czwartek, 1 stycznia 2015

Imagin Zouis cz.7


*Perspektywa Łucji*
Rozmowa z tą kobietą dużo dała mi do myślenia. Ona od razu wybaczyła mężowi zdradę  i nigdy tego nie żałowała. Zastanawiałam się, nad tym, co mam zrobić. Tak bardzo go kocham. Ale jak okaże się, że Brenda nosi jego dziecko... jaaa..... nie będę mogła z nim wtedy żyć. Nie jestem aż tak wyrozumiała.
- Kochanie, cała się trzęsiesz, wracamy?- usłyszałam w jego głosie nutę troski. Wzruszyło mnie to. - Jak ja Cię kocham.- założył moje włosy za ucho. Patrzył na mnie tak niewinnie.
- Wracajmy już.- Louis przytulił mnie mocniej do siebie, pewnie, żeby było mi cieplej. Nie miałam siły go odepchnąć. Wróciliśmy do domu, gdzie zastaliśmy  śpiącego Harryego trzymającego również śpiącą Majkę na kolanach i wtuloną w wujka Ritę. Uśmiechnęłam się na ten widok. To było mega urocze, może źle oceniłam Harryego. Jak widać ma wspaniały kontakt z dzieciakami. Razem z Lou ostrożnie przenieśliśmy małe do ich łóżek, co obudziło Harryego.
- Ooo widzę Łucja wróciłaś, całe szczęście, nie chciałabyś widzieć, w jakim stanie były twoje dzieci i mąż.
- były mąż- mruknęłam
- Aaa no tak, sorry, nie chciałem Cię zdenerwować- uśmiechnął się
- Dzięki, że zająłeś się Ritą i Majką, mam nadzieję, że nie miałeś z nimi problemu.
- nie no co Ty,urocze po mamie. Dobra, to ja lecę, macie ze sobą dużo do pogadania, na razie. - Harry wyszedł z mieszkania. Nie miałam ochoty na żadne rozmowy, marzyłam tylko, żeby wybudzić się z tego koszmaru. Dlaczego to nie może być zły sen, z którego mogę się wybudzić ? Dlaczego?
- Ja się położę, jestem wykończona dzisiejszymi nowinami. Dobranoc- powiedziałam od niechcenia i zamknęłam drzwi od mojego pokoju. Louis nie odzywał się prawie wcale.
Rano obudziłam się bardzo wcześnie jak na mnie, bo o 6:20 i spostrzegłam, że obok mnie leży jakaś kartka, której wcześniej nie było.Wzięłam ją do ręki i przeczytałam jej zawartość.
Kochana Łucjo!
 Tak jak obiecałem wyprowadziłem się do Harryego. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo Cię skrzywdziłem. Możesz mi wierzyć, albo nie, ale zawsze byłaś, jesteś i będziesz dla mnie tą jedyną. Mam nadzieję, że za jakiś czas będziesz w stanie mi wybaczyć, że znowu będziemy rodziną. Gdy będziesz na to gotowa, daj mi znać. Nadzieja zawsze umiera ostatnia. 
P.S. Jakby dziewczynki o mnie pytały, to powiedz im, że naprawdę bardzo je kocham. Zamierzam regularnie je widywać. Mam nadzieję, że nie będzie to dla Ciebie problemem. Jesteś moim życiem. Nigdy nie przestanę walczyć o nas. 
Twój Louis.

Po przeczytaniu tej wiadomości znowu poczułam łzy na moich policzkach.Z jednej strony powinnam się cieszyć, ale tak nie było. Kolejny raz udowodniłam sobie, jak bardzo go kocham. On się wyprowadził, naprawdę to zrobił. Nie mogłam w to uwierzyć. Napisał mi, że jestem jego życiem. Takich słów nie rzuca się na wiatr.
- Mamusiu wróciłaś- dziewczynki wbiegły do mojej sypialni, a ja pospiesznie schowałam list pod poduszkę.
- Tak, jestem chodźcie tu do mnie.- dziewczynki wskoczyły na łóżko- chciałam was naprawdę bardzo przeprosić, nie powinnam  zachowywać się w ten sposób. Kocham was bardzo- ucałowałam każdą z osobna. Aż w końcu nadszedł czas na ważną rozmowę.- Chcę, żebyście zawsze pamiętały o tym, że my z tatą bardzo bardzo was kochamy. Zawsze będziecie dla nas najważniejsze.
- Gdzie jest tata?
- Tata mieszka teraz u wujka Harryego
- czemu? 
- Dziewczynki, wspólnie z tatą podjęliśmy taką decyzję.
- Już się nie kochacie? 
- Majeczko to nie tak, my po prostu chcemy za sobą troszkę zatęsknić, wiesz?
- Mhm, ale tatuś będzie nas odwiedzał?
- No pewnie,że tak, nigdy was nie zostawi.
- Ok mamusiu, dobrze, że jesteś- jeszcze nikt nigdy mi tak nie powiedział, to było takie urocze. Moja mała mądra córa.
*Miesiąc później*
Louis dalej mieszka u Harryego i umiejętnie mnie unika. Z dziewczynkami spotyka się prawie codziennie, ale najczęściej przychodzi po nie do szkoły i przedszkola. Zayn też się nie odzywa. Za bardzo go zraniłam, wiem o tym.  Brakowało mi go.....brakowało mi ich obydwu. Ale którego bardziej ? Chyba jednak Lou.  Wiele razy próbowałam się z nim skontaktować, ale duma i honor mi nie pozwalały. Z dnia na dzień co raz mocniej pragnęłam, żeby wrócił, ale przecież mu tego nie powiem, nie po tym, co mi zrobił. Staram się dla dzieci nie myśleć o tym wszystkim, udaję, że wszystko jest ok. Jestem zmuszona raz za czas brać leki uspokajające. Ostatnio co raz częściej. 
- O czym myślisz?
- Co? Co mówiłaś?
- Mamuś idziemy ? Spóźnimy się do szkoły.
- Tak tak,Rita, przepraszam.
- Ojjj mamo, my też tęsknimy za tatą.
- Co ? Nie, nie o to chodzi, chodźmy już. - próbowałam wymusić uśmiech, ale moja starsza córka wszystko niestety zauważyła. Przytuliłam je mocno i zabrałam do szkoły i przedszkola.
* Perspektywa Rity*
Może i mam 8 lat, ale jestem wystarczająco duża, żeby zrozumieć to, co dzieje się w domu. Postanowiłam, że dziś zamiast do szkoły, pojadę do taty. Odszukałam w telefonie adres, który zapisał mi ostatnio, jak u niego byłam. Wsiadłam w autobus i po 10 minutach byłam pod mieszkaniem wujka Harryego.
- Rita ? A Ty nie powinnaś być w szkole ? - otworzył mi wujek.
- Cześć wujku, ja muszę pogadać z tatą. Jest ?
- Noo tak, sama przyjechałaś ?
- Ja mam już 8 lat!
- Czyli mama o niczym nie wie ? Nie jesteś za mała na wagary ? - dodał z uśmiechem.
- Tak, wiem, ale to dla mnie ważne.
- Wejdź. Louis masz gościa.
- Gościa ? Jeżeli to Brenda, to każ jej od razu wyjść!- dobiegł mnie głos taty.
- Nie, nie Brenda. 

- Rita? Co Ty tu robisz ? Coś się stało ?
- Nie, tzn. w sumie tak, ale nic złego.
- Jest 8:18, mama Cię przywiozła ?
- Nie, mama nie wie, że tu jestem. Myśli, że jestem w szkole.
- Rita nie możesz wagarować. - powiedział stanowczo.
- Pierwszy i ostatni raz.
- No dobra, rozbierz się, bo mi się zgrzejesz.
- Ok. - Tata zabrał mnie do swojego pokoju. Usiadł do mnie przodem i wpatrywał się we mnie zaciekawiony.
- Co jest ? 
- Nie wiesz ? Chodzi o mamę. Nie wiem, dlaczego nie jesteście razem, ale wiem, że musiałeś bardzo ją skrzywdzić.
- Rituś jesteś za mała, żeby się wtrącać w sprawy dorosłych.
- Ok, ale mama myśli, że ja nie widzę, jak stale płacze po kątach i zażywa jakieś pastylki na uspokojenie. Udaje, że wszystko jest ok, ale nigdy nie była taka, jaka jest teraz. - tata wyraźnie posmutniał. Nastała chwila ciszy.

- Kochanie...... bardzo skrzywdziłem Twoją mamę i sądzę, że nie będzie w stanie mi tego wybaczyć. Ja sam również sobie nie mogę wybaczyć.
-Ale porozmawiaj z nią, przecież się kochaliście. Byliśmy tacy szczęśliwi. My z Majką Cię potrzebujemy. Mama też, tato wróć do domu. - usiadłam mu na kolanach, oplotłam ręce wokół jego szyi, a tato mocno mnie do siebie przytulił.
- Rituś, to nie takie proste.
- A właśnie, że tak. Dziś zabierzesz nas do kina i przyjdziesz po nas do domu, do domu! Nie pod szkołę. 
- Ale Rita.
- Tato ! 
- Dobra, ale stawiam jeden warunek : w tej chwili jedziemy do szkoły, a ja usprawiedliwiam Twoją nieobecność na 2 lekcjach. Po co denerwować Mamę.
- Ok, kocham Cię tatusiu.
- Ja Ciebie też, skarbie.
********************************************************
*Perspektywa Łucji*
- Mamo, czurchasz mnie aaaa
- przepraszam Rituś, zamyśliłam się
- Tata zaraz przyjdzie, a ja jestem jeszcze nie uczesana.
- Tata przychodzi? - poczułam jak moje serce zaczyna bić mocniej.
- Tak, dzwonił do mnie, chce nas zabrać do kina. Zgadzasz się, prawda?
- Mhm, na co idziecie?
- Niespodzianka.
- Aha, no to szykuje się miłe popołudnie.
- Tak, już nie mogę się doczekać.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- ooooo to pewnie on, otworzę- Rita wstała z kanapy.
- Hej Mała - usłyszałam głos Lou
-hej, tato tylko my jeszcze nie jesteśmy gotowe, ale zaraz będziemy.
- spokojnie, mamy czas, buziak dla taty.
Stałam oparta o framugę drzwi i przyglądałam się temu obrazkowi. Dziewczynki obejmowały mocno tatę, a on sprawiał wrażenie, jakby nie widział ich co najmniej pół roku. Aż tak za sobą tęsknili ? Ehh wiem, wiem, zawsze byl do nich....nas... przywiązany.
- A z mamą się nie przywitasz? - zapytała rozbawiona Majka,
- Pewnie, że się przywitam, jak tylko skończysz mnie podduszać - puścił jej oczko, na co Mała zachichotała. Louis postawił ją z powrotem na nogi i podszedł do mnie. Poczułam mocniejsze bicie serca. - Witaj najpiękniejsza istoto,jaką było mi dane poznać w moim życiu- dziewczynki wybuchnęły śmiechem, na co im wtórowałam. Przytulił mnie delikatnie i szepnął tak, żebym tylko ja słyszała.
-Tęskniłem za Tobą.- na to wyznanie uśmiechnęłam się lekko.- Może dołączysz do nas, hmm? Co prawda film od lat 7 no, ale jakoś przeżyjemy.
- Tak mamuś, chodź, fajnie będzie.
- Skoro tak, to jestem za. Przebiorę się tylko.- poczułam taką dziwną euforię, Boże, przecież to tylko kino. Dlaczego mnie to aż tak cieszyło? Na to nie umiem sobie odpowiedzieć.
Spędziliśmy naprawdę fajnie popołudnie. Rita i Majka były zachwycone filmem. Ja natomiast miałam czas na przemyślenie po raz setny mojego życia. 
- I jak wam się film podobał, hmm?- zapytałam dziewczynki
- super, ale jesteśmy strasznie głodne.
- Aaa mówiłam, że samym pop-cornem sobie nie pojecie
- Tak, tak
- Noo właśnie- uśmiechnęłam się- Ale już wracamy i wam coś przyrządze, ok?
- Tak, ale tata zostaje- Majka chwyciła Lou za rękę, na co się uśmiechnął.
- Też tak sądzę, musimy tacie podziękować za kino- nie chciałam, żeby został na kolacji, chciałam,żeby został już na zawsze
- yay.
Po mile spędzonej kolacji, razem z Lou przeczytaliśmy bajkę naszym skarbom.
- Dlaczego nie chcecie być razem? 
- Majeczko... 
- Mamo, Majka ma rację, dlaczego? Przecież się kochacie!!!
- Dajcie spokój, późno już, dobranoc
- ale obiecaj, że pogadacie o tym
- Ehh obiecuję, a teraz już idziemy spać. - przykryłam je kołdrą.
- Dobranoc 
Louis zgasił światło i wyszliśmy z pokoju dziewczyn.
- Pójdę już, dziękuję Ci, to było jak za dawnych lat. Naprawdę fajny dzień
- Lou... naprawdę chcesz teraz wyjść?- podeszłam do niego i spojrzałam prosto w jego błekitne oczy. Położyłam ręce na jego szyi. Lou stał bez słowa. Przysunął mnie bliżej siebie. Wspięłam się na palce i musnęłam jego usta. - Zostań, potrzebuję Cię - ponownie go pocałowałam. Louis chwycił mnie na zgięciu kolan i przysunął do ściany. Oddawał każdy mój pocałunek z pełnym zaangażowaniem.
- Kochanie... tyle czekałem na tę chwilę.
- Tak strasznie tęsknię, wróć do domu.- wtuliłam się w niego i napawałam się jego zapachem. Zawsze miał te same, cudowne perfumy, które wprost uwielbiam. 
- Wybaczysz mi ten ostatni raz?
- Ja już dawno Ci wybaczyłam, za bardzo Cię kocham, Lou-wyznałam szczerze
- Obiecuję Ci, że zrobię wszystko byś była szczęśliwa, nigdy Cię nie zranię
- Chodź- pociągnęłam go w stronę sypialni. Chciałam znaleźć się jak najbliżej niego. Lou nie spodziewał się, że aż tak szybko mu wybaczę. Uczucie jednak jest silniejsze. Chłopak szybko pozbył się mojej bluzki, stale całując mnie nieziemsko, co powodowało pszyspieszenie palpitacji mojego serca. Było mi tak niesamowicie dobrze. Znalazłam się w objęciach mężczyzny, który okazał się moim wymarzonym królewiczem z bajki. Tym jedynym. To uczucie, które narodziło się 10 lat temu powróciło jeszcze mocniejsze. W tamtym momencie wiedziałam, że nasz związek przetrwa już absolutnie wszystko. Nawet dziecko Brendy, o którym sobie przypomniałam leżąc wtulona w słodko śpiącego Lou. Postanowiłam, że nie będę o tym teraz myśleć, będzie, co będzie. Mówi się trudno. Ważne, że go mam i że po tym wszystkim byłam mu w stanie wybaczyć.
Rano obudziliśmy się z Louisem niemalże jednocześnie.
- Dzień dobry, kotek, jak Ci się spało?- pocałował mnie w czubek głowy
- świetnie, bo z Tobą - zaczęłam kreślić jakieś wzorki po jego torsie. Louis bawił się moją dłonią w milczeniu. - Skarbie, muszę Ci się o coś zapytać.- musiałam wiedzieć, na czym stoję.
- Pytaj, o co tylko chcesz, księżniczko.
- Myślałeś już o dziecku Brendy?
- Ale tu nie ma o czym myśleć, bo to nie jest moje dziecko.
- Ale gdyby się okazało..... Lou obiecaj mi, że do niej nie wrócisz, obiecaj, że to my będziemy dla Ciebie najważniejsze.
- Kochanie zawsze tak było i będzie, mam dwie córki i wspaniałą żonę. Jeżeli chodzi o dzieci,to tylko z Tobą
- Planujesz coś?- uśmiechnęłam się szeroko.
- No pewnie, że tak- puścił mi oczko.
- Może kiedyś
- nie może, piękna, tylko na pewno. Będzie Louis Junior.- poklepał mnie po brzuchu.
- Daj Ty już lepiej spokój, Tomlinson- zaśmialiśmy się obydwoje.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka! :D Jak obiecywałam, dodaję kolejną część. :D  Cieszę się, że ten imagin przypadł wam do gustu. ;* Dziękuję za cudowne komentarze, które sprawiają, że mam ochotę pisać i pisać. Dzięki wam wiem, że to ma sens. :D Ale oczywiście proszę o więcej :D 
Do następnego Misie :* 





5 komentarzy:

  1. Gratulacje! Zostałaś nominowana do Libster Award :D!
    http://onedirectionlittlesweetangel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. nhjcthhuiedgviuwshdv <3333333333333333333333333 to nie jest jego ziecko ta laska miałanie równo pod sufitem i tyle ! ale znowu sa razemnvebubdsovihsidhvois

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana! Zazdroszczę ci talentu. Imagin-no poprostu cudo. Dodasz jutro kolejną część? Pozdrawiam,starsza siostra. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. K-O-C-H-A-M C-I-Ę !!!!! <3333333

    OdpowiedzUsuń
  5. To takie awwwwwwww <3 Lou jest taki słodki. Dawaj nexta, szybko :*

    OdpowiedzUsuń