*Dwa tygodnie później*
Od dwóch tygodni. jesteśmy z Niallem w domu i udajemy przed Joe, że nic nas nie łączy. Przy Joe zachowujemy się zwyczajnie, jednak kiedy tylko opuszcza dom cieszymy się sobą, tkwiąc w tym układzie. Na razie żadnemu z nas to nie przeszkadza, ale.... chcielibyśmy się jednak pokazać światu.
- Kochanie, mam dla Ciebie niespodziankę - Joe podszedł mnie od tyłu
- Niespodziankę ? Jaką ? - poczułam się okropnie. On dawał mi prezenty, rozpieszczał mnie, a ja.... ja zdradzałam go z jego własnym synem. Ironia losu, prawda ?
- Proszę - podał mi czerwone pudełeczko
- Co to ?
- Otwórz - uśmiechnął się czule. Wstrzymując oddech otworzyłam iii wiedziałam, czego mam się spodziewać.
- Obrączki.....
- No tak, już kiedyś mówiłaś, że mnie nie interesują sprawy ślubu, to poszedłem do jubilera i kupiłem, podobają Ci się ?
- Tak, są piękne - nerwowo spuściłam wzrok. Kurde noo, nie mogłam spojrzeć mu w oczy.
- Na pewno ? Jakoś nie widzę po Tobie entuzjazmu.
- Tak, tak, cudowne - przytuliłam go tak jak zawsze, tylko tym razem wyobraziłam sobie, że przytulam Nialla, inaczej mógłby się pogapować, że coś jest nie tak.
- Cieszę się, aaa Lara ?
- Tak ?
- Zamówiłem na przyszły weekend bilety do Hiszpanii, muszę w końcu poznać Twoją rodzinę.
- Yyy już w przyszły weekend ? - Ehh i co ja mam teraz zrobić. Zupełnie o tym zapomniałam. Przecież moi rodzice muszą poznać mojego narzeczonego, do którego uczucie z dnia na dzień gaśnie. Moja mama na pewno to zauważy, Boże to będzie katastrofa!
- No tak, nie ma na co czekać, złotko. Nie martw się, to raczej ja powinienem się bać - pocałował moją skroń.
- Nie, ja się wcale nie martwię. A czy Niall z nami pojedzie ?
- A czy mój syn zawsze musi z nami wszędzie jeździć ?
- Właśnie, to Twój syn, Joe! Mówił, że nigdy nie był w Hiszpanii nooo
- Ehh na podróż poślubną też go zabierzemy ?! - widziałam w jego głosie nutkę ironii i złości
- Joe, to Twój syn!
- Ale on nie ma 3 lat, żebym nie mógł go zostawić samego !
- No i ? A może też by chciał zobaczyć mój kraj?!
- Na pewno nie za moje pieniądze!
- Świetnie! Dla Ciebie najważniejsze są pieniądze!!!!! Masz miliardy a skąpisz na bilet dla syna?! - nie mogłam opanować mojej złości
- A co Ci tak na tym zależy ?
- A nie może?!
- Nie krzycz, bo sąsiedzi usłyszą.
- Ahh no tak, Pan Horan musi mieć nienaganną opinię ze względu na interesy - powiedziałam z ironią
- O co Ci chodzi?!
- O nic, zastanów się lepiej, na czym Ci zależy, bo pieniądze łatwo możesz stracić, one nie dają prawdziwego szczęścia. - powiedziłam ubierając trampki
- Gdzie Ty się wybierasz ?
- Na spacer, sama! Zostaw mnie w spokoju!
- Kochanie!
- Nie Joe, nie. Masz sobie przemyśleć sens naszego związku!!! Na razie żegnam!-mruknęłam i trzasnęłam drzwiami. Los chciał, że przy domie spotkałam Nialla
- Co się stało? - zapytał widząc mnie w takim stanie
- Nic, chodź - pociągnęłam go za sobą
- Ale dokąd ?
- Przed siebie. Szybko,zanim Joe zauważy
- Ok - przeszliśmy parę kroków, by zniknąć z pola widzenia.
- Pocałuj mnie - poprosiłam robiąc dzióbek, Niall tylko się uśmiechnął i spełnił moje życzenie.
- Dowiem się w końcu, co się tam działo?
- Joe chce jechać do Hiszpanii
- Nooo i ?
- I nie chce wziąć Ciebie to raz. Dwa , nie oszukam rodziców, że kocham Joe bezwzględnie. Trzy kupił obrączki, wymieniać dalej ?
- Może być jeszcze gorzej ?
- Tak, wygląda na to, że zaczyna być o Ciebie zazdrosny, boję się, że to może się źle skończyć
- Spokojnie, damy radę - przytulił mnie do siebie.
- Co z Hiszpanią ?
- Mam swoją kasę, przylecę, znajdę sobie jakiś hotel, ojciec się nie połapie. Wiesz, że Cię nie zostawię.
- Cieszę się. Niall ?
- Hmm ?
- Ja nie wiem, jak długo wytrzymam.
- Kochanie, marzę o tym, byś była tylko moja, ale obydwoje dobrze wiemy, że teraz to nie jest możliwe. Musimy poczekać na odpowiedniejszy moment. Znajdę pracę, mieszkanie, wtedy o tym pomyślimy. Ojciec mnie znienawidzi, jak się dowie, a my wylądujemy na bruku. Nie pozwolę, byś szlajała się niewiadomo gdzie, bo na to nie zasługujesz.A po za tym, sama powiedziałaś, że kochasz ojca
- Bo tak jest, tylko, że..... z dnia na dzień coraz mniej kocham jego, a coraz bardziej Ciebie - powiedziałam łapiąc go za rękę.
- Gdzie mnie prowadzisz ? - powiedział rozbawiony
- Jak najdalej stąd.
- Wariatka!- zaśmiał się
- Ale Twoja!
- Tylko moja - przytulił mnie do siebie. - tooo co zabieram moją piękność na lody.
- Kuszące, ale jestem na diecie
- A z czego Ty się chcesz odchudzać? I myślisz, że na to pozwolę. Mowy nie ma!
- Ojj Niall
- Raz można zaszaleć, hmm ?
- Powiedz mi, dlaczego ciągle Ci ulegam ?
- Ten mój urok...
- Zapewne. - uśmiechnęłam się do niego, po czym wspólnie udaliśmy się do lodziarni.
- Lara ?! - dobiegł mnie mało przyjazny głos Joe'go
- A kto ?! - również podniosłam głos
- Dziewczyno co się z Tobą dzieje ?!
- Nic, po prostu mam dość! Nie odzywaj się do mnie!
-Kochanie...- powiedział spokojniej
- Daj mi spokój - powiedziałam wchodząc do kuchni
- Lara przepraszam.....
- Nie chcę Twoich przeprosin! - krzyknęłam, pospiesznie wypiłam wodę i zamknęłam się w łazience. Tymczasem Niall wszedł do domu.Musiał poczekać i wejść po mnie, żeby nie budzić podejrzeń
- Gdzie byłeś? - usłyszałam stanowczy głos Joe
- Jestem pełnoletni, jakbyś nie zauważył!
- W co Ty ze mną pogrywasz ?
- W nic! Dobrze wiesz, co o Tobie myślę!
- Nie takim tonem! Posłuchaj gówniarzu, w piątek razem z Larą wyjeżdżamy do Hiszpanii, masz jej powiedzieć, że nie masz czasu, rozumiesz?! Nie jedziesz tam z nami!
- A po co mam ją okłamywać?! Myślisz, że zależy mi na tym, żeby oglądać Cię częściej! Żal mi tylko tej cudownej dziewczyny, która przy Tobie się marnuje! - słyszałam dokładnie każde słowo. Joe był okropny w stosunku do Nialla. Gdy skończyli tą konwersację wzięłam prysznic i weszłam do sypialni, gdzie czekał Joe.
- Skarbie....
- Nic nie mów ! - rzuciłam biorąc swoją poduszkę
- Gdzie Ty się wybierasz ?
- Na kanapę, branoc!
- Lara...
- Daj mi spokój!
- Słońce
- Posłuchaj, ja muszę sobie wszystko poukładać w...salonie. Dobranoc Joe!
- Ehhhh dobranoc - zamknęłam drzwi i zapukałam cicho do Nialla.
- Mogę ? - zapytałam niewinnie uśmiechając się czarująco.
- Wiesz, że zawsze możesz - odwzajemnił mój uśmiech i pogładził miejsce obok siebie, które od razu zajęłam. Wiem, wiele ryzykowaliśmy, ale jedyne, o czym marzyłam, to znaleźć się w jego ramionach. Miałam nadzieję, że Joe się o tym nie dowie. Wtuliłam się w Nialla.
- Tak bardzo Cię kocham - szepnęłam
- Uda nam się, prawda ? - zapytał nieoczekiwanie
- Musi, za bardzo mi na Tobie zależy. - pocałowałam go w policzek, po czym zasnęliśmy w swoich objęciach.
Około szóstej rano po cichu wymknęłam się z objęć Nialla ,zeszłam na dół i położyłam się na kanapie. Nie musiałam długo czekać na pojawienie się Joe, on zawsze wstawał przed 7 do pracy.
- Lara..... Wiem, że nie śpisz - poczułam, że siada tuż obok mnie.Przymknęłam mocniej powieki. - Lara nie zachowuj się jak dziecko!
- Ehhh co chcesz ?! - zaczynał mnie coraz bardziej irytować.
- Przepraszam, nie powinienem tak na Ciebie naskakiwać wczoraj. Wybaczysz mi ? - przez chwilę w ogóle się nie odzywałam, poczułam napływające wyrzuty sumienia. On przeprasza mnie za to, że na mnie nawrzeszczał, a ja.... a ja sypiam z jego synem i on kompletnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Czemu moje życie jest tak zakręcone?! Czemu nie może mieć brzydkiego syna?! No czemu ?!
- Yyy w porządku - próbowałam się uśmiechnąć. Miałam nadzieję, że nie wyszło to aż tak sztucznie. Udało mi się chyba, bo Joe zbliżył się i delikatnie musnął moje usta. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy to " Niall robi to lepiej". I co ja mam zrobić? Jestem okropna! - Too może ja zrobię Ci śniadanie, hmm ? - pospiesznie wstałam z kanapy.
- Jesteś aniołem. Moje biedactwo pewnie nie wyspało się na tej kanapie.
- Nie było aż tak źle - powiedziałam włączając ekspres do kawy.
- Jakie masz plany na dziś ?
- Pojadę do Vicky, no wiesz ploty, ploteczki, dawno się nie widziałyśmy.
- Ehh te kobiety. - powiedział rozbawiony
- No co ? Ona jest dla mnie jak siostra
- A kiedy wrócisz ?
- Na pewno przed Tobą, skarbie.
- Bo ja dziś kończę wcześniej iiii mam dwa bilety do opery. - "gdzie on mnie zabiera?! do Opery?!'' Może i byłam niewdzięczna, ale ja wolałabym jakiś koncert, nie znoszę kobiet piszczących do mikrofonu jakieś stare pieśni. Masakra. Ale musiałam udawać, że mi się podoba ten pomysł.
- Ok, Opera powiadasz, świetny pomysł.
- Wiedziałem, że Ci się spodoba, znam moją narzeczoną. - no właśnie niebardzo znasz.
- Tak, tak a o której wychodzimy ?
- o 19
- Aha.
- Proszę - wyciągnął z portfela kasę
- Po co mi to ?
- Kup sobie coś ładnego, może idź do fryzjera czy coś. Cokolwiek zechcesz.
- Aż takich drogich fryzjerów mamy w Londynie?
- Ojj skarbie noo bierz i nie gadaj
- Dobra, dziękuję - uśmiechnęłam się uprzejmie
- Jak ja się cieszę, że mam Ciebie - i co ja mam na to odpowiedzieć. Rzuciłam tylko "kocham Cię" i poszłam na górę się przebrać stale rozmyślając o moim życiu.
- Aaaa Lara, jak ja się stęskniłam - Vicky dosłownie rzuciła się na mnie
- Ja też tęskniłam, skarbie
- Noo pokaż się, hmmm no czyli tak wygląda dziewczyna, która za parę miesięcy poślubi milionera.
- Ojj noo może
- Coś nie wyglądasz na szczęśliwą - kogo jak kogo, ale jej nigdy nie oszukam
- Jestem szczęśliwa - uśmiechnęłam się myśląc o Niallu, więc na pewno wyglądało to realistycznie
- Musimy nadrobić stracony czas. Opowiadaj!! - usiadła naprzeciw mnie i podała mi gorącą czekoladę. Wiem, że jest lato, ale to nasz zwyczaj.
- Nawet nie wiem, od czego mam zacząć.
- Noo najlepiej od początku. Jak Ci się układa z Joe ?
- Yyyy..... - zaczęłam bawić się palcami. Zawsze tak miałam, kiedy czułam się zawstydzona lub zestresowana.
- Lara co zrobiłaś?! - wyczułam niepokój w jej głosie.
- ....
- Lara!!!
- Zdradziłam Joe - powiedziałam niemalże szeptem.
- Wiedziałam, że tak to się skończy - uśmiechnęła się pocieszająco, co mnie bardzo zaskoczyło
- Z Niallem - po tych słowach Vicky się zakrztusiła
- Cccccccoo ? Z kim ? - powiedziała kaszlem oddzielając każde słowo
- Tak, zdradziłam go z jego synem!
- Boże, takie rzeczy to nawet w flimach rzadko się zdarzają
- Noo wiem, co ja mam teraz zrobić ?
- Ehh powiedz prawdę. Ale tak między nami : którego pragniesz ?
- Nialla i tylko jego, najgorsze jest to, że Joe też kochałam, nie chcę go zranić.
- No tak, zawsze taka byłaś. Szczerze, to znając Ciebie i to jak działasz na każdego samca alfa..... No nie dziwie się, że uległaś.
- Vicky to nie jest do końca tak, jak myślisz. Ja tego nie planowałam
- Miłości nie da się zaplanować.
-No wiem, nigdy nie pomyślałabym, że mogę zdradzić Joe, ale to się już stało i ma konsekwencje.
- Współczuję i co zamierzasz z tym zrobić?
- Nie wiem, pomóż mi-przytuliłam się do niej, a ta objęła mnie ramieniem
- Co ja mogę Ci poradzić? Idź za głosem serca.
- Nie spodziewałam się takiego banalnego stwierdzenia. - uśmiechnęłam się szeroko
- Nie śmiej się ze mnie! - dałam mi koksańca w bok
- Ałła, ale tak na poważnie Vicky
- Ehh co ja mam Ci powiedzieć ? Lara zdradziłaś Joe. Skoro już to zrobiłaś, to nie ma sensu tkwić dalej w tym chorym związku. Tylko zastanów się,czy warto.
- Jak mam się zastanowić, czy warto ? Możesz jaśniej.
- Noo zobacz, Joe da Ci absolutnie wszystko, zagwarantuje Ci przyszłość.
- Nie, nie daje mi rzeczy o wiele ważniejszych : miłości, czułości i zainteresowania!
- Jeszcze nie skończyłam, młoda. Jest dojrzałym mężczyzną, który traktuje Cię poważnie. Niall to dzieciak. Co będzie, jeśli mu się znudzisz ? Lara, faceci w jego wieku nigdy nie myślą na poważnie o związkach, co jak będziesz jedną z wielu ? Albo po pewnym czasie przyjdzie do Ciebie i powie, że odnalazł jednak inną definicję ideału ? Zastanawiałaś się nad tym ? - Vicky miała sporo racji. Zabolały mnie jej słowa. Dotąd nie myślałam w ten sposób o naszej miłości. - Lara niebawem bierzesz ślub. Masz szansę od losu na to, by być szczęśliwą. Nie zniszcz tego przez zauroczenie.
- Vicky to nie zauroczenie!!!! My się kochamy, rozumiesz ?! A po za tym, dla Ciebie wszystko jest jasne, łatwe i klarowne. Już zdradziłam Joe, nie mogę go oszukiwać. Prędzej, czy później się dowie i mnie zostawi.
- A skąd to wiesz ? Może kocha Cię tak bardzo, że wybaczy Ci jeden skok w bok.
- Nie jeden, Vicky! To już zbyt długo trwa.
- Jak to ? Chwila..... mieszkasz z nimi 3 tygodnie....
- I dwa tygodnie jestem z Niallem.
- Co ? Żartujesz ?
- Nie, Vicky, to prawda.
- I on się jeszcze nie zorientował ?
- Jego ciągle nie ma w domu. Zostawia nas samych na długie godziny.... - urwałam
- Aha, czyli marzysz tylko, by poszedł do pracy, tak ?
- Tak i to jest w tym wszystkim najgorsze.
- Boże, nie wiem, znalazłaś się w niezłych tarapatach.
- Nie dołuj mnie nawet.
- Lara, mogę być z Tobą szczera ?
- Jak zawsze.
- Uważam, że powinnaś zerwać z Niallem.
- Co ?! Czemu ?
- Ponieważ on.... jest mój.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Drama time... :P Co myślicie o tej części, czy Lara odpuści Nialla Vicky ? Czekam na wasze opinie, kochani! :D :** Mam nadzieję, że wam się podoba :D
coooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo... ja nie wiem o co chodzi... czy ona z nim jest.. czy co kujhidfudewjofi ja nie wiem czy ona go kocha sory ale totalnie nie zaskoczyłaś... dawaj kolejną prosze
OdpowiedzUsuńCoooooooooooooooooo?!!! Jak toooooooooo?!?! Jej?!?! Pff no na pewno! Mega zaskoczenie Wow :D Ale Niall... sweet jak zawsze ♥
OdpowiedzUsuńPytanko: kiedy next? ♡♥
Że co ? Boże, skończyć w takim momencie!! Jak możesz, umrę z ciekawości <33 Dawaj nexta w tej chwili!!! :D
OdpowiedzUsuńKiedy next ? aaaaa to jest boskie :-*
OdpowiedzUsuńTo jest boskiee!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!!!
To jest nie do pomyślenia!
OdpowiedzUsuńNie do pomyślenia jak wielki masz talent! Uwielbiam czytać twój blog :D Jest cudowny ^^
Masa talentu w tobie tkwi <3
Zazdroszczę :*
Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :3 Wgl ciekawa jestem o co cho Vicky...
No nic z utęsknieniem czekam na next'a <3
Powodzenia w dalszym i dużo weny :*
Zapraszam do siebie: mystery1directionff.blogspot.com
Swietny rodzial czekam na next ��������
OdpowiedzUsuńTo jest takie ghgjsfgdshgfsjhfghdjfjhfjfsjgfjfgjfgjsh nie mogę tego opisać, aż brak słów :D
OdpowiedzUsuńKOCHAM TEGO BLOGA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <33 Weny skarbie :***
Mam nadzieję, że Nara wygra <33 Shippuję ich <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*