piątek, 13 marca 2015

Imagin Zayn cz.4

- Mandy mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia - Zayn wszedł pewnym krokiem do mojej pracowni.
- Zayn jesteśmy w pracy - powiedziałam nie odrywając wzroku od projektu nowej hali sportowej
- Ale to praca. - usiadł naprzeciwko mnie i milczał
- Możesz mówić - spojrzałam na niego z uśmiechem. No tak...jego widok sprawia, że nie potrafię zapanować nad mimiką twarzy
- Ja mam czas. Przynajmniej mogę cię dłużej popodziwiać. Wyglądasz tak seksownie jak jesteś skupiona.
- Panie Malik na flirty w pracy panu się zachciało ? - uwielbiałam się z nim droczyć
- Tak, nie, no nie mogę - wstał i podszedł do mnie bliżej trzymając dłonie na moich ramionach i całując moje włosy.
- Zayn proszę cię - nie ukrywałam, że było to dla mnie przyjemne, ale co by było, gdyby ktoś w tym momencie tu wszedł. Ktokolwiek, Pan Malik, Emma, ta jędza Tracy albo zwykły klient. Nie powinniśmy w ten sposób się zachowywać.
- Czemu jesteś taka spięta ? Przydałby ci się masaż - szepnął zmysłowo
- Czemu nie, ale nie teraz.
- Jeden buziak i wracam do rzeczywistości - zaśmiał się,bo czym zrobił minę smutnego psiaka
- No chodź - Zayn okręcił moje krzesło tak, by mieć mnie nieco bliżej siebie i musnął swoimi ustami moje. Nie chciałam, żeby przestawał. Cholera przez niego nigdy nie skończę tego projektu. Ale mieć obok siebie takiego przystojniaka i go ignorować ? To nie jest możliwe. - Dobra, co chciałeś mi zaproponować-próbowałam zachować pełen profesjonalizm, co tylko rozbawiło Zayna
- Uwielbiam to w tobie - zaśmiał się
- Co niby ?
- Najpierw całujesz mnie tak, że dosłownie odpływam - Zaraz zaraz zaraz, stop! Wróć! Czy on powiedział, że odpływa pod wpływem moich pocałunków, czy się przesłyszałam? Nie zdążyłam zapytać, bo Zayn dalej ciągnął swój monolog - A za niecałą sekundę po robisz się pilną, perfekcyjną pracownicą.
- Wiesz, tak szczerze to wolałabym nie robić się pilną, perfekcyjną pracownicą, no ale cóż, taka praca.
- Jesteś cudowna.
- Już mi to mówiłeś - uśmiechnęłam się lekko
- I będę to powtarzał do znużenia. Wracając do mojej propozycji...... Mamy duży projekt warty milion funtów
- Ile ?!
- Milion i chciałbym, żebyś się w niego zaangażowała. Co ty na to ? - ja w projekcie za milion funtów OMG zawsze o tym marzyłam!
- Tak, tak tak ! - niemalże wyskoczyłam z tego fotela
- I to mi się podoba. - dodał z uznaniem nie przestając się uśmiechać
- Dzięki Zayn, zawsze marzyłam o czymś takim, bo to oznacza, że faktycznie jest się w czymś dobrym. A z kim miałabym współpracować?
- Ze mną i Davidem, więc piękna upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu, bo oprócz projektu  będziemy spędzać razem całe dnie.
- Kuszące - puściłam mu oczko
- Nie kuś mnie.
- Bo ?
- Jeszcze się pytasz ? Mam ochotę zjeść cię całą, a ty mi zadajesz takie durne pytania!
- Ojj Panie Malik..... - przewróciłam teatralnie oczami śmiejąc się
- Kiedyś będziesz moją Panią Malik - uśmiechnął się, po czym opuścił moją pracownię.
" Kiedyś będziesz moją Panią Malik" - te słowa chodziły po mojej głowie w momencie, gdzie miałam się skupić tylko i wyłącznie na moich rysunkach. Tylko czym one są w porównaniu do faceta, który jest dla mnie najważniejszy ? No tak... to moja praca. - odpowiedziałam sobie w myślach i zabrałam się za kończenie projektu, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. - odpowiedziałam głośno
- Mogę ? - w drzwiach stanęła Emma
- Pewnie - uśmiechnęłam się
- Zayn prosi cię,żebyś jak najszybciej do niego się zgłosiła
- Mówił po co ?
- Nie
- A kiedy ci to przekazywał ?
- Jakąś minutę temu
- Och no tak.... zaraz pójdę
- Mandy ? - przyjrzała mi się uważnie
- Tak ?
- Czy coś między wami jest ?
- Nie, skąd ci to przyszło do głowy ? - próbowałam udawać obojętną
- Mhm, jasne, jasne. Malik żadnej sobie nie odpuści - burknęła
- Emma ty masz na serio do niego jakieś urojenia.
- Mandy lepiej na niego uważaj! - powiedziała stanowczo
- No dobrze, spokojnie - wzruszyłam ramionami
- On takie jak ty to ma...- ucięła i zamilkła
- No dokończ!
- Mandy ja nie chcę, żebyś cierpiała tak jak moja córka cierpi. - powiedziała spokojnie
- W porządku, w ogóle co ma na celu ta rozmowa ?
- Dziecko polubiłam cię i nie chcę, żebyś miała zawód.
- Ehh dobra, nieważne, skoro szef wzywa to idę - zabrałam papiery i wyszłam z pracowni nie czekając na Emmę. Nie czekając na nic zapukałam do Zayna i usłyszałam to jego poważne, a zarazem stanowcze "proszę" . Gdy weszłam Zayn zmienił mimikę z wymagającego szefa na raczej "witaj kotku, dawno cię nie widziałem". Dokończył jakąś tam rozmowę telefoniczną i usiadł na swoim krześle.
- Wzywałeś mnie?
- Tak, bo chciałem cię zobaczyć - puścił mi oczko
- Zayn, to nie jest śmieszne! - rozmowa z Emmą totalnie pogorszyła mi humor.
- Co się dzieje aniołku ?
- Powiedz mi, dlaczego wszyscy mnie przed tobą ostrzegają, a zwłaszcza kobiety?! - po moim pytaniu spoważniał i wyprostował się na krześle lekko poluźniając krawat.
- Mandy.....
- Zayn jesteśmy razem tak ? I nic o tobie nie wiem, kompletnie nic!
- Masz projekty ? - szybko zmienił temat
- Mam - rzuciłam mu na biurko
- Eeej spokojnie.
- Nie będę spokojna! Ugh - zacisnęłam pięści by dać upust złości
- Dobra, poddaję się, co chcesz wiedzieć ?
- Wszystko - wzruszyłam ramionami
- Więc nazywam się...
- Możesz przestać sobie ze mnie żartować?!
- Dobrze, to powiedz mi, co mam ci wyjaśniać!
- Ile miałeś kobiet i czemu je krzywdziłeś?
- Wow - jego oczy omal nie wyskoczyły z orbit. - Szczerze ?
- Tak!
- Mandy miałem naprawdę sporo kobiet. Gdy skończyłem 17 lat prowadziłem dosyć imprezowy tryb życia. Od zawsze podobały mi się kobiety i ja im też, więc wykorzystywałem to na każdym kroku. Nie interesowały mnie poważne związki, zależało mi tylko na przelotnych romansach, to fakt. - próbowałam się nie rozpłakać,aczkolwiek było to dla mnie nie lada wyzwanie. Zayn spojrzał na mnie z czułością, widziałam to. - Mam mówić dalej ? - Pokiwałam twierdząco głową. - Niektórym kobietom to zupełnie nie przeszkadzało, ale bywały również te, które chciały mnie zamknąć w klatce, a ja lubię być wolny. Przebierałem w dziewczynach i szybko je zostawiałem, bo nie widziałem w nich kandydatki na żonę, to chyba proste i logiczne.
- Ale one cię kochały, Zayn
- Mandy.... -podszedł do mnie i uklęknął przede mną nie spuszczając ze mnie wzroku. - chodzi o Emmę,prawda ?
- O córkę Emmy - sprostowałam
- Ona cię przede mną przestrzegała, tak ?
- Obiecaj, że jej nie zwolnisz!
- To długoletni pracownik, szkoda by było ją stracić. Mandy ja wiem, jak to wygląda, żałuję przeszłości. Prawda jest taka, że nigdy się od niej nie uwolnię, ale czy chcesz wiedzieć, co było dalej ?
- Tak, chcę znać całą prawdę!
- Gdy skończyłem 25 rok życia doszedłem do wniosku, że czas się ustatkować. Koniec z imprezami, koniec z wyrywaniem lasek, koniec!!! Od 2 miesięcy próbuję się zmienić.
- Jakoś kiepsko ci to wychodzi. - spojrzałam na niego poważnie
- Chodzi ci o Perrie, tak ?
- Tak
- Zerwałem z nią, bo poznałem ciebie
- I mam być z tego powodu szczęśliwa ? Może mnie też zostawisz, jak poznasz inną, ciekawszą?!
- Mandy nie zostawię cię, bo zależy mi na tobie jak na nikim innym, uwierz mi. - chwycił moją dłoń. Wiedziałam, że mówił prawdę. Jego oczy były przepełnione miłością, troską a nawet i strachem przed moją decyzją. W końcu po tym, co się dowiedziałam, mogłabym go zostawić i o nim zapomnieć, ale ja jednak nie miałam na to najmniejszej ochoty. - Jesteś pierwszą dziewczyną, której wyznałem miłość - powiedział niepostrzeżenie.
- Jak to ?
- Wychodzę z założenia, że słowo "kocham" jest przeznaczone dla tej wyjątkowej, jedynej osoby, dla tego nie obsypywałem nim moich wcześniejszych kobiet.
- Ale skąd wiesz, że mnie kochasz ? Może po prostu ci się podobam ?
- Wiem, bo tylko ty doprowadzasz mnie samym swoim byciem to takiego stanu - przyłożył moją dłoń do swojego serca. Czułam jak mocno i gwałtownie mu bije, a wręcz wali. - Proszę cię, nie zostawiaj mnie - wtulił się do moich piersi, a ja delikatnie mierzwiłam mu czuprynę.
- Kocham cię - szepnęłam mu do ucha i musnęłam ustami jego czoło. Uśmiechnął się pod nosem i zmusił mnie, żebym wstała , by następnie znaleźć się na jego kolanach. Nie wiem, ile tak siedzieliśmy.... w totalnej ciszy, w swoich objęciach. Chyba długo, bo za oknem było już całkowicie ciemno
- Mieliśmy iść dziś na kolację- powiedział w końcu Zayn
- No to pójdziemy, w czym problem?
- Jest 21:30
- Serio? Rany
- Noo chyba nici z naszych planów
- To zrobimy inaczej : ja zapraszam ciebie na kolację, hmm?
- Kochanie
- No co ? Może nie umiem świetnie gotować, ale coś tam umiem,noo chodź - wstałam z jego kolan i pociągnęłam go w stronę wyjścia
- Ale ty jesteś uparta!
- Noo przyzwyczajaj się, ze mną nie ma łatwo - pocałowałam go w policzek
- A może pojedziemy do mnie ?
- Aaa bo moje mieszkanie jest za małe dla takiego biznesmena ? - zaśmiałam się
- Nie, nie o to chodzi, tylko.... jedziemy do mnie i już - tupnął nogą i popatrzył na mnie tym swoim łobuzerskim wzrokiem
- Nie patrz się tak na mnie! - wybuchnęłam poraz kolejny śmiechem
- Uwielbiam twój śmiech - przytulił mnie i otworzył drzwi swojego mercedesa
- Ile ty masz tych aut ?
- Julie to moja ulubiona fura
- Julie ? Nadajesz imiona autom ?
- A czemu nie ?
- Wszystkie z nich to kobiety ?
- Nie, mam jeszcze Maxa i Davida.
- Dobrze wiedzieć
- Aż tak cię to śmieszy ? - uśmiechnął się nie spuszczając ze mnie wzroku
- Szczerze ? Bardzo
- Kocham twój śmiech, powaga
- Dzięki, większość osób denerwuje
- A ja lubię być oryginalny. - poczułam jego dłoń na swoim kolanie i momentalnie poczułam dreszcze na całym ciele
- Zauważyłam - zaśmiałam się
- Cudowna - spojrzał na mnie z ogromnym uśmiechem
- Patrz na drogę, wariacie!
-Jesteś zbyt piękna
- Zayn błagam cię, patrz na drogę.
- No dobrze
Po jakiś 10 minutach dotarliśmy na miejsce. Wiedziałam, że Zayn jest bogaty, ale nie sądziłam, że aż tak. Miał piękną, ogromną willę z basenem oświetlanym przez tysiące różnokolorowym światełek. Już sam widok wprowadził romantyczną atmosferę.
- Wow
- Podoba ci się ? - zapytał zmysłowo kładąc swoje ręce na moich biodrach
- Cudowna
- Chodź - pociągnął mnie za sobą w stronę pięknego ogrodu, na którym stała ogromna huśtawka. Przypomniały mi się wówczas chwile z mojego dzieciństwa. Spór o huśtawkę w naszym domu był znany od początku poczęcia moich idiotów czyli braci i mnie. Uśmiechnęłam się na te wspomnienia
- Sam go utrzymujesz ? - zapytałam w końcu , wskazując na naprawdę cudowny ogród.
- Nie, mama mi pomaga, zawsze się jej nudzi.
- Czyli jednak.
- Co ?
- Zayn Malik synek mamusi - zaśmiałam się
- No może troszkę. Wiesz, mam 2 starsze siostry
- Aaaa do tego rozpieszczony
- Lubię być rozpieszczany, zwłaszcza przez kobiety - wziął moją dłoń i ucałował delikatnie
- Bardzo śmieszne
- Ale ja mówię poważnie, Mandy, od zawsze. - przytulił mnie do siebie tak, że czułam bicie jego serca i bijące od niego ciepło. Niesamowite uczucie do tego jego boskie perfumy w komplecie, od których zdążyłam się już uzależnić i to na maksa. Po chwili się odsunął - Idziemy ? - zapytał z uśmiechem
- Nie, ogród mi się podoba, a ty mnie przytul z powrotem - rozłożyłam ramiona czekając, aż Malik ponownie się do mnie zbliży.Nie musiałam długo czekać.
- Jesteś słodka - powiedział składając pocałunki na mojej szyi. - Nigdy się nie zmieniaj - dodał i wziął mnie na ręce
- Co ty wyprawiasz? Zayn - zaczęłam głośno rechotać
- Pokażę ci dom, w którym niebawem zamieszkasz
- Co ?
- Jeśli oczywiście zechcesz. - Zaskoczyły mnie jego słowa i muszę przyznać, że niesamowicie ucieszyły. Zayn Malik pragnie, bym z nim zamieszkała. Czy to sen ? Nie chcę się z niego wybudzać, nigdy!
- Zaskoczyłeś mnie
- Tak ?
- Noo tak i to bardzo, postawisz mnie już na nogi?
- Nie
- Ale czemu ?
- Boo lubię cię trzymać, ślicznotko
- Nawet, jeśli jestem ciężka?
- Zabraniam ci tak mówić!
- Kiedy to prawda Zayn i nie oszukuj mnie.
- Ważysz tyle, ile powinnaś i nie kłóć się ze mną!
- No dobrze, dobrze. Przez próg? - zaśmiałam się
- A jak - uśmiechnął się szeroko, po czym postawił mnie w końcu na swoich nogach. - I Pani architekt, co pani sądzi o tym wnętrzu ?
- Sądzę, że jest niesamowite. Współczesny model domu, oryginalny i luksusowy. Hmm trochę nie w moim stylu, brakuje tu takiego ciepła oooo wiem, tam - wskazałam na pustą ścianę - tam widziałabym kominek. I od razu byłoby lepiej
- Mam kominek, tyle, że na górze w sali kominkowej
- Sala kominkowa ?
- Mhm - uśmiechnął się szeroko
- Ile ty masz tu pokoi ?
- 20
- Ile ?
- 20 - zaśmiał się
- I ty tu mieszkasz sam ?
- No mam nadzieję, że niedługo będę mieszkać tu z tobą - pocałował mnie w policzek
- Naprawdę chciałbyś ?
- O niczym innym nie marzę, kochanie
- Ale my się prawie nie znamy Zayn
- A ja czuję, jakbym znał cię całe życie, to chyba jest miłość.
- Chyba ? - oplotłam ręce wokół jego szyi i spojrzałam na niego wyczekująco
- Nie chyba, ale na pewno - znowu mnie podniósł i posadził na blacie w kuchni. Wpiłam się w jego usta. Nie mogłam się powstrzymać. Zayn uśmiechnął się szelmowsko - No Panno Evans niech się pani tak nie nakręca.
- Bo ?
- Bo to ja miałem panią podrywać, nie pani mnie
- A kto tak powiedział? - zapytałam z uśmiechem
- No ja - dodał, po czym zachłannie wpił się w moje usta.
- Zayn ?
- Mhm ?
- Może jednak zjemy w końcu tę kolację, co ?
- W takiej chwili ?
- Czemu nie ? - zeskoczyłam z blatu, a on pociągnął mnie za rękę i przybliżył do siebie
- Kochanie, ja nie lubię sprzeciwów - szepnął z szelmowskim uśmiechem
- A kto lubi ?-pokazałam mu język
- Czy aby na pewno na za dużo sobie nie pozwalasz ?
- No cóż... jeżeli szefowi coś nie pasuje........
- Ależ skąd - przerwał mi w połowie zdania
- To co ? Pomożesz mi i zjemy w końcu tę obiecaną kolację
- Z przyjemnością. - Wydostałam się z jego objęć i zaczęliśmy przygotowywać kolację.
Zayn naprawdę nieźle gotuje. W życiu bym nie powiedziała!
- Hmm, to jemy na tarasie ? Szykuje się ciepły wieczór
- No pewnie - przytuliłam go i wyszliśmy razem na taras, gdzie stał już gotowy stolik ze świeczkami i bukietem świeżych kwiatów. - Kiedy to przygotowałeś ?
- Jak byłaś w toalecie kwiatuszku - uśmiechnął się - Podoba ci się ?
- Bardzo, a czy mama nie będzie zła, że wyrwałeś jej z ogrodu hortensje ?
- Mój ogród, moje co ?
- Hortensje - wybuchłam śmiechem
- Nie znam się na kwiatach noo - udawał naburmuszonego
- Czyli jednak jakąś tam wadę masz. - puściłam mu oczko, po czym upiłam łyk czerwonego wina.
- To nie jest wada, ty jesteś moim najpiękniejszym kwiatuszkiem.
- Nie flirtuj Malik - pogroziłam mu palcem z rozbawieniem
- Bo co ?
- Bo już wystarczająco kupiłeś mnie włoską kuchnią
- Lubisz ?
- Uwielbiam, skąd wiedziałeś ?
- Zgadłem - zaśmiał się
- Tak ? Na pewno ?
- Mhm
- I Kelly nie miała z tym nic wspólnego ?
- Ale z ciebie dyplomatka,noo brawo kochanie.
- Ale jak ?
- Powiedzmy, że Zayn Malik ma swoje sposoby - powiedział i ucałował moją dłoń.
Dlaczego on zawsze musi być taki tajemniczy?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka! :D Publikuję kolejną część naszego Maliczka :*
Umieram z ciekawości, co o niej sądzicie i czekam z niecierpliwością na wasze komentarze! :D
Kocham was <3 :**


9 komentarzy:

  1. Świetna z resztą jak zwykle ;)
    Jestem ciekawa czy nastąpi jakiś zwrot akcji.
    I czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej superaśny i słodziaśny ten rozdział!
    Już nie mogę doczekać się nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo:** Kocham Zayna <3

    OdpowiedzUsuń
  4. BOSKI <3 ŚLICZNY <3 Kocham ich jako parę, są uroczy :3
    Oby Zen tego nie schrzanił...
    Cudownie piszesz, pozazdrościć :)
    Zapraszam do siebie, zależy mi na twojej opinii: onedirectionlittlesweetangel.blogspot.com oraz mystery1directionff.blogspot.com
    Całuski :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś najlepsza! I mam takie pytanko : Kiedy Niall? Tęsknię za Larą heheh, chociaż Zandy jest świetna :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam to <333 Nigdy nie kończ pisać :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow! Nic dodać, nic ująć. :D
    Oni muszą być razem!!! :D
    Życzę weny, Jade :D :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale słodko <3 Masz cudowne pomysły :*

    OdpowiedzUsuń