sobota, 2 stycznia 2016

Imagin Zayn cz.27


Dni mijały, a ja czułam się coraz szczęśliwsza widząc Zayna u mego boku. Oczywiście czułam też ogromne wyrzuty sumienia i ogromną nienawiść do samej siebie z powodu Jacka... Jack... dzwoni codziennie, ale ja jakoś nie potrafię odebrać, czuję się z tym naprawdę źle, ale uznałam, że najlepszym wyjściem z tej sytuacji będzie po prostu rozmowa z nim w cztery oczy. Pragnę wyznać mu wszystko, co leży mi na sercu od pewnego czasu. Wyobrażam sobie tę rozmowę i od razu łzy napływają mi do oczu. Nie zasługuje na to, to naprawdę uroczy, kochany człowiek. Sprawił, że poczułam się o wiele lepiej. Jak mogę złamać mu serce , Aż tak go skrzywdzić, skoro on mnie pokochał, zmienił, sprawił, że czułam się ważna ? Jak mogę ? Nienawidzę siebie za to! Ale czy można aż tak mnie potępiać ? Po prostu kocham Zayna. Tylko dla niego jest miejsce w moim sercu. Nic na to nie mogę poradzić. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że skrzywdzę człowieka, który kompletnie niczym sobie na to nie zasłużył. Jak mam mu to powiedzieć ? Sorry Jack, jestem z Zaynem, bo tylko jego kocham... ?! Żałosne. On pewnie pluje sobie teraz w brodę, że mnie wystawił na ślub Sam i Liama, myśli o tym cały czas i nachodzą go wyrzuty sumienia.. Cóż.. Mandy jakoś sobie poradziła! Co ja mam teraz zrobić ? Co robić ?
- Mandy! - słyszę krzyk Liama, więc momentalnie schodzę na dół.
- Co się stało ?
- Ten czy ten ? - pokazuje dwa krawaty rozglądając się we wszystkie strony, czy Sam nas nie widzi.
- Hmm... zdecydowanie granatowy, będzie pasował do twojego garnituru o wiele bardziej niż grafitowy.
- Na pewno ?
- Tak tak - uśmiechnęłam się zawiązując mu kawałek połyskującego materiału
- Eeejj a co to za czułości ? - do salonu wszedł Zayn z zdezorientowaną miną
- Widzisz jaki zazdrosny - zaśmiał się Liam
- Nawet o swojego kumpla, który bierze jutro ślub...Ojj Zayn Zayn - pokręciłam z politowaniem głową
- Co robicie ? - zapytał stojąc za mną i kładąc brodę na moim ramieniu
- Liam przymierza garniak na najwspanialszy dzień swojego życia
- Wszystko jasne, jaki przystojniak - pisnął Zayn udając dziewczęcy głos
- My wcale tak nie piszczymy ! - stanęłam w obronie wszystkich kobiet, albo raczej prawie wszystkich, ludzie bywają różni.
- Nie, skądże - zaśmiał się Zayn
- Nie lubię cię!
- Co innego mówiłaś poprzedniej nocy, złotko - powiedział z tym pewnym siebie uśmieszkiem, za co wymierzyłam mu kuksańca w bok
- Za co to ? - Zayn nie mógł opanować swojego śmiechu, a ja walczyłam z koszmarnym rumieńcem, który wyszedł na moim policzku na wspomnienie kolejnej cudownej nocy w ramionach Zayna
- Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę, kiedy w końcu jesteście szczęśliwi zakochańce
- Dzięki Liam - uśmiechnęłam się szczerze całując Zayna w policzek - A teraz przebierz się, bo słyszę kroki na schodach - zaśmiałam się widząc, jak Liam ucieka do toalety, byleby tylko Sam go nie zobaczyła
- Znowu się całujecie ? Boże jakie czułości - przytuliła mnie udając oburzoną
- No co ?
- Nic, miło się na was patrzy - zaśmiała się wyciągając z zamrażalnika pudełko lodów
- Jak tak dalej pójdzie nie zmieścisz się do sukni - pokazałam jej język, na co ona zrobiła to samo
- Wiesz, co pudełko lodów oznacza ? - uniosła znacząco brew, a ja od razu zorientowałam się, o co jej chodzi. To był nasz rytuał , zawsze gdy chciałyśmy się sobie zwierzyć kupowałyśmy największe pudło lodów  czekoladowych - jeśli to było coś dołującego, smutnego lub truskawkowych- gdy byłyśmy w szampańskim nastroju. Tym razem były czekoladowe. Czym Sam może się przejmować dzień przed ślubem ? Ma jakieś wątpliwości ? Nie, to nie jest możliwe!
- Chodźmy na taras. -powiedziałam lekko przerażona. Kocham ją i pragnę, by była szczęśliwa. A pudełko czekoladowych lodów nie bardzo mi się podoba.
- A my ?
- Idźcie na piwo, gdziekolwiek - powiedziałam udając obojętność i starając ukryć lekkie rozżalenie
- Wszystko ok ?
- Kotku... - próbowałam być wiarygodna, ale Zayna nie nabiorę tak łatwo. - chcemy pogadać w babskich sprawach, wiesz ? - pocałowałam go przelotowo w usta i zostawiłam zdezorientowanego w salonie.
- Co się dzieje Sam ?
- Siadaj - powiedziała oblizując łyżkę pełną lodów i podając mi drugą
- Masz jakieś wątpliwości ? - zapytałam biorąc pokaźną łyżkę lodów i pakując ją do buzi za jednym razem.
- Skąd! Liam jest cudowny. Kocham go najbardziej na świecie. Nie mogę uwierzyć, że jutro będziemy małżeństwem! -zobaczyłam w jej oczach iskierki podekscytowania , co sprawiło, że poczułam ogromną ulgę. Zaraz zaraz.. to o co jej w takim razie chodzi ?!
- To w czym problem ? Nie było truskawkowych ? - zapytałam z uśmiechem
- Nie chodzi o mnie, Mandy
- To o kogo ?
- O ciebie.
- Nie rozumiem, też jestem szczęśliwa.
- Mandy ja..
- Co ?
- Ja...
- Sam do cholery wykrztuś to z siebie !
- Ja go widziałam
- Kogo ?
- Jacka...
- Gdzie ?
- Mandy przyjechał do ciebie.
- Nie..
- Tak... Mandy on... zamówił ślub
- Co ? - poczułam, że moje serce zaraz wyskoczy mi z piersi
- Jak to ślub ?
- Byłam dziś w naszym Kościele, by ustalić ostatecznie przebieg jutrzejszej ceremonii. Akurat wchodziłam do kancelarii i zobaczyłam Jacka
- Może go z kimś pomyliłaś
- Nie, Mandy, poznał mnie.
- Rozmawiałaś z nim ?
- Dasz mi dokończyć?!
- Proszę...
- Najpierw uśmiechnął się do mnie delikatnie,potem ksiądz mnie poprosił, więc nie było okazji pogadać. Ale kiedy wychodziłam, on czekał na mnie przy klasztorze
- Co ? - pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Czekał na mnie i zaprosił mnie na kawę
- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś?!
- Nie krzycz, chłopaki usłyszą - uspokaja mnie, a ja czuję, że zaraz eksploduję.
-  Dobra poszliście na kawę i co ?
- Powiedział, że chciał ci zrobić niespodziankę i właśnie dogadał szczegóły waszego ślubu. Za dwa miesiące wychodzisz za mąż, skarbie. Gratuluję - odpowiedziała ponuro, a ja byłam w takim szoku, że zupełnie nie wiedziałam,co odpowiedzieć
- Jezu... ccccco ja mam teraz zrobić ? Skąd przyszedł mu do głowy ten pomysł ? Ostatnio się pokłóciliśmy, a ja nie odbieram od niego telefonu od tygodnia
- Wytłumaczył sobie,że ktoś po prostu ukradł ci fona
- Boże - skuliłam się i przymknęłam zmęczone oczy.
- Nie płacz , Mandy.... - przytuliła mnie głaszcząc moje włosy. - Już już, przecież ci pomogę, skarbie noo
- Jak ? Jak mi pomożesz ?
- Chciał się z tobą zobaczyć, ale wymyśliłam, że jesteś teraz w spa i będziesz dopiero jutro
- Dzięki, ale... To znaczy, że będzie na ślubie ?
- Na to wygląda
- Czyli ten dzień nastąpił...
- Jaki dzień ?
- Dzień, w którym złamię mu serce.... - powiedziałam ścierając z policzka ostatnią łzę. Wybacz Jack... błagam cię, wybacz!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej hej! :D Baaardzo was przepraszam, ale niestety nie miałam dostępu do neta przez kilka dni i nie mogłam nic dodać :c Ja to mam szczęście ehh :(
Ale za to dziś jest kolejna część Zayna ! Liczę na wasze komentarze, misie :**
Podzielcie się swoją opinią!
Kocham was i do następnego ! :*

6 komentarzy:

  1. Wow! To się porobiło... Ciekawe co Mandy teraz zrobi, mam nadzieję, że nie będzie miała zbyt dużych wyrzutów sumienia ;) Najważniejsze, że jest znowu z Zayn'em i jest szczęśliwa. W ogóle oni są tacy słodcy razem <3 Jestem mega ciekawa tej rozmowy Mandy z doktorkiem i oczywiście ślubu Li i Sam ;)
    Bardzo dziękuję, że dodałaś rozdział właśnie z Zenkiem :*
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)
    Buziaki i do następnego xx
    P.S. Szczęśliwego Nowego Roku ;*
    Doma

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooow, super ze dodałas rozdział :D Biedna Mandy, mam nadzieje ze szybko sie wszystko ułoży i bedzie szczęśliwa z Zaynem. Obys szybko dodała nowy rozdział
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne ! :D Kocham to !!!! Jesteś najlepsza ! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie, cieszę się, że to wstawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie, cieszę się, że to wstawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudne jak zwykle ! Kocham i mam nadzieje ,ze wstawisz dziś nexta ;**
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń