzo zraziłam się do facetów.
- Ja nigdy Cię nie zostawię – powiedział i złożył pocałunek na moich ustach.
- Obiecujesz ?
- Obiecuję, Susan kocham Cię, naprawdę.
- Harry nie obiecuj mi takich rzeczy, jeśli nie dotrzymasz słowa, to boli jeszcze bardziej.
- Kochanie, ja nigdy Cię nie skrzywdzę, zależy mi na Tobie.
- Czy Ty w ogóle masz oczy ? Spójrz na mnie! Jestem paskudna, po depresji i rozwodzie. Powinieneś znaleźć sobie normalną dziewczynę .
- Ale ja chcę Ciebie i tylko Ciebie. – znowu mnie pocałował.
- Harry teraz tak mówisz.
- Jeny, jaka Ty jesteś pesymistka, Susan KOCHAM CIĘ! Tobie najwyraźniej trzeba milion razy powtarzać, ale będę to robił do końca życia, tylko mi na to pozwól, proszę.- poczułam, jak łzy napływają mi do oczu, byłam taka wzruszona jego słowami, że nie mogłam go odepchnąć, teraz wiem, że mówi szczerze i chcę zaryzykować. Zobaczymy, co czas przyniesie. Kto wie, może to właśnie Harry jest moim wymarzonym księciem z bajki?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka :D Troszkę się zapuściłam w pisaniu postów, za co bardzo, bardzo was przepraszam :*
Ta część imaginu jest ostatnią. Ostatnią przybył do mnie pomysł na dość długi imagin o Lou i Zaynie, którego 1. część pojawi się niebawem.
Pozdrawiam :*

piątek, 24 października 2014

Imagin Harry cz.3

- Ty też uważaj, księżniczko, damo mojego serca, spuść mi swój warkocz!
- No wiesz- prychnęłam, przecież ja mam włosy do ramion. Jedno jest pewne: przy Harrym zapominam o wszystkich problemach i troskach. Czyż nie na tym polega miłość?
- To nie ma znaczenia, Susan – popatrzył prosto w moje oczy
- Harry nie powinniśmy….
- Masz takie piękne oczy, wręcz hipnotyzujące. – uśmiechnął się cudnie.
- Harry! – odsunęłam się od niego. – Przygotowałeś te papiery, o które Cię prosiłam ?
- Za chwilę będą, już kończę.
- No ja myślę, za chwilę widzę je na moim biurku, dziękuję
- Dlaczego boisz się zakochać? – zapytał i zniknął za drzwiami. Zostawił mnie samą z moimi myślami. Zastanawiałam się, czemu tak się zachowałam wobec Harryego. Kogo ja oszukiwałam, przecież ja się w nim zakochałam. Dlaczego ranię i sprawiam przykrość ludziom, na których mi zależy?
- Proszę – Harry z powrotem wszedł i rzucił pozwy na biurko.
- Zaczekaj! Siadaj !
- Słucham.
- Nie podoba mi się takie zachowanie w pracy, jasne ? To jest bezczelne, to raz, a dwa to ważne dokumenty! – dla mnie to było już przegięcie. Pan Styles pokazuje swoje humorki. Nie, nie ze mną takie numery.
- Jasne. Ale powiedzieć Ci coś szczerze ?!
- Mów.
- Zachowujesz się jak pierwszej klasy feministka, wiesz ?! Wkurza mnie to !!!! Nie każdy facet, to dupek!!!!!! – wykrzyczał mi w twarz.
- Ale większość! Zależy im tylko na jednym! Wykorzystują kobiety na prawo i lewo !!!! Są okropni !!! Popieprzeni egoiści!!! – warknęłam.
- Egoiści ?! A ilu znasz ? Dwóch?! Nie mierz wszystkich wg swojej miary !!!! – zrzucił część rzeczy z mojego biurka
- Tak ?! Świetnie!! A Tobie może nie zależy, co ?! Myślisz, że seksem wszystko załatwisz!!? Mylisz się!
- A skąd wiesz, co myślę?! A noo tak, bo Panna Payne wie wszystko najlepiej !
- Jasne, że tak, jestem wykształcona, doświadczona. Nie jestem małolatem, tak jak Ty!!! – zrzuciłam resztę rzeczy z biurka  i stanęłam na nim. Sama nie wiem, czemu. Byłam wściekła, serce waliło mi coraz mocniej. Co ten szczeniak może wiedzieć o życiu?!
- Małolatem ? Myślisz, że jestem idiotą ?! Wręcz przeciwnie! – również wszedł na mebel. Był ode mnie oddalony o zaledwie kilka centymetrów.
- A kto powiedział, że jesteś idiotą ?! Jesteś po prostu dla mnie smarkaczem !
- Tak ?! – przybliżył się do mnie
- Tak !!!!
- Powtórz to ! – szarpnął moje ramię i po chwili byłam do niego odwrócona przodem na tyle blisko, by słyszeć gwałtowne bicie jego serca.
- Jesteś smarkaczem, do tego cholernie przystojnym smarkaczem !!!! – Po moim wyznaniu, Harry bez owijania w bawełnę, gwałtownie wpił się w moje usta. Jego dłonie mocno osadziły się na moich biodrach. Byliśmy blisko siebie. Nasze usta nie mogły się od siebie oderwać. Całowaliśmy się bez opamiętania. Czułam się wspaniale. To uczucie nigdy mi nie towarzyszyło. A miałam tylu facetów. Harry był taki nieziemsko cudowny. Nagle Harry przerwał pocałunek.
- Noo, miałaś okazję sprawdzić, jak całuje małoletni smarkacz-odwrócił się na pięcie i chciał zejść z biurka, ale go powstrzymałam.
- Harry, wiesz, że nie powinniśmy ?
- Dlaczego mnie to nie dziwi…
- Ale zaczekaj! Nie powinniśmy, ale… - nie wiedziałam, jakich słów mam użyć, więc po prostu musnęłam jego usta. Harry uśmiechnął się przez pocałunek.
- Naprawdę tego chcesz ? – zapytał łapiąc oddech.
- Harry, przepraszam – dotknęłam jego policzka, a on ucałował moją dłoń.
- Już dobrze…. Podobasz mi się, wiesz? – dotknął mojego policzka, a mnie przeszył przyjemny dreszcz.
- Ty mi też, Harry – dotknęłam jego usta swoimi. Znowu całowaliśmy się zmysłowo i namiętnie, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Yyyy chwileczkę. Kto tam ?
- Dzień dobry, nazywam się Cage i byłem umówiony na poradę.
- Cholera – szepnęłam. – Może Pan poczekać chwilkę ?
- No dobrze. – Razem z Harrym w pośpiechu ogarnęliśmy kancelarię. Harry wyszedł przez boczne wyjście, a ja poprawiłam włosy i zaprosiłam Pana Cage do gabinetu.
- Dzień dobry, proszę usiąść. Słucham Pana.
 Facet gadał o problemach z separacją i alimentami na dzieci,dziwnie  mi się przyglądając. Dopiero jak wyszłam do toalety zrozumiałam, jaką byłam totalną idiotką i ciotą. Miałam rozpiętą koszulę, która lekko odsłaniała mi biust, do tego malinka? Co to ma być ? Ja nic nie czułam. Bożee, co ten facet sobie o mnie pomyślał. Wielka Pani adwokat z malinką zrobioną w najbardziej widocznym miejscu. Musiałam zwrócić uwagę mojemu małolatowi. Ale muszę przyznać, że całować to on umie i to jaaak. Gdy ogarnęłam się w łazience, spakowałam moje rzeczy. Na dziś koniec pracy, wracam do domu. Zastanawiałam się, czy Harry jeszcze był w kancelarii. W sumie, miał od jakiejś godziny wolne, ale łudziłam się, że na mnie zaczekał… Sama się sobie dziwiłam, ale tak jakoś…brakowało mi go, moje usta stęskniły się za jego. Pragnęłam znowu czuć jego oddech na sobie. Ale się rozmarzyłam. Zanim się zorientowałam podjechałam moim audi przed dom. Otworzyłam drzwi, rzuciłam torbę w kąt  i od razu pobiegłam do sypialni. Zawsze tak robiłam, leżałam i myślałam nad moim okropnym życiem. Może wreszcie moje życie się zmieni. Nie mogłam przestać o nim myśleć. O tym, jak się uśmiecha, jak jest wściekły, jak mocno mnie do siebie przyciąga, jak jego silne dłonie opinają moją talię. To wszystko było takie… zmysłowe. Zakochałam się w swoim stażyście, brawa dla mnie. Tylko dlaczego ja nie żałuję ? Dlaczego nie jest mi wstyd? Przecież powinno. Moje życie jest na serio nieobliczalne i pełne chorych sytuacji. Usłyszałam pukanie do drzwi, więc niechętnie zwlekłam się z łóżka i otworzyłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka ! :D Jeny, dawno mnie tu nie było :D tęskniłam za wami <3 Jak wam podoba się Steal my  girl  ? Według mnie to jeden z najlepszych teledysków ever <3
Kolejna część imaginu czeka na was :D
Pozdrawiam <3 :*

niedziela, 19 października 2014

Imagin Harry cz.2

- Dziękuję. Dzień dobry – do mojego gabinetu wszedł wysoki, bardzo przystojny chłopak o dosyć długich, cudownych kręconych włosach i boskim uśmiechu.
- Witaj Harry ,usiądź. W mojej kancelarii wszyscy mówimy sobie po imieniu, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza.
- Nie skądże, przecież Ty chyba jesteś w moim wieku. – uśmiechnął się ukazując dołeczki, co mnie zauroczyło i nieco zawstydziło.
- Żartujesz ? –zaśmiałam się – Ty masz raptem 23 lata, Harry .
- Ale Ty do starszych chyba nie należysz…. Susan. – tak pięknie wypowiadał moje imię. O mój Boże, zakochałam się w młodym studencie o pięknych, zielonych oczach i tych dołeczkach, których nie mogę wybić sobie z głowy do dnia dzisiejszego.
- Czy ja wiem, tak czy siak,nie jest to na pewno  temat na rozmowę o pracę, tudzież o  aplikację, nie sądzisz?
- Noo nie wiem, jak sobie życzysz.
- Dzięki, więc tak, na razie będziesz wypełniał drobne dokumenty, pod moim nadzorem, potem będziesz stopniowo angażować się w życie kancelarii, jeżeli spodoba mi się Twoja praca, to po skończeniu studiów przyjmę Cię na stałe.
- A czy pozwolisz mi poprowadzić jakąś sprawę ?
- Tak, ale najpierw musisz się wiele nauczyć, jak zapewne wiesz.
- Tak, jasne, cieszę się, że będę miał taką piękną szefową.
- Harry ! – zaczęłam się śmiać.
- Sama prawda, jesteś cudowna – puścił mi oczko. Czy on sobie nie pozwala na za wiele? I dlaczego to mi się podoba ? Czy ze mną coś jest nie tak ?
* Miesiąc potem *
 Harry pracuje w mojej kancelarii i jestem z niego zadowolona. Oczywiście nie obeszło się bez flirtów, ale kto nam zabroni. Harry bardzo mnie pociągał, ale nie mogłam tego dać po sobie poznać. Nie mogę go faworyzować tylko dlatego, że jest przystojny, uroczy, mądry i taki pewny siebie, uwielbiam takich facetów. Moje myśli przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę – odpowiedziałam obojętnie.
- Mogę ? – ten głos wywołał na moim ciele ciarki.
- Jasne Harry, coś się stało ?
- Nie, zrobiłem Ci kawę , proszę.
- Dzięki, nie musiałeś, nie jesteś moim sekretarzem – uśmiechnęłam się. – Usiądź
- Dzięki. – miałam wrażenie, że rozbiera mnie wzrokiem. Czułam się niekomfortowo.
-  Harry możesz przestać ?!
- Ale o co Ci chodzi ? Susan, proszę Cię – zbliżył swoją twarz do mojej na tyle blisko, bym czuła na sobie jego oddech. – Kto tak bardzo Cię skrzywdził, że boisz się zakochać ? – szepnął zmysłowo.
- To nie Twoja sprawa, Harry.
- Susan, daj sobie pomóc, dziewczyno! Nie masz jeszcze 30, a już zachowujesz się, jakbyś miała z 69 lat.
- Harry jesteś dla mnie za młody, rozumiesz ?
- Ale mi to nie przeszkadza, jesteś piękną, wspaniałą, seksowną i gorącą laską.
- Harry nie zapominaj, że mówisz to do swojej szefowej.
- Susan, zakochałem się w Tobie, czemu się boisz? Nie skrzywdzę Cię.
- Harry, masz 20 pare lat, jesteś młody, a ja już wiele w swoim życiu przeszłam, nie chcę cierpieć.
- Susan..
- Harry ,jestem rozwódką, kobietą z przejściami, po co Ci taka ? Uwierz, że nie chcesz ze mną być.
- Ale mi to nie przeszkadza – wstał ,podszedł do mnie, klęknął i patrzył na mnie tymi swoimi cudnymi zielonymi oczyma.
- Zaufaj mi, ja zawsze dostaję to,co chcę.
- A skąd taka pewność ?- droczyłam się z nim.
- Hmm powiedzmy, że tak mnie nauczono.
- Synuś mamusi ?
- Dlaczego już synuś i to mamusi? Tatę też mam – zaśmiał się.
- Widzę, że trafiłam w sedno sprawy, mój drogi .
- Ok, noo może… ale tak już mam, że kobiety nie mogą mi się oprzeć, sam nie wiem czemu. < Nie wiesz czemu? To ja Ci powiem: bo jesteś najprzystojniejszym facetem na świecie, bo twoje włosy są oryginalne i każda dziewczyna marzy o tym, by ich dotknąć, boo Twój wzrok i oczy powalają na łopatki, bo twój uśmiech hipnotyzuje i uzależnia, bo nie można o tobie nie myśleć> – huczały moje myśli
- Aha…
- Susan zaufaj mi, ja potrafię walczyć o dziewczynę – powiedział pewnie.
- Tylko uważaj, żebyś z konia nie spadł i nie stracił grodu, waleczny rycerzu. – uśmiechnęłam się szeroko.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej wam ! :D Część druga wyszła, jak wyszła, mam tylko nadzieję, że nie jest taka zła :P
Bardzo zależy mi na waszej opinii pod postem, zostawcie po sobie ślad, to dodaje mi motywacji do dalszej pracy, dziękuję, że jesteście <3 :* Pozdrawiam :*



czwartek, 16 października 2014

Imagin Harry cz.1

Nazywam się Susan. Mam 28 lat i swoją kancelarię adwokacką. Niczego mi w życiu nie brakuje, noo… może faceta, ale po ostatnim związku i rozwodzie nie mam na to ani siły ani ochoty. Mimo mojego dosyć młodego wieku mam na koncie dwa nieudane związki i rozwód. Zastanawiam się, co ze mną jest nie tak ? Dlaczego faceci tak mnie ranią? Co ja im takiego zrobiłam? Mam dość wszystkiego. Mój były już mąż...ja go naprawdę szczerze kochałam, po tym jak mnie zdradził i zostawił dla kochanki miałam depresję, co prawda nie poważną, ale miałam. Myślałam również o skończeniu ze sobą, ale doszłam do wniosku, że to do niczego nie prowadzi, a ja nie jestem osobą, która idzie na łatwiznę. Zawsze pragnęłam mieć ogromną rodzinę, gromadkę dzieci, ale niestety Bóg chce inaczej, może nie jest mi pisane macierzyństwo, może urodziłam się po to, by być jednym z najlepszych prawników w Londynie, kto wie. Prawo i kodeksy były dla mnie czymś naprawdę niesamowitym. Uwielbiam tę pracę, bo tylko ona mi została. Moi rodzice mieszkają w Irlandii, widujemy się tylko w święta, bo albo ja nie mam na to czasu, albo ich nie ma w domu. Moi rodzice  jeżdżą po świecie i prowadzą zajęcia integracyjne i intelektualne dla dzieci mieszkających w favelach.  Szlachetne, prawda ? Przez to niestety nigdy nie mieli dla mnie i mojego młodszego brata Liama czasu. Liam… no właśnie, jak ja mu zazdroszczę, ma żonę, która kocha go najmocniej na świecie i spodziewają się bliźniąt. Często się z nimi spotykam, ale przecież nie będę im zwalać się na głowę, nie chcę tak.  Także jak widać moje życie jest nudne i szare, ale cóż, mówi się trudno.

7:45 – cholera, o 8 mam pierwszego klienta – zerwałam się z łóżka i pędem udałam się do łazienki, by pozbyć się tej katastrofy. Stojąc przed lustrem przestraszyłam samej siebie : Susan, kurde i Ty się dziwisz, że faceta nie masz ?! Jesteś okropna ! – mówiłam do swojego odbicia. Gdy już się ogarnęłam, pojechałam do kancelarii.
- Cześć Dan, sorki , spóźniłam się, klient już jest ?
- Hej, nie , jeszcze nie. Żyjesz ? – spytała troskliwie moja sekretarka , a tak naprawdę moja znajoma, zaryzykowałabym stwierdzenie, że jest moją przyjaciółką.
- Jakoś żyję – uśmiechnęłam się.
- Susie ? Bo wiesz, że teraz jest okres egzaminów na aplikacje?
- No wiem, od razu mówię, przyjmę maksymalnie 3 praktykantów  na staż, także jakby dzwonili, to poproś o dostarczenie papierów, a ja sobie wybiorę, ok ?
- Jasne, nie ma sprawy.
- Dzień dobry , Pani Payne
- Tak, zapraszam, Pani Clarkson ?
- Tak, dziękuję.
* Tydzień później *
-Susan, wybrałaś już osoby na aplikację ? Bo się dopytują  i dzwonią.
- Tak, Yyy czekaj : Harry Styles, Austin Joe i Margaret Johnson.
- Ok, to ja ich o tym poinformuję.
- I zaproś na wstępną rozmowę, na jutro, ok ? Muszę przedstawić im ich obowiązki no i oczywiście ich poznać.
-dobra, wszystkich na jedną godzinę, czy indywidulanie ?
-  Osobno, najlepiej, jak pierwszy będzie Styles, egzamin zdany wzorowo, odbiega od reszty studentów.
- Ok, to idę, załatwię to.
- Dzięki.
- Załatwione – uśmiechnęła się
- Dzięki, noo to na dzisiaj tyle – rozłożyłam się wygodnie na fotelu.
- Ale jest jeden problem .
- Co znowu ?
- Jeden z praktykantów przyjdzie dziś, ten Harry, bo nie da radę jutro, bo ma jakieś zajęcia przygotowawcze czy coś.
- Ok, o której będzie ?
- Zaraz.
- Ehh no trudno.
- Jadłaś coś w ogóle dzisiaj ?
- Spoko, nie mam 10 lat, ale dzięki za troskę. –uśmiechnęłam się.
- Dobra , po spotkaniu idziemy na obiad i nie znoszę żadnych sprzeciwów !
- Ok , ok.
 - Ooo chyba ktoś przyszedł. Pan Styles ? Zapraszam, szefowa czeka.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie kochani :D Znalazłam dziś troszkę czasu ii... jest Harry który czeka na wasze komentarze :D Mam nadzieję, że wam się spodoba :D
Do następnego! ;*

poniedziałek, 13 października 2014

Imagin Niall cz.4

- Nie pożałujemy, nie groź nam ! – usłyszałam znajomy głos i momentalnie poczułam ulgę.
- Co Ty tu robisz?!
- Tak myślałem, że pojedziesz do Julie, Ty nie masz żadnych skrupułów !
- Jak możesz, po tylu latach ?!
-Jak widać mogę, proszę.
- Co to jest ?
- Klucze do mojego auta, są tam wszystkie Twoje walizki,zabierz je i zniknij raz na zawsze z mojego życia!
- Ale dałeś mi czas.
- Nie masz już ani sekundy, raz na zawsze zniknij z mojego życia!
-To Twoje ostatnie słowo?!
-Tak!!! Ostatnie!
- W takim razie, żegnam, jak ja mogłam kochać takiego idiotę!
Kiedy Ashley wyszła,Niall mocno mnie do siebie przytulił.
- Już dobrze, nareszcie będziemy mogli być razem.
- Jak to razem, rozwaliłam waszą rodzinę
- Kochanie, nawet tak nie mów.
- Zobacz: nie myśleliśmy o tym, że dzieci mogą tego nie zaakceptować, że będą przez nas nieszczęśliwe
- Aniołku, one będą szczęśliwe, jeśli ja będę, błagam Cię, a Ty dajesz mi szczęście.
- Niall, to bez sensu.
- Co bez sensu, powiem Ci, co będzie bez sensu.
-Niby co ?
- Moje życie bez Ciebie.
- Naprawdę ?
- Oczywiście, chcesz to z nimi dziś pogadamy, zobaczysz, że się ucieszą.
- No nie wiem, Ashley to ich mama.
- A Ty będziesz macocha, chodź - pociągnął mnie stanowczo za sobą.
10 minut później byliśmy już pod willą Nialla.
- Nie bój się, kochanie - pocałował mnie w czoło
-Kocham Cię, Niall.
- A ja Ciebie jeszcze bardziej - uśmiechnął się i otworzył przede mną drzwi.
- Julieeee - dzieci przywitały mnie ogromnym uściskiem.
- Hej dzieciaki.
- Pobawisz się z nami ?
- Za chwilkę, synku, bo najpierw razem z Julie chcielibyśmy Ci o czymś powiedzieć..
- Wiem, że jesteście razem. - ta odpowiedź mnie zaszokowała. Skąd Josh wiedział o nas? Uważaliśmy przecież. - I bardzo mnie to cieszy, bo tatuś się uśmiecha, częściej jest w domu i kopie ze mną piłkę i gramy w bilarda i w ogóle jest super, kocham Cię Julie - usiadł mi na kolanach, a ja go mocno przytuliłam. Ze łzami w oczach spojrzałam na Nialla, który z lekkim uśmiechem przyglądał się temu obrazkowi.

*Miesiąc później * Perspektywa Nialla *
Sąd orzekł rozwód z winy obydwu małżonków, nie chciałem udowadniać ,że to w gruncie rzeczy jej wina, bo w końcu to ja ją zdradziłem. Taki wyrok mi odpowiadał. Sąd przydzielił mi opiekę nad dziećmi, więc jestem z tego powodu zadowolony, oczywiście Ashley ma prawo je widywać raz na 3 tygodnie. Nareszcie jestem szczęśliwy. Julie się do mnie wprowadziła, dzieci od razu ją zaakceptowały jaką swoją macochę. Dowiedziałem się również, że po raz trzeci zostanę ojcem. Tak, Julie była w ciąży, da mi kolejnego potomka. Jesteśmy jedną wielką rodziną, a już za niedługo będziemy małżeństwem . Czy może być jeszcze lepiej? Wątpię- jestem najszczęśliwszym facetem na całym świecie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie :D Ostatnia część Nialla już dodana i z niecierpliwością czekam na wasze opinie pod postem :D :* Następny imagin postanowiłam napisać o Harrym, tak więc zapraszam :D
Pozdrawiam :*

piątek, 10 października 2014

Imagin Niall cz.3

Imagin z dedykacją dla Lodo Comello - największej fanki Nialla Horana <3 
Nasz związek trwa już ponad miesiąc, Niall umawia się ze mną potajemnie na randki, ciągle nie powiedział o nas Ashley. Miałam już tego serdecznie dość. Obiecał mi, że zawsze będziemy razem, że zostawi dla mnie żonę, ale na razie nie robi nic, by dotrzymać obietnicy.  Postanowiłam dziś z nim pogadać na naszej randce.  Niall był punktualny jak zawsze no i oczywiście kupił mi kwiaty, czym mnie nie zadziwił, bo zawsze je od niego dostawałam.
- Hej skarbie! – pocałował mnie namiętnie.
- Hej. Gdzie teraz jesteś ? Znowu masz papierkową robotę,czy może więcej pacjentów ? – powiedziałam dobitnie.
- Skarbie
- No jakie masz alibi przed żoną ?
- Julie…
- Niall obiecałeś mi gruszki na wierzbie! Jesteśmy ze sobą miesiąc i dalej jestem dla Ciebie tylko kochanką! Ja nie chcę tak żyć.
- Kochanie, to jest dla mnie trudne, zrozum mnie, tu chodzi też o dzieci.
- Dzieci  w to nie mieszaj, Niall jakoś o nich nie myślisz, kiedy sypiasz ze mną!!
- Nie krzycz, Julie, daj mi jeszcze tydzień, dobrze ?
- Masz tydzień, bo w przeciwnym razie, Ashley dowie się o nas ode mnie.
- Lepiej, żebym ja jej to powiedział, skarbie.
- Dobrze, Niall. Pamiętaj, że robię to dla nas, kotku.
- Wiem. Julie ?
- Tak ?
- Czy …. Ehh…
- Niall spokojnie, o co chodzi?
- Chcę walczyć w sądzie o dzieci i zastanawiam się, czy Tobie będzie to odpowiadać.
- Żartujesz ? Jasne, że tak, kocham je jak swoje.
- Naprawdę ? Boże co za ulga. Jesteś aniołem – przytulił mnie mocno.
- Nie jestem, skarbie, ale spróbuj mnie zostawić, albo zranić, to zobaczysz zupełnie nowe oblicze – zaśmiałam się.
- Jesteś urocza – wtórował  mi.
* Perspektywa Nialla *
Po dzisiejszej rozmowie z ukochaną postanowiłem poważnie porozmawiać z Ashley, nie mogłem dłużej czekać i ukrywać tego, że jestem prawdziwie zakochany.
- Ashley ?
- Hej Niall, jesteś wreszcie, kolacja stygnie, zdecydowanie za długo pracujesz.
- Tak, taka praca. Hej dzieciaki !
- Hej tatusiu! – Josh przybiegł do mnie i mocno się do mnie przytulił.
- Josh weź siostrę i idźcie na górę obejrzeć bajkę, a ja zaraz się z wami w coś pobawię, ok ?
- Ok! – pobiegły na górę
- Asley musimy poważnie porozmawiać, usiądź
- Może jednak to zjesz ? Twoja ulubiona zapiekanka.
- Nie, dzięki, już jadłem. Możesz usiąść ?
-Ok, ok, Boże jaki stanowczy, pff wreszcie prawdziwy mężczyzna- wyśmiała mnie, a we mnie po raz kolejny się zagotowało.
- Ashley zakochałem się.
- Co ? W kim ? Masz inną ?!
- Tak, odchodzę i chcę rozwodu.
- Słucham ? Która by Cię chciała ?! Zdradziłeś mnie  ?! Ty dupku !!!
- Nie krzycz, dobrze wiesz, że między nami od dawna się nie układało !
- Tak ? Zniszczyłeś wszystko !! Aa i nie myśl, że dzieci z Tobą zostaną, odbiorę Ci je, pożałujesz!!!!!
- Nie odbierzesz, bo jesteś najgorszą matką na świecie i każdy to potwierdzi !
- Tak ? To Ty rozwaliłeś naszą rodzinę!!!!!
- Dzieci wreszcie mają szansę na to, by być szczęśliwe, Julie i ja..
- Chwila ,Julie?! Nasza niańka ?
- Tak , kochamy się i chcemy razem zamieszkać. Dzieci już  ją kochają jak matkę, nie masz o czym mówić ! Aaaa i chciałbym, żebyś się wyprowadziła.
-Wyrzucasz mnie ?
- Tak, dzieci zostają ze mną. Masz czas do końca tygodnia. A teraz pójdę do dzieci, żegnam. – poczułem się dumny i taki silny, jak nigdy, moje dzieci nareszcie będą mieć kobietę, która je pokocha. Moja Julie będzie dla nich wzorową mamą. Wiem to.
- Tak? To Twoje ostatnie słowo?
-Tak
-Całe życie dla Ciebie zmarnowałam!
- To samo mogę powiedzieć Tobie!
- Nienawidzę Cię, nigdy mnie nie kochałeś!!!!!!
- Tak, masz rację, bo dopiero Julie pokazała mi, czym jest prawdziwe uczucie!

- Tak ? Ta smarkula rozwaliła naszą rodzinę, nie daruję jej tego!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej wam ! :D Bardzo was przepraszam, wiem,że zawaliłam, ale naprawdę zabrakło mi czasu na dodawanie, mam nadzieję, że zrozumiecie :D Przedostatnią część oddaję w wasze ręce.:D
Jutro jadę do kina na film o 1D yay :D a wy się wybieracie ? :D
Pozdrawiam :* 

piątek, 3 października 2014

Imagin Niall cz.2

- Julie – przybliżył się niebezpiecznie blisko mnie, przytulał mnie od tyłu, kładąc ręce na mojej talii. Przyjemny dreszcz i napływ gorąca przeszedł przez całe moje ciało. – zostań – szepnął. Odwróciłam się do niego.
- Nie sądzisz, że nie powinniśmy ? Ty masz żonę.
- Która ma mnie gdzieś, której nie kocham i nigdy nie kochałem.
- Jak to ?
- Musiałem się z nią ożenić.
- Jak musiałeś ?
- Zostań, proszę, opowiem Ci wszystko jak na św. spowiedzi.
- No dobrze – zdjął moją kurtkę i pociągnął za sobą do salonu.
- Josh urodził się, jak miałem 20 lat, Ashley miała 25. Zwykła wpadka, chciałem mieć dzieci, to oczywiste, ale nie w taki sposób, ona mnie upiła i zwiodła do sypialni, sama rozumiesz. Wywarła nacisk na moich rodzicach, którzy zmusili mnie do ślubu, dla „dobra dziecka”. Teraz ona potrzebuje mnie tylko do tego, żebym spełniał każdą jej zachciankę. Jestem dentystą, jak już wiesz, ona beze mnie nie zrobiłaby żadnej kariery w przemyśle farmaceutycznym, wykorzystuje mnie na każdym kroku, dawno bym ją rzucił, gdyby nie dzieci. One mnie przy niej trzymają. Tylko one. A ja pragnę prawdziwego uczucia, prawdziwej miłości. Ashley to jakiś tyran, wyuzdany tyran. Inaczej nie da się tego nazwać. Dzieci się jej boją, ona tak tylko przy Tobie udaje wzorową matkę. Nienawidzę jej , szczerze nienawidzę!!!
- Niall, ale to matka Twoich dzieci.
- Wiem, ale zrobię wszystko, by one były szczęśliwe i ja również. – mówiąc to wziął delikatnie pasmo moich włosów w dłoń i założył je za moje ucho.
- Współczuję Ci, ale zobacz jesteś młody, przystojny, wykształcony , masz cudowne dzieci. Czego chcieć więcej ?
- Ciebie.
- Co ?
- Chcę Ciebie – mówiąc to,gwałtownie wpił się w moje usta. Byłam oszołomiona , jednocześnie zachwycona tym pocałunkiem. Ten facet całuje tak….. cholernie dobrze. Czułam, jakbym zaraz miała się rozpłynąć pod jego dotykiem.
- Niall nie możemy – powiedziałam ledwo łapiąc oddech
- Nie możemy ? Julie, ja wiem, że Ty też coś do mnie czujesz, widzę to, bo w przeciwnym razie walnęłabyś mnie w twarz i wybiegła – on miał rację, może i coś do niego czułam, ale nie zamierzam rozbijać czyjejś rodziny.
- Niall to był impuls, pójdę już, na razie. – zmierzałam w kierunku drzwi. Pobiegł za mną, nie wiem, czy chciał mnie zatrzymać, wiedziałam jedno :muszę stąd jak najszybciej wyjść, zanim popełnię błąd, ulegnę mu i będę tego żałować.
- Julie, przepraszam
- Nie masz za co, po prostu się zasiedziałam, cześć. – wyszłam z tego domu jak najszybciej potrafiłam. Czułam, że robię dobrze, ale z drugiej strony poczułam taką dziwną pustkę, tęsknotę ? Nie ,to niemożliwe, bredzę już od rzeczy.
Następnego dnia nie mogłam się na niczym skupić, ani na wykładach ani na rozmowie ze  znajomymi. Myślałam tylko o nim, to jakaś paranoja. On ma dzieci, żonę, rodzinę, ale ja jestem głupia, jedno czułe słówko i ja już tracę głowę, chyba będę musiała zrezygnować z tej pracy, tak, tak będzie lepiej. Cholera tylko dla kogo ? Na pewno nie dla mnie... Moje myśli nie dawały mi spokoju. Z mieszanymi uczuciami przyszłam do domu Horanów.
- Julie – Josh od razu do mnie podbiegł i przytulił się
- Hej przystojniaczku, jak tam ?
- Tatuś wrócił dziś wcześniej i graliśmy w nogę i było super. –roześmiał się mały. Co Niall tu robił, przecież on miał być w pracy,ehh szykowało się trudne popołudnie
- Aaa no to super
- Dziś jedziemy do babci.
- Do babci ?
- Mhm, tatuś powiedział, że pomożesz nam się ubrać, bo dziadek zaraz będzie, a potem to nie wiem, co, bo zapomniałem.
- Dobrze, to chodź się ubierzemy, tak ?
- Taak
- Jesteś cały mokry – uśmiechnęłam się czule
- Ojj tam ale i tak było super
- No widzę, a gdzie Ally ?
- Z tatą na tarasie.
- Aha, ona jest już gotowa ?
- Tak, tak
- Okk… - poszłam z chłopcem na górę i pomogłam mu się ubrać.Kiedy zeszliśmy na dół zobaczyłam Nialla rozmawiającego z rodzicami.
- Oo jesteś młody, noo to na razie, bawcie się dobrze dzieciaki. – Niall zamknął drzwi i spojrzał na mnie swoim przenikliwym spojrzeniem. Poczułam się nieswojo.
- Skoro nie ma dzieci, to ja może już pójdę.
- Julie proszę Cię, specjalnie wysłałem dzieci do dziadków, żeby z Tobą trochę pobyć i porozmawiać.
- My wczoraj już wszystko sobie wyjaśniliśmy, tak myślę.
- Właśnie nic, Julie, ja poczułem ten pocałunek, on nie był obojętny i wymuszony, ty go oddałaś z pełnym zaangażowaniem, zawróciłaś mi tym w głowie.
- Niall ja nie chcę się pakować w takie związki, rozumiesz ? Kim ja dla Ciebie mam być ? Kochanką ? A może przyjaciółką, albo zwykłą znajomą? – nie dał mi dokończyć, tylko znowu się na mnie rzucił, bo inaczej tego nie da się nazwać. Całował mnie namiętnie i zachłannie. Bardzo mi się to podobało. Nie mogłam udawać, dałam się ponieść emocjom. Jeździłam ręką wzdłuż jego torsu, on trzymał mnie w pasie. Przysunął mnie do ściany i całował stale pogłębiając każdy pocałunek. Poczułam, że motyle doszły do kulminacyjnego momentu swojego przemieszczania się w moim brzuchu. Niall przyciągnął mnie możliwie najbliżej do siebie, czułam jego gorący oddech na sobie.
 - Powiedz jedno słowo, a rzucam Ashley w cholerę i będę tylko Twój – powiedział łapiąc oddech.
- Niall…
- Proszę, pozwól mi się do siebie zbliżyć, nie buduj bariery między nami – gładził delikatnie moją dłoń, a ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Chciałam tego i to bardzo, ale nie powinnam pozwolić sobie na podkochiwanie się w nim.
- Niall.. – nie mogłam się wysłowić, więc postanowiłam pokazać mu, co do niego czuję. Nieśmiało musnęłam jego usta. Niall wziął mnie na ręce i poszliśmy do jego sypialni. Tak, wiem, co o mnie w tej chwili myślicie: jak mogłam, zrujnowałam tę rodzinę, jestem okropna, przespałam się z żonatym facetem, ale to było silniejsze ode mnie, miłość nie wybiera, nie mogę i nie chcę się oszukiwać.
Rano obudziły mnie rażące promienie słońca. Odwróciłam się i spojrzałam na Nialla. Spał sobie tak uroczo. Dopiero teraz dotarło do mnie, co zrobiłam. Spanikowałam. Gwałtownie podniosłam się z łóżka i próbowałam pozbierać myśli. Miałam ogromne wyrzuty sumienia wobec dzieciaków i Ashley, ale z drugiej strony… było mi z nim tak dobrze. Co ja mam teraz zrobić? Poczułam dłoń Nialla, która delikatnie masowała moje ramię .
- Dzień dobry, śliczna – uśmiechnął się jak zwykle uroczo. Jak się spało ?
- Niall, to nie powinno się wydarzyć – próbowałam wstać z łóżka, ale Niall przytrzymał moją rękę.
- Kocham Cię, Julie, proszę Cię zostań
- Niall Twoja żona zaraz wraca ŻONA, rozumiesz ?!
- Powiedziałem Ci już, rozwiodę się, jeśli czujesz do mnie to samo, co ja do Ciebie. – co miałam mu powiedzieć, oszukać go, że go nie kocham?! To nie ma sensu.
- Kocham Cię
- I to chciałem usłyszeć, czekałem na te słowa, odkąd tylko zobaczyłem Cię w drzwiach mojego domu. Ja Ciebie też kocham, piękna.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie ! Na wstępie chciałam was bardzo przeprosić, że tak długo nic nie dodawałam, ale zabrakło mi na to czasu . :D 2 część Niallerka czeka na was i wasze opinie. :D Do następnego ;*