- Nie sądzisz, że nie powinniśmy ? Ty masz żonę.
- Która ma mnie gdzieś, której nie kocham i nigdy nie kochałem.
- Jak to ?
- Musiałem się z nią ożenić.
- Jak musiałeś ?
- Zostań, proszę, opowiem Ci wszystko jak na św. spowiedzi.
- No dobrze – zdjął moją kurtkę i pociągnął za sobą do salonu.
- Josh urodził się, jak miałem 20 lat, Ashley miała 25. Zwykła wpadka, chciałem mieć dzieci, to oczywiste, ale nie w taki sposób, ona mnie upiła i zwiodła do sypialni, sama rozumiesz. Wywarła nacisk na moich rodzicach, którzy zmusili mnie do ślubu, dla „dobra dziecka”. Teraz ona potrzebuje mnie tylko do tego, żebym spełniał każdą jej zachciankę. Jestem dentystą, jak już wiesz, ona beze mnie nie zrobiłaby żadnej kariery w przemyśle farmaceutycznym, wykorzystuje mnie na każdym kroku, dawno bym ją rzucił, gdyby nie dzieci. One mnie przy niej trzymają. Tylko one. A ja pragnę prawdziwego uczucia, prawdziwej miłości. Ashley to jakiś tyran, wyuzdany tyran. Inaczej nie da się tego nazwać. Dzieci się jej boją, ona tak tylko przy Tobie udaje wzorową matkę. Nienawidzę jej , szczerze nienawidzę!!!
- Niall, ale to matka Twoich dzieci.
- Wiem, ale zrobię wszystko, by one były szczęśliwe i ja również. – mówiąc to wziął delikatnie pasmo moich włosów w dłoń i założył je za moje ucho.
- Współczuję Ci, ale zobacz jesteś młody, przystojny, wykształcony , masz cudowne dzieci. Czego chcieć więcej ?
- Ciebie.
- Co ?
- Chcę Ciebie – mówiąc to,gwałtownie wpił się w moje usta. Byłam oszołomiona , jednocześnie zachwycona tym pocałunkiem. Ten facet całuje tak….. cholernie dobrze. Czułam, jakbym zaraz miała się rozpłynąć pod jego dotykiem.
- Niall nie możemy – powiedziałam ledwo łapiąc oddech
- Nie możemy ? Julie, ja wiem, że Ty też coś do mnie czujesz, widzę to, bo w przeciwnym razie walnęłabyś mnie w twarz i wybiegła – on miał rację, może i coś do niego czułam, ale nie zamierzam rozbijać czyjejś rodziny.
- Niall to był impuls, pójdę już, na razie. – zmierzałam w kierunku drzwi. Pobiegł za mną, nie wiem, czy chciał mnie zatrzymać, wiedziałam jedno :muszę stąd jak najszybciej wyjść, zanim popełnię błąd, ulegnę mu i będę tego żałować.
- Julie, przepraszam
- Nie masz za co, po prostu się zasiedziałam, cześć. – wyszłam z tego domu jak najszybciej potrafiłam. Czułam, że robię dobrze, ale z drugiej strony poczułam taką dziwną pustkę, tęsknotę ? Nie ,to niemożliwe, bredzę już od rzeczy.
Następnego dnia nie mogłam się na niczym skupić, ani na wykładach ani na rozmowie ze znajomymi. Myślałam tylko o nim, to jakaś paranoja. On ma dzieci, żonę, rodzinę, ale ja jestem głupia, jedno czułe słówko i ja już tracę głowę, chyba będę musiała zrezygnować z tej pracy, tak, tak będzie lepiej. Cholera tylko dla kogo ? Na pewno nie dla mnie... Moje myśli nie dawały mi spokoju. Z mieszanymi uczuciami przyszłam do domu Horanów.
- Julie – Josh od razu do mnie podbiegł i przytulił się
- Hej przystojniaczku, jak tam ?
- Tatuś wrócił dziś wcześniej i graliśmy w nogę i było super. –roześmiał się mały. Co Niall tu robił, przecież on miał być w pracy,ehh szykowało się trudne popołudnie
- Aaa no to super
- Dziś jedziemy do babci.
- Do babci ?
- Mhm, tatuś powiedział, że pomożesz nam się ubrać, bo dziadek zaraz będzie, a potem to nie wiem, co, bo zapomniałem.
- Dobrze, to chodź się ubierzemy, tak ?
- Taak
- Jesteś cały mokry – uśmiechnęłam się czule
- Ojj tam ale i tak było super
- No widzę, a gdzie Ally ?
- Z tatą na tarasie.
- Aha, ona jest już gotowa ?
- Tak, tak
- Okk… - poszłam z chłopcem na górę i pomogłam mu się ubrać.Kiedy zeszliśmy na dół zobaczyłam Nialla rozmawiającego z rodzicami.
- Oo jesteś młody, noo to na razie, bawcie się dobrze dzieciaki. – Niall zamknął drzwi i spojrzał na mnie swoim przenikliwym spojrzeniem. Poczułam się nieswojo.
- Skoro nie ma dzieci, to ja może już pójdę.
- Julie proszę Cię, specjalnie wysłałem dzieci do dziadków, żeby z Tobą trochę pobyć i porozmawiać.
- My wczoraj już wszystko sobie wyjaśniliśmy, tak myślę.
- Właśnie nic, Julie, ja poczułem ten pocałunek, on nie był obojętny i wymuszony, ty go oddałaś z pełnym zaangażowaniem, zawróciłaś mi tym w głowie.
- Niall ja nie chcę się pakować w takie związki, rozumiesz ? Kim ja dla Ciebie mam być ? Kochanką ? A może przyjaciółką, albo zwykłą znajomą? – nie dał mi dokończyć, tylko znowu się na mnie rzucił, bo inaczej tego nie da się nazwać. Całował mnie namiętnie i zachłannie. Bardzo mi się to podobało. Nie mogłam udawać, dałam się ponieść emocjom. Jeździłam ręką wzdłuż jego torsu, on trzymał mnie w pasie. Przysunął mnie do ściany i całował stale pogłębiając każdy pocałunek. Poczułam, że motyle doszły do kulminacyjnego momentu swojego przemieszczania się w moim brzuchu. Niall przyciągnął mnie możliwie najbliżej do siebie, czułam jego gorący oddech na sobie.
- Powiedz jedno słowo, a rzucam Ashley w cholerę i będę tylko Twój – powiedział łapiąc oddech.
- Niall…
- Proszę, pozwól mi się do siebie zbliżyć, nie buduj bariery między nami – gładził delikatnie moją dłoń, a ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Chciałam tego i to bardzo, ale nie powinnam pozwolić sobie na podkochiwanie się w nim.
- Niall.. – nie mogłam się wysłowić, więc postanowiłam pokazać mu, co do niego czuję. Nieśmiało musnęłam jego usta. Niall wziął mnie na ręce i poszliśmy do jego sypialni. Tak, wiem, co o mnie w tej chwili myślicie: jak mogłam, zrujnowałam tę rodzinę, jestem okropna, przespałam się z żonatym facetem, ale to było silniejsze ode mnie, miłość nie wybiera, nie mogę i nie chcę się oszukiwać.
Rano obudziły mnie rażące promienie słońca. Odwróciłam się i spojrzałam na Nialla. Spał sobie tak uroczo. Dopiero teraz dotarło do mnie, co zrobiłam. Spanikowałam. Gwałtownie podniosłam się z łóżka i próbowałam pozbierać myśli. Miałam ogromne wyrzuty sumienia wobec dzieciaków i Ashley, ale z drugiej strony… było mi z nim tak dobrze. Co ja mam teraz zrobić? Poczułam dłoń Nialla, która delikatnie masowała moje ramię .
- Dzień dobry, śliczna – uśmiechnął się jak zwykle uroczo. Jak się spało ?
- Niall, to nie powinno się wydarzyć – próbowałam wstać z łóżka, ale Niall przytrzymał moją rękę.
- Kocham Cię, Julie, proszę Cię zostań
- Niall Twoja żona zaraz wraca ŻONA, rozumiesz ?!
- Powiedziałem Ci już, rozwiodę się, jeśli czujesz do mnie to samo, co ja do Ciebie. – co miałam mu powiedzieć, oszukać go, że go nie kocham?! To nie ma sensu.
- Kocham Cię
- I to chciałem usłyszeć, czekałem na te słowa, odkąd tylko zobaczyłem Cię w drzwiach mojego domu. Ja Ciebie też kocham, piękna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie ! Na wstępie chciałam was bardzo przeprosić, że tak długo nic nie dodawałam, ale zabrakło mi na to czasu . :D 2 część Niallerka czeka na was i wasze opinie. :D Do następnego ;*
Awwwwww jaki superowy! :D PRZESPAŁA SIĘ Z NIM? Nieładnie :D Będę jeszcze bardziej zboczona :D Hahahaha :D Extra imagin! Kiedy next? :)
OdpowiedzUsuńnjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjbiuoihprefbj svfonisdoaqdvsfnxdio0sakwp\
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię <3 :D
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńPrzez całe opowiadanie miałam jedną myśl: Kurwa, ale się porobiło..
OdpowiedzUsuńAle kiedy już się otrząsnęłam:Zarąbisty!! Kiedy next?
<3
Awww jakie to słodkie <3
OdpowiedzUsuńo jezu jaki cudowny. aż brak słów. ja nie wiem jak ty to wszystko wymyślasz :*******
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na nn <3333333333 bedzie na pewno tak samo zajebisty jak reszta <3 jestem ciekawa jak ta jego żona zareaguje. myślę że ona ich przyłapie. takie mam przeczucie :D ale by były jaja :D
Zgadzam się z komentarzem wyżej hahaha i fajnie by było, gdyby ich przyłapała :D Pozdrawiam :D Kocham to <3
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz? Daj nexta plisss jak najszybciej , uwielbiam Twoje imaginy :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuń