Zakupy z Wali wykończyły mnie doszczętnie, ale i wprowadziły w znakomity nastrój. Ta dziewczyna była dla mnie jak rodzona siostra. Do tego tak bardzo przypomina Zayna, widać, że rodzina. Obydwoje tak samo uparci. Nasze zakupy skończyły się tym, że generalnie mogę z powodzeniem wziąć ślub z Zaynem już dzisiaj, wyglądając w opinii Wali jak księżniczka. Cóż....brakuje tylko mojego księcia, który z czasem stał się już pracoholikiem. Praca przede wszystkim, ale rozumiałam, że w firmie mamy gorący okres i nie przeskoczy niektórych formalności i spotkań. Starałam się być wyrozumiała, aczkolwiek bardzo pragnęłam mieć go jak najdłużej tylko dla siebie. On chyba nawet nie był świadomy, jak bardzo potrzebuję jego bliskości. No ale cóż. .. dziewczyny biznesmenów tak mają. Trzeba się z tym pogodzić.
Postanowiłam odwiedzić mojego narzeczonego w pracy. Nie pomyliłam się twierdząc,że pewnie ma ważne spotkanie. Ojj miał i to jeszcze z kim.... Wysoka szczupła brunetka z dużym tyłkiem i długimi nogami. To nie jest fair. Wyglądała jak modelka z najlepszych magazynów. Ja przy niej byłam jak szara myszka. Zabolało. Zwłaszcza,że widziałam uwielbienie wypisane na twarzy Zayna. Ona ewidentnie z nim flirtowała. A może to ja mam omamy ? "Mandy przecież za chwilę bierzesz z nim ślub. Trochę zaufania "-krzyczała moja podświadomość. I miała rację. Postanowiłam,że nie będę ich podglądać tylko grzecznie poczekam.
Nie wiem ,ile ta kobieta była u niego,ale ten czas niesamowicie mi się dłużył.
-Robienie interesów z Panem ,Panie Malik to czysta przyjemność - usłyszałam głos tej kobiety i zobaczyłam jej pewny siebie uśmiech. Aż mnie zemdliło. Ta kobieta zaczęła mnie coraz bardziej irytować.
- To samo mogę powiedzieć o pani -uśmiechnął się i ucalowal jej dłoń ,ale kiedy wyczuł moje palące spojrzenie celowane tuz w niego ,jego mięśnie delikatnie się spięły. -Yyy to do widzenia.
-Chyba raczej do zobaczenia,miłego zobaczenia -zatrzepotała swoimi sztucznymi rzęsami i wyszła zostawiając nas samych.
- Hej skarbie - podszedł do mnie i próbował mnie pocałować, ale się odsunęłam, na co tylko przeciągle westchnął
- Kim on jest ?!
- Spokojnie kochanie, chodź, pogadamy na spokojnie - wziął moją dłoń i zaprowadził mnie do swojego biura. Wydawał się być tym wszystkim lekko rozbawiony, co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej.
- Kim ona jest, Zayn ? - powtórzyłam pytanie uważnie wypowiadając każde słowo
- Boże Mandy noo zwykła partnerka do interesów. Podpisałem z nią umowę. Mamy ten wielki projekt i wielkie pieniądze - uśmiechnął się dumnie
- Zwykła partnerka do interesów - prychnęłam
- Daleko jej do ciebie - podszedł do mnie i oparł ramiona na moich kolanach.
- Jaaaasne - zaczęłam się bawić dłoniami, ale Zayn je chwycił w swoje i nie spuszczając ze mnie wzroku schował je w swoich dużych, męskich dłoniach
- Skarbie..... dobrze wiesz, że to ty jesteś dla mnie tą jedyną. Tylko ciebie kocham, a nie taką plastikową lalę. A byłem dla niej kulturalny, bo tego wymaga moja posada. Nie mogę być chamem dla wszystkich kobiet tylko dlatego, że masz jakieś urojenia, kotek. - miał rację, ale on jest tak przystojnym facetem, że pewnie każda dziewczyna na niego leci. Co mam zrobić z tym, że pragnę go mieć tylko dla siebie ?
- Ale....
- Nie ma żadnego ale, Mandy - powiedział, po czym złożył na moich ustach drobny pocałunek, który z czasem przemienił się w pełen namiętności i zachłanności. Uwielbiałam go takiego. On zawsze wiedział, czego pragnę. A prawda była taka, że z dnia na dzień narkotyzował mnie coraz bardziej swoją obecnością. Był taki kochany, czuły, troskliwy i uwierzcie mi dla mnie był jedyny w swoim rodzaju, jedyny, którego pokochałam i już zawsze będę kochać mimo przeciwności, jakie staną nam na drodze... a w przyszłości będzie ich naprawdę wiele, za wiele.
* pół roku później*
Biała suknia samotnie wisi w szafie i nikt jej już nie założy. Dlaczego ? Odpowiedź jest prosta. Kolejny raz zaufałam facetowi i kolejny raz mnie zawiódł i zranił. Zayn zdradził mnie z tą plastikową lalą, która " była tylko zwykłą partnerką do interesów" łamiąc moje serce i krusząc je na tysiące drobnych kawałeczków. Dlaczego muszę mieć takiego pecha ? Przeżyłam z nim najpiękniejsze chwile w moim życiu, tak bardzo go kochałam, głupia myślałam, że się dla mnie zmienił! On nigdy się nie zmieni, bo tacy ludzie jak on się nie zmieniają! Tłumaczył, że to była chwila słabości, że tylko mnie kocha, ale dla mnie to były tylko słowa. O zdradzie dowiedziałam się tydzień przed naszym ślubem. Myślicie, że się przyznał ? Skąd! Nakryłam ich,jak się miziali w jego gabinecie. Jak pomyślę, że gdybym wtedy nie weszła do niego niespodziewanie byłabym jego żoną i niczego bym się nie domyślała czuję ostry skręt w żołądku. Długo zajęło mi poukładanie sobie życia na nowo. Wyjechałam jak najdalej stąd, do Nowego Yorku i próbowałam otrząsnąć się po tym wszystkim. Potrzebowałam spokoju, co prawda Zayn dzwonił codziennie, ale nigdy nie odbierałam. Zmieniłam numer, nie chcę mieć z nim więcej nic wspólnego. Niech robi, co chce, mam to gdzieś i mam szczerą nadzieję, że nigdy go już na oczy nie zobaczę. Mimo tego, iż to on zawsze pozostanie w moim sercu, które na samą myśl o nim bije mocniej i równie mocno krwawi.
Próbowałam go jakoś tłumaczyć. Doszło nawet do tego, że zastanawiałam się, czy nie potrafiłam spełnić jego oczekiwań,dlatego mnie zdradził, ale to robiło się chore. To jego wina!!! On nie potrafi dochować wierności, on nie potrafi kochać. Dla niego liczy się tylko niezobowiązujący seks, zawsze tak było! Tylko udawał przede mną, że jest inaczej! Zabawił się moim kosztem, a ja wierzyłam w każde jego słowo. Pozwalałam mu na wejście do mojego poukładanego życia i obrócenie go o 180 stopni. Stopniowo uzależniał mnie od siebie, a teraz czas na odwyk.... Z tym, że dalsze życie bez niego jest najgorszym odwykiem, jaki tylko można sobie wyobrazić. Uciekłam... przed nim, bo wiedziałam, że prędzej czy później on by mnie na nowo do siebie przekonał i próbował wszystko naprawić, ale dla mnie zdrada jest niewybaczalna! Nawet jeśli przez to ranię samą siebie...
Analizowałam na spokojnie cały nasz "związek" doszukując się w nim jakiś kłamstw, oszustw, ale nie mogłam... uczucia Zayna wobec mnie były szczere...a może to wszystko sobie wmawiam ? Moja głowa pełna jest niepohamowanych myśli, które mieszają się tworząc totalną kupę bzdur, w których każdy element wyklucza inny. Muszę przestać myśleć... i zapomnieć... Ale czy da się zapomnieć człowieka, którego kochało się nad życie ?
*Perspektywa Zayna *
Co to jest czułość? - Nie pamiętam.
Czym jest miłość?- Nie wiem. Mandy odchodząc zabrała mi wszystko : radość,szczęście,uczucie,czułość,nadzieję, chęć do życia, a pozostawiła smutek, żal, tęsknotę i pustkę. Wiem, co myślicie. Sam jestem sobie winny, zraniłem jedyną osobę, którą byłem w stanie pokochać, która zmieniała mnie na lepsze i sprawiała, że każdy dzień był niezwykły, spełniała każde moje marzenie, dawała mi absolutnie wszystko, czego potrzebowałem... Dlaczego to zrobiłem ? Do tej pory nie wiem, ta laska nic dla mnie nie znaczyła, nawet nie utrzymuję z nią kontaktów. Cząstka dawnego mnie obudziła się we mnie i zanim zdążyłem zareagować było po wszystkim. Zawsze traktowałem laski przedmiotowo, raniłem je i zostawiałem, ale dla Mandy zrobiłbym wszystko. Świat bez niej nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Życie nie ma sensu. Obiecałem jej i sobie, że zbuduję dla nas świat, w którym nikt jej nie skrzywdzi, że będę bronić jej przed złem całego świata. A dziś żyję z przekonaniem, że skrzywdziłem nie tylko Mandy, ale również i siebie. Wmawiam teraz sobie, że nie ma czegoś takiego, jak miłość! Ale zaraz po tym przed oczami mam Mandy i doskonale wiem, że miłość istnieje, tylko ja nie jestem godny, by ją otrzymać. Wszystko zepsułem i teraz jestem wrakiem człowieka. Tak bardzo mi jej brakuje i sam przed sobą przyznaję, że od kiedy tylko wyjechała nic dla mnie nie ma sensu. Pamiętam jej gorzkie łzy, kiedy pakowała wszystkie swoje rzeczy. Nie powiedziała mi absolutnie nic. Wolałbym już, żeby mną szarpała, żeby krzyczała, jak bardzo mnie nienawidzi, należało mi się. Ona natomiast patrzyła na mnie swoimi oczami, w których tliły się łzy,które były przepełnione żalem, goryczą i smutkiem. Wyglądała bezbronnie niczym anioł, a ja nie zrobiłem nic, nie miałem odwagi. Po prostu pozwoliłem jej odejść. Ale gdy tylko drzwi zamknęły się za nią, doszło do mnie, że nigdy już jej nie zobaczę. Wtedy czym prędzej wsiadłem w samochód i popędziłem z piskiem opon za taksówką. Niestety nie zdążyłem... Nie wiem, gdzie jest, co robi, jak się czuje i ta niepewność niszczy mnie od środka. Nie potrafię tu żyć, w tym domu, w którym spędziliśmy tyle cudownych chwil. Każde miejsce w Londynie przypomina mi Mandy... Czy to już jest początek obsesji, może powinienem udać się do specjalisty. Aczkolwiek uważam, że nic już nie jest w stanie mi pomóc.
- Szefie, Pan Payne przyszedł, mówi, że to bardzo ważna sprawa, ma szef czas ? - z amoku otrząsnął mnie głos mojej sekretarki.
- Yyy tak, tak , niech wejdzie - odpowiedziałem poprawiając krawat. Liam Payne, mój dawny kumpel z liceum, teraz partner w interesach. Moje problemy z Mandy na nowo nas do siebie zbliżyły i tylko on był w stanie doprowadzić mnie do porządku. Dzięki niemu, dalej mam to stanowisko i swoją firmę, która z dnia na dzień ma coraz większe dochody. Zaraz po zerwaniu miałem ochotę ją sprzedać. Nie miałem siły wychodzić z domu, ciągle tylko chlałem. Dobrze, że nie skończyłem w jakimś ośrodku jako pierwszej klasy alkoholik, co też w sumie zawdzięczam Liamowi. Teraz firma jest najważniejsza i dzięki pracy nie mam czasu na myślenie o tym, jak bardzo spieprzyłem swoje życie.
- Siema stary! - przywitał mnie szczerym uśmiechem i rozsiadł się wygodnie na sofie
- Co jest ? - zapytałem od razu patrząc w jego stronę
- Jak ci zaraz coś pokaże, to padniesz!
- Wątpię - odpowiedziałem pospiesznie wpatrując się kurczowo w ekran laptopa
- Stary!!! - Liam zamknął klapę laptopa i usiadł naprzeciwko mnie
- Liam nie mam czasu, a tak w ogóle, to czemu nie w garniturze ? - zjechałem go wzrokiem. Od kiedy ubiera się tak ekstrawagancko ? Nie poznaje własnego kumpla
- Mam ich po dziurki w nosie, ale nie przyszedłem tu,aby gadać o Armanim, tylko o kimś zupełnie innym - rzucił przede mną magazyn o znanych firmach i rynku w naszej specjalizacji.
- Po co mi to ? - Liam przewrócił oczami i otworzył na jakiejś stronie i zaczął czytać. " Nowy York pełen jest prestiżowych firm architektonicznych. Patrząc na rynek- jest on godny pochwały. Każdy może znaleźć w nim coś dla siebie. Żyjemy w czasach, w jakich społeczeństwo, coraz częściej korzysta z pomocy architektów. Dziś mam okazję przeprowadzić wywiad z osobą, o której robi się coraz głośniej. Jej biuro architektoniczne jest jednym z najbardziej obleganych współcześnie pracowni. Tysiące cudownych, nagradzanych projektów, tysiące zadowolonych klientów, sława i pieniądze. Mandy Evans.... " - na te słowa moje serce zaczęło bić coraz mocniej, a ja sam byłem w takim szoku, że nie wiedziałem, co się dzieje w tamtej chwili. Liam czytał dalej, ale nie byłem w stanie go słuchać. w końcu zaprzestał czynności i spojrzał na mnie uważnie
- Jutro mamy samolot o 7, pakuj się i lecimy
- Co ? Ty chyba nie mówisz poważnie, Liam ?
-Mandy jest w Nowym Yorku, namierzyłem jej firmę, obdzwoniłem znajomych, którzy siedzą w branży akurat w Nowym Yorku i dowiedziałem się, gdzie mieszka, także mamy wszystko, co potrzeba, Zayn
- Po co mam tam jechać ? Ona i tak nie będzie chciała ze mną rozmawiać i nie dziwi mnie to z resztą
- Zayn na Boga musisz walczyć, zanim będzie za późno!
- Już jest za późno, nigdzie nie lecę
- Malik nie wnerwiaj mnie !
- Mam dużo roboty, dobrze wiesz, że mamy gorący okres w firmie
- Ty masz same gorące okresy w firmie! Jeśli teraz tego nie załatwisz, stracisz ją na zawsze
- Ja już ją straciłem, nie rozumiesz?! - podniosłem głos. Zupełnie nie wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć. Co zrobić ? Liam miał rację, ale... Mandy pewnie ułożyła sobie życie beze mnie. Poukładała je na nowo, pół roku to dużo czasu, na pewno zdążyła już zapomnieć... Boję się spotkania z nią, nie chcę, żeby znowu przeze mnie cierpiała. Za bardzo ją skrzywdziłem i zbyt wiele się wydarzyło, bym mógł prosić ją po raz kolejny o wybaczenie. Nie zasługuję na nią i jej miłość. Na pewno znajdzie faceta, który na nią zasługuje, który da jej wszystko, czego potrzebuje... Nie mogę znowu wtargnąć w jej życie.
- Tego nie wiesz! Zayn co się z tobą dzieje ?! Czemu nie walczysz ?!
- Bo jestem na straconej pozycji Liam!
- Taki pewny jesteś?!
- Tak i koniec tematu!
- Widać wcale ci na niej nie zależało! - wrzasnął i wyszedł trzaskając drzwiami. Jego słowa zabolały mnie i to bardzo. Nie mógł wiedzieć, co czuję, nie rozumie, że to nie jest takie proste. Spójrzmy prawdzie w oczy : ja już ją straciłem... Straciłem na zawsze.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka! :D
Dodaje dziś Zayna, ponieważ faktycznie dawno go nie było. Kolejny drama time, hehe :D :P Znacie mnie... uwielbiam to :P Ale spokojnie, jak w każdym moim opowiadaniu na pewno będą szczęśliwi. Pytanie tylko czy razem czy osobno, bo prawdę mówiąc sama jeszcze nie wiem :P
Czekam na wasze opinie, aaa i wyprzedzając pytania w komentarzach : Niall jest już napisany i chciałabym go dodać już jutro, wszystko zależy od was, kochani :D
Pozdrawiam :**
* pół roku później*
Biała suknia samotnie wisi w szafie i nikt jej już nie założy. Dlaczego ? Odpowiedź jest prosta. Kolejny raz zaufałam facetowi i kolejny raz mnie zawiódł i zranił. Zayn zdradził mnie z tą plastikową lalą, która " była tylko zwykłą partnerką do interesów" łamiąc moje serce i krusząc je na tysiące drobnych kawałeczków. Dlaczego muszę mieć takiego pecha ? Przeżyłam z nim najpiękniejsze chwile w moim życiu, tak bardzo go kochałam, głupia myślałam, że się dla mnie zmienił! On nigdy się nie zmieni, bo tacy ludzie jak on się nie zmieniają! Tłumaczył, że to była chwila słabości, że tylko mnie kocha, ale dla mnie to były tylko słowa. O zdradzie dowiedziałam się tydzień przed naszym ślubem. Myślicie, że się przyznał ? Skąd! Nakryłam ich,jak się miziali w jego gabinecie. Jak pomyślę, że gdybym wtedy nie weszła do niego niespodziewanie byłabym jego żoną i niczego bym się nie domyślała czuję ostry skręt w żołądku. Długo zajęło mi poukładanie sobie życia na nowo. Wyjechałam jak najdalej stąd, do Nowego Yorku i próbowałam otrząsnąć się po tym wszystkim. Potrzebowałam spokoju, co prawda Zayn dzwonił codziennie, ale nigdy nie odbierałam. Zmieniłam numer, nie chcę mieć z nim więcej nic wspólnego. Niech robi, co chce, mam to gdzieś i mam szczerą nadzieję, że nigdy go już na oczy nie zobaczę. Mimo tego, iż to on zawsze pozostanie w moim sercu, które na samą myśl o nim bije mocniej i równie mocno krwawi.
Próbowałam go jakoś tłumaczyć. Doszło nawet do tego, że zastanawiałam się, czy nie potrafiłam spełnić jego oczekiwań,dlatego mnie zdradził, ale to robiło się chore. To jego wina!!! On nie potrafi dochować wierności, on nie potrafi kochać. Dla niego liczy się tylko niezobowiązujący seks, zawsze tak było! Tylko udawał przede mną, że jest inaczej! Zabawił się moim kosztem, a ja wierzyłam w każde jego słowo. Pozwalałam mu na wejście do mojego poukładanego życia i obrócenie go o 180 stopni. Stopniowo uzależniał mnie od siebie, a teraz czas na odwyk.... Z tym, że dalsze życie bez niego jest najgorszym odwykiem, jaki tylko można sobie wyobrazić. Uciekłam... przed nim, bo wiedziałam, że prędzej czy później on by mnie na nowo do siebie przekonał i próbował wszystko naprawić, ale dla mnie zdrada jest niewybaczalna! Nawet jeśli przez to ranię samą siebie...
Analizowałam na spokojnie cały nasz "związek" doszukując się w nim jakiś kłamstw, oszustw, ale nie mogłam... uczucia Zayna wobec mnie były szczere...a może to wszystko sobie wmawiam ? Moja głowa pełna jest niepohamowanych myśli, które mieszają się tworząc totalną kupę bzdur, w których każdy element wyklucza inny. Muszę przestać myśleć... i zapomnieć... Ale czy da się zapomnieć człowieka, którego kochało się nad życie ?
*Perspektywa Zayna *
Co to jest czułość? - Nie pamiętam.
Czym jest miłość?- Nie wiem. Mandy odchodząc zabrała mi wszystko : radość,szczęście,uczucie,czułość,nadzieję, chęć do życia, a pozostawiła smutek, żal, tęsknotę i pustkę. Wiem, co myślicie. Sam jestem sobie winny, zraniłem jedyną osobę, którą byłem w stanie pokochać, która zmieniała mnie na lepsze i sprawiała, że każdy dzień był niezwykły, spełniała każde moje marzenie, dawała mi absolutnie wszystko, czego potrzebowałem... Dlaczego to zrobiłem ? Do tej pory nie wiem, ta laska nic dla mnie nie znaczyła, nawet nie utrzymuję z nią kontaktów. Cząstka dawnego mnie obudziła się we mnie i zanim zdążyłem zareagować było po wszystkim. Zawsze traktowałem laski przedmiotowo, raniłem je i zostawiałem, ale dla Mandy zrobiłbym wszystko. Świat bez niej nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Życie nie ma sensu. Obiecałem jej i sobie, że zbuduję dla nas świat, w którym nikt jej nie skrzywdzi, że będę bronić jej przed złem całego świata. A dziś żyję z przekonaniem, że skrzywdziłem nie tylko Mandy, ale również i siebie. Wmawiam teraz sobie, że nie ma czegoś takiego, jak miłość! Ale zaraz po tym przed oczami mam Mandy i doskonale wiem, że miłość istnieje, tylko ja nie jestem godny, by ją otrzymać. Wszystko zepsułem i teraz jestem wrakiem człowieka. Tak bardzo mi jej brakuje i sam przed sobą przyznaję, że od kiedy tylko wyjechała nic dla mnie nie ma sensu. Pamiętam jej gorzkie łzy, kiedy pakowała wszystkie swoje rzeczy. Nie powiedziała mi absolutnie nic. Wolałbym już, żeby mną szarpała, żeby krzyczała, jak bardzo mnie nienawidzi, należało mi się. Ona natomiast patrzyła na mnie swoimi oczami, w których tliły się łzy,które były przepełnione żalem, goryczą i smutkiem. Wyglądała bezbronnie niczym anioł, a ja nie zrobiłem nic, nie miałem odwagi. Po prostu pozwoliłem jej odejść. Ale gdy tylko drzwi zamknęły się za nią, doszło do mnie, że nigdy już jej nie zobaczę. Wtedy czym prędzej wsiadłem w samochód i popędziłem z piskiem opon za taksówką. Niestety nie zdążyłem... Nie wiem, gdzie jest, co robi, jak się czuje i ta niepewność niszczy mnie od środka. Nie potrafię tu żyć, w tym domu, w którym spędziliśmy tyle cudownych chwil. Każde miejsce w Londynie przypomina mi Mandy... Czy to już jest początek obsesji, może powinienem udać się do specjalisty. Aczkolwiek uważam, że nic już nie jest w stanie mi pomóc.
- Szefie, Pan Payne przyszedł, mówi, że to bardzo ważna sprawa, ma szef czas ? - z amoku otrząsnął mnie głos mojej sekretarki.
- Yyy tak, tak , niech wejdzie - odpowiedziałem poprawiając krawat. Liam Payne, mój dawny kumpel z liceum, teraz partner w interesach. Moje problemy z Mandy na nowo nas do siebie zbliżyły i tylko on był w stanie doprowadzić mnie do porządku. Dzięki niemu, dalej mam to stanowisko i swoją firmę, która z dnia na dzień ma coraz większe dochody. Zaraz po zerwaniu miałem ochotę ją sprzedać. Nie miałem siły wychodzić z domu, ciągle tylko chlałem. Dobrze, że nie skończyłem w jakimś ośrodku jako pierwszej klasy alkoholik, co też w sumie zawdzięczam Liamowi. Teraz firma jest najważniejsza i dzięki pracy nie mam czasu na myślenie o tym, jak bardzo spieprzyłem swoje życie.
- Siema stary! - przywitał mnie szczerym uśmiechem i rozsiadł się wygodnie na sofie
- Co jest ? - zapytałem od razu patrząc w jego stronę
- Jak ci zaraz coś pokaże, to padniesz!
- Wątpię - odpowiedziałem pospiesznie wpatrując się kurczowo w ekran laptopa
- Stary!!! - Liam zamknął klapę laptopa i usiadł naprzeciwko mnie
- Liam nie mam czasu, a tak w ogóle, to czemu nie w garniturze ? - zjechałem go wzrokiem. Od kiedy ubiera się tak ekstrawagancko ? Nie poznaje własnego kumpla
- Mam ich po dziurki w nosie, ale nie przyszedłem tu,aby gadać o Armanim, tylko o kimś zupełnie innym - rzucił przede mną magazyn o znanych firmach i rynku w naszej specjalizacji.
- Po co mi to ? - Liam przewrócił oczami i otworzył na jakiejś stronie i zaczął czytać. " Nowy York pełen jest prestiżowych firm architektonicznych. Patrząc na rynek- jest on godny pochwały. Każdy może znaleźć w nim coś dla siebie. Żyjemy w czasach, w jakich społeczeństwo, coraz częściej korzysta z pomocy architektów. Dziś mam okazję przeprowadzić wywiad z osobą, o której robi się coraz głośniej. Jej biuro architektoniczne jest jednym z najbardziej obleganych współcześnie pracowni. Tysiące cudownych, nagradzanych projektów, tysiące zadowolonych klientów, sława i pieniądze. Mandy Evans.... " - na te słowa moje serce zaczęło bić coraz mocniej, a ja sam byłem w takim szoku, że nie wiedziałem, co się dzieje w tamtej chwili. Liam czytał dalej, ale nie byłem w stanie go słuchać. w końcu zaprzestał czynności i spojrzał na mnie uważnie
- Jutro mamy samolot o 7, pakuj się i lecimy
- Co ? Ty chyba nie mówisz poważnie, Liam ?
-Mandy jest w Nowym Yorku, namierzyłem jej firmę, obdzwoniłem znajomych, którzy siedzą w branży akurat w Nowym Yorku i dowiedziałem się, gdzie mieszka, także mamy wszystko, co potrzeba, Zayn
- Po co mam tam jechać ? Ona i tak nie będzie chciała ze mną rozmawiać i nie dziwi mnie to z resztą
- Zayn na Boga musisz walczyć, zanim będzie za późno!
- Już jest za późno, nigdzie nie lecę
- Malik nie wnerwiaj mnie !
- Mam dużo roboty, dobrze wiesz, że mamy gorący okres w firmie
- Ty masz same gorące okresy w firmie! Jeśli teraz tego nie załatwisz, stracisz ją na zawsze
- Ja już ją straciłem, nie rozumiesz?! - podniosłem głos. Zupełnie nie wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć. Co zrobić ? Liam miał rację, ale... Mandy pewnie ułożyła sobie życie beze mnie. Poukładała je na nowo, pół roku to dużo czasu, na pewno zdążyła już zapomnieć... Boję się spotkania z nią, nie chcę, żeby znowu przeze mnie cierpiała. Za bardzo ją skrzywdziłem i zbyt wiele się wydarzyło, bym mógł prosić ją po raz kolejny o wybaczenie. Nie zasługuję na nią i jej miłość. Na pewno znajdzie faceta, który na nią zasługuje, który da jej wszystko, czego potrzebuje... Nie mogę znowu wtargnąć w jej życie.
- Tego nie wiesz! Zayn co się z tobą dzieje ?! Czemu nie walczysz ?!
- Bo jestem na straconej pozycji Liam!
- Taki pewny jesteś?!
- Tak i koniec tematu!
- Widać wcale ci na niej nie zależało! - wrzasnął i wyszedł trzaskając drzwiami. Jego słowa zabolały mnie i to bardzo. Nie mógł wiedzieć, co czuję, nie rozumie, że to nie jest takie proste. Spójrzmy prawdzie w oczy : ja już ją straciłem... Straciłem na zawsze.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka! :D
Dodaje dziś Zayna, ponieważ faktycznie dawno go nie było. Kolejny drama time, hehe :D :P Znacie mnie... uwielbiam to :P Ale spokojnie, jak w każdym moim opowiadaniu na pewno będą szczęśliwi. Pytanie tylko czy razem czy osobno, bo prawdę mówiąc sama jeszcze nie wiem :P
Czekam na wasze opinie, aaa i wyprzedzając pytania w komentarzach : Niall jest już napisany i chciałabym go dodać już jutro, wszystko zależy od was, kochani :D
Pozdrawiam :**
Super super super ! Kocham Cię 😍
OdpowiedzUsuńCzemu on jej to zrobił ? :c Nieeeee... Genialnie napisane, czekam na Nialla ! I na happy end zeby Zayn i Mandy byli razem !
OdpowiedzUsuńJejku, jak ja czekałam na Zayn'a ;) Rozdział jest mega tylko szkoda, że sielanka przestała trwać :( Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze: ślub, dom z ogródkiem, dzieci, pies... ;D Naprawdę nie wyobrażam sobie ich oddzielnie :'(
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział (jestem bardzo, bardzo ciekawa co z nimi będzie) i życzę mnóstwa weny ;)
Buziaki i do następnego xx
Jeju, czemu oni nie mogą być szcześliwi ? Mam nadzieje ze wszystko sie dobrze skonczy i ze beda razem. Czekam na Nialla ♡♡♡
OdpowiedzUsuńOsobno!? Razem, razem! Super! Oby tak dalej haha. Czekam na nexta i na Nialla. <3
OdpowiedzUsuńRazem Zandy, Mayn ship <3, świetny rozdział, czekam na Nialla <3 <3 <3 serio trochę dramy w tym jest, ale mam nadzieję, że się dobrze skończy dodawaj Nialla szybciutko ;) <3 ;)
OdpowiedzUsuńJak ja cię kocham!!! :D Twoje dramy są najlepsze na świecie ! :** Dodawaj nexta w trybie now :*
OdpowiedzUsuńBuziaki
Cudo :* Doczekałam się w końcu hehe i nie zawiodłaś <3 KOCHAM :*****************
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥ ~Asia.
OdpowiedzUsuńOni muszą być razem :( to ich cierpienie jest okropne... Ale uwielbiam sposób w jaki opisujesz uczucia :-) wydaje mi się że dziecko mogło by ich połączyć juz tak na prawdę na zawsze :D a nie żeby znowu Zayn polazl do pierwszej lepszej
OdpowiedzUsuń