piątek, 19 lutego 2016

Imagin Liam cz.3


Rozmowa z Nicole przeciągnęła się do późnych godzin wieczornych i muszę przyznać sama przed sobą, że poczułam się nieco lepiej. Nigdy nie miałam przyjaciół, którym mogłabym się zwierzyć ze swoich problemów,  a dziewczyna ewidentnie zainteresowała się moim losem. Pytanie tylko, dlaczego ? Chce poznać wszystkie moje słabości, których jest tyle, ile liter ma "The Complete Miss Marple" Agathy Christie i nie, nie przesadzam! Nie potrafiłam zaufać jej i od tak wierzyć w to, że ona naprawdę w jakiś sposób mnie lubi i próbuje zrozumieć. Ja do końca świata i o jeden dzień dłużej będę sama! Dlaczego ? Bo jestem beznadziejna ! Jestem nikim ! Ani ładna, ani zabawna, ani jakoś specjalnie inteligenta czy też utalentowana. Potrafiłam tylko bazgrać coś na kartkach papieru, by zaraz potem zgnieść to w swoich dłoniach, by odreagować złość i frustrację. Taka o to jest Riley Trinket proszę państwa. Szara myszka siedząca w kącie starająca się przymykać oczy na jakiekolwiek piękno wokół niej. Świat jest dla niej zamknięty, ludzie są dla niej zamknięci. Po co żyje ? Co mnie trzyma przy życiu ? Strach i brak odwagi na to, by podjąć tak drastyczne kroki. W końcu gdyby mnie nie było, nie byłoby się z kogo naśmiewać, na kogo wrzeszczeć i kim pomiatać. Taka moja rola w tym "Cudownym magicznym świecie " jak to mawia Nicole. Laska ma 17 lat i ciągle żyje marzeniami. Jakby była pięcioletnią dziewczynką! Kiedy ta bidulka w końcu zrozumie, że świat jest do dupy?! Taka jest prawda i nigdy zdania nie zmienię, choćby przyjechała do mnie sama Królowa Elżbieta, nadal będę sądzić, że świat to zmaterializowane cierpienie, z którym osoby mojego pokroju muszą się mierzyć przez całą swoją drogę. A los w moim przypadku łaskawy nie jest i nigdy już nie będzie ! Nie wiem, dlaczego postawił na mojej drodze Nicole, ale zapewne dlatego, by po raz kolejny ze mnie zakpić.



Leżałam na trawie tępo wpatrując się w niebo... Ludzie typu Nicole pewnie zaczęliby się zachwycać, pięknymi śnieżnobiałymi chmurami,zza których wychodzą pojedyncze promyki żarzącego się słońca... natomiast ja, Riley Trinket uważam, że jest totalnie za gorąco i parno, by cokolwiek innego robić niż siedzieć na tej brudnej trawie i wpatrywać się w to nudne, oślepiające słońce. Taka jest o to między nami subtelna różnica.  Przymknęłam zmęczone powieki, równomiernie oddychając. Rzadko zdarzają się takie chwile, bym została sama w domu, bo moja kochana rodzinka zabrała moją młodszą siostrę Bellę do zoo i dzięki temu oszczędzili mi dziś zbędnych komentarzy typu wyglądasz jak czarna wdowa czy też ukochany przez Mirindę Frankenstein. Miałam spokój i mogłam się nim cieszyć przez najbliższe 4 godziny. A potem ? Potem wszystko wróci do normy. Znowu będą gosposią własnego ojca i opiekunką dwuletniej siostry. Tak o to wygląda moje sielankowe życie. Nic tylko płakać. U mnie problem wyglądał tak, że ja już łez nie miałam, po prostu. Wypłakiwałam je litrami przez całe dwa lata. Dziś nawet nie mam na to sił.

-Hej Riley !!!! - usłyszałam znajomy głos. No tak... przecież mieszkamy z rodziną Paynów płot w płot. Odwróciłam głowę ku ogrodzeniu i pomachałam na odwal się chłopakowi, który najwyraźniej kosił trawę. - Relaks ?
- Właśnie tak - odpowiedziałam decydując się podejść do ogrodzenia, by nie musieć krzyczeć na całe gardło, bo rzecz jasna wiedziałam, że nasz dialog nie skończy się tak raptownie znając gadulstwo jego siostry . A to podobno cecha, którą dziedziczy się z pokolenia na pokolenie.
- Co tam ? - zapytał jak gdybyśmy się znali całe życie. To było w nich niezwykłe. Tak łatwo potrafili zaufać ludziom, tak  łatwo łapali z nimi kontakt. Nie to, co ja... wiecznie sama, zagubiona, starająca się być silna i udająca, że mam w dupie to, co inni o mnie sądzą. A to boli... każda opinia skierowana w moją stronę boli i nigdy nie przestanie.
- Po staremu - wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się nieśmiało
- W końcu wolna chata - zaśmiał się wskazując na pusty podjazd, na którym zazwyczaj stało dziecko mojego ojca - czarne ferrari, które kochał o wiele bardziej niż mnie ! I nie! Nie przesadzam !!
- Szkoda, że nie na zawsze... - westchnęłam, na co on przypatrzył mi się uważnie i po chwili ciszy, jaka zapanowała między nami dodał
- Przesadzasz Riley, nie są wcale tacy źli. Masz fajną rodzinę.
- Liam nie znasz ich i proszę cię nie wmawiaj mi, że sielanka rodzinna jest widziana w tym pustym, chłodnym domu!
- Może powinnaś w końcu patrzeć na życie pozytywnie ? Życie to wzloty i upadki . A nie same upadki. Żeby być w pełni szczęśliwą musisz dać coś z siebie dla innych. Jesteś naprawdę fajną dziewczyną i marnujesz się. Samotność cię męczy i wręcz krzyczysz o pomoc. - powiedział patrząc mi prosto w oczy, na co ja od razu spuściłam wzrok. Czy to możliwe, żeby aż tak było to widać ? Czy Liam jest jakimś tajnym psychiatrą ? Nie, to bez sensu.... "Riley! On nie ma racji!" - krzyczała moja podświadomość
- Nie rozumiesz! - broniłam się jak mogłam, co swoją drogą było żenujące. Z resztą ja w ogóle jestem chodzącą żenadą roku XXXXXXXX...  W pewnym momencie usłyszałam drżenie swego głosu, które mnie zdradziło. Ukazało moją bezbronność i fakt, że w głębi duszy naprawdę marzę o poznaniu człowieka, dla którego to właśnie ja będę najważniejsza, który  będzie się cieszył na mój widok, który będzie zawsze blisko mnie i nie pozwoli mi na smutek i łzy. Ale marzenia są tylko marzeniami i nimi pozostaną, a ja nigdy nie będę mieć bliskich! Bo jestem totalnie aspołeczną nudziarą, szarą myszką niezauważaną przez ludzi. Jakbym była niewidzialna. A ta mała cząstka mnie, dawnej mnie krzyczy i błaga, by ją w końcu wypuszczono z labiryntu, z jakiego składa się moje ciało. Jestem wrakiem człowieka i to na własne życzenie. Jestem za słaba, by kogoś mieć, za słaba, by po tym wszystkim, co mnie spotkało podnieść się i iść dalej z uniesioną głową.
 Nie potrafię ! Po prostu nie potrafię.
-Riley? Riley ! - krzyknął, na co w końcu się ocknęłam i zdecydowałam spojrzeć w jego oczy, które swoją drogą były naprawdę ładne. Duże, brązowe, pełne radosnych iskierek... piękne,  zupełnie inne niż moje - smutne i przepełnione nienawiścią do całego świata. Odnalazłam w nich coś dziwnego... taką jakby wiarę ? Tak, to dobra nazwa. Wiarę we mnie i w słowa, które do mnie skierował. Sama nie wiem, dlaczego, ale ten wzrok dodał mi trochę otuchy, co było naprawdę dziwne. - Robimy jutro imprezę z Nicole, wpadniesz.  - zapytał, albo raczej stwierdził fakt, że się pojawię.
-Ech... dzięki Liam, ale... -szukałam w głowie jakiejś wymówki, ale przez ten jego wzrok, od którego trudno było mi się oderwać za nic nie mogłam jej znaleźć.
- Ale nie ma żadnego ale, Riley. Widzimy się jutro o 15, a jak się nie zjawisz, to zaciągnę cię tam siłą. - powiedział uśmiechając się i wystawiając ku mnie oskarżycielsko palec.
- Zepsuję wam tylko...
- Niczego nie zepsujesz- przerwał mi w połowie zdania. - Riley, musisz w końcu zacząć przebywać wśród ludzi, rozerwać się i zacząć myśleć jak nastolatka, a nie zakonnica z 40-letnim stażem.
- Dzięki - fuknęłam przewracając oczami i odwróciłam się od niego i spokojnym krokiem maszerowałam ku domu, gdy nagle poczułam czyjś uścisk na moim ramieniu.
- Riley przepraszam - jedyną rzeczą, na którą zwróciłam uwagę były jego hipnotyzujące oczy, które wyrażały zakłopotanie
- Zawsze przeskakujesz przez płot do sąsiadów ? Wiesz, że to jest wtargnięcie na czyjąś posesję i za to grozi  grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 1 roku ? - wyrecytowałam z pamięci, co nie było dla mnie problemem z racji takiej, że kochałam wos od zawsze i kodeks karny przeczytałam co najmniej 3 razy, by znaleźć w nim coś na Mirindę, tak wiem.... głupie, ale cóż poradzić.. głupia myślałam, że obelgi, które kieruje w moją stronę podlegają bardzo surowej karze, która sprawiłaby, że nie musiałabym oglądać jej gęby przez najbliższe 20 lat.
- Wow, adwokatka się znalazła, no brawo - zaśmiał się i zaklaskał demonstracyjnie dłońmi. Ten koleś zaczyna działać mi na nerwy, poważnie.
- Liam daj mi spokój
- Przepraszam no, nie chciałem cię urazić, nie to miałem na celu.
- Wkurzasz mnie!
- Nie czuje się wyróżniony! Wszyscy cię wkurzają - wzruszył ramionami i wystawił mi język. Czy on właśnie sobie ze mnie żartuje i próbuje wyprowadzić mnie z równowagi ? W co on gra ?
- Pieprz się, Payne ! - krzyknęłam i weszłam do domu trzaskając drzwiami i zamykając się na klucz, by nie mógł wejść. O nie, mój drogi, nie ze mną takie numerki ! - powiedziałam sama do siebie i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Otwierając drzwi zamarłam. Co tu do jasnej cholery się dzieje ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej Kochani ! Noo Liaś już gotowy i jestem bardzo ciekawa waszych opinii, bo jednak ta opowieść różni się od reszty. Podoba wam się  ? Jestem mega ciekawa! :D Komentujcie ! :***

7 komentarzy:

  1. Super kochana! Nooo, akcja się rozkręca. Boże, jak Ty to robisz? Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Na samym początku przepraszam, że nie komentowałam ostatnich imaginów, ale miałam mega słaby internet i komentarze nie chciały się dodawać :( Na szczęście już jest ok i tradycyjnie będę wyrażać swoją opinię haha ;)
    Ten imagin jest naprawdę super, bardzo ciekawy i tak jak wspomniałaś inny od reszty. Jestem ciekawa co będzie działo się dalej i jak będą wyglądać dalsze relacje Riley i Li ;)
    Bardzo dziękuję za rozdział tego imagina i czekam na kolejne, nie chcę naciskać i nic sugerować, ale byłoby bosko gdyby za tydzień pojawił się Zenek ;D
    Ściskam mocno i do następnego xx
    Doma

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurwa idealny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Moja najlepsza przyjaciółka poleciła mi Twój blog. Szczerze mówiąc byłam sceptycznie nastawiona do jej zachwytów, czytała na okrągło każdą twoją pracę i mi spoilerowała. Twierdziłam, że to niemożliwe, by aż tak się w to wkręcić. I właśnie dziś, z nudów postanowiłam tu zajrzeć i muszę Ci powiedzieć, że jesteś niezwykła ! Piszesz naprawdę dojrzale i podoba mi się Twój styl. Masz mnóstwo rewelacyjnych pomysłów ( mówię to czytając dopiero drugi imagin wychodzący z twojej ręki ) Chyba dziś zerwę noc i nadrobię wszelkie zaległości so... dzięki :P
    A tak na poważnie : nigdy, ale to prze nigdy nie kończ pisać ! Brawo brawo brawo brawo brawo! :*****
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  5. To jeden z moich ulubionych, wiesz czemu ? Dokładnie oddaje to, co obecnie czuję. ;-; Smutne, ale prawdziwe, co prawda, nie mam aż tak przesrane jak Riley, ale mogłabym się z nią zidentyfikować, jest bliska mojemu sercu i doskonale ją rozumiem. Mam do ciebie prośbę : żebyś w tym opowiadaniu pokazała, że jednak da się mieć przyjaciół i być lubianym przez kogokolwiek. Wiem, że uwielbiasz happy-endy, więc liczę i tym razem na pozytywne zakończenie. Bardzo dziękuję Ci za to, że po prostu jesteś, że piszesz w tak poruszający i niezwykły sposób. Gdyby się po kilku latach okazało, że jesteś jakąś sławną pisarką, wcale bym się nie zdziwiła. Bardzo chciałabym Cię kiedyś poznać. Masz niesamowitą wrażliwość i potrafisz w swoich imaginach poruszać bardzo ważne kwestie, pokazujesz, jak twoje bohaterki radzą sobie z różnymi problemami.Jesteś najlepsza !
    ~Aga~

    OdpowiedzUsuń