Siedzieliśmy w ciszy, która zaczęła robić się niezręczna. Zaczęło mnie to wszystko denerwować. To wszystko przez te hormony.... tak... wolę zwalić to na to niż na siebie. Nie miałam już totalnie siły. Marzyłam,żeby w końcu ten koszmar się skończył. Już wolałabym, żeby wrzeszczał, naprawdę.
- Niall powiedz coś! - podniosłam się i gwałtownie wstałam odwracając się do niego tyłem.
- A co mam ci powiedzieć?! Że mnie zraniłaś!!! Że nie wybaczę ci tego, rozumiesz?!
- Nic nie zrobiłam !!!
- Ale ja ci nie wierzę! - był rozzłoszczony
- Wyjdź! - powiedziałam ledwo słyszalnie
-Lara...
- Wynoś się!!!! - w tym momencie do domu wrócił Mike, który słysząc mój krzyk od razu wbiegł do salonu.
- Co się dzieje ? - zapytał, ale kiedy zobaczył, kto siedzi na kanapie zrozumiał wszystko.
- Oooo jakże miło mi cię poznać!! Jak ci się sypia z moją żoną !?- warknął Niall
- Spokojnie kolego - odparł jak zwykle opanowany chłopak
- Spokojnie ?! Ja mam być spokojny ?!
- Tak. - w tym momencie Niall wstał ze swojego miejsca ,podszedł do Mike'a i zaczął go szarpać. Prawda była taka, że nie miał żadnych szans, bo Mike był od niego wyższy i silniejszy, ale nie bronił się,tylko jak gdyby nigdy nic złapał pięści Nialla i trzymał je mocno z tyłu.-Uspokój się koleś !!!-Mike lekko podniósł głos
-Bo co ?! Fajnie tak ,no nie ? Mężatki, w ciąży . Super,prawda ?!
-Gówno wiesz !!!! Nawet nie pozwolisz tego wyjaśnić tylko ciągle masz jakieś insynuacje !!! Co ty sobie wyobrażasz ?! Jak możesz w ogóle traktować w ten sposób kobietę,którą jak twierdzisz kochasz !!! Ona świata po za tobą nie widzi idioto,a tobie ciągle mało !!!! Powiem ci coś jeszcze : nie zasługujesz na taką kobietę !!! -zatkało mnie. Miał rację. Z zaciekawieniem wyczekiwałam co na to powie Niall.
- Za to ty zasługujesz ?! Proszę bardzo !! Droga wolna ! Za parę miesięcy Lara bd wolna
-Niall - mój głos był pełen bólu i goryczy,ale jego chyba nie bardzo to obchodziło
- Tak, bierzemy rozwód ,a ty rób sobie co chcesz !! Żegnam! !!- w tym momencie wyszedł jak gdyby nigdy nic. Zostawiając mnie w zupełnej rozsypce. To koniec.... On naprawdę sądzi ,że go zdradziłam. A ja w tym wszystkim jestem najmniej winna. On też coś przede mną ukrywał. Pewnie sam nie był mi wierny. Żąda rozwodu,żeby być z tamtą laską. Teraz wszystko jasne. Pewnie zakochał się w innej kobiecie i chce mnie zostawić i wmawia mi zdradę. Wszyscy faceci są tacy sami!!!
- Lara.... - Mike momentalnie do mnie podszedł, ale go odepchnęłam
- Zostaw mnie, chcę być sama! Dlaczego to zrobiłeś?!
- Co zrobiłem ?
- Po co wchodziłeś z nim w dyskusję, co ?! Czemu ?!!!
- Lara opanuj się... proszę cię, musisz się uspokoić,co z dzieckiem?
- Wyjdź.
- Lara
- Zostaw mnie, Mike
- Nie możesz być teraz sama
- Poradzę sobie tylko mnie zostaw!
- Lara pogadam z nim
- Ani mi się waż!
- On jest wściekły, sam nie wiedział, co mówi.
- Możesz się nie wtrącać ? Mike błagam cię- osunęłam się o ścianę na podłogę. Byłam zdruzgotana.
- Laruś wstań, proszę - Mike nie dawał za wygraną.
- Teraz jest mi już wszystko jedno - łkałam- moje życie nie ma sensu
- Nie możesz tak mówić, za chwilę będziesz matką. Będziesz całym życiem dla twojego maleństwa. Musisz być silna
- Mike prosiłam cię o coś.
- Nie zostawię cię samej. -odparł jak zawsze spokojnie
-Mike wyjdź
- Zależy mi na tobie, słyszysz ?
- Ale ja kocham Nialla!
- Wiem i zawsze tak będzie. Nie chcę stawać między wami. To nie było w tym sensie. Po prostu... zawsze możesz na mnie liczyć, nie zapominaj o tym, dobrze ? - przytulił mnie, a ja zrezygnowana wtuliłam się w jego tors. Byłam bezradna. Czułam się jakbym faktycznie go zdradziła, to wszystko mnie przerasta, to wszystko nie jest na moją głowę. Nie mam siły, moje życie bez Nialla traci sens. Tylko on jest moją jedyną miłością. Głupia myślałam, że będziemy razem do końca.... uwierzyłam, że nasze życie to bajka... "i żyli długo i szczęśliwie" moi drodzy.... takie zdanie pozostało i pozostanie tylko w bajkach, w prawdziwym życiu nigdy nie można być wiecznie szczęśliwym. A najbardziej rani nas ta osoba, którą kocha się najbardziej na świecie. W życiu nie pomyślałabym, że los wywinie mi taki numer. Dlaczego Niall nie chce mi uwierzyć ? Dlaczego potrafi patrzeć na moje łzy i nie chce ich zetrzeć swoją delikatną, ale męską dłonią. Zmienił się... gdzie podział się tamten zakochany chłopak, który był w stanie zrobić dla mnie wszystko, który zawsze mnie wspierał, który szeptał do mojego ucha czułe słówka, który spał jak aniołek tuż obok mnie, który zawsze potrafił mnie rozśmieszyć, który patrzył na mnie z tymi cudownymi iskierkami w swoich niebieskich oczach... Tamten Niall zniknął... a jego miejsce zajął bezwzględny, chłodny, porywczy, nieszczery, zagubiony, przepełniony nienawiścią, nieufny,nieczuły, pełen żalu i goryczy człowiek. Pytanie tylko dlaczego tak bardzo się zmienił ? Czemu nie powie mi prawdy, ewidentnie coś ukrywa. Coś go dręczy i to wszystko powoli zabija naszą miłość... Kochanie, wróć! - Już lepiej ? - z szeregu moich myśli wyrwał mnie troskliwy głos Mike'a
- Yy tak... albo i nie! - momentalnie poczułam straszliwy ból w okolicach brzucha.
- Co się dzieje ? -
- Boli
- Masz regularne skurcze ? - szybko położył mnie na podłodze i sprawdził puls
- Yy nie wiem, ałł
- Co ile ?
- Co 10 sekund
- Oddychaj spokojnie, chyba zaczynamy
- Co zaczynamy ? Mike !!!
- Tylko spokojnie - wyjął z kieszeni telefon i zadzwonił po pogotowie
- Mike, słabo mi... Mike!!! - to były ostatnie słowa, które pamiętam.
Obudziłam się na sali szpitalnej i pierwsze, co zrobiłam, to spojrzałam na brzuch, dalej taki wielki, to znaczy, że nie rodziłam. Spojrzałam w prawo i ujrzałam Mike, który przeglądał coś w telefonie. Był wyraźnie czymś zestresowany.
- Mike - na mój głos, jego dłoń się zatrzęsła i upuścił z ogromnym hukiem telefon na podłogę.
- Ale mnie wystraszyłaś. Jak się czujesz ? - złapał za moją dłoń
- Co się stało ?
- Straciłaś przytomność, musiałem zadzwonić po pogotowie.
- Co z dzieckiem ? - spuścił wzrok - Mike powiedz mi !
- Yyy jest duże prawdopodobieństwo, że....
- Że co ?
- Że dziecko może urodzić się martwe.
- Co ? Jak to ? Błagam, powiedz, że to nieprawda!- zaszlochałam. Co ja takiego złego komuś zrobiłam, że spotyka mnie w życiu taka krzywda ?
- Lekarz nie jest w stu procentach pewien, więc nie bierz na razie tego do siebie.
- Zabiłam je - łkałam dalej
- Nie, nie zabiłaś. Być może jeszcze żyje
- Chyba sam w to nie wierzysz.
- Okaże się w ciągu najbliższych 48 godzin.
- Co ?
- Wtedy prawdopodobnie będziesz rodzić.
- Niall już wie ?
- Wyszedł jakieś 2 godziny temu.
- Naprawdę ?
- Tak, siedział z tobą przez cały czas, prosząc mnie, żebym was zostawił. Był zdruzgotany.
- Dlaczego takie rzeczy spotkały nas ?
- Miał ogromne wyrzuty sumienia, nawet mnie przeprosił... on cię naprawdę kocha. Was kocha...
- Przysięgnij mi, że wszystko będzie ok.
- Będzie, obiecuję - przytulił mnie do siebie, a ja złapałam się za brzuch. - Co ?
- Kopie... - powiedziałam z nadzieją w głosie
- Widzisz... może i jest mały, ale w przyszłości będzie silnym człowiekiem, z którego ty i Niall będziecie dumni.
Ja i Niall... dumni.... Z pewnością... W głowie miałam już obraz szczęśliwego Nialla, który przewija maleństwo, albo je karmi, opowiada bajeczki na dobranoc, spaceruje z wózkiem po ogrodzie... Tak bardzo chciałabym to zobaczyć... mam nadzieję, że kiedyś będzie mi to dane...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka kochani! :D Wiem, wiem... bardzo jesteście źli ? :( Kilka dni opóźnienia, ale przysięgam, że już jutro napiszę kolejną. Oczywiście, pod warunkiem, że skomentujecie w dużej ilości tą część.
Pozdrawiam was i całuję :**
- Mike prosiłam cię o coś.
- Nie zostawię cię samej. -odparł jak zawsze spokojnie
-Mike wyjdź
- Zależy mi na tobie, słyszysz ?
- Ale ja kocham Nialla!
- Wiem i zawsze tak będzie. Nie chcę stawać między wami. To nie było w tym sensie. Po prostu... zawsze możesz na mnie liczyć, nie zapominaj o tym, dobrze ? - przytulił mnie, a ja zrezygnowana wtuliłam się w jego tors. Byłam bezradna. Czułam się jakbym faktycznie go zdradziła, to wszystko mnie przerasta, to wszystko nie jest na moją głowę. Nie mam siły, moje życie bez Nialla traci sens. Tylko on jest moją jedyną miłością. Głupia myślałam, że będziemy razem do końca.... uwierzyłam, że nasze życie to bajka... "i żyli długo i szczęśliwie" moi drodzy.... takie zdanie pozostało i pozostanie tylko w bajkach, w prawdziwym życiu nigdy nie można być wiecznie szczęśliwym. A najbardziej rani nas ta osoba, którą kocha się najbardziej na świecie. W życiu nie pomyślałabym, że los wywinie mi taki numer. Dlaczego Niall nie chce mi uwierzyć ? Dlaczego potrafi patrzeć na moje łzy i nie chce ich zetrzeć swoją delikatną, ale męską dłonią. Zmienił się... gdzie podział się tamten zakochany chłopak, który był w stanie zrobić dla mnie wszystko, który zawsze mnie wspierał, który szeptał do mojego ucha czułe słówka, który spał jak aniołek tuż obok mnie, który zawsze potrafił mnie rozśmieszyć, który patrzył na mnie z tymi cudownymi iskierkami w swoich niebieskich oczach... Tamten Niall zniknął... a jego miejsce zajął bezwzględny, chłodny, porywczy, nieszczery, zagubiony, przepełniony nienawiścią, nieufny,nieczuły, pełen żalu i goryczy człowiek. Pytanie tylko dlaczego tak bardzo się zmienił ? Czemu nie powie mi prawdy, ewidentnie coś ukrywa. Coś go dręczy i to wszystko powoli zabija naszą miłość... Kochanie, wróć! - Już lepiej ? - z szeregu moich myśli wyrwał mnie troskliwy głos Mike'a
- Yy tak... albo i nie! - momentalnie poczułam straszliwy ból w okolicach brzucha.
- Co się dzieje ? -
- Boli
- Masz regularne skurcze ? - szybko położył mnie na podłodze i sprawdził puls
- Yy nie wiem, ałł
- Co ile ?
- Co 10 sekund
- Oddychaj spokojnie, chyba zaczynamy
- Co zaczynamy ? Mike !!!
- Tylko spokojnie - wyjął z kieszeni telefon i zadzwonił po pogotowie
- Mike, słabo mi... Mike!!! - to były ostatnie słowa, które pamiętam.
Obudziłam się na sali szpitalnej i pierwsze, co zrobiłam, to spojrzałam na brzuch, dalej taki wielki, to znaczy, że nie rodziłam. Spojrzałam w prawo i ujrzałam Mike, który przeglądał coś w telefonie. Był wyraźnie czymś zestresowany.
- Mike - na mój głos, jego dłoń się zatrzęsła i upuścił z ogromnym hukiem telefon na podłogę.
- Ale mnie wystraszyłaś. Jak się czujesz ? - złapał za moją dłoń
- Co się stało ?
- Straciłaś przytomność, musiałem zadzwonić po pogotowie.
- Co z dzieckiem ? - spuścił wzrok - Mike powiedz mi !
- Yyy jest duże prawdopodobieństwo, że....
- Że co ?
- Że dziecko może urodzić się martwe.
- Co ? Jak to ? Błagam, powiedz, że to nieprawda!- zaszlochałam. Co ja takiego złego komuś zrobiłam, że spotyka mnie w życiu taka krzywda ?
- Lekarz nie jest w stu procentach pewien, więc nie bierz na razie tego do siebie.
- Zabiłam je - łkałam dalej
- Nie, nie zabiłaś. Być może jeszcze żyje
- Chyba sam w to nie wierzysz.
- Okaże się w ciągu najbliższych 48 godzin.
- Co ?
- Wtedy prawdopodobnie będziesz rodzić.
- Niall już wie ?
- Wyszedł jakieś 2 godziny temu.
- Naprawdę ?
- Tak, siedział z tobą przez cały czas, prosząc mnie, żebym was zostawił. Był zdruzgotany.
- Dlaczego takie rzeczy spotkały nas ?
- Miał ogromne wyrzuty sumienia, nawet mnie przeprosił... on cię naprawdę kocha. Was kocha...
- Przysięgnij mi, że wszystko będzie ok.
- Będzie, obiecuję - przytulił mnie do siebie, a ja złapałam się za brzuch. - Co ?
- Kopie... - powiedziałam z nadzieją w głosie
- Widzisz... może i jest mały, ale w przyszłości będzie silnym człowiekiem, z którego ty i Niall będziecie dumni.
Ja i Niall... dumni.... Z pewnością... W głowie miałam już obraz szczęśliwego Nialla, który przewija maleństwo, albo je karmi, opowiada bajeczki na dobranoc, spaceruje z wózkiem po ogrodzie... Tak bardzo chciałabym to zobaczyć... mam nadzieję, że kiedyś będzie mi to dane...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka kochani! :D Wiem, wiem... bardzo jesteście źli ? :( Kilka dni opóźnienia, ale przysięgam, że już jutro napiszę kolejną. Oczywiście, pod warunkiem, że skomentujecie w dużej ilości tą część.
Pozdrawiam was i całuję :**
Tyle na to czekałam! I było warto *.*
OdpowiedzUsuńBoskie <33
Mnie tam to zleciało: )
OdpowiedzUsuńKolejna super czesc
Czekam na next
Uwielbiam to jak piszesz i kocham tą historie ale ten rozdział nie powalił mnie na kolana. Po pierwsze za krótki :c a po drugie nie podoba mi sie reakcja Nialla na to wszystko. Mam nadzieje ze dotrzymasz słowa i dodasz rozdział juz jutro i że w nim sobie wszystko wyjaśnią i sie pogodzą i że z maluszkiem wszystko bedzie dobrze.
OdpowiedzUsuńMonika
Ja z kolei uważam ,że Monika nie ma racji. Akcja stale się rozwija i podoba mi się taki niegrzeczny Niall. Zazwyczaj piszesz opowiadania z happy endem ,więc liczę na niego :**
OdpowiedzUsuńBuziaki kochana i pisz pisz :*
~Agaa
Extra :* mam nadzieję, że się pogodzą i że z dzieckiem będzie wszystko dobrze ♥
OdpowiedzUsuń~Asia.
Cudowne *.*
OdpowiedzUsuńKocham to. Cudowny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńsuper część pisz next szybko
OdpowiedzUsuńO Boże wzruszył mnie ten rozdział 😢 :'( pisz następny błagam! ❤
OdpowiedzUsuńJa chcę nexta w trybie now!! :D
OdpowiedzUsuńJesteś genialna!
Cudowne *-*
OdpowiedzUsuńTo jest takie boskie. Ja się zabije ,jak to się skończy :-D :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♡♡♡