piątek, 31 października 2014

Imagin Harry cz.4

- Hej siostra! Jak tam ? – Liam wparował do mojego mieszkania, jak to miał w zwyczaju nawet bez zaproszenia. Czasami miałam wrażenie, że po prostu  mnie sprawdza, żebym nie zrobiła czegoś głupiego. Za późno braciszku. – krzyczała moja podświadomość.
- Hej Li, noo u mnie bez zmian. Napijesz się czegoś?
- Nie ,dzięki.
- Czy Soph nie miała mieć przypadkiem usg dzisiaj?
- Poszła.
- Sama ? Liam dlaczego przejmujesz się mną, a nie swoją żoną, która do tego lada dzień urodzi Ci dzieci, na Boga.
- Martwię się o Ciebie, po ostatnim, wolę jednak być przy tobie – przytulił mnie mocno.
- Liam, czy możemy o tym nie gadać? Było minęło nooo – przewróciłam teatralnie oczami.
- Siostra, twoje życie nie zmieni się dopóki nie znajdziesz chłopaka, Ty go potrzebujesz? Kiedy wreszcie przestaniesz żyć przeszłością ?
- Czy Ty nie rozumiesz, że nie chcę ?
- Nie krzycz, spokojnie
- Dobra, nieważne, a jak Soph ?
- Dobrze, dziś czuła się co prawda nie za dobrze, no i marzy, żeby wrócić do swojej dawnej wagi – zaczął się śmiać.
- Noo bardzo śmieszne, wy faceci tego nie rozumiecie – udawałam naburmuszoną, ale nie mogłam się powstrzymać i mu wtórowałam.
- Rozumiemy o wiele więcej, niż wam , kobietom się wydaje, siostra.
- Taaaa, długo mogłabym argumentować, że tak nie jest.
- Czy Ty musisz najeżdżać na każdego samca alfa ?
- Nie, na Ciebie nie, bo Ty akurat jesteś moim ideałem – puściłam mu oczko, na co znowu zaczęliśmy się śmiać.
- Noo to jest wielu facetów do mnie podobnych, ba nawet lepszych. – naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. –spodziewasz się kogoś ?
- Nie, może to listonosz, otworzę. Zaraz po uchyleniu drzwi nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
-Harry, co tu robisz ?
- Mogę ? – posłał mi boski uśmiech.
- Tak, pewnie chodzi Ci o pełnomocnictwo, które przez przypadek wzięłam do domu, co nie ? – Harry zdziwił się tym, co mówię ,ale po chwili zorientował się, że nie jestem sama.
-Tak właśnie to. – powiedział, Liam na szczęście niczego nie zauważył .
- Zaraz Ci je dam, aa tak przy okazji, to mój brat, Liam. Liam, to mój stażysta, Harry.  – zostawiłam ich samych i pobiegłam po jakiekolwiek dokumenty, żeby nie zostać zdemaskowana. Tymczasem chłopcy gadali.
*Perspektywa Liama*
Kiedy zobaczyłem tego gościa, od razu wiedziałem, że nie jest on zwykłym pracownikiem kancelarii mojej siostry. Widziałem, jak Susan kłamie jak z nut, a te całe „ pełnomocnictwa” to istna ściema. Postanowiłem się czegoś o nim dowiedzieć. Wydaje się być miłym, ale też trochę kobieciarzem, może pozory mylą.
- Stażysta ? No proszę, studiujesz jeszcze ?
- Tzn, teraz mam aplikację w kancelarii Susan.
- Aaa wiesz co, powiem Ci szczerze, że nie wiem, co wy widzicie w papugowaniu, na serio – próbowałem jakoś rozluźnić atmosferę. Na szczęście Harry to bardzo wyluzowany chłopak.
- Wiesz co, sam nie wiem, marzenie mamy – uśmiechnął się. – Ale powiem Ci, że teraz jestem jej za to wdzięczny, że mnie namówiła.
- A jaką szefową jest moja sis ? Pewnie szorstka i upierdliwa na maksa.
- Bywa, ale ja uważam, że i tak jest sympatyczna. Umiesz dochować tajemnicy ?
- Pewnie, a co ? – robiło się ciekawiej.
- Boo moim zdaniem to ona jest gorąca, jeśli wiesz, co chcę przez to powiedzieć – posłał mi łobuzerski uśmiech. Nie widziałem chyba bardziej pasującego faceta do Susan, na serio, nadają na tych samych falach.
- Poważnie ? Noo too do boju.
- To nie takie proste, ona jest taka…. Charakterna
- Ojj i to bardzo, ale uwierz, jeśli w jakikolwiek sposób ją do siebie przekonasz, będzie Twoja. Ona wiele przeszła, więc jeśli nie myślisz o niej poważnie, to lepiej daj sobie spokój, taka rada, bo znam ją oo wiele dłużej niż Ty, Harry.
- Dzięki, Stary – W tym momencie dołączyła do nas Susan.
* PERSPEKTYWA SUSAN*
- Proszę, nie mogłam ich znaleźć, ale w końcu mi się udało.
- Dobra, siostra, ja lecę, trzymaj się – Liam przytulił mnie i pocałował w policzek.
- Ale już ? Dopiero,co przyszedłeś.
- Muszę jechać po Sophie, wiesz, jak ona się wkurzy, to przerąbane, ale na pewno jeszcze wpadnę w tym tygodniu, pa
- Papa, ucałuj ode mnie Sophie no i maluszki, na razie.
Liam wyszedł , zostawiając mnie samą z Harrym.
- Ładnie to tak kłamać – próbował mnie pocałować, ale zasłoniłam się teczką. Po ostatnim doświadczeniu doszłam do wniosku, że fajowo się z nim droczy.  Czekałam na jakiś odruch z jego strony. Nie musiałam długo czekać, Harry rzucił teczkę na ziemię i bez pytania skradł mi całusa. Tęskniłam za jego ustami, nie powiem.
- Harry….
- Ciiii nic nie mów – wziął mnie w swoje ramiona i usadził mnie na swoich kolanach. Było mi dobrze w jego ramionach. Milczeliśmy, jakoś słowa nie były nam potrzebne. Po jakiś 15 minutach Harry przerwał ciszę.
- Susan powiedz mi, dlaczego boisz się zakochać?
- Harry ja nie boję się zakochać.
- Boisz się !
-Nie, boooo…. zakochałam się w Tobie . –wyznałam szczerze.
- Naprawdę ?
- Kocham Cię Harry.- wtuliłam się w niego, a on jeszcze mocniej mnie objął.
- Ja Ciebie też, śliczna – ucałował moją skroń. – to skoro tak, to opowiedz mi o rozwodzie, kochanie będzie Ci lżej.
- Ja nie chcę o tym rozmawiać, Harry.
- Proszę, raz na zawsze zakończmy ten temat.
- Ehh – wzięłam głęboki oddech. – Miałam 19 lat jak poznałam Toma, zakochałam się w nim,był synem znanego przedsiębiorcy z Dublina. Każda dziewczyna mi go zazdrościła. Ja byłam taka szczęśliwa, że wybrał właśnie mnie. Oświadczył mi się, bez wahania się zgodziłam. Po ślubie jednak nasze życie nie było takie kolorowe. Kłóciliśmy się o drobnostki, nawet o bałagan, o piwa, o ciuchy, dosłownie o wszystko. Któregoś dnia.. –łza spłynęła po moim policzku, Harry natychmiast ją wytarł.
- W porządku ? –zapytał czule
- Tak, któregoś dnia zobaczyłam go na mieście z jakąś długonogą rudą dziewczyną. Zrobiłam mu okropną awanturę w restauracji, w której ich przyłapałam. A on przy wszystkich powiedział mi, że się zaniedbałam, że wyglądam koszmarnie, że jestem okropna..
- Jak on mógł coś takiego o Tobie powiedzieć, idiota !
- Godzinę po tym wyprowadził się i wniósł pozew o rozwód. Kochałam go, mimo tego wszystkiego, ale jednocześnie nienawidziłam. Popadłam w depresję, resztę już znasz.
- I nie miałaś nikogo więcej ?
- Miałam, ale jednemu zależało tylko na mojej kasie, a drugi mnie oszukał, więc bardzo zraziłam się do facetów.
- Ja nigdy Cię nie zostawię – powiedział i złożył pocałunek na moich ustach.
- Obiecujesz ?
- Obiecuję, Susan kocham Cię, naprawdę.
- Harry nie obiecuj mi takich rzeczy, jeśli nie dotrzymasz słowa, to boli jeszcze bardziej.
- Kochanie, ja nigdy Cię nie skrzywdzę, zależy mi na Tobie.
- Czy Ty w ogóle masz oczy ? Spójrz na mnie! Jestem paskudna, po depresji i rozwodzie. Powinieneś znaleźć sobie normalną dziewczynę .
- Ale ja chcę Ciebie i tylko Ciebie. – znowu mnie pocałował.
- Harry teraz tak mówisz.
- Jeny, jaka Ty jesteś pesymistka, Susan KOCHAM CIĘ! Tobie najwyraźniej trzeba milion razy powtarzać, ale będę to robił do końca życia, tylko mi na to pozwól, proszę.- poczułam, jak łzy napływają mi do oczu, byłam taka wzruszona jego słowami, że nie mogłam go odepchnąć, teraz wiem, że mówi szczerze i chcę zaryzykować. Zobaczymy, co czas przyniesie. Kto wie, może to właśnie Harry jest moim wymarzonym księciem z bajki?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka :D Troszkę się zapuściłam w pisaniu postów, za co bardzo, bardzo was przepraszam :*
Ta część imaginu jest ostatnią. Ostatnią przybył do mnie pomysł na dość długi imagin o Lou i Zaynie, którego 1. część pojawi się niebawem.
Pozdrawiam :*

4 komentarze: