piątek, 15 lipca 2016

Imagin Zayn cz.39


Obudziłam się w nieznanym mi pomieszczeniu, w obcym łóżku. Wstałam gwałtownie, co wiązało się z tym, że zakręciło mi się w głowie. Próbowałam przypomnieć sobie, co robiłam przez poprzednie 12 godzin, ale za nic nie potrafiłam. Odsunęłam lekko kołdrę, zauważając przy tym, że mam na sobie przydługawy T-shirt... męski T-shirt.... "Mandy coś ty najlepszego zrobiła ?" - odezwała się moja podświadomość.
Rozejrzałam się uważnie po pokoju. Nie było tam żadnej wskazówki, do kogo mógłby on należeć.
" Mandy jeśli zdradziłaś z pierwszym lepszym Zayna, to wiedz, że cię nienawidzę"- myśli nie dawały mi spokoju, a ja modliłam się, żeby ta noc nie zaważyła zbytnio na mojej przyszłości.  Usłyszałam czyjeś kroki na schodach. Wzięłam wdech i czekałam w napięciu siląc się na spokój. Co ja powiem Zaynowi? Co ja najlepszego zrobiłam ?
- Jak się czujesz ? - usłyszałam znajomy mi głos i muszę przyznać, że w tamtym momencie poczułam niesamowitą ulgę
- Sam! - rzuciłam się w jego ramiona, prawdę mówiąc zupełnie tego nie kontrolując. Mężczyzna zamknął mnie w żelaznym uścisku, delikatnie się ze mną kołysząc, co uspokoiło mnie szybciej niż byłabym w stanie powiedzieć.
- Wszystko ok ? - zapytał zmartwionym głosem
- Nie wiem, co zrobiłam, ani co powiedziałam, więc od razu chciałabym cię za ten teatrzyk przeprosić. Zwykle się tak nie zachowuję, naprawdę - powiedziałam zawstydzona
- Spokojnie, Man,  nic takiego się nie stało. - wzruszył ramionami - ale musisz mi coś obiecać : nigdy więcej nie będziesz spożywała aż takiej ilości alkoholu. To bardzo niezdrowe, a zwłaszcza dla młodych kobiet, tak ? - uśmiechnął się ciepło
- Tak jest, doktorze - zasalutowałam na co chłopak się zaśmiał
- A teraz śniadanie i opowiesz mi dokładnie o wszystkim, co doprowadziło cię do tego stanu. - powiedział ciągnąc mnie na dół
- Nie chcę o tym rozmawiać, Sam - jęknęłam siadając na krześle w kuchni
- Musiało się coś stać, skoro znalazłem cię w tak opłakanym stanie, Man - powiedział upijając łyk kawy
- Znalazłeś mnie w tak opłakanym stanie, bo jestem skończoną idiotką! - powiedziałam unikając jego wzroku. Nie mam żadnego usprawiedliwienia na swoje zachowanie. Żadnego!
- Co zrobił ?  Powiedziałaś mu ? Jak zareagował ? - szereg pytań wypłynął z jego ust, a ja próbowałam poskładać myśli.
- On... on chyba znowu.... - przymknęłam zmęczone powieki starając się sklecić to zdanie. Zdanie, które od środka mnie niszczy.
- Znowu co ? - nie dawał za wygraną
- Znowu mnie zdradził - szepnęłam, na co Sam wytrzeszczył oczy
-Żartujesz ?
- Po co miałabym to robić?!
- Nakryłaś ich ? - przysunął się do mnie bliżej, chcąc zapewne dodać mi otuchy.
- Jak weszłam do naszego domu to ona się nad nim nachylała, a on patrzył się na nią głodnym wzrokiem. Wiedziałam, że ta suka prędzej czy później go wyrwie, po prostu to wiedziałam !
-I tylko tyle ?
- Sam, tylko tyle. Byłoby więcej, gdybym wtedy nie weszła
- Tego nie wiesz... - powiedział marszcząc nos
-  To już prawie była gra wstępna, proszę cię !
- Ale nie musisz krzyczeć. Spokojnie, Mandy - objął mnie ramieniem
- Ciągle go tłumaczysz, męska solidarność, co ?! - fuknęłam
- Po prostu staram ci wytłumaczyć, że to nie do końca mogła być zdrada.
- Ale jej zalążek
- Przestań, sama sobie to wmawiasz, Mandy. To nie jest zdrada. Dałaś mu chociaż wytłumaczyć?- zapytał. Zamilkłam spuszczając wzrok. - Sama komplikujesz sobie życie, dziewczyno - powiedział spokojnie
- Nie musisz mi tego mówić! Doskonale to wiem. Mam do niego zadzwonić ?
- Przede wszystkim nabierz dystansu do waszego związku. Możesz tu zostać, ile chcesz. Wrócisz do domu wtedy, kiedy będziesz gotowa, hmm? - uśmiechnął się ciepło całując mnie w czoło.
- Dziękuję ci za to wszystko, co dla mnie robisz. Wiesz...czuję jakbyśmy się znali całe życie, a nie dwa dni. Dobrze, że istnieją tacy ludzie - uśmiechnęłam się wdzięcznie
- Nie ma za co, naprawdę. Dobra, ja niestety muszę lecieć. - spojrzał na zegarek. - Jestem już spóźniony
- O której wrócisz ?
- Postaram się jak najszybciej. Czuj się  jak u siebie - powiedział dając mi klucze od swojego apartamentu. Zdziwiłam się, że ufa mi aż tak, ale z drugiej strony to miłe.że w końcu znalazłam osobę, która jest w stanie podnieść mnie na duchu.
- Dzięki
- Przestań dziękować - zaśmiał się zakładając marynarkę - Drobiazg, naprawdę. Dobra, lecę
- Miłego
- Trzymaj się i nie myśl za wiele. Odpocznij - powiedział po czym wyszedł
Po godzinnym gapieniu się przez okno bez sensu postanowiłam, że w końcu się ruszę i zrobię obiad w podziękowaniu. Samowi na pewno brakuje domowych obiadów sądząc po tym, że mieszka w tym apartamencie sam. Prawdę mówiąc jestem szczerze zdziwiona tym, że nie założył rodziny. To naprawdę świetny facet i byłby cudownym mężem i ojcem. Cóż... w sumie to nie moja sprawa.

Po zrobieniu posiłku, zmyciu naczyń z rana i wyczyszczeniu starannie blatu stwierdziłam, że nudzi mi się na tyle, że w sumie mogłabym wysprzątać całe jego dwupoziomowe mieszkanie byleby tylko za wiele nie myśleć... byleby nie myśleć. Wzięłam czystą ścierkę i zaczęłam ścierać kurz z najwyższej półki biblioteczki Sama. Robiłam to z niezwykłą dokładnością, byleby tylko stracić trochę czasu. Zaczęłam wycierać kolejną półkę, gdy nagle zauważyłam czarno-białe zdjęcie, na którym byli zapewne rodzice Sama. Uśmiechnęłam się, to takie urocze, gdy facet trzyma zdjęcia swoich najbliższych na widoku. Zayn zawsze upierał się, że zdjęcia trzyma się w albumie, bo po to został wymyślony, a jedynymi zdjęciami, jakie można było znaleźć w naszym domu na widoku to nasze wspólne : z podróży, z imprez czy też ze zwyczajnych randek.
Zwróciłam uwagę na to zdjęcie i wzięłam je do ręki. Na ławce siedział młody mężczyzna, niesamowicie podobny do Sama. Tak... Sam odziedziczył po nim uśmiech, duże oczy i lekko kręcone włosy. To niesamowite, jak syn może być podobny do ojca. Kropka w kropkę.
Ojciec Sama obejmował kobietę zwróconą do niego twarzą z ogromnym uśmiechem... spojrzałam na jej twarz i zamarłam. Nie... to nie jest możliwe... Ja chyba mam jakieś halucynacje... Tą kobietą była  mama Zayna. Czy to jest jakiś żart ? Przecież to niemożliwe! Jak ? Starałam się wykazać jakieś różnice, ale naprawdę było ich niewiele. Oglądałam kiedyś taki dokument mówiący o tym, że każdy z nas ma sobowtóra, który może mieszkać i żyć zupełnie gdzie indziej w odległości setki tysięcy kilometrów, ale w tym wypadku to nie jest realne! Na tym zdjęciu ewidentnie była Trisha, no nie ma bata. Długie włosy, duże oczy i ten uśmiech. Tylko ona potrafi się tak uśmiechać. No niemożliwe,żeby to nie była ona.
Zszokowana odwróciłam zdjęcie. Z tyłu przeczytałam " Nigdy nie przestanę cię kochać, Alexie, pragnę, żebyś o tym pamiętał, ale tak jest łatwiej. Obydwoje mamy swoje rodziny. To nie miało prawda się udać. Chłopiec ma na imię Sam i jest niesamowicie do ciebie podobny. Z Tobą będzie mu o wiele lepiej. Nie oceniaj mnie i proszę, postaraj się zrozumieć. Kocham cię, Twoja T."
Zamarłam... Czy to możliwe, żeby kobieta, którą kochałam jak własną matkę, zdradziła swojego męża, zaszła w ciążę z zupełnie innym facetem i zostawiła syna na pastwę losu?Czy to możliwe, by ta wzorcowa matka, która za swoje dzieci skoczyłaby w ogień zostawiłaby  swojego niczemu niewinnego synka i tak po prostu wyparła go z pamięci? Przecież to absurd.
Zaczęłam się zastanawiać, czy moje spotkanie z Samem faktycznie było przypadkiem... może on... już wcześniej wiedział... może szukał matki, poznał Zayna i... ech przecież to bez sensu. Za dużo, zdecydowanie za dużo dziwnych, niewyjaśnionych rzeczy.
Ciekawość wzięła górę i pod pretekstem dalszego sprzątania odkurzałam kolejne półki w końcu natrafiając na album zdjęciowy.
Przejrzałam uważnie wszystkie zdjęcia. Sam na każdy z nich był z ojcem i jakimś starszym chłopcem, może jego bratem.Co dziwne nie było na nich żadnej kobiety... ta sprawa robiła się coraz dramatyczniejsza. Natrafiłam w końcu na przegródkę pt. " I komunia Sama~18.V. 2001 r. ." Z prostych rachunków wynika, że Sam prawdopodobnie urodził się w 1992 roku, czyli jest starszy o rok od Zayna. Doniya ma obecnie 30 lat, czyli jest starsza od Sama o rok. Wszystko się układa w całość. Rodzice Zayna wzięli ślub w 1990 roku, dwa lata przed narodzinami Sama i rok przed narodzinami Doniyi. Czyli mama Zayna zdradziła ojca Zayna z Alexem. Urodziła dziecko i oddała go pod opiekę ojca. W sumie to się nie dziwię.... ojciec Zayna na pewno by się nie zgodził wychowywać cudze dziecko,a do tego on.. bywa rozwścieczony i pewnie nie chciała denerwować go jeszcze bardziej.... Wybrała życie z ojcem Zayna, a tak naprawdę kochała Pana Stewarta. Pytanie tylko dlaczego tak postąpiła, skoro twierdziła, że kocha tylko Alexa ? A na pocieszenie, zrobili sobie rok po Samie kolejne dziecko, a potem następne i następne, o zgrozo ! W jaką rodzinę ja się wpakowałam ?
Usiadłam z przygnębieniem na kanapie zastanawiając się, jak przeprowadzić rozmowę ze Samem o jego rodzinie. Zdawałam sobie sprawę z tego, że może to być dla niego temat tabu i z pewnością nie będzie chciał się przede mną otworzyć i zwierzać z tego, że jego własna matka go porzuciła... ale ja muszę się dowiedzieć, o co chodzi ! Ta sprawa poniekąd dotyczy też mnie. Pytanie tylko skąd on wiedział, że jestem związana z rodziną Malików i do czego mu byłam potrzebna? Ta sprawa robi się coraz dziwniejsza,a ja sama zaczynam być coraz bardziej zaniepokojona.

- Hej Mandy, już jestem! - usłyszałam głos Sama, który sprawił, że gwałtownie wstałam z kanapy i podeszłam do niego.
- Hej, jak minął dzień ? - zapytałam przesłodzonym głosem  i starałam się ukryć swoje obawy.
- Tragedia, dawno nie byłem tak zmęczony - powiedział wchodząc do kuchni. - Przygotowałaś obiad? - uśmiechnął się wyraźnie zaskoczony. - Nie musiałaś
- Ale chciałam - uśmiechnęłam się siadając na stołku
- Miło z twojej strony - uśmiechnął się serdecznie - Zjesz ze mną. - raczej stwierdził niż zapytał i wyciągnął z lodówki wino
- Ja chyba podziękuję za alkohol -skrzywiłam się na wspomnienie poprzedniej nocy
- Akurat wino możesz , spala tłuszcz - puścił mi oczko nalewając po lampce. Ja tym czasem nałożyłam nam obiad. Usiedliśmy. Zaczęliśmy jeść w milczeniu, a ja czułam na sobie intensywne spojrzenie Sama. - Co jest, Mandy ? - zapytał odkładając widelec
- Nic, wszystko ok - odpowiedziałam upijając łyk wina i starając się unikać jego wzroku.
- Właśnie widzę. Co się stało ? Dzwonił ?
- Nie, nie... nie wiem... mam wyłączony telefon. - powiedziałam patrząc na swoje dłonie
- To o co chodzi ? - zapytał dolewając mi czerwonego trunku
- W sumie to o nic... nie przejmuj się mną - udawałam obojętną. Już miałam mały zarys, jak zacząć tę rozmowę
- Aha... no jak chcesz... Co nie zmienia jednak faktu, że zostawiłem w miarę spokojną dziewczynę, a teraz jest czymś zdenerwowana. Martwię się po prostu.
- Nie jestem zdenerwowana, tylko wiesz... tak sobie myślałam... jesteśmy sobie zupełnie obcy... nie znamy się za dobrze, a ty ot tak zapraszasz mnie do swojego mieszkania i pozwalasz mi mieszkać w nim tyle, ile będę chciała... Jesteś kochanym ale zarazem naprawdę dziwnym człowiekiem - zdecydowałam się na niego spojrzeć i  napotkałam jego szczery uśmiech.( "Nie no, Mandy, głupolu ten facet nie jest w stanie nikogo krzywdzić! " )
- Rozumiem... wiesz.. od zawsze lubiłem pomagać innym. Człowiek przez takie drobne gesty czuje się o wiele lepiej, czuje się potrzebny. Wie, że po coś został stworzony. Nie bój się, nie chcę niczego w zamian. - zaśmiał się puszczając do mnie oczko.
- Ach tak , więc mam rozumieć, że  twoje mieszkanie często jest okupowane przez nieszczęśliwe, zagubione, totalne idiotki, które zupełnie nie wiedzą, co mają zrobić ze swym popieprzonym życiem, tak ? - zapytałam, na co Sam wybuchnął śmiechem, który stał się zaraźliwy. Nie wiem, czemu wtedy chichotałam, ale nagle poczułam się przy nim tak swobodnie jak nigdy.
- No coś w tym jest - odpowiedział oddychając głęboko
- Swoją drogą ta cała, no wiesz... sprawa jest dziwna..., bo ja o tobie nic nie wiem, a ty o mnie... cóż wprowadziłam cię w moje życie,a w przynajmniej w jego najważniejszą część... chciałabym się dowiedzieć czegoś o tobie... - uśmiechnęłam się słodko... chyba to kupił, może jednak nie jestem aż tak koszmarną aktorką, jak sądziłam .
- A co byś chciała wiedzieć ? - zapytał spokojnie,uśmiechając się do mnie delikatnie
- No wiesz... takie typowe rzeczy typu... skąd pochodzisz, czy masz rodzeństwo, czym zajmują się twoi rodzice... - na to ostatnie wyraźnie się spiął - czy wykorzystujesz swój urok na każdej napotkanej kobiecie - dodałam szybko chcąc dodać moim pytaniom nieco swobody i humoru. Sam nic nie mówił, tylko wpatrywał się we mnie. Zaczynałam się poważnie stresować tym, co może mi odpowiedzieć, o ile w ogóle będzie chciał mi powiedzieć prawdę.
- Typowe rzeczy... - powiedział po chwili ciszy.. - no cóż... dla mnie nie aż tak typowe. - Powiedział wstając od stołu. - Dziękuję za pyszny obiad, Mandy. - powiedział na odchodnym i zanim się spostrzegłam zniknął w swojej sypialni. Faceci. Jeden lepszy od drugiego.
Po godzinie Sam nadal nie wychodził ze swojej sypialni, więc postanowiłam bez owijania w bawełnę przyznać mu się, że domyśliłam się wszystkiego i chcę, by mi to wytłumaczył. Zapukałam do drzwi, Sam powiedział zmęczonym głosem " proszę" , więc weszłam bez wahania .
- Przepraszam, nie chciałam cię urazić - powiedziałam siadając na skraju łóżka. Sam leżał patrząc bezcelowo w sufit i intensywnie o czymś myślał.
- Nie, to ja zachowałem się jak dupek, po prostu... nie lubię rozmawiać o swojej rodzinie.
- Czemu ? - zapytałam nie spuszczając z niego wzroku
- To zbyt skomplikowane Man
- Dobrze, to w takim razie odpowiedz mi tylko na jedno pytanie, dobrze ? - poprosiłam poprawiając się na jego łóżku
- W porządku. - odpowiedział siadając po turecku i robiąc mi miejsce tuż obok siebie.
- Czy twoja mama to Trisha Malik ? - tego pytania to się chyba nie spodziewał. Zamarł w bezruchu patrząc w jeden punkt. - Sam !
- Ssssssskąd to wiesz ? - zapytał, a ja niemalże czułam gwałtowność bicia jego serca.
- Nie odpowiedziałeś. Sam ,czy jesteś przyrodnim bratem mojego faceta ? - znowu zapadła cisza, która męczyła mnie jak nigdy wcześniej.
- Tak. - odpowiedział w końcu, wypuszczając powietrze.
- Ta rozmowa w samolocie... to nie był czysty przypadek, tak ?
- I tak i nie.... - odpowiedział decydując się na mnie spojrzeć
- Wybacz, ale nie rozumiem
- Nie wiedziałem, że będziemy lecieć tym samym samolotem, ale odkąd cię zobaczyłem, to wiedziałem, że jesteś Mandy Evans - partnerką Zayna Malika.
- Skąd to wiedziałeś ?
- Nie było to trudne, Malik jest znanym przedsiębiorcą, a ty równie znanym architektem. Widziałem wasze zdjęcia z jakiegoś bankietu. Macie multum wspólnych zdjęć w necie, naprawdę - zapewnił mnie kilkakrotnie, jakby się bał, że nie zrozumiem.
- Opowiedz mi o wszystkim, Sam - powiedziałam spokojnie wtulając policzek do jego ramienia, jakby to miało go w jakiś sposób przekonać do zwierzeń.
- To długa historia, Man
- Mamy czas - użyłam jego słów z samolotu, na co chłopak posłał mi rozbawione spojrzenie. - Proszę cię, też potrzebujesz się wygadać.
- Nie wiem, od czego zacząć
- Twój tata ma na imię Alex, no nie ?
- Tak, jest chirurgiem, SAMOTNYM chirurgiem - prychnął
- Nie miał nigdy żony ?
- Miał, ale zmarła bardzo wcześnie, nigdy jej nie poznałem. Podobno zmarła przy porodzie jednego z moich starszych braci. Ojciec nas wychowywał i był naprawdę świetnym rodzicem. Zastępował nam mamę jak najlepiej potrafił i zawsze to docenialiśmy. Wiesz... przez całe moje życie żyłem w przekonaniu, że tak naprawdę moja mama umarła po urodzeniu mnie. Pogodziłem się z tym i jakoś z tym żyłem, mimo iż życie bez matki nie jest takie banalne.
- Jak się dowiedziałeś ?
- Któregoś dnia byłem na nocnym dyżurze w szpitalu. Akurat nic się ciekawego nie działo. Siedziałem w lekarskim i wypełniałem jakieś dokumenty, gdy nagle dołączyła do mnie pielęgniarka z listem, adresowanym do mnie. Twierdziła, że zostawiła je jakaś kobieta dziś rano, ale nie była w stanie dostarczyć mi tego wcześniej przez grom obowiązków. Zabrałem go od niej i tuż po jej wyjściu zacząłem czytać. To był list od niejakiej Trishy Malik. Wytłumaczyła mi w nim wszystko. Napisała, że jest moją biologiczną matką, że zostawiła mnie ojcu i że nie było dnia, żeby o mnie nie myślała. Prosiła o spotkanie. Napisała również, że zostało jej kilka miesięcy życia i chciałaby naprawić wszelkie błędy, które popełniła. Z początku potraktowałem to jako głupi żart, nie mniej jednak nie było powodów, by ktokolwiek miał pisać do mnie takie listy w żartach. Postanowiłem wypytać ojca o tę kobietę i wtedy...wtedy się przyznał. Miał z nią romans jeszcze za czasów, kiedy żyła matka moich braci. Trisha miała wówczas narzeczonego, ale kochała tylko mojego ojca. Wyszła za Malika podobno dlatego, że jej rodzina chciała zrobić na tym weselu i ślubie biznes. Tata wspominał, że chciała z nim być, naprawdę. Byli piękną i szczęśliwą parą, ale po jakimś czasie stwierdziła, że naprawdę pokochała Malika i że będzie lepiej, jeśli zerwą ze sobą. I faktycznie zerwali, ale potem zmarła żona taty i te problemy na nowo ich do siebie zbliżyły. Tata oczywiście był świadomy, że ta kobieta ma rodzinę, ma dziecko, ale... strasznie mu jej brakowało. Znowu nawiązali romans, którego owocem byłem ja.
- Czy Yaser wiedział o tym romansie ? - zapytałam przytulając się do niego mocniej
- Wiedział, Trisha podobno mu się przyznała, że nosi dziecko innego faceta. On wtedy postawił jej ultimatum : jeśli mnie zatrzyma to koniec z nimi. Prawdę mówiąc nie wiem, dlaczego na to przystała... dlaczego nie wybrała mnie i ojca- faceta, którego podobno prawdziwie kochała. Nie wiem, może miała u boku Malika łatwiejsze życie, pieniądze... chyba tak bym to tłumaczył. Tak czy siak oddała mnie  w opiekę ojcu twierdząc, że tak będzie lepiej. Mój tata bez wahania wziął mnie pod swoje ojcowskie ramię. Starał się jak mógł przez całe moje życie mnie wspierać, ale byłem rozczarowany, że cały czas ukrywał fakt, że moja matka żyje i mieszka praktycznie w odległości około 20 km. Nawet nie wiesz, jak się czułem. To było dla mnie nierealne. Zupełnie.
- Spotkałeś się z nią ?
- W liście podała mi swój adres i numer telefonu. Stwierdziłem, że bardzo chcę ją zobaczyć, zapytać dlaczego mi to zrobiła i cóż... od początku wiedziałem, że jej wybaczę. W takich okolicznościach potrzebuje  dużo wsparcia, wiem coś o tym.
- Wytłumaczyła ci to wszystko ? - poczułam jak Sam obejmuje mnie mocniej. Mówiąc szczerze,  nie przeszkadzało mi to
- Tak, tak. Długo rozmawialiśmy dopóki do ich domu nie wkroczył twój facet.
- Zayn ? Jak to ? To nie jest możliwe ! Oni...oni są pokłóceni i to na amen. On nie chciał jej znać. - Byłam zdruzgotana. Kolejny dowód na to, że Zayn nie jest wobec mnie szczery. Oszukuje cały czas. Pytanie tylko po co ?
- Wszedł i zrobił awanturę twierdząc, że przyszedłem po pieniądze, że chcę zemsty. Rozumiesz to ? Ja chcę zemsty ! Zemsty za co ? Było mi dobrze z tatą i mówiąc szczerze świetnie zastąpił mi matkę. A kasa ? Sam mam jej pod dostatkiem. Ale on był głuchy na moje argumenty i po prostu wyrzucił mnie z domu - uśmiechnął się krzywo, a ja wytrzeszczyłam oczy w zdumieniu.
- Wyrzucił cię z domu ? Tak o ? Wszedł i cię wyrzucił ? - zaczynało do mnie docierać, że zupełnie nie znam faceta, z którym pragnęłam założyć rodzinę. To jakiś absurd ! Totalne science-fiction. Czy mówiłam już, że moje życie jest beznadziejne ?
- W sumie to mu się nie dziwię.Obcy facet w  jego domu rodzinnym... mógł się wkurzyć
- Czy on wie, że jesteś jego bratem ? - spuścił wzrok - Wie czy nie ?
- Wie i to mnie nieco zadziwiło. Chciałem się z nim spotkać i poważnie z nim porozmawiać, ale nie wpuścił mnie do firmy.
- Wie o chorobie Trishy ?
- Nie mam pojęcia - przymknęłam oczy starając się ochłonąć po tym wszystkim.
No Zayn, czego się jeszcze o Tobie dowiem, co ?! Mam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolony !


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka ! :D
Znowu mam ogrom weny na to opowiadanie i nie mogę jej nie wykorzystać, toteż łapcie kolejną część! Mam nadzieję, że wam się spodoba, Kochani :D
Pozdrawiam ;*

10 komentarzy:

  1. Wow, tego się nie spodziewałam, naprawdę jest zaskoczona. Zastanawiam się co Mandy teraz zrobi, ja na jej miejscu nie opuściłabym Malikowi. Czekam z niecierpliwością na następny, pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. No powiem ci jestem zaskoczona :-o nie pomyślałabym że oni będą braćmi i jeszcze Zayn i ta sytuacja z matką :/ mam nadzieję że ich miłość i tak przetrwa :) możesz mi chociaż to obiecać że tak czy inaczej będą razem? *_* kurczę dzisiaj tak z nudy zaczęłam całe to opowiadanie czytać od poczatku :D i pierwszą część dodałaś 27 lutego 2015 :D to jest półtora roku i działo się już tam tyle że ooo matkoo ! Wypadek Mandy i czuwający przy niej Zayn a przed tym ta sytuacja z jej " kolegą" rozłąka na 2 miesiące :( ale i tak byli razem *_* później Zayn zapoznal ją ze swoją rodziną bylo tal słodko i wgl. <3 i zdrada Zayna , związek Mandy i doktorka. A kiedy ona przyjechała na ślub Sam i Liama znowu się pogodzili :D i teraz kolejny doktorek :/ powiem Ci że było wszystko a Ty ciągle wspaniale mnie zaskakujesz <3 ja to na twoim miejscu zastanowiła bym się nad wydaniem jakiejś książki :D na pewno odniosłabyś sukces 😘 Jesteś na prawdę wspaniała w tym jak piszesz ;) No z mojej strony mogę życzyć jeszcze większej weny niż do tej pory <3 ale się rozpisałam :P pozdrawiam Karola :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku *.*
      Naprawdę bardzo Ci dziękuję! Nie ukrywam, że akurat to opowiadanie znaczy dla mnie naprawdę wiele. Spędziłam przy nim mega dużo czasu i pisanie go sprawia mi wielką przyjemność, toteż bardzo się cieszę, że Wam się podoba, bo szczerze mówiąc myślałam, że zaczynam Was nim nudzić. Nigdy wcześniej nie pisałam takich dłuższych,ale dojrzałam do tego ;) Mam w planach kolejne dłuższe opowiadanie, bo z Zandy niebawem się rozstaniemy :-:, ale wszystko w swoim czasie.
      Bardzo dziękuję, za Twój komentarz, który dał mi kolejnego kopa do działania i sprawił, że czuję, że ten blog ma sens. Z resztą jak każdy komentarz! Gdyby nie Wy, nie byłoby mnie tutaj! Jeszcze raz dziękuję!!!!! <33
      Pozdrawiam i ściskam mocno ;* <3

      Usuń
    2. Cieszę się że chociaż trochę sprawiłam Ci radość tym komentarzem :-* widać że bardzo się starasz i nadal angażujesz się w opowiadania o One Direction :D powiedzmy sobie szczerze ze oni niestety nie są już na czasie jak wcześniej co mnie bardzo smuci , a Ty prawdę mówiąc mogłabyś dać sobie spokój i kompletnie nic nie pisząc, czego sie obawiałam szczerze mówiąc ;) Ale nie... Ty nam dajesz więcej i więcej za co Cie normalnie kocham i ubóstwiam :D ♥ Troszkę mnie zasmuciłaś tym że niedługo to opowiadanie sie zakończy, ale jak to mówią wszystko co ma swój początek ma tez swój koniec ;) ale mam nadzieję że ich nie rozdzielisz? :-o :D bo to by było straszne :P buziaczki 😘 :-*

      Usuń
    3. Cóż... prawdę mówiąc miałam taki moment, w którym chciałam zostawić pisanie o 1D w spokoju. Szczerze... jakoś tak zaczęłam się interesować innymi artystami spychając chłopaków na boczny tor, ale potem szybko zdałam sobie sprawę z tego, że kocham pisać i to właśnie o nich. Czuję, że ten blog mnie rozwija i będę go pisać dopóki będziecie chcieli go odwiedzać i czytać. Uważam go za mój mały sukces i mimo iż wiem, że nie jest to najlepszy blog z imaginami, to jestem z niego dumna, naprawdę bardzo dumna.
      Cóż...co do Zandy... kocham szczęśliwe zakończenia, ale jak będzie wyglądało to w tym opowiadaniu pozostawię w tajemnicy.
      Dzięki jeszcze raz za to, że czytasz moje wypociny xD ;** xx

      Usuń
  3. Nie no kolejny rozdział i jak zwykle GENIALNY!! :* Z niecierpliwością czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś najlepsza !!! Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowa część!!!! Bajkaaa :D ciekawe co będzie jak Mandy powie Zaynowi iż wie że Sam jest jego bratem. Już nie mogę się doczekać nexta xds

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna, coraz ciekawsza część, uwielbiam tu zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń