- Doberek. - odparłem uśmiechając się głupkowato, jak każdy, kto uwielbia nałogowo wypowiadać "a nie mówiłem, żebyś tyle nie pił". - Jak się spało ? - satysfakcja nie opuszczała mojego ciała, na co Liam jęknął i wystawił mi środkowy palec.
- Masz bardzo niewygodną, zgrzytającą kanapę, powinieneś zainwestować w coś wygodniejszego. - jęknął powtórnie
- Może łóżko wodne dla skacowanych ? - zapytałem z ironią wyciągając telefon, by zamówić jakieś śniadanie. Lodówka, jak to po dłuższym weekendzie świeciła pustkami, a ja nie miałem najmniejszej ochoty wychodzić na zakupy. Później się tym zajmę.
- Zaaaayn mogę u was zostać przez jeszcze jeden dzień?
- Jasne, chociaż biorąc pod uwagę twoją wzgardliwość pod adresem mojej kanapy nie wiem, czy to dobry pomysł. - zaśmiałem się, wystukując numer swojej ulubionej restauracji.
- Twoja kanapa jest ok. - odparł szybko, na co przewróciłem oczami. Po zamówieniu dla nas śniadania, opadłem na fotel nie spuszczając wzroku z przyjaciela.
- Liam nie rób problemów tam, gdzie ich nie ma. - powiedziałem po chwili. - Specem od tego jestem ja. I starczy. - nie mogłem dopuścić do tego , by biorąc ze mnie przykład zniszczył sobie życie. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Zawsze był moim dobrym duchem, nie może teraz stać się taki jak ja !
- Ech... gdyby to było takie proste.
-Odpuść po prostu. Nie masz innego wyjścia, jeśli chcesz spokojnie żyć z Sam.
- Łatwo powiedzieć.
- Liam chciałbym mieć twoje problemy, uwierz.
- Nie bagatelizuj ich! Zayn nie byłem gotów na takie zmiany! Przerasta mnie to.
- Współczuję ci, stary. Naprawdę. Właśnie dlatego pilnuję antykoncepcji jak oka w głowie.
- Nie pocieszasz mnie ! Dzieci są cudowne, ale...
-Ale nie swoje. Tak, wiem. To duży obowiązek i ja sam nie wyobrażam sobie teraz jemu podołać. Jesteśmy jeszcze młodzi. Za młodzi. Co to jest 30 lat, stary. A tu trzeba dawać przykład, uważać na każde słowo, każde zachowanie... Stary... brak seksu kiedy się chce, brak imprez kiedy się chce, brak jakiejkolwiek przyjemności. Tylko obowiązki i obowiązki. Już nie mówiąc o tym, że to dziecko jest najważniejsze.
- Dokładnie tak, właśnie tak jest !
- Witam panowie. - usłyszałem smutny głos Mandy, co oznaczało tylko jedno : podsłuchała naszą rozmowę i kolejny raz wyciągnęła z niej niewłaściwe wnioski. Brawo Malik, kolejny raz strzeliłeś do własnej bramki. Jesteś specem od samobójów.
Liam skrzywił się, posyłając mi współczujące spojrzenie. Tak stary! To twoja wina ! Dobrze, że chociaż raz nie muszę wyrzucać sobie, że sprawiłem jej przykrość. Poszedłem za nią do kuchni, starając się odwieść jej myśli od tego, co przed chwilą usłyszała. Nie chciałem, żeby to słyszała, bo jestem pewien, że zrozumiała to na opak. A ja chciałem tylko wspólnie z Liamem zastanowić się nad ciężką wagą rodzicielstwa... Co ja gadam! Szczerze ? Liam należy do tych osób, które uwielbiają, jak się nad nimi użala. Dlatego też chciałem mu w ten sposób pomóc... Dobra, głupie wytłumaczenie. Nie powinienem tak mówić i już.
- Wyspałaś się ? - zapytałem, przytulając ją od tyłu.
- Tak, dziękuję. - uśmiechnęła się słabo, rzucając mi przelotne spojrzenie. - Wyprasuję ci koszulę, podobno masz ważne spotkanie. - powiedziała miękko, szybko ściągając z siebie moje ręce. Po kilku sekundach zniknęła mi z pola widzenia.
- Przykro mi, stary. - powiedział Liam, wchodząc do kuchni. - Beznadziejnie wyszło.
- Później z nią to wyjaśnię. - powiedziałem włączając ekspres do kawy.
- Wszystko między wami ok ? - zapytał skanując moją sylwetkę.
- Tak..- odparłem, ale chyba tego nie kupił, bo tylko głośno westchnął. - Nie pytaj mnie, dlaczego, bo sam dokładnie do tego nie doszedłem. - powiedziałem uprzedzając jego pytanie.
- Kobiety... - pokiwał głową, wzdychając
- Kobiety...
Usiedliśmy wspólnie do śniadania, ale żadne z nas nie miało apetytu. Mandy unikała mojego spojrzenia, jak ognia, prowadząc sztuczną rozmowę z Liamem na jakieś błahe tematy. Było niezręcznie i to naprawdę bardzo, dlatego poczułem ulgę, gdy nadszedł czas na przygotowanie się do spotkania biznesowego. Zostawiłem ich samych, szybkim krokiem kierując się w stronę garderoby. Ubrałem szary garnitur i jasnoniebieską koszulę, idealnie wyprasowaną przez Man. Uśmiechnąłem się na wspomnienie jej mimiki twarzy za każdym razem, gdy widziała mnie w lekko zmiętej koszuli. Prawie dostawała zawału. Wolałem jak kłóciliśmy się o takie głupoty niż o naprawdę poważne sprawy jak to ma miejsce dziś. Westchnąłem, przeczesując dłońmi swoje włosy. Tępo wpatrywałem się w swoje odbicie zastanawiając się, jak wybrnąć z tej sytuacji. Miałem już dość tłumaczeń i dość sztucznego i nieszczerego zachowania Mandy. Wyraźnie coś przede mną ukrywała i podejrzewałem, że będzie to coś, co wstrząśnie moim całym światem. Co jeśli doszła do wniosku, że nie ma już do mnie siły, że wypłakała o jedną łzę za dużo i że się poddaje? Nie przeżyję bez niej, naprawdę nie wyobrażam sobie swojego życia bez jej obecności.
Zszedłem na dół, poprawiając krawat i spoglądając ukradkiem na Man, która wkładała mozolnie naczynia do zmywarki.Korzystając z tego, że Liam gdzieś się zmył, szybkim krokiem przekroczyłem próg kuchni i stanąłem tuż za nią. Czując mój wzrok na sobie, odwróciła się do mnie, krzywiąc się zapewne na widok mojego krzywo zawiązanego krawata. Nie pomyliłem się zbytnio. Po chwili jej drobne palce rozwiązywały węzeł i poprawiały go.
- Perfect. - uśmiechnęła się słabo, unikając mojego wzroku.
- Wrócę około 14, może pojedziemy potem na zakupy ? - zaproponowałem, na co dziewczyna pokiwała głową z aprobatą. - Świetnie... To cześć... -odparłem całując ją w skroń,na co posłała mi znowu smutny uśmiech, który uderzył w moje serce z podwójną siłą. Nie mogłem znieść jej wyrazu twarzy, który pojawił się tego feralnego dnia, kiedy kolejny raz spieprzyłem wszystko, co zdążyliśmy między nami naprawić.
- Pa Zayn. - odparła tym samym melancholijnym tonem, a ja poczułem, że zaraz zaniosę się płaczem jak istny mięczak, którym przecież nie jestem !Nie mogę pozwolić sobie na chwilę słabości. Nie teraz!
*Perspektywa Mandy*
- Dokąd się wybierasz ? - usłyszałam za sobą głos Liama, który niespodziewanie wparował do salonu,w którym wiązałam swoje trampki.
- Muszę załatwić kilka rzeczy na mieście. Będę za niedługo. - powiedziałam wymijająco,na co Liam przyjrzał mi się uważnie.
- Kilka rzeczy na mieście... - powtórzył z zamyśleniem. - Jasne, jedź. - odparł uśmiechając się słabo.
- Na razie!Aaa i czuj się jak u siebie. - odparłam szybko, wychodząc z domu.
Musiałam dowiedzieć się, jaka jest prawda, zanim zacznę panikować i doszczętnie zepsuję sobie tym życie.... oby to był tylko sen. Nie jesteśmy na to gotowi... ja nie jestem na to gotowa.. nie wyobrażam sobie, tego, że...
- Mandy Evans. - usłyszałam skrzeczący głos starszej kobiety , gwałtownie wstałam z miejsca i na chwiejnych nogach z drżącymi rękoma dotarłam do drzwi. Zapukałam delikatnie, na co odezwał się miły głos, zapraszający mnie do środka. Dobra Mandy, koniec z pytaniami. Czas poznać konkret.
- Dzień dobry. - przywitałam się, wchodząc do środka.
- Dzień dobry, pani Evans, zapraszam. - 40-letnia kobieta uśmiechnęła się ciepło wskazując na krzesło przed sobą. - Co Panią do mnie sprowadza ? - zapytała z uśmiechem.
- Muszę poznać prawdę pani doktor, bo dłużej tego nie zniosę. - powiedziałam, przygryzając nerwowo wargę. Moje życie to kiepski film, naprawdę kiepski.
- Robiła pani wcześniej jakieś testy ?
- Nie... pani doktor czy to możliwe, że tabletki mogły przestać działać? Pilnowałam tego jak oka w głowie. - powiedziałam zażenowana patrząc wszędzie tylko nie w skryte za okularami oczy lekarki.
- Często zdarza się, że leki nie wystarczają. Zażywanie ich wymaga wielkiej precyzji.
- Zdaję sobie z tego sprawę, ale... Ech może mnie pani zbadać ? - poprosiłam, chcąc mieć to już za sobą.
- Oczywiście, proszę ściągnąć górną część garderoby i się położyć . - powiedziała wstając zza biurka. Gdy to zrobiłam, podjechała do mnie z ogromną maszyną, wylała na mnie warstwę zimnego żelu, biorąc do ręki specjalistyczny sprzęt. - Rozumiem, że nie jest pani na to gotowa. - uśmiechnęła się pocieszająco.
- Nie jestem nawet gotowa usłyszeć od pani potwierdzenia lub zaprzeczenia moich przypuszczeń. - odparłam szczerze, wpatrując się w ekran.
-Niech się pani nie martwi, mnóstwo kobiet do mnie przychodzi z podobnymi wątpliwościami i zwykle potem po przeżyciu pierwszego szoku są szczęśliwymi matkami i dostarczają naszemu globu kolejne dzieci. - uśmiechnęła się, mrużąc oczy i wpatrując się w ekran. - Co pani wolałaby usłyszeć?- zapytała ściągając rękawiczki.
- Prawdę. - odpowiedziałam wymijająco, sama nie wiedząc, co chciałabym usłyszeć. Ta perspektywa była dla mnie zbyt nierealna, a jednak tak bardzo możliwa.
- Drugi tydzień. Gratulacje! - uśmiechnęła się, ścierając żel z mojego brzucha. Przymknęłam oczy, chcąc przyswoić to, co właśnie usłyszałam. Ja i Zayn... będziemy mieli dziecko... akurat w tym momencie ! W momencie, w którym nam się nie układa i on wcale go nie chce! Moje życie to dramat!! Szereg skomplikowanych, niepoukładanych aktów i scen! Spokojnie Mandy... poradzisz sobie, jak zawsze sobie poradzisz. Starałam się uspokoić, ale mówiąc szczerze, miałam ochotę wybiec z gabinetu i wybuchnąć płaczem. Kocham dzieci i zawsze pragnęłam je mieć, ale nie w tym momencie. Nie jesteśmy w stanie zadbać o nasz związek, a co dopiero o dziecko. Przecież to niewykonalne. - W porządku ? - zapytała patrząc na mnie neutralnie, uśmiechając się lekko.
- Ttttak. - wyjąkałam, wstając i ubierając boleśnie powoli swoją jasną koszulę.
- Pozwoli pani, że poprowadzę pani ciążę. - uśmiechnęła się serdecznie, wyciągając stertę papierów.
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się słabo,ciągle nie mogąc w to uwierzyć. Nie miałam już złudzeń. Będę matką. Teraz, kiedy mój facet nie chce wziąć ze mną ślubu, oddalamy się od siebie, jego matka umiera, a ojciec powoli popada w alkoholizm. Moje dziecko naprawdę ma dobre wyczucie czasu.
- Proszę się nie martwić. Na pewno sobie pani poradzi. Wiem to z długoletniego doświadczenia.-powiedziała ciepło, klepiąc mnie po ramieniu. - Wszystko będzie dobrze.
- Dziękuję.
- Widzimy się za miesiąc. Może pani przyjść z partnerem. - uśmiechnęła się odprowadzając mnie do drzwi.
- Tak... to chyba nie jest zły pomysł to...dziękuję. - odparłam zamyślona i wyszłam kompletnie nie wiedząc, co mam ze sobą zrobić. Będziemy mieli dziecko. Ja i Zayn będziemy mieć dziecko! Zayn i dziecko! Ja i dziecko ! My i dziecko! Dziecko i my. To niemożliwe!
Zayn i dziecko
Mandy i dziecko
My i dziecko
Rodzina
Prawdziwy dom
Obowiązki
Odpowiedzialność
Troska
Dojrzałość
Trudy wychowania
Czas spędzony razem w
Nieprawdopodobne jest to, jak szybko moje życie się zmienia. Jedna nowinka zastępuję drugą. Ciekawa jestem, co będzie dalej. Bliźniaki? Nie... zbyt trywialne, może od razu trojaczki albo czworaczki. To jest możliwe, znając popęd mojego faceta. Ech ale bredzę... kolejna oznaka ciąży? Chyba tak...
Pałętałam się bezcelowo po mieście aż w końcu stwierdziłam, że powinnam wrócić do domu. Było grubo po 16, a mój rozładowany telefon z pewnością wzbudził u Zayna strach, że znowu nie wie, co ze mną się dzieje. Nie mniej jednak zupełnie nie byłam gotowa na konfrontację z mężczyzną. Nogi same zaprowadziły mnie pod rodzinny dom Zayna. Czułam, że jedyną osobą, która mnie zrozumie będzie Trish. Była dla mnie jak matka. Albo nawet kimś jeszcze ważniejszym, biorąc pod uwagę mój obecny stopień zażyłości z własną rodzicielką. Zapukałam nerwowo do drzwi, czując, jak cała wewnątrz dygoczę. Otworzył mi Yaser, co nieco mnie zdziwiło.
- Ooo Witaj Mandy. - powiedział oficjalnym tonem, z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Ymm dzień dobry. - uśmiechnęłam się, czując się trochę niezręcznie. Nie widziałam go od miesięcy, a biorąc pod uwagę fakt iż pomogłam jego żonie spotkać się z miłością swojego życia czułam dodatkowy stres i nie wiedząc czemu naszły mnie ogromne wyrzuty sumienia względem mojego byłego szefa.
- Wejdź, proszę. - powiedział, otwierając szerzej drzwi.
-Dziękuję. - odparłam uprzejmie, starając się zachowywać naturalnie i zmniejszyć tym niezręczność tej sytuacji. Weszłam do środka i jedyne, co rzuciło mi się niemalże od razu to cisza.... która zupełnie nie pasowała do wszystkich wspomnień związanych z tym miejscem. Gwar, śmiechy, włączony telewizor, chodząca pralka i odgłosy żarzącego się ognia w kominku zawsze były tu słyszalne. Tymczasem dobiła mnie zupełna nisza i pustka. Spojrzałam na mężczyznę pytająco, na co spuścił wzrok. Po chwili milczenia dodał.
- Trisha wyprowadziła się przedwczoraj. Zabrała ze sobą dziewczynki. - powiedział z żalem, siadając w swoim ulubionym fotelu i zapalając cygaro.
- Jak to ? - nie mogłam w to uwierzyć. W życiu nie pomyślałabym, że będzie w stanie zostawić swojego męża po tylu latach wspólnego dzielenia z nim swojego życia.
- Nigdy na nią nie zasługiwałem... - odparł zamyślony, wpatrując się beznamiętnie w ścianę, a dokładniej w zdjęcie, które było na niej powieszone. Przedstawiało całą rodzinę Malików - szczęśliwych, zadowolonych, kochających się, trwających w czułym uścisku.
- Przykro mi. - powiedziałam, wiedząc jednocześnie jak bardzo trywialne było wyrażenie mojego współczucia.
- Mnie też. - uśmiechnął się smutno, wkładając cygaro do ust.
- A gdzie one teraz są ?
- U matki Trish... widzisz drogie dziecko... odkąd dowiedziałem się, że Trish jest chora to... kompletnie się załamałem. Wolałem sam umrzeć niż żyć bez niej. Nie wyobrażałem sobie tego i byłem wściekły, że nie mogłem jakoś jej uchronić. Byłem kompletnie rozdarty,a te głupie wstawki lekarzy typu " będzie lepiej, potrzeba czasu, pacjentka rokuje coraz lepiej, proszę się nie martwić, musimy czekać " tylko wspomagały mój gniew... uciekłem od tego. Nie potrafiłem walczyć z nią, być przy niej... zatopiłem się w alkoholu i dodatkowo dowaliłem jej kolejnych zmartwień.Chciałem z tym skończyć, ale... nie potrafię. To dlatego się wyprowadziła... nie miała już siły do mnie i moich pijackich wybryków... W sumie to ją rozumiem... nigdy nie rozumiałem, co ta kobieta we mnie widziała. - wzruszył ramionami, bo czym spojrzał na mnie uważnie. - Podobnie nie rozumiem, co ty widzisz w moim synu. Zayn jest... dokładnie taki sam jak ja. - posłał mi złośliwy uśmieszek, a ja poczułam przypływającą falę gniewu. Jak śmiał w ogóle porównywać Zayna do siebie ?! Zayn jest zupełnie innym człowiekiem. Ich charaktery nijak mają się do siebie. Nie odziedziczył po nim żadnej cechy ! Żadnej !
- Nieprawda! Zayn nie jest taki jak pan. - powiedziałam, zaciskając dłonie, żeby się uspokoić.
- Och teraz...drogie dziecko... wydaje ci się, że go zmieniłaś, że już zawsze taki będzie... tak, tak. Trish też tak myślała... analizując moją przeszłość mogę dojść do wniosku, że Zayn był dokładnie taki sam. Do ślubu starałem się być takim , jakim stworzyła mnie Trish. Zależało mi na niej... a potem było coraz gorzej. Ludzie się nie zmieniają, Mandy. - odparł refleksyjnie, a ja pokiwałam głową zszokowana. To dlatego Zayn nie chciał wziąć ze mną ślubu. Ukrył to przede mną! Nie chciał wrócić do swojej poprzedniej osobowości, tak jak jego ojciec to zrobił. Bał się, że skrzywdzi mnie jeszcze bardziej... Nagle przybyły do mnie tony głębokiego i wręcz niezniszczalnego uczucia, które w końcu wypełniło pustkę zepsutą przez smutek i złość. To,co zrobił utwierdziło mnie w przekonaniu, że naprawdę bardzo mnie kocha i będzie mnie chronić przed swoją gorszą wersją... której już nie ma.... ale która w każdej chwili może wrócić. To było takie proste ?! Zupełnie jak dwa plus dwa. Wszystkie nasze kłótnie, moje fochy na niego były bezsensowne, bo on chciał mnie chronić. Za każdym razem wzbraniał się sam przed sobą, byleby tylko mnie nie zranić. Myślę, że w końcu poznałam odpowiedź na większość niewyjaśnionych zachowań Zayna. Żyje w ciągłym strachu, że mnie skrzywdzi, a ja go zostawię lub będę z nim z przyzwyczajenia, tak jak Trish z Yaserem. I będę udawać, że wszystko jest ok, tak naprawdę będąc nieszczęśliwa. Zayn... dlaczego nie powiedziałeś? Dlaczego nie podzieliłeś się ze mną tymi przykrymi obserwacjami... przecież byłoby nam o wiele prościej... -Mandy ! Mandy ! - usłyszałam nawoływania, co sprawiło, że momentalnie ocknęłam się, spoglądając na swojego rozmówcę.
- Yyy... ja przepraszam.... muszę już iść.... - zerwałam się szybko, ale Yaser mnie zatrzymał
- Przepraszam... nie chciałem tego powiedzieć. - powiedział, masując nerwowo kark. Westchnął, spoglądając na swoje buty. - Proszę cię, porozmawiaj z Zaynem... odwiedźcie mnie... potrzebuję was.- zdecydował się na mnie spojrzeć, na co ja uśmiechnęłam się smutno, kiwając głową.
- Postaram się... Niech się pan trzyma. - powiedziałam, chwytając za klamkę. - Do zobaczenia.
Wracałam do domu boleśnie powoli, starając się pozbierać wszystkie myśli. Prawdę mówiąc, miałam wrażenie, że moja głowa zaraz eksploduje z nadmiaru emocji i wrażeń dzisiejszego dnia. Tyle się dzisiaj wydarzyło...a jeszcze czeka mnie rozmowa z Zaynem... która mi nie ucieknie choćbym nawet chciała.
Mozolnie przekroczyłam próg, a gdy tylko to zrobiłam, natrafiłam na stanowcze spojrzenie Zayna.
- Mandy na litość boską. - powiedział, podchodząc do mnie i bacznie się mi przyglądając.
- Przepraszam, telefon mi padł. - uśmiechnęłam się ze skruchą.
- Chcesz, żebym dostał zawału. - bardziej stwierdził niż zapytał, na co tylko westchnęłam.
- Nie chcę mi się ciągnąć tego tematu i wszczynać kolejnej kłótni, ok ? - powiedziałam zrezygnowana wchodząc do kuchni i nalewając sobie coli do szklanki... czy w moim stanie powinnam ją w ogóle pić ? Aaa pieprzyć to. - Liam wrócił do domu ?
- Sam tu przed chwilą była i po jakże zaciętej kłótni, zdecydował się wrócić ze swoimi dziewczynami do domu.
- Rozumiem.
- Swoją drogą, szkoda, że cię nie było. Zobaczyłabyś małą. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak urosła. Jest naprawdę urocza. - powiedział z ekscytacją (?) ( być może chciałam, żeby to była ekscytacja, mój umysł lubi płatać mi figle, jak już zapewne wiecie...)
- Muszę je jutro odwiedzić. - powiedziałam spoglądając na Zayna
- Na pewno się ucieszą.
- Pewnie tak.
- Man co się dzieje ? Ciągle masz do mnie żal ?
- Nie - machnęłam ręką. Mówiąc szczerze, zdążyłam się już oswoić z myślą, że nigdy nie będę panią Malik i tak naprawdę nie robi mi to już żadnej różnicy. Tym bardziej teraz, kiedy moje, wróć nasze dziecko będzie nosiło jego nazwisko.
- To o co chodzi ?
- O nic, Zayn. Wszystko jest w porządku.
- Nie kłam, bo ci to nie wychodzi. - powiedział podchodząc do mnie bliżej. - Man, gdzie dziś byłaś?
- Zaczyna się ! Godzina 18:40 - początek godziny policyjnej i pierwszego przesłuchania. Pytanie numer jeden...
- Mandy ! - przerwał mi, spoglądając na mnie poważnie, starając się zachować spokój.
- Byłam u lekarza. - odpowiedziałam spuszczając wzrok na swoje różowe skarpetki.
- Jesteś chora ? - zapytał z niepokojem,na co szybko zaprzeczyłam. Wmówiłam mu, że to były tylko badania okresowe. Na szczęście to kupił. Nie byłam mu w stanie dziś powiedzieć prawdy. Nie jest na to gotowy... ja w sumie też nie byłam. Najpierw sama musiałam oswoić się z myślą o macierzyństwie, która w dzisiejszych realiach była dla mnie nie do wyobrażenia. - Może poszlibyśmy do restauracji na kolację ? - zaproponował, na co pokręciłam przecząco głową. Nie chciałam nigdzie wychodzić. Nie chciałam również sprawić mu przykrości, więc szybko dodałam. - Może sami coś ugotujemy ? Skoro już się pofatygowałeś i zrobiłeś zakupy... - powiedziałam siląc się na optymistyczny uśmiech.
- Chcesz nas otruć ? - zapytał żartobliwym tonem .
- Ja ?
- Wpuszczając mnie do kuchni wiele ryzykujesz.
- Jejku będziesz obierać ziemniaki ! - wymyśliłam na poczekaniu, na co Zayn wybuchnął śmiechem.-Nie kupiłeś ziemniaków, prawda ?
- Nie
- Bieda w tym domu. - zażartowałam, przeglądając zawartość lodówki. - Na co masz ochotę?
- Aktualnie na ciebie. - powiedział stojąc tuż przy mnie i biorąc mnie na ręce.
- Ymmm mam okres. - powiedziałam owijając ramiona wokół jego szyi.
- Mi to nie przeszkadza. - wzruszył ramionami, nie widząc problemu.
- Ale mi tak. - uśmiechnęłam się, całując go w skroń. Jesteśmy naprawdę nienormalną parą. Od kłótni do miłosnych uniesień. Od miłosnych uniesień do kłótni. Dlaczego nie możemy być wyważoną, stabilną emocjonalnie parą ? Czy na to potrzeba aż tyle czasu ? Dlaczego innym udaje się to w przeciągu miesięcy, a nam zajmuje to całe lata ? - Może pizza ? - zaproponowałam, nie spuszczając z niego wzroku.
- Może być. - westchnął,sadzając mnie na wyspie kuchennej.
- Zrób to. - powiedziałam zniecierpliwiona. Rozpaczliwie pragnęłam jego czułości. Zayn uśmiechnął się czule, wplatając dłoń w moje włosy. Usadowił się między moimi nogami i po chwili nasze usta się spotkały. Zaczął delikatnie jak zwykle, jednak z upływem czasu przelewał w nasz pocałunek cały ocean pasji i uczucia. Momentalnie oblała mnie faza gorąca i niech mnie piorun trzaśnie jeśli to nie było niesamowite. Jestem nienormalna, bo uwielbiam nasze kłótnie! Uwielbiam je, bo moment pogodzenia się jest najlepszym momentem w naszym związku. Odsunęliśmy się od siebie, starając złapać oddech.
- Dostrzegłem w tobie coś innego, nowego. - powiedział przyglądając mi się uważnie.
- Co takiego ? - zapytałam nieco zdezorientowana.
- Potrzebowałem anioła w swoim życiu. W końcu go znalazłem. Nawet masz aureolkę - uśmiechnął się czule, poprawiając moje roztrzepane włosy. - Kocham cię, kocham cię za to kim jesteś, Man. Spróbujmy nie popełniać już żadnych błędów, od teraz. - Zanurzył twarz w moich włosach, a ja analizowałam w myślach jego słowa. Spróbujmy nie popełniać już żadnych błędów.... jestem za, ale akurat w tej kwestii nie mam za wiele sobie do zarzucenia. Większość kłótni wszczynane są z jego powodu i tego nie przeskoczymy. To on musi zrozumieć jeszcze wiele rzeczy. Ja dałam mu wszystko, co mogłam mu dać. Włożyłam w nasz związek każdą nadzieję, siłę, czasem też determinację. Więcej już nie mogę. Wszystko zależy od niego.
- Od teraz ? - zapytałam lekko się uśmiechając.
- Właśnie tak. - szepnął, nakrywając moje usta swoimi. Był to długi, zmysłowy pocałunek, który doszczętnie roztopił mi serce i mózg. Wariuje przy nim. Z dnia na dzień kocham go coraz bardziej. Muszę zaufać!Muszę mieć nadzieję, że w końcu wydarzą się rzeczy, które pomogą i scementują nasz związek. Kto wie, może to właśnie ta mała 2-tygodniowa kruszynka mieszkająca wewnątrz mnie zmieni nasz świat na lepsze? Kocham cię, Skarbie. Jesteś moją nadzieją.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, hej hej ! Wasze komentarze zmotywowały mnie na tyle, że rzuciłam podręcznikiem do historii w kąt i dokończyłam dla Was tę część. Jak widać dużo się dzieje i ja sama przy tym czuję się bardzo rozemocjonowana. Jestem mega ciekawa Waszych opinii :D Mam nadzieję, że Wam się spodoba !
Do następnego, Misiaki! :D <33
Nieeeee ;(( Rozdział jest świetny i genialny pod każdym względem i super że się pogodzili ale tylko nie ciąża Mandy... :(( O nie załamie się :// szkoda ale może poroni albo coś się stanie...albo to tak naprawdę nie ciąża tylko jakiś fałszywy alarm ;) Może rozwiń wątek tej dziewczynki chorej na białaczkę z Francji albo mamy Zayna.. No albo Liama i Sam... Myślę że wprowadzenie nowego wątku w ciągu i tak wielu nie jest dobrym pomysłem :( pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńObawiałam się tego :-: spokojnie. Wrócę do tych wątków, mam wizję tego wszystkiego i niebawem zarówno Sam jak i Liam oraz Trish i Alex powrócą ;)
UsuńBuziaki
tego się własne obawiałam kurde - Zandy będą mieli dziecko - jakaś masakra...juz to widze..masakra nie czytam tego,sory ale zawiodłam sie
OdpowiedzUsuńPrzykro mi ,ze nawet nie dasz temu szansy. :( nie wiesz jak dalej chciałam to pociągnąć. Cóż to Twój wybór. Rozumiem
OdpowiedzUsuńMi akurat podoba się pomysł z dzieckiem,sądzę, że może to będzie powodem do stabilizacji i wprowadzi w ich związek trochę spokoju :)
OdpowiedzUsuńMarceelaa ❤ Jesteś niesamowita ile dla nas poświęcasz, nawet naukę i rozdział jest tak szybko <3 Notka jest fenomenalna jak każda Twoja ❤ Ale muszę przyznać rację moim poprzedniczkom choć tak bardzo się tego obawiam :( Ufam Ci że wyprowadzisz z ciąży Mandy jakiś pozytywny wątek ale na razie mam same czarne myśli :( (Jak doszłam do momentu Mandy u lekarza to zamarłam -dosłownie - i tylko takie przez myśl "nie nie o mój Boże nie")
OdpowiedzUsuńMarzę tylko żeby Mandy i Zayn byli szczęśliwi, nie wiem jakim kosztem i jak do tego dojdziesz - mi osobiście dziecko wydaje się najmniej odpowiednim pomysłem - ale wierzymy mocno że dobrze to skonstruujesz <3 Ściskam mocno i do następnego! ;*** ❤
Dziewczyny czytelniczki,! :) Nie ma powodów żeby się załamywać, szczerze jak przeczytałam to pierwszy raz to byłam podobnie załamana jak wy ale po czwartym przeczytaniu i dokładniejszej analizie wprost nie mogę się doczekać jak Marcelina rozwinie tą historię! :D Pisz następny kochana bo musze wiedzieć jak Malik zareaguje na wieść że zostanie ojcem - mam nadzieje że pozytywnie :DD pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńA JA SIĘ MEGAAAA CIESZĘ Z TEGO DZIECKA!!! Trochę nie rozumiem, niektórych komentarzy wyżej, bo w końcu nie wiadomo jaki masz pomysł na reakcję Zenka i ich dalsze losy. Ja myślę, że to dziecko będzie mogło zrobić wiele dobrego jeśli chodzi o ich związek, czy nawet leczenie Trish... Patrząc po tym jak piszesz myślę, że dziecko jest przemyślanym pomysłem i wniesie do tego ff coś konkretnego ;) Ja jestem pozytywnie nastawiona do tego wątku i będę Cię wspierać ;) Zresztą ja widzę Zandy jako rodziców i Zena jako tatę, to może być słodkie ;D Jeśli chodzi o cały rozdział to jest świetny jak zawsze, Yaser zachowuje się średnio, ale szczerze mówiąc zrobiło mi się go szkoda. Fajnie, że dzięki niemu Man zrozumiała o co chodzi Zayn'owi i udało im się pogodzić. Co do ciąży Mandy już się wypowiadałam, ale jestem mega ciekawa jak dalej potoczy się ten wątek i mam nadzieję, że ten maluch pozytywnie namiesza ;)
OdpowiedzUsuńTo takie miłe, że mimo obowiązków dodałaś rozdział, jesteś kochana :*
Mam nadzieję, że te troszkę negatywne komentarze nie odbiorą Ci weny i chęci do dalszego pisania, bo jak widać są osoby, którym Twój pomysł się spodobał i z jeszcze większą niecierpliwością i ekscytacją czekamy na dalszy rozwój wydarzeń ;)
Bardzo dziękuję za rozdział i jak pisałam wyżej czekam na kolejny.
Buziaki i do następnego xx
Doma
Moi Kochani, szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że aż tak bardzo wzburzy Was mój pomysł, ale oczywiście szanuję Wasze opinie na ten temat. Prawdę mówiąc sprawa dziecka ułatwi mi pisanie. Dlaczego ? Mam naprawdę wiele pomysłów na rozwinięcie tego wątku. Zaczynając tę opowieść nie planowałam tego,żeby w ogóle pojawiła się w niej choroba matki Zayna i dziecko. Chciałam to zakończyć zupełnie inaczej. Na Waszą prośbę zgodziłam się kontynuować to opowiadanie i naprawdę bardzo się w niego wciągnęłam. Mam multum pomysłów i wierzcie mi, mam już cały plan wydarzeń do końca opracowany. Zrobiłam to po to, żeby rozdziałów było więcej. - To pierwszy powód. Drugi jest bardzo prosty - nie układało się między Zaynem i Man i tak jak Doma i Victoria podsumowały : dziecko miało pomóc im odnaleźć siebie, pomóc im zwalczyć wszelkie przeciwności losu. Miał być to wątek pełen radości i szczęścia, ale czytając pierwsze komentarze mam pewne wątpliwości... dlatego nie wiem jak dalej potoczę ich losy.
OdpowiedzUsuńNie zrażam się oczywiście do pisania, jest mi tylko cholernie przykro, że aż tak gwałtownie zareagowałyście. Wasza opinia jest dla mnie istotna, bo piszę do przede wszystkim dla Was, dlatego jeszcze raz na nowo to sobie poukładam. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i mnie zostawicie mojego skromnego bloga przez ten wątek. Naprawdę lubię pisać i chciałabym nadal mieć dla kogo :-:
To tyle z mojej strony. Ściskam i całuję. <3
Szczerze mówiąc mimio tego, że to nie moje ff, nie mojej pracy dotyczyły te komentarze to mi również zrobiło się przykro... Jestem tutaj praktycznie od początku tego ff, widzę jak się dla nas starasz, dodajesz rozdziały jak najczęściej, świetnie piszesz,chcesz w jakiś sposób utrzymywać z nami kontakt, a ludzie nawet nie dali Ci szansy wykazać się i pokazać jaki miałaś pomysł dotyczący wątku z dzieckiem tylko odrazu to skrytykowali i z góry zarzucili, że to zły pomysł mimo tego, że nie wiedzieli co wymyśliłaś i jak to się potoczy - to nie jest fajne. Szczerze mówiąc myślę, że nie powinnaś rezygnować z realizacji swojego planu i zmieniać coś na siłę. Ja rozumiem, że opinia czytelników jest dla Ciebie ważna, ale to Tobie ma pisać się dobrze, to Twoja historia, Twoi bohaterowie i Twój blog. Jak pisałam wcześniej jestem tutaj prawie od początku i zostanę co by się nie działo ;)
UsuńPamiętaj też, że są osoby, którym ten wątek się baaardzo podoba i myślę, że znajdzie się też wiele, które dadzą mu szansę.
Także nie przejmuj się i rób swoje ;*
Doma
Pisz ten radosny wątek, nie rezygnuj! Niech ciąża Mandy będzie pozytywną zmianą <3 //Paula
UsuńWchodzęna bloga a tu taka niespodzianka.No nieźle.To,że masz talent to wiesz i kontynuuj dalej tą opowieść. Powodzenia!:*
OdpowiedzUsuńWłaśnie to jest to że działają emocje haha :D Będzie super ja się nie mogę doczekać ^^ /Wierna Fanka
OdpowiedzUsuńej, ale to musi być chłopiec ❤❤
OdpowiedzUsuńCześć Marcelina ;* Ja myślę, że jest taka obawa że losy Zayna i Mandy potoczą się tak jak Liama i Sam (Liam ma żal do Sam że liczy się dla niej mała Mands niż on sam) więc myślę że stąd ten bunt, po prostu taka obawa ;) Ktoś wyżej napisał że to może właśnie pozytywnie wpłynąć na Trishe i sam związek Mandy i Zayna więc trzymaj się mocno swojego planu bo to Twoje opowiadanie przede wszystkim ^^ Więc kochana pisz dalej, jesteś naprawdę super zdolna i taka słodka aww ;3 Czekamy na następny =]
OdpowiedzUsuń//Paula
UsuńWitaj nigdy wcześniej nie komentowałam twoich postów chociaż jestem tutaj prawie codziennie z nadzieją że jest nowa część. Piszesz genialnie. A wątek dziecka idealny. Nie mogę doczekać się tego aż Mandy będzie chodzić z brzuszkiem :) Zayn jako tato też na pewno będzie idealny. Pokocha to dziecko od chwili gdy Man mu o nim powie (przynajmniej mam taką nadzieję). Proszę tylko o to by nic złego im się nie stało. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejne cześć jesteś świetna w tym co piszesz :)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się komentarzami które mogą zniechęcić :) Wierni zostają na zawsze i myślę że trochę takich wiernych tu jest :) Czekamy z niecierpliwością na nn :) Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to bardzo dobra nowina. Zatn i Mandy będą mieli dziecko. Ale ten ojciec Zayn'a zawsze namiesza. Pozatym mam nadzieję że ciąża wpłynie pozytywnie na matkę Zayn'a jak i na niego samego. N.
OdpowiedzUsuńHihi czekamy na małego Malika <3 Zayn junior :D Kochana czy uda Ci się dodać rozdział w tym tygodniu? ;**
OdpowiedzUsuńMały Malik <33 to może być cudowne !
UsuńMyślę, że tak, aczkolwiek niczego nie obiecuję ( sprawdzian z matmy się szykuje w przyszłym tygodniu i nie wiem, ile mi na niego zejdzie xD chociaż znając mnie to... wystarczy wena i żegnaj matmo ! :p ). Postaram się dodać go jak najszybciej.
Pozdrawiam <3
Jestem tutaj mozna powiedziec od dawna ale bardzo rzadko komentuje za co przepraszam z całego serca... Jednak nie moge przeboleć tego jak laski reagują na wątek ciąży... Jezu nie podoba ci sie to masz problem dziewczyno... To nie twoje opowiadanie wiec nie dyktuj autorce jak ma je pisac. Jak ci sie nie podoba to sama pisz takie jakie masz wyobrażenie... Ale postaw sie na jej miejscu... Jak ty byś sie poczuła pisząc przede wszystkim cos dla siebie i ktos dyktowałby ci jął masz to pisac... Ze ci sie to nie podoba... Masz problem... Nie chcesz nie czytaj. A ty kochana nie rpzejmuj sie i nie rezygnuj ze swojego pomyślu.. Bo jesli zaczniesz pisac tak jak ci to inni dyktują to to juz nie bedzie twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejna częśc! <3
P.S. Mi sie podoba pomysł z ciąża.. Mysle ze dziski dziecku ułoży sie miedzy nimi...
Dziękuję Kochana ;**
UsuńWasze wsparcie jest niesamowite!
Dziękuję ^^
Pozdrawiam ! ;**
Kochaana a mogłabym dać Ci pewien mój pomysł? ;) Mogłoby być tak że na początku wszyscy myśleliby że Mandy jest w ciąży, urósł by jej brzuch trochę itp ale okazało by się ze to jednak jakiś torbiel w macicy który daje takie objawy jak przy ciąży ;) To bardzo by zbliżyło Zandy, te początkowe przypuszczenia a później jeszcze choroba ;) W sumie to są jeszcze za młodzi na dziecko ;) ;* Ale zdaje się na ciebie ;) Czekaaaamyyy <3
OdpowiedzUsuńPrzemyślę to na pewno ;) pomysł naprawdę fajny tylko bardzo trudny do napisania xD ale ja bardzo lubię wyzwania , więc na pewno rozważę Twój pomysł ;* dziękuję <3
UsuńBuziole
Słyszałyście juź o śmierci mamy Louis'a. Popłakałam się jak się dowiedziałam kobieta osierociła siódemkę wspaniałych dzieci i jednego wnuka. Cały czas nie mogę w to uwierzyć. Bardzo współczuję Louis'owi i mam nadzieję że nie zrobi nic głupiego i będzie silny.
OdpowiedzUsuńNie dociera to do mnie :'(( to straszne ! Tak bardzo mu współczuję . Stracić mamę, która go wychowywała samotnie i zawsze była przy nim to niewyobrażalny ból. ;-;
UsuńJeszcze ta piosenka Lou opowiada o jej zmaganiach z chorobą. Taka wzruszająca i piękna piosenka jest moim numerem jeden, a jego występ w finale x Factor i ten caus wysłany w niebo.♡♡♡♡
UsuńOglądałam to i się popłakałam :'( tak bardzo mnie wzruszył i tak bardzo mu współczuję.widać ,ze jest mu naprawdę ciężko i te jego oczy ;''( biedny Lou :'(
UsuńBardzo mi to szkoda i wiesz co sądzę że jako osoba jesteś super bo jako jedyna na razie się ze mną zgadzasz i mnie rozumiesz. Moja BFF musi ze były większe tragedie i że przesadam A mi naprawdę jest ICH szkoda nie zaslurzyli sobie na to.
UsuńDokładnie ! Nikt nie zasługuje na śmierć mamy i to w momencie, kiedy tak bardzo jest potrzebna. Bardzo mu współczuję, bo ja sama nie wyobrażam sobie życia bez mojej mamy. Mamy, która zawsze jest przy mnie, która mnie wspiera we wszystkim, co robię i która zna mnie jak mało kto. Po prostu nie dociera to do mnie, że oni w tak młodym wieku ( bliźniaki mają bodajże 2 lata) muszą żyć bez jednej z najważniejszych osób dla każdego. To straszna tragedia, nie tylko dla samego Lou, ale także jego rodziny. :((
UsuńKieedy rozdział? <3
OdpowiedzUsuńNiebawem :D może jeszcze w tym tygodniu ;)
UsuńPozdrawiam <3
Kochana każesz nam za długo czekać :D ❤❤❤ ;*
OdpowiedzUsuńLiczę na Waszą cierpliwość, rozdział prawie gotowy ;))
UsuńPozdrawiam <33
Tez jestem załamała śmiercią mamy Louisa. Niestety wiem jak to jest... W maju straciłam tatę. Zmarł rownież na raka i mimo ze wczoraj minelo 7 miesięcy od jego śmierci... Nadal nie moge sie z tym pogodzić. Mam nadzieje ze da radę. Jest cholernie silny. I jestem z niego taka dumna. Wiem ze jego mama patrzy na niego z góry tak jak moj tata patrzy na mnie. I tak jak moj tata jest teraz moim aniołkiem... Tak jego mama jest jego aniołkiem..
OdpowiedzUsuńTak bardzo mi przykro :'( Podziwiam Cię za Twoją siłę ! <33 Tata zawsze będzie blisko Ciebie, będzie w Twoim sercu i nigdy Cię nie zostawi! Nigdy przenigdy!
UsuńPóki będziesz o nim myśleć, on ciągle będzie przy Tobie, Misia.
Trzymaj się i powodzenia <333 :*
Dziękuje kochana <333 wiem ze on ze mna jest chociaz to ciężkie nie móc go przytulić. Albo porozmawiac. Ale dzięki bliskim mi osoba mam sile walczyć dla niego. Dzięki takim jak ty moze myslisz ze nic nie zrobiłaś ale czytając twoje ff mam odskocznie od tego co mnie otacza. Dziękuje ze jestes ;*'
UsuńBede sie jakos podpisywać zebys wiedziała ze ja to ta :D
~A.
Naprawdę? Nawet nie masz pojęcia jak mnie tym wzruszyłaś a przede wszystkim zmotywowałaś! To ja dziękuję !Bez Ciebie i każdego z Was już dawno tego bloga by nie było,a ja nie mogłabym uciekać do innego świata i zapomniać o rzeczywistosci. Dziękuję ;*
UsuńLove <33
Gadu-gadu tutaj widzę a rozdział to gdzie? :D Nie możemy się już doczekać! :D <3333
UsuńBędzie ! Pisze się cały czas. :DD Myślę, że w piątek opublikuję <3 ;))
UsuńZawsze z toba będziemy! Juz sie nje moge doczekac kiedy dodasz kolejna czesc <333333
Usuń~A.