piątek, 4 września 2015

Imagin Zayn cz.18


*Miesiąc później *
*Perspektywa Zayna *
Powoli oswajałem się z myślą, że Mandy nigdy już nie będzie moja, choć była ona dla mnie nie do zniesienia. Liam stale wytykał mi, że nie pojechałem walczyć o nas, ale ja czułem, że to nic nie da. On nie widział, w jakim była stanie, gdy się dowiedziała. Jej łzy leciały jedna za drugą, gdy pakowała wszystkie swoje rzeczy ignorując moją obecność tuż obok. Błagałem ją, by została, obiecywałem, że taka sytuacja już nigdy nie będzie mieć miejsca. Wtedy podniosła na mnie swoje zapłakane i zmęczone oczy i powiedziała : " Ty nie wiesz, co to miłość i sam nie wierzysz w to, co teraz powiedziałeś! Nikt mnie tak nie skrzywdził, jak ty, Zayn ! Nikt! ".... Do dziś mam jej słowa w głowie i to one mnie hamują, nie pozwalają mi próbować, walczyć, bo wiem, że wyszedłbym z tej walki na tarczy. Problem jednak tkwił w tym, że nie potrafię żyć bez niej. To jest po prostu niemożliwe.

Siedziałem w domu, Liam namówił mnie, bym w końcu wziął sobie urlop, a on zajmie się moją firmą. Nie miałem ochoty nigdzie wyjeżdżać. Siedziałem i chlałem przed telewizorem kolejny dzień, celowo nie wpuszczając kumpla do środka. Po tygodniu spędzonym w ten sposób postanowiłem skończyć libację i zabrałem się za sprzątanie nie tylko domu, który wyglądał jak pobojowisko, ale przede wszystkim mojego zacnego życia... Ogarnąłem się i po 2 godzinach wyglądałem normalnie, to znaczy jak człowiek. Napisałem sms'a Liamowi z prośbą, żeby wpadł do mnie wieczorem, a on od razu odpisał, że będzie. Na niego zawsze mogłem liczyć. Tylko on mi został. Rodzina... tak naprawdę to ja się od nich odwróciłem, bo miałem ciągle wrażenie, że nienawidzą mnie za to, co zrobiłem. Znając życie sam to sobie wmówiłem i zerwałem kontakt. Teraz chciałbym to naprawić. Może wtedy nie będę taki samotny. Wszem i wobec oznajmiam : BIORĘ SIĘ W GARŚĆ! Trzeba walczyć o ludzi, na których ci zależy i dla których ty również jesteś ważny.

Punktualnie o 20 do mojej willi zapukał Liam. Otworzyłem drzwi i napotkałem zdziwiony wzrok kumpla
- Co ? Ducha zobaczyłeś, czy jak ? - zapytałem wpuszczając go do środka
- Wiesz... spodziewałem się absolutnie wszystkiego, ale nie tego... - uśmiechnął się szeroko, a na jego twarzy malowała się ulga.
- Jak widzisz wciąż żyję i nie zachlałem się na śmierć. - zaśmiałem się, a Liam przewrócił oczami.
- Wyglądasz jakoś tak.... inaczej - podrapał się po głowie mierząc mnie wzrokiem
- Biorę się w garść, Stary! Koniec z tym !
- Naprawdę ? Zayn w końcu! - niespodziewanie dla mnie normalnie rzucił mi się na szyje i klepał przyjacielsko po plecach. - Teraz już wszystko się ułoży, stary! A ja ci w tym pomogę!
- Dzięki Li, właśnie na to liczę tylko czy...
- Czy co ?
- Czy to nie będzie przeszkadzało Sam ?
- Jakoś ją udobrucham. Ona też wiele razy o ciebie pytała. Wszyscy się o ciebie martwiliśmy, ale jak widać tydzień w samotności, z dala od porządku dziennego dobrze ci zrobił.
- Chcę walczyć Liam
- O Mandy ?
- Tak, inaczej do końca życia będę sobie wyrzucał, że nie zrobiłem nic, aby ją przy sobie zatrzymać. Tylko czy nie jest na to za późno ?
- Ciężko powiedzieć, ale spróbować warto. W końcu podjąłeś słuszną decyzję.
- Może mi się uda chociaż z nią porozmawiać.
- Na pewno, to co... zabukujemy bilety ?
- Jak najszybciej
- Wraca dawny Zayn ! - zaśmiał się otwierając mojego laptopa
- I mam nadzieję, że dawny Zayn już zostanie . - uśmiechnąłem się lekko podając przyjacielowi gorącą kawę
- Zostanie - pocieszył mnie - Lot mamy jutro wieczorem, pasuje ?
- Pewnie
- No to świetnie. Witaj Mandy!
- Chciałbym być takim optymistą, jak ty !
- Zayn szczerze ? Teraz może być tylko lepiej.
- Zawsze może być gorzej!
- Nie,gorzej niż było już nie będzie.
- Oby....

*Kilka dni później *
Wynajęliśmy z Liamem pokoje w dość znanym amerykańskim hotelu i przez pierwsze dni prawie w ogóle ich nie opuszczaliśmy. Musieliśmy wymyślić drobny scenariusz mojej rozmowy z Mandy i rozpatrzeć wszystkie za i przeciw. W gruncie rzeczy nie wiedziałem, jak Mandy się zachowa, czy będzie chciała ze mną rozmawiać i co najważniejsze czy będzie w stanie razem ze mną na nowo odbudować naszą relację. Nadzieja umiera ostatnia, więc ciągle ją mam, ale miałem dziwne przeczucie, że wyjadę stąd zraniony. Chociaż w sumie karma by powróciła... Należy mi się.
- Słuchaj Zayn, mam drobne spotkanie biznesowe i muszę cię dziś zostawić samego.
- Spotkanie w Nowym Yorku ?
- Tak, współpracuję tu z taką jedną firmą i przy okazji udało mi się załatwić spotkanie, by podpisać dokumenty. Nie będzie mnie góra 2 godziny
- Spoko
- Jakby co, to dzwoń
- Liam nie jestem dzieckiem, wyluzuj.
- Dobra, jak wrócę, wrócimy do omawiania naszego planu.
- Spoko, na razie
-Do 19
- Ta ta - przewróciłem oczami. Liam zawsze był tym dojrzałym spośród naszych kumpli, ale teraz to już przechodzi samego siebie. Traktuje mnie jak 5-latka, który musi być pod stałą opieką, a ja jestem dużym chłopcem i doskonale sobie poradzę.  Nie mogąc wysiedzieć dłużej w hotelu postanowiłem wybrać się na spacer. Byłem w Nowym Yorku kilka razy, więc chętnie zobaczę swoje ulubione miejsca.

Chodziłem po mieście około godziny. Postanowiłem, że wstąpię do mojej ulubionej restauracji. Nie spodziewałem się jednak, że właśnie tam spotkam JĄ. I to do tego w towarzystwie jakiegoś wysokiego bruneta. Przyjrzałem się jej bliżej, czy to naprawdę jest ona, ale mimo iż zmieniła się, a jej włosy, które zwykle sięgały do ramion i były utrzymane w ciemnym odcieniu blondu,a teraz są do pasa i o wiele jaśniejsze to wszędzie ją rozpoznam. Mój anioł... Poczułem jak moje serce krwawi, gdy obdarzała tym swoim cudownym uśmiechem tego pajaca. Myślałem, że on był przeznaczony tylko dla mnie, jak widać myliłem się. Siedziała przy stoliku w wąskiej kremowej sukience ciasno opijającej jej smukłą talię, a czerwone szpilki zwisały z jej drobnych stóp. Włosy miała rozpuszczone, lekko pofalowane, jej usta były pociągnięte błyszczykiem, zapewne truskawkowym, bo zawsze używała tego samego tłumacząc, że nie ma lepszych, jej czekoladowe oczy przykryte były cudownym wachlarzem czarnych rzęs. Była taka piękna.... Jeszcze piękniejsza niż przed naszym rozstaniem. Od jej ciała biło ciepło i światło i pomimo tego, że byłem oddalony od niej o kilkadziesiąt metrów zauważyłem w jej oczach te szalone iskierki, które tak ubóstwiałem. Mandy z kruchej, niewinnej, delikatnej, subtelnej i wrażliwej dziewczyny przemieniła się w pewną siebie, władczą, seksowną, odważną, niepokorną i wiedzącą, czego chce kobietę. Rok temu myślałem, że nie może być już cudowniejsza, a dziś przebywając z nią w jednym pomieszczeniu, podczas gdy ona jest na randce z innym stwierdzam, że jest jeszcze piękniejsza i bardziej niesamowita. Poczułem ukłucie zazdrości i niepohamowaną złość na siebie! Spóźniłem się!!!! Tyle czasu straciłem na te wszystkie nic nie warte pierdoły. Mogłem od razu tu przylecieć, walczyć o nas, a teraz.... teraz jest już za późno. Moja Mandy zakochana... Oddała swoje serce, które niegdyś wyłożyła na tacy dla mnie, komuś zupełnie innemu. Nie mam już na co liczyć, to koniec....
Wpatrywałem się w nich z bólem serca, powstrzymując łzy... Mandy Evans.. wiedz, że jesteś pierwszą na świecie dziewczyną, przez którą płacze Zayn Malik. Taka była prawda. Walczyłem ze sobą, żeby się nie rozpłakać. Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Tak szybko znalazła sobie innego, podczas gdy ja niemal umierałem z tęsknoty do niej ? To wszystko moja wina! Spieprzyłem całe swoje życie.  Próbowałem jakoś się pocieszać. Może to jest zwyczajny klient, z którym umówiła się na obiad, ale to było bez sensu, bo nie miała żadnych papierów. Może to jakiś znajomy, nie wiem mąż sekretarki... Zayn ale z Ciebie idiota! - odezwał się wewnętrzny głos. - Mandy jest na kolacji z nowym facetem ! Przestań się łudzić! Taka była prawda. Gruchali do siebie niczym dwa gołąbki, a mi od tego wszystkiego zrobiło się niedobrze. Widok Mandy z innym.... był nie do zniesienia. Moja Mandy.... a tak właściwie już nie moja a...JEGO ! Życie jest nie fair.
Spostrzegłem, że chłopak, z którym Mandy jadła kolacje podnosi się z siedzenia, by zapłacić za rachunek, czyli pewnie zaraz będą wychodzić. Postanowiłem pójść za nimi. Oczywiście w bezpiecznej odległości. Musiałem zobaczyć na własne oczy, czy łączy ich coś więcej.
Mandy wstała, zaczesała włosy rękoma, jak to z resztą miała w zwyczaju i wyszła z tym typem z restauracji. Poczułem ulgę, gdy zobaczyłem, że nie idą za rączkę, ale nie dane było mi długo się tym cieszyć, gdyż chłopak chwycił ją w pasie i przytulił przesuwając ją bliżej siebie uprzednio całując jej czubek głowy.  To było jeszcze gorsze niż trzymanie się za ręce. Nie miałem już żadnych złudzeń. Znalazła sobie kogoś, z kim jest cholernie szczęśliwa, bo widać to po mowie jej ciała.  Ulice w Nowym Yorku zawsze są zatłoczone, więc bez problemu podszedłem do nich bliżej, chowając się za jakimś facetem  i mogłem słyszeć  jej dźwięczny śmiech. Nagle stanęli na środku ulicy, a Mandy wspięła się na palce i zaatakowała jego usta swoimi, a ja nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Czy to naprawdę ona ? Może ja wariuję i ta laska tylko ją przypomina ? Ale nie, to nie wchodziło w grę. Nie mógłbym pomylić jej z kimś innym, bo tylko przy niej moje serce wariuje. Patrzyłem w osłupieniu na poczynania mojej Mandy i tego faceta i wtedy naprawdę dotarło do mnie, że ją straciłem. Straciłem ją na zawsze!
Kiedy się od siebie oderwali, jej Casanova złapał ją za rękę i szli nieco przyspieszając kroku. Nie wiedziałem, czy chcę dalej to wszystko oglądać, ale doszedłem do wniosku, że zobaczę tylko, gdzie się wybierają, a potem odejdę.... na zawsze. Nie ma sensu z nią rozmawiać, bo ona odnalazła na nowo sens życia. Jedna miłość umiera, by móc ją zastąpić... Te słowa idealnie opisują sytuację, w jakiej się znaleźliśmy.
Po jakiś 20 minutach weszli razem do jednego z największych tutejszych apartamentowców. Mogę tylko domyśleć się, że idą do niego i założyć się, co będą tam robić. Ta myśl przyniosła kolejny ból, na tyle gwałtowny, że cała moja twarz wygięła się w grymasie. Pchnięty impulsem wszedłem za nimi do apartamentowca. Jako biznesmen zawsze mogłem udawać, że przybyłem tu w sprawach czysto biznesowych, więc bez problemu znalazłem się w środku i spostrzegłem, że wchodzą do dwóch osobnych apartamentów... Czyli Mandy tu mieszka ? Liam podawał mi inny adres, ale... może jest nieaktualny. Postanowiłem chwilę poczekać, nie wiem, po co. Chyba tylko po to, żeby zranić się jeszcze bardziej. Jednak nikt z nich nie wychodził. Spisałem szybko numer mieszkania Mandy i wyszedłem. Po co mi to było ? Nie wiem, ale sądziłem wtedy, że może mi się to przydać.... jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że Mandy nie będzie dzielić ze mną życia... Czekała o jeden miesiąc za dużo.....
*Perspektywa Mandy *
W życiu nie pomyślałabym, że tak szybko uda mi się zakochać i pokochać kogoś na nowo, ale takie były fakty. Byłam zakochana w Jacku i to z wzajemnością. Właśnie dziś byłam z nim na pierwszej randce. Jack po miesiącu w końcu odważył się i wyznał, że się we mnie zakochał, a ja odwzajemniałam jego uczucie w stu procentach. Co prawda oboje postanowiliśmy się nie spieszyć i po prostu cieszyć się każdą chwilą spędzoną wspólnie. Dogadywałam się z nim bez słów. Od miesiąca spędzaliśmy praktycznie każdy wieczór razem rozmawiając, wychodząc do kina czy też spotykając się w knajpie. Przyzwyczaiłam się do tego, że po ciężkim dniu mogłam zawsze do niego zadzwonić i on od razu do mnie wpadał i poprawiał mi nastrój. Jego obecność działała kojąco na moje słabe nerwy i powoli robiłam się spokojniejsza i szczęśliwsza. Nie myślałam już o przeszłości, a starałam raczej z uśmiechem spoglądać w przyszłość. Cieszę się, że udało mi się poskładać w końcu moje życie do kupy. Teraz będzie już tylko lepiej.
* Perspektywa Zayna *
Siedziałem w hotelu i nie mogłem wyrzucić z głowy obrazka, na którym moja Mandy całuje innego. To wszystko jest nie do zniesienia. Czuję się jak totalny wyrzutek społeczeństwa, nic niewarty śmieć. A czyja to wina ? MOJA, tylko i wyłącznie MOJA.
Wpatrywałem się bezcelowo  w sufit leżąc na hotelowym łóżku i postanowiłem, że muszę stąd jak najszybciej wyjechać, zanim Mandy mnie zauważy. Akurat w tym momencie wrócił Liam
- Co jest ? - zapytał rozwiązując krawat i kładąc go na krześle
- To już jest koniec. - odparłem przymykając oczy
- Co ? - usiadł i wpatrywał się we mnie z ciekawością. - Znowu piłeś?! - bardziej stwierdził niż pytał, ale poczułem u niego narastającą złość
- Ona ma innego!
- Kto ?
- Mandy! Widziałem ich, obmacywał ją publicznie, a jej to zupełnie nie przeszkadzało, bo była zajęta wpychaniem języka w jego gębę! - warknąłem i gwałtownie wstałem rozrzucając poduszki na podłogę
- Ale skąd wiesz, że to była ona ?
- Serio myślisz, że nie poznałbym jedynej kobiety, którą tak naprawdę kochałem ? - odparłem z żalem, a Liam spuścił wzrok.
- To niemożliwe!
- Możliwe!
- Gdyby się zakochała, to Sam na pewno by o tym wiedziała
- Może prosiła ją,  by nikomu nie mówiła
- Ale my mówimy sobie o wszystkim, Zayn
- Solidarność kobiet, Liam, Sam nie musi spowiadać ci się z jej rozmów z najbliższą przyjaciółką. To tak jak u nas solidarność plemników, bo ty też nie mówiłeś jej o  moich problemach.... prawda?! - zacisnąłem usta w wąską kreskę widząc, jak na twarzy kumpla maluje się zakłopotanie.
- Oczywiście, że nie powiedziałem, ale.... Sam jest ogromną paplą, na pewno powiedziałaby mi, że Mandy kogoś ma, po co miałaby z tego robić tajemnicę, co ? Pomyśl logicznie!
- Fakty są takie, że Mandy ma faceta, Liam!
- Nie wyciągaj pochopnych wniosków!
- Stary oni prawie zaczynali grę wstępną na ulicy!!!!
- Nie wierzę, to niepodobne do Mandy
- Chcesz się przekonać?!
- Niby jak ?
- Proszę, zapisałem - rzucił we mnie swoim telefonem, na którym był zapisany jej adres.
- Ale ona przecież mieszka gdzie indziej. - powiedział spokojnie
- Równie dobrze mogła się przeprowadzić.
- Bogata dzielnica.
- Sam mówiłeś, że dobrze jej się powodzi.
- Ale żeby aż tak ?  - Wzruszyłem ramionami. - Chodźmy! - popatrzyłem na niego pytająco
- Dokąd ?
- No pod ten adres, do rzekomej Mandy! Rusz dupę!
- Nigdzie nie idę!
- Malik nie wkurzaj mnie ! Po to tu przylecieliśmy , tak ?! - warknął, dawno nie widziałem go tak rozzłoszczonego.
- To bez sensu.
- W takim razie idę sam! - powiedział ściągając marynarkę i koszulę, ubierając na siebie luźny t-shirt.
- Ani mi się waż!
- Nara! - rzucił i wyszedł z pokoju. Cóż mogłem zrobić? Możliwie jak najszybciej wybiegłem z pokoju i dogoniłem go tuż przy wyjściu hotelowym.
- Jednak się rozmyśliłeś ?
- Nie zostawię cię z nią samego. - powiedziałem wsiadając do wypożyczonego auta na miejsce pasażera. Liam pokręcił głową z uśmieszkiem tryumfu i razem udaliśmy się pod apartamentowiec Mandy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka ! :D Jak tam po pierwszych dniach w szkole ?  Padacie już ? :D Ja nawet nie , chociaż te kilka dni utwierdziło mnie w przekonaniu, że dużo czasu będę musiała poświęcić na naukę, co nie oznacza, że nie będę nic pisać. :D Myślę, że human jeszcze bardziej mi w tym pomoże  ( tym bardziej, że mam świetnego polonistę ). Także zostaję przy dawnej umowie : kolejne części Zayna, Lou bądź Nialla będą publikowane w piątki, bo szczerze wątpię, żeby mi się udało częściej, ale nie mówię nie ;)
Dziękuję, że jesteście ! :D :***
Bez was mój blog byłby niczym. Uwielbiam dla was pisać i cieszę się,że mam dla kogo. Kocham was ! <33333

10 komentarzy:

  1. G-E-N-I-A-L-N-Y *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Co Mandy !?!?!? Ona ma byc z Zaynem !
    Genialny rozdział, ale nastepna poprosze część z Niallem

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż pierwsze dni w szkole jak to w szkole, chociaż ja już mam dosyć. Słowa "Matura już w maju:" zostały wypowiedziane już chyba pierdyliard razy tak samo jak: "Spotkamy się na olimpiadzie w sierpniu jeśli nie weźmiecie się do roboty" - zwariować można ;)
    Co do imagina jest boski (wiem, że się powtarzam, ale w przypadku Twoich prac nie da napisać się nic innego ;)) No i pan chirurg nam namieszał i rozkochał w sobie Mandy :( Kurcze ten Zenek i jego zapłon... Gdyby ruszył tyłek wcześniej to może byłoby dobrze, a teraz, żeby było ok trzeba będzie zlikwidować doktorka ;D Bardzo się cieszę, że Zayn już się ogarnął i co najważniejsze stwierdził, że będzie walczył o Mandy, w ogóle to było mi go strasznie szkoda jak widział ją z Jackiem. Mam nadzieję, że nasz El Maliko się nie podda i mimo wszystko będzie starał się, żeby Mandy do niego wróciła, a ona jak go zobaczy to zapomni o doktorku i będą żyli długo i szczęśliwie RAZEM haha :D W ogóle to Boże błogosław Liama za to, że jest ;D
    Uwaga teraz znowu się powtarzam: już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, ale teraz to w szczególności, bo ten zakończył się w takim momencie, że ciekawość chyba mnie zeżre ;)
    Życzę Ci mnóstwa weny i udanego kolejnego tygodnia w szkole :)
    Buziaki i do następnego xx
    P.S. Przepraszam, że te moje komentarze są takie długawe, często bezsensowne i nieskładne :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :**
      Uwielbiam czytać wasze komentarze, które naprawdę wiele dla mnie znaczą i powiem Ci szczerze,ze kocham czytać Twoje komentarze, zwłaszcza te długie*.* Oczywiście doceniam każde ślady pozostawione tutaj. Dziękuję wam ! <3 :***** *.*

      Usuń
  4. Cudowne . Jesteś najlepsza blogerką na świecie !!! :***

    OdpowiedzUsuń
  5. "Widziałem ich, obmacywał ją publicznie, a jej to zupełnie nie przeszkadzało, bo była zajęta wpychaniem języka w jego gębę!" - to mnie totalnie rozwaliło hahhah skąd Ty bierzesz takie teksty ? Za to Cię kocham ! :D Nie ma lepszych od Ciebie <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no genialne! <3 Oni muszą być razem!! Innej opcji nie widzę :)
    Tak cudownie piszesz, jak ty to robisz? Skąd u ciebie taka wena? ❤
    Kocham ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham twój styl pisania. Skąd ty bierzesz takie pomysły xoxo :D
    Jesteś wielka ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj jest piątek więc licze na imagin. Mam nadzieje ze dzisiaj bedzie to Niall bo nie umiem sie doczekac kolejnej czesci ! ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń