Imagin z dedykacją dla Karciaa Lolcia
- Wiem, Rose, ale ja czuję,że coś jest nie tak, że nigdy nie będzie tak jak było. A byliśmy tacy szczęśliwi – zaczęłam płakać.
- Spokojnie, on Cię kocha, słyszysz, już niedługo wszystko się wyjaśni.
- Wiem, Rose, ale ja go tak bardzo kocham , nie mogę bez niego żyć , jaaaa…. Nie wyobrażam sobie życia bez niego – chlipałam .
- Bzdury gadasz, jesteście najbardziej zżytą parą , jaką znam.
- To czemu nie dzwoni, on nawet nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo mnie rani.
- ( T.I.) , może nie ma czasu
- Nie ma czasu wykonać jednego telefonu, ja pragnę usłyszeć jego głos, głos , który tak bardzo uwielbiam.
- ( T.I.), on pojutrze będzie tu , obok, będzie Cię przytulał, całował i mówił, jak bardzo cię kocha. Pokłóciliście się, za 2 dni na pewno się pogodzicie. Nie przejmuj się.
- Może masz rację.
- Jasne,że mam .
2 dni potem Rose wyprowadziła się, ponieważ Lou miał wrócić. Czekałam na niego i czekałam, aż w końcu usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Tak, to był on, wrócił mój kochany Lou.
- Lou, nareszcie – rzuciłam mu się na szyję, on przytulił mnie, ale tak jakoś inaczej- tęskniłam.
- Ja też słońce – ucałował mnie w czoło.
- Dlaczego nie dzwoniłeś? Tak bardzo czekałam..
- Nie smuć się, kochanie, już jestem. Nie dzwoniłem, bo doszedłem do wniosku,że musimy dać sobie przerwę ,żebyśmy mogli za sobą zatęsknić i udało się , bo ja bardzo tęskniłem – przytulił się do mnie.
- Ja też, Lou , ja też.
- (T.I.) popełniłem błąd i muszę się do niego przyznać.
- Słucham??! – poczułam jak serce zaczyna mi bić coraz niespokojniej .
- Po naszej kłótni jaa… byłem zdruzgotany, nie wiedziałem, co mam robić, myślałem,że to już koniec między nami ,że nie zdołam być zawsze z Tobą przez koncerty, tak jak ty tego chciałaś. Poszedłem z Harrym na imprezę, dużo wypiłem i…. rano się obudziłem obok nieznanej dziewczyny.
- Co?????!!! Jak mogłeś , zdradziłeś mnie??! Jak mogłeś mi to zrobić??! – nie wytrzymałam, pozwoliłam , by łzy płynęły mi strumieniem .
- Ale ja kocham tylko Ciebie, jesteś dla mnie najważniejsza, błagam Cię , wybacz mi.
- Nie Louis, to jest koniec. Nie chcę Cię znać!!!!! – poszłam na górę , spakować moje rzeczy z „naszego ‘’ mieszkania.
- (T.I .), błagam nie odchodź, moje życie nie ma bez Ciebie sensu, błagam Cię, ja Cię kocham, nie pozwolę Ci odejść, kochanie.
- Nie Lou, ja już odeszłam,żegnaj.
- Nie , błagam Cię, wybacz mi – uklęknął przede mną i objął rękami moje nogi.
- Nie, rozumiesz, jeszcze nikt mnie tak nie zranił, ja chciałam się z Tobą zestarzeć, byłeś dla mnie najważniejszy, a Ty co zrobiłeś?? Jak się pokłóciliśmy przeleciałeś inną.
- Ale ona dla mnie nic nie znaczy, to był mój największy błąd w życiu, proszę, nie odchodź!
- Nie, ja nie potrafię, jak mogłeś??- wyszłam z domu,trzaskając drzwiami. Byłam rozbita, nie miałam, gdzie się podziać. Deszcz na dworze mieszał się z moimi łzami. Chodziłam ulicami Londynu, byłam kompletnie załamana, nie chciałam żyć bez niego , ale jak on mógł?? My już nigdy nie będziemy razem, ja nigdy mu nie zaufam. Postanowiłam pójść do Rose . Opowiedziałam jej wszystko, a ona mnie przygarnęła.
- Nie martw się, jeszcze znajdziesz sobie faceta, a o nim zapomnisz. – pocieszała mnie.
- Ale ja go kocham, rozumiesz, nawet po tym wszystkim. Rozumiesz?
- Wiem to trudne, masz – dała mi leki na uspokojenie.
- Dziękuję, jesteś kochana.
- Tak bardzo mi Ciebie szkoda.
- Położę się już.
- Dobrze. Śpij dobrze.
* PERSPEKTYWA LOUIS’A*
- Nie ma jej zaledwie kilka godzin, a ja już tęsknie. Tak bardzo tego żałuję, jaa będę o nią walczyć , będę walczył o naszą miłość. Tak bardzo ją kocham. Wziąłem telefon do ręki i zadzwoniłem do mojego słoneczka. Nie odbierała, nawet się nie zdziwiłem . Zraniłem ją, brzydzę się sam sobą. Boże, jak ja ją kocham, jak mogłem jej to zrobić, mojemu całemu światu. Zastanawiałem się, gdzie ona może być. Ona nie ma tu nikogo. Jej rodzina mieszka w Polsce. Postanowiłem jej poszukać. Zjeździłem prawie cały Londyn, lało jak z cebra, byłem zdruzgotany , martwiłem się o nią. Postanowiłem odwiedzić jeszcze jedno miejsce….
* PERSPEKTYWA (T.I.)*
Nie mogłam zasnąć, wszystkie moje myśli krążyły nieustannie wokół Lou. Rose już spała. Postanowiłam,że się przejdę, i tak nie zasnę. Wymknęłam się cicho z mieszkania przyjaciółki. Błąkałam się ulicami Londynu. Myślałam tylko o nim, o tym, jak się uśmiecha, jak mnie przytula, jak czasem się ze mną przekomarza, jak jest zły , a jak smutny . Wszystko to sprawiło,że znowu zaczęłam płakać. Nie wiem, czemu , ale nogi same przyprowadziły mnie do parku- miejsca, gdzie po raz pierwszy powiedział mi, że mnie kocha i że chce spędzić ze mną resztę życia. Usiadłam na tej samej ławce, co wówczas. Zrobiło mi się zimno, ale mimo to , chciałam tutaj jeszcze posiedzieć.
* PERSPEKTYWA LOUIS’A*
Ten park był naszym ulubionym obiektem . Często umawialiśmy się tam na randki, (T.I.) uwielbia to miejsce. Podszedłem do „naszej ‘’ ławki i zobaczyłem moją (T.I.) skuloną od zimna . Poznałem ją od razu, moja kruszynka.
- Mogę??
- Co Ty tu robisz??!
- (T.I.) jaa.. będę o nas walczył, rozumiesz, ja kocham tylko Ciebie, byliśmy tacy szczęśliwi.
- Byliśmy, no właśnie, a Ty wszystko spieprzyłeś!
- Kocham Cię, i nic tego nie zmieni, rozumiesz??
- Zdrada to zmieni, wiesz??
- Ale…. Ty mnie kochasz, prawda??
- Louis, ja nie wiem, rozumiesz?? Zraniłeś mnie…
- Ale skarbie, nasza miłość przetrwa wszystko.
- Nas już nie ma ,Louis, pogódź się z tym. – (T.I.) wstała i pobiegła przed siebie. Nie zastanawiając się za długo, pobiegłem za nią.
- Jesteś cała mokra i zziębnięta, przeziębisz się, jedź ze mną do domu, jutro jak będziesz chciała, to wyjdziesz , proszę cię.
- Nie, ja mieszkam u Rose.
- Rose mieszka daleko stąd, a my mamy parę kroków.
- Ty masz parę kroków!
* PERSPEKTYWA (T.I.)*
Nie wiem, dlaczego, ale uważałam,że Louis ma rację, dlatego postanowiłam z nim pojechać.
- Dobrze, pojadę z Tobą, ale na nic nie licz.
- Chodź – podał mi rękę, otworzył drzwi od samochodu , a gdy usiadłam, zamknął je i usiadł za kierownicą. Pomimo tego,że faktycznie od parku do mieszkania Lou było rzut beretem,zasnęłam jak dziecko, nawet nie wiem ,kiedy.
* PERSPEKTYWA LOUIS’A*
Kiedy dojechaliśmy, spostrzegłem,że mój aniołek śpi w samochodzie. spała tak słodko. Wziąłem ją delikatnie na ręce i zaniosłem do sypialni. Zastanawiałem się, czy nie ściągnąć z niej mokrych ubrań, najwyżej mnie walnie i tyle – ściągnąłem jej garderobę i ubrałem ją w moją koszulkę, którą wręcz uwielbiała . Ja sam poszedłem spać na kanapę, wiedziałem,że (T.I.) na pewno nie życzy sobie mojej obecności w łóżku po tym wszystkim. Chociaż tak bardzo pragnąłem móc ją do siebie przytulić.
* PERSPEKTYWA (T.I.)*
Obudziłam się w środku nocy, spojrzałam na zegarek – dochodziła 2 . Spostrzegłam ,że mam na sobie koszulkę Lou,kochany , zajął się mną, tak jak zawsze – znowu wróciły wspomnienia. Tak bardzo go kocham. Zastanawiałam się, gdzie on jest. Zeszłam na dół i to, co zobaczyłam sprawiło,że coś we mnie pękło po raz drugi. Louis spał na tej niewygodnej kanapie , na jakimś małym jaśku przykryty kocem. Uszanował to ,że mogę nie chcieć z nim spać. Mimo tego,że mógł położyć się tam razem ze mną, on tego nie zrobił. Zrobiło mi się go szkoda. Wtedy poczułam ,że ja również chcę walczyć o nasz związek . Podeszłam do niego i obudziłam go niechcący , ale w gruncie rzeczy cieszył mnie taki obrót sprawy.
- (T.I.)?? Coś nie tak??
- Nieee, Lou, jaaa… - nie wiedziałam, jak mam mu to powiedzieć, więc usiadłam na jego kolanach i musnęłam jego usta. On był wyraźnie zszokowany całą tą sytuacją , ale pogłębił pocałunek . Kiedy już od siebie się oderwaliśmy, spojrzał na mnie z nadzieją w oczach, którą widziałam, mimo ciemności.
- Lou, ja tak bardzo Cię kocham, dopiero teraz sobie uświadomiłam jak bardzo . Doszłam do wniosku,że chcę z Tobą być i że wybaczam Ci ten skok w bok.
- Naprawdę??
- Tak, ale jeszcze jedna taka sytuacja Tomlinson,a nie będzie tak łatwo.
- To nigdy nie będzie miało miejsca, kochanie.
- Przytul mnie.
- Z wielką chęcią - Lou uśmiechnął się i wziął mnie w swoje ramiona.
- Idziemy na górę, jestem zmęczona tym wszystkim.
- Jasne- uśmiechnął się łobuzersko.
- O co chodzi ?? Co się tak uśmiechasz??
- Nic, maleńka, jesteś wielka.
- Wiem, chodź, haha
- Mam lepszy pomsył- Lou wziął mnie na ręce i zaczął biegać ze mną po naszym domu.
- Lou, co ty wyprawiasz?? Hahahahaa przestań, Lou na serio.
- No dobra, ale Ty zasługujesz,żeby Cię na rękach nosić , kochanie - położył mnie na łóżko i zaraz po tym znalazłam się w jego ramionach. Czułam się tak bezpiecznie. Wiem,że już nic nie stanie nam na drodze do miłości .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam was :D mam nadzieję,że nie zawiodłam :D :* Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i proszę o więcej :D :*
Boski:P Dziękuję:D
OdpowiedzUsuńCieszę się,że Ci się podoba :D
UsuńTwoje imaginy zawsze mi się podobają
UsuńLOU?! ZDRADZIŁ?!
OdpowiedzUsuńOMG! :* :D ale fajnie to wyszło :D :P
Lodo C. ^^
Ps: proszę o imagina z Niallem jeśli można :D
OdpowiedzUsuńCUDEŃKO *.*
OdpowiedzUsuńKocham Twój styl pisania <3
Czekam na next!
http://story-of-my-life-harry.blogspot.com/
46 Yr Old Administrative Assistant IV Allene Candish, Hailing From Etobicoke Enjoys Watching Movies Like Downhill And Metal Detecting. Took A Trip To Yin Xu And Drives A Alfa Romeo 6C 1750 Supercharged Gran Sport Spider. Aktualnosci
OdpowiedzUsuń