piątek, 3 lutego 2017

Imagin Zayn cz.54

Bezpośrednio po przyjściu Paynów do domu i krótkiej rozmowie o niczym, postanowiliśmy wracać do domu.  Mandy stanęła przy drzwiach od strony kierowcy, spoglądając na mnie wyczekująco. Zmarszczyłem nos, widząc jej wyciągniętą dłoń, domagającą się kluczy. Posłałem jej pytające spojrzenie, udając zdziwienie, ale tak naprawdę doskonale wiedziałem, że Mandy wiedziała o mojej mini libacji. Skąd ? Nie mam pojęcia. Moje przypuszczenia potwierdziły jej słowa
- Nikotyna i Whisky, niezłe połączenie, zwłaszcza tuż przed jazdą autem. - powiedziała z frustracją w głosie. - Jak możesz być taki nieodpowiedzialny ? Co by było,gdybyś stracił panowanie nad kierownicą ?! Zayn, czas dorosnąć, za niedługo zostaniesz ojcem. Tak tylko mówię! - Nie chcąc wchodzić z nią w tę dyskusję, pokiwałem tylko potulnie głową, podając je klucze do mojego Ferrari.
- Przepraszam. - powiedziałem po kilkunastu minutach męczącej mnie ciszy.
- W porządku. - odparła, nie spuszczając wzroku z autostrady.
- Mandy, proszę cię.
- Po prostu się o ciebie martwię, ok ? Nie rób tak więcej. - powiedziała stanowczo. Po chwili głośno westchnęła. - Myślisz, że twoja mama ciągle u nas jest ?
- Pewnie tak, ale ja naprawdę nie mam siły na rozmowę z nią o tym dupku.
- Alex nie jest dupkiem.
- Jest !
- Podaj mi choć jeden argument za, a przyznam ci rację. - powiedziała, decydując się na mnie spojrzeć.  Szukałem racjonalnego powodu, dlaczego tak bardzo go nienawidzę, ale chyba za długo się zastanawiałem. - Uważasz go za dupka, bo kocha twoją mamę ? - zapytała Man z wyczuwalnym zrozumieniem w głosie.
- Ojciec też ją kocha. Na swój sposób. - podrapałem się nerwowo po karku.
- Przeczysz sam sobie, Zayn. Nie sposób cię ogarnąć. - westchnęła.
- Co z tym zrobimy ? - zapytałem, ignorując jej wcześniejszą uwagę.
- Muszę pogadać z Trish, ale sama, jasne? Będziesz grzecznie siedział na górze i nam nie przeszkadzał.
- Niby czemu ? To moja matka.
- Bo takie sprawy trzeba załatwić spokojnie, bez awantur i przede wszystkim na trzeźwo !  - przewróciłem oczami, doskonale wiedząc, że nie mam absolutnie żadnego wpływu na jej decyzję. Bez sensu się kłócić. ( Nie, ja wcale nie jestem pantoflarzem, tak  w razie wątpliwości. Po prostu zgadzam się ze zdaniem mojej kobiety, a to zupełnie co innego. )
- Ok. - odparłem zdawkowo. opierając się wygodnie na siedzeniu.

Dojechaliśmy po jakiś 20 minutach, tak jak podejrzewaliśmy, mama czekała na nas zaniepokojona moim nagłym i gwałtownym wyjściem. Posłałem jej lekki, przepraszający uśmiech i od razu udałem się na górę, zostawiając kobiety same.

*Perspektywa Mandy*
-Napijesz się herbaty ?  - zapytałam, wstawiając czajnik na gaz.
- Chętnie. - odparła, uśmiechając się smutno. - Ty też uważasz, że źle zrobiłam ?
- Nie chcę cię oceniać na podstawie opinii Zayna skażonej jadem. - powiedziałam, siadając naprzeciwko niej.
- Dawno nie widziałam go tak rozdrażnionego, mimo iż robił wszystko, by z tym walczyć.
- On po prostu nie lubi zmian. Ciężko mu jest pogodzić się z tym, że odchodzisz. W głębi serca, nie wiedzieć czemu, on identyfikuje się z  zachowaniem ojca i ubzdurał sobie, że skoro ty go zostawiłaś, to ja także to zrobię. Musisz dać mu czas, ale tylko pod jednym warunkiem. Naprawdę tego właśnie chcesz ?
- Jesteś młoda i masz mnóstwo siły do walki. Do tego masz naprawdę mocny charakter. Ciężko cię złamać mimo twojej wrażliwości. Ja jestem zupełnie inna. Straciłam chęć i siły do walki o coś, co sypie się od bardzo dawna. Kocham Alexa i czuję, że robię dobrze.
- Nawet jeśli będzie to kosztem zdrowia Yasera ?
- Nie mogę winić się za to, co robi ze swoim życiem. To jego prywatna sprawa. - powiedziała, chcąc zabrzmieć obojętnie, ale doskonale wiedziałam, że nieco się zawahała.
- Naprawdę tak sądzisz ?
- Man, podjęłam decyzję.
- Wobec tego przyszłaś tu po to, żeby otrzymać od nas błogosławieństwo ?
- Nie... chciałam po prostu, żebyście wiedzieli.
- Zastanów się, czy naprawdę tego chcesz.
- Yaser to przeszłość.
- Chcesz zbudować związek na czyimś nieszczęściu ?
- Mandy ja jestem nieszczęśliwa od ponad 20 lat. - odparła z rozżaleniem. - Naprawdę nic mi się od życia nie należy ? Nie mam prawa być prawdziwie kochana i adorowana ?
- Dobrze wiesz, że on cię kocha. To, że ciężko mu to okazać, nie znaczy, że jest wobec ciebie obojętny. Jego stan ewidentnie to potwierdza.
- Brakuje mu po prostu służącej na pełen etat.
- Nie jest tak. Nie bądź niesprawiedliwa.
- Ty też jesteś po jego stronie ?
- Nie. Kocham cię jak własną matkę i nie chcę żebyś zrobiła głupstwo. Po prostu przemyśl, czy warto i czy nie będziesz mieć wyrzutów sumienia z powodu Yasera.
- On nigdy nie miał wyrzutów sumienia z mojego powodu.
- Życie to nie talion. "Oko za oko ząb za ząb" - te czasy już dawno minęły.
- Mandy!
- Po prostu to przemyśl, ok ? Najbardziej na świecie pragnę, żebyś była szczęśliwa, bo zasługujesz na to jak nikt inny. Tylko nie podejmuj tak ważnej decyzji pod wpływem chwili. To może cię zgubić.- powiedziałam spokojnie, sama nie wiedząc jakie przyjmuję stanowisko wobec tej sytuacji. Z jednej strony Alex jest cudowny i jest w stanie dać jej wszystko, czego będzie potrzebowała. Jednakże stan Yasera się pogarsza. Obawiam się, że to może się źle skończyć, a on na to nie zasługuje. Każdy ma prawo dostać drugą szansę, mimo, że było ich wcześniej naprawdę wiele. Wiem jedno : nie potrafię zrozumieć, jak można zostawić osobę, z którą spędziło się grubo ponad 20 lat. I to jeszcze z prędkością światła. Zobaczyła Alexa i kilka dni potem już u niego mieszkała, To naprawdę nie było fair wobec jej przeszłości. -  Pewna mądra i znana nam obu osoba powiedziała mi kiedyś, że prawdziwa miłość to nie banalne, łzawe  romansidło tylko wspólna często kręta droga przez całe życie. Wspólna walka z przeciwnościami losu. Jesteś w stanie przypomnieć sobie kto kiedyś mi to wspomniał ? - zapytałam, przytaczając jej własne niegdyś słowa. Spuściła wzrok.
- Ciągle się kłócimy, zupełnie nie ma dla mnie czasu i traktuje mnie jak służącą. Jak mam o to walczyć ? Jesteś jeszcze taka młoda... nie wiesz, czym jest rutyna, brak namiętności, obojętność. To wszystko przychodzi z czasem.
- Nie sądzę. - przerwałam, zaciskając zęby.
- Nie odnoś tego do swojego związku, Man. Takie rzeczy zdarzają się wielu małżeństwom.
- Co nie znaczy, że powinno się poddawać bez walki. - powiedziałam stanowczo, upijając łyk gorzkiej herbaty. Ohyda.
- Walczyłam całe życie! Przegrałam, rozumiesz ?!
- Może coś się między wami zmieni na lepsze ?Dajcie sobie czas, proszę. - jęknęłam rozpaczliwie.
- Nie mogę spodziewać się żadnych zmian, jeśli wiem, że on się nigdy nie zmieni, Mandy! Przerabiałam to tyle razy. Po prostu czuję się zmęczona tym wszystkim.
- A jeśli stanie mu się coś złego ? Nie zagłuszysz wyrzutów sumienia i wtedy też nie będziesz mogła żyć beztrosko i szczęśliwie! Proszę cię, przemyśl to. Obiecaj.
- Nie wiem, co sobie myślałam. Wy , młodzi niczego nie rozumiecie, bo nie macie takiego doświadczenia.
- Może i nie żyję na tym świecie pół wieku, ale  doskonale wiem, czym jest walka o miłość, Trish. Nie zaprzeczaj!
- Uważasz, że powinnam zostawić to cudowne życie z Alexem, żeby wrócić do męża, który traktuje mnie jak gosposię? Słyszysz, jak to irracjonalnie brzmi?
- Decyzja należy do ciebie. - powiedziałam, wstając z kanapy. Poczułam niekomfortowy ból w dolnej partii brzucha. Brawo Man, już chyba zapomniałaś, że jesteś w ciąży i nie powinnaś się przemęczać! A kogo to obchodzi !? Taka ze mnie marna królowa serc. Syknęłam z bólu, lekko się zginając.
- Mandy, dobrze się czujesz ? - usłyszałam spanikowany głos Trish, która po chwili trzymała mnie za ramię ze zmartwionym wyrazem twarzy.
- Dziecko po prostu mi o sobie przypomina. - powiedziałam uspokajająco, starając się nie panikować bez powodu.
- Ale ze mnie egoistka, powinnaś na siebie uważać. Usiądź. - rozkazała, wlewając do szklanki wodę. Powoli ją sączyłam, oddychając głęboko.
- Nie martw się, Wszystko ok. Nie ma potrzeby robić tyle zachodu o nic. - uśmiechnęłam się pocieszająco
- Musisz na siebie uważać. Mam nadzieję, że Zayn o ciebie dba.
- Poświęca nam wystarczająco dużo uwagi. Swoją drogą, w życiu nie pomyślałabym, że aż tak się w to wkręci. Dajesz wiarę, że wczoraj przyszedł z siatkami wypchanymi po brzegi śpioszkami w różnych kolorach, maskotkami, kolekcją smoczków z Spongeboba, i zestawem butelek z Hello Kitty. - powiedziałam, na co obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Ciekawe, co zrobi, gdy urodzi się chłopczyk, bo jakoś nie widzę samca alfa sączącego mleko z butelki w Hello Kitty.
- Wymienię na Żółwie Ninja. - do kuchni wszedł Zayn z krzywym uśmieszkiem. - Nie ma to jak o północy obgadywać biednego Zayna, co ? - powiedział z sarkazmem, kręcąc z rozbawieniem głową.
- Już północ ? Ale się zasiedziałam. Alex pewnie będzie się mart.. -zająknęła się,widząc rozwścieczony wzrok Zayna. - Tak.. pójdę już. Dobranoc dzieciaki.
- Dobranoc. - odpowiedziałam, wychodząc za nią, by zamknąć drzwi. - Nie martw się, przejdzie mu.-szepnęłam, na co uśmiechnęła się smutno.
- Trzymajcie się.
- Pa, pa babciu. - zamknęłam ostrożnie drzwi, zupełnie zapominając o bólu brzucha. Podeszłam do Zayna, siadając mu na kolanach, na co uśmiechnął się zadziornie.
- Nie powinnaś tego robić. - mruknął seksownie, na co przewróciłam oczami.
- Niby czemu ? - uśmiechnęłam się słodko, wplatając dłonie  w jego włosy.
- To będzie miało dość widoczne skutki. - powiedział uśmiechając się znacząco.
- Jakoś to przeżyjesz. - ziewnęłam wtulając się w niego szczelniej.
- Królewna zmęczona ?
- Baaardzo. - jęknęłam, czując jak Zayn podnosi się razem ze mną z kanapy i udaje się na górę. Wtuliłam twarz w zagłębienie jego szyi, rozkoszując się tak dobrze znanym mi zapachem. Dlaczego on nawet w nocy jest tak mega pociągający? Niech to szlag !
- Kocham cię. - szepnęłam, oddając się do krainy Morfeusza.

11:30 i dzwonek do drzwi. Dlaczego ? Zaspana odwróciłam się w stronę Zayna, który niechętnie podniósł się z łóżka i założywszy swoje szare dresy poszedł spławić tego kogoś w jak najbardziej kulturalny sposób. Jest niedziela do cholery. Jestem w ciąży i potrzebuję snu! Dużo, dużo snu.
- Witaj Zayn. - usłyszałam wesoły głos Trish, na co ściągnęłam brwi z konsternacją. Jeszcze wczoraj była rozgoryczona i choć próbowała to ukryć wściekła za to iż nie wspieramy ją w tej życiowej decyzji.
- Co tu robisz ? - zapytał i dam sobie głowę uciąć, że przekręcił oczami. Niedziela to dla niego dzień relaksu, kiedy najczęściej nic nie robimy tylko leżymy w łóżku i kochamy się do znużenia. Chociaż odkąd jestem w ciąży zmieniliśmy trochę nasze niedzielne plany. Zarzuciłam na siebie kratkowaną koszulę Zayna i zaciekawiona niespodziewaną wizytą Trish zeszłam na dół.
- Witaj skarbie, jak się czujemy ? - zapytała uśmiechając się i dotykając dłońmi mojego policzka.
- Mamo... ty coś ćpałaś ? - zapytał Zayn, obejmując mnie ramieniem i przyglądając się jej uważnie.
- Bardzo śmieszne, synu. Usiądziemy ? - zaproponowała. - Muszę was o czymś poinformować. - spojrzała na nas wyczekująco robiąc przy tym dramatyczną pauzę w swojej wypowiedzi. - Rozmyślałam nad tym całą noc i doszłam do wniosku, że potrzebujecie mojej pomocy. Mandy w ogóle o siebie nie dba i stąd te bolesne skurcze. Urodziłam już  4 dzieci i doskonale wiem, jak powinno się traktować kobietę w ciąży, dlatego postanowiłam, że się do was przeprowadzę dopóki dziecko się nie urodzi i będę wam pomagać.
- Wykluczone. - powiedział stanowczo Zayn. - Radzimy sobie doskonale. Nie potrzebujemy żadnej pomocy.
- Tak ? Powiedz mi synku, ile godzin dziennie spędzasz w firmie ? - syknęła, zaciskając zęby.
- Czy to istotne ? Mandy doskonale wie, że wystarczy jeden telefon i wracam do domu. Radzimy sobie.
- Posłuchajcie, ja to sobie naprawdę wszystko przemyślałam. Mandy i dziecko  potrzebują opieki.
- To wynajmę jej opiekunkę! Nie ma mowy, żebyś się tu przeprowadziła z tym palantem !!
- Zayn ! - walnęłam go z całej siły w ramię, odzywając się po raz pierwszy w tej rozmowie.
- Ale kto powiedział, że Alex też się tu przeprowadzi ?
- Nic z tego nie rozumiem. Wczoraj oznajmiłaś mi, że jesteś w nim śmiertelnie zakochana a dziś go zostawiasz ?
- On jest bardzo wyrozumiałym facetem, synu. - powiedziała, broniąc mężczyzny.
- Wzór cnót.
- Uważam... -spojrzałam na Zayna i posłałam mu uspokajający uśmiech. - że to świetny pomysł. Naprawdę bardzo ci dziękuję, że o tym pomyślałaś, Trish.
- Co ? Kochanie...
- Zayn, dziecko jest w tej chwili najważniejsze.
- Świetnie... - mruknął, wiedząc, że nie ma z nami nic do negocjacji.
- Świetnie ! -  Trish zaklaskała w ręce przytulając mnie mocno do siebie.
- Dzięki Trish. - szepnęłam, wtulając się w jej matczyne ramiona.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo ! :D W końcu mam ferie i siedzę przy laptopie godzinami, pisząc kolejne rozdziały. Mam nadzieję, że ten przypadnie Wam do gustu. Jak myślicie, czy to dobry pomysł, żeby Trish przeprowadziła się do Zandy ? Zero prywatności... naprawdę nie wiem, jak Zayn to przeżyje hehe
No nic... zobaczymy.
Pozdrawiam Was gorąco i do następnego ! :***

9 komentarzy:

  1. No poprostu brak słów, z rozdziału na rozdział jesteś coraz lepsza ����kocham czytać to opowiadanie ����.Czekam zniecierpliwością na kolejny rozdział.A co do przeprowadzki Trish to jestem jakoś negatywnie nastawiona��.Oczywiście zrobisz jak uważasz i niezależnie jak postąpisz to i tak będe czytać te FF bo jest ŚWIETNE ����������

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha no to Zenek ma przerąbane :D Mam nadzieję, że Trish i ciężarna Man nie dadzą mu mocno w kość i biedaczek to przetrwa ;D Już ostatnio chyba to pisałam, ale szkoda mi Yasera, chcę szczęścia Trish i wiem, że on nie zachowywał się jak idealny mąż, ale mimo wszystko byłoby fajnie gdyby ich małżeństwo udało się uratować albo, żeby chociaż rozstali się tak, żeby nikt nie ucierpiał... Kurcze oby te bóle Mandy to nie było nic poważnego, mam nadzieję, że maluchowi nic się nie stanie :( Te śpioszki, butelki itd. kupowane przez Zayna >>>>>>>>
    Dziękuję za rozdział i życzę Ci mega udanych ferii ;*
    Buziaki i do następnego xx
    Doma

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeeej w końcu rozdział! ^^ Piękny jest jak zawsze, uwielbiam te romantyczne wątki Zandy <3 Ale wprowadzenie się Trish jest chyba złym pomysłem, no nie wiem ;<<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się zrobić to tak ,żeby Was do tego przekonać :-D będzie zabawnie ;-) :-P

      Usuń
  4. Supcio, czekam na kolejny ��

    OdpowiedzUsuń
  5. O Boże już niemogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana kiedy rozdzialik ? ��

    OdpowiedzUsuń
  7. Koleżanko, troszkę się zapominasz, aż odechciało się czytać a szkoda bo było super i kocham to opowiadanie </3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wybaczcie kochani , przez tydzień byłam odcięta od świata rozdział jest juz gotowy i będzie jeszcze w tym tygodniu, obiecuję ! Może jeszcze dziś ! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń