Rozdział dedykuję mojej BFF i zarazem najwierniejszej fanki Nialla Horana. <3 ( Pamiętaj naszą umowę :** :P ) -Eli Horan - Lodo Comello Horan.
Koniecznie przeczytaj notkę pod spodem :D
W poprzedniej części :
Niemal cały rok zajęło mi uporządkowanie mojego życia. Nie ukrywam ,było to trudne i ciężkie dla mnie, ale teraz czuję się niesamowicie dobrze. Mam narzeczonego. Niall oświadczył mi się niecały miesiąc temu. Mieszkamy razem z Joe, który pogodził się z tym, że będę jego synową. On sam nie znalazł sobie jeszcze kobiety, ale trzymamy za niego kciuki. Bardzo cieszy mnie, że relacja Joe z synem naprawdę się poprawiła, nadrabiają teraz czas stracony na kłótniach. Mój narzeczony ma swój własny gabinet dentystyczny, a ja po moich wielu niekoniecznie dobrych przeżyciach postanowiłam studiować psychologię i obecnie pracuję w fundacji pomagającej kobietom mającym ogromne problemy z facetami. Nareszcie czuję, że żyję. Z Niallem nie wracamy do tego, co było. Staramy się myśleć o naszej wspólnej przyszłości. Dumnie kroczymy razem ścieżkami losu i wiemy, że już zawsze będziemy razem. Zawsze!
"Od teraz jesteście mężem i żoną" - Niby zwyczajne słowa.... Ale za to słowa, na które czeka każdy, albo prawie każdy. Dla mnie był to najpiękniejszy dzień w moim życiu. Dzień, w którym zostałam Panią Horan. Od tamtego dnia należę tylko do Nialla, a on do mnie. To niezwykłe uczucie. Tyle razem przeszliśmy, żeby móc stanąć za ślubnym kobiercu. On ubrany w grafitowy garnitur czekał z niecierpliwością na przybycie swojej księżniczki ubranej w piękną białą suknię ciągnącą się do ziemi i równie długi welon. To uczucie, które towarzyszyło mi, gdy mój kochany tato z gracją prowadził mnie do mojego narzeczonego na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Tak samo, jak uśmiech Nialla, którym mnie obdarzył, gdy tylko przekroczyłam próg sanktuarium. Która dziewczyna o tym nie marzy ? Pół godziny potem oficjalnie zostałam żoną Niall'a-mężczyzny, którego kocham miłością czystą, prawdziwą i wieczną. Wiem, te słowa są odważne i nie powinno się ich rzucać na wiatr, ale ja naprawdę byłam... jestem wielką szczęściarą.
Obecnie jesteśmy pół roku po ślubie i z ręką na sercu mogę wam przyznać, że jestem osobą spełnioną. Co prawda nie mieszczę się już w żadne moje sukienki, ale jak patrzę na swoje odbicie w lustrze i zdaję sobie sprawę, że noszę dziecko mojego ukochanego mężczyzny od razu humor mi się poprawia. Jak widzicie dużo w moim życiu się zmieniło. Pewnie interesuje was, co z Joe i jakie są nasze relacje. To trudna sprawa, bo z jednej strony widzę, że cieszy go fakt, że jego syn jest szczęśliwy z drugiej jednak dalej czuję od niego pewnego rodzaju żal i chłód. W sumie, to mu się nie dziwię. Czasem mam wrażenie, że jest tym wszystkim wykończony i nie może znieść tego, że jego własny syn odbił mu dziewczynę, wziął z nią ślub, a następnie zrobił jej dziecko. Codziennie modlę się, żeby Joe znalazł sobie kobietę, która pokocha go od razu i będzie w końcu cieszył się życiem. Jak tak na niego spoglądam to widzę : mężczyznę,siwiejącego z dnia na dzień coraz bardziej i kompletnie załamanego bez chęci do życia. Odczuwam wówczas ogromne wyrzuty sumienia, które nie da się wymazać.
- Laruś !!! - usłyszałam głos Nialla
- Tak ?
- Widziałaś gdzieś mój granatowy krawat ? - no tak mój mąż- dentysta pierwsza klasa jak zawsze garniturek, koszula i krawat, ale właśnie w takim wydaniu lubię go najbardziej
- Granatowy ci do szarej koszuli nie pasuję, swoją drogą Niall, kto w lecie ubiera się na szaro, skarbie
- Kochanie.... - Niall przewrócił zabawnie oczami
- Nie gderaj, tylko chodź - pociągnęłam go za sobą do garderoby i wybrałam mu jasnoniebieską koszulę i granatowy krawat. - Noo ubieraj! - rozkazałam uśmiechając się do niego
- Ale nie lubię tej - tupnął nogą, co rozbawiło mnie niemal do łez. On naprawdę czasami zachowywał się jak 5-letnie dziecko, ale to tylko dodawało mu uroku, a po takim czasie, jakim go znam przestałam aż tak zwracać uwagę na jego dziwactwa.
- To którą ? Białą ? Nie, masz więcej ciuchów niż ja noo
- Dobra, niech zostanie. - podszedł do lustra i zaczął zapinać guziki koszuli, a ja przyglądałam się mu uśmiechając się pod nosem. - Co ? - zapytał rozbawiony
- Nic, patrzę i podziwiam, jakiego mam przystojnego męża. - podeszłam do niego i zaczęłam wiązać mu krawat.
- Przestań, bo zacznę się czerwienić - zaśmiał się
- Czy to była ironia do mnie ?
- Tak- dodał i przyciągnął mnie do siebie,składając pocałunki na mojej szyi
- Spóźnisz się wariacie i stój w miejscu, bo chcę poprawić. Chociaż... nie, lepiej bez - rzuciłam krawatem gdzieś w kąt
- Ahh te kobiety
- No co ? - udałam zbulwersowanie i odpięłam pierwsze dwa guziki jego koszuli. - No perfect
- Perfect to jesteś ty aniołku. - skradł mi buziaka - Nie chcę mi się wychodzić, wolałbym zostać z żoną i Niallem Juniorem
- Niall junior ? A skąd wiesz, czy to będzie chłopiec? - dodałam i skrzywiłam się, bo maluszek zaczął kopać
- No nie wiem, ale na pewno będzie piłkarz - uśmiechnął się i pocałował mój brzuszek. To do 15 rodzinko
- Papa tatusiu - uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Lara!!! - usłyszałam na dole głos Vicky... No tak... wspominałam już, że zamieszkała z nami, bo rzekomo jej mieszkanie zostało zalane? Sama już nie wiem, co o tym myśleć. Mieszka z nami od jakiegoś tygodnia i z dnia na dzień irytuje mnie coraz bardziej.
- Hej grubasie! - przywitała mnie zaspanym głosem
- Hej! Nieźle jak na ciebie : 9:40 ? Brawo! - prychnęłam
- Ktoś tu się chyba nie wyspał.... Co na śniadanie ?
- Zrób sobie, masz ręce no nie ?! Nie jestem twoją służącą!!!!
- Lara, wyluzuj, ahh te hormony.
- Kiedy zamierzasz się wynieść?!
- Ale jesteś miła.
- Nie, po prostu się zastanawiam i Niall prosił mnie, żebym cię zapytała
- Ahh no tak, przeszkadza mu moja obecność, bo jeszcze by się na mnie skusił - dodała z przekąsem a ja poczułam złość.
- Posłuchaj, Niall mnie kocha, pogódź się z tym!!!!
- No ale teraz....kiedy jesteś w ciąży poświęcasz cały swój czas dziecku, zaniedbując Nialla
- Jakoś nie narzeka!
- A skąd ta pewność ?
- Bo go znam!!!!!
- Nie krzycz, spokojnie. Swoją drogą strasznie przytyłaś!
- Bo jestem w ciąży?!
- Ale ogólnie, trudno ci będzie wrócić do poprzedniej wagi.
- O to się nie martw!
- Ojj Lara nooo - przewróciła oczami- Przecież to normalne, że żony szybko nudzą się przystojnym, atrakcyjnym mężom, bo przestają o siebie dbać.....
- Nie kończ!!! Nie twoja sprawa, rozumiesz ?!
- Co tu się dzieje ?! - zapytał nerwowo Joe, no tak.... Joe wreszcie przeszedł na zasłużoną emeryturę i stał się zatwardziałym domatorem.
- Ehh nic. - spuściłam wzrok
- Wszystko ok ? - zapytał z troską
- Tak, tak
- Zbladłaś, może pojedziemy do lekarza ?
- Nie, nie, jaa.... się położę
- No dobrze, Laruś, musisz teraz na siebie uważać, w końcu nosisz mojego....wnuka lub wnuczkę - dodał, po czym posmutniał. Wiem, że pewnie chciał, abym nosiła jego dziecko, ale widocznie nie byliśmy sobie pisani.
Do powrotu Nialla nie wychodziłam z łóżka, bo nie chciałam tej zdziry na oczy widzieć. Usłyszałam kroki Ni na schodach, a w końcu w naszej sypialni.
- Kochanie, w porządku ? - zapytał, siadając na brzegu łóżka
- Mhm, tylko bardzo się za tobą stęskniłam - rozłożyłam ręce czekając, aż mnie przytuli, co stało się niemal od razu.
- Ojciec mówił, że pokłóciłaś się z Vicky, kochanie nie możesz się tak denerwować, musisz uważać na siebie i maleństwo.
- Ojj no wiem, Niall, mogę mieć do ciebie prośbę ?
- Pewnie
- Wywal ją z naszego domu, błagam, bo ja nie zaznam spokoju, dopóki ona tu jest.
- Dla ciebie wszystko Laruś - pocałował mnie w czubek głowy.
- Dziękuję, a jak było w pracy ?
- Pracowicie - zaśmiał się. - Miałem takiego pacjenta..... mówię ci jakby kompletnie nigdy nie mył zębów
- Dobra, dobra oszczędź mi szczegółów, doktorku- zanurzyłam ręce w jego blond czuprynie a on uśmiechnął się
- Wreszcie w domu, pełen relaks - odetchnął z ulgą
- Dla kogo relaks, dla tego relaks - powiedziałam z grymasem
- Kotku obiecałem, że się tym zajmę ?
- Tak
- No, to nie zaprzątaj sobie tej ślicznej główki tą idiotką - musnął ustami mój nos, na co tylko się zaśmiałam i mocniej w niego wtuliłam. Mój kochany Niall, zawsze wie, jak mnie pocieszyć i wyciągnąć z doła. Facet idealny. Możecie mi pozazdrościć. Nawet nie zauważyłam, że stale się mu przyglądam, co on w przeciwieństwie do mnie wyłapał niemal od razu. - Wiem, że jestem przystojny, ale zaczynasz mnie krępować - zaśmiał się głośno
- A co, nie mogę ?
- Możesz, zawsze możesz.
- Pójdziesz do Vicky ?
- Ale że teraz ?
- Jak najszybciej
- Ehh skoro aż tak ci na tym zależy - niechętnie podniósł się z łóżka
- Kocham cię - na to uśmiechnął się szeroko i opuścił naszą sypialnię. Oczywiście, jak to na kobietę przystało zżerała mnie ciekawość, w jaki sposób ją wywali, więc cichutko zeszłam na dół i wybiegłam na taras, skąd miałam doskonały wgląd na to, co się dzieje w salonie. I co widzę ?! Vicky, która natarczywie próbuje poderwać mi Nialla i mojego męża, który nawet nie próbuje jej od siebie odciągnąć. No świetnie! Flirtów mu się zachciewa ?! Mimo, iż byłam wściekła i miałam ochotę tam wbiec i zrobić aferę postanowiłam, że poczekam na rozwój wydarzeń. No i doczekałam się
- Posłuchaj, Vicky - tu Niall strzepuje jej ręce ze swojego torsu. - W tej chwili dla mnie najważniejsza jest Lara i dziecko, rozumiesz ?
- W tej chwili? W sensie, że za parę lat już nie ? - zapytała z tym swoim błyskiem w oku, a ja myślałam, że zaraz chwycę jej te farbowane kudły i powyrywam połowę!
- Oni są dla mnie najważniejsi i zawsze tak będzie - odparł jak zawsze spokojnie i opanowanie.
- Niall ona na ciebie nie zasługuje
- Wręcz przeciwnie - odsunął się od niej jak oparzony, co z kolei sprawiło, że miałam ochotę zanieść się śmiechem.
- Zobaczysz, kiedyś i tak mi ulegniesz.
- Takie teksty możesz sobie gadać do wolnych facetów, a nie do żonatych
- Nie przeszkadza mi, że masz żonę, skarbie
- Powiedzieć ci , co mi przeszkadza ?! Ty!!!! Bo przez ciebie nie ma ani trochę spokoju w tym domu!
- Lara cię przysłała,tak ?!
- To nieistotne
- Pewnie czuje, że jej się powoli wymykasz. Zawsze jesteś takim posłusznym mężem na posyłki, który zniesie każdy kaprys swojego wieloryba?
- Do wieloryba jeszcze jej daleko! - stanął w mojej obronie Niall
-Popatrz na mnie..... Przecież widzę, że cię pociągam, nie udawaj...
- Najlepiej będzie, jak się wyprowadzisz - powiedział stanowczo
- Ale dokąd ?
- Nie obchodzi mnie to, masz się wynieść
- Ale Ni, moje mieszkanie jest w bardzo złym stanie
- Było o tym myśleć wcześniej. Masz czas do jutra.
- Niall błagam cię
- Nie, dobro i spokój mojej żony jest najważniejszy.
- Rodzina od siedmiu boleści - prychnęła. - Popełniasz wielki błąd!
- Nie, wielki błąd popełniłem z chwilą, gdy się zgodziłem na twoje zamieszkanie tutaj, żegnam Panią!
- Pożałujesz, jeszcze na kolanach do mnie przyjdziesz!
- Wątpię
- Nie wiesz o niej wszystkiego! - krzyknęła. W tym momencie nie było wyjścia, musiałam dołączyć do rozmowy
- A co ma jeszcze wiedzieć?!- wycedziłam przez zęby
- Kochanie, nie możesz...
- Niall, poradzę sobie. Słucham! O czym mówisz ?!
- Że byłaś z Joe tylko dla pieniędzy!
- Co ?! To jakiś absurd! - wyręczył mnie Niall
- Tak ? To na co u niego poleciała?!
- Ja naprawdę go kochałam!
- Aaaa i przez to zdradziłaś go z jego synem? - zapytała z ironią
- Zrozumiałam, że Niall jest dla mnie najważniejszy, tyle!!!
- Aaaa to teraz ja wam coś powiem!!!! Nie wywalicie mnie stąd!
- Niby czemu?!
- Joe! - zawołała słodko i zmrużyła oczy.... miałam dziwne przeczucie, które jak potem się okazało było prawdziwe
- Ooo Niall już jesteś, bardzo dobrze - uśmiechnął się. - Skoro jesteśmy już wszyscy chciałbym wam coś powiedzieć - spojrzał na nas z lekkim wahaniem.
- Mów ! - powiedział Niall, który był coraz bardziej zdenerwowany.
- Więc....... tak jakoś wyszło, że.....
- Tato do cholery!
- Ok, ok...... Niall, Lara... otóż.... Bo my z Vicky.... my..... jesteśmy razem od pewnego czasu.
- Co ?! - Niall nie mógł opanować swoich emocji
- Tak, kochamy się.
- Tato, ona dosłownie chwilę temu mnie podrywała!!!
- No wiesz synu... jedną dziewczynę mi zabrałeś, teraz chcesz kolejną?!
- Słucham?! Nie, no świetnie!!! Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć?!
- Noo teraz..... I Vicky zostaje tu na stałe. - w tym momencie myślałam,że zemdleję. Przecież wiadomo było, że Vicky ewidentnie coś kombinuje... Pytanie tylko co......
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka kochani! :D No więc tak... wbijam do was z obiecaną już baaaardzo dawno temu częścią naszej historii o Larze i Niallu. Prawdopodobnie będzie jeszcze jedna bądź dwie części, które będę publikować między kolejnymi postami. Zostało jeszcze kilka części Zayna, i mam już zaczętego Louisa, także pełno pracy przede mną.;)
Mam nadzieję, że powrót do świata Nary was satysfakcjonuje. Bardzo zależy mi na waszej dobrej opinii, bo przyznam szczerze, nie miałam w planach rozszerzać tej historii, ale czego nie robi się dla przyjaciół <3 Także miłego czytania i do zobaczenia w piątek ( z Zaynem w roli głównej :** )
Omg ^.^ bardzo ekscytujący... :D daj następną część proszę *-* ♡♡♡
OdpowiedzUsuńTyle na niego czekałam *.* i było warto :**
OdpowiedzUsuńAjajjaa
OdpowiedzUsuńŚwietny
Już czekam na kolejną cześć!
Cudowna.czesc
<3
:ooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
OdpowiedzUsuńAle to słodkie <333 Ciekawa jestem, co ta Vicky kombinuje..... :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam autorkę :**
Nigdy tego nie kończ, błagam !!! :*
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna <3
OdpowiedzUsuńCzekałam z utęsknieniem na tę część. Nareszcie :-) :-) :-) Jest świetna !!!
OdpowiedzUsuńSuper to jest!!!!! Pozdrawiam ������
OdpowiedzUsuń