niedziela, 30 października 2016

Imagin Zayn cz. 45

- Nie ruszaj się ! - zażądał zawiązując mi opaskę na oczy.
- Zayn dobrze wiesz, że...
- Ufasz mi ? - zapytał nie dając mi dokończyć.
- To nie fair. To, że nie chcę chodzić jak ta idiotka po mieście z zawiązaną czarną opaską nie jest kwestią zaufania. - powiedziałam próbując zdjąć kawałek materiału.
- A jeśli zagwarantuję ci, że nikt nas nie będzie widział ?
- Nie możesz dać mi takiej gwarancji.
- A właśnie, że mogę. - powiedział poważnie, biorąc mnie na ręce w stylu panny młodej.
- Zaaaaayn - jęknęłam starając się wyswobodzić z jego uścisku. To tylko jeszcze bardziej go rozbawiło, o czym przekonałam się słysząc jego głośny śmiech.  - Pożałujesz tego, Malik. - powiedziałam zrezygnowana, czując, że posuwamy się w górę. Dobra, jakieś ruchome schody? Gdzie on mnie wynosi do cholery ? Po jakiś 15 minutach posadził mnie na fotelu i zapiął pasy. Ściągnął też znienawidzoną przeze mnie czarną opaskę i ujrzałam pokład helikoptera.
- Kupiłeś helikopter?! - pisnęłam rozglądając się po bokach.
- Tak, ale to jeszcze nie ta niespodzianka.
- Umiesz to prowadzić ? - zapytałam z obawą widząc, jak siada za sterami.
- Wiesz co... nie do końca. Popełnimy zbiorowe samobójstwo w imię naszej miłości, co ty na to ? - zapytał sarkastycznie, na co tylko przewróciłam oczami.
- Po prostu nigdy nie mówiłeś, że masz takie kwalifikacje. - wzruszyłam ramionami chcąc się bronić.
- Bo nigdy mnie o to nie pytałaś. - uśmiechnął się, pokazując mi język.
- A musiałam ?
- Kiedy ode mnie odeszłaś, miałem mnóstwo wolnego czasu... na przykład na chlanie. Któregoś dnia, Liam się zbuntował i zabrał mnie na kurs lotnictwa. On sam od dzieciaka kocha samoloty i ten kurs był spełnieniem jego marzeń. Uparł się, że powinienem spróbować. Pomyślałem wtedy "dlaczego nie?". No i było warto,bo  widzę w końcu w twoich  oczach po raz pierwszy podziw i respekt. - zaśmiał się cicho, włączając silnik.
- Przesadzasz jak zwykle. - powiedziałam spoglądając na jego skupioną twarz.
- Wiem, jak bardzo lubisz widoki z samolotu, dlatego nie zawiązuję ci oczu, ale o nic mnie nie pytasz, ok ? - zapytał, gdy znaleźliśmy się w powietrzu.
- Dobra... - odparłam zrezygnowana i skupiłam się na obserwowaniu śnieżnobiałych chmur. Chciałam ukryć podekscytowanie, jakie mnie nawiedziło, kiedy zobaczyłam Zayna w roli pilota. W życiu nie pomyślałabym, że potrafi coś takiego. W końcu nie każdy facet ma taki fach.... no i niestety nie każdy ma na to pieniądze, ale to już  nieistotny szczegół. Spoglądałam na niego dyskretnie i po raz kolejny intensywnie myślałam. Nad czym ? Dobre pytanie... Ooo już wiem.. myślałam nad tym, ile radości daje mi jego obecność. Przelałam na niego wszystkie swoje uczucia . Ta niewidzialna nić, która połączyła nas wieki temu była spowita wyraźną wyjątkową chemią i gorącą namiętnością . Nic nie mogłam poradzić na to, że chłonęłam każdą minutę spędzoną z nim. Nawet tą, w której kompletnie mnie ignoruje i skupia się na pilotowaniu. To niesamowite, ile przez te wszystkie dni od naszego zerwania się zmieniło. Dostaliśmy od losu kolejną szansę.Ja dostałam kolejną szansę, by pomóc tej zbłąkanej duszyczce w końcu odnaleźć źródło szczęścia. Zayn zasługiwał na prawdziwą miłość. Pomimo wielu wad i niedoskonałości kocham go całym sercem. Kocham, mimo iż nie widział ani jednej łzy  wsiąkającej  w moją poduszkę za każdym razem, kiedy ranił mnie swoimi słowami i kaprysami. Mimo to ciągle żyłam marzeniami i nadzieją na to, że uda nam się stworzyć coś niesamowitego. Nie idealnego, ale prawdziwego. I taka właśnie była nasza miłość - niesamowita, nieidealna, ale prawdziwa.Jedyna, pokonująca wszelkie przeciwności.
- O czym tak zacięcie myślisz, hmm ? - zapytał odwracając twarz w moją stronę.
- A tak sobie... o wszystkim - wzruszyłam ramionami uśmiechając się delikatnie.
- Już ja znam to twoje "o wszystkim ". - przedrzeźniał mnie, za co dostał ode mnie kuksańca w bok, a całe wnętrze helikoptera wypełniło się jego śmiechem.
- Odpłynęłam. - przyznałam spoglądając na jego męską twarz pokrytą kilkudniowym zarostem.
- Zamilkłaś na 25 minut, a  jak na ciebie to nie lada wyczyn. - zachichotał, na co tylko przewróciłam oczami.
- Długo jeszcze ? - zapytałam, chcąc zmienić temat.
- Wystarczająco, byś zdążyła mi opowiedzieć dokąd zaprowadziły cię twoje myśli. - odparł ze stanowczym spokojem.
- Ech.... myślę o tym, jak dużo czasu zajęło nam dotarcie do tego, co mamy teraz. O tym, jak straciłam duszę, kiedy się rozstaliśmy. Jak bardzo tęskniłam za tym, co między nami było. Nasze rozstanie było dla mnie śmiertelnym ciosem. Musiałam użyć wszystkich swoich sił, żeby udawać obojętność.  O tym, jak strasznie bałam się znowu do ciebie wrócić, znowu zrobić dla ciebie miejsce w swoim sercu. Pamiętam, jak po pierwszej wspólnej nocy po naszym powrocie targały mną wątpliwości, czy aby na pewno dobrze zrobiłam. Zastanawiałam się, czy pragniesz mnie tak mocno jak kiedyś. Ale zaryzykowałam, uwierzyłam w przeznaczenie . Przekonałam się , że to, co mówiła do mnie moja babcia na temat miłości jest prawdą : jeśli ludzie są sobie przeznaczeni, zawsze się odnajdą. Odnaleźliśmy się, Zayn. - szepnęłam widząc, jak drga mu broda. Oczywiście Zayn, jak na prawdziwego mężczyznę przyznało wstydzi się swoich łez i zapiera się nogami i rękami, żeby tylko nie okalały jego policzków. Milczał, pozostając w głębokim zamyśleniu.
- Pamiętasz, jak zapytałem się ciebie o to, czym jest miłość ? - zapytał po chwili.
- Wiele razy zadawałeś mi to pytanie. - uśmiechnęłam się z nostalgią.
- To prawda... a ty mnie ani razu. - odpowiedział rzucając mi wyzwanie.
- Wobec tego czym jest dla ciebie miłość? - zapytałam lustrując uważnie jego twarz.
- Miłość to coś, co pozwala przejść nawet przez najgorsze chwile w życiu. To wiara i nadzieja w to, że kiedyś w końcu nadejdzie dzień, w którym wszystko się ułoży, który będzie nagrodą za tę wieloletnią walkę.Miłość chroni od rozpaczy i staje się fundamentem życia, która zawsze pragnąłem wieść. Mimo iż nie zdawałem sobie z tego sprawy przez większą część mojego życia . Wiesz Man... jesteś moim największym skarbem. Jedynym promykiem w ciemnocie mojego umysłu. Wprowadziłaś do mojego życia spokój, dobrą energię, obracając go o 180 stopni. Pokazałaś mi, jak żyć. Stałaś się centrum mojego wszechświata. Dzięki tobie znalazłem poczucie celu i sensu życia. Uratowałaś mnie, Man... uratowałaś mnie przed samym sobą. Dziękuję ci za to. - szepnął, biorąc moją dłoń w swoją. - Kocham cię. - pocałował mnie w skroń, na co ja uśmiechnęłam się przez łzy. Nie spodziewałam się po nim aż takiego wyznania. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to od niego usłyszę. Prawdę mówiąc, nie sądziłam, że w ogóle kiedykolwiek coś takiego od kogoś usłyszę.
Milczeliśmy przez resztę drogi tak, jak mogą milczeć tylko bliskie sobie osoby.
- Opaska Man. - powiedział, podając mi czarny materiał.
- Zayn proszę cię. Nie jestem dzieckiem, nie musisz robić mi niespodzianek.
- Jeżeli chcesz, żebyśmy wylądowali, musisz mieć opaskę, kochanie. - powiedział ze spokojem, na co zrezygnowana przewróciłam oczami i założyłam znienawidzony materiał. - Już ?
- Już, panie zawsze muszący postawić na swoim.
- Nie zawsze,nie w naszym związku. - zaśmiał się,  a ja poczułam, że zbliżamy się coraz bardziej do gruntu.
- Przezabawne - ironizowałam, nie mogąc się doczekać, aż w końcu dowiem się, o co chodzi.
- Gotowa ? - zapytał biorąc mnie na ręce.
- Nie. - odparłam udając obrażoną. Zayn otworzył auto i posadził mnie na siedzeniu. Nie wiedziałam, dokąd jedziemy,ale za to wiedziałam czym : na pewno był to kabriolet, co wywnioskowałam po rozwiewanych przez ciepły wiatr włosach.- Zaaayn - jęknęłam
- Jeszcze 15 minut i będziemy na miejscu. - powiedział, a ja  zaczęłam wsłuchiwać się w odgłosy ulicy. Musiało być to duże miasto, ruch był ogromny, a hałas doprowadzający do szału. Jak romantycznie... randka w centrum miasta. Dobra, dam mu szansę. Wierzę w jego inwencję.
Po około pół godzinie Zayn wysiadł z auta i tym razem złapał mnie za dłoń. Szliśmy w tylko jemu znanym kierunku. Słyszałam tylko szum wody i francuskie ballady ? Francja! Boże jak ja dawno tu nie byłam! Skąd wiedział, że planowałam namówić go na weekend w Paryżu? Zna mnie chyba o wiele lepiej niż mogłabym się tego spodziewać.
- Jesteśmy we Francji, prawda ? - zapytałam, nie kryjąc radości.
- Głupie francuskie ballady... zepsuły mi niespodziankę. - odparł ze smutkiem.
- Ballady francuskie wcale nie są głupie. Na przykład Joe Dassin. Legenda. Ciężko to przebić. - uwielbiałam francuskie ballady o miłości. Moim zdaniem nie miały sobie równych.
-Et si tu n'existais pas
Dis-moi pourquoi j'existerais
Pour traîner dans un monde sans toi
Sans espoir et sans regret
Et si tu n'existais pas
J'essaierais d'inventer l'amour
Comme un peintre qui voit sous ses doigts
Naître les couleurs du jour
Et qui n'en revient pas - zaśpiewał, na co wstrzymałam oddech. Moja ukochana piosenka! Skąd on o tym do licha wiedział?
- Zayn - wyciągnęłam ręce przed siebie, chcąc dać mu do zrozumienia, żeby mnie przytulił. Moja sugestia była na tyle czytelna, że po chwili czułam jego ramiona ciasno oplatające moje ciało. - Zaskakujesz mnie coraz bardziej.
- Tym, że znam Dassina, czy tym, że zdecydowałem ci się go zaśpiewać na Champs Elysees? - zapytał rozbawiony.
- Jesteśmy na Polach Elizejskich ?! Ściągam to paskudztwo!
-Nie, nie, nie. Nie możesz, Man. Wrócimy tuż jeszcze, obiecuję. - pocałował mnie w czubek głowy.
- Trzymam cię za słowo. - powiedziałam zrezygnowana.
- Masz to jak w banku. - wyczułam, że się uśmiecha. Po chwili moje stopy znowu oderwały się od podłoża. Zastanawiałam się, czym jeszcze mnie zaskoczy, bo na razie świetnie mu wychodzi szokowanie mnie na pozór banalnymi rzeczami typu odśpiewanie Dassina w najbardziej romantycznym miejscu na ziemi, jakim jest Paryż. Może dla kogoś to wydawać się niczym szczególnym, ale dla mnie była to przyjemna nowość. Zayn nie należy do czułych i romantycznych facetów, umówmy się. Ale widzę, że chce się zmienić i wiem, że robi to dla mnie. Małymi kroczkami staje się facetem z moich marzeń.
Postawił mnie na własnych nogach, po czym ściągnął opaskę z moich oczu. Rozejrzałam się dookoła. Bateau Mouche udekorowany pięknymi kwiatami w prawie wszystkich kolorach tęczy.
- Wiem, że to oklepane, ale wiem też, że nigdy nie miałaś okazji płynąć po Sekwanie tym środkiem mimo że zawsze o tym marzyłaś.
- Skąd ty to wszystko wiesz? - zapytałam rozglądając się wokół i podziwiając drewniany parkiet, misternie udekorowane stoliki, lampiony mieniące się różnymi kolorami, nastrojowe świece. To wszystko nadawało tej pozornie zwykłej łodzi magiczny nastrój.Było perfekcyjnie. Zayn pomyślał absolutnie o wszystkim
- Tajne źródła. - odpowiedział uśmiechając się tajemniczo.
- Czyli Sam ?
- Nie... - odparł bez przekonania, na co zachichotałam.
- Wiedziałam. - uśmiechnęłam się, podziwiając wystrój statku. Takie klimaty były zdecydowanie w moim stylu.
- Podoba ci się ? - zapytał stając za mną i obejmując mnie od tyłu.
- Bardzo. - uśmiechnęłam się
- To chodźmy dalej. - poprowadził mnie w stronę ławeczek, na których usiedliśmy. Nie mogłam nacieszyć oczu tym pięknym widokiem. Powoli zaczęło się już ściemniać, a właśnie nocą Paryż jest najpiękniejszy.
- Jest cudownie, Zayn. - uśmiechnęłam się wtulając w jego szyję.
- Cieszę się, że ci się podoba. - szepnął, ręką przywołując kelnera, który od razu nalał do naszych kieliszków czerwone wino.
- Rozumiem, że chcesz mnie upić ?- zaśmiałam się, kiedy złożyliśmy swoje zamówienia.
- Jak zawsze, kochanie. Zwłaszcza, że po alkoholu jesteś o wiele milsza i pozwalasz mi na wszystko.-posłał znaczący uśmiech, na co zachichotałam. To dziwne uczucie, ale czułam się naprawdę dobrze. Od wielu miesięcy nie miałam takiego dnia, w którym mogłabym beztrosko spędzić czas z facetem, którego kocham. Nie myśleć o żadnych problemach, przestać bać się przyszłości i tego, co dla nas niesie. Od dawna nie czułam się tak dobrze. Teraz musi być dobrze, po prostu musi.

Zjedliśmy uroczą kolację, popłynęliśmy wzdłuż Sekwany, a ja nie mogłam przestać się uśmiechać. Zayn też wydawał się być szczęśliwy. Miałam wrażenie, że cały stres ostatnich miesięcy w końcu odszedł i oddał mi w końcu Zayna, którego pokochałam.
Szliśmy wzdłuż Pół Elizejskich, zachowując się przy tym, jak para zakochanych nastolatków. Śmialiśmy się, robiliśmy sobie głupie zdjęcia, wspominaliśmy początki naszej znajomości, kiedy żadne z nas nie zdawało sobie sprawy, że nasze pierwsze spotkanie tak, bardzo zmieni nasze życie.
Była 23:30, kiedy dotarliśmy do Hotelu. Nie zawitaliśmy tam zbyt długo : Zayn poprosił mnie, żebym przebrała się w coś ładnego, bo zabiera mnie na imprezę, po czym wyszedł, zostawiając mnie samą. Zdziwiłam się trochę, gdyż on z zasady nie lubi imprez, nie znosi tańczyć. Do tego denerwują go "pijani faceci, którzy gapią się na tyłek jego kobiety". Wybuchnęłam śmiechem, na wspomnienie naszej ostatniej wspólnej imprezy, która była wieki temu. Zayn omal nie pobił nastolatka za to, że chciał postawić mi drinka. Twierdził, że rozbierał mnie na parkiecie, a tylko on ma do tego prawo. Zaborczość Zayna od zawsze mnie kręciła. To było urocze, gdy za każdym razem kiedy tylko gdzieś razem wychodzimy, krąży za mną krok w krok. Całuje mnie, przytula i jak sam mówi "pilnuje tego, co do niego należy".  Mój kochany zazdrośnik.
Ubrałam jedyną sukienkę, jaką mi spakował. Zdziwiłam się jego wyborem. Rozkloszowana, koronkowa sukienka z rękawami 3/4. Czerwona... jego ulubiony kolor.Zawsze twierdził, że czerwień określa mój temperament i stopień upartości,dlatego powinnam nosić się tylko w tym kolorze. Ja oczywiście się z nim nie zgadzałam. Ale pamiętam, kiedy ją kupiłam. Chciałam zrobić mu przyjemność i zdecydowałam się właśnie na nią.  Ostatni raz miałam ją na sobie... kiedy mi się oświadczył. Tak, doskonale pamiętam, jak z Doniya byłam tego dnia na zakupach i namówiła mnie na kupienie właśnie tej sukienki. Nigdy potem już jej nie miałam na sobie. Po zerwaniu nie mogłam na nią patrzeć, a potem już zwyczajnie pozwoliłam sobie o niej zapomnieć. Ubrałam ją z mieszanymi uczuciami, modląc się, żeby leżała na mnie tak dobrze, jak kiedyś. Ostatnio trochę przybrałam na wadze i istniało duże prawdopodobieństwo, że się w niej nie zmieszczę. Na szczęście nie miałam z nią żadnych problemów i po pół godzinie byłam już gotowa. Zayn stanął w drzwiach i znieruchomiał. Uśmiechnęłam się nieśmiało, badając jego twarz skupioną na mnie. Mierzył mnie mało dyskretnym wzrokiem, po czym podszedł do mnie i namiętnie wpił się w moje usta, przyciskając mnie do ściany.
- Nie miałem tego w planach, ale wyglądasz o wiele seksowniej niż kiedykolwiek wcześniej. - uśmiechnął się zadziornie, rozsuwając zamek sukienki.
- Mieliśmy iść na imprezę. - powiedziałam łapiąc oddech i bawiąc się kołnierzykiem od jego koszuli.
- Pieprzyć to. - zsunął mi z ramion czerwony materiał wpijając się w moją szyję. Następnie wziął mnie na ręce i nie przestając całować mojego ciała położył mnie na łóżku.
- A mówią, że to kobiety zmieniają zdanie... - zaśmiałam się wsuwając dłoń w jego czarne włosy.
- Zamilcz Mandy. - powiedział stanowczo, uśmiechając się szeroko . Ściągnął  swoją koszulę, nie przestając lustrować mojego ciała. - Gdybyś tylko wiedziała, jak na mnie działasz, nie dziwiłby cię taki obrót spraw. - powiedział patrząc prosto w moje oczy.  - Kocham cię, Man. Tak bardzo cię kocham - szepnął całując mnie namiętnie. - W końcu mam kogo kochać. Dziękuję ci.
Te słowa zostały we mnie do dziś. W końcu ma kogo kochać. Ja też, Zayn. Ja też.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, hej hej ! :D
Kolejna część jest gotowa, wyszła mi tak średnio, bo to jest wstęp do kolejnego rozdziału, który będzie o wiele ciekawszy, obiecuję ! :D
Zbliżamy się powoli do końca tej historii i bardzo nad tym ubolewam. Uwielbiam Zandy i ciężko będzie mi pisać coś innego. ://
Komentujcie, Kochani, wtedy postaram się dodać szybciej kolejną część!
Pozdrawiam <333

niedziela, 9 października 2016

Imagin Zayn cz.44

Po godzinie zeszliśmy z Zaynem do salonu stwierdzając, że daliśmy wystarczająco dużo czasu naszym gościom na rozmowę w cztery oczy. Zastaliśmy ich milczących wpatrzonych w siebie. Siedzieli obok siebie na kanapie, ramię w ramię. Alex czule obejmował Trish, a ona wyglądała jakby cały świat przestał się dla niej liczyć. Jakby wraz z jego przyjściem, wszystko wokół się rozmazało, zniknęło. Żadne z nich nie zauważyło z początku naszej obecności. Wydało nas demonstracyjne kichnięcie Zayna, który był wyraźnie podirytowany tym obrazkiem. Przewróciłam oczami, uśmiechając się ciepło w stronę nieco zawstydzonych zakochańców.
Zayn usiadł przy stole, od razu wlewając sobie Whisky. Widziałam, że zobaczenie matki z obcym mężczyzną, do tego jej wielką miłością było dla niego trudne. Do tego sam fakt, że patrzyła na niego w sposób, w jaki nigdy nie patrzyła na jego ojca. To musiał być cios. Poklepałam go pocieszająco po ramieniu sadowiąc się naprzeciw. Po paru minutach niezręcznej ciszy, Trish dołączyła do nas, zostawiając Alexa samego w salonie. Usiadła obok Zayna i chwyciła go za dłoń. Po kilkunastu sekundach ciszy, w końcu odezwała się do syna patrząc na niego z troską.
- Synku, wiem jak to może wyglądać z twojej perspektywy, nie mniej jednak chciałabym ci to wytłumaczyć. Nie chcę, żebyś opatrznie rozumował to, co działo się ponad 20 lat temu.
- Mamo nie chcę tego słuchać. - odparł stanowczo upijając kolejny łyk alkoholu.
- Ale ja chcę, żebyś mnie wysłuchał. - odpowiedziała równie stanowczo, wyrywając mu szklankę z ręki. W tym momencie wstałam dość gwałtownie, chcąc zostawić ich samych. Nie wiem, czy życzyliby sobie mojej obecności w tym momencie.
- Zostań Mandy! - powiedział Zayn wstając od stołu i zajmując siedzenie tuż obok mojego. Po raz pierwszy w życiu Zayn pozwolił mi zostać przy tak osobistej rozmowie. Czy to oznaka, że w końcu zaczyna traktować mnie jak swoją partnerkę, która potrafi go wesprzeć i być z nim nawet w tych najtrudniejszych momentach ? Uśmiechnęłam się do niego, na co on złączył nasze dłonie i położył je sobie na kolanach. - Słucham. - odpowiedział obcesowo mierząc Alexa wściekłym spojrzeniem.
- Zayn, masz już ponad 20 lat i dużo w swoim życiu przeszedłeś. Jesteś doświadczony i miałeś do czynienia z tyloma kobietami, że z pewnością wiesz, czym jest prawdziwa miłość. A skąd to wiesz ? Poznałeś Mandy i wszystko w twoim życiu się zmieniło. Ze zbuntowanego, niegrzecznego, sarkastycznego, niekulturalnego casanovy zmieniłeś się w czułego,miłego i troskliwego mężczyznę. Masz poczucie, że znalazłeś tą jedyną, chcesz być przy niej, nie opuszczać ją ani na krok i twoje myśli krążą tylko wokół niej, prawda ?
- Mamo nie porównuj Mandy z Alexem ! To zupełnie inne historie!
- Ale dotyczą tego samego, synu. Otóż Alex jest dla mnie tak samo ważny jak Mandy dla ciebie.
- Nie mamo, gdyby Alex był tak samo ważny dla ciebie, jak Man dla mnie, żylibyście razem do teraz i bylibyście szczęśliwi !
- Okoliczności nam nie sprzyjały. Miałam męża, córkę, rodzinę,ale to Alexa kochałam.
- Wobec tego dlaczego byłaś z ojcem ?
- Zatrzymał mnie przy sobie, a po za tym, mam z nim was. Jestem mu wdzięczna za ten największy dar, który od niego otrzymałam. Kochaliśmy się na swój sposób, ale... to nie było to samo.
- Oszukiwałaś nas przez tyle lat! Dlaczego?
- Bo chciałam, żebyście mieli prawdziwą rodzinę ! Dla Ciebie, Wali, Saafy i Don zostałam z Yaserem.
- Podobno miłość jest najważniejsza. - syknął przewracając oczami.
- Bo jest. A zwłaszcza ta rodzicielska. - odparła ze stoickim spokojem. - Zayn za nic w świecie nie zostawiłabym tego, co miałam dla Alexa. Za bardzo was kochałam i on to wiedział. Dlatego zdecydowałam się wrócić do Yasera i małej Don, a kiedy na świecie pojawiliście się wy, zupełnie nie myślało mi się kontaktować z Alexem. Co nie zmieniało faktu, że nadal był obecny w moim sercu i myślach. Taka miłość zdarza się raz w życiu.
- Nie rozumiem!!! Mogłaś wziąć Don i wyprowadzić się od ojca. Żyłabyś z nim, byłabyś naprawdę szczęśliwa ! Mamo przez ciebie całe moje życie to jedno wielkie kłamstwo ! Nieporozumienie !
- Synku, nie krzycz. - powiedziała drżącym głosem, ignorując łzy spływające po policzkach.
- Uspokój się ! - szepnęłam do Zayna, kopiąc go w kostkę pod stołem. Podeszłam do Trish i zamknęłam ją w ramionach, gromiąc wzrokiem sprawcę jej łez. Kobieta starała się uspokoić, mocniej się we mnie wtulając. Najgorsze jest jednak to, że rozumiałam Zayna. Przeżył szok i faktycznie żył przez lata w pozornie szczęśliwej rodzinie. Wszystko, co wyniósł z domu, czego nauczył się od matki zostało pokryte kłamstwem. Ufał jej bezgranicznie jak nikomu innemu, a ona poniekąd go oszukała. Z drugiej jednak strony, rozumiałam Trish, która chciała kosztem swojego szczęścia zapewnić małej Doniya'i prawdziwy dom. Wybrała Yasera, bo wydawało jej się, że tą decyzją wyrządzi mniejsze zło. Pokazała, jak bardzo zależy jej na swojej rodzinie i jak ważne są dla niej jej dzieci. Podziwiałam ją, bo ja sama na jej miejscu poszłabym za głosem serca i trwałabym przy mężczyźnie, którego kocham najmocniej, bez względu na wszystkich wokół. Ona jednak zapominając o sobie, oddała się całkowicie swojej malutkiej córeczce, oddając Sama w dobre ręce. I co z tego wynikło ? : Sam miał szczęśliwe dzieciństwo ze swoim cudownym ojcem, a Doniya zachowała stateczność i bezpieczeństwo. Do tego na świecie pojawiły się kolejne 3 wspaniałe istoty, które zawsze mogły liczyć na swoją kochaną mamę i otrzymały od niej mnóstwo miłości i czułości. Czy można winić ją za to, że okłamywała wszystkich wokół ? Robiła to dla równowagi swojej rodziny. Pragnęła, by jej dzieci dorastały w prawdziwej, kochającej się rodzinie. Nieważne były jej uczucia. Dla mnie Trish jest wzorem matki. W dzisiejszych czasach naprawdę ciężko jest znaleźć kobietę, która wszystko poświęciła swoim skarbom. Nawet miłość swojego życia. I właśnie dziś, kiedy jest świadoma tego, że czas jest dla niej nieubłagany pragnie być może ostatnie chwile swojego życia spędzić z osobą, o której myśli nie rozstawały się z nią od lat. Zasługuje na prawdziwe uczucie, zbyt wiele na niego czekała. Powinna w końcu pomyśleć o sobie i  bardzo cieszę się, że udało jej się to zrobić. Bez względu na to, co myśli teraz Zayn, kibicuję im z całego serca i mam nadzieję, że dzięki Alexowi, Trish spędzi najpiękniejsze chwile.... oby nie były one ostatnie dla tej kochanej, niesamowitej  mamy.
Trwaliśmy w milczeniu, Zayn patrzył z bólem na matkę, którą trzymał w objęciach Alex. Ja natomiast nadal myślałam nad tym czy zasłużyliśmy  w końcu na happy end, wymawiając przy tym słowa modlitwy. Przez całe swoje życie nie modliłam się tyle, co teraz za zdrowie i szczęście Trish. Na niczym nigdy bardziej mi nie zależało, bo doskonale wiedziałam, że póki ona jest z nami, wszystko się ułoży i damy radę w końcu odnaleźć szczęśliwe zakończenie.
Przyglądałam się jak deszcz strumieniam spływa po szybie.  Pogoda  doskonale opisywała moje samopoczucie. Nie miałam już siły poraz kolejny umoralniać Zayna i tłumaczyć mu,jak powinien się zachowywać.  Miałam ochotę uciec stąd,  zamknąć się w sypialni, przykryć szczelnie kocem i wypłakiwać kolejne nagromadzone we mnie łzy. Poczułam jak dłoń Zayna obejmuje mnie w pasie. Starałam się być obojętna ,ale nie było to możliwe. Każdy jego dotyk ,nawet najmniejszy działał na mnie ze zdwojoną siłą.  To też sprawiało ,że przez cały okres naszego związku , ciężko było mi mu odmówić i byłam dla niego pobłażliwa. Mamy tego skutki : myśli ,że wszystko może naprawić swoim  dotykiem. Nie tym razem.
-Man , potrzebuję cię - szepnął przytulając mnie od tyłu.
-Wiem - odparłam z westchnieniem
- Po prostu jest mi ciężko z tym ,że moja własna matka, osoba , która była dla mnie wzorem oszukiwała mnie przez tyle lat. Jak ty byś się czuła na moim miejscu ?
- Wiesz jaki jest Twój problem ?! Ciągle myślisz tylko o sobie ! Nie potrafisz spojrzeć na to z innej perspektywy.  Liczy się to ,że zostałeś zraniony ! Pomyśl chociaż raz , co czuje twoja mama: poświęciła tobie i dziewczynom wszystko. Brakowało wam czegoś ?
-Nie.
- Zajmowała się wami ?
-Tak. Ale...
-Nie przerywaj. Zawsze była dla was ?
-Tak
- Kocha was ?
-Mandy ...
-Odpowiedz !
-Przecież wiesz
- Wobec tego nie mam więcej pytań.  Stworzyła wam dom , rodzinę kosztem swojej miłości. Spójrz na nich - wskazałam niezauważalnie w stronę Trish i Alexa , którzy siedzieli na kanapie , trzymając się za ręce . Patrzyli sobie  w oczy cicho z uczuciem i czułością.- Twój tata nigdy tak na nią nie patrzył ,a ona nigdy nie błyszczała tak bardzo jak teraz. Zayn nie mąć jej szczęścia. Jesteś dużym chłopcem i potrafisz sobie poradzić ze wszystkim . Co to dla ciebie nowa stara miłość swojej jedynej mamy? -powiedziałam półżartem, po czym od razu spoważniałam. - Zrób to dla niej i pokaż jej chociaż raz ,że jesteś z nią i może liczyć na twoje wsparcie. Kiedy jak nie teraz ? Zayn proszę. - odwróciłam się w jego stronę , kładąc dłonie na jego tors. Chłopak westchnął,zamykając mnie znowu w swoich ramionach.
-Mogę zrobić to dla ciebie ? -szepnął całując mnie w czubek głowy
- Zrób to dla mnie.
- Kocham cię , Man - pocałował mnie delikatnie w usta , po czym chwycił moja dłoń w swoją i oboje ruszyliśmy w stronę salonu.
Zayn długo rozmawiał z Trish i Alexem.  Zadawał im mnóstwo pytań. Widziałam ,że z każdą ich odpowiedzią, napięcie Zayna znika i powoli zaczyna się uspokajać. Po godzinie , brunet zamyślił się na chwilę. Wstał z kanapy i wpadł w ramiona Trish, jakby był małym ,zagubionym chłopcem , któremu do szczęścia brakuje tylko uścisku mamy. Trwali tak przez dłuższy moment. Chłopak odsunął się od mamy i powiedział -Mamo powinnaś była to zrobić o wiele wcześniej, skoro kochasz Alexa,ale dziękuję ci za to ,że jednak tego nie zrobiłaś . Dziękuję Ci mamo , za to ,co zrobiłaś dla nas wszystkich. Chcę, żebyś wiedziała ,jak bardzo jestem ci wdzięczny i jak bardzo cię kocham bez względu na to ile błędów popełniłaś,  w końcu ja popełniłem ich o wiele więcej ,a ty nigdy nie przestałaś wierzyć we mnie. Dziękuję. -pocałował ją w czoło i usiadł obok mnie.
- Dziękuję - szepnęłam wtulając się w niego.
-Za co ?
- Za nadzieję, Zayn.
*2 miesiące później *
Stan Trish mimo upływu czasu  nie zmieniał się na gorsze , co dało nam kolejne nadzieje na jej powrót do zdrowia. Kobieta regularnie spotyka się z Alexem i cieszy się jego obecnością . Zayn również przyzwyczaja się do ponownej obecności Alexa w życiu swojej mamy i stara się jak może to zaakceptować.  Nawet spotkał się parę razy z Samem na drinku,  co bardzo mnie ucieszyło . Żyjemy z dnia na dzień , starając się nie myśleć zbytnio o przyszłości. Cieszymy się każda chwilą.  Choroba Trish nauczyła nas pokory i pokazała , jak ważna jest w życiu rodzina. Dzisiejszy dzień zaczął się wyjątkowo przyjemnie. Obudziłam się o 10, w końcu wypoczęta i ze zdziwieniem spostrzegłam ,że Zayna nie ma obok mnie. Ubrałam jego szarą koszulkę i zeszłam na dół. Gdy mój wzrok napotkał Zayna uśmiechnęłam się sama do siebie. Pan Malik w szarych dresach i fartuszku przygotowuje śniadanie. Taki widok mogłabym oglądać dzień w dzień
- Perfekcyjny Pan Domu - zaśmiałam się podchodząc do niego.
- Zawsze i wszędzie - uśmiechnął się szeroko mierząc mnie znaczącym spojrzeniem. -Jak się spało ?
- Dawno tak niewypoczęłam. -powiedziałam przeciągając się na krześle . - Co jemy ? Umieram z głodu.
- Z głodu czy braku kofeiny w organizmie?  -zaśmiał się , na co uśmiechnęłam się szeroko. Miło było oglądać go w dobrym humorze. Naprawdę dawno nie słyszałam jego śmiechu. Nawet jego oczy wydają się weselsze niż zazwyczaj.
- Dobra , wygrałeś. Kaaaawy- jęknęłam,  na co chłopak z politowaniem podsunął mi pod nos kawę. Spojrzałam na kubek i wybuchnęłam śmiechem.  -Serio Zayn ? Najseksowniejsza bogini stąpająca po  ziemi? Skąd to masz ?
- Kupiłem , stworzony dla ciebie.  Mam jeszcze jeden ,ale zobaczysz go w swoim czasie. -powiedział tajemniczo ,uśmiechając się zadziornie.
-Chyba nie chcę go widzieć. - skwitowałam upijając porządny łyk napoju bogów.
- Chcesz, chcesz . Spodoba ci się.- uśmiechnął się podstawiając mi pod nos talerz z naleśnikami polanymi syropem klonowym. Malik jestem cała twoja. Uwielbiam !
- Dziękuję skarbie.
-Jedz, jedz , nie mamy zbyt wiele czasu. -powiedział siadając obok mnie.
-Wychodzimy gdzieś ?
-Mam dla ciebie małą niespodziankę, ale o nic mnie nie pytaj. I tak ci nie powiem . -zaznaczył wkładając do ust kawałek naleśnika.
- Ale...
-Man nie ma opcji . -odparł stanowczo
-Powiesz mi chociaż czy to daleko ?
-Tak ,ale spakowałem nas . Jedziemy na dwa dni , niczym się nie przejmuj. -wyszczerzył się szeroko , na co wybuchnęłam śmiechem.
- Zaskakujesz mnie coraz bardziej - Mówię z uznaniem rozkoszując się pysznym śniadaniem .
-Jeszcze nieraz cię zaskoczę . To dopiero początek , Kotku. - Noo ciekawe ,co wymyślił. Jego tajemniczość tylko podsysała moje pragnienie wypytania go o wszystko . Ale jestem spokojna , bo wiem jedno : teraz może być tylko lepiej.  Nie może zepsuć nam tak cudownie zapowiadającego się dnia. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka kochani ! Udało mi się znaleźć czas , dlatego publikuję nowiutki rozdział.  Piszcie,co o nim sądzicie ! Mam nadzieje ,ze się spodoba.
Pozdrawiam :*