czwartek, 20 sierpnia 2015
Imaginy Niall cz.17
Po kilku dniach dniach razem z dziećmi mogłam już wrócić do domu. Domu... tak od dziś dom Mike'a jest moim miejscem zamieszkania. Dlaczego ? Ponieważ Niall zadecydował za mnie o końcu naszego związku. Nie rozumiem go, jeszcze niedawno przytulał mnie w szpitalu i dziękował za dwa cudowne prezenty. Teraz chce, żebym przeprowadziła się do Mike'a. Już nie jest zazdrosny ? Czy może jest mu na rękę, że nie jestem z tym wszystkim sama ? Może on pragnie, by Mike zajął jego miejsce.. Przecież to niemożliwe. Nikt nie wypełni tej pustki, która zawitała do mojego serca, gdy Niall mnie zostawił. Zostawił mnie z stwierdzeniem, że ciągle mnie kocha... Czy on jest normalny ? Naprawdę przestaję go rozumieć.
Czekałam na sali na Mike'a, który miał po nas przyjechać, ale się spóźniał. To do niego niepodobne. Zaczynałam się martwić. Patrzyłam na moje cudowne dzieciaki, które leżały tak spokojnie, ubrane w słodziutkie wdzianka, które dostały od tatusia przedwczoraj. Nigdy nie pomyślałabym, że dzieci to takie szczęście. Cudownie jest być mamą. One są dla mnie całym światem. Lekiem na wszelkie zło. Były tak śliczne, że nie potrafiłam oderwać od nich wzroku. Perspektywa, że będę mogła patrzeć na to, jak rosną, jak radzą sobie z różnymi problemami, przeciwnościami losu, że po prostu będę dla nich kimś ważnym, najlepszą przyjaciółką jest miodem na moje złamane serce. Czuję, że będę z nich naprawdę dumna i wiem, że zrobię dla nich absolutnie wszystko. Myśli na tyle zajęły moją głowę, że nawet nie zauważyłam, że mamy gościa. I nie był do Mike
- Niall ? Co ty tutaj robisz ? - byłam zdziwiona, ale jednocześnie szczęśliwa z takiego obrotu sprawy.
- Będziesz miała coś przeciwko, jeśli zawiozę was do domu, zamiast Mike'a ? - zapytał nie patrząc mi w oczy. To mnie cholernie irytowało. Zawsze mogłam liczyć na to jego szczere spojrzenie, a teraz... patrzy w podłogę. Co się z nim dzieje ?
- Skąd, to twoje dzieci - uśmiechnęłam się, mimo, że wewnątrz cierpiałam. Niall posłał mi blady uśmiech i wziął syna na ręce
- Jak się czujesz ? - zapytał wpatrując się w dziecko
- Bywało lepiej - dlaczego on mnie tak traktuje ? Co ja mu takiego zrobiłam ? - Niall ?
- Tak ?
- Nie dam ci rozwodu ! - powiedziałam stanowczo, wstając z łóżka i biorąc małą na ręce
- Lara już o tym rozmawialiśmy
- To była rozmowa ?! To była rozmowa, tak ?! Niall nie rób z siebie idioty, dobra ?
- Lara tak będzie lepiej, nie rozumiesz ?!
- Lepiej, dla kogo ? - zapytałam rozżalona
- Dla wszystkich - powiedział i wziął torbę z moimi rzeczami
- Dlaczego Mike nie przyjechał ? - zapytałam próbując zmienić temat, by ukryć swój zawód
- Wypadło mu coś. - odpowiedział krótko i otworzył przede mną drzwi, a ja przeszłam obok z Małą bez słowa.
Bez słowa... tak wyglądała nasza podróż do mieszkania Mike'a. Ta cisza panująca między nami była dla mnie nie do zniesienia. Z minuty na minutę robiło się coraz niezręczniej. W końcu, po długich minutach dojechaliśmy na miejsce
- Wejdziesz do środka ?
- Przecież nie będziesz tego wszystkiego dźwigać - uśmiechnął się słodko, a mi przypomniały mi się chwilę, w których obdarzał mnie takim, a ja byłam szalenie szczęśliwa
- Dzięki. - taki o to dialog przeprowadziliśmy na osiedlu, by w ponownej ciszy pójść do mieszkania.- Napijesz się ze mną kawy ? - zapytałam, gdy Niall położył nasze dzieci do łóżeczka, przygotowanego przez Mike'a.
- Nie będę zawracać ci głowy, jesteś pewnie zmęczona - odpowiedział szybko i dość niewyraźnie
- Wcale nie jestem. Wstawiam wodę, Niall - powiedziałam stanowczo i udałam się do kuchni. Niall zrezygnowany podążył za mną i uważnie obserwował każdy mój ruch. Czułam jego wzrok na sobie, co tylko dodawało mi nadziei na to, że może uda nam się to wszystko odbudować.
- Czy nie będzie ci przeszkadzać, jeśli będę przychodził do was codziennie ? - zapytał, a ja miałam ochotę zaśmiać mu się w twarz. On się mnie pyta, czy może przychodzić i odwiedzać własne dzieci ? Przecież to oczywiste!
- Wolałabym, żebyś nie przychodził - spojrzałam na niego, a on spuścił wzrok - wolałabym, żebyś w ogóle nas nie zostawiał, Niall - szepnęłam
- Gdyby to było takie proste.....
- A co w tym trudnego ? Dlaczego od razu spisałeś nasz związek na straty ?!
- Lara zrozum, że za wiele się wydarzyło,ja nie widzę szans.
- Od kiedy tak łatwo się poddajesz ?
- Tak będzie lepiej
- Gdzie tamten Niall...?! Niall, który walczył z ojcem, by zdobyć moje serce, który nie pozwolił na ślub z Joe, który dbał o mnie i zabiegał o moje względy ?! Gdzie ?!
- Lara...
- Nie przerywaj mi! Tyle razem przeszliśmy, a ty wszystko chcesz zepsuć!!
- Już zepsułem, nie rozumiesz?!
- Ale dla mnie to nie jest problem! Poradzimy sobie !
- Nie poradzimy!!!! A po za tym, Ty masz Mike'a !
- Mike to mój przyjaciel, ale nic mnie z nim nie łączy!
- Tylko, że ja straciłem przez to zaufanie do ciebie, Laruś
- Mówiłeś, że mnie kochasz - poczułam, jak po moich policzkach spływają łzy. Niall widząc to odruchowo do mnie podszedł i dotknął dłonią mojego policzka, ścierając palcem wskazującym łzy
- Nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiała - szepnął i przytulił mnie. Czułam intensywny zapach jego perfum i zaczęłam rozpływać się pod wpływem jego dłoni, które jeździły po moich plecach. Tak bardzo go kocham. Gdy odnalazłam w sobie na tyle silnej woli, odepchnęłam go od siebie, zachowując przy tym odległość jakiś 10 centymetrów i spojrzałam na niego, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały nie wytrzymałam, wstałam gwałtownie i wspinając się na palce musnęłam jego usta. Z początku nie oddał pocałunku, walczył ze swoimi uczuciami do mnie, czułam to, ale ja nie odpuściłam, całując go coraz zachłanniej, mając nadzieję, że w końcu posłucha głosu swojego serca. Po chwili poczułam, jak jego dłonie przyciągają mnie ciaśniej do jego torsu i oddał pocałunek, pogłębiając go. Poczułam mocniejsze bicie serca i euforię, która przybyła wraz z jego czułymi pocałunkami. Po chwili jednak, Niall odsunął się i nerwowo przeczesał swoje blond włosy. - Przepraszam - szepnął i wyszedł do holu. Pobiegłam za nim i zastałam go ubierającego buty
- I tak po prostu teraz wyjdziesz, tak ?
- Chwila słabości, przepraszam
- Co?! Jaka chwila słabości?! Niall przestań w końcu udawać!!! Kochanie proszę cię!
- Pójdę już
- Niall! Zaczekaj, zaczekaj!!!!! - krzyknęłam i pociągnęłam go za rękę, na co gwałtownie się odwrócił. - W porządku, zapomnijmy o tym, ale jest jeszcze jedna ważna kwestia...
- Jaka ?
- Może wybralibyśmy imiona dla dzieci ? Kiedyś musimy, a wolałabym, żebyś ty też miał coś do powiedzenia w tej sprawie - spostrzegłam jak delikatnie się uśmiecha. Był wtedy taki niewinny, że uśmiech sam cisnął mi się na twarz. Dlaczego on jest jednocześnie taki uroczy i słodki ? Widać, za co go pokochałam. I nie ma szans, żebym się odkochała. Po prostu zawsze będzie dla mnie moim jedynym facetem, którego byłam w stanie obdarzyć tak mocnym uczuciem.
Spędziliśmy razem cały wieczór, zastanawiając się nad imionami dla naszych pociech... Te kilka godzin uspokoiły emocje, jakie panowały między nami, a także sprawiły, że na nowo się do siebie zbliżyliśmy. Gadaliśmy jak normalni ludzie, jak za dawnych lat. Śmialiśmy się, wspominaliśmy i było tak cudownie. Ten wieczór dał mi kolejną nadzieję, w końcu ona umiera ostatnia.
Póki co cieszę się, że spędziliśmy razem czas, mamy dwójkę cudownych dzieci Valerię i Maxa.
Gdy Niall wyszedł z mieszkania, usiadłam wygodnie na sofie. Czułam się, jakbym brała jakieś najlepsze narkotyki. Normalnie jak na haju . Byłam taka szczęśliwa, mimo, że nie powinnam dużo sobie obiecywać. Jedno wiem na pewno : ten facet mnie kocha!! Kocha i choćby mówił, że jest inaczej nigdy mu w to nie uwierzę.
- Hej Lara, wróciłem - usłyszałam głos Mike'a
- Hej, w końcu jesteś - pocałował mój policzek i usiadł naprzeciw
- Co tam ? - zapytał mierząc mnie rozbawionym wzrokiem
- Niall tu był i rozmawialiśmy
- I co ?
- Generalnie jestem dalej w punkcie wyjścia, ale czuję ulgę, nawet nie wiem, czemu.
- A ja od początku mówię, że wam się uda, tak ? I zobaczysz, że mam rację, jak zwykle
- Tak, tak - zachichotałam
- Nie śmiej się, bo to prawda. - pokazał mi język, co od razu odwzajemniłam śmiejąc się jeszcze bardziej.
- Dobra, koniec, bo obudzimy dzieci - powiedziałam starając się uspokoić
- A gdzie są moje maleństwa ? - odwrócił się i zajrzał do łóżeczka - Oo Niall Junior nie śpi - uśmiechnął się i zaczął robić głupie miny do Maxa, a on się do niego uśmiechał. - On jest taki słodki- wziął go na ręce i zaczął z nim chodzić po mieszkaniu.
- A u ciebie, co słychać ?
- Aaa bardzo dobrze - uśmiechnął się triumfalnie
- Jak egzamin ?
- Zdałem na 5!
- Oo gratulacje. Wiedziałam, że ci się uda.
- Dzięki, akurat trafiłem na banalne pytania - uśmiechnął się kołysząc Maxa
- Banalne ? Ty jesteś po prostu genialny - zaśmiałam się
- Też - wtórował mi. - Noo co z Niallem, opowiadaj dalej.
- Pocałowałam go - westchnęłam, na co Mike wyszczerzył oczy ze zdumienia
- A on co ?
- Ehh nie chciał tego, bronił się, ale w końcu uległ....
- Czyli mam rozumieć,że nie będzie rozwodu ?
- Będzie.... Przeprosił mnie za to, że oddał pocałunek i chciał wyjść jak gdyby nigdy nic. Powiedz mi, czy on ma jakieś rozdwojenie jaźni czy co ? Nie ogarniam tego człowieka
- On chyba sam siebie też nie ogarnia. Pogubił się chłopak, co się dziwisz ?
- Ale on jest głuchy na moje argumenty
- On po prostu nie może spojrzeć ci w oczy po tym, jak przegrał wasz majątek. Wstydzi się. Wiesz tu chodzi o męską dumę
- Męską dumę ?
- Tak, pewnie wmawia sobie, że co z niego za facet, skoro nie potrafi utrzymać rodziny, przegrywa majątek itd itp.
- Ale mi to nie przeszkadza. Mam to gdzieś, że przegrał nasz dom. Zawsze byłam zdania, że miłość zwycięży wszystko, że ludzie są razem na dobre i na złe, a ja, jako jego żona powinnam go wspierać.
- Może on nie potrzebuje twojej litości, Lara
- Jakiej litości, Mike ?
- Może twierdzi, że chcesz być z nim z litości
- Ponieważ ?
- No nie wiem.... bo dość się już nacierpiał...
- Coś w tym jest
- Wszystko się ułoży, zobaczy
- Ehh obyś miał rację
- Ja zawsze ją mam - uśmiechnął się i przytulił mnie oddając mi Maxa
- Noo a teraz męska decyzja : zamawiamy pizzę czy coś innego ?
- Uuu takie niezdrowe żarcie ?
- Nie chcę mi się dziś gotować, robimy sobie dzień dziecka - zaśmiał się biorąc telefon do ręki
- No to zamawiaj, a ja nakarmię dzieci
- Kiedy Niall zamierza tu wpaść ?
- Pewnie jutro
- Ok - powiedział i wyszedł do innego pokoju, pod pretekstem zadzwonienia po pizzę, ale w rzeczywistości dzwonił do kogoś zupełnie innego....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka! :D
Chyba jednak troszkę stęskniliście się za Larą i Niallem, przynajmniej tak wynika z komentarzy hehe.. Mówicie i macie! Dla was wszystko, kochani ;*
Czekam na wasze opinie :D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jestem prawie pewna że zadzwonił do Nialla ! Czemu on jest taki głupi i nie chce do niej wrócić skoro ją kocha. Idiota z niego ! Chciałabym żeby w następnej części już do siebie wrócili, bo oni powinni być jak najszybciej razem ! Czekam z niecierpliwością na kolejną część ( może jutro. hmm ? )
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Monika
Z większości komentarzy wynikało że chcą Louiego albo Zayna. Napisz jakąś nową część Zayna bo już dawno nie było
OdpowiedzUsuńNie ,pisz Nialla !!! Wszyscy najbardziej kochamy Nialla ,choć wszystkie twoje historie są cudowne *.*
OdpowiedzUsuńNIALLA PROSZĘ !!!!!! :D :D
Ja chce Nialla ! Boski imagin. Niech juz do siebie wrócą !!!
OdpowiedzUsuńOmg... cudne *.*! Myślę że Mike dzwonił do Nialla...
OdpowiedzUsuńNie, nie kochamy Nialla
OdpowiedzUsuńOMG *.* ŚWIETNY ! PISZ DALEJ !
OdpowiedzUsuńJa chce Nialla!!!!! To najlepsze opowiadanie na świecie ! Zayn i Lou mogą poczekać . Proszę :****
OdpowiedzUsuńWOW super ♥ ~Asia.
OdpowiedzUsuńCzadowe !! :D
OdpowiedzUsuń