czwartek, 26 lutego 2015

Imagin Harry cz.5 (ostatnia)

Rany... ile może dłużyć się ten tydzień?! Ale w końcu się doczekałam. Został jeden dzień, 24 godziny i znajdę się w objęciach ukochanego. Na samą myśl po moim ciele przechodziły dreszcze. Mój Harry. Tak bardzo za nim tęsknię. To już nie jest zwykły związek. To jest prawdziwa, jedyna, niepowtarzalna miłość. Nie da się opisać tego wszystkiego słowami. Dziś wybrałam się z Kate na zakupy. Musiałam kupić sobie coś ładnego, żeby Harry był zadowolony.
- Zobacz, ale sexi - pokazała mi tkaninę
- Kate, ona będzie mi sięgać do połowy ud, albo nawet jeszcze mniej. Bez przesady
- No ale masz fajne nogi, czemu z nich nie korzystasz ?
- Nie lubię takich kiecek
- To czas polubić! No przymierz. Harry zemdleje z wrażenia
- Ale ja nie chcę, żeby mdlał, tylko, żeby mnie w końcu pocałował. - moja odpowiedź bardzo rozbawiła przyjaciółkę. - No bardzo śmieszne! - udałam focha
- Ojj no przepraszam. Nie mogłam się powstrzymać
- Zauważyłam - dodałam z uśmiechem. - A ta ?
- Idziesz do cioci na imieniny? No błagam cię Lucy!
- Dobra, dobra, co proponujesz?
-Hmmm.....
Po wielu godzinach szukania w końcu zdecydowałam się na dość krótką czarną sukienkę z delikatnym dekoltem. Była skromna, a jednocześnie miała w sobie to coś. Byłam zadowolona z zakupów. Od razu musiałam mieć ją na sobie .. Wchodząc do domu Harry'ego, w którym z reszta mieszkałam zauważyłam, że pali się światło.
- Dziwne, czy to jest możliwe, żebym zostawiła zapalone ? Przecież dziś wcale nie świeciłam - zaczęłam się bać, że ktoś nieznajomy mógł się wkraść do domu. Wchodząc do salonu spostrzegłam na stole wielkie serce zrobione z płatków róż. - Czy to na pewno złodziej ? - uśmiechnęłam się sama do siebie. Harry! Harry gdzie jesteś? Nie chowaj się, wiem, że to ty!
- Byłaś blisko Lucy.... - usłyszałam dziwnie znajomy głos. O cholera! Adam....!
- Co, co ty tu robisz?!
- Podoba ci się serce ?
- Włamałeś się do domu Harry'ego ?! Czy ty jesteś normalny?!
- Jak najbardziej, ponieważ ty należysz do mnie!
- Słucham?! Wynoś się, albo dzwonię na policję!!! - powiedziałam chwytając w dłoń komórkę
- Nigdzie nie zadzwonisz!!!! - wytargał mi ją i rzucił nią o podłogę - Posłuchaj mnie uważnie : tylko ja mogę z tobą być. Ja!!!! Nikt więcej, zrozumiano?! - zaczęłam się bać tego człowieka. Byłam zupełnie sama, bezbronna, a on był postawnym mężczyzną, który do tego miał obłęd w oczach.
- Czczczego ode mnie chchchcesz ? - zapytałam będąc w totalnym szoku i strachu
- To bardzo proste : ciebie!
- Zostaw mnie!
- Słucham?! - przybliżył się do mnie i chwycił mnie za nadgarstki!
- Puść, proszę cię - łkałam co raz bardziej
- Nie ma takie opcji!
- To boli!
- Nic cię nie boli! - wysyczał
- Puść mnie, Adam, porozmawiamy na spokojnie - teraz już błagałam. Boże, co ten mężczyzna chce zrobić
- Tak ?
- Tak, tylko puść! - Adam bez wahania poluzował uścisk, a ja korzystając z okazji pobiegłam co sił w nogach! Wybiegłam z domu, łamiąc przy tym obcas jednego buta. Na dworze było ciemno. Nagle na kogoś wpadłam
- Przprzepraszam! - spojrzałam na mężczyznę
- Lucy, Lucy co się stało?
- Harry! - wtuliłam się w niego i dałam upust moich emocji.
- Kochanie, ktoś ci coś zrobił ? - zapytał z bólem wypisanym na twarzy
- Adam, on... włamał się do twojego domu, zaczął mnie szarpać i mówić, że będę tylko jego. Uciekłam mu - nie mogłam skleić poprawnego zdania. Byłam oszołomiona
- Ciiii już dobrze. Wszystko w porządku. Jestem przy tobie - pocałował mnie w usta, co sprawiło, że od razu się uspokoiłam.
- Nigdy nie będziesz jego!!!!!!!!!! - usłyszeliśmy krzyk Adama.

Trrrrrńńńńń- obudził mnie budzik
Rany Boskie!!!! - momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Byłam cała spocona. Boże...... co za sen. To był tylko zly sen, Lucy, tylko zły sen.... - starałam się opanować gwałtowne bicie serca. Cieszyłam się, że się obudziłam zanim ten koszmar stałby się jeszcze większym. Nerwowym krokiem zeszłam na dół i chwiejącymi się dłoniami próbowałam nalać sobie do szklanki wody, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Ze strachem poszłam i odliczając od 10 w dół otworzyłam je.
- Lucy!!!!! - w drzwiach zobaczyłam Harry'ego
- Kochanie! - rzuciłam mu się na szyję. - Miałeś przyjechać jutro.
- Niespodzianka!!!! Cieszysz się ? - pocałował mnie nie dając mi odpowiedzieć.
- Baaardzo
- Coś się stało? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła
- No wiem, wyglądam jak strach na wróble. Dopiero wybudziłam się z koszmaru. Ale już jest ok, jak zobaczyłam ciebie - jeszcze raz mocno go przytuliłam
- Heeeeej dla mnie jesteś najpiękniejsza. - puścił mi oczko, po czym przeniósł mnie tak jak pan młody pannę młodą przez próg, a ja rechotałam szczęśliwa
- Harrold puść mnie!
- Niech no się zastanowię.... Nie
- Harry poważnie, jestem ciężka
- Ty ciężka ? Nie rozśmieszaj mnie, kłamuczucho jedna. - powiedział i rzucił mnie na łóżko.
- Co ty robisz ?
- Daje upust mojej radości, że nareszcie jestem blisko mojej dziewczyny. - powiedział i pocałował mnie w brzuch, co wywołało na moim ciele gęsią skórkę.
- Tak się cieszę, że już jesteś skarbie - powiedziałam i zaczęłam bawić się jego włosami, kiedy on kreślił jakieś wzorki na moim brzuchu.
- Wiesz, co tu będzie ? - zapytał mnie z uśmiechem
-  Co ? - z początku nie wiedziałam, co ma na myśli
- Mój syn - dodał z uśmiechem i po raz kolejny obdarował go całusem
- Jakie masz plany Styles - wybuchłam śmiechem
- No co ? Przecież to oczywiste. - pokazał mi język, na co ja odwdzięczyłam się mu tym samym. -  Jesteś nieznośna!
- Ty też - zaśmiałam się. Harry wziął moją dłoń i złączył ze swoją. Skupił na niej całą swoją uwagę. - Harry?
- Tak ?
- Dziś masz dzień refleksji? - dodałam z uśmiechem
- Dlaczego ?
- Bo gapisz się na nasze ręce od jakiś 10 minut - zaśmiałam się, na co Harry podniósł się i spojrzał mi prosto w oczy. - Kochanie ja naprawdę myślę o nas poważnie, a ty nie ?
- Harry o czym ty mówisz ? Kocham cię, doskonale o tym wiesz, misiu - dotknęłam dłoniami jego policzka, na co tylko się uśmiechnął.
W taki sposób spędziliśmy prawie cały dzień przytulając się, całując i rozmawiając o wszystkim. Wieczorem Harry zaprosił mnie na miasto. Nie miałam pojęcia, gdzie jedziemy, miałam zawiązane oczy, bo miała to być niespodzianka.
- Jesteś gotowa ? - zapytał a w jego głosie słychać było podekscytowanie
- Jak zawsze, z tobą nigdy się nie nudzę, skarbie. - powiedziałam i Harry w końcu zdjął mi z oczu chustę.
- Ta dam - uśmiechnął się szeroko
- Zabrałeś mnie do mojej restauracji? Harry - przewróciłam oczami ze śmiechem.
- Ale ty jeszcze nie wiesz, co planuję, słońce - ucałował mnie w czubek głowy.
- Ja nigdy nie wiem, co planujesz, Harrold - dodałam dobitnie
- Ojj skarbie - przewrócił zabawnie oczami. - chodź! - pociągnął mnie w stronę jednego ze stolików, gdy nagle usłyszałam wrzask
- NIESPODZIANKA!!! - byłam mega zdziwiona, zaprosił wszystkich moich znajomych, rodzinę, rodziców, no i oczywiście naszych wspólnych przyjaciół-Zayna, Louisa, Liama i Nialla wraz ze swoimi dziewczynami.
- Ale z jakiej to okazji? - zapytałam, gdy jakimś cudem udało mi się wyślizgnąć z objęć ciotki Petuni.
- Zaraz wszystkiego się dowiesz - powiedział niepewnym głosem. Ludzie co jest grane ?
- Lucyyyyyyy!!!! - usłyszałam krzyk Louisa i po chwili znalazłam się w jego objęciah - żałuj, że nie widziałaś swojej miny- wybuchnął śmiechem, za co został przeze mnie ukarany kopnięciem w nogę. - ałl- uśmiechnął się i jeszcze mocniej mnie przytulił.
Po jakieś godzinie takiego witania, śmiania się, rozmawiania, zauważyłam, że Harry z Zaynem gdzieś zniknęli. Co oni kombinują obydwoje? Nie musiałam się długo zastanawiać, ponieważ nagle wszyscy ucichli i wpatrywali się w Harry'ego, który trzymał w dłoni ogromny bukiet czerwonych róż. Podszedł do mnie i zaczął przemawiać na tyle głośno, by każdy obecny mógł go słyszeć
- Lucy chwilę temu pytałaś mnie, co jest grane i z jakiej okazji wydałem to przyjęcie. Otóż powodem jest dzisiejszy magiczny dzień, którego możesz nie pamiętać. 26 czerwca dokładnie 11 lat temu poprosiłem, żebyś została moją dziewczyną, a ty bez najmniejszego wahania zgodziłaś się nią zostać.To był jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu.  Przeżyliśmy wspólnie przepiękne chwile. Potem przez moją własną głupotę cię straciłem, ale na szczęście potrafiłem naprawić swój błąd. Teraz, kiedy nareszcie cię mam nie chcę czekać na to, co będzie za 10, 20 lat. Kochanie chciałbym, abyś zawsze była przy mnie i pozwalała mi siebie uszczęśliwiać. Chciałbym spędzić z tobą resztę mojego życia. - po tych słowach uklęknął przede mną, a ja miałam jak to ja łzy w oczach. - Lucy czy uczynisz mi ten zaszczyt i sprawisz, że będę najszczęśliwszym facetem na świecie i zostaniesz moją panią Styles? - Nie mogłam nic powiedzieć. Bardzo mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że tak szybko będzie chciał wziąć ze mną ślub. Wpatrywałam się zszokowana na niego z uśmiechem, a jednocześnie ze wzruszeniem. Z całe opresji wyratował mnie Zayn, który podszedł do mnie, położył ręce na moim ramieniu i powiedział : zaniemówiłaś, to ja ci pomogę, powiedz "tak". Tyle mu wystarczy to szczęścia. - pocałował mnie w czubek głowy i puścił oczko Harry'emu.
- Harry, oczywiście, że tak - gwałtownie wstałam z miejsca i wtuliłam się w mojego narzeczonego. Harry podał mi bukiet, a następnie wsunął piękny zloty pierścionek z diamentem na mój serdeczny palec. - Jest piękny - dodałam i nie kryłam już łez. Całe szczęście wypłakiwałam w jego kołnierz, on był równie wzruszony, jak ja. Ten dzień z pewnością zapamiętam do końca życia.
*40 lat później*
- Iiiii i co było dalej babciu? - zapytał Josh siadając mi na kolanach
- Dalej? Hmm wzięliśmy z dziadkiem piękny ślub..
- A jak byłaś ubrana? - wtrąciła Lottie
- Miałam długą białą suknię ciągnącą się po ziemi i równie długi welon, do tego bukiet jasnoróżowych różyczek.
- Aaale słodko, a dziadek ?
- Dziadek miał czarny garnitur
- Co z jego włosami ? Widziałam zdjęcia z waszych oświadczyn i miał strasznie długie!
- Lottie - zaśmiałam się - włosy miał specjalnie dla mnie spięte w kucyk. Uwielbiam go w takim wydaniu.
- Lottie nie przeszkadzaj! Co było dalej? - zapytał Sam
- Hmm potem był miesiąc miodowy, narodziny wujka Maxa, potem twojego tatusia. Byłam bardzo szczęśliwa,że mogłam ich wychowywać. Co prawda dziadka często nie było w domu, ale jakoś dawaliśmy radę.
- No właśnie, kiedy dziadek wróci ?
- Już niebawem skarbie.
- Zaraz zaraz a ciocia Grace kiedy się urodziła ?
- Jak twój tato miał 12 lat
- Wow
- Oczko w głowie dziadka. Zawsze wszystko jej wybaczał, tłumaczył ją, odganiał chłopaków-zaśmiałam się na to wspomnienie.
- Co było dalej?
- Czołem rodzinko! - usłyszeliśmy głos mojego męża
- Dziadek!!!!! Wróciłeś - dzieci podeszły do niego mocno go przytulając
- Aaaaa dacie mi przywitać się z babcią? - zaśmiał się
- Kupiłeś nam coś w LA ?
- Słyszałaś Lucy ? Po kim oni są takimi materialistami - zaczął je łaskotać,a ja spojrzałam na niego z uśmiechem. Mimo tego, że wiek robi swoje i nie da się go oszukać, Harry dalej był dla mnie niezwykły i przystojny. Może i miał troszkę zmarszczek, ale dla mnie czas stanął w miejscu. Jesteśmy razem tyle lat i codzień jak na niego patrzę, czuję motylki w brzuchu. To chyba nigdy się nie zmieni.
- Co robiliście ? - zapytał i delikatnie musnął moje usta.
- Babcia właśnie opowiadała nam bajkę
- Czyżby moja ulubiona historia miłosna? - zapytał ukazując swoje urocze dołeczki na lekko zapadniętych policzkach.
- Mhm, dokończysz ją za babcię ?
- Bardzo chętnie, a na czym skończyliście, hmm? - zapytał biorąc Lottie na kolana
- Na narodzinach cioci Grace
- Aaaa no tak
- I na tym, że byłeś o nią zazdrosny - zaśmiała się blondyneczka
- Ja nie byłem zazdrosny skarbie, tylko nie chciałem, by marnowała sobie życie z pacanami. - powiedział wybuchając śmiechem
- No, ale co było dalej? - nie dawał za wygraną Sam
- Hmm tatuś dorósł, poznał mamusię, wyprawiliśmy huczne weselisko i na świecie pojawiłeś się ty. - dotknął palcem jego nosa, a Sam zaczął się śmiać. - No, a resztę już znacie.
- Dziadku każda bajeczka ma zakończenie. - upomniał się Josh
- Ahh no tak, więc małżeństwo Lucy i Harry'ego przetrwa wieki, mieszkają razem, mają cudowne wnuki i z pewnością będą żyli długo i szczęśliwie. Koniec. - uśmiechnął się nie spuszczając ze mnie wzroku
- Wow, dziadku ?
- Tak Lottie ?
- Aaaa czy ja też będę mieć takiego męża jak babcia ?
- Pewnie złotko -wtrąciłam. - pamiętaj tylko, że dla prawdziwej miłości warto cierpieć, by w końcu odnaleźć to, co sprawia, że jest się szczęśliwym do końca świata i jeden dzień dłużej- spojrzałam na Harry'ego, który mocno mnie do siebie przytulił i po chwili trwaliśmy w pocałunku.
- Bleee nie przy ludziach, chodźcie, spadamy! - powiedział Josh i razem z resztą rodzeństwa wybiegli na podwórko.
- Maleńka...
- Mhm ?
- Jesteś wielka - dodał i kolejny raz złączył nasze usta.
KONIEC


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo! :D No to dodaję ostatnią część Hazzy :D Mam nadzieję, że zakończenie przypadnie wam do gustu. :D Jutro prawdopodobnie dodam 1 część Zayna. Jeżeli chodzi o Nialla obiecuję dodać go jeszcze w tym tygodniu ( sobota, może niedziela :D )
Do następnego ! :*

8 komentarzy:

  1. Jej, piękne zakończenie!!
    Czekam na Zayna i Nialla

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww <3 Ryyczę ;* Poważnie, bardzo mnie wzruszyłaś :')

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie <3 Czekam na Zayna z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju.... <3 Jakie piękne zakończenie :** I za to Cię uwielbiam :* :D
    Pozdrawiam, Eve

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudaśne :* Jesteś wielka ! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne! :D Masz wielki talent moja droga :D
    Pozdrooooo xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam aż dostałam Heart attack ❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam aż dostałam Heart attack ❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń