poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Imagin Zayn cz.17


Przegadaliśmy z Jackiem całą noc nie wspominając już o żadnych sprawach sercowych. Nie zadawał już więcej pytań na temat życia miłosnego, za co byłam mu wdzięczna, a ja również oszczędziłam mu pytań na takie tematy... O czym gadaliśmy ? Generalnie o wszystkim, o dzieciństwie, studiach, życiu w Londynie i Edynburgu, gdzie się wychował. Dowiedziałam się o nim wiele i mogę stwierdzić, że naprawdę wiele nas łączy. Jack też woli psy od kotów,nienawidzi pająków, uwielbia czytać kryminały, woli teatr od kina, przyznaje się, że lubi oglądnąć raz za czas łzawy film czy też komedię romantyczną, preferuje zdrowy tryb życia, nie znosi bałaganu, jest perfekcjonistą w każdym calu, wszystko musi mieć zapięte na ostatni guzik, jest nad ambitny i co najważniejsze : jest singlem. Nie ukrywam, ten fakt bardzo  mnie zadowolił, chociaż życie nauczyło mnie, by nie obiecywać sobie zbyt wiele jak na pierwszy raz. Nie zamierzam go podrywać, czy z nim flirtować a już na pewno nie chcę go wykorzystać jako leku na złamane serce. Postanowiłam, że będę czekać na rozwój wydarzeń. Fakty są takie, że mieszkamy obok siebie, w jednym apartamentowcu i naprawdę dobrze nam się ze sobą rozmawia, więc perspektywa posiadania takiego nawet jeśli tylko przyjaciela jak najbardziej mi odpowiada.
Los nigdy nie był dla mnie łaskawy, jeśli chodzi o mężczyzn, toteż obiecałam sobie, że nie zakocham się zbyt pochopnie i nie pozwolę na to, by kolejny raz przeżyć zawód miłosny. Było ich w moim życiu zdecydowanie za dużo. Wystarczy mi już cierpień na moim koncie.

- Mandy - Jesy, moja sekretarka weszła do mojego gabinetu. - Znowu odpłynęłaś - zaśmiała się widząc na mojej kartce kilka krzywych kresek
- Nie mogę się skupić! - wywróciłam oczami zgniatając przy tym mój "szkic".
- Znowu Zayn ?
- Nie, nie. Coś się stało ?
- Kolejny klient już czeka - oznajmiła mi. - Masz teraz czas ?
- Pewnie, jaki projekt ?
- Pokój dla dzieci
- Ok, niech wejdzie. - powiedziałam poprawiając się na krześle
- Dzień dobry! - spojrzałam przed siebie i ujrzałam chłopaka po 30 z uśmiechem wypisanym na twarzy
- Dzień dobry, zapraszam - wskazałam dłonią miejsce naprzeciw siebie, które od razu zajął. - Interesuje Pana projekt pokoju dziecięcego, tak ?
- Tak, zależy mi na czymś oryginalnym
- Ok, dla chłopca czy dziewczynki ? No i w jakim wieku jest dziecko ?
- 8-letni chłopiec, który lubi dobrą zabawę, uwielbia, gdy coś się dzieje i jest po prostu wszędzie. - uśmiechnął się
- Ma jakieś zainteresowania ? Wie Pan, chciałabym wiedzieć, co mogłoby się ewentualnie znaleźć w projekcie
- Kocha komiksy, ma totalnego fioła na ich punkcie, interesuje się też sportem, no i po mnie odziedziczył pasję do kolekcjonowania samolotów. Chciałby w przyszłości zostać pilotem, tak jak ja.
- Ooo super. Na pierwszy rzut oka widziałabym to tak : fototapeta przedstawiająca różnych bohaterów komiksów na jednej ścianie, kolejne 3 jakiś żywy kolor, może czerwony, albo żółty, łóżko w kształcie ogromnego samolotu, mam znajomości, więc myślę, że nie będzie z tym problemu, skoro dziecko ma 8 lat, potrzebne będzie biurko i myślałabym o kolorze raczej stonowanym nie rzucającym się w oczy, półka na książki tuż obok biurka, 2 szafy, które stałyby naprzeciwko łóżka, na środku kolorowy dywan, stolik, pod którym byłyby jakieś półki na różne skarby małego, 3 duże białe koszyki, które zamówię już ja i które gdzieś na pewno włożymy. Aa jaki jest metraż pokoju ?
- 4 m x 5 m
- Ooo no to sądzę, że spokojnie moja koncepcja powinna się w nim zmieścić - mówiąc to wyciągnęłam czystą kartkę i zaczęłam szkicować coś na wzór pokoju. Omawiając szczegóły z klientem.
- Jednak to prawda, że Pani jest najlepszą architektką w Nowym Yorku - uśmiechnął się szeroko
- Ojj nie do końca, na pewno są lepsi
- Ale Pani już ma projekt, niesamowite. Moja siostra musiała czekać na niego przez 2 miesiące, a u Pani od razu go dostałem
- Projekt będzie gotowy jutro, to tylko szkic, Mogę wysłać go panu pocztą bądź mailem jak pan woli. Ma pan już jakiś pracowników na oku, czy mam przy okazji załatwić, współpracuję z firmą, która zajmuje się produkowaniem, składaniem mebli na życzenie klienta
- Ojj to bardzo proszę
- Czyli tak, proponuję - zajrzałam w kalendarz. - Czwartek panu pasuje ?
- W tym tygodniu ?
- Tak, tak
- Tak szybko ?
- Możemy przestawić na później, ale jeśli panu zależy na czasie, biorę ekipę i do roboty. - powiedziałam z uśmiechem
- Super, czwartek jak najbardziej. A co do kwestii zapłaty
- Dogadamy się, jak pokój będzie w całości ukończony - podałam mu swoją wizytówkę - w razie pytań może pan się do mnie zgłosić - podałam mu dłoń na pożegnanie
- Jednak istnieją na świecie mili i uczciwi ludzie, dziękuję - uścisnął ją i wyszedł z gabinetu, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie. Uwielbiam taki entuzjazm i uwielbiam ludziom sprawiać przyjemność. To jest w tym zawodzie najpiękniejsze. Z zapałem wzięłam się za projekt pokoju dziecięcego, starając się, by był to najlepszy i najbardziej oryginalny pokój, jaki tylko może być.
- Mandy kolejny klient - usłyszałam głos Jesy - Kurcze dziś już 20, kiedy ty zjesz lunch ?
- Nie martw się o to, tylko wprowadź go do środka - odpowiedziałam do słuchawki i już po chwili usłyszałam, że ktoś wchodzi do środka
- Witam śliczną panią architekt - usłyszałam znajomy mi głos i spojrzałam zza projektu
- Jack ? Co tu robisz? - uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił się tym samym i rozsiadł się wygodnie na kanapie
- Musiałem zobaczyć cię w akcji i powiem ci, że to wydanie naprawdę mi się podoba - puścił mi oczko,  a ja zawstydzona spuściłam wzrok. - I do tego tak skromna, że nawet nie umie przyjmować komplementów - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami
- Jaki projekt sobie Pan życzy ? - dodałam oficjalnym tonem, wybuchając przy tym śmiechem
- Cóż.... coś by się znalazło... Wydało się, że przyszedłem w nieco innym celu ? - rzucił mi przepraszający uśmiech, a ja walczyłam ze sobą, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Dlaczego wszystko co robi musi być takie niewinne i urocze
- A w jakim, jeśli można wiedzieć ? - uniosłam pytająco brew, a on wstał z kanapy i podszedł do mnie na tyle blisko, że mogłam spojrzeć w jego czekoladowe oczy
- Żeby porwać Panią na lunch - mówiąc to wyrwał mi z ręki ołówek i położył go na biurku
- Hmm lunch ? Kuszące, ale nie bardzo mam teraz...
- Coś musisz jeść - rzucił stanowczo z delikatnym uśmiechem
- W sumie mała przerwa mi nie zaszkodzi - wzięłam torebkę i udałam się za brunetem.
- Jesy wychodzę na lunch, będę za jakąś godzinę, ok ?
- Jasne, następnego zainteresowanego masz na 15, także spoko
- Ok, to na razie - pomachałam jej i wyszłam z Jackiem z firmy
- Podoba mi się, że wprowadzasz jednak przyjemną atmosferę w firmie
- Nie jestem typem surowej, niewyrozumiałej, złośliwej szefowej. Tu wszyscy mówią sobie na "ty" i tak pracuje się znacznie lepiej. Cenię sobie jednak taką rodzinną atmosferę, sam rozumiesz
- Tak, tak. Od razu łatwiej się pracuje
- No właśnie, zgadzam się z tobą w stu procentach. - pociągnął mnie za sobą i otworzył drzwi do swojego sportowego auta. - Ja cię zaprosiłem,to i ja cię tam zabiorę - uśmiechnął się szeroko
- Ale płacić będę ja - pogroziłam mu palcem, na co on przewrócił oczami
- Wykluczone
- Jack proszę cię, nie będę na tobie żerować
- Ale nie wypada, żeby kobieta płaciła. Chyba możesz sprawić mi tę przyjemność i pozwolić mi za siebie zapłacić.
- To już nie te czasy - zaśmiałam się
- Dawniej faceci dbali o kobiety i wszystko im fundowali. To było wyrazem szacunku. A teraz....
- Kobiety zawojowały światem i płacą za siebie
- Chodziło mi bardziej o to, że na świecie coraz mniej jest gentlemanów
- Oo i tu się z tobą zgodzę. Ale ty nim jesteś, Jack i to naprawdę miłe z twojej strony, ale ja.... ehh Zayn płacił za mnie wszystko. Pracowałam,ale to on mi wszystko zapewniał... Dlatego teraz lepiej czułabym się płacąc za siebie.
- Przestań o nim myśleć, Mandy - położył dłoń na moim kolanie, a po moim ciele znowu przeszedł dreszcz. Jego dotyk sprawiał mi prawie taką samą przyjemność, co dotyk Zayna.. NIE !! NIE, NIE MOGĘ ICH PORÓWNYWAĆ! To dwie kompletnie różne osoby! Jack na pewno nigdy nie zraniłby aż tak dziewczyny... Chyba....
- Wiem, ale to nie jest łatwe
- Spokojnie - puścił mi oczko i zwrócił twarz ku drodze,by znaleźć miejsce parkingowe. Oczywiście jedna z najdroższych restauracji w mieście, ale mogłam się tego spodziewać.  - Idziemy ? - zapytał patrząc na mnie uważnie
- Pewnie - posłałam mu uśmiech i wysiadłam z auta, by po chwili znaleźć się we wnętrzu nowojorskiej restauracji.  Złożyliśmy nasze zamówienia i czekaliśmy na serwis.
- Do której najczęściej pracujesz ?
- Hmm zależy od ilości klientów, ale nie dłużej niż do 17. Co prawda mój zawód wymaga również pracy w domu, no wiesz, te wszystkie szkice, projekty, jakieś inne pomysły,które odkładam na kupkę, bo nuż może komuś się spodobają.
- Lubisz tę pracę, widać to na kilometr - uśmiechnął się - Podziwiam
- Ale nie uwierzę, że ty nie lubisz swojej
- Czasem mam jej dość, no ale skoro przebrnąłem przez tę drogę edukacji, to teraz jest tylko lepiej.
- Medycyna to jednak ciężki orzech do zgryzienia
- Wiesz.... nie było tak źle, ale odbijało się to na moim życiu prywatnym. No wiesz... zero imprez, zero libacji. Raz za czas wychodziłem z kumplami na piwo, ale nie miałem na to aż tyle czasu. Już nie mówiąc o relacjach z dziewczynami.
- Z pewnością miałeś niemałe powodzenie.
- Jakoś nie zwracałem uwagi na dziewczyny. Miałem jedną przez cały okres studiów, ale związek nie przetrwał, coś się wypaliło i żadne z nas nie chciało tego ratować, więc rozstaliśmy się w zgodzie, nawet nieraz się spotykamy na kawie czy coś, ale to czysto przyjacielska relacja.
- Rozumiem, rzadko kiedy zdarza się, żeby faceci mieli kontakt ze swoimi eks i odwrotnie
- Ja staram się żyć w zgodzie ze wszystkimi i nie robić sobie wrogów przez jakieś głupoty.
- Skąd ty bierzesz tą dojrzałość i spokój?
- Nie wiem, samo przychodzi - uśmiechnął się
- Czyli jednak nie wszyscy faceci to gnoje i chamy
- Dziękuję - zaśmiał się widząc moją minę
- Ależ proszę - posłałam mu uśmiech

Po lunchu spędzonym naprawdę w doborowym towarzystwie wróciłam do firmy w o wiele lepszym nastroju niż przed lunchem. Jack był takim niesamowitym facetem, że jego obecność od razu skutkowała polepszeniem się mojego humoru. Uśmiechałam się jak głupia do tych wszystkich klientów, a nigdy mi się to nie zdarzało. Czy to możliwe, żebym się  w nim zakochała ? Nie wiem.... ale przy nim czuję, że żyję. Czuję się o wiele lepiej i powoli pomaga mi odzyskać równowagę. Bardzo cieszę się, że los był tym razem dla mnie łaskawy i postawił na mojej drodze właśnie Jacka.
Może wreszcie uda mi się zapomnieć i w końcu żyć normalnie. Zasługuję na to po tych wszystkich niepowodzeniach.

Wieczorem postanowiłam wrzucić na luz i się zrelaksować. Wzięłam długą kąpiel, przebrałam się w wygodne szare dresy i zwykły biały t-shirt, włosy spięłam w niechlujnego koka i z pudełkiem lodów czekoladowych usiadłam przed kompem. Przejrzałam facebooka, instagrama, twittera, kilka serwisów informacyjnych. Na końcu włączyłam Skype'a i zobaczyłam, że Sam jest dostępna. Bez wahania do niej zadzwoniłam.
- Witaj skarbie! - usłyszałam wesoły głos przyjaciółki.
- Hej. Jak tam zakochańcu?
- A bardzo dobrze... Wszystko ok ? - przyjrzała mi się uważniej
- Tak, dlaczego pytasz ?
- Bo jesteś gdzieś taka... uśmiechnięta... Stało się coś - uniosła pytająco brew z wymalowanym na twarzy uśmiechem
- Nic się nie stało... no oprócz tego, że mieszkam w apartamentowcu, mam nowe auto, fajnego sąsiada, coraz więcej pracy i nowych pomysłów...
- Czekaj, wróć! Fajny sąsiad ? - poruszała zabawnie brwiami - To ja już wszystko wiem
- Nic nie wiesz! - powiedziałam i wróciłam do zajadania się lodami
- Zostaw to, przytyjesz - pokazałam jej język, a ona się zaśmiała. - Dobra, tobie wolno, jak tam w wielkim świecie ?
- Powiem ci, że nareszcie znalazłam swoje miejsce na ziemi. Nowy York jest cudowny
- Ma większe możliwości niż Londyn ?
- Porównywalnie, ale jakoś mi tu lepiej - spuściłam wzrok, kiedy dotarło do mnie, dlaczego tak naprawdę jest mi tu lepiej.
- Boże... Ty ciągle o nim - przewróciła oczami. - Lepiej opisz mi twojego sąsiada, co ?
- Daj spokój
- Oooo Mandy się czerwieni - pokazała na mnie palcem wybuchając śmiechem.
- Wcale nie!
- Tak pomidorku . Noo opowiadaj - zaklaskała w dłonie, a ja zasłoniłam twarz poduszką- Mandy czekam!
- Ale co tu jest do opowiadania ?
- Noo bardzo dużo, jak widać, skoro już się czerwienisz i uśmiechasz jak głupia. Znam cię najlepiej ze wszystkich, więc nie ze mną takie numery, Evans - zaśmiała się, a ja miałam ochotę ją udusić. Dlaczego ona musi czytać ze mnie jak z otwartej książki i przez to nie dać mi żyć bez tych cholernych czerwonych placków.
- Lepiej opowiedz,co u Liama
- Aaa faza pierwsza... zmiana tematu no nieźle, nieźle - znowu zarechotała
- Sam!
- U Liama wszystko ok, ostatnio tylko jakiś taki poddenerwowany chodzi, nie chce mi powiedzieć, dlaczego jest taki spięty. Nie wiem, ehh do tego ma dla mnie coraz mniej czasu... zajmuje się Malikiem... - wypaliła, a potem przyłożyła dłoń do swoich ust. Chyba to, co powiedziała nie miało być przeznaczone dla moich uszu.
- A co się dzieje z Zaynem ? - zapytałam i znowu w sercu poczułam ból i cierpienie.
- No nie będę ukrywać, nie jest z nim najlepiej, ale to już nie twoja sprawa. Sam jest sobie winien.-wzruszyła ramionami. - To jak ma na imię twój sąsiad ?
- Co z Zaynem ? - powtórzyłam ignorując jej pytanie
-Ojj no nic takiego, po prostu noo.., ma małe problemy ze sobą, ale chyba nie jest tak znowu z nim koszmarnie. Nie znam szczegółów, bo Liam milczy, gdy go o to zapytam, albo mówi, że póki jest przy nim wszystko jest pod kontrolą i żebym nie zaprzątała tym sobie mojej ślicznej główki. - przewróciła oczami uśmiechając się.
- Rozumiem...
- Ale to już dla ciebie nie ma znaczenia - zaśmiała się. - Noo to jak ma na imię ?
- Kto ? - zapytałam wyrwana z myśli o Zaynie i jego kłopotach
- Jak to kto ? No ten twój sąsiad
- Aaa Jack.
- Dowiem się coś więcej ? - dopytywała śmiejąc się zapewne z pojawiających się na moich policzkach znienawidzonych placków. Przewróciłam oczami i opowiedziałam jej o wczorajszym wieczorze,dzisiejszym lunchu, odpowiadając na każde jej pytanie.  - Mandy bierz go, póki wolny! - zaśmiała się, gdy skończyłam swój monolog
- Łatwo ci mówić!
- A co ci w tym przeszkadza ? Ty jesteś sama, on jest sam, ty masz złamane serce i on ma złamane serce, mieszkacie obok siebie. No Mandy! Lepiej być nie może - zaklaskała w dłonie z optymizmem
- Sam, gdyby życie było takie proste...
- Pieprzyć Malika, czas na nowy rozdział w twoim życiu, w którym w roli głównej wystąpi przystojny chirurg plastyk!
- Może masz rację...
- A pewnie, że mam ! Jak zwykle z resztą ! A teraz grzeczna Mandy rozłączy się,pójdzie do apartamentu obok i wyciągnie gdzieś Pana Hope'a.
- Przestań Sam
- Papa, czekam na rozwój wydarzeń - uśmiechnęła się uroczo i  rozłączyła się. Westchnęłam ciężko.... A może ona ma racje ?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie ! :D
Cóż.... wszystko,co dobre kiedyś się kończy... Tym postem zakończyłam tegoroczne wakacje -.- . Jutro rozpoczęcie roku szkolnego i ponowne wejście w wir pracy i nauki. Mnie czeka pierwszy rok w liceum, który z pewnością nie będzie należał do łatwych, gdyż dostałam się do liceum, w którym przede wszystkim stawia się na naukę. Będę mieć dużo pracy, ale... Za bardzo was kocham, żeby przerwać pisanie ;) To niemożliwe ! :D Imaginy będę publikować co najmniej raz w tygodniu( mam już wersje robocze kolejnych części Zayna ) , więc na pewno posty będą się pojawiać :D
Uwielbiam dla was pisać i bardzo wam dziękuję za to, że jesteście <3
Do następnego :**
P.S. Jak podoba wam się ta część ? ^^ :*

9 komentarzy:

  1. Część jest cudowna, naprawde i z jednej strony Jack jest wooow, ale z drugiej jezeli Zayn sie opamięta i o nią zawalczy... Proszę dodaj Nialla ! Bo nie moge sie doczekać szcześliwego zakończenia tej historii

    OdpowiedzUsuń
  2. K-O-C-H-A-M----C-I-Ę !!! Jesteś najlepsza ! :D I ten imagin jest najlepszy :D
    Cieszę się, że mimo nauki zdecydowałaś się dalej pisać , bo nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś przestała ! :D
    Nigdy nie przestawaj pisać, skarbie! :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejuu *_* wielbię cię! Ale ona musi być z Zaynem !! W tym momencie moja wyobraźnia zaczęła działać: Ona dowiaduje się że z Zaynem jest źle, rzuca tu wszystko i wraca do niego <3 ♥ nie no ale to jest tak zajebiste ze oni nie mogą nie być razem bo to popsuje urok tego imagina ;) życzę weny i oczywiście powodzenia w szkole ;) pisz dalej tak cudownie ♥ kocham

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny :)Kończą mi się słowa na twoje pisanie i dziękuję, że z tym nie kończysz <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta część jest cudna! Super, że z Mandy z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej, ale trochę martwi mnie ta jej relacja z Jackiem :( Niby fajny z niego facet i w ogóle, ale Zenek to Zenek, mam nadzieję, że Li w końcu jakoś go ogarnie i El Maliko łaskawie zacznie walczyć o Mandy ;D Bardzo cieszy mnie fakt, że Mandy jednak się o niego martwi, bo to oznacza, że może jest jeszcze dla nich jakaś szansa i mam ogromną nadzieję, że ją wykorzystają ;)
    Co do wakacji to ja jestem po prostu załamana, nie chcę, żeby się kończyły :'( Jeszcze przede mną ta piekielna matura w maju - tragedia... Mam nadzieję, że nowa szkoła i klasa bardzo Ci się spodobają (o ile szkoła w ogóle może być fajna i może się podobać haha ;D) i życzę Ci powodzenia xx Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że z nami zostajesz i też Cię kocham i bardzo dziękuję za to, że jesteś i piszesz dla nas takie świetne imaginy i w czasie szkoły dzięki temu zapewniasz nam pewnego rodzaju odskocznię od tych szkolnych problemów, nauki itd. ;*
    Czekam na kolejną część i do następnego ;)
    Buziaki xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny :)Kończą mi się słowa na twoje pisanie i dziękuję, że z tym nie kończysz <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny :)Kończą mi się słowa na twoje pisanie i dziękuję, że z tym nie kończysz <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem tylko że jest genialne

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowne :** Czekam na nexta i Louisa ! :***

    OdpowiedzUsuń