sobota, 19 listopada 2016

Imagin Zayn cz.47


Ogród Luksemburski - jeden z najpiękniejszych ogrodów na świecie. Piękno przyrody, bliskość z naturą, cisza, spokój- to lubię. Drzewa zacieniające park delikatnie powiewają na wietrze. Pszczoły wesoło ganiają wokół i tworzą całkiem relaksujący i przyjemny harmider. Dzieci puszczają małe drewniane łódeczki. Niektóre jeżdżą na Karuzeli, inne cykają zdjęcia z rzeźbami. Starsi ludzie siedzą na krzesełkach i wśród nich my. Kontemplujemy piękno, jakie nas otacza, niewiele się odzywając. Zauważyłam wokół Zayna aurę nostalgii, której nie chciałam przerywać. Lubiłam wpatrywać się w jego zamyśloną twarz. Wyglądał wtedy tak dojrzale i męsko. Swoją drogą tak bardzo zmienił się od czasu naszego pierwszego spotkania. Nie jest już dziecinnym dzieciakiem, który sam nie wie, czego chce, który jest do granic możliwości rozpieszczony przez bogatych rodziców. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że nie zna życia. Każda jego potrzeba była zaspokajana, a on sam żył w przeświadczeniu, że życie to tylko imprezy, kobiety i drogie auta. Myślę, że poznanie mnie tak naprawdę zweryfikowało jego dotychczasowe pojęcie o życiu. I oto siedzi teraz tuż obok mnie, obejmuje mnie swoim męskim ramieniem i myśli....   Intensywnie nad czymś myśli  a ja dałabym naprawdę wiele, żeby posiadać umiejętność czytania w myślach. Nie mając co robić , stale będąc w jego silnych objęciach przyglądałam się uroczej parze. Starsza kobieta siedziała na wózku inwalidzkim,a jej mąż siedząc na ławce trzymał jej dłoń. Siedzieli na wprost siebie i uśmiechali się delikatnie. Sprawiali wrażenie, jakby nic wokół nich się nie liczyło. Skrywali jakąś tajemnicę, coś, co ich łączyło, coś co dotyczyło tylko i wyłącznie ich . Widać było, że rozumieli się bez słów. Nie potrzebowali też zbyt wiele do szczęścia. Wystarczyło im tylko to, że mają siebie. Reszta zupełnie się nie liczyła. Starszy mężczyzna trzęsącymi się rękami zapinał suwak od kurtki swojej kobiety i blado się uśmiechał. Następnie pocałował ją w czoło, ruszając razem z nią ku wyjściu. Nie mogąc się powstrzymać przed komentarzem, pociągnęłam Zayna za ramię, starając się zwrócić jego uwagę na starsze małżeństwo.
- Niesamowity widok, nie sądzisz ? - zapytałam, zapominając o tym, że chciałam dać mu czas na nostalgiczne powroty do przeszłości.
- W sensie tych dwoje ? Man naprawdę wzruszają cię starsze osoby, okazujące sobie czułość w miejscach publicznych ?
- A ciebie nie ? Zobacz, ile razem musieli przejść, żeby znaleźć się w tym miejscu,co dziś. Ile walk musieli stoczyć, by siedzieć tu, w tym ogrodzie i patrzeć sobie w oczy.
- Myślę, że my stoczyliśmy ich o wiele więcej. - uśmiechnął się, całując mnie w skroń.
- I w końcu znaleźliśmy się w tym miejscu i jest naprawdę dobrze. - uśmiechnęłam się wtulając w jego tors. Chłopak popatrzył przed siebie,uparcie milcząc. - Zayn!
- Przepraszam.
- Co się dzieje ? Ostatnio jesteś bardzo spokojny.
- Muszę z tobą porozmawiać o czymś, co nie daje mi spokoju od kilku dni.
- Powinnam się martwić ? - zapytałam przygotowując się na najgorsze.
- I tak i nie. - uśmiechnął się,drapiąc nerwowo bo głowie.
- Chyba będzie lepiej, jeśli nie będę przedłużać i opowiesz mi w czym rzecz.
- Zabrałem cię do Francji, bo miałem w planach poprosić cię o rękę. - spojrzał na mnie, uważnie lustrując moją twarz.
- I w czym tkwi problem ? -zapytałam nie bardzo rozumiejąc do czego zmierza
- Nie zrobię tego. - spojrzałam na niego zaskoczona, nie mogąc przy tym sklecić żadnego sensownego zdania. - Nie zrobię tego, bo.... Ech Man, kocham cię, wiesz o tym ? - pokiwałam głową, ciągle nie rozumiejąc do czego to wszystko ma zmierzać. - Chciałem, żebyśmy przypieczętowali nasz związek, bo wiem, jak bardzo o tym marzyłaś, ale przemyślałem to sobie jeszcze raz i... Doszedłem do wniosku, że ja tego nie chcę. Już raz przecież mieliśmy stanąć na ślubnym kobiercu i wszystko szlag trafił... boję się, że teraz może być podobnie.
- A co,masz zamiar znowu mnie zdradzić kilka tygodni przed ślubem?! - zapytałam rozgoryczona.
- Man to nie o to chodzi. - odparł ze spokojem.
- A o co?!
- Nie potrzebujemy papierka , by udowodnić naszą miłość.
- Do czego ma prowadzić ta rozmowa ?
- Chciałem, żebyś o tym wiedziała.
- Świetnie. Hej Man, kocham cię, chcę z tobą być,ale nie weźmiemy ślubu, bo ja tego nie chcę... faktycznie fajnie, że o tym wiem. - powiedziałam rozpaczliwie ironizując.
- Teraz zabrzmiało to egoistycznie. O wiele bardziej niż, mogłem się tego spodziewać. - powiedział krzywo się uśmiechając.
- Mówisz mi to, bo chcesz, żebym cię wsparła no nie?! Chcesz usłyszeć, że ja też tego nie chcę i nigdy nie chciałam, wtedy poczułbyś się o wiele lepiej... Po to mi to powiedziałeś! Ale wiesz co... nie usłyszysz tego ode mnie! Małżeństwo jest najważniejsze! Jest przypieczętowaniem miłości. Oznacza, że wierzymy w siebie nawzajem i że będziemy kochać się wiecznie. Jest pewnością, że zawsze można polegać na sobie, wspierać się, dzielić razem wzloty i upadki. To pewność, że ta druga osoba zawsze będzie. Nieważne, co by się działo. Zawsze będzie blisko. To możliwość przeżywania wspólnie zarówno radosnych jak i smutnych chwil. Współmałżonek ma prawo nawrzeszczeć kiedy trzeba, przytulić i powiedzieć " wszystko będzie ok" . I najważniejsze : Małżeństwo to obietnica. Przysięga,że zawsze będziemy razem, że razem będziemy dążyć do celów. Szkoda, że tego nie rozumiesz na tyle dobrze, byś mógł tego pragnąć. - odparłam czując, że muszę pobyć sama. Po prostu muszę. Wstałam gwałtownie i nie zwracając uwagi na nawoływania Zayna, szybkim krokiem wyszłam z ogrodu. Znowu mnie zawiódł. Kolejny raz wzgardził moimi największymi marzeniami... Wiecie co ? Już nawet nie mam siły płakać. Moje łzy już się wylały. Dość ! Finito... Koniec z tym.

Siedziałam od kilku godzin w pobliskiej kawiarni, pusto patrząc się w widok za oknem i analizując sytuację sprzed kilku godzin. Wiem, że to do niczego nie prowadzi. Każda analiza problemów sprowadza kolejne, a w mojej głowie nie ma już na nie miejsca.
Dopijałam już 4 herbatę z mango i zwróciłam twarz w stronę ogromnego fiskusa, który stał tuż przy mnie. Wzięłam do ręki jeden z jego liści pogrążając się kolejny raz w myślach.
-Dlaczego nie mogę być tak odporna, jak ty, co? - szepnęłam,  w duchu bijąc się w twarz. Jest ze mną aż tak źle ? Rozmawiam z roślinami... Czy to już nazywa się upadkiem człowieka ? A może dopiero grą wstępną do upadku ? Ech... kolejna rzecz do przemyślenia. W sumie to mam czas. Nie mam ochoty na spotkanie z Zaynem.
- Przepraszam dziecinko, mogę ? - spojrzałam na drobną starszą panią, która w swoich pomarszczonych dłoniach trzymała filiżankę z herbatą.
- Tak, proszę. - uśmiechnęłam się zabierając swoją torbę z krzesła obok.
- Dziękuję ci, drogie dziecko. Ciężki dzień ? - zapytała wsypując brązowy cukier do swojej herbaty.
- Można tak powiedzieć. - uśmiechnęłam się smutno, upijając łyk herbaty.
- Nie jesteś stąd, prawda ? Masz inny akcent.
- Przyjechałam na mini wakacje.
- Wakacje... nie wyglądasz na wypoczętą. - odparła ze smutkiem. - Mogę ci jakoś pomóc? - pokiwałam przecząco głową, nie zamierzając zwierzać się kolejnej nieznanej osobie ze swoich problemów. - Wiesz... czasem rozmowa z kimś zdystansowanym do sprawy może oczyścić cię z negatywnych emocji. Taka śliczna dziewczyna jak ty, powinna szaleć teraz na dyskotekach, bawić się. Jesteś za młoda, by zamykać się na świat i ludzi wokół. Naprawdę w tak młodym wieku pozostało ci tylko rozmawianie z Tomem ?
- Z Tomem ?
- Fiskus Tom, umie wysłuchać, prawda ? - uśmiechnęła się przyjacielsko. - Ale to raczej staruszków takich jak ja. - uśmiechnęłam się smutno, zastanawiając się jak kulturalnie opuścić kawiarnię.
- Potrzebowałam samotności. - odparłam
- Katujesz się samotnością, dziecko... Jesteś na to za młoda, uwierz.
- Czasem samotność jest o wiele lepsza...
- Z mojej perspektywy może i tak. - odparła sącząc herbatę.- No powiedz mi, co cię gryzie. Chłopak cię rzucił ? Zdradził? Ma inną? A może coś ukrywał coś strasznego?
- Nie, nie. - szybko zaprzeczyłam starając się uciąć tę rozmowę zanim zrobi się niezręcznie.
- To co się stało ? Wiesz... z natury nie jestem wścibska, ale rzadko mam okazję z kimś porozmawiać. A serce mi się kraje, jak na ciebie patrzę. - spojrzałam na nią i zrobiło mi się jej żal.... Na tyle żal, że wzięłam oddech i opowiedziałam jej większość mojej historii. Zajęło mi to naprawdę sporo czasu. Kobieta kiwała głową zaciekawiona, przeżywając sobą każdy mój epizod. Po moim długaśnym monologu z jej drobnymi wtrąceniami zapadła cisza, która nie trwała zbyt długo.
- Ojj dziecinko, przeszłaś o wiele więcej niż nie jedna emerytka. - odparła ze współczuciem.
- Nie musi mi pani tego mówić,sama doskonale o tym wiem. - powiedziałam ze smutnym uśmiechem.
- Urzekło mnie w tobie coś, czego nie potrafię nawet trafnie nazwać. Nic nie jest w stanie cię powstrzymać przed kochaniem go... nieważne jaki by był i co by zrobił. Oddałaś mu siebie w całości, nie chcąc niczego w zamian. Powiem ci coś : faceci nigdy nie dojrzewają. Patrzą na pewne rzeczy zupełnie inaczej niż my. Dla niego miłość wyraża się w tym, że po prostu cię kocha. Jest uczucie, jest chemia, jest podniecenie, jest przywiązanie i wspólne dzielenie życia. Dla ciebie kwestia ślubu jest bardzo ważna, bo wtedy czujesz, że jest już tylko twój, na zawsze. Pytanie tylko czy to cokolwiek zmieni ? Może on musi dojrzeć do tej decyzji. Potrzebuje na to czasu. My kobiety bardzo szybko oczekujemy jakiś deklaracji, bo każda z nas pragnie białej sukni i welonu... ale nie każda z nas potrafi docenić to, że ma przy sobie człowieka, którego kocha, z wzajemnością i który nie zniknie od tak. Dziecinko nie pozwól, by taka głupota was od siebie oddaliła. Chcesz, to opowiem ci swoją historię... może wtedy zmienisz zdanie.
                                                        *Perspektywa Zayna*
Nie mogłem uwierzyć w to, że kolejny raz wszystko spieprzyłem. Jest grubo po 22, a Mandy nigdzie nie ma. Nie odbiera ode mnie telefonu, nie wiem gdzie jest i co robi. A wszystko przez mój niewyparzony jęzor. Dlaczego nie potrafię trafnie dobierać słów ? Dlaczego moje słowa za każdym razem ją ranią ? Nienawidzę siebie z dnia na dzień o wiele bardziej.  Ranię ją, nie kontrolując tego. A przecież ona jest moim największym marzeniem i pragnę tylko tego, by była szczęśliwa. Coraz częściej się przekonuję, że przy mnie raczej nie będzie. Nie jestem w stanie zagwarantować jej tego,czego oczekuje. Nawet jeśli bardzo żałuję, nie będę w stanie cofnąć czasu. To w jaki sposób opowiadała o małżeństwie, ból skrywający się w jej oczach ugodził mnie prosto w serce i tylko utwierdził w przekonaniu jak wielkim debilem jestem. A miałem nigdy więcej jej nie ranić. Obiecałem to sobie. Kocham ją, naprawdę mocno ją kocham. Nie ma rzeczy, której w niej nie kocham.Kocham jej kojący głos, dobre maniery, piękny uśmiech,  chęć niesienia pomocy innym. Ona jest Aniołem na ziemi. Aniołem, który na co dzień musi żyć z uosobieniem piekła. Trudno jest nam planować przyszłość i cieszyć się każdym dniem. A to wszystko moja wina. Tylko i wyłącznie moja! Pozwoliła mi siebie pokochać, dzięki niej przeszedłem przez to całe bagno zwane przez innych życiem. Nikogo nigdy nie pokochałem tak bardzo jak ją. Jest moją definicją szczęścia. Moją Idyllą.

Chodziłem bez sensu tam i z powrotem szukając Mandy. Nie potrafiłem wysiedzieć w pokoju z założonymi rękoma i czekać na grom z jasnego nieba. Centrum... to niesamowite, Paryż nigdy nie śpi. W ciemnościach wyróżniały się migające światełka Wieży Eiffla. Przystanąłem,chcąc złapać nieco oddech. Wyciągnąłem papierosa, tłumacząc sobie, że muszę się uspokoić. Zaciągnąłem się mocno i wypuściłem chmurę dymu. W tle usłyszałem muzykę. Odwróciłem się w jej kierunku i ujrzałem młodego chłopaka z gitarą, śpiewającego Thinking of loud Eda Sheeran'a. Przybliżyłem się do tworzącego się wokół niego tłumu. W futerale leżała kartka papieru, na której było napisane " Zbieram na pierścionek zaręczynowy dla mojej dziewczyny". O fuck... czy paradoksy muszą być zawsze nieodłączną częścią mojego życia?! Nie mógł zbierać na jakieś wakacje, albo studia?! Podszedłem do niego i czekałem aż skończy grać. Gdy jego gitara wydała ostatni dźwięk, a ludzie zaczęli mu rzucać jakieś drobiazgi zapytałem.
- Ile kosztuje ten pierścionek ?
- 2000, widziałem, jak bardzo jej się podoba. Nie stać mnie na niego, a chciałbym sprawić jej przyjemność. Kocham ją całym swoim sercem.
- Trochę ci brakuje. - wskazałem na prawie pusty futerał.
- Kiedyś na pewno się uda. - odparł pakując swoją gitarę.
- Zgadzam się, może nawet i dziś. - powiedziałem wyciągając portfel. Chłopak spojrzał na mnie jak na idiotę,na co tylko pokręciłem głową z rozbawieniem. Wyciągnąłem plik banknotów i podałem go blondynowi. - Nie potrzebuję ich, a tobie się przydadzą. Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia. Nie spieprz tego. - powiedziałem, klepiąc go po ramieniu.
- Nie mogę tego przyjąć, przecież to kupa kasy.
- Możesz, możesz. Bardzo fajny koncert. Długo tu grasz ?
- Od jakiejś godziny
- Nie widziałeś przypadkiem takiej niskiej blondynki. Miała na sobie białe rurki i czarną ramoneskę.
- A widziałem. Tam stoi. To ona ? - spojrzałem we wskazaną przez niego stronę i odetchnąłem z ulgą. Stała z boku, bacznie się nam przyglądając. Jej wyraz twarzy był neutralny.
- Dzięki. Pozdrów swoją narzeczoną. - powiedziałem ruszając w stronę Mandy.
- Dziękuję ci jeszcze raz! - krzyknął rozradowany. Machnąłem ręką dając mu do zrozumienia, że to tylko drobiazg i po chwili znalazłem się tuż obok Man.
- Boże Man.
- Martwiłeś się... - odparła nie spoglądając na mnie. - Wiem.
- Gdybym wiedział, że tak zareagujesz to...
- To byś mi się oświadczył dla świętego spokoju, no nie ? - odparła z ironią. Spojrzałem w jej oczy. Wyglądały jak dwa złamane serca. Złamane przeze mnie i moją głupotę.
- Zrobiłbym wszystko, bylebyś tylko była szczęśliwa.
- Wszystko ? To bardzo wielkie słowo, nie sądzisz ?
- Mandy spójrz na mnie. - uniosłem jej brodę lekko w górę, doprowadzając do złączenia się naszych spojrzeń. - Kocham cię o wiele bardziej niż moje serce jest w stanie kochać. Nie umiem dobierać słów i przez to ciągle cię ranię. Nie chcę, żebyś przeze mnie płakała. To ostatnia rzecz, jakiej pragnę.
- Potrafisz spieprzyć każdą naszą wspólną romantyczną chwilę. - odparła z wyrzutem, próbując ukryć swój uśmiech.
- Tej już nie spieprzę. - odparłem obrysowując palcem jej kości policzkowe. Opieram swoje czoło o jej i nasze usta się spotykają. Zrezygnowana rozchyliła wargi, pogłębiając pocałunek. Odrywamy się od siebie, wymieniając się oddechami. Już nie myślę, nie czuję tylko kocham. O niej myślę, nią żyję i ją kocham.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie Aniołki ! Wracam do Was z nową częścią, w której w końcu mamy troszkę więcej Zayna. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Chcieliście więcej części, więc nie ma tak łatwo. Man będzie musiała jeszcze dłuuuuugo poczekać na ślub, o ile w ogóle kiedykolwiek się odbędzie... <szatański śmiech>
Dziękuję za wszystkie poprzednie komentarze i czekam na więcej ! Dajecie mi tyle radości. Uwielbiam czytać Wasze opinie, bo są dla mnie napędem do działania i świetnie pomagają w zwalczeniu doła. xD
Do napisania xoxo <33

21 komentarzy:

  1. Kurcze przez ten rozdział mam takie mieszane uczucia... Zjedenej strony jestem jak: "Co ten Zen? Ogarnij się Malik, bo mnie wkurzasz!!!", a z drugiej strony zrobiło mi się go tak szkoda, bo on tak kocha Mandy i to jego obwinianie się za to co powiedział :( No i bardzo szkoda mi Man, bo w sumie taka trochę średnio fajna ta sytuacja "Miałem się oświadczyć, ale jednak nie". Nawet zaczęłam się zastanawiać co ja bym zrobiła w takiej sytuacji i jak bym się poczuła :D Mam nadzieję, że Zayn i Mandy jakoś się dogadają i, że może ta starsza kobieta w kawiarni jakoś pomogła Man, powiedziała jej coś co pozwoliło bardziej zrozumieć jej Zenka i całą tą sytuację.
    Ja na ślub Zandy mogę czekać kolejne 50 rozdziałów, ale on musi się odbyć, normalnie będę Cię o to błagać ;D Ja muszę poczytać o ich ślubie, dzieciach i sielance, bo to najlepsze co może być, a jeszcze z Twoimi pomysłami i sposobem pisania to już całkiem byłoby cudo <3 Także mam nadzieję, że tylko nas straszysz okrutny szatanie ;D
    Ty mówisz, że dajemy Ci radość komentarzami, ale gdybyś tylko wiedziała jaką Ty mi dajesz tym co tworzysz i tym, że piszesz notki pod rozdziałami i starasz się utrzymywać z nami kontakt ;*
    Baaardzo dziękuję za rozdział i tradycyjnie czekam na kolejny. Jestem bardzo ciekawa co tam dalej wymyślisz i jak potoczy się ta historia ;)
    Ściskam mocno, życzę weny i mam nadzieję, że żadnych dołów nie będzie ;)
    Buziaki i do następnego xx
    Doma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Waszym komentarzom juz nie ma żadnych dołów! <3. Jesteście najlepsi kochani ! ;*

      Usuń
  2. Ojeej co to za kłótnie w Zandy? Nie nie nieee! ;(( Rozdział jest genialny! ❤ Ale mam nadzieję że dojdą do porozumienia, niech Mandy da mu jeszcze czas! Jesteś słodka Jade! :D Piszesz bosko <3 Czekamy niecierpliwie na kolejny rozdział! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Zobaczymy,ile jeszcze będzie w stanie znieść nasza biedna Mandy...
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  3. Perspektywa Zayna jest fenomenalna, więcej takich!! <33 Kochamy <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi ;**
      Będzie więcej Zayna , obiecuję ! :D
      Buziaki <3

      Usuń
  4. O kurczaczki! ^^ Doczekałam się w końcu aww :** jak zwykle jest ekstra co tu dużo mówić haha ;D Mega mega!❤ Zayn ją naprawdę kocha, kurka że się tak to skomplikowało ;/ Ale jak znowu się rozstaną to ja tego nie przeżyje no :3 Wgl nie wiem jak wyglądało moje życie zanim zaczęłam czytać to opowiadanie :D No beznadzieja była ahah teraz sobie nie wyobrażam :D codziennie tu wchodzę i czytam wybrane rozdziały :DD hahaha jestem uzależniona! <3 Dlatego pisz to jak najdłużej! ❤ Ściskam mocno i całuję! ;*
    PS: Czy możemy poznać Twoje prawdziwe imię? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście,mówiąc szczerze myślałam nad tym,czy aby nie zrezygnować z pseudonimu xD Chyba do tego dojrzałam ;)
      Moje prawdziwe imię -Marcelina.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarze ! <333

      Usuń
    2. Oomomom pięknie! ❤❤ W takim razie my też pozdrawiamy Cię Marcelino i czekamy na rozdzialik :D

      Usuń
    3. Właśnie jestem w trakcie pisania^^. Lubię takie weekendy <33 Szkoda, że nie zdarzają się zbyt często ://

      Usuń
    4. Kuurcze ale że jeszcze masz czas odpowiadać na nasze pytania, no jesteś boska, moja inspiracjo.! :D ❤ Tak masz rację :( Zawsze jak dodajesz rozdział to mam taki zaciesz że skacze po pokoju z radochy a dopiero później siadam wygodnie i czytam hahaha :D ja i moja super dojrzałość ;D Ale sprawiasz tyle radości że sobie nie wyobrażasz <3 Trzymaj się, wysyłam Ci dużo ciepła, pomysłów i weny! :D

      Usuń
    5. Ojej *.* Nie spodziewałam się, że moje pisanie aż tak może na kogoś oddziaływać. Czytając After miałam dokładnie tak samo ! Może obie jesteśmy super dojrzałe :")
      Dziękuję <33 Miłego ;*

      Usuń
  5. Kochana, rozdział suuuper, uwielbiam <3 Ale mam taką uwagę, bo od zawsze myślałam że Mandy jest wysoką blondynką! :D A tu nagle taki zdziw że "niska blondynka w białych rurkach"
    Sama jestem wysoką blondynką i po prostu utożsamiałam się z postacią Mandy a tu nagle zdziw bo jednak nie jest taka jak ja :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... Mandy jest po prostu niższa od Zayna ( czyli około 165 plus minus ), ale myślę, że nadal możesz się z nią utożsamiać ;) Solidarność blond włosów hehe. Wzrost jest nieistotny, nie smuć się ! ;)
      Pozdrawiam <33

      Usuń
  6. Rozdział cud miód malina ;) Czy już zaplanowałas kiedy dodasz kolejny? ;') Pozdrowienia :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Och ten Zayn jak zwykle coś namieszał xddd super rozdział :) Mam nadzieje że wszystko się ułoży bo ich miłość jest silniejsza ponad wszystko ❤ czekamy na nn, oby szybkoo =]

    OdpowiedzUsuń
  8. Marcelina ❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniałe, chyba robię się uzależniona od twojego pisania :)Powodzenia i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniałe, chyba robię się uzależniona od twojego pisania :)Powodzenia i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy nowy rozdział? :D o niczym innym nie marzę <33

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana dodaj nexta. Nie mogę się juz doczekać! :**

    OdpowiedzUsuń