piątek, 12 grudnia 2014

Imagin Zouis cz. 3

- Dla mnie się tak wystroiłaś, piękna?
- Louis bierz ode mnie te ręce!!!! Nie życzę sobie, żebyś mnie w ten sposób dotykał, rozumiesz?!
- Ale nie denerwuj się, Łucja, jestem Twoim mężem.
- Byłym,Lou, byłym.- uwolniłam się od jego uścisku.- Wychodzę, mam ważną sprawę do załatwienia, zajmiesz się dziewczynkami.Nie wrócę późno, na razie .- ucałowałam dziewczynki i wyszłam na spotkanie z Zaynem, który czekał już na mnie w swoim czarnym ferrari.
- Dzień dobry, Panie Malik.
- Miło Panią znów widzieć, dziękuję, że znalazła Pani czas na spotkanie.
- Zrobię dla Helen wszystko, to moja najbliższa przyjaciółka. Ii co Pan ustalił?- Zayn wyglądał dziś tak cudownie, że musiałam walczyć ze sobą,żeby się na niego nie gapić.
- Więc szanse są ogromne na wygranie sprawy,nawet jestem pewny w stu procentach,że sprawa jest już wygrana, partner Pani Helen ma poważne problemy z prawem i z pewnością długo posiedzi w kryminale.- uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Co za ulga, naprawdę jest Pan najlepszy.
- Dziękuję, miło to słyszeć. A co u Pani?- zapytał odpalając auto.
- Hmm generalnie bez zmian, Louis dalej się nie wyprowadził, nie wiem,ile jeszcze wytrzymam.
- Jakbym ja miał taką kobietę jak Ty... tzn. Pani nigdy bym jej nie zdradził. Z drugiej jednak strony rozumiem Pana Tomlinsona, też bym walczył o taką kobietę.- poczułam jak zaczynam się czerwienić.
- Dziękuję. Może prościej będzie, jak będziemy mówić sobie po imieniu, o ile Panu to nie przeszkadza.
- Skądże, liczyłem, że to zaproponujesz- uśmiechnął się do mnie.
Po pół godzinie dotarliśmy do restauracji. Naprawdę świetnie mi się z nim rozmawiało, czułam, że mogę mu powiedzieć absolutnie o wszystkim. W rewelacyjnych nastrojach wróciliśmy do samochodu.. Zayn milczał, był taki jakiś zamyślony. Bałam się,że za bardzo go przytłoczyłam swoimi problemami. Postanowiłam go o to zapytać.
- Zayn, wszystko ok?
- Tak, tak,tzn. Ehhh.... no właśnie tak jakby Cię okłamałem.
- Nie rozumiem, w czym niby?
- Boo Helen była pretekstem, żeby się z Tobą spotkać. Łucja, ja.... ja się w Tobie zakochałem. Nie mogę przestać o Tobie myśleć, jesteś dla mnie kimś naprawdę bardzo ważnym. Chciałbym się z Tobą spotykać. Potrzebuję takiej kobiety jak Ty, a ja Ci mogę wiele zagwarantować.- nie mogłam uwierzyć w jego słowa, miałam ochotę skakać z radości. Może wreszcie będę szczęśliwa, wreszcie będę mieć prawdziwego,odpowiedzialnego mężczyznę.
- Ale Ty na serio mnie chcesz? Ja jestem po przejściach, mam dwójkę dzieci, nie wolałbyś dziewczyny bez zobowiązań?
- Łucja, ja kocham tylko Ciebie, nie spojrzę na inną w ten sam sposób jak na Ciebie- zatrzymał auto, by móc spojrzeć głęboko w moje oczy. Nie wytrzymałam napięcia, pociągnęłam go za krawat, by był bliżej mojej twarzy i wpiłam się w jego usta. Całowaliśmy się zachłannie. Czas jakby stanął w miejscu, nic się dla mnie nie liczyło,tylko on i ten boski pocałunek. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, Zayn zachęcił mnie, żebym usiadła na jego kolanach. Tak też zrobiła, ,po czym , on zaczął jeździć językiem po mojej szyi doprowadzając mnie tym niemalże do ekstazy. Niestety nie dane nam było długo się całować, bo nagle zadzwonił mój telefon.
- muszę odebrać, to dziewczynki- powiedziałam z trudem łapiąc oddech.
- Pewnie, może to coś ważnego. - położył rękę na mojej nodze i zaczął po niej jeździć.
- Halo? Coś się stało,Rita czemu płaczesz?
- Mamusiu , tata jest ranny- łkała
- Jak to ranny?
- Noo krwawi, wracaj do domu,proszę Cię, jego to bardzo boli, boimy się
- Spokojnie dziewczynki, zaraz będę. - ehh czy ten człowiek zawsze musi psuć mi plany?!
- Muszę wracać, dziewczynki płaczą, ciekawe, co on znowu wymyślił, zawieziesz mnie do domu?
-Pewnie, nie martw się, nic mu nie będzie- puścił mi oczko i ruszyliśmy do domu.
- Dzięki, too do zobaczenia, Zayn- pocałowałam go w policzek i pędem ruszyłam do mojego mieszkania.
- Jestem, co się stało?
- Mamusiu, tatuś jest ranny
- spokojnie dziewczynki- przytuliłam je do siebie, były naprawdę zdenerwowane- gdzie jest tata?
- w kuchni.
- dobrze,ja się nim zajmę, a wy idźcie spać, dobrze?
- mhm, dobranoc
- kolorowych snów
Weszłam do kuchni i gdy zobaczyłam Lou nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać.
- I o to cała afera? Urżnąłeś się w palec i taka afera? Nawet tego nie umiesz zrobić?!
- Ale wiesz jak to boli? Robiłem kolację i uciąłem się paskudnie w paluch, nie mogę zatamować krwi, możesz mi pomóc?- jakoś tak żal mi się go zrobiło
- Poczekaj,tylko znajdę apteczkę.
- Ok.
- Pokaż to- polałam mu palec wodą utlenioną, a on syknął z bólu, był wtedy taki bezradny, że aż słodki. Niespodziewanie dla mnie, Lou pociągnął mnie i zmusił, żebym usiadła na jego kolanach.
- Proszę Cię, będzie Ci wygodniej
- Noo może- miałam mieszane uczucia, no ale przecież nic złego nie robię. - Boli Cię?
- Jak cholera, ale już mniej, działasz kojąco na mój ból. - popatrzył prosto w moje oczy. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały poczułam to, co czułam, kiedy się w nim zakochałam. Ale on mnie tak skrzywdził, jak ja mogę w ogóle myśleć o nim jako o moim mężu, nasze małżeństwo to fikcja! Tak, fikcja!! Zakleiłam palec plastrem i chciałam wstać z jego kolan, ale mi to uniemożliwił. Schował głowę w zagłębie mojej szyi.
- Lou, puść mnie, nie powinniśmy.
- Pięknie pachniesz, nowe perfumy?
- Lou...
- Łucja proszę Cię, tak bardzo tęsknie za Twoim dotykiem, za tym, jak zawsze mierzwiłaś moje włosy, za tym, jak zasypiałaś w moich ramionach, pozwól mi chociaż na trzymanie Cię na kolanach.
- Louis, jesteśmy po rozwodzie, pogódź się z tym. My nigdy nie będziemy już razem- powiedziałam możliwie jak najłagodniej.
- Łucja,spójrz na mnie- podniósł mój podbródek. - kocham Cię najmocniej na świecie, wiem, że wszystko spieprzyłem, ale ja nie mogę bez Ciebie żyć, nie mogę- założył kosmyk moich włosów za ucho, nie spuszczając ze mnie wzroku,po czym delikatnie musnął moje usta. Byłam oszołomiona,totalnie mnie zaskoczył, nie wiedziałam, co robić. Przerwałam to.
- Louis....- zabrakło mi słów, chyba zapomniałam,jak Lou rewelacyjnie całuje.
- Tak bardzo mi tego brakowało. Możesz poświęcić mi chwilkę?
- tak, słucham, o Czym chcesz mi powiedzieć?
- Łucja,nigdy żadna kobieta nie była dla mnie tak ważna, jak Ty, byłem totalnym idiotą, że tak bardzo Cię skrzywdziłem.
- Tak, tu się zgadzam, byłeś idiotą, nie jestem w stanie Ci tego wybaczyć, sory
- Łucja
- Nie Lou, zapomnij o nas, nas już nie ma! - warknęłam, miałam ochotę natychmiast opuścić to pomieszczenie. Idiota myślał, że mu ot tak wybaczę, nie ma na to szans, po tym co mi zrobił- nigdy!


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie! :D Publikuję wreszcie kolejną część Zouisa, mam nadzieję, że nie jest zła. ;) Liczę na wasze komentarze. :D Pozdrawiam :*

8 komentarzy:

  1. W sumie to tez bym wolala jakby wrocila so Lou, ale zrobisz jak bd chciala
    Czekam na kolejna czesc

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja całym sercem kibicuje Zaynowi. Oni muszą być razem. On się nią zaopiekuję. Kocham twoje imaginy a ta część jest boska. Ze zniecierpliwieniem na nią czekałam. Teraz z jeszcze większym czekam na kolejną. Pozdrawiam.
    P.S. Mogłabym prosić o jakiś kontakt do ciebie? Będę wdzięczna ale zrozumiem jak nie będziesz chciała podać. Udanego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, mój e-mail : directionerkaxd19999@gmail.com. Możesz napisać do mnie w każdej chwili. :D Chętnie Ci pomogę, przepraszam, że dopiero teraz, ale na śmierć o tym zapomniałam :-) Pozdrawiam :-) :*

      Usuń
  3. Kocham Cię i twój blog <3

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest takie boskie <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Skąd Ty bierzesz takie pomysły? Genialne :D

    OdpowiedzUsuń