Rzuciłam klucze na stojącą obok mojego łóżka szafkę nocną i momentalnie wskoczyłam na miękką pościel. Próbowałam sobie wszystko na spokojnie jeszcze raz przemyśleć : Harry przyjechał do Londynu, nie wiem na jak długo, ale przyjechał, miał urodziny, a ja zrobiłam mu dziką awanturę, potem miałam wyrzuty sumienia rozmawiając z Zaynem, następnie moje pragnienie usłyszenia słowa "kocham Cię" sięgało zenitu, potem pocałunek, który z pewnością zapamiętam do końca życia-nadal czuję jego smak, następnie Harry prezentuje mi gorące pocałunki na mojej szyi,tracę zmysły i odpływam pod wpływem jego ust. Kiedy już dochodzę do siebie wywalam, dosłownie wywalam go z auta i odjeżdżam. Proszę Państwa Lucy Clark - brawa dla mnie! Nie dość, że zniszczyłam mu urodziny, wystawiłam swój "związek" na próbę to jeszcze przerwałam coś, czego brakowało mi przez ten cały czas. Czy ja jestem normalna?! Byłam wściekła na siebie! Zastanawiałam się, dlaczego postąpiłam tak, a nie inaczej. Po dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że mam w pewnym sensie problem: kocham Harry'ego i to bardzo, nigdy nie przestałam, tylko boję się z nim być. Ten flirt w restauracji, kiedy mnie nie poznał tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że on zawsze będzie kobieciarzem, a ja nie chcę cierpieć. Pytanie tylko, czy będę bardziej cierpieć przy nim czy bez niego ?
Całą noc zajęło mi przemyślenie wszystkich spraw. Skutkiem tego było jedynie to, że znowu znalazłam się w punkcie wyjścia. Z mieszanymi uczuciami weszłam do mojej restauracji modląc się, żeby Adama jeszcze nie było. Niestety Bóg nie wysłuchał moich próśb.- Hej słońce - podszedł i wziął mnie w objęcia. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że to Harry tak mocno przytula mnie do swojego torsu.Tak bardzo tęsknię za jego dotykiem. - Coś się stało?
- Głowa mnie boli - powiedziałam i uwolniłam się z objęć
- Źle wyglądasz
- Dzięki - uśmiechnęłam się ironicznie.
- Lucy co znowu zrobiłem ?
- Ty ? Nic, chyba mam prawo źle się czuć, prawda ? - próbowałam uśmiechnąć się, ale nie mogłam
- Może zrób sobie dziś wolne, hmm ? Wpadnę do Ciebie wieczorkiem, co ?
- Mhm, zajmiesz się wszystkim ?
- Tak, skarbie idź - ubrał mi kurtkę i zrobił dzióbek. Chcąc nie chcąc musiałam go pocałować. W końcu to mój facet, no nie.....? Facet.......
Szybkim krokiem podążyłam do auta.
- Lucy!!!- skąd ja znam ten głos? - Lucy!!!!
- Ooo Liam, cześć - świetnie Pan Styles już kolegów na mnie nasyła, cały on.
- Dobrze, że Cię złapałem. Pójdziemy na kawę ?
- Harry Cię przysłał tak ?
- I tak i nie - uśmiechnął się serdecznie. Lubiłam go. Tzn Liama ze szkoły, bo nie wiem, jaki jest teraz. Dawniej był delikatnym, wrażliwym chłopakiem. Gotowy zbawić cały świat i zmieniać w lepsze. Teraz dalej ma coś z tego starego Liama, tylko teraz to wszystko pokryte jest drogimi ciuchami, butami i zegarkiem wartym chyba tyle, co moja restauracja .
- I tak i nie ?
- Ojjj Lucy, znamy się tyle lat noo
- Tak, przecież mnie wczoraj nie poznałeś.
- Właśnie poznałem, od razu, tyle, że namieszałaś, Kate - zaśmiał się
- Czemu ani razu nie zadzwoniłeś?
- Aaaa tak jakoś - podrapał się nerwowo po karku, co mnie bardzo rozbawiło.
- Jasne, że z wielką chęcią wypiję z Tobą kawę, chodź! - wzięłam go pod ramię, na co się uśmiechnął.
Zaprosił mnie do chyba najdroższej kawiarni w Londynie, a ja nie przepadałam za tego typu miejscami. No ale cóż, dawny kumpel zdobył sławę, czas się przyzwyczajać. - To co u Ciebie ? - zapytałam upijając łyk mojego latte macchiato.
- Obrót o 360 stopni - zaśmiał się
- Noo domyślam się. Zawsze wiedziałam, że osiągniecie coś w show-biznesie. Nie sądziłam tylko, że takim kosztem. - spojrzałam na niego wyczekująco
- Głupio wyszło
- Głupio ? Liam nie dość, że straciłam faceta, to jeszcze 4 najlepszych przyjaciół i Ty mi mówisz, że jest Ci głupio? - powiedziałam możliwie jak najspokojniej
- Przykro mi z tego powodu, naprawdę żałuję, że tak to się wszystko potoczyło.
- Mi też jest przykro - starałam się ukryć łzy, które gromadziły się już od dłuższej chwili w moich oczach
- Lucy......- chwycił moją dłoń i lekko pogładził
- Wiesz, że to nie Ty tu powinieneś być i się tłumaczyć, no nie ?
- Niby tak, ale znasz Harry'ego i to jego ego.
- Właśnie trafne słowo, dodałabym jeszcze nadęte do ego.
- Przecież go kochasz. - szepnął
- I to jest w tym wszystkim najgorsze! Że kocham to właśnie jego nadęte ego!
- Co między wami wczoraj zaszło ?? - to pytanie mnie zaskoczyło
- Powiedział Ci ?
- Nie, ale znam go i wiem, że do czegoś doszło. Jak wrócił na imprezę od razu zamówił 3 drinki i usiadł daleko od wszystkich w kącie. Widziałem, że ciężko oddycha i przygryza wargę. Kiedy do niego podszedłem, nie musiał nic mówić: targały nim niebywale sprzeczne emocje. Był oszołomiony, totalnie...
- Całowaliśmy się - przerwałam mu w trakcie mówienia
- Tak właśnie myślałem. I co teraz zrobisz ?
- Muszę z nim pogadać, pomożesz mi ?
- Jasne, że tak, możemy nawet zaraz do niego jechać.
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł
- Lepszego nie będzie - powiedział i skinął na kelnera.
Gdy Liam zapłacił rachunek otworzył przede mną drzwi do swojego ferrari, na co tylko się uśmiechnęłam
- Harry ma dom w Londynie ?
- Tak, w samym centrum.... Denerwujesz się?
- Nie, skąd, przecież tylko jadę do domu mojego byłego - powiedziałam sarkazmatycznie, na co Liam wybuchnął śmiechem
- Będzie dobrze - powiedział, gdy się uspokoił
- Nie będzie - powiedziałam i odwróciłam wzrok. Ruch uliczny wydawał mi się wówczas taki interesujący.
- Będzie, zobaczysz. No już, jesteśmy
- To tutaj ? Wow
- Noo Harry ma zarąbisty dom. Robi wrażenie.
- Żartujesz ? Niesamowity - podziwiałam uroczy,cudowny dom Harry'ego - Ma gust
- Noooo, to co, wchodzimy - nacisnął klamkę
- Nie, może najpierw zapukamy ?
- Dobry żart. - zaśmiał się - Loczek jesteś ?
- Liam nie chcę nikogo widzieć!
- Ale miłe powitanie, może byś zszedł na górę, a nie gderasz i gderasz
- Liam do cholery!
- Taki niewdzięczny, a ja ci dupę ratuję, złaś w tej chwili!
- Ehh nie odpuścisz ?
- Też Cię kocham! - powiedział słodko
Usłyszeliśmy kroki na schodach.
- Co chcesz ? - zapytał mało przyjaźnie. Stałam za Liamem
- Ja ?nic Nie tęskniłeś za kimś ? - Liam stanął obok mnie
- Hej Harry - powiedziałam mało słyszalnym głosem
- Lucy - uśmiechnął się lekko. Był ubrany w zwyczajny biały t-shirt i ciemnoniebieskie jeansy. Włosy miał spięte w niechlujnego kucyka. Wyglądał tak cudownie, że aż trudno mi to opisać.
- Musicie wieeeeeele sobie wyjaśnić, więc będę już leciał, Hazza zadbaj o bezpieczny powrót Lucy do domu, ok ? - jednak nic się nie zmienił. Zawsze musiał mieć wszystko zapięte na ostatni guzik.
- Tak, pewnie. Liam ?
- Co ?
- Dzięki - uśmiechnął się, a gdy Liam zniknął za drzwiami zakluczył jej i stanął przy mnie patrząc na mnie w milczeniu. Ja stałam i wpatrywałam się bez sensu w podłogę. To se pogadamy...
Po jakiś 10 minutach Harry podszedł bliżej i mnie przytulił bardzo mocno do swojej piersi. Poczułam jego boskie, intensywne perfumy. Delikatnie gładził moje włosy rękami.
- Harry.......
- Mhm ?
- Nie przestawaj - tylko tyle byłam w stanie wykrztusić. Niepostrzeżenie Harry chwycił mnie na zgięciu kolan i bez najmniejszego problemu podniósł mnie i usiadł na kanapie trzymając mnie na kolanach. Byłam do niego odwrócona przodem. Z początku tylko wpatrywaliśmy się w siebie. W końcu zbliżyłam swoje usta i delikatnie musnęłam jego . Poczułam, jak się uśmiecha przez pocałunek.
- Dobra Harry, pogadamy, hmm ? - niechętnie się od niego oderwałam, uwielbiałam smak jego ust.
- Tak, tak, tylko..... pozwól mi Cię przytulać
- Nigdzie się nie wybieram. Harry powiedz mi, czemu.......?
- Wszystko spieprzyłem ? - dokończył za mnie
- Kochałam Cię, nigdy nie chciałam, żebyś mnie zostawiał. Zdajesz sobie z tego sprawę?
-Byłem idiotą, że pozwoliłem Ci odejść
- Harry to Ty to skończyłeś!
- Pogubiliśmy się w naszej miłości, Lucy. Popełniłem największy błąd, że wypuściłem Cię z rąk. Teraz chciałbym to wszystko naprawić.
- Jaką mam gwarancję, że mnie nie zostawisz, nie zdradzisz? Harry ja boję się tobie zaufać po tym wszystkim.
- Jesteś moim życiem, Luc. Kocham Cię całym sercem i nic nie zmieni mojego uczucia. Wiem, wszystko zniszczyłem, ale uda nam się wszystko odbudować. Proszę Cię, zrobię wszystko, byś była szczęśliwa. Tak bardzo mi Ciebie brakuje, kochanie. - widziałam u niego łzy w oczach.
- Próbowałam o Tobie nie myśleć, wyrzucić cię jakoś z głowy. Za cholerę nie mogłam. Myślę o Tobie dniami i nocami Styles i kompletnie nie wiem, co mam z tym zrobić!
- Zostań ze mną i już nigdy nie odchodź! Chciałbym postawić na nas i dać nam jeszcze jedną szansę-spojrzał na mnie z oczami pełnymi nadziei jednocześnie smutku i szczerości. Wiedziałam, że mówi prawdę, znałam go tyle lat. Nic się nie zmienił. Kompletnie nic. - Nigdy nie chciałem, żebyś przeze mnie płakała, proszę Cię, bo i ja zacznę - wytarł delikatnie palcem jedną samotną łzę, która spłynęła po moim policzku.
- Harry tak bardzo Cię kocham - wtuliłam się do niego jeszcze mocniej. Chyba najmocniej jak to było możliwe. Nastała właśnie ta chwila.. Chwila, na którą obydwoje czekaliśmy. Nareszcie odnaleźliśmy siebie, jesteśmy w swoich ramionach i nie chcemy się wypuszczać z objęć. Kto mógłby w tej chwili nam przeszkodzić ? No tak..... mój dzwoniący telefon. Kto mógł zniszczyć taką chwilę ? Pomyślmy.... aaaa no tak Lucy TWÓJ NARZECZONY! - Przepraszam Cię, muszę to odebrać. - niechętnie wstałam z kolan Harry'ego i przybliżyłam się w stronę okna.
- Hey Adam!
- Lucy nareszcie odebrałaś. Gdzie Ty się podziewasz ? Źle się czułaś, miałaś jechać do domu, a tu samochód przed restauracją, dom pusty, martwię się.
- Jestem u przyjaciółki - wymyśliłam na poczekaniu. Nie chciałam go okłamywać, ale w tamtej chwili musiałam. Nie mogłam mu tego przez telefon wyjaśnić. On by się załamał. To jest bardzo wrażliwy i subtelny chłopak, który wszystko bierze do siebie.
- U której ? Może po Ciebie przyjadę ? Przygotowałem dla nas romantyczny wieczór Słońce.
- Adam przykro mi, ale.... ona jest załamana, muszę z nią zostać. Facet z nią zerwał i sam rozumiesz...... Może przełożymy romantyczny wieczór na jutro ?
- Yyyy no dobrze, to cześć.
- Pa - rozłączyłam się. Nie zauważyłam, że Harry stoi tuż za mną z cwaniackim uśmieszkiem.
- Nie wiedziałem, że jestem Twoją przyjaciółką...... - jego uśmiech był coraz większy. - W dodatku załamaną.... ale bardzo mi to pasuje. - położył ręce na moich biodrach i przysunął mnie do siebie.
- O co Ci chodzi ?
- Boo skoro jestem załamany nie masz wyjścia i musisz u mnie zostać na noc. - wyraźnie akcentował każde słowo.
- Harry....
- Ale to już jest postanowione - nim zdążyłam coś odpowiedzieć zamknął mi usta soczystym buziakiem.
Mój wariat. - To,co przygotuję ci kąpiel, piękna - ucałował mnie w policzek
- Ale nie trzeba, Hazz
- Trzeba trzeba - uśmiechnął się, po czym poszedł na górę. Zawsze musi postawić na swoim. Korzystając z wolnej chwili uważnie przyjrzałam się salonowi. Byl bardzo nowocześnie umeblowany, ogromna biała kanapa, kawowy dywan, mocno czekoladowy odcień ścian, do tego wiszący telewizor zajmujący prawie całą ścianę. W rogu piękny kominek. Zawsze miałam słabość do takich miejsc. Mam duszę romantyka, podobnie z resztą jak Harry. Podeszłam bliżej i.... nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Na kominku stało pięknie oprawione nasze wspólne zdjęcie. Pamiętam, kiedy je zrobiliśmy. To było na działce u jego rodziców. Urodziny mamy Hazzy. Ja ubrana w zwiewną lekką sukienkę uśmiechnięta od ucha do ucha, on zwyczajne jeansy i koszula w kratę. Wyglądał tak sexi. To zdjęcie bardzo mnie wzruszyło, on faktycznie nigdy o mnie nie zapomniał. Postawił nasze zdjęcie na kominku. Pomimo tego, że szanse były niewielkie, abyśmy kiedykolwiek ponownie się spotkali on ciągle je miał, a przecież mógł je schować, zniszczyć, spalić, podrzeć, nie wiem cokolwiek. Nie zrobił tego. To był znak, że faktycznie podjęłam dobrą decyzję, a jaka ona była ? Wracam do Harry'ego, zrywam zaręczyny i jestem szczęśliwa. Ostatecznie i nieodwracalnie.
- Lucy? - wszedł do salonu i zauważył czemu się przyglądam. Stanął obok mnie i z lekkim uśmiechem powiedział
- Nie widziałem Cię, przez tyle czasu, ale chciałem pamiętać cię właśnie taką. Piękną, roześmianą, szczęśliwą i pełną życia. Właśnie tak, jak na tym zdjęciu.
- Harry to takie słodkie - przytuliłam go
- To nie jest jedyna pamiątka - uśmiechnął się tajemniczo. - Chodź - pociągnął mnie za sobą do swojej sypialni.
- Taadam - pokazał mi nasze zdjęcie, zrobione z kolei na naszej pierwszej randce powiększone tak, że zajmowało 2/3 ściany.
- Serio Hazz ? - otworzyłam z wrażenia buzię. Totalnie zwaliło mnie z nóg.
- Mówiłem, że jesteś najważniejsza ?
- Nie wiem, co powiedzieć
- Nic nie musisz mówić, a teraz proszę - podał mi swoją koszulkę -i do łazienki , bo woda wystygnie-klepnął mnie w tyłek, a ja zaśmiałam się głośno. Przy nim czułam się jak siedemnastolatka. To niebywałe, ale tak właśnie było. Po wejściu do łazienki stwierdziłam, że Harry kupił mnie tym już doszczętnie. Płatki róż wokół wanny, świecące świeczki, które rozświetlały całą łazienkę i nadały jej całkiem inny, bardziej romantyczny charakter. Szybko się rozebrałam i rozkoszowałam się tą magiczną chwilą. Nie wierzę, właśnie leżałam w wannie Harry'ego Stylesa - mojego byłego no i chyba obecnego faceta. Gdyby ktoś wcześniej tak przedstawił mi moją przyszłość popukałabym się w czoło i stwierdziłabym, że jest stuknięty. A to była rzeczywistość! Cudowna rzeczywistość.
Po jakiejś godzinie relaksu doszłam do wniosku, że czas wrócić do Harry'ego. Wytarłam swoje ciało, na które ubrałam sięgającą mi do połowy ud koszulkę Hazzy. Była świeżowyprana niestety. A tak chciałabym czuć na niej jego boskie perfumy. No trudno. Wyszłam z łazienki i dobiegł mnie głos mojego anioła.
- Lucy zejdź na dół, ślicznotko! - mimowolnie się uśmiechnęłam. Zeszłam po cichu ze schodów i oparłam się o framugę drzwi przyglądając się Harry'emu, który kładzie pizzę na talerze. No tak, pewnie dalej nie umie gotować, no ale to nie było dla mnie aż tak istotne. Podeszłam i przytuliłam go od tyłu.-Kochanie...-obrócił się do mnie przodem i uśmiechnął się szeroko. - Sexi wyglądasz- ponownie zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów.
- Ojj przestań, przytyłam - tupnęłam nogą niezadowolona.
- Mam nadzieję, że się przesłyszałem! Kochanie, gdzie ty przytyłaś, noo pokaż mi.
- No zobacz, jaki mam brzuch, jest okropny. Muszę przejść na dietę
- Lucy - spojrzał prosto w moje oczy. - Nie będzie żadnej diety. Dla mnie jesteś piękna taka, jaka jesteś. Nie musisz nic zmieniać. Noo może tylko częściej obdarzaj mnie takim cudownym uśmiechem, jaki miałaś 2 godziny temu przy kominku, hmm?
- Naprawdę tak uważasz ?
- Jesteś dla mnie najpiękniejszą kobietą na świecie i zawsze tak było. - ucałował moją skroń. - Przykro mi, ale dalej nie umiem gotować, więc musimy zjeść to, co zamówiłem.
- Jakoś nie będę nad tym ubolewać - położyłam dłonie na jego szyi i skradłam mu buziaka.
- I taką Lucy lubię najbardziej - dodał,a ja się zaśmiałam. Szykował się bardzo sympatyczny wieczór.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka :D Dodaję kolejną część Harry'ego i czekam na wasze komentarze. Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo ja mam mieszane uczucia :// No ale to oceńcie sami :D
Kocham was :**
aw aw aw aw aw aw aw aw <3
OdpowiedzUsuńMasz mieszane uczucia ? Jest świetny <3
OdpowiedzUsuńBoska część *.* Uwielbiam cię :-)
OdpowiedzUsuńCudo :** Kiedy dodasz Nialla ? :D Bo nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńP.S. Harry równie cudowny :**
Jak Ty to robisz dziewczyno ? Jesteś jedyna w swoim rodzaju <3
OdpowiedzUsuńWenyyyyy :D
Świetne! Kiedy kolejny ? :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Hazzę i ty sprawiasz, że kocham go jeszcze bardziej <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eva :*