Rozmawialiśmy ze sobą całą noc. Poznałam go, jego największe sekrety i poczułam między nami jakąś niewidzialną nić, która w pewien sposób zaczyna nas oplatać i łączyć.
Po tej rozmowie zrozumiałam, że Louis nie jest podłym draniem, który wykorzystuje każdą kobietę na prawo i lewo i potrafi tylko ranić. Dowiedziałam się, że w gruncie rzeczy jest nieszczęśliwym człowiekiem, który ma na swoim barku bagaż przykrych i nieszczęśliwych doświadczeń... Zupełnie tak jak ja. Z tym, że ja miałam chociaż tatę, na którego mogłam liczyć. Tylko jego, bo matki nie chcę znać! On z kolei nie miał nikogo... Zupełnie nikogo. Gdy miał przyjść na świat jego ojciec zostawił matkę, a ona nigdy go nie chciała. Dawała mu to do zrozumienia niemalże na każdym kroku. Nie interesowała się nim, miała go gdzieś, skupiała się tylko na swoich coraz to nowych facetach. Nie zauważyła tego, jak bardzo rani tym swojego syna. Gdy miał 12 lat, poznał swojego ojca, który okazał się podłym draniem, chciał odebrać go jego mamie, by otrzymywać kasę z alimentów. Długo się o niego sądzili, aż w końcu sąd rodzinny postanowił oddać Louisa do domu dziecka, gdzie przeżył 3 lata swojego życia. Tam poznał dziewczynkę o imieniu Emma, która była starsza od niego o rok. Bardzo się ze sobą zżyli, była dla niego jak starsza siostra, bardzo mu pomogła, ale sielanka nie trwała wiecznie. Kolejna decyzja sądu sprawiła, że trafił do wielodzietnej rodziny zastępczej. Oprócz niego w jednym domu mieszkało 10 dzieci i dwóch dorosłych-rodziców. Był w okresie dojrzewania, więc ciężko mu było złapać kontakt ze swoją rodziną. Wiele razy ci ludzie próbowali z nim porozmawiać, ale on nie potrafił... nie potrafił im zaufać. W końcu odpuścili i stał się dla nich powietrzem. Raz podsłuchał rozmowę, z której wynikało, że pragną go oddać z powrotem do sierocińca, bo nie spełnia ich wymagań "starszego brata" dla ich dzieci. Jednak do tego nie doszło. Sam fakt odbił się na psychice dziecka... Jak można być tak okrutnym ? Gdy miał 16 lat zaczęły się jego problemy z alkoholem. Nie mógł poradzić sobie z myślą, że tak naprawdę nikt go nie kocha, że nikomu nie zależy na jego szczęściu. Alkohol był jego jedynym pocieszeniem. A gdy wypił stawał się bardzo agresywny. Jego rodzice zastępczy próbowali wszelkich sposobów, aby temu zaprzestać. W końcu podjęli decyzję za niego i Lou trafił do ośrodka uzależnień. Spędził tam pół roku i to bardzo mu pomogło. Postanowił wtedy, że będzie walczył o swoje życie, że nie zniszczy swojej przyszłości przez niesprawiedliwość i brak łaskawości od losu. Wygrał walkę ze samym sobą. W wieku 18 lat wyprowadził się z Doncaster do Londynu, by zacząć nowe życie. Uczył się, był wzorowym studentem, dostawał stypendia, poszerzał swoje horyzonty, miał coraz więcej znajomości. Założył swoją pierwszą firmę jeszcze na studiach i okazała się ona sukcesem. Kobiet jak twierdzi miał niewiele, ale wiedziałam, że kłamie. Taki przystojny amant jak on na pewno korzystał ze swoich wdzięków nieraz.
Słuchając uważnie jego historii i widząc, ile go to kosztuje uwierzyłam mu niemalże w każde słowo ( z wyjątkiem spraw miłosnych ). Doprowadziłam go do płaczu. Płakaliśmy razem i to jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyło.
- Wiesz już wszystko - powiedział słabym głosem patrząc gdzieś w kąt.
- Chyba potrzebna była ci ta rozmowa, prawda ? - mimowolnie położyłam dłoń na jego ramieniu
- Rzadko o tym mówię. Niewiele osób wie o mojej przeszłości. Sue, nie chcę tego pamiętać, naprawdę, ale to ciągnie się za mną dzień w dzień. Mam kasę, mam ogromną willę, drogie auta, ale co z tego ? Nigdy nie czułem się przez kogokolwiek kochany. Ja nie wiem, jak to jest.
- Louis
- Dlatego chcę w końcu z kimś być, ale tak na poważnie.
- Jesteś na to gotowy ?
- A ty?
- Nie.... nie wiem - odparłam odwracając wzrok.
- Wiele nas łączy, smutek.... Gdy patrzę w twoje oczy widzę go, tak samo jak w moich. Boję się... - spojrzałam na niego pytająco - boję się miłości, ale chcę tego - wziął moją dłoń i splótł ze swoją. - Moje serce podpowiada mi, że chcę tego.
- A co jeśli zranimy się nawzajem ? Nie znamy się, Louis, a obydwoje dużo przeszliśmy... - nie dokończyłam, przerwał mi w najmniej odpowiednim momencie napierając na moje usta. Jego duże dłonie zaczęły błądzić po całym moim ciele, a ja powoli traciłam zmysły. Przerwał pocałunek, by móc spojrzeć mi w oczy, a ja przybliżyłam jego twarz do mojej i gwałtownie wpiłam się w jego usta. Całowaliśmy się coraz zachłanniej, nasze języki toczyły ze sobą bitwę, a oddechy łączyły się w jedno. To było cudowne uczucie. Nie wiem czemu, ale w tamtym momencie poczułam się wyjątkowa. Obydwoje potrzebowaliśmy swojej drugiej połówki, obydwoje czekaliśmy na tę jedyną osobę... chyba za długo. O jeden dzień za długo płakałam i lamentowałam nad swoim nieszczęsnym losem. Szukałam winy we wszystkich tylko nie w sobie. Tymczasem to właśnie we mnie tkwił problem. Nie pozwoliłam żadnemu mężczyźnie się do siebie zbliżyć, byłam zamknięta w sobie i nie dopuszczałam do siebie nikogo. To moja wina,bo bałam się zakochać. Bałam się miłości, nie chciałam jej. Nie zależało mi, by znaleźć osobę bliską memu sercu. Można powiedzieć, że samotność, do której zdążyłam się już przyzwyczaić wydawała się dla mnie tym najbardziej neutralnym wyborem. Kiedy jesteś samotny, nie ma cię kto zranić. Proste i logiczne, ale na dalszą metę totalnie krzywdzące. Doszłam w końcu do wniosku, że powinnam otworzyć się do ludzi, znaleźć w końcu kogoś, komu by na mnie zależało... Może to właśnie Lou jest niespodzianką od losu... Mam szczerą nadzieję, że nie okaże się kolejną pomyłką.
Po tej rozmowie zrozumiałam, że Louis nie jest podłym draniem, który wykorzystuje każdą kobietę na prawo i lewo i potrafi tylko ranić. Dowiedziałam się, że w gruncie rzeczy jest nieszczęśliwym człowiekiem, który ma na swoim barku bagaż przykrych i nieszczęśliwych doświadczeń... Zupełnie tak jak ja. Z tym, że ja miałam chociaż tatę, na którego mogłam liczyć. Tylko jego, bo matki nie chcę znać! On z kolei nie miał nikogo... Zupełnie nikogo. Gdy miał przyjść na świat jego ojciec zostawił matkę, a ona nigdy go nie chciała. Dawała mu to do zrozumienia niemalże na każdym kroku. Nie interesowała się nim, miała go gdzieś, skupiała się tylko na swoich coraz to nowych facetach. Nie zauważyła tego, jak bardzo rani tym swojego syna. Gdy miał 12 lat, poznał swojego ojca, który okazał się podłym draniem, chciał odebrać go jego mamie, by otrzymywać kasę z alimentów. Długo się o niego sądzili, aż w końcu sąd rodzinny postanowił oddać Louisa do domu dziecka, gdzie przeżył 3 lata swojego życia. Tam poznał dziewczynkę o imieniu Emma, która była starsza od niego o rok. Bardzo się ze sobą zżyli, była dla niego jak starsza siostra, bardzo mu pomogła, ale sielanka nie trwała wiecznie. Kolejna decyzja sądu sprawiła, że trafił do wielodzietnej rodziny zastępczej. Oprócz niego w jednym domu mieszkało 10 dzieci i dwóch dorosłych-rodziców. Był w okresie dojrzewania, więc ciężko mu było złapać kontakt ze swoją rodziną. Wiele razy ci ludzie próbowali z nim porozmawiać, ale on nie potrafił... nie potrafił im zaufać. W końcu odpuścili i stał się dla nich powietrzem. Raz podsłuchał rozmowę, z której wynikało, że pragną go oddać z powrotem do sierocińca, bo nie spełnia ich wymagań "starszego brata" dla ich dzieci. Jednak do tego nie doszło. Sam fakt odbił się na psychice dziecka... Jak można być tak okrutnym ? Gdy miał 16 lat zaczęły się jego problemy z alkoholem. Nie mógł poradzić sobie z myślą, że tak naprawdę nikt go nie kocha, że nikomu nie zależy na jego szczęściu. Alkohol był jego jedynym pocieszeniem. A gdy wypił stawał się bardzo agresywny. Jego rodzice zastępczy próbowali wszelkich sposobów, aby temu zaprzestać. W końcu podjęli decyzję za niego i Lou trafił do ośrodka uzależnień. Spędził tam pół roku i to bardzo mu pomogło. Postanowił wtedy, że będzie walczył o swoje życie, że nie zniszczy swojej przyszłości przez niesprawiedliwość i brak łaskawości od losu. Wygrał walkę ze samym sobą. W wieku 18 lat wyprowadził się z Doncaster do Londynu, by zacząć nowe życie. Uczył się, był wzorowym studentem, dostawał stypendia, poszerzał swoje horyzonty, miał coraz więcej znajomości. Założył swoją pierwszą firmę jeszcze na studiach i okazała się ona sukcesem. Kobiet jak twierdzi miał niewiele, ale wiedziałam, że kłamie. Taki przystojny amant jak on na pewno korzystał ze swoich wdzięków nieraz.
Słuchając uważnie jego historii i widząc, ile go to kosztuje uwierzyłam mu niemalże w każde słowo ( z wyjątkiem spraw miłosnych ). Doprowadziłam go do płaczu. Płakaliśmy razem i to jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyło.
- Wiesz już wszystko - powiedział słabym głosem patrząc gdzieś w kąt.
- Chyba potrzebna była ci ta rozmowa, prawda ? - mimowolnie położyłam dłoń na jego ramieniu
- Rzadko o tym mówię. Niewiele osób wie o mojej przeszłości. Sue, nie chcę tego pamiętać, naprawdę, ale to ciągnie się za mną dzień w dzień. Mam kasę, mam ogromną willę, drogie auta, ale co z tego ? Nigdy nie czułem się przez kogokolwiek kochany. Ja nie wiem, jak to jest.
- Louis
- Dlatego chcę w końcu z kimś być, ale tak na poważnie.
- Jesteś na to gotowy ?
- A ty?
- Nie.... nie wiem - odparłam odwracając wzrok.
- Wiele nas łączy, smutek.... Gdy patrzę w twoje oczy widzę go, tak samo jak w moich. Boję się... - spojrzałam na niego pytająco - boję się miłości, ale chcę tego - wziął moją dłoń i splótł ze swoją. - Moje serce podpowiada mi, że chcę tego.
- A co jeśli zranimy się nawzajem ? Nie znamy się, Louis, a obydwoje dużo przeszliśmy... - nie dokończyłam, przerwał mi w najmniej odpowiednim momencie napierając na moje usta. Jego duże dłonie zaczęły błądzić po całym moim ciele, a ja powoli traciłam zmysły. Przerwał pocałunek, by móc spojrzeć mi w oczy, a ja przybliżyłam jego twarz do mojej i gwałtownie wpiłam się w jego usta. Całowaliśmy się coraz zachłanniej, nasze języki toczyły ze sobą bitwę, a oddechy łączyły się w jedno. To było cudowne uczucie. Nie wiem czemu, ale w tamtym momencie poczułam się wyjątkowa. Obydwoje potrzebowaliśmy swojej drugiej połówki, obydwoje czekaliśmy na tę jedyną osobę... chyba za długo. O jeden dzień za długo płakałam i lamentowałam nad swoim nieszczęsnym losem. Szukałam winy we wszystkich tylko nie w sobie. Tymczasem to właśnie we mnie tkwił problem. Nie pozwoliłam żadnemu mężczyźnie się do siebie zbliżyć, byłam zamknięta w sobie i nie dopuszczałam do siebie nikogo. To moja wina,bo bałam się zakochać. Bałam się miłości, nie chciałam jej. Nie zależało mi, by znaleźć osobę bliską memu sercu. Można powiedzieć, że samotność, do której zdążyłam się już przyzwyczaić wydawała się dla mnie tym najbardziej neutralnym wyborem. Kiedy jesteś samotny, nie ma cię kto zranić. Proste i logiczne, ale na dalszą metę totalnie krzywdzące. Doszłam w końcu do wniosku, że powinnam otworzyć się do ludzi, znaleźć w końcu kogoś, komu by na mnie zależało... Może to właśnie Lou jest niespodzianką od losu... Mam szczerą nadzieję, że nie okaże się kolejną pomyłką.
* Perspektywa Louisa*
Sue jest jedyną dziewczyną, która wie o moim życiu. Zna mnie tak niedługo, a w tym krótkim czasie poznała całą moją historię. W moim życiu nigdy się nie przelewało... Umówmy się, było do dupy ! Inaczej nie mogę tego określić. Kryzys za kryzysem, niepowodzenie za niepowodzeniem....
Wszystko, co mnie spotkało odreagowałem w przyszłości... każda kolejna kobieta nie znaczyła dla mnie absolutnie nic. Była zwykłą przygodą i marnym pocieszeniem... Po kilku latach zatęskniłem za prawdziwą miłością... Prawdziwa miłość... Czym jest ? Nie mam pojęcia, bo nigdy nikogo nie kochałem, ani nikt nigdy mnie nie kochał. Moje życie było pełne nienawiści, brutalności i niesprawiedliwości. Teraz pragnę zmian, chcę, w końcu przerwać to fatum, które nade mną ciążyło przez ten cały czas. Nadszedł w końcu ten moment... Doskonale pamiętam TEN dzień, kiedy na plaży ujrzałem JĄ. Była niesamowita, od razu poczułem do niej sympatię, która teraz powiększyła się i śmiało mogę stwierdzić, że jestem w niej zakochany. Może to brzmi banalnie, ale czuję, że byłbym w stanie zrobić dla niej wszystko. Obydwoje zasłużyliśmy na szczęście i głęboko wierzę w to, że nam się uda. Pragnę tego z całego serca. Ta znajomość może przerodzić się w coś o wiele głębszego. Może to sprawi, że uleczymy nasze złamane i skamieniałe serca. To będzie trudne, z pewnością czekają nas wyzwania, bo jak już wcześniej powiedziałem, żadne z nas nie jest przyzwyczajone do obustronnej, wzajemnej miłości, która może się w naszym przypadku okazać zbawienna. Może być nadzieją dla nas, którą ja już schowałem głęboko w sercu. Ta dziewczyna ma coś w sobie, co niesamowicie przyciąga. Mam wrażenie, że skrywa jeszcze nie jedną tajemnicę, ale liczę na to, że poznam je wszystkie przy najbliższych okazjach. Wiem jedno : zrobię wszystko, by dać Sue to, na co zasługuje. Ona z kolei da mi to, czego potrzebuje ja. Będziemy żyć w symbiozie, dlatego żywię głęboką nadzieję, że wytrwamy i jeszcze znajdziemy szczęście....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka ! :D Jak obiecałam dziś Louis. Mam nadzieję, że się spodobał :D Imagin ten będzie miał jeszcze ok 2 części, może więcej, wszystko zależy od weny :D :P A propo weny... Ostatnio miałam strasznego doła i napływie smutku i rozpaczy napisałam 1-częściowy imagin, który pojawi się na moim blogu za tydzień, Zdradzę tylko, że głównym bohaterem będzie Harry, gdyż on najbardziej pasował mi do tej historii. Nie mogę się doczekać chwili, w której go w końcu przeczytacie i ocenicie, bo powiem wam szczerze : jestem z niego dumna *.* Po raz pierwszy chyba ;) Dlatego za tydzień Harry, a za dwa... daję wam możliwość zadecydowania, także komentujcie ! :D
Pozdrawiam i całuję
Jade :***