niedziela, 31 stycznia 2016

Imagin Zayn cz.29


Stałam jak wryta i beznamiętnie wpatrywałam się w przestrzeń poza nim. Nie mogłam uwierzyć. Jack tu jest ? Jak ? Dlaczego ? Boże mój... Nie,to nie dzieje się naprawdę. Błagam powiedzcie, że to tylko sen. Nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno. Upadłam, a silne ramiona Zayna zaasekurowały moje ciało. Słyszałam tylko głos Zayna, ale nie wiem, co mówił, straciłam kontakt z rzeczywistością.
- Mandy !! Mandy !!!! - po kilkunastu minutach siedziałam w aucie Zayna razem z Sam, która wycierała moje czoło mokrą koszulką Zayna, którą pewnie znalazł w swoim bagażniku. Zniszczyłam jej dzień ! Ich dzień. Nigdy sobie tego nie wybaczę ! Cholera jasna!
- Sam... - powiedziałam łamiącym się głosem. - Sam dziś Twój dzień, Przepraszam... Idź do gości, nie możesz teraz siedzieć tu ze mną.
- Kochanie zemdlałaś, nie mogę cię zostawić. - powiedziała łagodnie
- Już, już mi lepiej, naprawdę. Sam zrób to dla mnie i baw się proszę cię
- Sam ja z nią zostanę, zaraz do was dołączymy - powiedział Zayn podając mi butelkę wody.
- No dobrze - odpowiedziała zrezygnowana i wyszła z auta.
- Wszystko ok ?
- Nic nie jest ok, Zayn. Nic! Właśnie stało się to. czego najbardziej się obawiałam! Zraniłam Bogu ducha winnego człowieka, który był przy mnie w najgorszym momencie mojego życia. Lepiej być nie może. Naprawdę - odparłam roztrzęsiona. Tak bardzo nienawidziłam siebie w tamtym momencie. Poczułam się jak kobieta bez uczuć. Straciłam do siebie szacunek, który przez całe życie był dla mnie naprawdę ważny.
- Skarbie - Zayn przytulił mnie do swojej piersi, a ja niczym małe dziecko po prostu usiadłam na jego kolanach wciągając jego przyjemnie intensywny zapach. - Nie będę cię pocieszać, bo wiem, że to bez sensu, wystarczająco cię znam i doskonale wiem, że to i tak nic nie da. Wobec tego uważam, że powinnaś z nim pogadać, najlepiej teraz.
- On nie będzie chciał ze mną rozmawiać - odparłam beznamiętnie
- Będzie.... jeśli naprawdę cię kochał, to na pewno będzie chciał.
- Zraniłam jego uczucia! A obiecałam mu, że ze mną będzie szczęśliwy i spędzi resztę życia. Dopiero z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że każde słowo było tylko pustym słowem. Nic dla mnie nie znaczącym.
- Widać tak musiało być, Mandy
- Nigdy nie będę w stanie zmyć z siebie tego poczucia winy i wyrzutów sumienia.
- Wyrzutów sumienia ? Z jakiego powodu ? Za to, że chciałaś być po prostu szczęśliwa ? Każdy ma do tego prawo. Ludzie są ze sobą, potem się rozstają jeśli coś między nimi się wypali.
- Ale Zayn... ja miałam za niego wyjść... planowaliśmy nawet założyć rodzinę. To nie takie proste.
- Mandy błagam cię! Przestań się obwiniać za miłość ! Kotku - ucałował moją skroń , spojrzał w okno i zmarszczył brwi.
- Co ? - podniosłam się i ujrzałam Jacka palącego papierosa, ze spuszczoną głową kopał kamienie porozrzucane na drodze.
- Pogadacie sobie teraz! - powiedział przenosząc mnie na miejsce pasażera i wychodząc z auta. Przez okno widziałam go zbliżającego się w stronę Jacka. Przez moment prowadzili ożywioną rozmowę, a ja modliłam się, żeby żaden z nich nie wylądował na Ostrym Dyżurze przez tę całą pogawędkę. Patrzyłam zaszklonymi oczyma na Jacka, u którego dostrzegłam niemy zawód. Zayn coś mu tłumaczył, a on kiwał głową nie patrząc mu w oczy. Był jeszcze bardziej niewinny niż przy naszym pierwszym spotkaniu. Kolejny raz wzbudził u mnie smutek i żal do siebie. Jak mogłam go tak skrzywdzić ? W ten sposób potraktować? Mogłam od razu lecieć do Nowego Yorku i na spokojnie wytłumaczyć mu to, że odchodzę. Wtedy nie bolałoby tak bardzo. Zniszczyłam tym jego i siebie. Mam tego świadomość. Świadomość, która od mojej zdrady spędza mi sen z powiek. Jak mogłam zrobić coś takiego ? I dlaczego to wszystko musiało spotkać akurat mnie.
Wstrzymałam oddech, gdy zobaczyłam, że obydwoje zbliżają się do auta Zayna. Ciężka i trudna rozmowa zbliżała się wielkimi krokami. Zacisnęłam mocno dłonie na mojej sukience i przymknęłam oczy starając się uspokoić i nie wybuchnąć płaczem. Zayn otworzył drzwi od strony kierowcy i uśmiechnął się do mnie czule.
- Zostawię was, przejdę się gdzieś na spacer - puścił mi oczko i pocieszający uśmiech, następnie wyminął Jacka, który bez słowa usiadł za kierownicą. Milczeliśmy... Jak długo ? Nie mam pojęcia. Czemu ? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Jest tyle rzeczy, które chciałabym mu przekazać, ale brakuje mi odwagi, by zacząć. Jack głośno westchnął i przeniósł swoje ciemnobrązowe oczy na moją twarz. Jego wyczekujący wzrok sprawił, że atmosfera w aucie stała się jeszcze gęstsza, a ja sama myślałam, że od tego wszystkiego zejdę na zawał serca.
- Nie masz mi nic do powiedzenia ?  - Jack zdecydował się przerwać tę bezsensowną ciszę i łamiącym się głosem zadał pytanie, które odbiło się echem w mojej głowie.
- Mam i to za dużo.... - westchnęłam - ale nie mam pojęcia, jak zacząć - odważyłam się spojrzeć na jego twarz, na którym ujrzałam ból, zawód, smutek, gorycz i wszystkie emocje, których wolałabym nie widzieć. W tamtym momencie byłam skłonna stwierdzić, iż wolałabym, żeby wrzeszczał na mnie, jak bardzo mnie nienawidzi. Wtedy nie czułabym się aż tak skołowana.
- Najlepiej od początku - odparł beznamiętnie , a moje serce rozwaliło się na pół.
- To nie tak miało wyjść - odparłam bawiąc się dłońmi
-  I tu się zgodzę, miało wyjść zupełnie inaczej!
- To spadło na mnie nagle... naprawdę Jack. Nie ma słów, którymi mogłabym się usprawiedliwić. Nienawidzę się za to, że cię w tak perfidny sposób zraniłam. Osoba, która pozwoliła mi uciec z przeszłości, która z powrotem nauczyła mnie kochać, która sprawiła, że życie nabrało sensu, która pozwalała mi czuć się kochaną i bezpieczną nie zasługuje na to.
- Kochasz go ? - zapytał przerywając mój monolog.
- Dotarło do mnie,że tak naprawdę nigdy nie przestałam. Zayn zawsze był w moich myślach, mimo iż walczyłam o to, by go z nich wyrzucić.
- Wobec tego kim ja dla ciebie byłem ?
- Wiem, że możesz się czuć oszukanym i pewnie teraz mi nie uwierzysz, ale ja cię pokochałam i szczerze chciałam z tobą być. Wyobrażałam sobie naszą wspólną przyszłość, zawsze byłeś dla mnie ważny.
- To dlaczego mi to zrobiłaś ? Dlaczego nam to zrobiłaś ?!- lekko podniósł głos, wsuwając swoje dłonie we włosy i roztrzepując je na wszystkie strony. Zawsze tak robił, gdy był czymś zdenerwowany. Znałam to i właściwie wcale mu się nie dziwiłam.
- Kocham cię, Jack, ale... to Zayn jest miłością mojego życia. - starałam mu się w pewien sposób wyjaśnić to, co dzieje się w moim sercu. Problem w tym, że ja sama do końca nie wiedziałam.
- Kochasz mnie..- prychnął. - To od początku nie była prawdziwa miłość! Zawsze był on ! Mandy przyznaj to w końcu ! Oszukiwałaś mnie i samą siebie ! Mamy tego skutki. Gdzieś podświadomie czułem, że nigdy nie byłaś moja, tylko moja. Do czego ci byłem potrzebny ? Nie umiesz odpowiedzieć, ale ja tak. Byłem tylko marnym pocieszeniem po stracie zażyłości z Zaynem! Nasza miłość dla ciebie była złudnym szczęściem! Rozum kazał ci nienawidzić Zayna, ale serce ciągle go kochało, no nie ? - spuściłam wzrok. Sama nie wiedziałam, czy Jack ma rację, jednakże jego słowa w pewnym stopniu oddały to, co czułam ale tylko na początku naszej znajomości. Potem kochałam go, byłam w nim prawdziwie zakochana, naprawdę chciałam z nim wieść szczęśliwe życie.
-Przepraszam... - tylko to byłam w stanie z siebie wykrztusić.
- Przepraszasz za to, że poszłaś w końcu za głosem serca, czy za to, że mnie zdradziłaś ?
- Musisz zadawać takie trudne pytania ?
- Mandy jedynym facetem stąpającym na tej ziemi, którego kochasz jest Zayn! A jedyny facet, który jest w stanie zagwarantować ci wierność i uczciwość to ja ! Wybór prosty, wiesz dlaczego ? Bo pomimo tego, że Zayn cię zdradził ty nadal go kochasz! Nie potrzebujesz żadnych deklaracji tylko jego. Po prostu tylko Malika. - powiedział siląc się na spokojny ton. - Ten dupek na ciebie nie zasługuje.... ma szczęście facet i tyle.
- Jack...
- Nie mam ci tego za złe. Życzę wam szczęścia - powiedział patrząc przed siebie.
- Jack przepraszam.
- Zapomnij o tym, co było. I nie bądź dla siebie taka surowa. Wybaczam. Trzymaj się - posłał mi lekko wymuszony uśmiech i już chciał wyjść, ale tchnięta impulsem uniemożliwiłam mu to chwytając go za rękaw granatowej marynarki.
- Zasługujesz na kogoś lepszego, Jack. Jesteś cudownym i kochanym facetem...  ja nie umiałam tego docenić... Powodzenia doktorze - uśmiechnęłam się nieśmiało, na co on przybliżył się i ucałował moją skroń.
- Jak będziesz w NY , daj znać, umówimy się na kawę . - powiedział uśmiechając się tym razem szczerze. I wyszedł z samochodu. Zamykając drzwi spojrzał na mnie ,  a ja powiedziałam nieme dziękuję, na co uśmiechnął się ostatni raz... Dziękuję Ci, Jack... dziękuję....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej hej ! :D No drama time nastąpił, ale myślę, że wam się podobało jego zakończenie... kurcze muszę wam przyznać, że zrobiłam z Jacka takiego niewiniątka, a miało to wyglądać zupełnie inaczej :P Cała ja... 1000 pomysłów na minutę. Czekam robaczki na wasze opinie :D
P.S. Jak podoba wam się piosenka Zayna ? Moje nowe uzależnienie *.* <3

<3 <3 <3 <3 <3 <3  <3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3

5 komentarzy:

  1. Boskoooo ! Jejku mam nadzieje że już wszystko idzie ku lepszemu ! Cudownie piszesz i czekam z niecierpliwością na kolejną częsc ! <3
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  2. O jezu boski <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham <333 kiedy następny? ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś niesamowita, czekam na kolejny ! Tak mnie wciągnełaś w sowoje opowiadania !

    OdpowiedzUsuń