środa, 29 lipca 2015

Imagin Niall cz.11



Od dwóch dni jestem w tym sanatorium, sama, daleko od domu, rodziny i bardzo tęsknię za Niallem. Za tym, jak mnie przytula, całuje, za tym jak na mnie patrzy, jak się uśmiecha, jak rozmawia z naszym dzidziusiem. Brakuje mi go i to bardzo. Czuję się dość samotna i przytłoczona, bo zawsze miałam obok siebie Nialla. Przyzwyczaił mnie do tego, że zawsze był przy mnie i mnie pocieszał. Ale zrobię wszystko dla dobra naszego dziecka, więc zaciskam zęby i staram się odpoczywać i myśleć pozytywnie.

Siedziałam na tarasie z książką w ręku i próbowałam cokolwiek przeczytać. Na marne z resztą, bo kompletnie nie mogłam się na niej skupić. Myśli ciągle błądziły wokół domu, Nialla, Vicky i Joe. Chociaż bardzo bym chciała zapomnieć, nie myśleć, to za cholerę nie mogę. To wszystko bardzo mnie męczy i czekam tylko na chwilę, w której posmakuję upragnionych ust Nialla, kiedy będę czuć na sobie jego ciepły oddech i woń jego perfum.
- Nie za zimno, by siedzieć o tej porze na tarasie ? - dobiegł mnie czyiś nieznany głos
- Jest ok - odpowiedziałam odwracając się w kierunku osoby, która stała za mną. Zobaczyłam młodego, wysokiego, dobrze zbudowanego chłopaka z blond czupryną, który obdarzył mnie szerokim uśmiechem. Delikatnie go odwzajemniłam, co poskutkowało tym, że usiadł obok mnie.
- Który miesiąc ? - zapytał z uśmiechem
- Siódmy, jeszcze dwa - odpowiedziałam, poprawiając się na krześle ogrodowym.
-Ty jesteś Lara, prawda ? - skąd on to mógł wiedzieć ? Czy powinnam zacząć się bać ? Chłopak szybko zauważył mój niepokój, bo zaraz dodał - jestem Mike, pracuję tutaj i ten ośrodek należy do moich rodziców-posłał mi uspokajający uśmiech, na który odetchnęłam z ulgą
- Rozumiem, że wiesz wszystko o kobietach, które tu wypoczywają
- Nie, nie wszystko. Tylko te najważniejsze rzeczy.
- A czym się tu zajmujesz ? - rany... my nawet nie przeszliśmy na "ty" , a ja do niego po imieniu.... ale był w moim wieku to raz, a dwa myślę, że nie miał nic przeciwko.
- Generalnie pracuje tu jako masażysta, ale studiuję psychologię i medycynę
- Dwa kierunki naraz ? Jak dajesz radę ?
- Zawsze chciałem być lekarzem, a ponieważ uwielbiam rozmawiać i przez to pomagać ludziom, studiuję zaocznie psychologię. Idzie się przyzwyczaić do nieprzespanych nocy i natłoku obowiązków. - uśmiechnął się szeroko .
- Naprawdę ? Ja bym chyba nie dała rady.
- Lubię się uczyć, po prostu ograniczam sobie imprezy, bo uważam to za zbędny dodatek do życia.
- Ale kumpli chyba masz. Nie wyglądasz na samotnego, zakompleksionego i  nielubianego
- Oczywiście, że mam. W sumie mam 4 bliskich przyjaciół i jedną przyjaciółkę, która jest dla mnie jak siostra. Znamy się od piaskownicy.
- I jesteś jedynakiem. - bardziej stwierdziłam niż zapytałam
- Aż tak to widać ?- zaśmiał się
- Wyglądasz na....
- Rozpieszczonego synka ? - dokończył i wybuchnął jeszcze większym śmiechem. Spojrzałam na niego pytająco i zdałam sobie sprawę, że patrzę na niego przez dłuższy czas. Zbyt długi..... Nie da się ukryć, że Mike jest bardzo przystojnym i atrakcyjnym chłopakiem. Ale cóż... moje serce należy tylko do Nialla i tak już zostanie.
- Nie obraź się, ale tak troszkę
- Wszyscy mi to mówią - powiedział, gdy się już uspokoił. - Ja po prostu za bardzo kocham mamę i ona.... zawsze mi na wszystko pozwalała i do tej pory pozwala.
- Oo jakie to słodkie.Zawsze tak otwarcie mówisz o miłości ?
- Generalnie jestem otwarty... na wszystko
- Taki facet to skarb - wyrwało mi się z ust, a ja miałam ochotę się za to zabić. - Twoja dziewczyna pewnie cię z oka nie spuszcza. - Co ja wyprawiam?!!! Lara opamiętaj się!!!!!
- Cóż.... gdybym ją miał, to na pewno - zaśmiał się
- Serio ? - spojrzałam na niego z niedowierzaniem
- Naprawdę. Nie mam czasu na miłość.
- Na miłość zawsze jest czas - odpowiedziałam filozoficznie. - Miłość w życiu każdego człowieka jest ważna.
- Ludzie, na których naprawdę bardzo nam zależy potrafią tylko ranić. Po co mi to ? Dziewczyna nie jest mi na razie potrzebna. Dodatkowy kłopot.
- Fajne masz podejście do życia, Mike
- Lara..... ja miałem wiele dziewczyn, które tylko mnie irytowały. Jak z nimi zrywałem wystawały dniami i nocami pod moim oknem i błagały o jeszcze jedną szansę
- Widać dotychczas nie było dane ci się zakochać. Ale wszystko jeszcze przed tobą
- Mówisz teraz jak moja babcia - spojrzał na mnie rozbawiony.
- Wiesz ja mam spory bagaż doświadczeń jeżeli chodzi o związki.
- Do prawdy ?
- Uwierz.... kiedyś byłam dziewczyną, która szybko się zakochiwała...zbyt szybko, a potem faceci mi się nudzili i zostawiałam ich dla innych... dopiero teraz jestem naprawdę szczęśliwa
- Widzę obrączkę, czyli dziecko nie było z pierwszym lepszym - spojrzał na moje dłonie
- Nie, to była przemyślana decyzja. Mój mąż zawsze marzył o sporej rodzinie.  A ja kocham go tak mocno, że zrobiłabym dla niego wszystko.
- Bardzo go kochasz, prawda ?
- Mhm.... wiesz.....nasz związek nie należy do prostych, ale nie wyobrażam sobie życia bez Nialla
- Ja z kolei uważam, że nie ma prostych związków. Ludzie za bardzo różnią  się od siebie, by móc łatwo radzić sobie radzić z przeszkodami.
- I właśnie dlatego nie masz dziewczyny ? - dodałam z nieukrywanym rozbawieniem
- Związki nie są dla mnie
- Aha.... wieczny singiel... naprawdę chcesz nim być ?  - mimo, iż znałam tego niebieskookiego blondyna raptem kilkanaście minut poczułam, że jest on moją bratnią duszą. Bardzo dobrze mi się z nim gada. Ma coś w sobie, co ciężko mi jest nazwać. Po prostu to ma.
- Masz całe 2 miesiące, by przekonać mnie do swoich racji - powiedział rozkładając ręce
- I zobaczysz, że mi się uda  - zaśmiałam się. - Czekaj... czyli to znaczy, że.....
- Jestem do twoich usług 24 godziny na dobę. Dwa dni temu byłem na wolontariacie. Wróciłem dziś o 14.
- Wolontariacie ? A gdzie ? - wyglądał mi raczej na buntownika a nie na takiego pomocnego...jak widać łatwo się jest pomylić.
- Byłem na 2-tygodniowych misjach w Kenii
- Poważnie ? - jejku... jakie to słodkie..... pomagał biednym..... i to zupełnie bezinteresownie. Czy tacy ludzie w ogóle jeszcze istnieją ?
- Tak.... lubię pomagać innym. Dobra, my tu gadu gadu, a wybiła godzina kolacji. Idziemy ?
- Ale zjesz ze mną, prawda ?
- Jeżeli nie będzie ci to przeszkadzało, to z chęcią
- Przeszkadzało ? Mike, ja jestem tu sama jak palec. To będzie dla mnie jakaś odskocznia.
- Wobec tego mogę być twoją odskocznią - uśmiechnął się kolejny raz i podał mi swoją dłoń, bym mogła wstać
- Dziękuję - szepnęłam, gdy puściłam jego ciepłą dłoń, a ten gestem zmusił mnie, bym wzięła go pod rękę.- Widzę, że masz spore doświadczenie jeżeli chodzi o ciężarne kobiety, no nie ? - zapytałam uśmiechając się szeroko.
- Ojjj tak.... niektóre dają popalić i to nieźle... ale mam masę wspomnień, często jak przychodzą mi one do głowy śmieję się bez opamiętania. Dają czadu. Może dlatego lubię pomagać tu moim rodzicom.
- Rozumiem, na wszystko masz czas... tylko nie na miłość
- Możemy już o tym nie gadać? - przewrócił teatralnie oczami, co rozbawiło mnie do łez...coś czuję, że z nim to ja się nudzić z pewnością nie będę.
- Ja i tak nie odpuszczę - pogroziłam mu żartobliwie palcem.
- Zauważyłem. Twarda z ciebie sztuka.
- Dzięki.... wiesz... czasem tylko udaję silną.... często mi się to udaje.
- A teraz udajesz ? - zatrzymał się i stanął na wprost mnie
- Mogę być z tobą szczera ?
- Pewnie
- Odkąd cię poznałam, to nie udaję. Jak mogłeś w tak krótkim czasie dodać mi tej siły, co ?
- Mówiłem ci... ja kocham rozmawiać z ludźmi i słuchać i pomagać. Cieszę się, że mogę ci pomóc, Lara
- Dzięki
- Niestety wadą tego wszystkiego jest to, że szybko przywiązuję się do ludzi, którzy w większości zostawiają mnie i nie odzywają się do mnie. Nie wiem, co u nich słychać, czy wszystko ok...to przykre, wiesz.... zwłaszcza, że zależy mi na tym, żeby byli szczęśliwi i starałem się zawsze z całych sił pomóc.
- Ludzie są niesprawiedliwi i nie doceniają często tego, co drugi dla nich robi.... Powiem ci szczerze, że sama takich ludzi nie ogarniam.... po prostu nie warto się już nimi przejmować i o nich myśleć, Mike...
- Coś mi się zdaję, że to ja tu będę na terapii - zaśmiał się, a ja mu wtórowałam. Dawno tyle się nie śmiałam. A przecież Niall nie należy do cichych i spokojnych osób. No właśnie Niall....czemu nie dzwonisz ? Obiecałeś, że będziesz to robił regularnie. Co się dzieje ? Miałam dziwne wrażenie, że coś przede mną ukrywa. Że coś się stało, a nie mówi mi tego tylko dlatego, żeby mnie nie martwić. Jak ja nienawidzę tego uczucia. Wolałabym znać najgorszą i najstraszniejszą prawdę niż nic nie wiedzieć i żyć w niepewności.

Kolacja upłynęła mi w naprawdę doborowym towarzystwie. Mike swoją osobą dodał mi tyle otuchy, że nagle poczułam, że życie ma sens, że warto żyć.... chciałabym, żeby nasza znajomość przetrwała... Pytanie tylko co na to Niall ?

- Lara, przeziębisz się - usłyszałam troskliwy głos Mike'a, który sekundę potem przykrył mnie kocem.
- Wszystko pod kontrolą
- Co piszesz ?
- Wspominałam ci, że prowadzę bloga dla kobiet z przeróżnymi problemami ?
- Ahh no tak, faktycznie coś mówiłaś
- Przez to wszystko zupełnie się zapuściłam, a ilość maili z prośbami o pomoc dobiła do maximum
- A może dokończysz to jutro, co ? Albo wewnątrz. Noce teraz są chłodne i nie zachęcają do siedzenia na tarasie.
- Duszę się wewnątrz
- Ojj daj spokój... jest późno, c'mon
- Nie odpuścisz ?
- Nie - wziął mojego laptopa i otworzył drzwi szerzej, przepuścił mnie i wszedł z moim sprzętem zaraz po mnie.
- Mike, dzięki naprawdę, ale możesz już iść. Nie będę ci zawracać głowy, czuję się naprawdę dobrze.
- Wiem wiem, ale muszę mieć cię na oku na wszelki wypadek. Mam pokój obok twojego. Spokojnie damy sobie radę.
- Nie chcę cię wykorzystywać. Będę się czuć glupio.
- Wow... chyba pierwsza, która mi to mówi - uśmiechnął się z podziwem
- Poważnie ? Byłeś służącym dla tych wszystkich kobiet ?
- Noo i tak i nie... byłem na każde ich zawołanie.
- Hmm skoro tak : więc Mike...chciałabym, żebyś dał mi dokończyć posta, a ty możesz w końcu odpocząć. Co ty na to ?
- Na pewno niczego nie potrzebujesz ?
- Na pewno, dzięki
- Jakby co, wołaj, tak ?
- Tak, tak
- I wyśpij się... jutro nie dam ci spokoju
- W jakim sensie ?
- Zobaczysz - puścił mi oczko. - Śpij dobrze - rzucił i poszedł do swojego pokoju, zostawiając mnie samą u siebie.
Uśmiechałam się jak głupia sama do siebie.... Czemu Mike w ten sposób na mnie działał. To bardzo mnie zaskoczyło. Nie należę do osób, które aż tak łatwo przywiązują się do osób. A Mike po raptem kilku godzinach znajomości kupił mnie swoją szlachetnością, pozytywną wręcz zarażającą energią, otwartością, szczerością i prawdziwością. Stał się dla mnie zupełnie nagle kimś bliskim. Nie mam pojęcia jak on to zrobił.... żebym tylko nie popełniła jakiejś głupoty, którą będę mogła żałować do końca mojego życia.


Siedziałam z laptopem do 2 w nocy, aż w końcu doszłam do wniosku, że powinnam się położyć i odpocząć. Tak też zrobiłam, ale za nic w świecie nie mogłam zasnąć. Postanowiłam zejść cicho na dół i napić się wody, bo moje pragnienie urosło na maxa. Możliwie jak najciszej zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam Mike'a siedzącego i bezcelowo patrzącego się w okno.
- Lara ? Wszystko w porządku ? - zapytał z lekkim niepokojem.
- Tak, nie mogę tylko zasnąć.
- Dziecko daje we znaki ?
- A wiesz... nawet nie, po prostu... nie mogę przyzwyczaić się do faktu, że nie ma obok mnie Nialla.
- I nie masz się do kogo przytulić ? - nie czekając na moją odpowiedź zamknął mnie w swoich ramionach. To nie do wiary, jak bardzo ten chłopak jest otwarty na ludzi.... Pytanie tylko czy nie za bardzo. Nie żeby mi to przeszkadzało, aczkolwiek trochę onieśmielało.
- Dzięki Mike. A ty czemu nie śpisz ?
- Nie przywykłem do spania tak wcześnie, heh
- 2 to jest wcześnie ? Ile ty śpisz człowieku ?
- dwie, trzy godziny są dla mnie wystarczające.
- Powaga ?
- Powaga
- A o czym tak zacięcie myślałeś , hmm ?
- Aaaa tak jakoś.... lubię sobie od czasu do czasu pomyśleć generalnie o wszystkim. O moim życiu, o tym, co będzie dalej... jak będzie dalej.... - podrapał się nerwowo po karku.
- Mam dziwne wrażenie, że boisz się przyszłości...
- Wiesz.... w sumie każdy się boi tego, co będzie dalej.... niczego nie można być pewien...  Życie bywa przewrotne i często nieprzewidywalne.
- Mikey akurat ty chyba nie masz się czym przejmować, co ?
- Zawsze się coś znajdzie
- Ojj tam, daj spokój. Musi być dobrze.
- Ty na co dzień mieszkasz w wielkim mieście... masz większe perspektywy, a tu... wieś.... kompletnie brak perspektyw
- Ja tam tak tego nie postrzegam. Wielkie miasta mają wiele wad. Gdyby nie praca mojego męża dawno bym go namówiła na przeprowadzkę. Ale niestety na wsi mało dentystów znajdzie pracę, więc musimy gnieździć się w zanieczyszczonym mieście.
- Coś w tym jest..... wiesz.... myślałem o wyprowadzce, ale zupełnie nie wiem, jak mam to przekazać rodzicom. Mama się załamie, bo zawsze miała mnie na wyłączność. A ja nie chcę jej ranić, bo za wiele dla mnie zrobili...- Mike,biedny, uroczy, zakłopotany Mike... aż dziwota, że taka osoba jak on nie założyła jeszcze swojej rodziny.
- Ale oni na pewno się liczyli z tym, że kiedyś najdzie ta chwila. Chwila, w której ich syn poczuje się na tyle dorosły i odpowiedzialny, by móc mieszkać osobno, gdzieś indziej... To oznacza, że wypełnili już wszystkie obowiązki.... Nie mówię, że będzie im z tym dobrze, aczkolwiek myślę, że będą dumni, że mają tak dojrzałego syna. Wiem, co mówię, bo sama to przerabiałam. A ja nie przeprowadzałam się ze wsi do miasta, tylko do zupełnie innego państwa... Zobaczysz.... kiedy pierwszy szok minie, pogodzą się z tym. Nie możesz stale przejmować się innymi, zacznij też myśleć trochę o sobie, co ?
- Jesteś taka mądra. Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy. Wiesz... lubię cię - uśmiechnął się ukazując rząd równiutkich białych zębów.
- Ja ciebie również... wiesz Mike.... to może być początek cudownej przyjaźni. - dodałam i znowu  wtuliłam się w jego tors.
- Też tak sądzę - szepnął i przytulił mnie mocniej. Nagle poczułam się silna jak nigdy. Dostarczył mi otuchy, odwagi i wiary w to, że wszystko się ułoży. Jedyne, co nie dawało mi spokoju, to fakt, że Niall się nie odzywa. Musiało coś się stać! Nie ma innego wytłumaczenia! Niall odezwij się w końcu!!!!

*Perspektywa Nialla *
Co ja narobiłem ? Jak mogę spojrzeć jej w oczy po tym wszystkim. Ona mnie znienawidzi. Odejdzie i wcale nie zdziwi mnie to. Jestem dupkiem!!! Nieodpowiedzialnym dupkiem, który straci wszystko, na czym mi zależy. I po co mi to było? Nie potrafię wybaczyć sobie tego, że doprowadziłem do tego wszystkiego. Nie umiem po tym wszystkim zadzwonić, odezwać się do Lary, nie chcę jej zranić. Do tego w jej stanie nie może się stresować. Ona nie może się teraz o tym dowiedzieć!!! Po prostu nie może! Co ja narobiłem ?!


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Drama time... :P Hehe witam was ! :D
Obiecana część Nialla czeka na was i wasze opinie. Jestem ciekawa, co sądzicie. Myślałam, myślałam, aż w końcu wymyśliłam to. Mam nadzieję, ze jakoś to wyszło ;)
Buziaki :** i do następnego :*

10 komentarzy:

  1. Cudowny ♥ ~Asia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Booooziu co ten Niall zrobil !? Raczej jej nie zdradzil, prawda ? I jeszcze ten Mike jakos mi sie nie podoba. Nie chce dramy :c Chce zeby byli szczesliwi :*
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś taka cudowna.... ale obiecaj ,że będą razem. Muszą ,słyszysz ? :D Uwielbiam te historie :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to !!! Jestem ciekawa,co Niall przeskrobał. Mam nadzieję, że będzie happy end ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam to !najlepszy imagin ever ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo *.* piękny. Zgaduje ze Niall ja zdradzil a nie powinien!!! Skoro ja kocha to nie powinien!!! ;oo pisz dalej blaaagaam!!! ;* ☆☆☆☆☆☆

    OdpowiedzUsuń