sobota, 30 maja 2015
Imagin Zayn cz.10
Posłusznie wyszłam z firmy tak, jak się umawialiśmy. Zayn czekał na mnie przy samochodzie i palił papierosa. Musiałam faktycznie go zdenerwować. Mówił mi, że pali tylko wtedy, kiedy ma jakiś problem, albo jak jest mu źle. Ale najczęściej pali, gdy jest czymś zdenerwowany i poirytowany. Nieśmiało podeszłam do niego.
- Zayn....
- Nic nie mów, wsiadaj i zaraz jedziemy - powiedział chłodno. Na tyle chłodno, że po całym ciele przeszły mnie ciarki.
- Skarbie.... - położyłam dłoń na jego torsie i spojrzałam prosto w jego czekoladowe tęczówki.
- Mandy, nic tym nie wskórasz - powiedział nieco łagodniej i przytulił mnie do swojej piersi. - Nie będzie dobrze, jeśli ty ciągle będziesz żyła przeszłością. Gdybym ja tak żył.... - zaczął i nagle urwał.
- Ty nie chcesz pamiętać, prawda ?
- Próbuję wszystko wymazać z pamięci, ale uwierz, że to nie takie łatwe, jak w twoim przypadku.
- Ale ja te pamiątki będę mieć do końca życia.
- Ale ja je kocham, rozumiesz ?
- Taaa, jeszcze powiedz, że ci się podobają! - ironizowałam
- Ty mi się podobasz - przycisnął mnie do samochodu i namiętnie wpił się w moje usta.
- Zayn.... na parkingu ? Daj spokój, jeszcze ktoś zobaczy - starałam się go umoralnić, ale jemu można mówić. On i tak zrobi to, na co ma ochotę.
- No i ? Niech się lampią, przejmujesz się tym ? Mandy!!!! Życie jest po to, by robić szalone rzeczy. Bawić się! Przestań być taka spięta i pokaż mi, jak bardzo ci się to podoba.
- Nie, nie na parkingu nooo
- Bo ?
- Bo.... - szukałam w głowie jakiegokolwiek argumentu, ale jak na złość w tamtej chwili nie mogłam żadnego znaleźć
- No widzisz, odraczam wniosek - zaśmiał się i powtórzył wcześniejszą czynność, wplatając swoje dłonie w moje włosy. Nie mogłam i nie chciałam wydostać się z jego uścisku. On samą swoją obecnością sprawiał, że moje serce przyspieszało, a żołądek robił fikołki we wszystkie możliwe strony. Momentalnie zrobiło mi się gorąco, mimo, iż była połowa października a ja byłam w zwiewnej sukience i w marynarce, którą w tamtej chwili zdjął, by móc całować moje ramiona. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Byłam w niebie. To było dla mnie nie do uwierzenia : Ja, Mandy Evans, zawsze niezależna, niewzruszona, uparta,lubiąca postawić na swoim, wręcz władcza ,wobec dotyku Zayna pobłażliwa, pozwalająca mu na wszystko,uległa. Tak nie mogło być! Tylko czemu nie umiem mu się oprzeć ? No tak, chyba wiem : wysoki, przystojny, piękne oczy, gęste kruczoczarne włosy, piekielnie seksowne tatuaże, cudowny uśmiech, obiekt westchnień milionów kobiet. I to jest odpowiedź na moje pytanie. Byliśmy na tyle blisko siebie, że mogłam poczuć intensywny i dosłownie zwalający z nóg zapach jego perfum. Czy on ma jakieś wady ? Po pewnym czasie, dłuższym czasie oderwał swoje malinowe usta od mojej skóry. Przybliżył swoje czoło do mojego tak, że zaczęły się stykać. - Nigdy więcej nie mów takich głupstw - szepnął i ostatni raz złożył na moich ustach delikatny pocałunek, po czym otworzył przede mną drzwi auta, jak to miał w zwyczaju robić.
- Kochasz mnie ? - zapytałam, a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem wypisanym na twarzy.
- Kochanie, a masz jakieś wątpliwości ?
- Nie, ale chciałabym to jeszcze raz usłyszeć.
- Kocham cię, kocham cię, kocham cię najmocniej na świecie - powiedział, kładąc swoją dłoń na moim odkrytym kolanie. Znowu przypłynęła do mnie fala gorąca. Zdążyłam się już do nich przyzwyczaić. Towarzyszą mi, gdy tylko Zayn jest blisko mnie.
- Dziękuję - powiedziałam muskając palcami jego dłoń.
- Ale za co ? - zapytał rozbawiony
- Za twoją miłość, ona jest dla mnie najważniejsza - złączyłam nasze dłonie, na co Zayn lekko się uśmiechnął. Szybko wyrwałam swoją rękę z uścisku, kiedy dotarło do mnie, że Zayn prowadzi auto jedną.
- Skarbie, spokojnie, umiem prowadzić, nawet nogami - zaśmiał się
- Taa, ta, ale bezpieczeństwo przede wszystkim
- Ale z ciebie nudziara... - pokazał mi język, na co dałam mu kuksańca w bok. - Ała - po raz kolejny się zaśmiał.
- Serio tak uważasz ?
- Tak - pokazał mi język
- Tak ?
- Mhm
- Jesteś pewien ?
- Tak, nudziaro. - wiedziałam, że mnie podpuszcza,bo uśmiechał się łobuzersko. Myślał pewnie, że będę chciała mu udowodnić, że jest inaczej.....Nic bardziej mylnego. Ja też uwielbiam się z nim droczyć.
- W porządku - powiedziałam ledwo opanowując śmiech. - Jakoś będziesz musiał wytrzymać ze mną. - wzruszyłam ramionami. Jego mina była w tym momencie bezcenna, walczyłam ze sobą, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Po chwili ciszy odpowiedział
- No jakoś muszę - i uśmiechnął się krzywo, co rozbawiło mnie jeszcze bardziej.
- Jakoś tak
- Ty mnie podpuszczasz teraz, no nie ?
- Ja doskonale wiem, co chciałeś ode mnie usłyszeć - zaśmiałam się
- To czemu tego nie powiedziałaś
- Hmm...no wiesz to wydaje się takie nudne..... - pokazałam mu język i śmiałam się dalej widząc, jak emocje na twarzy Zayna zmieniają się ze złości do rozbawienia i tak w kółko.
- Ty lepiej uważaj. - pokręcił głową z uśmiechem
- Czemu ?
- Po stąpasz teraz po kruchym lodzie.
- Ahh tak, a co mi zrobisz ? - śmiałam się dalej
- Czekaj aż dojedziemy do domu.
- Nie mogę się doczekać.
- Możesz przestać się ze mnie naśmiewać ? - zapytał wyraźnie rozbawiony
- A co mam płakać ? Wolisz tę opcję ?
- Nie, nie, śmiej się dalej.
- Dziękuję za pozwolenie, pfff
-Mówiłem ci już, że pięknie wyglądasz, jak jesteś zdezorientowana ?
- Nie podlizuj się! - zaśmiałam się głośno
- To nie jest podlizywanie się, tylko prawienie komplementów kotek.
- Mhm, a to nie jest to samo ?
- Dla mnie nie.
- A dla mnie tak.
- Mogę ci wskazać różnice
- No to słucham.
- Podlizuje się facet, który chce zdobyć dziewczynę. Wtedy te jego komplementy w większości to tylko słowa. Nic nieznaczące. Natomiast, gdy ktoś zna na tyle dobrze daną osobę i jest ona elementem jej życia, komplementy nie są prawione w celu podlizania się, tylko bardziej w celu....
- Osiągnięcia swoich niecnych planów ułożonych w twojej głowie - dokończyłam za niego zanosząc się śmiechem.
- Nie! Bardziej w celu sprawienia osobie, którą się kocha przyjemności. Myślisz tylko o jednym, nie spodziewałbym się - wtórował mi
- No wiesz. - znowu walnęłam go w ramię, a on śmiał się jeszcze bardziej.
- Dobra, kończę już. Niech ci będzie.
- Wracając do poprzedniego tematu..... Twoje argumenty jakoś nie bardzo do mnie przemawiają.
- Dobra, w takim razie inaczej : Wolałabyś nigdy nie usłyszeć żadnego komplementu od osoby, którą kochasz, czy raczej być nimi obsypywana na co dzień
- Nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym. Po prostu uważam, że większość komplementów jest zmyślona. Połowa tego, co mówią faceci laskom, żeby je zdobyć jest szablonowa.
- Szablonowa ?
- Kochanie.... myślisz, że my, kobiety nie wiemy o tzw. "tekstach na podryw" ? -spojrzał na mnie rozbawiony.
- Mandy jak żyję, jeszcze nigdy nie używałem czegoś takiego. Przysięgam.
- Nie mówię, że ty, ale ogółem
- Ja nie jestem ogółem, skarbie
- Tak wiem, jesteś jedyny w swoim rodzaju, a twój samozachwyt to twoja największa zaleta.- posłałam mu buziaka w powietrzu .
- Oczywiście, że tak. Ale kochanie, która laska nie lubi komplementów?
- Hmm... No w sumie może i masz rację.
- A widzisz. I nie wmawiaj mi, że nie są ci potrzebne. Akurat tobie są z twoją niską samooceną.
- Spotykam się facetem, o którym marzy tysiące kobiet w różnym przedziale wiekowym. Trrrń już podskoczyła.
- Jesteś niemożliwa.
- Ale tak na poważnie, to kobieta czuje się przy tobie piękniejsza, bardziej wartościowa i pewna siebie.
- Ooo dziękuję.... a to nie było przypadkiem podlizywanie ?
- Nie, to był akurat komplement.
- Czyli mój wykład na coś się przydał.
- Oczywiście profesorze. - zaśmiałam się. - A tak z innej bajki ,to gdzie ty jedziesz ?
- Zobaczysz.
- Zayn znowu ? Gadaj w tej chwili.
- Już niedaleko.
- Ale ja chcę wiedzieć.
- Zawsze musisz postawić na swoim, no nie ?
- Mhm... kochanie noo.....
- Aaa to jest właśnie podlizywanie - wybuchnął śmiechem i strzepnął moją dłoń, która jeździła po jego ramieniu.
- Od ciebie się nauczyłam. To gdzie ?
- Ale ty jesteś uparta, no jak osioł
- Wolałabym jak oślica. - puściłam mu oczko.
- Dobra... Chciałbym, żebyś poznała moją rodzinę.
- Nnnnnaprawdę ? - byłam zszokowana tym posunięciem Zayna. Poznanie jego najbliższych to ogromny krok do przodu. Z dnia na dzień odkrywam coraz to nowe jego tajemnice. A po tym spotkaniu z pewnościa będę o nim wiedzieć już wszystko.
- Za szybko ? - w jego głosie wyczułam niepewność i lekki stres.
- Nie, nie, tylko.....zaskoczyłeś mnie - wyznałam szczerze
- Doszedłem do wniosku, że moja rodzina powinna cię poznać. Jesteś w końcu jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Już, jesteśmy.
- To tutaj?
- Mhm, mój rodzinny dom, tutaj się wychowywałem, dojrzewałem i spędziłem ok 18 lat mojego życia.
- Wow....
- Podoba ci się ?
- Wiesz, do tej pory nie mogę pojąć, jak można mieć tyle kasy i wybudować taką willę. - Na moje stwierdzenie Zayn się zaśmiał . - Mówię poważnie
- Ojj no weź, wcale nie jest aż tak bogato. Ja mam o wiele droższy.
- Aaa no tak, bo ty jesteś próżny, a twój tata pewnie odkłada wszystko na koncie dla swoich dzieci.
- Też, ale przede wszystkim mojego tatę interesują inwestycje. Wkłada w nie dużo kasy. Raz się uda, a raz nie.
- Rozumiem.
- Gotowa ? - głośno wypuściłam powietrze. - Denerwujesz się ?
- Nie chciałabym powiedzieć coś niestosownego, albo....
- Kochanie bądź po prostu sobą, hmm ? - przerwał mi w połowie zdania całując moją skroń.
- Ale ja nie jestem milionerką...
- Może i mój tata jest szpanerem i robi z siebie nie wiadomo co, ale za to moja mama jest bardzo skromną i ciepłą osobą, uwierz.
- Nie to miałam na myśli.
- Skarbie, moja mama pochodzi z bardzo ubogiej rodziny, a nie z standardowej tak jak ty. Ale za to rodzina jest dla niej najważniejsza. Zobaczysz, że cię polubi.
- Dzięki skarbie. - uśmiechnął się do mnie dodając mi tym otuchy, następnie chwycił moją dłoń i pociągnął za sobą. - Jesteś pewny ?
- Ale czego, Mandy kocham cię !!!
- Dalej do mnie nie dociera, że mam takiego faceta. - wtuliłam się w niego a on delikatnie pogładził moje włosy.
- Jesteś moim życiem, nie zapominaj o tym.
- Kocham cię - musnęłam jego usta, po czym Zayn otworzył drzwi.
- Jesteśmy!! Mamo!!!
- Już już idę synku - w korytarzu stanęła wysoka, kształtna kobieta o dużych oczach i pięknych gęstych brązowych włosach z niesamowicie pięknym uśmiechem, który odziedziczył po niej Zayn. - Mandy, bardzo miło jest mi cię poznać, skarbie. Yaser i Zayn tyle mi o tobie opowiadali. Bardzo się cieszę, że w końcu mogę cię poznać - uścisnęła mnie tak mocno, że ledwo dałam radę oddychać.
- Bardzo dziękuję, ja też bardzo cieszę się z powodu tego spotkania.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, którą Zayn nam przedstawił i zaprosił tu.
- Mamo! - Zayn przewrócił teatralnie oczami. - Po co znowu do tego wracasz ?
- Przepraszam synku, dobrze wiesz, że nie miałam złych intencji.
- Tęskniłem - Zayn pocałował mamę w policzek, a ja uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem. Niby taki bad boy, a widać, że bardzo kocha i szanuje swoją mamę. To jest urocze.
- Dobra, nie będziemy tak stać w korytarzu, zapraszam - Trisha pociągnęła mnie w stronę salonu, gdzie siedziały 3 ładne dziewczyny, jak się później okazało siostry Zayna.
- Wali prosiłam cię o coś!
- Ojj mamo nawet przy gościach musisz mnie umoralniać?!
- Dziś mamy rodzinny obiad, więc w tej chwili masz mi wyłączyć komórkę!
- Ehh dobra... - odparła zrezygnowana nastolatka z oburzeniem patrząc na mamę. Gdy jej wzrok przerzucił się na mnie od razu zmieniła nastawienie. - Ty pewnie jesteś Mandy. - uśmiechnęła się delikatnie
-Widzę, że faktycznie byłam numerem jeden rozmów - spojrzałam z rozbawieniem na Zayna, który spuścił wzrok.
- Jestem Waliyha, ta najfajniejsza ze sióstr. - zaśmiała się podając mi dłoń.
- I przy okazji najskromniejsza - Zayn rozchylił ramiona i objął nimi dziewczynę.
- Zgadnij, kto mnie tego nauczył.
- Że niby ja ?
- Nie, Safaa wiesz ?! - ironizowała
-A właśnie, gdzie mała ?
- Już nie taka mała, Zayn. Mam swoje 12 lat. - Usłyszałam czyjś dziecięcy głosik.
- No dobrze, dobrze. Safaa to jest Mandy ,moja dziewczyna
- No w końcu - spojrzała na mnie i od razu objęła mnie swoimi rączkami.
- Co w końcu ?
- Już myślałam, że się nie doczekam.
- Safaa - zaśmiał się głośno
- Zawsze mówiłeś, że związki są nie dla ciebie
- A czy ty jeszcze nie nauczyłaś się, że niektóre rzeczy powinno się zachowywać dla siebie ?
- Aaa to miałam tego nie mówić ? Sorki....
- Czemu ja się nie potrafię na ciebie gniewać ?
- Bo jestem słodka
- Po ?
- Po Doniya'i - zaśmiała się głośno
- Po niej? No pewnie, pff
- Pfff
- Dobra dzieciaki, może dacie w końcu Mandy usiąść, hmm ?
- Ale mi się naprawdę dobrze tutaj stoi
- Safaa
- No co ? Już cię lubię, Mandy
- Przypominasz mi z zachowania mnie, jak byłam młodsza
- Tak ?
- Mhm.
- Też byłaś szalona, lubiłaś zabawę i śmiechy do łez ?
- No ba
- To się dogadamy - zaśmiała się, po czym puściła mnie i usiadła przy stole.
- Słodka jest - szepnęłam do Zayna
- Tak, jak nie gryzie i nie wysysa krwi, pijawka jedna - zaśmiał się
- Ale to twoja siostra
- I kocham ją nad życie. - podszedł do niej i cmoknął ją w policzek, po czym usiadł na krześle obok mnie.
- Już myślałam, że nie dożyję dni, w których mój syn się ustatkuje. Dziękuję ci, Mandy. Przy tobie stał się prawdziwym mężczyzną
- Mamo....
- Tak, tak, właśnie tak.- uśmiechnęła się do mnie ciepło, po czym wszyscy wspólnie spożyliśmy posiłek.
Od 2 godzin tu jestem, a czuję się tak, jakbym mieszkała tu całe życie. To niebywałe, jaka tu panuje atmosfera. Może to i dziwne, ale.... pokochałam rodzinę Zayna jak swoją własną. Pozostaje tylko mi się cieszyć, że złapałam taki kontakt z najważniejszymi osobami mojego chłopaka. Zadawałam sobie tylko pytanie : Czy może być jeszcze lepiej ? Jak się później okazało może.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej hej!! :D Nie było mnie tutaj.... bardzo długo za co naprawdę przepraszam. Ostatnio miałam tyle na głowie, że zupełnie nie miałam czasu czegokolwiek publikować. Teraz wbijam do was z kolejną częścią Zayna.
Ostatnie dwa komentarze... nie ukrywam zaskoczyły mnie i to w pozytywnym świetle oczywiście. ;*
Powiem tak : pomyślę nad tym na pewno. Ja sama też bardzo wciągnęłam się w pisanie tej opowieści, więc czemu by nie ? :D
Trzymajcie się Miśki <3
Pozdrawiam :***
niedziela, 10 maja 2015
Imagin Zayn cz.9
Nie wiem, ile leżeliśmy na tym bajecznym łóżku, ale podejrzewam, że dłuższy czas, bo na dworze zaczynało się ściemniać. Dużo rozmawialiśmy o naszym życiu i wspólnie doszliśmy do wniosku, że jesteśmy szczęśliwi tylko wtedy, gdy mamy siebie. Leżałam wtulona w jego tors i zapomniałam o wszystkich problemach. Nagle świat z okropnego, szarego i niesprawiedliwego stał się cudowny, pełnym blasku i piękny. No tak.... miłość sprawia, że świat staję się o wiele lepszy. Była tylko jedna rzecz, którą w tamtej chwili nienawidziłam..... Blizna.... Była okropna. Jak tylko na nią spojrzałam,momentalnie po moich policzkach spływały łzy. Tak było i w tamtym momencie. Zayn nagle lekko się odsunął, by móc spojrzeć mi prosto w oczy.
- Mandy, tyle razy ci mówiłem, że ta blizna nie ma najmniejszego znaczenia. Skarbie proszę cię - widziałam, że jest tym wszystkim zatroskany.
- Zayn nie rozumiem jak możesz dalej mnie chcieć. Wokół mnie jest tyle pięknych dziewczyn, bez blizn, ez niedoskonałości.
- Ale ja kocham ciebie - pocałował mnie w skroń i kolejny raz zamknął w objęciach.
- Teraz tak mówisz
- Mandy! - powiedział poważnie
- Jest koszmarna!
- Ale to się dla mnie nie liczy! Rozumiesz ?!-podwinął moją bluzkę do góry i zobaczył ją w całej okazałości, a ja myślałam, że wypłaczę zaraz wszystkie moje łzy
- Kochanie - przejechał palcem po bliźnie, a ja wzdrygnęłam się na myśl o tym,co on właśnie wyprawia.
- Zostaw -szybko strzepałam jego dłoń i odwróciłam się do niego tyłem, żeby nie zobaczył mojej goryczy i wstydu.
- Mandy..... - poczułam jego duże dłonie na moich biodrach. Przytulał mnie możliwie jak najmocniej.
- Zayn zostaw, nawet nie wiesz, jakie to dla mnie ciężkie
- Skarbie dla mnie najważniejsze jest to ,że żyjesz, słyszysz ?
- Marne pocieszenie
- Mandy do jasnej cholery, to tylko mała szramka, nic więcej. Z daleka jej nawet nie będzie widać.
- Ale ty ją będziesz musiał oglądać!
- Ale mi ona nie przeszkadza i skończmy w końcu ten temat!
- Boli mnie to, nie rozumiesz ?
- Ehh.
Naszą rozmowę przerwał dzwoniący telefon Zayna.Chyba był mu na rękę, bo możliwie jak najszybciej wstał z łóżka i wyszedł z sypialni, zostawiając mnie samą ze swoimi myślami.
Myślałam i myślałam, a Zayna wciąż nie było obok mnie. Może jednak faktycznie przesadzam. On kocha mnie taką, jaka jestem, a ja robię z igły widły. Cóż.... taka już jestem.
Po kilkudziesięciu minutach znudziło mi się leżenie na łóżku, więc powoli z niego zeszłam i zaczęłam uważnie przyglądać się naszej sypialni. Na szafce nocnej spostrzegłam stertę jakiś papierów przykryte czerwoną teczką. No tak, Zayn nigdy nie był typem pedanta. Postanowiłam trochę uporządkować te papiery i otworzyłam teczkę. Jej zawartość bardzo mnie zaskoczyła. Był w niej stos różnorodnych rysunków. Więc w tym też był dobry ? Z ciekawością zaczęłam przeglądać jego dzieła, aż w końcu natrafiłam na mnie. Nie, czy to naprawdę ja ? Zayn mnie rysuje ? Uważnie przyjrzałam się uśmiechniętej, radosnej postaci, która podziwia piękny zachód słońca. Czy jestem aż tak piękna w rzeczywistości, jaką mnie narysował? Nie, on wyidealizował każdy element mojego ciała... A może on widzi mnie właśnie taką ? Kolejny rysunek przedstawiał nas całujących się na huśtawce, następny nasze złączone dłonie. Skąd wiem, że nasze ? Bo ujął dokładnie każdy szczegół mojej dłoni, nawet pierścionek, który dostałam od babci na 18 urodziny, bez którego nie wychodzę z domu. Z coraz większym zainteresowaniem i ekscytacją oglądałam stale powiększającą się galerię obrazków przedstawiających nas, naszą miłość i czułość. Na dnie teczki znajdowało się moje zdjęcie, na którym śpię w jego łóżku. Zabiję go za to zdjęcie!- uśmiechnęłam się sama do siebie. Kiedy on mi je zrobił ? Boże, ja tu jestem prawie w negliżu. Jakby ktoś to zobaczył......
Najwyraźniej go to nie obchodziło. Jak zawsze musi być oryginalny.
- Kochanie - usłyszałam jego kroki na schodach, ale nie zdążyłam odłożyć teczki. - Ehh a mogłem ją schować-podrapał się nerwowo po karku
- Dlaczego miałbyś ją chować, Zayn ? - zapytałam z uśmiechem
- Daj spokój, to taki.....sposób spędzania wolnego czasu, od kiedy mnie zostawiłaś.
- Są piękne - spojrzałam na niego i dostrzegłam, że na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- To ty jesteś piękna - położył się obok mnie i wpoił się w moje spragnione usta.
- Czekaj.... to znaczy, że jak jesteśmy razem nie będziesz mnie rysował ? - zapytałam lekko rozbawiona
- A chciałabyś, żebym cię rysował ? - zapytał unosząc brew
- No pewnie- uśmiechnęłam się
- Podoba ci się ?
- Są świetne. Wiesz jeszcze nikt nigdy mnie nie rysował, to trochę mnie zszokowało - wyznałam szczerze.
- Bo ja też nigdy nikogo nie rysowałem. Po prostu, kiedy mnie zostawiłaś, tęskniłem za twoim widokiem. To była pewnego rodzaju terapia. Rozmyślałem o tobie starając się odtworzyć w pamięci każdą z tych pięknych chwil, które spędziliśmy wspólnie. Nie mam tego dużo, bo od twojego wypadku nie miałem zwyczajnie na to czasu.
- Mogę zadać ci dość trudne pytanie ?
- Ty zawsze zadajesz trudne pytania - próbował się uśmiechnąć, ale widziałam w jego oczach pewnego rodzaju obawę.
- To mogę ?
- Tak, pytaj.
- Jak dowiedziałeś się o moim wypadku ? Nie jesteś członkiem mojej rodziny, lekarze nie mogli przekazywać ci szczegółów dotyczących mojego stanu.
- Hmm... Jakby ci to wytłumaczyć..... Ooo wiem : dla chcącego nie ma nic trudnego. Powiedziałem, że nie wyjdę ze szpitala dopóki nie dowiem się prawdy.
- No ale jak ?
- Normalnie. Na kilometr było widać moją miłość i rozpacz. Potem podałem się za twojego szefa, bo to w sumie prawda no i twojego chłopaka, którym kiedyś byłem. Chciałem dla ciebie jak najlepiej, więc znalazłem ci taką klinikę, która zapewniła ci bezpieczeństwo.
- Dziękuję. - wtuliłam się w niego mocniej
- Za co ?
- Za to, że jesteś - dodałam i pocałowałam jego kąciki ust.
- Zrobię dla ciebie wszystko, kwiatuszku, nie zapominaj o tym. - dodał i po raz kolejny musnął moje usta.
* 2 tygodnie później*
Przez cały czas Zayn poświęcał mi dosłownie każdą sekundę. Opiekował się mną, pilnował, bym się nie przemęczała no i najważniejsze : po prostu kochał. Ta jego nadopiekuńczość z czasem zaczęła działać mi na nerwy, więc przekonałam go w końcu do tego, bym mogła wrócić do pracy. Z niechęcią pozwolił mi, pod warunkiem, że będę na siebie uważać, ponieważ moje zdrowie jest w tej chwili najważniejsze.
Punktualnie o 8 rano wyszliśmy z naszego domu i udaliśmy się do firmy.
- Denerwujesz się ? - zapytał wjeżdżając na autostradę
- Nie, czemu pytasz ?
-Cały czas bawisz się dłoniami, a zawsze tak robisz, gdy się stresujesz. - spojrzałam na moje ręce,które faktycznie delikatnie drżały/
- Nawet nie zauważyłam. - uśmiechnęłam się - Widzę, że czytasz ze mnie niczym z otwartej księgi, hmm ?
- Już ty nie odwracaj kota ogonem. Jak chcesz, możemy wrócić do domu.
- Nie, Zayn. Chcę pracować. A stres będzie, bo moje przyjście to będzie jakaś totalna sensacja.
- To prawda, skarbie - przyznał mi rację. Ale wiesz dobrze, że zawsze byłaś cenionym pracownikiem, a cała kadra to jak rodzina.
- Rozumiem, że Emmę też traktujesz jak rodzinę ? - uniosłam brew.
- Tak, Mandy, tylko ona ma po prostu mi za złe to, że skrzywdziłem jej córkę. I w sumie się nie dziwię. Wracając : wszyscy nie mogą się doczekać twojego powrotu, kotek.
- Dzięki, Zayn. - spuściłam wzrok.
- Tracy, zgadłem ? - pokiwałam twierdząco głową.
- Do pięt ci nie dorasta. A jak będzie się czepiała, to wyślij ją do mnie
- No właśnie tego się obawiam. Wyślę ją do ciebie iii....- urwałam
- Nie ufasz mi ?
- Nie ufam jej
- Ona mnie guzik obchodzi i tyle mam do powiedzenia na temat tej plastikowej lali.
- Kocham cię - posłałam mu buziaka
- Ja z tobą kiedyś zwariuję - zaśmiał się
- No wiem, wiem - wtórowałam mu. I w takich oto nastrojach dotarliśmy do naszego celu.
- Gotowa ? - zapytał otwierając przede mną drzwi swojego Ferrari
- Jak nigdy - posłałam mu uśmiech, a Zayn objął mnie w talii i tak szliśmy w stronę drzwi. Gdy tylko weszliśmy do środka spostrzegłam wszystkich pracowników firmy, którzy chyba specjalnie czekali na mój powrót.
- Mandy - Emma niemal od razu do mnie podbiegła i omal nie udusiła swoim objęciem.
- Emma jak ja się stęskniłam
- Dzieciaku, jak ja się cieszę, że nic ci nie jest - powiedziała uradowana
- Jak widać żyję - zaśmiałam się patrząc na Zayna, który uśmiechał się pod nosem.
- Dobrze Emmo, już wystarczy - usłyszałam rozbawiony głos pana Yasera. - Mandy witamy z powrotem- wyciągnął do mnie dłoń, ale zanim ją uścisnęłam, zmienił stanie i również mnie przytulił. - Wszyscy byliśmy w szoku, gdy dowiedzieliśmy się o twoim wypadku, ale widzę, że promieniejesz na szczęście.
- Dziękuję, to wszystko dzięki Zaynowi - spojrzałam na niego.
- Wreszcie widzę w nim swoje cechy. Długo trwało, zanim dojrzał. Ojjj długo długo. Długie męczące lata-zaśmiał się, na co Zayn pokazał mu język. - Tak czy siak. Witamy cię Mandy - dodał i podarował mi bukiet róż.
- Ale nie trzeba było, naprawdę - było mi tak niesamowicie miło. Chwila, która miała być dla mnie stresująca okazała się cudowna i wzruszająca. Niczym w bajkach.
Po moim szefie podchodzili kolejni pracownicy i z nieudawaną troską dopytywali się o moje samopoczucie. Dziwnie się czułam, bo większości prawie w ogóle nie znałam, a oni okazali mi tyle życzliwości i wsparcia tamtego dnia. Oczywiście jedyną osobą, która mnie zignorowała była Tracy, ale szczerze mówiąc to dało mi jeszcze większą satysfakcję. Jak stała wściekła i wpatrywała się to we mnie, to w Zayna. Życie bywa jednak sprawiedliwe.
Po tym miłym przywitaniu Zayn zabrał mnie do windy, w której była już Tracy.
- Dzień dobry szefie - uśmiechnęła się sprawiając wrażenie tępej słodkiej idiotki
- Tracy mam nadzieję, że podczas mojej nieobecności wszystkie zaległe projekty zostały zakończone, czyż nie ? - powiedział chłodno, a ja walczyłam ze sobą, żeby się nie roześmiać.
- Oczywiście, że tak - zatrzepotała rzęsami
- To świetnie. Skoro ci się nudzi, to zaraz zawalę cię taką robotą, że odechce ci się tych durnych uśmieszków- spojrzał na nią z pogardą. Wiedziałam, że robi to dla mnie. On nie jest takim człowiekiem, jakiego przedstawił Tracy.
- Aaale... - zająkała się
- To jest porządna firma, nie jakiś burdel! - powiedział, po czym wyszliśmy z windy zostawiając ją totalnie oszołomioną
- Uwielbiam cię - rzuciłam mu się na szyję
- Ale ona mi działa na nerwy - powiedział muskając palcami moje plecy.
- Kocham cię - powiedziałam nie spuszczając z niego wzroku.
- A ja ciebie jeszcze bardziej - dodał i ucałował mój nos
- Eeej bez takich w pracy - usłyszeliśmy rozbawiony głos taty Zayna
- No co ? Nie można ?
- Ehhh synu synu, tobie na serio brakuje czułości, normalnie niedopieszczony
- Już dopieszczony - zaśmiali się obydwoje patrząc na mnie.
- O co wam chodzi ? - zapytałam
- O nic- odpowiedzieli jednocześnie
- Ehhh - odparłam zrezygnowana.
- Ty lepiej patrz, jaką będziesz mieć synową - powiedział, a na mój policzek wkradł się rumieniec.
- Najlepszą z możliwych. - uśmiechnął się - Noo dobra, skoro już wróciłeś, to ja mogę się zbierać. Macie już nowego szefa. Mam nadzieję, że nie doprowadzisz do bankructwa, Zayn - wybuchnął śmiechem
- Noo bardzo śmieszne - naburmuszył się mój mężczyzna.
- Przecież żartuję, dasz radę
- Pewnie, że dam. - Pan Malik i Zayn uścisnęli sobie dłonie, po czym Yaser opuścił gmach firmy.
- Czyli mogę już do ciebie mówić szefie ? - oplotłam ręce wokół jego szyi i spojrzałam na niego przygryzając wargę.
- Oooo Panno Evans proszę mnie nie kusić
- Ach, bo jeszcze Pan ulegnie - zachichotałam pokazując mu język
- Śmieszy cię to ?
- Mhm - dodałam poprawiając mu krawat.
- Nie zaczynaj - ściągnął moje dłonie śmiejąc się pod nosem
- Bo ?
- Bo obydwoje wiemy, czym ten nasz "niewinny flirt" się skończy
- Kocham cię - szepnęłam mu na ucho i zabrałam się do swojej pracowni nie zwracając uwagi na Zayna. Słyszałam tylko, jak mówi sam do siebie : Boże, co ta dziewczyna ze mną wyprawia, na co tylko się uśmiechnęłam. Otworzyłam drzwi i spojrzałam na biurko zawalone stertą moich projektów. Hmm.... czyli jednak nie chcieli nikogo na moje miejsce i moja pracownia czekała tylko na mnie. Hmm.... to miłe. Usiadłam na swoim miejscu i próbowałam odtworzyć w pamięci moje dawne pomysły. Nie było to łatwe, ale stopniowo zaczynałam sobie wszystko układać w głowie. Nagle ktoś zapukał
- Proszę - odpowiedziałam nie odwracając wzroku od projektów.
- Odwal się od niego! - usłyszałam skrzeczący głos Tracy
- Słucham ?
- Nie pasujesz do niego chłopko!
- To, że moi rodzice nie mają milionów nie znaczy, że jestem chłopką!!!!- warknęłam
- Taaaa, co ty w ogóle robisz w tak ekskluzywnej firmie ?
- Pracuję Tapeciaro!!!!
- Ja przynajmniej dbam o swój wizerunek
- Radziłabym dbać o mózg - uśmiechnęłam się złośliwie - ale chyba już za późno oops
- Posłuchaj kujonico : Zayn Malik to chodząca perfekcja w każdym calu, potrzebuje kobiety, za którą nie będzie się wstydzić i z którą będzie mógł się pokazać. A nie takiej szarej myszki!
- Daruj sobie! Jak widać Barbie go nie interesują!
- Jesteś bezczelna!
- Wyjdź!
- To go zostaw! On na pewno cię nie kocha, jesteś dla niego zbyt szara, zbyt pospolita i nudna!
- Skąd ty to możesz wiedzieć ?
- Bo mam oczy!
- Doprawdy ? To chyba za często ich nie używasz sądząc po tym, jak wyglądasz
- Chciałabyś tak wyglądać!
- Ile już robiłaś operacji plastycznych? 3 czy może więcej ?
- Co cię to, stać mnie na to !
- Achh no tak, tatuś da!
- Ja przynajmniej ma tatę, który może mi coś zagwarantować
- I który zastępuje ci miłość kasą! Sory, ale nie zazdroszczę ci! Ja wiem, że w każdej chwili mogę zadzwonić i porozmawiać z tatą, a on zawsze mi pomoże, będzie mnie wspierał, a ty możesz tak powiedzieć o swoich rodzicach ?!
-Ostatni raz cię proszę!!!! Bitwę wygrałaś, ale wojny nie wygrasz za nic w świecie!
- Powodzenia, tylko nie złam sobie tipsów na tej wojnie!
- Już ty się nie martw o moje tipsy!
- Paaaaa ! - pomachałam z ironią i wskazałam na drzwi.
- On będzie mój, zobaczysz! - powiedziała i wyszła trzaskając drzwiami. Poczułam ulgę i jednocześnie ogromną złość. Myślałam, że ją pobije ! Co za rozpieszczona idiotka! Normalnie w życiu nie widziałam bardziej pustej laluni. Wiedźma! Stopniowo starałam się uspokoić, ale chyba na marne. Totalnie nie mogłam się na niczym skupić, pozbierać myśli. Nic! W głowie miałam tylko "podła gnida, rozpieszczona bestia, niech się odwali od mojego faceta, bo nie ręczę za siebie, jak słowo daję!!!!!!" Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał godzinę 15 - ufff nareszcie! Za niecałe pół godziny znajdę się w ramionach Zayna w naszym ciepłym i cudownym domu. Wiem, pewnie mówię jak jakaś emerytka przywiązana do swojego dobytku, ale jakoś niespecjalnie zależało mi na randkach, imprezach i wypadach. Najlepiej czułam się w domu, z Zaynem, gdzie mogliśmy cieszyć się sobą, gdzie nikt nie ma prawa nam przeszkadzać i nas oceniać. A chyba nie muszę powtarzać, jaką Zayn ma opinię w Londynie, zwłaszcza w okręgach swoich byłych i ich matek. Wiem, że wielu ludzi spisuje nasz związek na straty, ale oni nawet nie zdają sobie sprawy jak bardzo się kochamy i jak bardzo nasze uczucie jest silne. Oni nie chcą uwierzyć i tym wszystkim ranią nie tylko mnie,ale zwłaszcza Zayna. Ooo nareszcie wyrzuciłam z głowy Tracy, aczkolwiek zastąpiłam sobie stary problem kolejnym. No cóż, jak widać dzisiejszy dzień będzie z serii " Mam doła i gryzę" albo " Zostaw mnie w spokoju". Biedny Zayn..... Będzie musiał znosić moje humorki, ale okazało się, że miał zupełnie inne plany.
- Gotowa ? - wychylił głowę zza drzwi
- A na co ? - zapytałam z zaciekawieniem wpatrując się w jego ogromny uśmiech.
- Zaraz sama zobaczysz - podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
- Nie, na serio mam dość na dziś niespodzianek.
- Bo ?
- Tracy - wystarczyło rzucić to hasło, a Zayn od razu wiedział, co mogło się wydarzyć
- Kochanie, ty naprawdę przejmujesz się tym, co powie ta ćwierćinteligentka ?
- Tak!
- Jesteś głupia! Przepraszam, ale musiałem to powiedzieć. Może wtedy coś do ciebie dotrze! - poluzował krawat i klęknął przede mną, kładąc ramiona na moich nogach i wpatrywał się w moje oczy. - Jesteś wartościową, mądrą, utalentowaną, miłą i sympatyczną osobą. Masz wszystkie predyspozycje, by tutaj pracować. A ciebie dotknęły uwagi ukochanej córeczki tatusia, która ledwo co studia skończyła. - Miał rację, to fakt, ale co ja mam zrobić, kiedy ja widzę jak przy niej wyglądam.
- Powiedziała, że jesteś jej, że prędzej czy później cię zdobędzie
- Ale to chyba nie od niej zależy - to raz, a dwa nie jestem rzeczą, żebym był czyjąś własnością.
- Zayn doskonale wiesz, co ona miała na myśli.
- Mandy proszę cię, brakuje ci pewności siebie? Nigdy taka nie byłaś. - powiedział z troską
- Bo wtedy nie byłam po wypadku! Życie było piękne! Ja czułam się piękna!
- A ty znowu o jednym! Znowu?! Mandy do jasnej cholery mam dość wysłuchiwania twoich żalów na temat tej małej blizny! Dziewczyno ile razy mam ci powtarzać, że kompletnie mi to nie przeszkadza! Po co ciągle wałkujemy ten temat i do tego wracasz?! - zauważyłam w jego oczach wściekłość pomieszaną z troską.
- Bo mnie to boli!!!! Nie miałbyś kompleksów na moim miejscu?!
- Nie, nie miałbym, bo wiedziałbym, że osobie , którą kocham to nie przeszkadza! Za 10 minut widzimy się w samochodzie, muszę ochłonąć. - powiedział stanowczo i opuścił mój gabinet. Miał rację. Przesadzam i sama robię problemy tam, gdzie ich nie ma. Cała ja..... Po tym wszystkim nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Było mi wstyd. Nigdy nie byłam powierzchowną laską.Wyznawałam zasadę, że wygląd nie ma najmniejszego znaczenia. Czemu nie potrafię tej zasady wprowadzić w moje życie ? Muszę spróbować. Nie wybaczę sobie, gdy mnie zostawi. A przecież ma ze mną coraz ciężej.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej Hej! Rany jak ja się za wami stęskniłam :D Niestety szkoła daje się we znaki i zupełnie nie mam czasu na pisanie, za co bardzo was przepraszam. Postaram się naprawić swój błąd przy najbliższej okazji.
9 część Zayna czeka na waszą opinię. Zostały około 2 do the endu. Następny będzie prawdopodobnie Louis, chyba że macie jakieś inne propozycje. :D Czekam na wasze komentarze :**
Kocham was <3
- Mandy, tyle razy ci mówiłem, że ta blizna nie ma najmniejszego znaczenia. Skarbie proszę cię - widziałam, że jest tym wszystkim zatroskany.
- Zayn nie rozumiem jak możesz dalej mnie chcieć. Wokół mnie jest tyle pięknych dziewczyn, bez blizn, ez niedoskonałości.
- Ale ja kocham ciebie - pocałował mnie w skroń i kolejny raz zamknął w objęciach.
- Teraz tak mówisz
- Mandy! - powiedział poważnie
- Jest koszmarna!
- Ale to się dla mnie nie liczy! Rozumiesz ?!-podwinął moją bluzkę do góry i zobaczył ją w całej okazałości, a ja myślałam, że wypłaczę zaraz wszystkie moje łzy
- Kochanie - przejechał palcem po bliźnie, a ja wzdrygnęłam się na myśl o tym,co on właśnie wyprawia.
- Zostaw -szybko strzepałam jego dłoń i odwróciłam się do niego tyłem, żeby nie zobaczył mojej goryczy i wstydu.
- Mandy..... - poczułam jego duże dłonie na moich biodrach. Przytulał mnie możliwie jak najmocniej.
- Zayn zostaw, nawet nie wiesz, jakie to dla mnie ciężkie
- Skarbie dla mnie najważniejsze jest to ,że żyjesz, słyszysz ?
- Marne pocieszenie
- Mandy do jasnej cholery, to tylko mała szramka, nic więcej. Z daleka jej nawet nie będzie widać.
- Ale ty ją będziesz musiał oglądać!
- Ale mi ona nie przeszkadza i skończmy w końcu ten temat!
- Boli mnie to, nie rozumiesz ?
- Ehh.
Naszą rozmowę przerwał dzwoniący telefon Zayna.Chyba był mu na rękę, bo możliwie jak najszybciej wstał z łóżka i wyszedł z sypialni, zostawiając mnie samą ze swoimi myślami.
Myślałam i myślałam, a Zayna wciąż nie było obok mnie. Może jednak faktycznie przesadzam. On kocha mnie taką, jaka jestem, a ja robię z igły widły. Cóż.... taka już jestem.
Po kilkudziesięciu minutach znudziło mi się leżenie na łóżku, więc powoli z niego zeszłam i zaczęłam uważnie przyglądać się naszej sypialni. Na szafce nocnej spostrzegłam stertę jakiś papierów przykryte czerwoną teczką. No tak, Zayn nigdy nie był typem pedanta. Postanowiłam trochę uporządkować te papiery i otworzyłam teczkę. Jej zawartość bardzo mnie zaskoczyła. Był w niej stos różnorodnych rysunków. Więc w tym też był dobry ? Z ciekawością zaczęłam przeglądać jego dzieła, aż w końcu natrafiłam na mnie. Nie, czy to naprawdę ja ? Zayn mnie rysuje ? Uważnie przyjrzałam się uśmiechniętej, radosnej postaci, która podziwia piękny zachód słońca. Czy jestem aż tak piękna w rzeczywistości, jaką mnie narysował? Nie, on wyidealizował każdy element mojego ciała... A może on widzi mnie właśnie taką ? Kolejny rysunek przedstawiał nas całujących się na huśtawce, następny nasze złączone dłonie. Skąd wiem, że nasze ? Bo ujął dokładnie każdy szczegół mojej dłoni, nawet pierścionek, który dostałam od babci na 18 urodziny, bez którego nie wychodzę z domu. Z coraz większym zainteresowaniem i ekscytacją oglądałam stale powiększającą się galerię obrazków przedstawiających nas, naszą miłość i czułość. Na dnie teczki znajdowało się moje zdjęcie, na którym śpię w jego łóżku. Zabiję go za to zdjęcie!- uśmiechnęłam się sama do siebie. Kiedy on mi je zrobił ? Boże, ja tu jestem prawie w negliżu. Jakby ktoś to zobaczył......
Najwyraźniej go to nie obchodziło. Jak zawsze musi być oryginalny.
- Kochanie - usłyszałam jego kroki na schodach, ale nie zdążyłam odłożyć teczki. - Ehh a mogłem ją schować-podrapał się nerwowo po karku
- Dlaczego miałbyś ją chować, Zayn ? - zapytałam z uśmiechem
- Daj spokój, to taki.....sposób spędzania wolnego czasu, od kiedy mnie zostawiłaś.
- Są piękne - spojrzałam na niego i dostrzegłam, że na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- To ty jesteś piękna - położył się obok mnie i wpoił się w moje spragnione usta.
- Czekaj.... to znaczy, że jak jesteśmy razem nie będziesz mnie rysował ? - zapytałam lekko rozbawiona
- A chciałabyś, żebym cię rysował ? - zapytał unosząc brew
- No pewnie- uśmiechnęłam się
- Podoba ci się ?
- Są świetne. Wiesz jeszcze nikt nigdy mnie nie rysował, to trochę mnie zszokowało - wyznałam szczerze.
- Bo ja też nigdy nikogo nie rysowałem. Po prostu, kiedy mnie zostawiłaś, tęskniłem za twoim widokiem. To była pewnego rodzaju terapia. Rozmyślałem o tobie starając się odtworzyć w pamięci każdą z tych pięknych chwil, które spędziliśmy wspólnie. Nie mam tego dużo, bo od twojego wypadku nie miałem zwyczajnie na to czasu.
- Mogę zadać ci dość trudne pytanie ?
- Ty zawsze zadajesz trudne pytania - próbował się uśmiechnąć, ale widziałam w jego oczach pewnego rodzaju obawę.
- To mogę ?
- Tak, pytaj.
- Jak dowiedziałeś się o moim wypadku ? Nie jesteś członkiem mojej rodziny, lekarze nie mogli przekazywać ci szczegółów dotyczących mojego stanu.
- Hmm... Jakby ci to wytłumaczyć..... Ooo wiem : dla chcącego nie ma nic trudnego. Powiedziałem, że nie wyjdę ze szpitala dopóki nie dowiem się prawdy.
- No ale jak ?
- Normalnie. Na kilometr było widać moją miłość i rozpacz. Potem podałem się za twojego szefa, bo to w sumie prawda no i twojego chłopaka, którym kiedyś byłem. Chciałem dla ciebie jak najlepiej, więc znalazłem ci taką klinikę, która zapewniła ci bezpieczeństwo.
- Dziękuję. - wtuliłam się w niego mocniej
- Za co ?
- Za to, że jesteś - dodałam i pocałowałam jego kąciki ust.
- Zrobię dla ciebie wszystko, kwiatuszku, nie zapominaj o tym. - dodał i po raz kolejny musnął moje usta.
* 2 tygodnie później*
Przez cały czas Zayn poświęcał mi dosłownie każdą sekundę. Opiekował się mną, pilnował, bym się nie przemęczała no i najważniejsze : po prostu kochał. Ta jego nadopiekuńczość z czasem zaczęła działać mi na nerwy, więc przekonałam go w końcu do tego, bym mogła wrócić do pracy. Z niechęcią pozwolił mi, pod warunkiem, że będę na siebie uważać, ponieważ moje zdrowie jest w tej chwili najważniejsze.
Punktualnie o 8 rano wyszliśmy z naszego domu i udaliśmy się do firmy.
- Denerwujesz się ? - zapytał wjeżdżając na autostradę
- Nie, czemu pytasz ?
-Cały czas bawisz się dłoniami, a zawsze tak robisz, gdy się stresujesz. - spojrzałam na moje ręce,które faktycznie delikatnie drżały/
- Nawet nie zauważyłam. - uśmiechnęłam się - Widzę, że czytasz ze mnie niczym z otwartej księgi, hmm ?
- Już ty nie odwracaj kota ogonem. Jak chcesz, możemy wrócić do domu.
- Nie, Zayn. Chcę pracować. A stres będzie, bo moje przyjście to będzie jakaś totalna sensacja.
- To prawda, skarbie - przyznał mi rację. Ale wiesz dobrze, że zawsze byłaś cenionym pracownikiem, a cała kadra to jak rodzina.
- Rozumiem, że Emmę też traktujesz jak rodzinę ? - uniosłam brew.
- Tak, Mandy, tylko ona ma po prostu mi za złe to, że skrzywdziłem jej córkę. I w sumie się nie dziwię. Wracając : wszyscy nie mogą się doczekać twojego powrotu, kotek.
- Dzięki, Zayn. - spuściłam wzrok.
- Tracy, zgadłem ? - pokiwałam twierdząco głową.
- Do pięt ci nie dorasta. A jak będzie się czepiała, to wyślij ją do mnie
- No właśnie tego się obawiam. Wyślę ją do ciebie iii....- urwałam
- Nie ufasz mi ?
- Nie ufam jej
- Ona mnie guzik obchodzi i tyle mam do powiedzenia na temat tej plastikowej lali.
- Kocham cię - posłałam mu buziaka
- Ja z tobą kiedyś zwariuję - zaśmiał się
- No wiem, wiem - wtórowałam mu. I w takich oto nastrojach dotarliśmy do naszego celu.
- Gotowa ? - zapytał otwierając przede mną drzwi swojego Ferrari
- Jak nigdy - posłałam mu uśmiech, a Zayn objął mnie w talii i tak szliśmy w stronę drzwi. Gdy tylko weszliśmy do środka spostrzegłam wszystkich pracowników firmy, którzy chyba specjalnie czekali na mój powrót.
- Mandy - Emma niemal od razu do mnie podbiegła i omal nie udusiła swoim objęciem.
- Emma jak ja się stęskniłam
- Dzieciaku, jak ja się cieszę, że nic ci nie jest - powiedziała uradowana
- Jak widać żyję - zaśmiałam się patrząc na Zayna, który uśmiechał się pod nosem.
- Dobrze Emmo, już wystarczy - usłyszałam rozbawiony głos pana Yasera. - Mandy witamy z powrotem- wyciągnął do mnie dłoń, ale zanim ją uścisnęłam, zmienił stanie i również mnie przytulił. - Wszyscy byliśmy w szoku, gdy dowiedzieliśmy się o twoim wypadku, ale widzę, że promieniejesz na szczęście.
- Dziękuję, to wszystko dzięki Zaynowi - spojrzałam na niego.
- Wreszcie widzę w nim swoje cechy. Długo trwało, zanim dojrzał. Ojjj długo długo. Długie męczące lata-zaśmiał się, na co Zayn pokazał mu język. - Tak czy siak. Witamy cię Mandy - dodał i podarował mi bukiet róż.
- Ale nie trzeba było, naprawdę - było mi tak niesamowicie miło. Chwila, która miała być dla mnie stresująca okazała się cudowna i wzruszająca. Niczym w bajkach.
Po moim szefie podchodzili kolejni pracownicy i z nieudawaną troską dopytywali się o moje samopoczucie. Dziwnie się czułam, bo większości prawie w ogóle nie znałam, a oni okazali mi tyle życzliwości i wsparcia tamtego dnia. Oczywiście jedyną osobą, która mnie zignorowała była Tracy, ale szczerze mówiąc to dało mi jeszcze większą satysfakcję. Jak stała wściekła i wpatrywała się to we mnie, to w Zayna. Życie bywa jednak sprawiedliwe.
Po tym miłym przywitaniu Zayn zabrał mnie do windy, w której była już Tracy.
- Dzień dobry szefie - uśmiechnęła się sprawiając wrażenie tępej słodkiej idiotki
- Tracy mam nadzieję, że podczas mojej nieobecności wszystkie zaległe projekty zostały zakończone, czyż nie ? - powiedział chłodno, a ja walczyłam ze sobą, żeby się nie roześmiać.
- Oczywiście, że tak - zatrzepotała rzęsami
- To świetnie. Skoro ci się nudzi, to zaraz zawalę cię taką robotą, że odechce ci się tych durnych uśmieszków- spojrzał na nią z pogardą. Wiedziałam, że robi to dla mnie. On nie jest takim człowiekiem, jakiego przedstawił Tracy.
- Aaale... - zająkała się
- To jest porządna firma, nie jakiś burdel! - powiedział, po czym wyszliśmy z windy zostawiając ją totalnie oszołomioną
- Uwielbiam cię - rzuciłam mu się na szyję
- Ale ona mi działa na nerwy - powiedział muskając palcami moje plecy.
- Kocham cię - powiedziałam nie spuszczając z niego wzroku.
- A ja ciebie jeszcze bardziej - dodał i ucałował mój nos
- Eeej bez takich w pracy - usłyszeliśmy rozbawiony głos taty Zayna
- No co ? Nie można ?
- Ehhh synu synu, tobie na serio brakuje czułości, normalnie niedopieszczony
- Już dopieszczony - zaśmiali się obydwoje patrząc na mnie.
- O co wam chodzi ? - zapytałam
- O nic- odpowiedzieli jednocześnie
- Ehhh - odparłam zrezygnowana.
- Ty lepiej patrz, jaką będziesz mieć synową - powiedział, a na mój policzek wkradł się rumieniec.
- Najlepszą z możliwych. - uśmiechnął się - Noo dobra, skoro już wróciłeś, to ja mogę się zbierać. Macie już nowego szefa. Mam nadzieję, że nie doprowadzisz do bankructwa, Zayn - wybuchnął śmiechem
- Noo bardzo śmieszne - naburmuszył się mój mężczyzna.
- Przecież żartuję, dasz radę
- Pewnie, że dam. - Pan Malik i Zayn uścisnęli sobie dłonie, po czym Yaser opuścił gmach firmy.
- Czyli mogę już do ciebie mówić szefie ? - oplotłam ręce wokół jego szyi i spojrzałam na niego przygryzając wargę.
- Oooo Panno Evans proszę mnie nie kusić
- Ach, bo jeszcze Pan ulegnie - zachichotałam pokazując mu język
- Śmieszy cię to ?
- Mhm - dodałam poprawiając mu krawat.
- Nie zaczynaj - ściągnął moje dłonie śmiejąc się pod nosem
- Bo ?
- Bo obydwoje wiemy, czym ten nasz "niewinny flirt" się skończy
- Kocham cię - szepnęłam mu na ucho i zabrałam się do swojej pracowni nie zwracając uwagi na Zayna. Słyszałam tylko, jak mówi sam do siebie : Boże, co ta dziewczyna ze mną wyprawia, na co tylko się uśmiechnęłam. Otworzyłam drzwi i spojrzałam na biurko zawalone stertą moich projektów. Hmm.... czyli jednak nie chcieli nikogo na moje miejsce i moja pracownia czekała tylko na mnie. Hmm.... to miłe. Usiadłam na swoim miejscu i próbowałam odtworzyć w pamięci moje dawne pomysły. Nie było to łatwe, ale stopniowo zaczynałam sobie wszystko układać w głowie. Nagle ktoś zapukał
- Proszę - odpowiedziałam nie odwracając wzroku od projektów.
- Odwal się od niego! - usłyszałam skrzeczący głos Tracy
- Słucham ?
- Nie pasujesz do niego chłopko!
- To, że moi rodzice nie mają milionów nie znaczy, że jestem chłopką!!!!- warknęłam
- Taaaa, co ty w ogóle robisz w tak ekskluzywnej firmie ?
- Pracuję Tapeciaro!!!!
- Ja przynajmniej dbam o swój wizerunek
- Radziłabym dbać o mózg - uśmiechnęłam się złośliwie - ale chyba już za późno oops
- Posłuchaj kujonico : Zayn Malik to chodząca perfekcja w każdym calu, potrzebuje kobiety, za którą nie będzie się wstydzić i z którą będzie mógł się pokazać. A nie takiej szarej myszki!
- Daruj sobie! Jak widać Barbie go nie interesują!
- Jesteś bezczelna!
- Wyjdź!
- To go zostaw! On na pewno cię nie kocha, jesteś dla niego zbyt szara, zbyt pospolita i nudna!
- Skąd ty to możesz wiedzieć ?
- Bo mam oczy!
- Doprawdy ? To chyba za często ich nie używasz sądząc po tym, jak wyglądasz
- Chciałabyś tak wyglądać!
- Ile już robiłaś operacji plastycznych? 3 czy może więcej ?
- Co cię to, stać mnie na to !
- Achh no tak, tatuś da!
- Ja przynajmniej ma tatę, który może mi coś zagwarantować
- I który zastępuje ci miłość kasą! Sory, ale nie zazdroszczę ci! Ja wiem, że w każdej chwili mogę zadzwonić i porozmawiać z tatą, a on zawsze mi pomoże, będzie mnie wspierał, a ty możesz tak powiedzieć o swoich rodzicach ?!
-Ostatni raz cię proszę!!!! Bitwę wygrałaś, ale wojny nie wygrasz za nic w świecie!
- Powodzenia, tylko nie złam sobie tipsów na tej wojnie!
- Już ty się nie martw o moje tipsy!
- Paaaaa ! - pomachałam z ironią i wskazałam na drzwi.
- On będzie mój, zobaczysz! - powiedziała i wyszła trzaskając drzwiami. Poczułam ulgę i jednocześnie ogromną złość. Myślałam, że ją pobije ! Co za rozpieszczona idiotka! Normalnie w życiu nie widziałam bardziej pustej laluni. Wiedźma! Stopniowo starałam się uspokoić, ale chyba na marne. Totalnie nie mogłam się na niczym skupić, pozbierać myśli. Nic! W głowie miałam tylko "podła gnida, rozpieszczona bestia, niech się odwali od mojego faceta, bo nie ręczę za siebie, jak słowo daję!!!!!!" Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał godzinę 15 - ufff nareszcie! Za niecałe pół godziny znajdę się w ramionach Zayna w naszym ciepłym i cudownym domu. Wiem, pewnie mówię jak jakaś emerytka przywiązana do swojego dobytku, ale jakoś niespecjalnie zależało mi na randkach, imprezach i wypadach. Najlepiej czułam się w domu, z Zaynem, gdzie mogliśmy cieszyć się sobą, gdzie nikt nie ma prawa nam przeszkadzać i nas oceniać. A chyba nie muszę powtarzać, jaką Zayn ma opinię w Londynie, zwłaszcza w okręgach swoich byłych i ich matek. Wiem, że wielu ludzi spisuje nasz związek na straty, ale oni nawet nie zdają sobie sprawy jak bardzo się kochamy i jak bardzo nasze uczucie jest silne. Oni nie chcą uwierzyć i tym wszystkim ranią nie tylko mnie,ale zwłaszcza Zayna. Ooo nareszcie wyrzuciłam z głowy Tracy, aczkolwiek zastąpiłam sobie stary problem kolejnym. No cóż, jak widać dzisiejszy dzień będzie z serii " Mam doła i gryzę" albo " Zostaw mnie w spokoju". Biedny Zayn..... Będzie musiał znosić moje humorki, ale okazało się, że miał zupełnie inne plany.
- Gotowa ? - wychylił głowę zza drzwi
- A na co ? - zapytałam z zaciekawieniem wpatrując się w jego ogromny uśmiech.
- Zaraz sama zobaczysz - podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
- Nie, na serio mam dość na dziś niespodzianek.
- Bo ?
- Tracy - wystarczyło rzucić to hasło, a Zayn od razu wiedział, co mogło się wydarzyć
- Kochanie, ty naprawdę przejmujesz się tym, co powie ta ćwierćinteligentka ?
- Tak!
- Jesteś głupia! Przepraszam, ale musiałem to powiedzieć. Może wtedy coś do ciebie dotrze! - poluzował krawat i klęknął przede mną, kładąc ramiona na moich nogach i wpatrywał się w moje oczy. - Jesteś wartościową, mądrą, utalentowaną, miłą i sympatyczną osobą. Masz wszystkie predyspozycje, by tutaj pracować. A ciebie dotknęły uwagi ukochanej córeczki tatusia, która ledwo co studia skończyła. - Miał rację, to fakt, ale co ja mam zrobić, kiedy ja widzę jak przy niej wyglądam.
- Powiedziała, że jesteś jej, że prędzej czy później cię zdobędzie
- Ale to chyba nie od niej zależy - to raz, a dwa nie jestem rzeczą, żebym był czyjąś własnością.
- Zayn doskonale wiesz, co ona miała na myśli.
- Mandy proszę cię, brakuje ci pewności siebie? Nigdy taka nie byłaś. - powiedział z troską
- Bo wtedy nie byłam po wypadku! Życie było piękne! Ja czułam się piękna!
- A ty znowu o jednym! Znowu?! Mandy do jasnej cholery mam dość wysłuchiwania twoich żalów na temat tej małej blizny! Dziewczyno ile razy mam ci powtarzać, że kompletnie mi to nie przeszkadza! Po co ciągle wałkujemy ten temat i do tego wracasz?! - zauważyłam w jego oczach wściekłość pomieszaną z troską.
- Bo mnie to boli!!!! Nie miałbyś kompleksów na moim miejscu?!
- Nie, nie miałbym, bo wiedziałbym, że osobie , którą kocham to nie przeszkadza! Za 10 minut widzimy się w samochodzie, muszę ochłonąć. - powiedział stanowczo i opuścił mój gabinet. Miał rację. Przesadzam i sama robię problemy tam, gdzie ich nie ma. Cała ja..... Po tym wszystkim nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Było mi wstyd. Nigdy nie byłam powierzchowną laską.Wyznawałam zasadę, że wygląd nie ma najmniejszego znaczenia. Czemu nie potrafię tej zasady wprowadzić w moje życie ? Muszę spróbować. Nie wybaczę sobie, gdy mnie zostawi. A przecież ma ze mną coraz ciężej.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej Hej! Rany jak ja się za wami stęskniłam :D Niestety szkoła daje się we znaki i zupełnie nie mam czasu na pisanie, za co bardzo was przepraszam. Postaram się naprawić swój błąd przy najbliższej okazji.
9 część Zayna czeka na waszą opinię. Zostały około 2 do the endu. Następny będzie prawdopodobnie Louis, chyba że macie jakieś inne propozycje. :D Czekam na wasze komentarze :**
Kocham was <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)