czwartek, 24 lipca 2014

Imagin Harry


Cześć! Mam na imię Margaret i obecnie mam 18 lat. Jestem szczęśliwą nastolatką, ale nie zawsze tak było. Do 16 roku życia wychowywałam się w domu dziecka. Nie znam moich biologicznych rodziców. Oddali mnie, jak miałam kilka miesięcy. Pamiętam, jak bardzo ich za to nienawidziłam , jednocześnie, jak bardzo pragnęłam ich spotkać, zobaczyć. W domu dziecka nie mogę powiedzieć, że było koszmarnie. Moja opiekunka , Pani Pauline była naprawdę świetną osobą. Była dla mnie jak matka. Wiedziałam ,że zawsze mogę na niej polegać . Miałam również bardzo bliskiego mi przyjaciela, Harry’ego. Byliśmy ze sobą bardzo blisko. Był moim chłopakiem, kochałam go. Zawsze mogłam na niego liczyć. Do czasu, kiedy dowiedziałam się, że zostaje adoptowana. Nowi rodzice wydawali mi się wówczas niepotrzebni. Byłam szczęśliwa z Harry’m, mieliśmy plany na przyszłość, ale wiadomo, każdy , kto wychowywał się w domu dziecka marzył, by ktoś go pokochał i się nim zaopiekował. Moi rodzice adopcyjni pochodzili z Irlandii, co oznaczało, że z Harry’m nie będziemy się prawie w cale widywać. Nadszedł dzień pożegnania . Moi rodzice czekali na mnie w samochodzie. Ja ze wszystkimi się pożegnałam. Z Harry’m również.
- Nie chcę Cię zostawiać – mówiłam przez łzy
- Margii , zawsze będziesz moja, obiecuję Ci,że nigdy Cię nie zostawię , nie płacz, proszę Cię – otarł moje łzy.
- Ale ja chcę zostać z Tobą.
- Margaret, masz rodziców, Twoje marzenie się spełniło, za 2 lata stąd wychodzę i wtedy na pewno będziemy razem, słyszysz?
- Tak, ale to takie niesprawiedliwe.
- Kocham Cię, mała , a teraz jedź już, rodzice czekają.
-Tak, rodzice… Kocham Cię, Harry.
- Żegnaj słońce – uśmiechnął się smutno, wiedziałam,że bardzo mu jest z tym wszystkim źle. Ale stało się, mam rodziców, musiałam wyjechać. Po wyjeździe do Irlandii cały czas próbowałam się skontaktować z Harry’m . On nie odbierał. To takie do niego niepodobne. Może znalazł sobie inną dziewczynę. W końcu związki na odległość , powiedzmy sobie szczerze nie mają sensu i szans na przetrwanie. Moja mama wielokrotnie mi tłumaczyła, że jestem młoda i jeszcze nieraz się zakocham. Swoją drogą , jest  naprawdę cudowną kobietą. Jest pediatrą, pomaga ludziom, a z kolei tata ma firmę produkującą buty sportowe. Widać było,że mieli kasę. Rozpieszczali mnie jak tylko mogli, na każdym kroku. Są naprawdę wspaniałymi ludźmi, ja jednak tak bardzo tęskniłam za Harry’m. On nie odzywał się przez tyle czasu. Minął rok. 365 przepłakanych nocy, milion myśli krążących wokół niego. Rodzice bardzo się o mnie martwili. Nie pozwolili mi jechać do Anglii i zobaczyć się z Harry’m , zastanawiało mnie, dlaczego. Tak bardzo mi go brakowało . Rodzice robili wszystko, bym o nim zapomniała, wakacje na Majorce. Najdroższa szkoła prywatna. Mnóstwo zajęć dodatkowych, balet, hiszpański, lekcje gry na pianinie , kursy fotograficzne, kółka teatralne, ale co z tego, jak ja i tak wiedziałam, że za pół roku będę pełnoletnia i wtedy pojadę tam i zawalczę o nas. Jak sobie obiecałam, tak też zrobiłam. Z dniem 24 lipca skończyłam 18 lat i wtedy spakowałam swoje rzeczy.
- Dziecko, co Ty wyprawiasz?- zapytała z troską mama.
- Wyjeżdżam do Anglii.
- Córeczko , po co Ci to ? Skarbie, ja nie chcę, żebyś przez niego płakała i cierpiała, jak go znajdziesz? On też ma 18 lat i na pewno już dawno sobie życie poukładał, nie rób głupstw.
- Mamo, jeśli się okaże, że masz rację , to wrócę. Pa – pocałowałam ją w policzek i wyszłam.
Teraz właśnie jadę samochodem do mojego dawnego domu, chcę porozmawiać z Panią Pauline , ona na pewno wie, co z Harry’m. Z mieszanymi uczuciami weszłam do środka. Niewiele się tu zmieniło. Dzieciaki bawiły się przed budynkiem, przyglądając mi się uważnie. Jeden chłopiec podbiegł do mnie i przytulił się do moich nóg
- Pani psyjechała po mnie? Zabieze mnie stąd Pani?  - zapytał z nadzieją  w oczach, a mnie serce stanęło w piersi.
- Kochanie, ja do Pani Pauline, ale mam pomysł , może się pobawimy , hmm?? – widziałam, jak bardzo go zawiodłam, wiedziałam, co czuje.
- Dobze, a ma Pani cukierki?
- Może coś się znajdzie – wyciągnęłam z torebki pudełko moich ulubionych landrynek .  – Proszę Cię bardzo i koniecznie podziel się z kolegami – pogłaskałam go po głowie.- oczywiście, dziękuję – chłopiec pobiegł do swoich kolegów.
- Margaret ?- dobiegł mnie znajomy głos
- Dzień dobry , Pani Pauline
- Dziecko, jak ty wydoroślałaś , ba dziecko, kobieto , ale z Ciebie piękna dziewczyna . I jak Ci się żyję w Irlandii ?
- Dobrze, rodzice bardzo się starają, ale..
- Tęsknisz za Harry’m
- Skąd Pani wie ?
- Dziecko, ja Cię znam odkąd tylko znalazłaś się w naszym domu.
- Co u niego słychać ? Pani musi wiedzieć.
- Zapraszam Cię do mojego gabinetu.
- Dziękuję.
- Więc, nie ukrywam ,że odkąd wyjechałaś, Harry miał depresję , nic nie jadł, do nikogo się nie odzywał. Siedział tylko w swoim pokoju patrząc w sufit .
- Pisałam do niego , dlaczego nie odpisywał?
- …
- Czy ma Pani z tym coś wspólnego ??!
- Spokojnie. Jak widziałam , w jakim stanie był Harry, zaprowadziłam go do psychologa, który poradził, że najlepiej będzie, jak on zapomni o Tobie, więc .. zabrałam mu telefon, jak spał, a on myślał, że mu ukradli.
- Jak to zapomni?!
- Margii, on był w Anglii, Ty  w Irlandii, szanse były  małe,że kiedykolwiek się jeszcze zobaczycie . Zrozum.
- Proszę ? Jak mogliście nam to zrobić ??! – nie mogłam opanować łez.
- Spokojnie, Margaret .
- Gdzie on teraz może być?
- Pracuje w kawiarni przy Forest Street.
- Dziękuję , a i dalej nie mogę uwierzyć, jak Pani mogła
- Wiem, żałuję teraz, to może pojedziemy tam razem ?
- Dobrze.
Wyszłyśmy z jej biura.
- A jak nazywa się ten chłopiec ?- zapytałam o mojego cukierkowego chłopczyka
- To Mike , jest tutaj od 2 miesięcy , jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym.
- Biedny, bardzo fajny chłopiec.
- Ojj tak, tak, jestem pewna, że ktoś go adoptuje , jest niesamowity.
- Musimy coś z tym zrobić
- hahahah nic się nie zmieniłaś
- A czy.. ma Pani jeszcze kontakt z Harry’m ?
-Rozmawiałam z nim jakieś 4 tygodnie temu.
- Acha – chwilę potem znalazłyśmy się na miejscu.
- Chcesz iść tam sama ?
- Tak, tak będzie lepiej.
Weszłam do środka i od razu zobaczyłam Go . Wysoki , przystojny chłopak . Jego piękne kręcone włosy były tak jak zawsze pamiętałam w nieładzie. Uwielbiałam się nimi bawić. Usiadłam przy ladzie i czekałam z szybko bijącym sercem na to, aż do mnie podejdzie . Byłam ciekawa, czy mnie pozna. Przefarbowałam moje włosy na blond i skróciłam na długość do obojczyków. A  naturalnie byłam szatynką z bardzo długimi włosami. Miałam nadzieję,że mnie pozna. Tok moich myśli przerwał Harry.
- Dzień dobry, co podaaa.. –zaniemówił
- Hej Harry – wiedziałam ,że mnie poznał. Widziałam to w jego oczach.
- Margaret ?? To Ty? Naprawdę?
- Tak, to ja,jaaaa musiałam tu przyjechać, Harry.
- Tak bardzo na to czekałem – na te słowa czekałam przez te 2 lata. Harry podbiegł do mnie  i przytulił mnie mocno do siebie. Było mi tak dobrze w jego ramionach.
- Ja tak bardzo za Tobą tęskniłam , nie było dnia, żebym o Tobie nie myślała. – rozpłakałam się, sama nie wiem dlaczego . On otarł moje łzy , podniósł moją brodę i szepnął : mówiłem Ci, że zawsze będę o Tobie pamiętał , kochanie.
- Kocham Cię
- Ja Ciebie bardziej – pocałował mnie. Pogłębialiśmy nasz pocałunek. Przeszkodziły nam brawa ludzi kupujących tu kawę.
- Już zawsze będziesz moja – szepnął przytulając mnie jeszcze mocniej.
- Na zawsze , powtórzyłam po moim ukochanym.
- Za niedługo kończę pracę, chciałbym z Tobą spędzić czas.
- Jasne, po to tu przyjechałam, o której kończysz ?
- o 16, czyli za pół godziny.
- Ok, to ja pojadę jeszcze z Panią Pauline do domu dziecka i tam się spotkamy, ok ?
- Ok, będę na pewno , ale teraz muszę wracać do pracy, papa- pocałował mnie w czoło.
- Papa!
- Wyszłam z kawiarni bardzo szczęśliwa. Nasze spotkanie było dokładnie takie, jakie sobie wyobrażałam. Boże, jak ja za nim tęskniłam.
- I jak , Margaret? - zapytała moja była wychowawczyni siedząca na miejscu pasażera.
- Dokładnie tak, jak chciałam, nawet Pani nie wie, jak bardzo brakowało mi jego dotyku, ogólnie jego samego.
- Rozumiem, a co będzie dalej ?
- Przeprowadzam się do Londynu.
- A co z Twoimi rodzicami ?
- Kocham ich i  jestem im wdzięczna za wszystko, ale mam już 18 lat i mam prawo wziąć życie w swoje ręce.
- Ale nie sądzisz, że Państwu Wiliams może być przykro , że ich zostawiasz i na stałe wyjeżdżasz do Anglii ?
- Jest jeszcze opcja, że zabiorę Harry'ego do Irlandii . Jedno jest pewne, on jest dla mnie najważniejszy i zrobimy wszystko, by być razem. Być razem bez względu na wszystko.
- Młodzi jesteście, zakochani, wszystko rozumiem, aczkolwiek uważam, że zachowasz się nie fair względem rodziców.
- Wiele im zawdzięczam, naprawdę nie chciałabym wybierać pomiędzy nimi , a Harry'm, ale jeśli będzie to konieczne, to chcę być z Harry'm.
- Twoje życie, dziecko. Dzięki za podwózkę.
- Ale ja idę z Panią - uśmiechnęłam się.
- Stęskniłaś się ??
- Ojj bardzo, a po za tym , ten chłopczyk.
- Mike ?
 -Tak, bardzo mi jest go żal. To taki słodki i uroczy chłopczyk. To takie niesprawiedliwe .
- Tak, mnie też jest go szkoda. Widzę, że on się tu męczy, dlatego zrobię wszystko, by oddać go w dobre ręce.
- Mhm , gdzie mogę go zobaczyć ?
- Pokój 6.
- Dzięki, pójdę do niego.
- Dobrze. On na pewno potrzebuje zainteresowania.
- Też tak myślę.
Szłam korytarzem i wspominałam. Przypomniałam sobie, że kiedyś na framudze okna wygrawerowaliśmy z Harry'm swoje imiona na pamiątkę. Wtedy obiecaliśmy sobie, że zawsze będziemy razem. Podeszłam do tego okna i faktycznie, nasze "dzieło" pozostało na oknie. Z uśmiechem się mu przyglądałam. Nagle ktoś położył rączkę na mojej dłoni . To był Mike.
- Cześć Mike - uśmiechnęłam się szeroko.
- A skąd Pani wie , jak mam na imię.
- Od Twojej wychowawczyni, mów mi Margaret , ok ?
- Ok, pobawisz się ze mną ? - zapytał z nadzieją w głosie .
- Jasne że tak , a w co lubisz się bawić ?
- Lubię rysować, lubię samochodziki no i lubię grać na komputerze z Chrisem .
- Chris to Twój kolega ?
- Tak, ale już pojutrze go nie będzie.
- Jak to ?
- Ma nową mamusię i tatusia. Wyjeżdża z nimi . Zostanę sam. Margaret?
- Tak?
- Myślisz, że ja tez będę miał kiedyś mamusię?- zapytał, a ja miałam łzy w oczach. Wiedziałam, co czuje, sama przez to przechodziłam.
- Jasne, aniołku. Jesteś uroczym chłopaczkiem. Wzorową partią na synka, nie martw się, obiecuję, że będziesz miał rodzinkę.
- Obiecujesz?
- Zrobię wszystko,  by tak było. To co? Organizujemy wyścigi samochodowe ?
- Tak! - chłopiec zaprowadził mnie do pokoju zabaw, gdzie wspólnie bawiliśmy się samochodami. Minęła godzina, a Harry'ego dalej nie było. To takie do niego niepodobne. Dałby mi znać... no tak , on nie ma mojego numeru. Rodzice kupili mi Iphone'a i mam nowy numer. Zastanawiałam się nad tym przez dłuższą chwilę.
- Margii? Oglądniesz ze mną bajkę ?
- Jasne, Mike - wzięłam go na kolana i włączyłam telewizor. Nagle poczułam czyjąś silną dłoń na moim ramieniu .
- Harry, jesteś . Już zaczynałam się martwić.
- Przepraszam, musiałem jeszcze coś ważnego załatwić. A Ty co robisz ??
- To jest Mike.
- Hej mały , jak się masz?- Harry zawsze miał dobre podejście do dzieci. Będzie na pewno świetnym ojcem.
- Dobrze, oglądam bajkę, oglądniesz z nami ?
- Bardzo chętnie.
Tak więc wieczór spędziliśmy na oglądaniu bajek z Mike'm. Po 20 mały zasnął. Położyliśmy go spać i wyszliśmy z budynku.
-Fajny chłopak. Dlaczego się tu znalazł ?
- Rodzice zginęli mu w wypadku.
- Aaaaaa,to co, zapraszam Cię na kolację, tu jest fajna restauracja, hmm?
- A może zaprosisz mnie do siebie ? Pogadamy na spokojnie, we dwoje ?
- Jak wolisz, wiem, że chcesz mnie mieć na wyłączność, a mi bardzo to pasuje. - uśmiechnął się łobuzersko i położył dłonie na moich biodrach, po czym przysunął mnie  bliżej siebie i namiętnie pocałował.
- Ale masz wóz - powiedział, kiedy już się od siebie oderwaliśmy.
- Taaa i co z tego ? Kasa nie jest dla mnie ważna, Harry, tylko nasza miłość.
- Kocham Cię.- znowu mnie przytulił.
- To gdzie mieszkasz ?
- Mam małe mieszkanie, 5 minut drogi stąd. Nie ma luksusów, ale dobrze się w nim czuję.
- A co dalej planujesz?
- Wybieram się na prawo, zamierzam pomagać ludziom i pracować w sądzie.
- Tak, jak zawsze chciałeś.
- Tak, na razie chodzę do tego samego liceum, na które  się dostałem przed Twoim wyjazdem. A Ty?
- Ja uczyłam się w collegu nr.3 w Dublinie . No i  tak, jak Ci już dawno temu wspominałam, chcę zostać psychologiem.
- Jak to chodziłaś do collegu?
- Bo jaaaa już tam nie będę uczęszczać.
- Jak to ? Jak zamierzasz studiować , bez....
- Nie zrozumiałeś mnie, ja.... chcę zdać maturę i studiować tu, w Londynie.
- Naprawdę ? Nie wrócisz tam ? Nie zostawisz mnie samego ? - zauważyłam, że Harry był pozytywnie zaskoczony moją decyzją.
- Obiecałam Ci, że się spotkamy i że będziemy razem, a ja dotrzymuję obietnic.
- Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała.
- Wiem, hahaha
- Jak zawsze, skromna , hahaha. O To tutaj
- Fajne miejsce , widok z okna na pewno masz piękny.
- Ojj tak, dopłaciłem za niego.
Zapraszam - otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą. Mieszkanie było bardzo stylowo urządzone. Harry na pewno sam tego nie urządzał.
- Harry, kto Ci pomagał umeblować mieszkanie ?
- Nic się przed Tobą nie ukryje , hah Pani Pauline , wiesz do tej pory mogę na nią liczyć. Jest dla mnie jak matka, której nigdy nie miałem.
- Harry...
-Nie, już ok- uśmiechnął się do mnie po czym usiedliśmy na kanapie, wtuleni w siebie.

Obudziłam się w jego ramionach. Czułam się w nich taka bezpieczna. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Mój ukochany jest obok mnie i wiem, że zawsze tak będzie. Wiem to.
* MIESIĄC PÓŹNIEJ *
Dalej mieszkam w Londynie. Rodzice dali mi pieniądze na kupno domu. Mieszkamy w nim razem z Harry'm. Moi rodzice bardzo polubili Harry'ego. Ku mojemu zadowoleniu. Jest jeszcze jedna sprawa, która zmieniła się w moim życiu. Mam narzeczonego - Harry mi się oświadczył i powiedziałam TAK. Razem również postanowiliśmy zrobić kolejny wielki krok w naszej miłości. Chcemy adoptować Mike, z którym bardzo się zżyliśmy . Odwiedzamy go codziennie. Pani Pauline załatwia formalności dotyczące adopcji no i.. czekamy na ślub. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka :D Noo, Harry, którego  obiecałam daaawno temu już jest :D Mam wielką nadzieję, że przypadł wam do gustu :D . 

3 komentarze: