środa, 24 grudnia 2014

Imagin Zouis cz.5

Rano obudziłam się wtulona w Lou, takie zdarzenie nie powinno w ogóle mieć miejsca. Co jeśli dałam mu nadzieję? Mógł sobie nie wiadomo, co pomyśleć, a ja tylko chciałam, żeby nie miał przeze mnie dola. Z drugiej strony nic mu nie obiecywałam, spaliśmy obok siebie, do niczego nie doszło, więc wszystko powinno być po staremu. Niechętnie wstałam z łóżka, zostawiając Lou słodko śpiącego. Na jego widok momentalnie się uśmiechnęłam. Boże, co się ze mną dzieje?! Zakochuję się w swoim byłym! - możliwie jak najszybciej opuściłam jego sypialnie.
- Mamusiu? Ty spałaś z tatusiem? - dobiegł mnie głos Majki, która zapewne dopiero co wstała. Świetnie i jak ja mam to teraz dziecku wytłumaczyć?
- Yyyyy nie, przyszłam do niego przed chwilą, chciałam mu przypomnieć o czymś ważnym, ale widzę, że śpi, więc nie będę go budzić. - kłamałam jak z nut, ale 5-letnia dziewczynka nie zrozumie, co mamusia mogła robić z tatusiem zupełnie sama w środku nocy, do tego po licznych kłótniach, jakie miały miejsce średnio raz dziennie od rozwodu. - Jesteś głodna, co chcesz na śniadanie ?
- Ehhh mamusiu, kiedyś mówiłaś, że nie wolno kłamać, a Ty teraz kłamiesz.
- Majeczko, z czym Cię kłamię ?
- Booo Rita dziś rano chciała Cię obudzić, bo spóźniłaby się do szkoły, a Ciebie nie było w Twojej sypialni.
- Właśnie, gdzie Rita ? Już jest 7:50 ?! Rany Boskie, zaspałam, znowu.
- Spokojnie mamuś, Rita jest już gotowa, ale nie odpowiedziałaś mi.
- Majka, nie mam teraz czasu, Ty też myj ząbki, bo zaraz zawiozę Cię do przedszkola.
- Ale tak bez śniadanka ?
- Dobra, idź obudź tatę, ja zawiozę Ritę, a tatuś zajmie się Tobą, dobrze?
- Mhm - Mala w podskokach ruszyła do pokoju Louisa.
- Rituś, proszę, tu masz kanapki, zjesz sobie w szkole, przepraszam Cię, budzik mnie nie obudził.
- Spoko mamo, to tylko angielski, wyluzuj.
- Tylko angielski, zdążysz, choćby nie wiem, co. - pospiesznie się ubrałam i zawiozłam Ritę do szkoły. Po drodze postanowiłam zajrzeć do Helen,czułam,że muszę się komuś wygadać.
- Oooo Łucja, wejdź. - uśmiechnęła się szeroko.
- Dzięki, Helen muszę z Tobą pogadać.
- Mhm, a na jaki temat?
- Hmmm mojego życia miłosnego.
- Uuuuuu nie mogę się doczekać, opowiadaj. Napijesz się czegoś ?
- Nie, dzięki.
- To opowiadaj.
Opowiedziałam jej ze szczegółami cały wczorajszy dzień i noc,na co Helen zareagowała dla mnie niespodziewanie.
- Żartujesz, ten boski prawnik? Aaaaaa zazdrooooo
- Helen! To w tej chwili nie ma nic do rzeczy. Co ja mam zrobić ?
- Hmmm podsumujmy: Zayn- przystojny, wykształcony, boski amant, inteligentny, uroczy i nieprawdopodobnie w Tobie zakochany. Louis- równie przystojny, inteligencją nie grzeszy, masz do niego słabość, sentyment. Ojciec Twoich dzieci, któremu niesamowicie na Tobie zależy. Łucja nie wypieraj się, Ty go ciągle kochasz! Wiem o tym, wiedziałam o tym, jak z płaczem tu przyszłaś, kiedy dowiedziałaś się o zdradzie, wiedziałam w dniu waszego rozwodu i wiem teraz. Ty nie potrafisz przestać go kochać. Mam rację? Kochanie, słuchaj starszej, doświadczonej przyjaciółki. Lou zrobi dla Ciebie wszystko, każdy zasługuje na drugą szansę.
- A Zayn?
- Hmmm  a nie sądzisz, że on Cię tylko zauroczył. Zayn jest typem faceta, który z pewnością niejedną już ma na swoim koncie. Co jak wam się nie uda ? Znowu będziesz cierpieć, a tego nie chcesz.
- Ale Ty go nie znasz! On jest taki..... kulturalny i ja czuję, że mnie kocha, nie kłamalby tylko po to, by się zabawić moim kosztem.
- Łucja, ja tylko mówię, jak jest. Może Zayn jest dla Ciebie stworzony, ale to właśnie Lou sprawi, że będziesz szczęśliwa.
- Dlaczego niby?
- Bo zna Cię, jak mało kto i obie doskonale o tym wiemy.
- Helen.....
- Łucja, ja rozumiem, zdradził Cię, skrzywdził, ale zobacz ile zrobił dla waszego związku. Mogę być z Tobą szczera?
- Tak, mów.
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką,znamy się jeszcze z sierocińca.
- Musimy do tego wracać?
- Pamiętasz, jak byłyśmy małe, powiedziałaś mi, że nigdy nie skrzywdzisz swoich dzieci, tak jak my zostałyśmy skrzywdzone. A teraz co robisz? Łucja, myślisz, że one są szczęśliwe ? - poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Te przykre wspomnienia, których nie chcę pamiętać. Dom dziecka to był jakiś koszmar, totalny koszmar.
- Przestań ! - wybuchłam głośnym płaczem, Helen zrobiła to samo. Płakałyśmy jakiś czas, może było nam to potrzebne, nie wiem, ale powrót do dzieciństwa..... tak właśnie na nas działał.
- Pamiętasz, jak skończyłyśmy 18 lat? Nie miałyśmy kompletnie nic. Znalazłyśmy tanie mieszkanie, pracę, jakoś dawałyśmy radę. Pamiętam, jaka byłaś w skowronkach, kiedy opowiadałaś mi o nowopoznanym facecie. Boże jak ja Ci wtedy zazdrościlam.
- Louis..... życie od razu stało się piękniejsze...
- Kupował Ci drogie prezenty, dbał o Ciebie,zabierał do drogich restauracji. Któregoś dnia zaprosiłas go do nas, bym mogła go poznać. Nigdy Ci tego nie mówiłam, ale.... mnie też się spodobał... Te oczy, zniewalający uśmiech, umięśnione ciało.....
-
- Co ? Poważnie ? - byłam zszokowana tym wyznaniem.
- Tak, baaa ukrywałam swoją złość. Zawsze miałaś szczęście. Łucja nawet nie wiesz, jak bardzo chciałam być na twoim miejscu. Lou zaprosił Cię do swojego życia, poznałaś jego rodziców, którzy traktowali Cię jak własną córkę. Miałaś rodzinę! Tą, o której zawsze obie marzyłyśmy. Pół roku potem Lou Ci się oświadczył... skakałaś z radości, myślałam, że zaraz popłaczesz się ze szczęścia.... Potem piękny ślub... noc poślubna.... miesiąc miodowy na Hawajach. Łucja nie wmawiaj mi, że nigdy tego nie wspominasz. Albo kiedy urodziła się Rita, zakochani na zabój zabieraliście ją razem na dłuugie spacery. Zawsze chwaliłaś się, że Lou świetnie się zajmuje dziećmi. Więc urodziłaś kolejne. Masz rodzinę, kochanie, nie zawal tego tylko przez jakąś durną zdradę.
- Ale ja mu nie potrafię wybaczyć.
- A próbowałaś chociaż ? Pasujecie do siebie. Dużo mu zawdzięczasz.
- Wiem, dzięki niemu wreszcie poznałam, jak to jest być kochanym.... i cierpieć przez miłość!
- Nigdy nie miałyśmy szczęścia, w życiu. Noo ale kto ma gorzej? No kto ? Dziewczyna zdradzona przez męża, który staje na głowie, żeby mu wybaczyła, czy raczej dziewczyna, która jest w ciąży z kryminalistą, który ją okradł i pobił? - zrobiło mi się mega głupio. Helen miała rację, jak zawsze, z resztą..
- Helen - mocno ją przytuliłam. A jak Ty się w ogóle czujesz?
- Ok, Łucja, obiecaj mi, że to przemyślisz.
- Obiecuję.... - spuściłam wzrok. - tylko ja dalej nie wiem.... Helen, ja chcę ich obydwu. Każdy ma w sibie coś takiego.... pociągającego.
- Zawsze możesz prowadzić podwójne życie - zaśmiałyśmy się jednocześnie.
- Niezły pomysł, przemyślę to-zażartowałam. - dobra, ja już lecę.
- Tylko ucałuj ślicznie ode mnie Lou - pokazała mi język
- Pfff - pokręciłam głową - trzymaj się, może wpadniesz do nas kiedyś?
-Dzięki, jak znajdę czas, od razu wbijam,papa.
-Paaaa - wychodząc z mieszkania przyjaciółki byłam już prawie pewna: chcę ratować mój związek, wybaczę Lou, odbudujemy naszą miłość. Z takim postanowieniem ruszyłam do domu. Spojrzałam na ekran telefonu: 20 nieodebranych polączeń od... Zayna i znowu uśmiechnęłam się na wspomnienie naszego namiętnego pocałunku. Postanowiłam oddzwonić.
- No nareszcie, już zaczynałem się martwić. Łucja chciałbym się z Tobą spotkać, boo naprawdę baaardzo się za Tobą stęskniłem, kiedy będziesz wolna? - Nie chciałam mu odmówić, brakowało mi jego rozgrzanych ust, ale przed chwilą postanowiłam, że między nami nic nie będzie.
- Yyyyyy wiesz co, ja mam dziś strasznie ciężki dzień, nie wiem, czy dam radę się dziś z Tobą spotkać. - po raz kolejny skłamał ważną dla mnie osobę, ale musiałam. Potrzebuję czasu, żeby wszystko sobie poukładać.
- Ale proszęęęęęęę zależy mi na tym, by dziś się z Tobą zobaczyć, piękna - uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Będziemy w kontakcie, kończę już, papa, kocham Cię.
- I od razu mi się humor poprawił, pa skarbie, ja Ciebie też. - rozłączyłam się. Ehhh i co dalej? Nie mam pojęcia.
Z mieszanymi uczuciami przekroczyłam próg swojego mieszkania.
- Jesteś już, co tak długo? Martwiłem się - usłyszałam głos Lou.
- Przepraszam,zagadałam się z Helen.
- Co u niej ?
- Wszystko ok, na szczęście - uśmiechnęłam się szeroko
- To spoko - widziałam, że coś mu nie daje spokoju, albo boi mi się czegoś powiedzieć, albo nie chce, jedno z dwóch. Postanowiłam go wyręczyć, wiedziałam, o co może chodzić. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego tors. Słyszałam, jak mocno bije mu serce, tego chyba się nie spodziewał. Spojrzałam prosto w jego błękitne oczy i powiedziałam: wiesz, że nie powinniśmy wczoraj aż tak się do siebie zbliżyć, prawda?- spuścił wzrok.A ja walczyłam ze sobą, żeby nie zacząć się śmiać. - to mamy problem, Lou, niestety.... boo naprawdę fajnie było obudzić się z samego rana wtulona w Ciebie. - posłałam mu oczko i poszłam do kuchni. Lou stał dosyć długo w tym samym miejscu, jakby łączył wątki, co rozbawiło mnie jeszcze bardziej. Czekałam tylko na to, co mi odpowie. Byłam mega ciekawa.
- Ehhh ja chyba nigdy nie zrozumiem kobiet. - podrapał się po karku.
- Dlaczego? - uśmiechnęłam się
- Boo spodziewałem się na serio wszystkiego, ale nie tego - usiadł na przeciwko mnie i uważnie mi się przyglądał z ogromnym bananem na twarzy.
- A czego się spodziewałeś?
- Nooo nie wiem, że zaczniesz krzyczeć, rzucać jakimiś rzeczami, wypominać mi po raz kolejny zdradę i dawać do zrozumienia, jak bardzo mnie nienawidzisz. A w ostateczności wywalenia z domu, z racji takiej, że przegiąłem przytulając Cię i będąc na tyle blisko Ciebie.
- Serio? Jestem aż takim potworem? - uwielbiałam go w ten sposób podchodzić.
- Nie, to znaczy..... jak Cię poznałem, spędziłem najpiękniejsze lata mojego życia, to nie, ale z czasem, kiedy wszystko zepsułem, to tak.
- Wiem, czasami przesadzałam. Chciałam,żebyś chociaż w połowie poczuł, to co ja. To było dziecinne, wiem. Przepraszam.
- Dawno tego od Ciebie nie słyszałem.
- Lou, booo ja wszystko sobie teraz na spokojnie przemyślałam. Dziewczynki będą szczęśliwsze,jeżeli będziemy w bardziej przyjacielskich relacjach.
- W bardziej przyjacielskich relacjach? Ehh.... czego ja się spodziewałem, ale ze mnie dureń. - od razu wstał z krzesła i wyszedł na balkon, zapalił papierosa. Zawsze palił, gdy był czymś zdenerwowany, albo gdy nie miał już siły. I znowu to samo. Czy ja nie potrafię być bardziej subtelna? Próbowalam się skupić na gotowaniu, ale za cholerę nie mogłam. W głowie miałam tylko "idź do niego, przecież go kochasz, nie oszukuj samej siebie". Byłam taka zamyślona, że nawet nie zauważyłam, że Lou wrócił do kuchni. Poczułam, jak kładzie ręce na mojej talii, czuć było od niego fajkami i ostrą gumą miętową, zawsze tak robił. Wiedział, jak bardzo denerwuje mnie zapach papierosów. Położył brodę na moim ramieniu, staliśmy w milczeniu. Postanowiłam się nie odzywać, niech on zacznie. Dlaczego zawsze ja muszę ułatwiać mu wszystko. Nie wiem, czy on się domyślił, czy nie, ale w środku czułam, że należę do niego, że pozwolę mu na wszystko, że brakuje mi go i tęsknię za nim. Odwrócił mnie przodem do siebie i bez moje zgody gwałtownie wpił się w moje usta. Nasze języki toczyły ze sobą walkę, było mi niesamowicie dobrze. Pragnęłam, żeby nie przestawał. Poczułam, jak miękną mi kolana. Lou swoimi pocałunkami schodził co raz niżej. Całował moją szyję doprowadzając mnie tym do szaleństwa. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa, nie potrafiłam tego przerwać, mimo, że powinnam. Mimo wszystko tak bardzo za nim tęskniłam. Nagle Louis przerwał, by móc spojrzeć mi prosto w oczy. Staliśmy w milczeniu, słychać było tylko nasze przyspieszone oddechy.
- Nic nie powiesz? Nie powiesz, że to niewłaściwe? -zapytał po chwili
- Zamknij się- tym razem ja go pocałowałam, to był impuls. Louis pogłębił pocałunek. Nawet nie wiem, kiedy wylądowaliśmy w jego sypialni .Nie zastanawiałam się nad konsekwencjami,on wiedział, czego potrzebuję. Potrzebuję właśnie jego i jestem tego w 100 procentach pewna. Po jakiejś godzinie leżeliśmy razem blisko siebie.
- tak bardzo mi tego brakowało - szepnął i przytulił mnie mocno.
- Wiesz, że jesteś totalnym idiotą?
- Łucja...
- Nie dałeś mi dokończyć: jesteś totalnym, moim, kochanym idiotą.- - pocałowałam go w policzek na co tylko się uśmiechnął.
- Tak bardzo Cię kocham, Mała- powiedział seksownie
- Wiem, skarbie- zmierzwiłam jego czuprynę.
- Dawno tak do mnie nie mówiłaś.
- Kocham Cię, Lou.
- Wybaczasz mi?
- Mhm, ale nie zmarnuj tej szansy Tomlinson.- pogroziłam mu palcem, po czym obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka kochani! :D Publikuję kolejną część Zouisa. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu :D Liczę na wasze komentarze :* 
Noo i oczywiście Wesołych Świąt Bożego Narodzenia! :D Życzę wam :
Liama miłego,
Nialla głodnego,
Harrego gołego,
Zayna z lusterkiem,
Louisa z marchewką,
znajdźcie pod choinką! <3  
Nasz kochany Lou obchodzi dziś swoje 23 urodziny :') Nasz mężczyzna <33   1000000 lat dla niego :* <3 


10 komentarzy:

  1. dziekuje ! dziekuje że oni sie zeszli, dziekuje za życzenia iżyczę ci tego samego 1 ! nie moge uwierzć że mój książe ma 23 lata, dla mnie ma dalej 18...

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG jaki boski. Również wesołych Świąt :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow *.* Przeeeeeeeee <3 Gratuluję talentu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG :D Tego się nie spodziewałam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje posty rb wrażenie, uwielbiam Cię :-) <33 Pozdrawiam, Eva

    OdpowiedzUsuń
  6. Brak słów , boooooskie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Już nie mogę doczekać się nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem tak :
    - Boski blog
    - Świetne fotki
    - Cudowna część
    - Wspaniały imagin
    - Genialna,utalentowana prowadząca
    - Extra pomysły
    Nic dodać, nic ująć, brawo ! :D
    Szkoda, że dopiero teraz odkryłam Twój blog. Pozdrawiam :*
    Patka :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z Patką :D Pozdro xd

    OdpowiedzUsuń
  10. Oddaj trochę talentu <3

    OdpowiedzUsuń