piątek, 27 lutego 2015

Imagin Zayn cz.1

Trrrrń - dobiegł mnie głośny dzwięk budzika, który wskazywał godzinę 7. Czas wstawać. Dzisiaj ważny dzień. To właśnie dzisiaj miałam wstępną rozmowę o pracę w niejakim MalikCorporation. Z zawodu jestem architektem. Niedawno skończyłam studia, mogę się pochwalić, że zdałam na ocenę bardzo dobrą egzamin kwalifikacyjny. Jestem osobą bardzo ambitną. Praca przede wszystkim. Do wszystkiego doszłam dzięki temperamentowi, ambicji no i mojemu pomarszczonemu mózgowi. W życiu zawsze stawiałam na naukę, co wiązało się z tym, że moje życie towarzyskie jest bardzo ubogie. Mam jedną zaufaną przyjaciółkę Kelly i przyjaciela Ashtona, którzy w zupełności mi wystarczają. Co do mężczyzn w moim życiu, to miałam jednego, w liceum, z którym zerwałam, bo zwyczajnie nie miałam czasu na związki. Od tej pory nie poznałam nikogo, kto mógłby osiąść w moim sercu.
Zapomniałam się przedstawić: nazywam się Mandy Evans. Mam 24 lata i mieszkam całe swoje życie w Londynie. Mam dwóch starszych braci - Louisa i Harry'ego, którzy mają już  założone  rodziny. Bywa, że im zazdroszczę. Może nie są aż tak ambitni, jak ja, ale przynajmniej mają osobę, która sprawia, że życie od razu jest piękne. No cóż, ja...... czekam na miłość. Prawdę mówiąc nie wiem, czy jestem na nią gotowa. Jak już wcześniej wspomniałam mam problem z facetami. Jakoś nie mam głowy do flirtów. Jestem raczej nieśmiała i niebardzo przystosowana do życia w związku. Lubię dominować, rządzić, a takie osoby trudno pokochać i potem się z nimi użerać, więc spokojnie czekam na rozwój wydarzeń. Pożyjemy- zobaczymy.

Wstałam z łóżka bardzo zestresowana. Zależało mi na tej pracy, ale zdawałam sobie sprawę, że w tamtej firmie, oprócz mnie mają tysiące innych propozycji. A ja od zawsze marzyłam, by tam pracować.
Zmuszałam się do tego, by cokolwiek zjeść. Nie chciałam zemdleć, bo nie byłoby to dobre pierwsze wrażenie.
Po zmęczeniu miski płatków kukurydzianych pobiegłam na górę i zaczęłam się szykować.
Postawiłam na klasykę:
Przejrzałam się w lustrze i doszłam do wniosku, że wyglądam ok. Moje krótkie blond włosy sięgające mi obojczyków rozczesałam i pozwoliłam lekko opaść na moje ciało. Usta pociągnęłam malinowym błyszczykiem, wytuszowałam rzęsy i stwierdziłam, że wystarczy taki makijaż. Nigdy nie lubiłam przesadzać ze swoim wizerunkiem. 

Otworzyłam duże szklane drzwi i znalazłam się w luksusowym wnętrzu MalikCorporation. Było cudowne. Ogromne złote żyrandole, drogie dywany, piękne antyczne meble. Naprawdę gustownie urządzone. 
Podeszłam do wyskiej rudowłosej sekretarki, która na oko miała może z 40 lat.
- Dzień dobry, nazywam się Mandy Evans i byłam umówiona na rozmowę o pracę.
- Ahh tak, Pan Malik mnie o wszystkim poinformował, zaprowadzę Panią - uśmiechnęła się serdecznie, po czym wyszła z lady i udała się razem ze mną windą na 7 piętro. - Denerwuje się Pani ?
- Troszkę. Prawdę mówiąc nie wiem, czego się spodziewać. 
- Hmm więc tak, jeżeli będzie pani rozmawiać z Panem Yaser'em Malikiem to nie ma się pani, co obawiać, natomiast jeśli z jego synem, to radziłabym uważać.
- Dlaczego ?
- On jest bardzo..... nie wiem, jak to nazwać ymmm oo miłośnik kobiecej urody, rozumie Pani, co chcę przez to powiedzieć ? - spojrzała na mnie znacząco
- Tak, tak
- A pani niestety jest w jego typie
- Naprawdę ? - pierwsze słyszę, bym była w kogokolwiek typie, więc do tej sugestii odniosłam się z dystansem.
- Może się okazać, że będą obydwoje.
- Właścicielem jest Pan Yaser
- Tak, tyle, że on odchodzi na emeryturę i zostawia firmę pod okiem syna. Więc obie wersje są prawdopodobne - po tych słowach winda się zatrzymała i wypuściła nas na właściwym piętrze.
- Noo to jesteśmy. Powodzenia
- Mam wejść od tak ?
- Noo dobrze, proszę chwilkę poczekać. - powiedziała i zapukała do drzwi
- Wejść- nawet ja usłyszałam głos mężczyzny. To pewnie ten starszy Malik, bo głos miał już taki.... no powiedzmy bardzo dojrzały i poczułam lekką ulgę. Kiedy stałam tak bez słowa rudowłosa kobieta, która swoją drogą miała na imię Emma stanęła obok mnie
- Spokojnie, jest ten starszy - szepnęła - mówi, że może pani wejść, powodzenia - uśmiechnęła się
- Nie dziękuję - odwzajemniłam uśmiech i odliczając od 5 w dół weszłam do gabinetu
- Dzień dobry! - odparłam próbując udawać pewną siebie kobietę
- Witam, Pani Evans , tak ?
- Tak
- Zapraszam - wskazał na miejsce naprzeciwko siebie
- Dziękuję
- Nie ukrywam, że pani CV bardzo mnie zainteresowało. Spodobało mi się to, że ma pani mnóstwo zainteresowań no i oczywiście świetną opinię profesorów. Krótko mówiąc wybrane pani projekty są bardzo interesujące i oryginalne i takich właśnie ludzi potrzebujemy. - po tych słowach miałam ochotę dosłownie skakać z radości.- Ale chciałbym panią bliżej poznać, ze względu na to, że to firma rodzinna i sama pani rozumie: wszyscy tu świetnie się znają.
- Tak, tak, odpowiem na każde pytanie. - odpowiedziałam bez wahania, gdy nagle ktoś przerwał nam rozmowę
- Sory za spóźnienie - w drzwiach zobaczyłam wysokiego mężczyznę o kruczoczarnych włosach i pięknych brązowych oczach, na które niemalże od razu zwróciłam uwagę. Ubrany był w garnitur od Armaniego i wyglądał wręcz cudownie. Był taki przystojny, że aż mnie tym zawstydził. Po prostu model, ideał i materiał, o którym marzy dosłownie każda kobieta.
- Synu, ile razy cię prosiłem!
- No wiem, ale byłem zajęty.
- Perrie ? - no tak, czego ja się spodziewałam, przecież taki facet na pewno ma dziewczynę. Poczułam ukłucie zazdrości. Cholera, co się ze mną dzieje ?!
- O Jezuu - przewrócił oczami
- Dobra, nieważne, siadaj! - powiedział stanowczo,a chłopak bez wahania zajął miejsce obok niego. Zmierzył mnie swoim przenikliwym wzrokiem od stóp do głów i delikatnie uśmiechnął się pod nosem. Byłam zdziwiona tym, co robi, ale próbowałam skupić się na tym, żeby wypaść jak najlepiej w oczach jego ojca. - wracając do pani..
- Tato, pozwól, że ja przeprowadzę tę rozmowę, w końcu ta firma jest prawie moja
- Ehhh proszę bardzo! - rozłożył ręce w geście poddania się. No super! 
- Dziękuję. Więc... jak masz na imię ślicznotko? - obdarzył mnie cudownym uśmiechem, który mnie zawstydził na maksa
- Mandy - odparłam mało co szłyszalnie
- Piękne imię. Mandy, Mandy.... - zaczął powtarzać je w kółko, a ja poczułam jak moje serce bije coraz mocniej.
- Synu do rzeczy!
- Ojcze nie przeszkadzaj mi - odparł kulturalnie i zupełnie poważnie. - Kolejna rzecz, która mnie u ciebie
- Zayn nie jesteście na ty, synu zachowuj się ! - upomniał go ojciec
- Myślę, że Mandy się nie obrazi, prawda ? - Boże człowieku, wypowiadasz je najpiękniej jak tylko można!!- krzyczała moja podświadomość
- Tak, nie mam nic przeciwko.
- To świetnie. Kolejna rzecz, to czy jesteś w związku partnerskim, małżeńskim, a może jesteś zaręczona, czy masz dzieci ?
- Więc tak, całe życie poświęciłam nauce, więc nie mam męża ani dzieci - odparłam na jednym wdechu.
- To bardzo dobrze. - znowu spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzec można było takie iskierki. To było trochę dziwne i znowu sprawiło, że się zawstydziłam. - Projekty też masz świetne. - dodał skupiając swój wzrok na moich szkicach. - Umówisz się ze mną na lunch ? - zapytał nieoczekiwanie
- Synu!!!! Bardzo Panią przepraszam, on jest jeszcze nieprzyzwyczajony do manier szefowskich
- Nie, nic się nie stało. - odparłam z uśmiechem
- Ma Pani tę pracę. Jutro widzę panią o godzinie 8 rano, proszę czekać przed moim gabinetem i gratuluje - uścisnął moją dłoń, a ja poczułam euforię
- Naprawdę bardzo dziękuję
- To czysta przyjemność, mieć taką wykształconą panią architekt - uśmiechnął się. - Odprowadzę Panią
- Ja to zrobię, tato - rzucił od razu Malik Junior
- Ehh synu tylko bez flirtów! - pogroził mu palcem
- Tato! - znowu przewrócił tymi cudownymi czekoladowymi oczyma. Otworzył przede mną drzwi i wpuścił mnie pierwszą skupiając swój wzrok na moich nogach. Jeszcze nikt nigdy w ten sposób na mnie nie patrzył. Dziwnie się z tym czułam. 
- Bardzo się cieszę, że będziesz u nas pracować, Mandy
- Ja też się cieszę Panie....
- Zayn, po prostu Zayn - przerwał mi w połowie zdania. Nooo faktycznie szybko nawiązuje kontakty.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł - powiedziałam wchodząc z nim do windy
- Urocza jesteś, wiesz ? - spojrzał na mnie z uśmiechem
- Dlaczego ? Normalna, jak miliony innych
- I do tego gadasz straszne głupoty - zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego pytająco. - Uważam, że jesteś wyjątkowa - Ehh tak i stwierdziłeś to po raptem klikuminutowej rozmowie ?! 
- Nie zna mnie pan 
- Zayn, proszę cię, spraw mi tę przyjemność i mów mi po imieniu. - powiedział poważnie
- No dobrze, nie znasz mnie.
- Ale chciałbym poznać - przybliżył się do mnie na tyle blisko, że czułam jego oddech na swojej szyi. Co on sobie wyobrażał?! Ledwo się znamy, a on już jest centymetry ode mnie ? Gwałtownie się odwróciłam. - I jeszcze zgrywa niedostępną. Lubię takie - szepnął, a jego głos sprawił, że przeszły przeze mnie dreszcze. 
- Sądzę, że nie - dodałam i modliłam się, żeby w końcu wyjść z tej windy. 
- Dlaczego ?
- Po prostu. Nie jestem w twoim typie - odparłam obojętnie, mimo iż wśrodku myślałam, że mnie rozniesie. On był taki cudownyy!!!
- A skąd wiesz, kto jest w moim typie ? - dodał nieco rozbawiony.
- Szczerze ? 
- Proszę
- Długonoga brunetka, która uwielbia się stroić i która całe dnie spędza u kosmetyczki, fryzjera i w SPA - wypaliłam bez zastanowienia się. Moja wypowiedź jeszcze bardziej go rozśmieszyła
- Hmm.... nie powiem kuszące, ale pociągają mnie urocze, słodkie blondynki o ciemnych oczach-mówiąc to założył pasmo moich włosów za ucho.  Boże byliśmy w tej windzie raptem 5 minut,a tyle się działo. Tyle wystarczyło, by Malik zawładnął moim sercem i umysłem i to totalnie. Gdy winda się zatrzymała szybko z niej wyszłam, unikając kontaktu wzrokowego z Zaynem. 
- To jeszcze raz dziękuję za pracę i do jutra! - powiedziałam i nie czekając na jego odpowiedź ruszyłam ku drzwiom.
- Mandy!!! Mandy zaczekaj! - dogonił mnie 
- Coś jeszcze ? 
- Tak, zdajesz sobie sprawę, że im bardziej będziesz mnie odtrącać, tym bardziej będę o ciebie zabiegał?-ten facet mnie zadziwiał. Jest tyle dziewczyn na świecie. Ba, przecież on ma dziewczynę!!! A on upatrzył sobie akurat mnie -dziewczynę, która najchętniej rzuciłaby mu się na szyję i nie wypuszczała nigdy!
- Słucham?- starałam się zachować zimną krew.
- Kochanie, mnie się nie odmawia - szepnął zmysłowo, po czym obdarzył pocałunkiem mój policzek.  Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Zaskoczył mnie. Nigdy wcześniej taka sytuacja mi się nie zdarzyła. A tu jeszcze do tego totalny bóg perfekcyjny w każdym calu. Spojrzałam na niego, mimo iż wiedziałam, że może się to skończyć nie po mojej myśli. - Zawiozę cię do domu. - po tych słowach nagle mój język zaczął pracować jak należy.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Mieszkam niedaleko. Poradzę sobie. - uśmiechnęłam się
- Ale to nie jest propozycja, tylko ja oznajmuję ci, że cię podwiozę - powiedział stanowczo, jednocześnie z uśmiechem mi się przyglądając
- A ja powiedziałam, że nie potrzebuję podwózki. Pójdę już. Do widzenia!
- Jaka ty jesteś uparta! 
Zdobyłam się na odwagę, by powiedzieć mu, co myślę o tego typu propozycjach.
- Nie znamy się wystarczająco dobrze, żebym mogła zaufać ci na tyle, żebyś mógł mnie zawozić pod dom. Wyraziłam się jasno ? 
- Ostra jesteś. - sprawiał wrażenie, jakby mu to niezwykle odpowiadało
- Nie jestem, do widzenia Zayn! - nawet nie wiecie, jak chciałam znaleźć się z nim w jego aucie, ale rozsądek podpowiadał mi, że nie wypada, a ja zawsze się z nim zgadzam. 
- Mandy! - nie dawał za wygraną - chciałbym cię lepiej poznać, to wszystko. Mamy razem pracować... - odparł spokojnie
- No dobrze - odparłam z rezygnacją
- Świetnie - uśmiechnął się. Jakbyście go widziały, jaki był z siebie dumny,a przy tym taki sexi, że naprawdę trudno było mu się oprzeć. Przynajmniej mnie. Otworzył przede mną drzwi do czerwonego cabrio. - zapraszam panią - uśmiechnął się szarmancko, na co również się uśmiechnęłam i zamknął drzwi auta, gdy ja zapinałam pasy. Po chwili był tuż obok i uważnie mi się przyglądał
- Coś nie tak ? - tym razem ja byłam rozbawiona
- Czy teraz jak mogę być z tobą szczery ?
- Pewnie
- Jeszcze nigdy nie widziałem tak cudownej i pięknej dziewczyny, która do tego jest charakterna. Jesteś na serio niezwykłą osobą - powiedział z uznaniem
- Dziękuję - odparłam zdumiona i próbowałam ukryć czerwone placki na policzkach
- Do tego nie umie przyjmować komplementów - dotknął dłonią mojego policzka. Jego dotyk był taki zmysłowy, sprawiał, że moje serce zaczęło bić tak mocno, iż myślałam, że na serio zejdę z tego świata. Co ten facet ze mną wyprawiał? - Słodka jesteś - dodał po chwili.
- Może już dość tych komplementów? - uśmiechnęłam się ( idiotka, czemu się co chwila uśmiecham i śmieję?! )
- I do tego skromna, prawdziwy skarb.
- Mam też wady, uwierz.
- Niemożliwe, według mnie masz same zalety.
- Dziękuję Zayn, to miłe
- Takim kobietom, jak ty powinno się prawić komplementy
- Dobra, skończ z tym - zaśmiałam się ( idiotka!!!!!!! )
- Jak sobie życzysz - również wybuchnął śmiechem. - Wydawał mi się taki.... normalny, nie nadęty jak ci wszyscy milionerzy. Był skromny i zupełnie inny niż bogacze i to mi bardzo się w nim podobało. - O czym myślisz ? - zapytał po chwili
- Aaa o niczym. Jestem typem myślicielki 
- Marzycielki też ? 
- Kto nie lubi marzyć Zayn ? 
- A jakie są twoje marzenia ? - zaskoczył mnie tym pytaniem, nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
- No cóż.... zawsze marzyłam, by pracować w twojej firmie. Teraz chcę być po prostu szczęśliwa 
- Aaaa twój wymarzony facet ?
- Nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. 
- Czyli rozumiem, że jesteś wolna ? 
- Czy ty aby na pewno nie chciałbyś za dużo wiedzieć ?
- Nie - odparł z uśmiechem. - Odpowiesz ? 
- Nie mam - spuściłam wzrok, ale w rezlutacie zauważyłam, że moja odpowiedź w pewny sposób go zadowoliła.
- Naprawdę ?
- A po co mam kłamać ? 
- Jesteś niezwykła
- Dziękuję Zayn
- Noo Rose Street tak ?
- Skąd wiesz ? Nie mówiłam ci, gdzie mieszkam
- Mam swoje źródła, mała - puścił mi oczko. - świetnie, nawet wie, gdzie mieszkam. OMG Zayn Malik wie, gdzie mieszkam. Powinnam się cieszyć, czy raczej bać ? Wybrałam to pierwsze.
- Dzięki za podwózkę. To do jutra.... - chciałam wyjść, ale Zayn mi to uniemożliwił. Spojrzałam na niego pytająco
- Może dostanę chociaż buziaka za dobre chęci - uśmiechnął się słodko
- Nie wiem, czy powinnam
- Proszę - wskazał palcem na policzek. W końcu zdecydowałam się złożyć pocałunek na wyznaczonym miejscu. Nagle Zayn gwałtownie przekręcił twarz tak, że zamiast policzka musnęłam jego usta. Byłam w szoku od razu się odsunęłam i dosłownie wyskoczyłam z auta. Od razu pobiegłam do domu. Moje serce biło tak mocno. Nie mogłam w to uwierzyć, że to zrobiłam. Co mnie podkusiło, to miał być zwykły pocałunek, a on tak po prostu pozwolił mi musnąć swoje cudowne malinowe usta. Czemu tak odskoczyłam ? Przecież to mógłby być najpiękniejszy pocałunek w moim życiu. Ale ze mnie idiotka! Byłam wściekła, że to przerwałam, ale z drugiej strony ja go wcale nie znałam. Ale pragnęłam jego dotyku, smaku jego ust. Sama się sobie dziwiłam. On totalnie zawrócił mi w głowie. Co ja mam z tym zrobić ?! Help me!!!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Yo ! :D Publikuję pierwszą część Zayna i jestem bardzo ciekawa, co o niej sądzicie :D Może być ?
Mam szczerą nadzieję, że tak. :D Czekam na wasze opinie! :D
Miłego czytania :**

czwartek, 26 lutego 2015

Imagin Harry cz.5 (ostatnia)

Rany... ile może dłużyć się ten tydzień?! Ale w końcu się doczekałam. Został jeden dzień, 24 godziny i znajdę się w objęciach ukochanego. Na samą myśl po moim ciele przechodziły dreszcze. Mój Harry. Tak bardzo za nim tęsknię. To już nie jest zwykły związek. To jest prawdziwa, jedyna, niepowtarzalna miłość. Nie da się opisać tego wszystkiego słowami. Dziś wybrałam się z Kate na zakupy. Musiałam kupić sobie coś ładnego, żeby Harry był zadowolony.
- Zobacz, ale sexi - pokazała mi tkaninę
- Kate, ona będzie mi sięgać do połowy ud, albo nawet jeszcze mniej. Bez przesady
- No ale masz fajne nogi, czemu z nich nie korzystasz ?
- Nie lubię takich kiecek
- To czas polubić! No przymierz. Harry zemdleje z wrażenia
- Ale ja nie chcę, żeby mdlał, tylko, żeby mnie w końcu pocałował. - moja odpowiedź bardzo rozbawiła przyjaciółkę. - No bardzo śmieszne! - udałam focha
- Ojj no przepraszam. Nie mogłam się powstrzymać
- Zauważyłam - dodałam z uśmiechem. - A ta ?
- Idziesz do cioci na imieniny? No błagam cię Lucy!
- Dobra, dobra, co proponujesz?
-Hmmm.....
Po wielu godzinach szukania w końcu zdecydowałam się na dość krótką czarną sukienkę z delikatnym dekoltem. Była skromna, a jednocześnie miała w sobie to coś. Byłam zadowolona z zakupów. Od razu musiałam mieć ją na sobie .. Wchodząc do domu Harry'ego, w którym z reszta mieszkałam zauważyłam, że pali się światło.
- Dziwne, czy to jest możliwe, żebym zostawiła zapalone ? Przecież dziś wcale nie świeciłam - zaczęłam się bać, że ktoś nieznajomy mógł się wkraść do domu. Wchodząc do salonu spostrzegłam na stole wielkie serce zrobione z płatków róż. - Czy to na pewno złodziej ? - uśmiechnęłam się sama do siebie. Harry! Harry gdzie jesteś? Nie chowaj się, wiem, że to ty!
- Byłaś blisko Lucy.... - usłyszałam dziwnie znajomy głos. O cholera! Adam....!
- Co, co ty tu robisz?!
- Podoba ci się serce ?
- Włamałeś się do domu Harry'ego ?! Czy ty jesteś normalny?!
- Jak najbardziej, ponieważ ty należysz do mnie!
- Słucham?! Wynoś się, albo dzwonię na policję!!! - powiedziałam chwytając w dłoń komórkę
- Nigdzie nie zadzwonisz!!!! - wytargał mi ją i rzucił nią o podłogę - Posłuchaj mnie uważnie : tylko ja mogę z tobą być. Ja!!!! Nikt więcej, zrozumiano?! - zaczęłam się bać tego człowieka. Byłam zupełnie sama, bezbronna, a on był postawnym mężczyzną, który do tego miał obłęd w oczach.
- Czczczego ode mnie chchchcesz ? - zapytałam będąc w totalnym szoku i strachu
- To bardzo proste : ciebie!
- Zostaw mnie!
- Słucham?! - przybliżył się do mnie i chwycił mnie za nadgarstki!
- Puść, proszę cię - łkałam co raz bardziej
- Nie ma takie opcji!
- To boli!
- Nic cię nie boli! - wysyczał
- Puść mnie, Adam, porozmawiamy na spokojnie - teraz już błagałam. Boże, co ten mężczyzna chce zrobić
- Tak ?
- Tak, tylko puść! - Adam bez wahania poluzował uścisk, a ja korzystając z okazji pobiegłam co sił w nogach! Wybiegłam z domu, łamiąc przy tym obcas jednego buta. Na dworze było ciemno. Nagle na kogoś wpadłam
- Przprzepraszam! - spojrzałam na mężczyznę
- Lucy, Lucy co się stało?
- Harry! - wtuliłam się w niego i dałam upust moich emocji.
- Kochanie, ktoś ci coś zrobił ? - zapytał z bólem wypisanym na twarzy
- Adam, on... włamał się do twojego domu, zaczął mnie szarpać i mówić, że będę tylko jego. Uciekłam mu - nie mogłam skleić poprawnego zdania. Byłam oszołomiona
- Ciiii już dobrze. Wszystko w porządku. Jestem przy tobie - pocałował mnie w usta, co sprawiło, że od razu się uspokoiłam.
- Nigdy nie będziesz jego!!!!!!!!!! - usłyszeliśmy krzyk Adama.

Trrrrrńńńńń- obudził mnie budzik
Rany Boskie!!!! - momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Byłam cała spocona. Boże...... co za sen. To był tylko zly sen, Lucy, tylko zły sen.... - starałam się opanować gwałtowne bicie serca. Cieszyłam się, że się obudziłam zanim ten koszmar stałby się jeszcze większym. Nerwowym krokiem zeszłam na dół i chwiejącymi się dłoniami próbowałam nalać sobie do szklanki wody, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Ze strachem poszłam i odliczając od 10 w dół otworzyłam je.
- Lucy!!!!! - w drzwiach zobaczyłam Harry'ego
- Kochanie! - rzuciłam mu się na szyję. - Miałeś przyjechać jutro.
- Niespodzianka!!!! Cieszysz się ? - pocałował mnie nie dając mi odpowiedzieć.
- Baaardzo
- Coś się stało? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła
- No wiem, wyglądam jak strach na wróble. Dopiero wybudziłam się z koszmaru. Ale już jest ok, jak zobaczyłam ciebie - jeszcze raz mocno go przytuliłam
- Heeeeej dla mnie jesteś najpiękniejsza. - puścił mi oczko, po czym przeniósł mnie tak jak pan młody pannę młodą przez próg, a ja rechotałam szczęśliwa
- Harrold puść mnie!
- Niech no się zastanowię.... Nie
- Harry poważnie, jestem ciężka
- Ty ciężka ? Nie rozśmieszaj mnie, kłamuczucho jedna. - powiedział i rzucił mnie na łóżko.
- Co ty robisz ?
- Daje upust mojej radości, że nareszcie jestem blisko mojej dziewczyny. - powiedział i pocałował mnie w brzuch, co wywołało na moim ciele gęsią skórkę.
- Tak się cieszę, że już jesteś skarbie - powiedziałam i zaczęłam bawić się jego włosami, kiedy on kreślił jakieś wzorki na moim brzuchu.
- Wiesz, co tu będzie ? - zapytał mnie z uśmiechem
-  Co ? - z początku nie wiedziałam, co ma na myśli
- Mój syn - dodał z uśmiechem i po raz kolejny obdarował go całusem
- Jakie masz plany Styles - wybuchłam śmiechem
- No co ? Przecież to oczywiste. - pokazał mi język, na co ja odwdzięczyłam się mu tym samym. -  Jesteś nieznośna!
- Ty też - zaśmiałam się. Harry wziął moją dłoń i złączył ze swoją. Skupił na niej całą swoją uwagę. - Harry?
- Tak ?
- Dziś masz dzień refleksji? - dodałam z uśmiechem
- Dlaczego ?
- Bo gapisz się na nasze ręce od jakiś 10 minut - zaśmiałam się, na co Harry podniósł się i spojrzał mi prosto w oczy. - Kochanie ja naprawdę myślę o nas poważnie, a ty nie ?
- Harry o czym ty mówisz ? Kocham cię, doskonale o tym wiesz, misiu - dotknęłam dłoniami jego policzka, na co tylko się uśmiechnął.
W taki sposób spędziliśmy prawie cały dzień przytulając się, całując i rozmawiając o wszystkim. Wieczorem Harry zaprosił mnie na miasto. Nie miałam pojęcia, gdzie jedziemy, miałam zawiązane oczy, bo miała to być niespodzianka.
- Jesteś gotowa ? - zapytał a w jego głosie słychać było podekscytowanie
- Jak zawsze, z tobą nigdy się nie nudzę, skarbie. - powiedziałam i Harry w końcu zdjął mi z oczu chustę.
- Ta dam - uśmiechnął się szeroko
- Zabrałeś mnie do mojej restauracji? Harry - przewróciłam oczami ze śmiechem.
- Ale ty jeszcze nie wiesz, co planuję, słońce - ucałował mnie w czubek głowy.
- Ja nigdy nie wiem, co planujesz, Harrold - dodałam dobitnie
- Ojj skarbie - przewrócił zabawnie oczami. - chodź! - pociągnął mnie w stronę jednego ze stolików, gdy nagle usłyszałam wrzask
- NIESPODZIANKA!!! - byłam mega zdziwiona, zaprosił wszystkich moich znajomych, rodzinę, rodziców, no i oczywiście naszych wspólnych przyjaciół-Zayna, Louisa, Liama i Nialla wraz ze swoimi dziewczynami.
- Ale z jakiej to okazji? - zapytałam, gdy jakimś cudem udało mi się wyślizgnąć z objęć ciotki Petuni.
- Zaraz wszystkiego się dowiesz - powiedział niepewnym głosem. Ludzie co jest grane ?
- Lucyyyyyyy!!!! - usłyszałam krzyk Louisa i po chwili znalazłam się w jego objęciah - żałuj, że nie widziałaś swojej miny- wybuchnął śmiechem, za co został przeze mnie ukarany kopnięciem w nogę. - ałl- uśmiechnął się i jeszcze mocniej mnie przytulił.
Po jakieś godzinie takiego witania, śmiania się, rozmawiania, zauważyłam, że Harry z Zaynem gdzieś zniknęli. Co oni kombinują obydwoje? Nie musiałam się długo zastanawiać, ponieważ nagle wszyscy ucichli i wpatrywali się w Harry'ego, który trzymał w dłoni ogromny bukiet czerwonych róż. Podszedł do mnie i zaczął przemawiać na tyle głośno, by każdy obecny mógł go słyszeć
- Lucy chwilę temu pytałaś mnie, co jest grane i z jakiej okazji wydałem to przyjęcie. Otóż powodem jest dzisiejszy magiczny dzień, którego możesz nie pamiętać. 26 czerwca dokładnie 11 lat temu poprosiłem, żebyś została moją dziewczyną, a ty bez najmniejszego wahania zgodziłaś się nią zostać.To był jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu.  Przeżyliśmy wspólnie przepiękne chwile. Potem przez moją własną głupotę cię straciłem, ale na szczęście potrafiłem naprawić swój błąd. Teraz, kiedy nareszcie cię mam nie chcę czekać na to, co będzie za 10, 20 lat. Kochanie chciałbym, abyś zawsze była przy mnie i pozwalała mi siebie uszczęśliwiać. Chciałbym spędzić z tobą resztę mojego życia. - po tych słowach uklęknął przede mną, a ja miałam jak to ja łzy w oczach. - Lucy czy uczynisz mi ten zaszczyt i sprawisz, że będę najszczęśliwszym facetem na świecie i zostaniesz moją panią Styles? - Nie mogłam nic powiedzieć. Bardzo mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że tak szybko będzie chciał wziąć ze mną ślub. Wpatrywałam się zszokowana na niego z uśmiechem, a jednocześnie ze wzruszeniem. Z całe opresji wyratował mnie Zayn, który podszedł do mnie, położył ręce na moim ramieniu i powiedział : zaniemówiłaś, to ja ci pomogę, powiedz "tak". Tyle mu wystarczy to szczęścia. - pocałował mnie w czubek głowy i puścił oczko Harry'emu.
- Harry, oczywiście, że tak - gwałtownie wstałam z miejsca i wtuliłam się w mojego narzeczonego. Harry podał mi bukiet, a następnie wsunął piękny zloty pierścionek z diamentem na mój serdeczny palec. - Jest piękny - dodałam i nie kryłam już łez. Całe szczęście wypłakiwałam w jego kołnierz, on był równie wzruszony, jak ja. Ten dzień z pewnością zapamiętam do końca życia.
*40 lat później*
- Iiiii i co było dalej babciu? - zapytał Josh siadając mi na kolanach
- Dalej? Hmm wzięliśmy z dziadkiem piękny ślub..
- A jak byłaś ubrana? - wtrąciła Lottie
- Miałam długą białą suknię ciągnącą się po ziemi i równie długi welon, do tego bukiet jasnoróżowych różyczek.
- Aaale słodko, a dziadek ?
- Dziadek miał czarny garnitur
- Co z jego włosami ? Widziałam zdjęcia z waszych oświadczyn i miał strasznie długie!
- Lottie - zaśmiałam się - włosy miał specjalnie dla mnie spięte w kucyk. Uwielbiam go w takim wydaniu.
- Lottie nie przeszkadzaj! Co było dalej? - zapytał Sam
- Hmm potem był miesiąc miodowy, narodziny wujka Maxa, potem twojego tatusia. Byłam bardzo szczęśliwa,że mogłam ich wychowywać. Co prawda dziadka często nie było w domu, ale jakoś dawaliśmy radę.
- No właśnie, kiedy dziadek wróci ?
- Już niebawem skarbie.
- Zaraz zaraz a ciocia Grace kiedy się urodziła ?
- Jak twój tato miał 12 lat
- Wow
- Oczko w głowie dziadka. Zawsze wszystko jej wybaczał, tłumaczył ją, odganiał chłopaków-zaśmiałam się na to wspomnienie.
- Co było dalej?
- Czołem rodzinko! - usłyszeliśmy głos mojego męża
- Dziadek!!!!! Wróciłeś - dzieci podeszły do niego mocno go przytulając
- Aaaaa dacie mi przywitać się z babcią? - zaśmiał się
- Kupiłeś nam coś w LA ?
- Słyszałaś Lucy ? Po kim oni są takimi materialistami - zaczął je łaskotać,a ja spojrzałam na niego z uśmiechem. Mimo tego, że wiek robi swoje i nie da się go oszukać, Harry dalej był dla mnie niezwykły i przystojny. Może i miał troszkę zmarszczek, ale dla mnie czas stanął w miejscu. Jesteśmy razem tyle lat i codzień jak na niego patrzę, czuję motylki w brzuchu. To chyba nigdy się nie zmieni.
- Co robiliście ? - zapytał i delikatnie musnął moje usta.
- Babcia właśnie opowiadała nam bajkę
- Czyżby moja ulubiona historia miłosna? - zapytał ukazując swoje urocze dołeczki na lekko zapadniętych policzkach.
- Mhm, dokończysz ją za babcię ?
- Bardzo chętnie, a na czym skończyliście, hmm? - zapytał biorąc Lottie na kolana
- Na narodzinach cioci Grace
- Aaaa no tak
- I na tym, że byłeś o nią zazdrosny - zaśmiała się blondyneczka
- Ja nie byłem zazdrosny skarbie, tylko nie chciałem, by marnowała sobie życie z pacanami. - powiedział wybuchając śmiechem
- No, ale co było dalej? - nie dawał za wygraną Sam
- Hmm tatuś dorósł, poznał mamusię, wyprawiliśmy huczne weselisko i na świecie pojawiłeś się ty. - dotknął palcem jego nosa, a Sam zaczął się śmiać. - No, a resztę już znacie.
- Dziadku każda bajeczka ma zakończenie. - upomniał się Josh
- Ahh no tak, więc małżeństwo Lucy i Harry'ego przetrwa wieki, mieszkają razem, mają cudowne wnuki i z pewnością będą żyli długo i szczęśliwie. Koniec. - uśmiechnął się nie spuszczając ze mnie wzroku
- Wow, dziadku ?
- Tak Lottie ?
- Aaaa czy ja też będę mieć takiego męża jak babcia ?
- Pewnie złotko -wtrąciłam. - pamiętaj tylko, że dla prawdziwej miłości warto cierpieć, by w końcu odnaleźć to, co sprawia, że jest się szczęśliwym do końca świata i jeden dzień dłużej- spojrzałam na Harry'ego, który mocno mnie do siebie przytulił i po chwili trwaliśmy w pocałunku.
- Bleee nie przy ludziach, chodźcie, spadamy! - powiedział Josh i razem z resztą rodzeństwa wybiegli na podwórko.
- Maleńka...
- Mhm ?
- Jesteś wielka - dodał i kolejny raz złączył nasze usta.
KONIEC


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo! :D No to dodaję ostatnią część Hazzy :D Mam nadzieję, że zakończenie przypadnie wam do gustu. :D Jutro prawdopodobnie dodam 1 część Zayna. Jeżeli chodzi o Nialla obiecuję dodać go jeszcze w tym tygodniu ( sobota, może niedziela :D )
Do następnego ! :*

wtorek, 24 lutego 2015

Imagin Harry cz.4

Wieczór z Harry'm spędziliśmy na rozmawianiu o naszym życiu zręcznie omijając temat naszych związków. I byłam za to wdzięczna losowi, bo nie miałam ochoty zwierzać się z tego, że związek z Adamem to totalne dno i kompletna porażka i oczywiście nie chciałam wysłuchiwać, ile Harry kobiet zaliczył, czy też miał po mnie no i teraz przede mną. Około godziny 12 byłam już bardzo senna. To wszystko przez szaleństwo dzisiejszego i wczorajszego dnia. Harry od razu to zauważył i tak po prostu wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju, który był tuż obok jego sypialni. Z jednej strony cieszyłam się, że nie spieszy mu się aż tak, byśmy spali ze sobą i że poczeka aż będę na to gotowa. Z drugiej jednak strony... no sami rozumiecie która kobieta nie chciałaby zasnąć, a następnie obudzić się w jego ramionach? Noo ale tak czy siak Harry położył mnie na łóżku i delikatnie musnął moje usta.
- Śpij dobrze, skarbie. - szepnął i już miał wychodzić, ale nagle zawrócił. - Lucy ?
- Mhm?
- Dalej boisz się ciemności ? - no to mnie zaskoczył. Mało kto  wiedział, że śpię przy zapalonej lampce. Trudno jest mi się przyzwyczaić do ciemności. Nie znoszę jej. Nieśmiało, z lekkim wstydem pokiwałam twierdząco głową, a Harry uśmiechnął się lekko i usiadł obok mnie. Podał mi dłoń. - W takim razie chyba nie mamy wyjścia - miałam wrażenie, że taki obrót sprawy niezmiernie go cieszy. Spojrzałam na niego pytająco - Idziemy do mnie - chwyciłam jego dłoń i po chwili znalazłam się w jego ramionach. Było mi tak przyjemnie. Czułam się bezpiecznie jak nigdy, tęskniłam za tymi nocami, które spędziliśmy w swoich ramionach. Często wyobrażałam sobie, że Harry tak jak zawsze zdejmie koszulkę i wskoczy w bokserkach pod pościel i zamknie mnie w swoich ramionach. Nawet miałam takie sny. Tam też był obecny, a teraz proszę Państwa oficjalnie mogę powiedzieć, że to dzieje się naprawdę i naprawdę zasypiam w ramionach ukochanego. To niezwykłe uczucie. Czułam taką ulgę, nie mam pojęcia, czym była ona spowodowana, ale ją czułam. Nagle stałam się taka spokojna, szczęśliwa, zakochana. Przez cały czas, który spędziłam bez niego moje życie było bez sensu, bo brakowało w nim miłości. Od tamtego dnia jestem zupełnie innym człowiekiem. Lepszym i beztroskim. To uczucie, za którym tęskniłam i którego pragnęłam najbardziej na świecie. Jest i nie dopuszczę do tego, by go stracić.

* 3 Miesiące później*
Jestem dziewczyną Harry'ego! Oficjalnie! To znaczy niezupełnie....... Trzymamy nasz związek w ukryciu. Mało osób o nim wie. Dziś nadszedł czas, abym porozmawiała i uporządkowała sprawy z Adamem. Harry pojutrze wyjeżdża w światową trasę koncertową i mnie na nią zabiera. Bo jak twierdzi nie wytrzyma beze mnie ani minuty. Ja czuję dokładnie to samo. Może i to było szalone : zostawiam Londyn, dom, rodzinę, restaurację, całe moje dotychczasowe życie, by być blisko ukochanego. To właśnie jest miłość.
- Kochanie może jednak pójdę tam z tobą ? - zapytał zatroskany Harry,kiedy podwiózł mnie do pracy, gdzie miałam pogadać z Adamem.
- Nie, nie, Hazz nie chcę mordobicia i awantur, poradzę sobie. - uśmiechnęłam się ciepło
- Na pewno ?
- Na pewno, skarbie. W końcu będziemy mogli ogłosić światu naszą miłość. Tyle na to czekaliśmy.
- Tak Lucy, nawet nie wiesz, jak się cieszę. - ucałował moje usta - zadzwonisz, jak będzie po ?
- Oczywiście, too trzymaj kciuki.
- Kocham Cię
- Ja Ciebie też - posłałam mu jeszcze buziaka w powietrzu i weszłam do restauracji.
- Hej!
- Ooo Lucy, cześć!
- Kate, jest Adam ?
- U siebie, ale chyba jest nie w sosie. - a kiedy on był w sosie?!
- Muszę z nim porozmawiać.
- Dziwne, bo on z Tobą też. Czeka na ciebie
- Oołlł, no dobrze - uśmiechnęłam się, by ukryć moje zmieszanie, po czym z lekkim stresem weszłam do pokoju Adama.
- Cześć !
- Lucy, dobrze, że jesteś. Usiądź! - jego głos był stanowczy i poważny, a jego postawa wyrażała tylko jedno: złość. Czy to możliwe,żeby wiedział.... Przecież uważaliśmy....... Ehh niech ta rozmowa wreszcie się skończy.
- Adam musimy porozmawiać.
- No właśnie musimy!!!!!!
- Czemu krzyczysz ? Spokojnie!
- Proszę bardzo! - rzucił przede mną egzemplarz "Gazety Codziennej" - Czytaj!!! - warknął. Jeszcze nigdy nie widziałam u niego takiej furii. Szczerze, nawet zaczęłam się go bać. Drżącym głosem zaczęłam czytać " Wokalista światowej sławy zespołu One Direction nareszcie odnalazł swoją miłość. Jak podaje pewne źródło jest nią dziewczyna, która zawsze była dla niego ważna - Lucy Clark, która jest właścicielką pewnej londyńskiej restauracji. Na razie niewiele wiadomo o ich związku, ale jedno jest pewne: Harry nigdy jeszcze nie był taki szczęśliwy. Kim jest jeszcze mało znana nam piękność ? Z pewnością dziewczyną, która ukradła serce przystojniakowi. Trzymamy kciuki, by im się udało. Są przepiękną parą. Mamy nadzieję, że Harry ustatkuje się przy niej i kto wie, może kiedyś staną na ślubnym kobiercu? Gratulacje Harry! " i pod spodem widniało zdjęcie z kawiarni, na której całujemy się na pożegnanie. Spojrzałam nieśmiało na Adama, który miał łzy w oczach. Miałam wówczas ogromne wyrzuty sumienia, że wcześniej mu o tym nie powiedziałam, zanim ten brukowiec opublikował ten artykuł. Oszukiwałam go przez 3 miesiące. Czułam się jak totalna idiotka. - Dlaczego ? - po jego policzku spłynęła pierwsza łza - Dlaczego mi to zrobiłaś ?
- Adam........... chciałam ci powiedzieć.
- Ile to trwa?
- Kilka miesięcy.
- Brakowało ci czegoś ? Przygód, a może doznań , co ? - wysyczał
- To nie tak....
- A jak ? Co, znudziłem ci się tak? Wybrałaś gościa, który zdradzi cię nie raz, to kobieciarz, za chwilę mu się znudzisz!!!!
- Mylisz się, my się kochamy!
- Tak ? Kochacie się...... no świetnie - ironizował - ciekawe na jak długo!
- Adam nie pozwolę ci zniszczyć mojego szczęścia, rozumiesz ?
- Raz cię zranił, zrobi to ponownie!
- Nie zrobi, kocha mnie, a ja jego.
- A co ze mną ?
- Nigdy cię nie kochałam, rozumiesz?! Od początku nie pasowaliśmy do siebie!! Różnimy się we wszystkim.
- Jakoś wcześniej tego nie okazywałaś!!!
- Adam ja nigdy Cię nie kochałam i taka jest prawda!  Oszukiwałam ciebie, siebie i zmuszałam się do miłości, a nie powinno tak być.
- Aaaa, a gdyby się nie pojawił, to byś wzięła ze mną ślub, tak ? I udawałabyś całe życie?
Spuściłam wzrok. Facet miał rację, chyba nie przemyślałam tego, gdy przyjęłam oświadczyny. - Odpowiedz!
- Nie wiem, Adam, proszę cię, zakończmy to z godnością.
- Ty nie masz godności!!!
- Nie krzycz!
- Kobieto ja się chciałem z tobą zestarzeć, mieć dzieci, założyć rodzinę! A ty mnie zdradziłaś z jakimś muzykiem.
- Co ja poradzę na to, że tylko przy nim jestem szczęśliwa?! Adam jesteś młody, znajdziesz kobietę,która cię pokocha.
- Wyjdź!
- Adam!
- Wynoś się!!!!!
- Chciałam cię jeszcze poinformować, że sprzedaję restaurację!!!!!
- Co ?! Chyba sobie żartujesz!!!!!
- To moja restauracja, mogę z nią robić, co chcę!!!!
- Ale ja poświęciłem jej wszystko, jak możesz ?!
- Mam już kupca!
- Proszę cię, nie rób mi tego.
- Co za problem, odkup ją ode mnie! Proste!
- Za co ? Lucy nie sądzisz, że wystarczająco mnie skrzywdziłaś ?
- Nie oddam ci jej ot tak! Zrozum mnie też!
- Ale co ci zależy?
- Potrzebuję kasy, nie rozumiesz?
- To niech cię Harry utrzymuje, skoro tak cię kocha. - prychnął
- Jesteś bezczelny! Zapomnij o tym, że będziesz tu pracował! Wystawię ci takie preferencje, że hej!
- Nie strasz mnie! Pierścionek! - wystawił dłoń
- Z przyjemnością ci go oddam! - krzyknęłam i rzuciłam w niego przedmiotem. - Żegnam!
Wychodząc z pomieszczenia poczułam niewyobrażalną ulgę. Nareszcie! Zaczynam nowe życie! Nareszcie!
- Co się stało? Strasznie krzyczeliście
- Zerwaliśmy Kate
- Co ?
- Tak, zerwaliśmy.
- Żartujesz ?
- Nie, Kate, to prawda
- Jakoś nie wyglądasz na nieszczęśliwą z tego powodu.
- Bo nareszcie mogę być z Harry'm!
- Aaaaa no faktycznie, gratuluję, Pan Styles stracił dla ciebie głowę szczęściaro - przytuliła mnie z całej siły
- Płakać mi się chcę ze szczęścia,poważnie
- Cieszę się twoim szczęściem
- Kate ?
- Mhm
- Podjęłam decyzję, że........ sprzedaję restaurację
- Co ? Ale to było całe twoje życie, nie możesz. Dobrze to przemyślałaś ?
- Tak, tysiąc razy. Potrzebuję pieniędzy, ale spokojnie. Ty z pewnością zostaniesz, zmieni się tylko szef
- Lucy, ale co ty zamierzasz dalej robić ?
- Wyjeżdżam z Harry'm w trasę, chcę być przy nim i być szczęśliwa.
- Może zastanów się jeszcze.
- To chyba jest postanowione.
- Szkoda, jesteś świetną szefową
- Dziękuję Kate, to miłe
- Przemyśl to jeszcze - uśmiechnęła się tajemniczo
- Co ? - nagle spostrzegłam przed sobą bukiet czerwonych róż
- Witam piękne panie
- Harry! - uśmiechnął się szelmowsko i przylgnął swoimi ustami do moich. Nasz pocałunek był zachłanny i namiętny. Harry zupełnie nie przejmował się tym, że cała restauracja na nas patrzy. Właśnie to w nim tak bardzo kochałam
- Jesteście żałośni!!!!- usłyszałam głos Adama
- Masz jakiś problem, gościu?! - Harry do niego podszedł
- Mam, z Tobą "gościu"
- Przestańcie!!!!!Ludzie się patrzą!
- My tylko rozmawiamy, skarbie - odparł Harry spokojnie
- "skarbie" - ironizował Adam
- Spadaj stąd!
- Pracuję tu.
- Już nie! - i w ten sposób Harry zwolnił go za mnie. W sumie sama lepiej bym tego nie zrobiła
- Słucham!
- Pakuj swoje rzeczy i żegnam! - powiedziałam
- Po tym wszystkim ?!
- Tak, spadaj stąd!
- Lucy, gdzie ja znajdę pracę?!
- Nie interesuje mnie to!!!!!!!!!! Wyjdź!
- Po tylu latach!
- Tak, żegnam!
Gdy Adam opuścił moją restaurację, poczułam ulgę. Mocno wtuliłam się w Harry'ego, który delikatnie gładził moje włosy.
- Kocham cię - szepnął tak, żebym tylko ja słyszała
- Ja ciebie też - powiedziałam nieco głośniej i pocałowałam go.
- Ahhh jesteście prze uroczy.. - zachwycała się Kate
- Kate..
- Miłość jest piękna!
- Zgadzam się - Harry spojrzał na mnie z bananem na twarzy.
- Ale z Ciebie idiota - zaśmiałam się głośno
- Że co ?
- Kocham cię wariacie!
- Lepiej. - zaśmiał się głośniej

Minął rok, a ja ciągle nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje w moim życiu. Jestem dziewczyną Harry'ego Styles'a i jednocześnie największą szczęściarą na świecie. Dalej mam swoją restaurację. Wspólnie z Harry'm postanowiliśmy, że nie będę jej sprzedawać. Mój chłopak obecnie jest w trasie koncertowej. Z wyczekaniem czekam na dzień 26 czerwiec, kiedy to Harry wraca do Londynu. Został jeszcze tydzień. Jeszcze tylko 7 dni i nie będę go wypuszczać z uścisku przez najlbiższe pół roku. Taka perspektywa bardzo mi odpowiadała. Codziennie rozmawiamy przez Skype'a, ale to nie to samo. Pewnie zastanawiacie się, jak to jest ? Jak wytrzymuję i czy jestem zazdrosna ? Odpowiedź brzmi tak! Czasem po prostu mam ochotę rzucić ciężkim przedmiotem, gdy widzę jego zdjęcia z fankami. No,ale nie chciałabym być przez nie znienawidzona, więc po prostu przestałam z czasem się tym przejmować. Cieszyłam się, że w pewnym stopniu zostałam zaakceptowana jako dziewczyna tego uroczego przystojniaka.
Jeszcze tylko tydzień..... Jeszcze tydzień.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka kochani ! :D Publikuję kolejną część Harry'ego. I czekam na wasze opinie wyrażone w komentarzach. :D
Jeśli chodzi o imagin z Niallem ( kolejną część ) to jestem w trakcie pisania i powinna pojawić się jeszcze w tym tygodniu.
Do następnego <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=:D

niedziela, 22 lutego 2015

Imagin Harry cz.3


Rzuciłam klucze na stojącą obok mojego łóżka szafkę nocną i momentalnie wskoczyłam na miękką pościel. Próbowałam sobie wszystko na spokojnie jeszcze raz przemyśleć : Harry przyjechał do Londynu, nie wiem na jak długo, ale przyjechał, miał urodziny, a ja zrobiłam mu dziką awanturę, potem miałam wyrzuty sumienia rozmawiając z Zaynem, następnie moje pragnienie usłyszenia słowa "kocham Cię" sięgało zenitu, potem pocałunek, który z pewnością zapamiętam do końca życia-nadal czuję jego smak, następnie Harry prezentuje mi gorące pocałunki na mojej szyi,tracę zmysły i odpływam pod wpływem jego ust. Kiedy już dochodzę do siebie wywalam, dosłownie wywalam go z auta i odjeżdżam. Proszę Państwa Lucy Clark - brawa dla mnie! Nie dość, że zniszczyłam mu urodziny, wystawiłam swój "związek" na próbę to jeszcze przerwałam coś, czego brakowało mi przez ten cały czas. Czy ja jestem normalna?! Byłam wściekła na siebie! Zastanawiałam się, dlaczego postąpiłam tak, a nie inaczej. Po dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że mam w pewnym sensie problem: kocham Harry'ego i to bardzo, nigdy nie przestałam, tylko boję się z nim być. Ten flirt w restauracji, kiedy mnie nie poznał tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że on zawsze będzie kobieciarzem, a ja nie chcę cierpieć. Pytanie tylko, czy będę bardziej cierpieć przy nim czy bez niego ?
Całą noc zajęło mi przemyślenie wszystkich spraw. Skutkiem tego było jedynie to, że znowu znalazłam się w punkcie wyjścia. Z mieszanymi uczuciami weszłam do mojej restauracji modląc się, żeby Adama jeszcze nie było. Niestety Bóg nie wysłuchał moich próśb.
- Hej słońce - podszedł i wziął mnie w objęcia. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że to  Harry tak mocno przytula mnie do swojego torsu.Tak bardzo tęsknię za jego dotykiem. - Coś się stało?
- Głowa mnie boli - powiedziałam i uwolniłam się z objęć
- Źle wyglądasz
- Dzięki - uśmiechnęłam się ironicznie.
- Lucy co znowu zrobiłem ?
- Ty ? Nic, chyba mam prawo źle się czuć, prawda ? - próbowałam uśmiechnąć się, ale nie mogłam
- Może zrób sobie dziś wolne, hmm ? Wpadnę do Ciebie wieczorkiem, co ?
- Mhm, zajmiesz się wszystkim ?
- Tak, skarbie idź - ubrał mi kurtkę i zrobił dzióbek. Chcąc nie chcąc musiałam go pocałować. W końcu to  mój facet, no nie.....? Facet.......

Szybkim krokiem podążyłam do auta.
- Lucy!!!- skąd ja znam ten głos?  - Lucy!!!!
- Ooo Liam, cześć - świetnie Pan Styles już kolegów na mnie nasyła, cały on.
- Dobrze, że Cię złapałem. Pójdziemy na kawę ?
- Harry Cię przysłał tak ?
- I tak i nie - uśmiechnął się serdecznie. Lubiłam go. Tzn Liama ze szkoły, bo nie wiem, jaki jest teraz. Dawniej był delikatnym, wrażliwym chłopakiem. Gotowy zbawić cały świat i zmieniać w lepsze. Teraz dalej ma coś z tego starego Liama, tylko teraz to wszystko pokryte jest drogimi ciuchami, butami i zegarkiem wartym chyba tyle, co moja restauracja .
- I tak i nie ?
- Ojjj Lucy, znamy się tyle lat noo
- Tak, przecież mnie wczoraj nie poznałeś.
- Właśnie poznałem, od razu, tyle, że namieszałaś, Kate - zaśmiał się
- Czemu ani razu nie zadzwoniłeś?
- Aaaa tak jakoś - podrapał się nerwowo po karku, co mnie bardzo rozbawiło.
- Jasne, że z wielką chęcią wypiję z Tobą kawę, chodź! - wzięłam go pod ramię, na co się uśmiechnął.
Zaprosił mnie do chyba najdroższej kawiarni w Londynie, a ja nie przepadałam za tego typu miejscami. No ale cóż, dawny kumpel zdobył sławę, czas się przyzwyczajać. - To co u Ciebie ? - zapytałam upijając łyk mojego latte macchiato.
- Obrót o 360 stopni - zaśmiał się
- Noo domyślam się. Zawsze wiedziałam, że osiągniecie coś w show-biznesie. Nie sądziłam tylko, że takim kosztem.  - spojrzałam na niego wyczekująco
- Głupio wyszło
- Głupio ? Liam nie dość, że straciłam faceta, to jeszcze 4 najlepszych przyjaciół i Ty mi mówisz, że jest Ci głupio? - powiedziałam możliwie jak najspokojniej
- Przykro mi z tego powodu, naprawdę żałuję, że tak to się wszystko potoczyło.
- Mi też jest przykro - starałam się ukryć łzy, które gromadziły się już od dłuższej chwili w moich oczach
- Lucy......- chwycił moją dłoń i lekko pogładził
- Wiesz, że to nie Ty tu powinieneś być i się tłumaczyć, no nie ?
- Niby tak, ale znasz Harry'ego i to jego ego.
- Właśnie trafne słowo, dodałabym jeszcze nadęte do ego.
- Przecież go kochasz. - szepnął
- I to jest w tym wszystkim najgorsze! Że kocham to właśnie jego nadęte ego!
- Co między wami wczoraj zaszło ?? - to pytanie mnie zaskoczyło
- Powiedział Ci ?
- Nie, ale znam go i wiem, że do czegoś doszło. Jak wrócił na imprezę od razu zamówił 3 drinki i usiadł daleko od wszystkich w kącie. Widziałem, że ciężko oddycha i przygryza wargę. Kiedy do niego podszedłem, nie musiał nic mówić: targały nim niebywale sprzeczne emocje. Był oszołomiony, totalnie...
- Całowaliśmy się - przerwałam mu w trakcie mówienia
- Tak właśnie myślałem.  I co teraz zrobisz ?
- Muszę z nim pogadać, pomożesz mi ?
- Jasne, że tak, możemy nawet zaraz do niego jechać.
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł
- Lepszego nie będzie - powiedział i skinął na kelnera.
Gdy Liam zapłacił rachunek otworzył przede mną drzwi do swojego ferrari, na co tylko się uśmiechnęłam
- Harry ma dom w Londynie ?
- Tak, w samym centrum.... Denerwujesz się?
- Nie, skąd, przecież tylko jadę do domu mojego byłego - powiedziałam sarkazmatycznie, na co Liam wybuchnął śmiechem
- Będzie dobrze - powiedział, gdy się uspokoił
- Nie będzie - powiedziałam i odwróciłam wzrok. Ruch uliczny wydawał mi się wówczas taki interesujący.
- Będzie, zobaczysz. No już, jesteśmy
- To tutaj ? Wow
- Noo Harry ma zarąbisty dom. Robi wrażenie.
- Żartujesz ? Niesamowity - podziwiałam uroczy,cudowny dom Harry'ego - Ma gust
- Noooo, to co, wchodzimy - nacisnął klamkę
- Nie, może najpierw zapukamy ?
- Dobry żart. - zaśmiał się - Loczek jesteś ?
- Liam nie chcę nikogo widzieć!
- Ale miłe powitanie, może byś zszedł na górę, a nie gderasz i gderasz
- Liam do cholery!
- Taki niewdzięczny, a ja ci dupę ratuję, złaś w tej chwili!
- Ehh nie odpuścisz ?
- Też Cię kocham! - powiedział słodko
Usłyszeliśmy kroki na schodach.
- Co chcesz ? - zapytał mało przyjaźnie. Stałam za Liamem
- Ja ?nic  Nie tęskniłeś za kimś ? - Liam stanął obok mnie
- Hej Harry - powiedziałam mało słyszalnym głosem
- Lucy - uśmiechnął się lekko. Był ubrany w zwyczajny biały t-shirt i ciemnoniebieskie jeansy. Włosy miał spięte w niechlujnego kucyka. Wyglądał tak cudownie, że aż trudno mi to opisać.
- Musicie wieeeeeele sobie wyjaśnić, więc będę już leciał, Hazza zadbaj o bezpieczny powrót Lucy do domu, ok ? - jednak nic się nie zmienił. Zawsze musiał mieć wszystko zapięte na ostatni guzik.
- Tak, pewnie. Liam ?
- Co ?
- Dzięki - uśmiechnął się, a gdy Liam zniknął za drzwiami zakluczył jej i stanął przy mnie patrząc na mnie w milczeniu. Ja stałam i wpatrywałam się bez sensu w podłogę. To se pogadamy...
Po jakiś 10 minutach Harry podszedł bliżej i mnie przytulił bardzo mocno do swojej piersi. Poczułam jego boskie, intensywne perfumy. Delikatnie gładził moje włosy rękami.
- Harry.......
- Mhm ?
- Nie przestawaj - tylko tyle byłam w stanie wykrztusić. Niepostrzeżenie Harry chwycił mnie na zgięciu kolan i bez najmniejszego problemu podniósł mnie i usiadł na kanapie trzymając mnie na kolanach. Byłam do niego odwrócona przodem. Z początku tylko wpatrywaliśmy się w siebie. W końcu zbliżyłam swoje usta i delikatnie musnęłam jego . Poczułam, jak się uśmiecha przez pocałunek.
- Dobra Harry, pogadamy, hmm ? - niechętnie się od niego oderwałam, uwielbiałam smak jego ust.
- Tak, tak, tylko..... pozwól mi Cię przytulać
- Nigdzie się nie wybieram. Harry powiedz mi, czemu.......?
- Wszystko spieprzyłem ? - dokończył za mnie
- Kochałam Cię, nigdy nie chciałam, żebyś mnie zostawiał. Zdajesz sobie z tego sprawę?
-Byłem idiotą, że pozwoliłem Ci odejść
- Harry to Ty to skończyłeś!
- Pogubiliśmy się w naszej miłości, Lucy. Popełniłem największy błąd, że wypuściłem Cię z rąk. Teraz chciałbym to wszystko naprawić.
- Jaką mam gwarancję, że mnie nie zostawisz, nie zdradzisz? Harry ja boję się tobie zaufać po tym wszystkim.
- Jesteś moim życiem, Luc. Kocham Cię całym sercem i nic nie zmieni mojego uczucia. Wiem, wszystko zniszczyłem, ale uda nam się wszystko odbudować. Proszę Cię, zrobię wszystko, byś była szczęśliwa. Tak bardzo mi Ciebie brakuje, kochanie. - widziałam u niego łzy w oczach.
- Próbowałam o Tobie nie myśleć, wyrzucić cię jakoś z głowy. Za cholerę nie mogłam. Myślę o Tobie dniami i nocami Styles i kompletnie nie wiem, co mam z tym zrobić!
- Zostań ze mną i już nigdy nie odchodź! Chciałbym postawić na nas i dać nam jeszcze jedną szansę-spojrzał na mnie z oczami pełnymi nadziei jednocześnie smutku i szczerości. Wiedziałam, że mówi prawdę, znałam go tyle lat. Nic się nie zmienił. Kompletnie nic. - Nigdy nie chciałem, żebyś przeze mnie płakała, proszę Cię, bo i ja zacznę - wytarł delikatnie palcem jedną samotną łzę, która spłynęła po moim policzku.
- Harry tak bardzo Cię kocham - wtuliłam się do niego jeszcze mocniej. Chyba najmocniej jak to było możliwe. Nastała właśnie ta chwila.. Chwila, na którą obydwoje czekaliśmy. Nareszcie odnaleźliśmy siebie, jesteśmy w swoich ramionach i nie chcemy się wypuszczać z objęć. Kto mógłby w tej chwili nam przeszkodzić ? No tak..... mój dzwoniący telefon. Kto mógł zniszczyć taką chwilę ? Pomyślmy.... aaaa no tak Lucy TWÓJ NARZECZONY! - Przepraszam Cię, muszę to odebrać. - niechętnie wstałam z kolan Harry'ego i przybliżyłam się w stronę okna.
- Hey Adam!
- Lucy nareszcie odebrałaś. Gdzie Ty się podziewasz ? Źle się czułaś, miałaś jechać do domu, a tu samochód przed restauracją, dom pusty, martwię się.
- Jestem u przyjaciółki - wymyśliłam na poczekaniu. Nie chciałam go okłamywać, ale w tamtej chwili musiałam. Nie mogłam mu tego przez telefon wyjaśnić. On by się załamał. To jest bardzo wrażliwy i subtelny chłopak, który wszystko bierze do siebie.
- U której ? Może po Ciebie przyjadę ? Przygotowałem dla nas romantyczny wieczór Słońce.
- Adam przykro mi, ale.... ona jest załamana, muszę z nią zostać. Facet z nią zerwał i sam rozumiesz...... Może przełożymy romantyczny wieczór na jutro ?
- Yyyy no dobrze, to cześć.
- Pa - rozłączyłam się. Nie zauważyłam, że Harry stoi tuż za mną z cwaniackim uśmieszkiem.
- Nie wiedziałem, że jestem Twoją przyjaciółką...... - jego uśmiech był coraz większy. - W dodatku załamaną.... ale bardzo mi to pasuje. - położył ręce na moich biodrach i przysunął mnie do siebie.
- O co Ci chodzi ?
- Boo skoro jestem załamany nie masz wyjścia i musisz u mnie zostać na noc. - wyraźnie akcentował każde słowo.
- Harry....
- Ale to już jest postanowione - nim zdążyłam coś odpowiedzieć zamknął mi usta soczystym buziakiem.
Mój wariat.  - To,co przygotuję ci kąpiel, piękna - ucałował mnie w policzek
- Ale nie trzeba, Hazz
- Trzeba trzeba - uśmiechnął się, po czym poszedł na górę. Zawsze musi postawić na swoim. Korzystając z wolnej chwili uważnie przyjrzałam się salonowi. Byl bardzo nowocześnie umeblowany, ogromna biała kanapa, kawowy dywan, mocno czekoladowy odcień ścian, do tego wiszący telewizor zajmujący prawie całą ścianę. W rogu piękny kominek. Zawsze miałam słabość do takich miejsc. Mam duszę romantyka, podobnie z resztą jak Harry. Podeszłam bliżej i.... nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Na kominku stało pięknie oprawione nasze wspólne zdjęcie. Pamiętam, kiedy je zrobiliśmy. To było na działce u jego rodziców. Urodziny mamy Hazzy.  Ja ubrana w zwiewną lekką sukienkę uśmiechnięta od ucha do ucha, on zwyczajne jeansy i koszula w kratę. Wyglądał tak sexi. To zdjęcie bardzo mnie wzruszyło, on faktycznie nigdy o mnie nie zapomniał. Postawił nasze zdjęcie na kominku. Pomimo tego, że szanse były niewielkie, abyśmy kiedykolwiek ponownie się spotkali on ciągle je miał, a przecież mógł je schować, zniszczyć, spalić, podrzeć, nie wiem cokolwiek. Nie zrobił tego. To był znak, że faktycznie podjęłam dobrą decyzję, a jaka ona była ? Wracam do Harry'ego, zrywam zaręczyny i jestem szczęśliwa. Ostatecznie i nieodwracalnie.
- Lucy? - wszedł do salonu i zauważył czemu się przyglądam. Stanął obok mnie i z lekkim uśmiechem powiedział
- Nie widziałem Cię, przez tyle czasu, ale chciałem pamiętać cię właśnie taką. Piękną, roześmianą, szczęśliwą i pełną życia. Właśnie tak, jak na tym zdjęciu.
- Harry to takie słodkie - przytuliłam go
- To nie jest jedyna pamiątka - uśmiechnął się tajemniczo. - Chodź - pociągnął mnie za sobą do swojej sypialni.
- Taadam - pokazał mi nasze zdjęcie, zrobione z kolei na naszej pierwszej randce powiększone tak, że zajmowało 2/3 ściany.
- Serio Hazz ? - otworzyłam z wrażenia buzię. Totalnie zwaliło mnie z nóg.
- Mówiłem, że jesteś najważniejsza ?
- Nie wiem, co powiedzieć
- Nic nie musisz mówić, a teraz proszę - podał mi swoją koszulkę -i do łazienki , bo woda wystygnie-klepnął mnie w tyłek, a ja zaśmiałam się głośno. Przy nim czułam się jak siedemnastolatka. To niebywałe, ale tak właśnie było. Po wejściu do łazienki stwierdziłam, że Harry kupił mnie tym już doszczętnie. Płatki róż wokół wanny, świecące świeczki, które rozświetlały całą łazienkę i nadały jej całkiem inny, bardziej romantyczny charakter. Szybko się rozebrałam i rozkoszowałam się tą magiczną chwilą. Nie wierzę, właśnie leżałam w wannie Harry'ego Stylesa - mojego byłego no i chyba obecnego faceta. Gdyby ktoś wcześniej tak przedstawił mi moją przyszłość popukałabym się w czoło i stwierdziłabym, że jest stuknięty. A to była rzeczywistość! Cudowna rzeczywistość.
Po jakiejś godzinie relaksu doszłam do wniosku, że czas wrócić do Harry'ego. Wytarłam swoje ciało, na które ubrałam sięgającą mi do połowy ud koszulkę Hazzy. Była świeżowyprana niestety. A tak chciałabym czuć na niej jego boskie perfumy. No trudno. Wyszłam z łazienki i dobiegł mnie głos mojego anioła.
- Lucy zejdź na dół, ślicznotko! - mimowolnie się uśmiechnęłam. Zeszłam po cichu ze schodów i oparłam się o framugę drzwi przyglądając się Harry'emu, który kładzie pizzę na talerze. No tak, pewnie dalej nie umie gotować, no ale to nie było dla mnie aż tak istotne. Podeszłam i przytuliłam go od tyłu.-Kochanie...-obrócił się do mnie przodem i uśmiechnął się szeroko. - Sexi wyglądasz- ponownie zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów.
- Ojj przestań, przytyłam - tupnęłam nogą niezadowolona.
- Mam nadzieję, że się przesłyszałem! Kochanie, gdzie ty przytyłaś, noo pokaż mi.
- No zobacz, jaki mam brzuch, jest okropny. Muszę przejść na dietę
- Lucy - spojrzał prosto w moje oczy. - Nie będzie żadnej diety. Dla mnie jesteś piękna taka, jaka jesteś. Nie musisz nic zmieniać. Noo może tylko częściej obdarzaj mnie takim cudownym uśmiechem, jaki miałaś 2 godziny temu przy kominku, hmm?
- Naprawdę tak uważasz ?
- Jesteś dla mnie najpiękniejszą kobietą na świecie i zawsze tak było. - ucałował moją skroń. - Przykro mi, ale dalej nie umiem gotować, więc musimy zjeść to, co zamówiłem.
- Jakoś nie będę nad tym ubolewać - położyłam dłonie na jego szyi i skradłam mu buziaka.
- I taką Lucy lubię najbardziej - dodał,a ja się zaśmiałam. Szykował się bardzo sympatyczny wieczór.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka :D Dodaję kolejną część Harry'ego i czekam na wasze komentarze. Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo ja mam mieszane uczucia :// No ale to oceńcie sami :D
Kocham was :**

sobota, 21 lutego 2015

Imagin Harry cz.2

- Chłopaki, naprawdę nie musieliście. Ale mnie zaskoczyliście, dziękuję - od razu podszedł do przyjaciół i mocno ich przytulił. Następnie witał się z każdym gościem. Ja z kolei ukratkiem podpatrywałam każdy jego ruch, gest, wszystko, co robił było takie niesamowite i pociągające. Kompletnie nic się nie zmienił, a na żywo jest jeszcze przystojniejszy. Nie dziwię się, że to właśnie on uznawany jest za największego flirciarza. Uśmiechał się do każdego tak szczerze, tak niesamowicie. Uwielbiałam ten śmiech. Mimo tylu lat, ciągle go pamiętałam, siedział mi w głowie. Tak naprawdę sama przed sobą nie byłam w stanie przyznać, że marzę o tym, by spojrzeć w jego ogromne zielone oczy emanujące ciepłem.
- Kate!!!
- Co ?
- Nareszcie, co się tak zagapiłaś ? - zapytała mnie "Lucy"
- A nie wiem, tak jakoś.
- Podajemy te przystawki ?
- Tak, już, zaraz
- Albo może sama to zrobię, jesteś gdzieś taka rozkojarzona
- Nie, pomogę Ci - wzięłam od dziewczyny 4 tace i z lekko chwiejącymi nogami zaczęłam iść w stronę gości i Harry'ego. Nie wiem co mi się działo, ale w tamtej chwili na serio bałam się, że zejdę z tego świata. Moje serce może już tego nie wytrzymać. Zaraz normalnie wyskoczy mi z piersi. " Spokojnie Lucy, jesteś pewną siebie, atrakcyjną dziewczyną, tego kwiatu jest pół światu, taki Harry to do pięt nie dorasta niektórym." -cały czas powtarzałam to sobie w myślach. Jak to nie dorasta? Czy ja mam oczy?! - byłam chyba za głupia, by ogarnąć w tamtej chwili moją biedną głowę.
- Uuuuu ale ja widzę, że panowie się postarali. - uśmiechnął się uważnie mi się przyglądając
- O co Ci chodzi Hazz ? -zapytał Niall, który oczywiście pierwszy wziął ciastko z mojej tacy
- Nie dość, że cudowna restauracja, to jeszcze do zestawu seksowne kelnerki. - puścił mi oczko. Chyba jednak mnie nie poznał. Nie ukrywam, że troszkę byłam rozczarowana. Facet, który znał mnie tyle lat, chodził ze mną na randki, następnie  zostawił i po latach kompletnie mnie nie poznał. Harry przybliżył się do mnie i.. zamarł. Dosłownie zamarł. Udawałam, że tego nie widzę, ale wewnątrz gotowało się we mnie z tych emocji. A jednak poznał. Ojeju i co teraz ? Nikt nic nie mówił, dopiero Zayn rozładował całą atmosferę
- To co? Wypijmy w końcu toast
- CCccco ?
- Za Harryego! Harry! - krzyknął
- Yyy tak, tak - wodził za mną swoim wzrokiem, a ja starałam się jak najszybciej zniknąć z pola widzenia. Poczułam dziwne ukłucie w podbrzuszu, co mogło  świadczyć tylko o jednym : wciąż w ten sposób na mnie działał. Czy ja go ciągle kocham? Nie, nie mogę go przecież obdarzyć tak ważnym uczuciem po tym wszystkim. Zabrałam się za zmywanie, tłukąc około 6 szklanek. "Nie, w ogóle nie zależy mi na nim. Gdzieś go mam. Tak ? To czemu ręce Ci się trzęsą?" - moje myśli nie dawały mi spokoju.
- Przepraszam - usłyszałam ten niski, uroczy, męski głos. Ten sam, który mogłam słuchać przez niemalże całe moje życie. Odwróciłam się i starałam zachować powagę i być niewzruszona. Spojrzał na moją plakietkę. "Kate" No tak.... Widziałam, że na jego twarzy maluje się ulga, znowu wrócił pewny siebie Styles. Szarmancki kobieciarz. Cały on.
- W czym mogę pomóc ?
- Kate.... Piękne imię, chociaż dla mnie możesz mieć na imię anioł, bo spadłaś z nieba, piękna - posłał mi jeden z tych swoich flirciarskich uśmieszków. Zastanawiałam się ilu kubietom tak powiedział. Zabolało, nie powiem, ale z drugiej strony cieszyłam się, że mu się spodobałam.
- Dzięki -założyłam pasmo włosów za ucho, na co Hazza przygryzł wargę. Super! Dlaczego on musi być taki uroczy we wszystkim, co robi. - Może pójdziesz do przyjaciół, ja tu tylko pracuję, nie powinieneś spędzać ze mną tyle czasu
- Nawet jeśli chcę ?
- Nawet, podoba Ci się impreza ?
- Spoko jest, ale wiesz, jaki jest jej największy plus ?
- Oświeć mnie!
- Ty ślicznotko! - po tych słowach poczułam napływ gorąca i stado motyli w moim brzuchu, które nagle pojawiły się po tylu latach.
- Yyy no nie wiem, Zayn bardzo się postarał
- Co powiesz na to, żebyśmy spotkali się jutro ? - ledwie mnie zna.... tzn ledwie zna Kate i już chce sie ze mną/ nią umówić?! Brak słów
- To nie jest dobry pomysł
- Dlaczego ?
- Boo.... ja mam faceta - powiedziałam po chwili zastanowienia. Chociaż odkąd go zobaczyłam Adam przestał się liczyć.
- Aaaa.... rozumiem, w takim razie szkoda.
- No szkoda
- Może kiedyś- dotknął dłonią mojego policzka. Co on sobie wyobrażał?! - Wiesz skarbie mi to w ogóle nie przeszkadza. - powiedział zmysłowo i tak po prostu odszedł. Byłam oszołomiona i rozczarowana jego zachowaniem. Zdałam sobie sprawę, jak on traktuje kobiety. Są dla niego jak przedmiot. I ja chciałam kiedyś dzielić życie z tym człowiekiem. Problem tkwi w tym, że nadal chcę... Chciało mi się płakać, dosłownie.
- Lucy, yyy darujmy to sobie Kate, pójdę na chwilę na zaplecze, zajmiesz się wszystkim ?
- Pewnie, leć. - uważnie mi się przyjrzała, ale na szczęście nie zadawała żadnych pytań.
Weszłam pospiesznie do małego pomieszczenia i zamknęłam drzwi. Pozwoliłam łzom się uwolnić. Płakałam jak dziecko, dosłownie, jak małe, bezbronne dziecko. Usłyszałam, że Kate "Lucy" z kimś rozmawia.Nie wiedziałam z kim, ale za to słyszałam tylko "na zapleczu". Ludzie, weźcie się ode mnie odwalcie! Obróciłam się tyłem do drzwi i próbowałam się uspokoić. Nagle poczułam czyjeś dłonie na moim ramieniu. Gwałtownie się odwróciłam i ujrzałam Harry'ego. Świetnie, on zawsze dostaje to, co chce. Pan Styles proszę państwa. Czego on ode mnie oczekuje ?! Jestem przecież "Kate". Miałam ochotę walnąć mu prosto w twarz za te zaloty.
- Chciałabym zostać sama - powiedziałam starając się nie łapać kontaktu wzrokowego z loczkiem. On jednak wziął dłoń i podniósł mój podbródek do góry zmuszając mnie, bym na niego spojrzała.
- Lucy wiem, że to Ty - szepnął - poznałem Cię, jak tylko przekroczyłem próg tej restauracji. - zdjął plakietkę i rzucił ją o podłogę. - Na takie rzeczy to możesz nabierać Nialla albo Lou, ale nie mnie! - jego głos był stanowczy, ale jednocześnie bardzo subtelny. Klęknął przede mną i spojrzał mi prosto
w oczy.- Błagam powiedz, że tęskniłaś za mną chociaż troszkę. - te słowa zaskoczyły mnie totalnie. -Powiedz, że nie tylko ja umierałem z tęsknoty.-nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Nie potrafiłam wykrztusić z siebie kompletnie nic. Wpatrywałam i stopniowo zatapiałam się w tych jego oczkach. Mój Harry. To spojrzenie..... dokładnie takim samym obdarzył mnie, gdy wyznał mi miłość. -Lucy...-wyjął z tylnej kieszeni chusteczkę i zaczął wycierać starannie wszystkie ślady pozostawione przez krople łez. Wówczas zachciało mi się płakać jeszcze bardziej. Był taki kochany.
-Harry.....
- Ciiii, nie musisz nic mówić- powiedział i rzucił chusteczką w kąt. Nim się spostrzegłam zaczął całować mój drugi, jeszcze mokry policzek. Jego usta łagodziły moją skórę i sprawiały, że przez całe ciało przechodziły mnie dreszcze. Tylko on potrafił doprowadzić mnie do takiego stanu.
-Harry przestań! - nie wiem, czemu to przerwałam. Przestraszyłam się? Do tej pory zadaję sobie to pytanie. Próbowałam wstać z krzesła, ale Harry mi to uniemożliwił chwytając mnie jedną dłonią za rękę, a drugą objął moje uda.
- Lucy nie zostawiaj mnie teraz,proszę - powiedział poważnie
- Nie możemy, rozumiesz?!
- Czemu ? -był zaskoczony moją reakcją.
- Boo........ nie możemy!
- Jesteś szczęśliwa ? - zapytał bez ogródek. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, czy moje życie faktycznie jest szczęśliwe. Harry widząc moje zakłopotanie zapytał wprost: - kochasz go ?- Odwróciłam głowę- Lucy, kochasz go?- nie dawał za wygraną
- Co mam Ci powiedzieć?! Że odkąd mnie zostawiłeś moje życie generalnie nie ma sensu!!!! Że żadnego mężczyzny nie będę w stanie pokochać tak mocno i prawdziwie jak Ciebie?! Adam nigdy nie był dla mnie taki ważny jak ty!!!!!!! Nigdy go nie kochałam tak mocno!!!!! Tak!!! To jest ta Twoja pieprzona prawda!!! Do tej pory zadaję sobie pytanie : czemu mnie zostawiłeś?!!!! Byłam zdołowana.  To chciałeś usłyszeć?!  Proszę Cię bardzo, masz!!!!!! Kocham Cię!!!!! Ale Ty na to nie zasługujesz!!!! Ty w ogóle nie zasługujesz na miłość !!!!- nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo wówczas krzyczałam. Z sekundy na sekundę byłam coraz bardziej wściekła. Nareszcie mogłam wszystko z siebie wyrzucić. Wszystko, co we mnie tkwi od lat. - Jedyna rzecz, z jakiej jestem zadowolona to restauracja!!! Masz satysfakcję?! Gratuluję, możesz mieć każdą, a gdy ją zostawiasz widzisz: wrak człowieka!! Taki z Ciebie pożal się Boże Romeo !!!!!!! - strzepałam jego ręce i zostawiłam go oszołomionego. Trzasnęłam drzwiami i bez słowa wyszłam tylnymi drzwiami. Poczułam taką niewyobrażalną ulgę. Całe napięcie zniknęło. Czułam się wtedy silna jak nigdy. Z uniesioną głową weszłam do samochodu. Zmyłam rozmazany makijaż i starałam się uspokoić. Nagle usłyszałam, jak ktoś puka w okno mojego auta. Zayn? Dziwne. Uchyliłam szybę i wpatrywałam się w niego z zaciekawieniem.
-Lucy, musimy porozmawiać. - powiedział poważnie.
- Wsiadaj. - skinęłam na miejsce obok. - O co chodzi?
- O Harry'ego. Lucy wiem o czym rozmawialiście na zapleczu
- Poskarżył Ci się?
- Nie, nie w tym rzecz. On był wręcz zdruzgotany. Dawno nie widziałem go w takim stanie.
- Wreszcie wszystko mu wygarnęłam! - pomijając fakt, że kilka razy wyznałam mu miłość, ale to szczegół
- Twoje słowa bardzo go zraniły.
- I co ? Może mam go przeprosić?
- On Cię kocha! I nigdy nie przestał!
- Ciekawe, fajnie mi to okazywał zaliczając laski po kolei.
- Ty nic nie rozumiesz. To nie do końca jest tak.
- Aha, czyli przez ten cały czas myślał tylko o mnie? Na żadną inną nie spojrzał?
- Nie, Harry miał wiele kobiet, ale nigdy o tobie nie zapomniał. Wiesz ,prawie codziennie mówił mi, że szuka osoby, która wypełni pustkę po Tobie. Do tej pory mu się nie udało.
- To czemu nie zadzwonił ?
- Lucy, on miał świadomość, jak bardzo Cię skrzywdził. Był pewny, że nigdy mu nie wybaczysz.
- Czemu się nie odzywał, nie przyjechał? Nie walczył?
- Wiem, tyle razy mu mówiłem, ale on nigdy nie słuchał. Wasza miłość była.... albo raczej jest, no nie ? - skinęłam twierdząco głową. - szczególna, taka prawdziwa. Wasz związek był definicją miłości.
- Do czego zmierzasz ?
- Do tego, że tylko razem możecie być szczęśliwi.
- Zayn, jest już za późno.  Mam już faceta, z którym niebawem wezmę ślub.
- Lucy on naprawdę Cię kocha.
Zayn!!!!!!!!!! Zayn!!!!-usłyszeliśmy krzyki Hazzy
- Cholera!
- Spokojnie, jest ciemno, nie zauważy
- Zauważył , patrzy się na nas
- Idzie tu!
- Zayn nie potrzebuję przyzwoitki, na serio!
- Stary musiałem. Skoro Ty nie umiesz sobie z tym poradzić, jako przyjaciel Ci pomogłem, więc zejdź ze mnie!
- Sorry, iii dzięki
- Musicie pogadać.  - powiedział i puścił Harry'ego na swoje miejsce. Harry nieśmiało wsiadł do mojego Audi. Milczeliśmy. Spojrzałam na niego. Mimo ciemności widziałam jego spuszczoną głowę i drżące dłonie
- Nic nie powiesz ? - przerwałam tę bezsensowną ciszę
- Nie wiem, co mam Ci powiedzieć. - odpowiedział po chwili
- Harry myślę, że wiesz. - odruchowo dotknęłam jego dłoni swoją, a on ją mocno uścisnął.
- Lucy prawdę mówiąc po tym, co mi wyznałaś, a właściwie wykrzyczałaś prosto w twarz, zrozumiałem jak bardzo Cię skrzywdziłem. Nie chciałem, żeby tak wyszło. Nie chciałem Cię zranić - wciąż trzymał moją dłoń.
- Powiedz to wreszcie !
- Ale co ?
- Domyśl się ! - Byłam zdeterminowana i nie mogłam już wytrzymać tej gatki-szmatki.
- Lucy....... - chyba mnie nie zrozumiał
- Powiedz, że mnie kochasz!!! Proszę Harry, powiedz, że nigdy nie przestałeś! - znowu zaczęłam szlochać. Nie mogłam się opanować.
- Nie muszę Ci tego mówić, bo doskonale o tym wiesz.
- Chcę to od Ciebie usłyszeć.
- Kocham Cię Lucy, tak bardzo Cię kocham
- Boże Harry! - szybko odpięłam pasy i usiadłam na jego kolanach. - Przytul mnie, proszę. - Harry wplótł ręce w moje włosy i przytulił mnie niesamowicie mocno. Nasze ciała nie mogły bardziej się stykać. Ja również poczułam nagłą chęć wtopienia dłoni w te piękne kręcone włosy, więc bez wahania zdjęłam gumkę Harry'ego i rozwiązałam jego kucyka. Wyglądał cudownie. Czułam, że się uśmiecha. Położył swoje duże ręce na moich biodrach. I w końcu ujął moją twarz i gwałtownie wpił się w moje usta. Nasze języki toczyły ze sobą bitwę. Nasze usta były tak bardzo spragnione siebie. Nie chcieliśmy tego przerywać. Z każdą sekundą nasz pocałunek był coraz głębszy, namiętny i zachłanny. On nigdy mnie tak nie całował. To było czyste szaleństwo. Po kilkunastu minutach oderwaliśmy się od siebie. W aucie czuć było tylko nasze przyspieszone oddechy. Nie miałam siły, by cokolwiek powiedzieć. Harry natomiast zajął się całowaniem mojej szyi. Ten facet robił ze mną, co chciał, poważnie.
- Harry proszę skończ...... - to, co robił, a właściwie robiliśmy było niewłaściwe. Nie powinnam, on raz mnie już skrzywdził, zrobi to pewnie ponownie. Nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki. Ja mam faceta, który mnie nie zrani....... Tylko życie bez Harry'ego i z Adamem to tortura. Nie będę się oszukiwać. Kiedy pierwszy szok minął i uspokoiłam mój żołądek, który robił fikołki na wszystkie możliwe strony a także wyrównałam oddech doszłam do wniosku, że to, co się dzieje nigdy nie powinno mieć miejsca. Tyle razy sobie to wyobrażałam, że wróci, że przeprosi, że będziemy już zawsze razem. TE myśli właśnie się ziściły, a ja.... poprosiłam Harry'ego o opuszczenie mojego auta. Tego było za wiele jak na jeden dzień. O dużo za wiele.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka!:D Publikuję kolejną część Hazzy i czekam na wasze opinie, kochani :D
Co do Nialla: zdecydowałam się napisać jeszcze jedną lub dwie części przygód Nary, bo zauważyłam, że ta historia bardzo przypadła do gustu ( a także za namową przyjaciółki :* ) Nie wiem jeszcze, kiedy będzie, ale będzie na pewno :D
Miłego czytania :**

piątek, 20 lutego 2015

Imagin Harry cz.1

Wyobraźcie sobie dwoje dorosłych już ludzi. Ona-zakompleksiona, nieśmiała,wrażliwa, delikatna, czuła, potrafiąca kochać. On pewny siebie, optymistycznie nastawiony do życia, odważny, potrafi wszystkich rozbawić, zawsze wszędzie go pełno, obiekt westchnień wszystkich dziewczyn. Mimo różnic w poglądach przyjaźnią się i ufają sobie bezgranicznie. Pewnie nasuwa się wam pytanie, czy przyjaźń między chłopakiem a dziewczyną istnieje ? W moim przypadku nie. Mam na imię Lucy, obecnie mam 25 lat i chciałabym opowiedzieć wam romantyczną historię, która oparta jest na faktach z mojego życia. Jest ono nudne i generalnie czuję się nieszczęśliwa. Prowadzę dobrze presperującą restaurację, moja jedyna duma. Jeżeli chodzi o życie miłosne. Mam chłopaka Adama, baa nawet narzeczonego, ale nie potrafię go pokochać. Nie jestem gotowa na miłość , na ucieczka przed bolesną przeszłością. Sądziłam, że nikt więcej nigdy mnie nie pokocha. Żaden mężczyzna.. Mam uraz do facetów. Dlaczego ? -Pierwsza miłość.... nie da się ukryć jest bardzo ważna w życiu każdego z nas i zawsze zostaje w naszych wspomnieniach. Nawet jeśli nie chcemy jej pamiętać..... Miałam 15 lat, kiedy dotarło do mnie, że zakochałam się na amen w moim wieloletnim przyjacielu Harry'm. Bałam się mu wyznać moje uczucia. On przebierał w dziewczynach, zawsze był w szkole bardzo popularny. Wszyscy liczyli się z jego zdaniem, ale on uważał, że dla niego najważniejsza jestem ja. To było słodkie z jego strony. Zawsze powtarzał mi, że jestem dla niego jak młodsza siostrzyczka, której nigdy nie da skrzywdzić. Pamiętam, jak zawsze się przy tym śmiałam, a on udawał obrażonego. Któregoś dnia jednak wyprzedził mnie i powiedział, że mnie kocha  i że oczywiście zrozumie, jeśli ja do niego nic nie czuję. Od razu zaprzeczyłam, kochałam go swoim młodym, może jeszcze nawet mało dojrzałym sercem. Tak zaczął się nasz związek. Spędziłam z nim najpiękniejsze chwile swojego życia. Był dla mnie ideałem, jakich mało. Czuły, troskliwy, czytał mi w myślach. Obydwoje rozumieliśmy się bez słów. Pamiętam nawet kiedyś, jak leżeliśmy razem na kocu na działce jego dziadków. Powiedział mi, że kiedyś mi się oświadczy i że będę matką jego dzieci, ukazując przy tym rząd zupełnie białych zębów i uwielbiane przeze mnie nad życie dołeczki w policzkach.  Wtedy człowiek nie myśli o tym, że życie bywa zaskakujące, że lubi obracać się nieraz nawet o 360 stopni. Żyje się chwilą, myśli skupiają się wokół kochanej osoby. Nie liczy się nic więcej.  Pamiętam wszystko:nasze nocne rozmowy telefoniczne, każdą naszą randkę, każdy pocałunek, każdy dotyk Harry'egoJego cudowne zielone oczy, kręcone włosy, uroczy uśmiech. Pamiętam jak słodko się wkurzał, jak się zachowywał, gdy  był o mnie zazdrosny, albo jak  było mu głupio, albo źle, jak mówił mi ciągle czułe słówkaNigdy go nie zapomnę.Coraz częściej zdawałam sobie sprawę z tego, że pustki po Harry'm nikt nigdy mi nie zapełni.
Pewnie zastanawiacie się, o co chodziło i czemu nie jestem z Harrym, skoro tak bardzo się kochaliśmy.

Harry, jak już wcześniej wspomniałam nienawidzi nudy, zawsze wymyśla coś kreatywnego. Jego największym marzeniem, o którym wiedziałam tylko ja było śpiewanie i występowanie na scenie. Harry razem z 4 naszych znajomych ze szkoły - Zaynem, Liamem, Louisem i Niallem założyli szkolny boysband, który występował na  ważnych imprezach w naszej szkole. Rozwijali się, byli cudowni, wszyscy wróżyli im niebywałą karierę w przyszłości. Harry jednak twardo stąpał po ziemi. Któregoś dnia namówiłam go z jego siostrą Gemmą, by wziął udział, oczywiście wraz z chłopcami w brytyjskim X-factorze. Jaka ja byłam wtedy głupia. Zupełnie nie zdawałam sobie sprawy z tego, jakie to będzie miało konsekwencje w przyszłości.A miało i to bardzo bolesne. Krótko mówiąc chłopcy zajęli pierwsze miejsce i wygrali możliwość wydania własnej płyty. Wtedy wszystko się zaczęło - fanki, wywiady, koncerty, pisanie nowych utworów, spotkania w studiu. Harry bardzo się zmienił, zupełnie nie miał dla mnie czasu. Kupował mi za to drogie prezenty, które miały mi wszystko zrekompensować. Ale ja chciałam jego, a nie biżuterię czy buty. Nie musiałam długo czekać: One Direction- Harry sam wymyślił nazwę wyruszyło w swoją pierwszą trasę koncertową, która okazała się sukcesem. Miliony sprzedanych biletów, miliony piszczących dziewczyn, miliony autografów, zdjęć. Był taki czas, że musiałam sprawdzać w necie, co słychać u mojego chłopaka. Strasznie cierpiałam. Harry odzywał się kilka razy, mówił z niedowierzaniem jak bardzo zmieniło się jego życie, owszem dodawał, że tęskni, że kocha, ale dla mnie były to tylko puste słowa. Po 5 latach takiego "związku" teoretycznie wspólnie z Harrym, praktycznie - Harry podjął decyzję, że nie ma sensu dalej tego ciągnąć. Zerwał ze mną. Byłam zrozpaczona, jednocześnie wiedziałam, że on nie oprze się innym pięknością show-biznesu, że już nigdy nie będę dla niego najważniejsza. To bolało i to bardzo, jak widziałam na pierwszych stronach gazet jego całującego inną piękną, szczupłą dziewczynę. Nie to co ja, nie byłam dla niego wystarczająco atrakcyjna i zdawałam sobie z tego sprawę.
  W tym roku kończę 25 lat i chcę mieć rodzinę, dzieci, a młodsza się w końcu nie staję. To właśnie sprawiło, że przyjęłam oświadczyny Adama.  Kiedy jak nie teraz. Nie mogę w końcu cały czas żyć przeszłością.

Trrrrń - z krainy Morfeusza wyciągnął mnie irytujący dźwięk budzika. Ehh i znowu to samo : 7 rano pobudka, śniadanie,restauracja,obiad, restauracja,sprzątanie,dom,zakupy, spotkanie z Kate, kolacja z Adamem, kąpiel, spać. Tak wyglądał każdy mój dzień. Nuuuda totalna. I pomyśleć, że była dziewczyna muzyka skończy jako menadżer w restauracji w praktyce pełniący rolę kelnerki. W sumie aż tak mi to nie przeszkadzało. Mam zgodną ekipę, która na szczęście nie czuje przede mną respektu. Zawsze mogłam zwierzyć się Kate-dziewczynie, która pracuje ze mną od początku istnienia restauracji.
Z trudem zwlekłam się z łóżka i zaczęłam kolejny nudny dzień.

- Ooo Hej! - usłyszałam miły głos Kate- naszej jedynek kelnerki
- Cześć Kate!
- Co słychać  ?
- Po staremu - uśmiechnęłam się krzywo. Adam jest ? - Adam...... syn znajomych moich rodziców i mój narzeczony. Nie jeden raz chciał się umówić. Wiedziałam, że darzy mnie uczuciem. Ja jednak nie potrafiłam go odwzajemnić. Moja mama wiele razy mi powtarzała, żebym spróbowała. W końcu po długich rozmowach i namowach zgodziłam się z nim spotkać. Kilka spotkań i Adam dosłownie nosił mnie na rękach. Lubiłam go, nawet bardzo. Zgodziłam się w końcu zostać jego żoną. Może wówczas nie byłabym taka samotna.Adam jest wspaniałym człowiekiem. Troskliwy, czuły, opiekuńczy, bardzo mnie kocha. Ale jak ja miałam się w nim zakochać, skoro ciągle myślę właśnie o nim ? - człowieku, który mnie skrzywdził, którego powinnam nienawidzieć, który nigdy nie będzie już mój, z którym nie mam absolutnie żadnego kontaktu... Taa ironia losu......
- Tak, tylko rozmawia z dostawcą.
- Jakiś problem ?
- Yy wydaję mi się, że wszystko ok.
- Widzę, że na razie tłoku nie ma, napijesz się ze mną kawy ?
- Jasne, już robię. - Lubiłam tę dziewczynę, zawsze mogłam z nią pogadać. Kate jest całkiem inna niż ja . Przez to wszystko stałam się pesymistką. Rzadko kiedy się uśmiechałam. Ona z kolei miała narzeczonego, była szczęśliwa. Jak ja jej zazdroszczę. Tego jej uroczego uśmiechu i optymizmu z jakim postrzegała świat. Też taka byłam, jak miałam 18 lat... i byłam najszczęśliwszą osobą na świecie.  Czemu ten cholerny czas tak szybko leci?!
- Ooo Lucy, dobrze, że jesteś- Adam zbliżył się i pocałował mnie w policzek. - Słuchaj śliczna, mam do Ciebie sprawę.
- No ?
- Skarbie, dostaliśmy extra zamówienie, normalnie mówię Ci, tyle kasy, że szok : nasza restauracja została zarezerwowana przez jakiś tam zespół, nieważne, z okazji urodzin jednego z członków. Bez wahania się zgodziłem.
- Noo to świetnie, w czym problem ?
- Tylko ta impreza jest dziś. - powiedział nieśmiało
- Wczas mnie o tym informujesz.
- Kochanie, ja też się dzisiaj dowiedziałem, noo ale taka okazja, mówię Ci bardzo dobrze opłacalna
- Wiem, wiem
- Too zajmiesz się wszystkim ?
- Sama ?
- Rozmawiałem z dostawcą, wszystko ugadane, Jamie też zgodził się zostać, Kate Ci pomoże.
- A Ty ?
- Ja? Tylko bym przeszkadzał. Wiesz, że nie jestem dobry w dekorowaniu itd, to co ?
- No dobrze, ale jak nazywa się zespół i kto ma urodziny ?
- Nie wiem, ale powiedzieli, że to nieistotne.
- Bardzo istotne, Adam
- Ojj nooo słońce, robisz problem tam gdzie go nie ma
- Ehh jak zawsze! - rzuciłam i weszłam za ladę. Udawałam, że sprzątam,by tylko Adam zaszył się w swoim gabinecie i dał mi święty spokój. 1 luty... Urodziny Harry'ego nie, to niemożliwe.... Jakiś zespół, nie, na pewno nie oni. Rany Lucy jaka Ty jesteś głupia! One Direction akurat w twojej  małej restauracji, asburd jakiś. - Od razu wybiłam sobie z głowy ten wariant. To nie było realne.
- Lucy obsłużysz Pana, ja muszę do toalety. - z myśli wyrwał mnie głos Kate
- Yyy tak, tak. Dzień dobry, co podać ? - spojrzałam na dość wysokiego bruneta o bardzo oryginalnej fryzurze. Omg to Zayn?! Nie no Lucy puknij się w głowę noo!!!!!- krzyczała moja podświadomość
- Dzień dobry. Byłem umówiony z właścicielem.
- Organizuje Pan imrezę dziś wieczorem,tak ?
- Tak, Zayn Malik - podał mi dłoń. ( a jednak, Boże chodziłam z tobą do klasy helloo, nie musisz się przedstawiać! Ehh może to lepiej, że mnie nie poznał..)
- Tak, wiem, poznałam - uśmiechnęłam się, a on zrobił to samo. - Ja zajmuję się tą imprezą, jestem  właścicielką, więc w czym mogę pomóc ? Rozmawiał Pan z moim chłopakiem przez telefon.
- Chciałem dogadać szczegóły dotyczące dzisiaj
- Domyślam się, bardzo dobrze, że Pan przyszedł
- Darujmy sobie to Pan/Pani po co się postarzać. Myślę, że możemy mówić sobie po imieniu, Lucy.
- Skąd Ty....? - poznał mnie, naprawdę ?! To niemożliwe
- Chodziliśmy tyle lat razem do szkoły,a po za tym byłaś dzie... - urwał, a ja nerwowo spuściłam wzrok
- Dziewczyną Harry'ego -dokończyłam. - Wydoroślałeś, wiesz ?
- No dzięki, a Ty nie, normalnie kropka w kropkę ta sama Lucy, może tylko troszkę bardziej dojrzała i poważniejsza. - zaśmiał się
- Dzięki, urodziny Harry'ego, prawda ?
- Pamiętałaś. - jak mogę nie pamiętać, skoro ja nigdy nie chciałam zapomnieć do cholery i doskonale o tym wiesz!!!! - wrzeszczałam na niego w myślach.
- Całe życie z nim spędziłam i około 13 urodzin.
- No tak, ejj w sumie to nie wiem, czy to dobry pomysł, żebyście się tu spotkali.
- Nie ma wyjścia, obiecałam Adamowi, że się tym zajmę
- On Cię pozna, Lucy
- No i co z tego ? Zayn wyleczyłam się z niego. Jestem szczęśliwa. Jestem zaręczona, mam pracę.  Czego chcieć więcej?
- Na serio ? No patrz, nie miałem pojęcia
- Olaliście mnie wszyscy po kolei, skąd miałeś wiedzieć.
- Lucy..... - zauważyłam, że sprawiłam mu przykrość
- Nie w porządku, to jak widzisz dzisiejszy wieczór - uśmiechnęłam się i szybko zmieniłam temat.
- Generalnie to wszystkie najbliższe osoby Hazzy, ok 50 osób. Przyjęcia-niespodzianka, sama rozumiesz, znasz go. Chciałbym, żeby była dobra muza, jakieś przystawki, no i alkohol.W zasadzie nic więcej.
- Mhm, a tort macie zamówiony, czy ja mam się tym zająć ?
- Zamówiony, Pan Adam powiedział, że nie ma problemu, jakby Paul dowiózł go godzinę przed imprezą.
- Nie no skąd. I impreza do białego rana
- Noo tak, tak
- Rozumiem, że 2 kelnerki wystarczą
- Pewnie, nawet jedna by wystarczyła.
- Ok. Zayn ?
- Tak ?
- Nie mów chłopakom, że to moja restauracja, może mnie nie poznają i będę mogła udawać zwykłą kelnerkę, proszę Cię
- Ok, jak chcesz, tylko mówię Ci, że nic się nie zmieniłaś. Skoro ja Cię poznałem, to co dopiero....osoba, która była z Tobą przez tyle lat
- Spokojnie, wymyślę coś. Będę Kate
- Co ?
- Mamy kelnerkę Kate, zamienimy imiona, Zayn ja naprawdę nie chcę do tego wszystkiego wracać. Podejrzewam, że Harry również, zrób to dla mnie.
- No dobrze, Kate, to na razie
- Dzięki, pa. - ehh żeby tylko mnie nie wsypał.- Boże to jakieś szaleństwo. Mój były ma imprezę w mojej restauracji. Człowiek, którego kocham... kochałam nad życie będzie na tyle blisko mnie,że będę mogła nawet czuć zapach jego perfum. Byłam ciekawa, jak zareaguję na niego mój umysł, serce, dusza. Bałam się tej konfrontacji i to bardzo.
Szybko pojechałam do domu i wygooglowałam go. Musiałam zobaczyć, jak obecnie wygląda,przyzwyczaić się do..... jego rewelacyjnego wyglądu. Cholera, dlaczego musisz być taki cudowny?! - wrzasnęłam do kompa. Czy to już jest początek jakiejś obsesji? Te zdjęcia, na których się uśmiecha, na których macha do fanów, przytula kumpli sprawiły, że znowu wszystko wracało. On nic się nie zmienił.Noo może trochę zapuścił włosy, bo zawsze miał krótsze. Posłuchał mnie. Wiem, może to i głupie, ale zawsze mówiłam mu, że powinien je zapuścić, bo są extra. Dlaczego mi to zrobił? No czemu?
Godzinę zajęło mi ogarnięcie moich wszystkich myśli. Pobiegłam do sypialni się przebrać. Musiałam wyglądać ładnie, ale jednocześnie grzecznie i subtelnie. Wybrałam ten zestaw:
Włosy spięłam w niechlujnego koka.  Noo nie będę się przecież stroić dla niego... A może powinnam? Nie, nie powinnam! - odpowiedziałam sama sobie i wsiadłam do auta. Zastanawiałam się, czy może powinnam zrobić sobie jakiś delikatny makijaż. Lubiłam się malować, ale na codzień w pracy było to o tyle niewygodne, co zbędne. Dziś był wyjątkowy dzień, wyjątkowi goście, czemu nie. Wyjęłam z torebki mascarę i pociągnęłam nią rzęsy, następnie lekko musnęłam błyszczykiem malinowym swoje usta. Noo perfect. - uśmiechnęłam się do swojego odbicia. 
Po 3 minutach drogi byłam na miejscu.
-Jestem Kate!
- Ooo to świetnie, pomożesz mi ?
- A gdzie jesteś ?
- Na zapleczu!
- Już idę
- Wow, ale cudownie wyglądasz, naprawdę
- Dzięki, w końcu nie byle kto ma tu stołować.
- No tak tak.
- Kate mam do Ciebie prośbę
- No?
- Pożycz mi swoje imię. - powiedziałam lekko zawstydzona
- Co ? Jak to ?
- Kate wyjaśnię Ci to przy najbliższej okazji. Możesz dziś mieć na imię Lucy ?
- No dobrze,dziwnie się zachowujesz - dodała ściągając plakietkę
- Dzięki Kate.... tzn. Lucy, jutro wszystko Ci wyjaśnię, dziś nie mamy na to czasu.
- Noo dobrze.
- Goście przychodzą za godzinę, sala generalnie jest fajnie urządzona, tylko wiesz co, Zay... Tzn Pan Malik mówił, że chce dużo balonów, musimy więcej napompować
- Właśnie o to chciałam Cię prosić.
- Aaaa no tak. - uśmiechnęłam się i zabraliśmy się do pracy.
Niebywałe jak szybko zleciała ta godzina. 
- Lucy!! - usłyszałam głos Zayna
- Kate! - wyszłam szybko z zaplecza
- Aaa no tak, Kate, Harry już jedzie, gotowe wszystko, mogę ich wpuścić ?
- Tak, pewnie, niech wchodzą.
- Chłopaki i...cała reszta c'mon. - poczułam napływający stres. Modliłam się, żeby mnie nie poznali. Najpierw weszła cała nasza dawna paczka. Louis zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się pod nosem. Cholera, chyba mnie poznał... Ehh.... - To jest Kate właścicielka - przedstawił mnie chłopcom
- Kate ? Aaa ok, piękne imię , jestem Louis, to Niall , a to Liam
- Nie musicie mi się przedstawiać, lubię wasz zespół. - uśmiechnęłam się
- Kogoś mi przypominasz, tylko nie wiem, kogo.... - dodał Niall całując moją dłoń. No proszę zawsze był takim dzieciakiem, a tu taki gest, brawo Horan.
- A ja wiem, kogo ona Ci przypomina, bo mi też. Lucy - powiedział Liam powielając gest Nialla. Poczułam co raz mocniejsze bicie serca
- Tyy no właśnie, Lucy Clark. 
- Nie, nie, mam na imię Kate. Ale powiem wam, że Lucy tyle, że nie Clark też tu pracuje. Wracając do ważniejszych spraw, jestem do waszej dyspozycji przez całą imprezę, także w razie czego możecie na mnie liczyć.
- Ok, dzięki.
- Zayn, Harry parkuje
- Już ? Dobra, wszyscy stawać tam! - wskazał na ścianę, a potężna grupa osób niemalże biegła w wyznaczone miejsce. Ja również biegłam, tyle że w innym celu. Nigdy tak szybko nie weszłam za ladę, powaga. Musiałam wtopić się jakoś w tłum i robić dobrą minę do złej gry. Prawdę mówiąc nie mogłam się doczekać, aż go spotkam, po tylu latach. Wchodzi, Omg! To naprawdę on!
- NIESPODZIANKA!!!!!!!!!! - krzyknęli wszyscy chórem i w sali rozniosło się " HAPPY BIRTHDAY!!!" w rewelacyjnym wykonaniu chłopców. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemka Misie :* 
Dodaję Harry'ego, którego obiecałam wam na wczoraj, ale zupełnie nie miałam na niego czasu, za co bardzo przepraszam. :D Mam nadzieję, że historia Lucy również wam się spodoba równie jak Lary i Niall'a. 
Z niecierpliwością czekam na wasze komentarze :**
Do jutra ! :D