* Tydzień później *
*Perspektywa Mandy *
Postanowiłam sprawić sobie przyjemność i skorzystać z tego, że moja firma ma coraz większe zyski. Wobec tego kupiłam nowe auto :
I już dziś przeprowadzam się do apartamentowca :
Chciałam się trochę dowartościować i zacząć nowe życie. Wiem, że pieniądze szczęścia nie dają, ale w tym wypadku pomogły mi wyjść z doła i dodały mi chociaż trochę pewności siebie, którą straciłam po zdradzie Zayna. Mówiąc szczerze najchętniej wróciłabym do domu Zayna, gdzie czułam się najlepiej, gdzie czuć było ciepło rodzinne i... jaka ja byłam głupia sądząc, że już zawsze będziemy tam mieszkać, razem. Ehh
- Jak już wcześniej mówiłam to jeden z tych droższych apartamentowców no i mieszkają tu raczej ludzie spokojnego pokroju, wie pani, tacy...pracoholicy - spojrzałam na kobietę, która miała sprzedać mi mieszkanie. Znowu nie uważałam i zapewne ocknęłam się w połowie jej monologu. Cóż robić, zdarza mi się to coraz częściej. - Na pewno będzie się Pani tu dobrze czuła, proszę klucze, aaa i Pani rzeczy są już w mieszkaniu
- Dziękuję bardzo
- Miłego dnia. Mam nadzieję, że dobrze się będzie pani tu mieszkało
- Z pewnością - uśmiechnęłam się, a gdy kobieta zniknęła z pola widzenia otworzyłam drzwi do mojego nowego domu. Muszę przyznać, że na wejściu zakochałam się w moim mieszkanku :
Jest cudownie , naprawdę cudownie - mówiąc to usiadłam na kanapie i jeszcze raz rozejrzałam się po moim mieszkaniu. Był zdecydowanie za duży, jak na jedną osobę, ale powinnam się przyzwyczaić. Najważniejsze, że miałam w nim swój mini gabinet, gdzie będę mogła przenosić raz za czas pracę i robić projekty w domu. To dziwne, ale dopiero teraz poczułam się taka mała,samotna, bezsilna.... Zdecydowanie brakuje tu jego.... do pełni szczęścia brakuje mi tylko Z.... yyy to znaczy partnera, jakąś nową, ciekawą osobowość . Dokładnie tego....
Zanim totalnie zadomowiłam się w moim nowym mieszkaniu na dworze powoli zaczynało się ściemniać. Na szczęście udało mi się rozpakować wszystkie pudła i każda rzecz znalazła już swoje miejsce. Zrobiłam zakupy, poznając przy tym większość moich sąsiadów.
Siedziałam na kanapie i popijałam czerwone wino. Musiałam w końcu jakoś oblać nowe mieszkanie. Szkoda tylko, że w samotności.... Salon pogrążony był już w lekkiej ciemności, ale to dawało fajny nastrój i sprawił, że totalnie się wyluzowałam. Właśnie kończyłam drugą lampkę wina, kiedy do moich drzwi ktoś zapukał. Byłam trochę zdziwiona, ale bez wahania otworzyłam drzwi, oświetlając przy tym mieszkanie
- Dobry wieczór, nazywam się Jack Hope, słyszałem, że mam nową sąsiadkę to postanowiłem, że wpadnę i się przedstawię. Tu wszyscy wszystkich znają, więc taki tu mamy zwyczaj. - Spojrzałam na niego i od razu moje serce zaczęło bić mocniej. Wysoki, dobrze zbudowany brunet o dużych brązowych oczach i cudownym uśmiechu, który niemal od razu powalił mnie na łopatki. Ubrany był w zwykły biały t-shirt, który podkreślał jego ciemną karnacje i ciemne rurki opinające się na jego nogach. Wyglądał męsko, ale zarazem bardzo chłopięco. Poczułam jak robi mi się gorąco wyrzucając sobie, że zachowuje się jak zakochana małolata w gościu, którego nie znam i który pewnie ma już swoją kobietę.
- Mandy Evans - podałam mu dłoń, a po moim ciele przeszły ciarki. No ładnie.... - Miło mi poznać kolejnego sąsiada, może wejdziesz do środka ? - zapytałam, darując sobie mówienie do niego Per pan. Wyglądał na chłopaka w moim wieku, no może rok starszego.
- Jeśli nie będę przeszkadzać, to bardzo chętnie - uśmiechnął się szeroko i wszedł do środka. - Jak ci się podoba nowe miejsce zamieszkania ?
- Z pewnością będzie mi tu lepiej niż w poprzednim - uśmiechnęłam się wyciągając kieliszek z szafki. - Napijesz się ze mną ? Nie mam z kim oblać mieszkania - zaśmiałam się na co on mi wtórował kiwając przy tym twierdząco głową
- Nie jesteś chyba Amerykanką, no nie ? Wyczuwam obcy akcent - uśmiechnął się siadając na kanapie
- Pochodzę z Anglii i całe życie mieszkałam w Londynie
- Ooo naprawdę ?
- Tak, tak. Ale ty też nie masz typowo amerykańskiego akcentu, no nie ?
- Jestem Szkotem, ale mieszkam tu jakieś 6 lat. Przyleciałem tu na studia i już zostałem.
- A czym się zajmujesz ?
- Jestem chirurgiem plastycznym - moja mina w tamtym momencie musiała być bezcenna, bo Jack od razu wybuchnął śmiechem - Mam swój gabinet i całkiem nieźle mi idzie.
- Powiem ci, że mnie zaskoczyłeś
- Nie wyglądam na lekarza ? - zrobił lekko nadąsaną minę i wybuchnął śmiechem. Naprawdę wydawał się bardzo sympatycznym, miłym,wesołym i pełnym życia chłopakiem. Do tego posyłał mi coraz piękniejsze i szczere uśmiechy, które sprawiały, że i ja się uśmiechałam i nie musiałam nawet tego wymuszać
- Raczej stawiałam na biznesmena
- Poniekąd jestem, prowadzę klinikę i mam mnóstwo pracowników, którym muszę wypłacać pensje. Ale nie gadajmy o pracy. W tak miłym towarzystwie nie chcę myśleć, o skalpelach, laserach,strzykawkach i innych tego typu rzeczach.
- Nie lubisz kroić i naprawiać ludzi ?
- Wiesz co może i lubię... zwłaszcza, kiedy widzę radość i łzy szczęścia u pacjentów, kiedy pozbywam się ich kompleksów, ich wdzięczność i podziękowania to miód na moje serce. Ale czasem mam dość tej rutyny.... A ty, czym się zajmujesz ?
- Jestem architektem, mam w Nowym Yorku małą firmę architektoniczną
- Ooo super, aaa coś słyszałem, odkrycie tego roku w branży, no nie ? - uśmiechnął się
- A skąd wiesz ?
- Mój starszy brat jest architektem i skarżył się, że jesteś coraz większą konkurencją - zaśmiał się, a ja widząc jego roześmianą twarz od razu mu wtórowałam. To było dziwne.... nikt od miesięcy nie był w stanie mnie rozbawić,a tu wystarczyło raptem 15 minut i uroczy sąsiad, abym uśmiechała się jak głupia i niemalże płakała ze śmiechu.
- No nie skarżę się na brak pracy , ale nie mam aż tak znowu nie wiadomo ile zleceń
- Ale coraz bardziej cię cenią, gratuluję
- Dzięki
- Od kiedy mieszkasz w Nowym Jorku ?
- Ponad pół roku
- Czyli przyjechałaś tu robić biznes, no nie ?
- Yyy tak, właśnie tak - odpowiedziałam starając się ukryć mój prawdziwy powód wyjazdu
- Rozumiem, że były też inne powody - puścił mi oczko upijając łyk wina, a ja spuściłam wzrok. Czy on jest jasnowidzem, czy ja jestem kiepską aktorką ? Ehh nie! Nie chcę mu się z tego zwierzać!
Nie!- Yyy przepraszam, oczywiście, jak nie chcesz, to nie musisz mówić
- Powiedzmy, że źle się tam czułam
- Nie ogarniam facetów, którzy tak ranią kobiety. Zwłaszcza tak piękne - pogładził mnie po ramieniu w geście pocieszenia, a ja posłałam mu blady uśmiech i spuściłam wzrok. Aż tak po mnie widać, że jestem zraniona i nieszczęśliwa ? Ehh i do tego samotna.... to chyba wszystko widać, nie ma co się łudzić.
- Uciekłam tutaj - powiedziałam niespodziewanie zaskakując samą siebie... Powiedziałam "A" to trzeba powiedzieć "B" . - Miałam wziąć ślub z facetem, którego naprawdę kochałam, wszystko było już gotowe, zaproszenia wysłane, sala zamówiona, suknia kupiona a on... - głos mi zadrżał,a łzy zaczęły płynąć po policzku. - on mnie zdradził i to jeszcze z pierwszą lepszą "partnerką do interesów". Jack od razu przybliżył się do mnie i objął mnie ramieniem. - Przepraszam. Obiecałam sobie, że nie będę przez niego już więcej płakać, ale to tak strasznie boli.
- Nie płacz... nie warto płakać przez takiego dupka. Nie wie, co stracił. Gdybym miał taką kobietę, nie wypuszczałbym jej z ramion, a co dopiero żeby przyprawiać jej rogi. Idiota, nie facet - wyciągnął z kieszeni chusteczki i podał mi jedną.
- Dzięki Jack - wytarłam zapłakane policzki a on przyjrzał mi się uważnie i po prostu mnie przytulił. Ten zwykły ludzki gest pomógł mi o wiele bardziej niż jakiekolwiek słowa. Miałam dość ludzi, którzy słowami potrafią tylko ranić. W tamtym momencie poczułam w sobie siłę i samozaparcie i zamierzam to wykorzystać! Nie zaprzepaszczę szansy na nowe życie. Chcę zacząć wszystko od nowa.... bez NIEGO.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie kochani! :D Jak widać mam teraz fazę i mnóstwo weny na Zayna, więc kolejna część Zayna jest dzisiaj i prawdopodobnie będzie też jutro. Jestem w połowie pisania Nialla ( prawdopodobnie ostatniej części, ale jeszcze się zastanawiam :D ) a Louisa jeszcze nie zaczęłam, ale mam zamiar pisać ;)
To tyle , buziaki i do zobaczenia jutro :***
Boże! Normalnie gdybym mogła to wyściskałabym Cię za to, że tak szybko dodajesz tak świetne części Zayn'a. Uwielbiam Cię za to :*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie zacznę od samej treści, ale muszę najpierw napisać, że zdjęcia tego mieszkania są przepiękne, też chcę taki apartament haha ;D Cieszę się, że Mandy powoli się ogarnia i odzyskuje pewność siebie. Cóż Jack wydaje się być bardzo miłym, uroczym i przystojnym facetem, ale Zenek forever, więc mam nadzieję, że pan chirurg pocieszy Mandy, ale jako przyjaciel, a ślub, wspólny dom, dzieci itd. to będzie działka Zayn'a ;D
Bardzo cieszę się, że masz fazę na Malika i oby trwała ona mega długo ;)
Buziaki i mam nadzieję, że czytamy się jutro xx
Ooo nie nie! Mam ogromną nadzieję że oni nie będą razem! ona musi być z zaynem! A tak w ogóle super część ;)
OdpowiedzUsuńJa też chciałabym mieć takie mieszkanko na poprawę humoru ;)Jednak co do części to mega chcę, żeby ten doktorek szybko się ulotnił, bo cały czas jestem za Zaynem :*
OdpowiedzUsuńJa też chciałabym mieć takie mieszkanko na poprawę humoru ;)Jednak co do części to mega chcę, żeby ten doktorek szybko się ulotnił, bo cały czas jestem za Zaynem :*
OdpowiedzUsuńWiem, że Zayn zranił Mandy, a Jack wydaję się naprawdę spoko gościem, ale Zandy forever :** <3
OdpowiedzUsuńKocham cię :*
Ona musi być z Zayn'em. 🙈🙉🙊
OdpowiedzUsuńA imaginy masz genialne 😍
A i zapomnialam o jednym
OdpowiedzUsuńKIEDY POJAWI SIE KOLEJNA CZESC IMAGINA Z LOUIS'EM???
Super! Ale ona musi być z Zaynem! Musi! ❤ Cudowny imagin zresztą jak zawsze xx
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuń