sobota, 31 października 2015
Imagin Zayn cz.25
Koncert trwał w najlepsze, a ja nie spuszczałam wzroku z Chada Kroeger'a- mojego największego idola. Dla mnie był cudowny mimo, iż miał problemy z narkotykami, prawem i jak każdy z nas miał mnóstwo wad. Uwielbiam jego teksty, które mówią tak prawdziwie i pięknie o życiu. Ma ogromny talent. Mało jest takich głosów, które potrafią swoją potęgą, często ostrością wzruszyć i doprowadzić do łez.
Zespół wykonywał piosenkę Miss you, a ja odpłynęłam totalnie. Dokąd ? Do przeszłości, w której byłam JA i ON, zakochani w sobie do granic możliwości, planujący wspólną przyszłość, szczęśliwi, dla nas nie było rzeczy niemożliwych... pełni pozytywnej energii i wypełnieni tym pięknym uczuciem, jedynym na całe życie...kto by pomyślał, że to wszystko potoczy się w aż tak złym kierunku.On się zmienił, ja się zmieniłam,świat się zmienił... za wiele zmian, zbyt wiele inności wprowadziłam do swego życia.
Dziś tak naprawdę nie wiem, co czuję. Co dzień biję się z myślami i zaprzeczam sama sobie, że jest dobrze, że jestem szczęśliwa, a w rzeczywistości wszystko jest do dupy. Nie wiem, co czuję, nie poznaję sama siebie. Nie jestem sobą... nagle stałam się nerwowa, z trudem idę przez życie i tylko udaję.... cały czas udaję, że wszystko jest ok!! Jaki to ma sens?! Kogoś mi brakuje, ale odrzucam tę myśl, odrzucam jego... Kocham Cię !! Kocham Cię i nigdy nie przestanę, mimo, iż na to nie zasługujesz ! Nigdy bez względu na wszystko i wszystkich. Daleko czy blisko, zawsze i wszędzie w każdym momencie myślę o Tobie! Odruchowo spojrzałam na niego.Był wpatrzony przed siebie i zasłuchany w kolejne dźwięki piosenki, która dobiegała powoli końca. Nagle na scenę weszła Avril Lavigne, przywitana gorącymi brawami i piskami młodszej grupki fanów. Nadszedł czas na Let me go. Czyli standardowo lepiej przygotuję chusteczki, bo za każdym razem, gdy jej słucham i... myślę o Nim.... tak, ta piosenka oddaje wszystko, jakby dotyczyła nas samych, naszego związku i tego, co się wydarzyło, a nie miało się nigdy zdarzyć. Za każdym razem słysząc słowa " Uwolniłam się od tamtych wspomnień
Odpuściłam, odpuściłam
I dwa pożegnania doprowadziły do tego nowego życia
Nie pozwól mi odejść, nie pozwól mi odejść
Nie daj mi odejść" na moje policzki wypływają strumienie łez, których po prostu nie umiem opanować. Spuściłam wzrok, gdy tylko usłyszałam pierwsze słowa wyśpiewane przez Avril, zaciskając mocno powieki, by tylko się nie rozpłakać. Czułam na sobie wzrok Zayna, który w tamtym momencie był mi nie na rękę. Nie chciałam, żeby widział mnie w takim stanie! On musi sądzić, że jestem silną kobietą ! Niezależną i że świetnie radzę sobie ze swoim życiem ! Nie będę płakać! Nie ma mowy! Nie dam mu tej satysfakcji ! Gdy poczułam, że pierwsza łza okala mój policzek postanowiłam opuścić arenę. Miałam to wszystko gdzieś ! Potrzebuje świeżego powietrza i samotności ! Wybiegłam możliwie jak najszybciej. Miałam być silna... nie wyszło. Do jasnej cholery ileż można udawać, że wszystko jest ok ?!
Usiadłam na murku i wyciągnęłam z torebki paczkę papierosów. Odpaliłam jednego i zaciągnęłam się nieudolnie, co sprawiło, że zakaszlałam dość głośno, na tyle, by zwrócić uwagę innych przechodniów.
- Lepiej mi to oddaj, zanim zrobisz sobie krzywdę - usłyszałam znajomy głos. - A byłaś przeciwnikiem palenia.
- Co ty tu robisz ?!- zapytałam ignorując jego wcześniejszy komentarz
- Wszystko ok ?
- Tak, po prostu zrobiło mi się słabo i musiałam wyjść.
- Mandy znam cię na tyle dobrze, że doskonale wiem, że kłamiesz - Zayn usiadł obok mnie, wyrywając mi z dłoni papierosa. - Nie pasuje ci fajka- mruknął i zaciągnął się wypuszczając w bok kłęby dymu.
- Myślisz, że mnie to obchodzi ?! - odpaliłam kolejnego papierosa patrząc zwycięsko na Zayna, który tylko pokręcił z rozbawieniem głową
- Ciekawe, co na to doktorek.. - dodał z przekąsem
- Jestem dorosła.... on nie ma nic do gadania, aczkolwiek na pewno ma więcej niż ty ! - mruknęłam całą swoją uwagę skupiając na tym śmiercionośnym świństwie
- Ale nie musisz na mnie krzyczeć. Spokojnie. - wypuścił kolejny dymek i bez słowa wpatrywał się przed siebie.
Milczeliśmy tak przez dłuższą chwilę, kompletnie nie zwracając na siebie uwagi. - Kochasz go ? - zapytał w końcu Zayn rzucając niedopałek na ziemię i rozdeptując go butem. Spuściłam nerwowo wzrok i patrzyłam wszędzie, tylko nie na mojego rozmówcę. Starałam się zerwać kontakt wzrokowy z Zaynem, ale on mi to uniemożliwił klękając na przeciwko mnie. - Odpowiedz ! - powiedział stanowczo, a w jego oczach dostrzegłam frustrację. - Mandy !
- Co mam ci powiedzieć ?
- Prawdę, Mandy prawdę! To, co pragnę usłyszeć od tylu lat. - złapał mnie za dłoń i zamknął ją w swojej.
- To nie jest takie proste....
Znowu nastała cisza, która stawała się coraz bardziej niezręczna. Zayn wyczekująco wpatrywał się we mnie, a ja czułam, jak moje myśli wirują i kłócą się jedna z drugą i trzecią i czwartą i piątą i kolejną... Milczeliśmy, a między nami było słychać początek piosenki Trying not to love you. Zamknęłam oczy i oparłam się o bramę.
"Ponieważ starając się Ciebie nie kochać
Tylko bardziej się pogrążam
Staranie się by Cię nie potrzebować
Rozrywa mnie na strzępy
Nie widzę światełka w tunelu
nadal leżę tu na podłodze
i wciąż próbuję
Sam nie wiem po co
Ponieważ to, że staram się Ciebie nie kochać
Tylko sprawia, że kocham Cię jeszcze bardziej...
Tylko sprawia, że kocham Cię jeszcze bardziej...
I ten rodzaj bólu
Tylko czas może uleczyć
Dlatego coraz trudniej jest mi pozwolić Ci odejść
Nie mogę nic zrobić
Bez myślenia o Tobie
Dlatego coraz trudniej jest mi pozwolić Ci odejść
Jeśli jest pigułka,
Która pomoże mi zapomnieć
Bóg wie, że jeszcze jej nie znalazłem
Chociaż bardzo bym chciał
Boże, staram się...
Ponieważ starając się Ciebie nie kochać
Tylko bardziej się pogrążam
Staranie się by Cię nie potrzebować
Rozrywa mnie na strzępy
Nie widzę światełka w tunelu
nadal leżę tu na podłodze
i wciąż próbuję
Sam nie wiem po co
Ponieważ to, że staram się Ciebie nie kochać
Tylko sprawia, że kocham Cię jeszcze bardziej...
Więc siedzę tu podzielony
Utknąłem ze sobą
Czy chodzi o coś, co zrobiłem?
Czy był ktoś inny?
Kiedy głos spoza mnie,
Który walczył ze łzami,
Usiadł tuż obok mnie
I wyszeptał mi do ucha
Więc bardzo chciałbym Ci powiedzieć
Że próby by Cię nie kochać
Nic nie dały
Staranie się by Cię nie potrzebować
Rozrywało mnie na strzępy,
Teraz widzę promyk nadziei,
O który walczymy
I jeśli będziemy nadal próbować
Możemy być czymś więcej
Ponieważ to, że staram się Ciebie nie kochać
Tylko sprawia, że kocham cię jeszcze bardziej...
Tylko sprawia, że kocham cię jeszcze bardziej..." - usiadł przy mnie i zaczął śpiewać ten piękny tekst nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Przestań, proszę cię - schowałam twarz w dłoniach
- Powiedz, że nie przestałaś mnie kochać, proszę - szepnął obejmując mnie ramieniem
- Nie, nie mogę - spojrzałam na niego rozbita
- Tylko razem możemy być szczęśliwi. Mandy proszę ! Tak bardzo pragnę znowu trzymać cię za rękę, mówić do ciebie "skarbie, kocham cię",śmiać się z twoich żartów, być przy tobie dzień i noc, tulić cię na kanapie, patrzeć w twoje piękne oczy, rozmawiać o wszystkim i o niczym i całować cię każdego dnia! Brakuje mi ciebie, dziewczyno ! Nigdy nie umiałem bez ciebie sobie poradzić! Bo nie potrafię, rozumiesz ? To nie jest gra, Mandy, ani nie zabawa twoimi uczuciami, to czysta prawda. Nie takie rzeczy ludzie sobie wybaczają, dostałem nauczkę do końca życia. Nie gardź moim złamanym sercem, które najpierw nauczyło cię kochać, a teraz zadaje mi ból, ogromny, palący ból. Nie radzę sobie ze swoim życiem. - powiedział gwałtownie wstając i zmierzając w nieznanym mi kierunku.
- Zayn, Zayn ! Zaczekaj ! - stanął w miejscu, a ja do niego podbiegłam, chwytając go za brzegi koszuli. - Co mam ci powiedzieć, co ? Że byłeś głupi !? Tak, byłeś, bo dla chwili przyjemności z tą... panienką zniszczyłeś nasz związek, który budowaliśmy przez tyle lat ! Tyle razem przeszliśmy, a ty wszystko zniszczyłeś! Nie wystarczałam ci? Mało poświęcałam się dla ciebie, że zdradziłeś mnie z pierwszą lepszą? Zdajesz sobie sprawę z tego, jak to cholernie boli ?! Czas wcale nie leczy ran! To absurd i marne pocieszenie, które nijak ma się do rzeczywistości. - połykałam słone łzy, a on stał w bezruchu uważnie wsłuchując się w moje słowa. - Jack wprowadził do mojego życia ład, pozwolił mi zapomnieć o tym wszystkim. Chciałam zapomnieć i chciałam myśleć o tym, że zapomniałam o tobie, że jesteś mi obojętny i mam cię totalnie gdzieś. Ale nie da się tak. Nie było dnia, żebym o tobie nie myślała. Każdego dnia zadawało mi to ból, jednak z czasem coraz mniejszy... aż w końcu przyjechałam tutaj i wszystko powróciło. Nie potrafię wykreślić cię z mojego życia, ale nie mam siły na to, żeby zaczynać od nowa, Zayn. Po prostu nie widzę w tym sensu.
- Uczucia nie są ważne, prawda ? - prychnął
- Jak ty wyobrażasz sobie życie ze mną ? Ja nigdy ci nie zaufam, to będzie męczarnia zarówno dla mnie, jak i dla ciebie.
- Nie odpowiedziałaś mi na pytanie - przestąpił z nogi na nogę
- Jakie znowu pytanie ?
- Kochasz mnie ? Powiedz mi tylko tyle - dotknął dłonią mojego policzka ścierając płynące po nim łzy. - Już nigdy nie pozwolę ci płakać przeze mnie. - szepnął, a ja spojrzałam prosto w jego oczy. Oczy, które były przepełnione miłością, troską i czułością. Natychmiast w nich zatonęłam. Nie wiedziałam, co robię, nie wiedziałam, co czuję, ale wiedziałam jedno : potrzebuję go, teraz, w tym momencie, bez względu na jakiekolwiek konsekwencje. Nie czekając ani chwili dłużej wspięłam się na palce i delikatnie musnęłam jego pełne wargi swoimi. On oplótł moją talię swoimi dużymi dłoniami przyciskając mnie bliżej swojego torsu. Pogłębił pocałunek, ogarnęło nas czyste szaleństwo. Byłam w takim szoku, że nie byłam pewna prawdziwości tej chwili. To się dzieje naprawdę ? Na to wygląda. Będę tego żałować, naprawdę będę !
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, hej :D Dziś kolejny raz dodaję Zayna i po raz kolejny liczę na wyrozumiałość, zdaję sobie sprawę, że wasza cierpliwość co do Nialla ma swoje granice, które pewnie ciągle naruszam :(
Przykro mi, naprawdę i to bardzo, ale teraz po prostu nie mam możliwości skończyć Horanka. Staram się jak mogę, ale czasu wciąż mi brakuje . Liczę na to, że Zayn was nie zawiedzie :**
Kocham was i do następnego :**
piątek, 23 października 2015
Imagin Zayn cz.24
Chcąc nie chcąc musiałam wziąć udział we wspólnej kolacji, bo nie dość, że Zayn mnie zauważył wchodzącą po schodach, to jeszcze do tego Liam właśnie z nich schodził i zgarnął mnie wbrew mojej własnej woli na dół posyłając przy tym stanowczy uśmiech. Patrzyłam w talerz i mimo, że moja przyjaciółka naprawdę bardzo dobrze gotuje nie mogłam przełknąć ani grama kolacji. Bawiłam się jedzeniem niczym dziecko, które dostało zamiast pizzy szpinak i bez gadania musi go zjeść. Milczałam i prawdę mówiąc nawet nie wiem, co działo się przy stole. Byłam na tyle zamyślona i zmęczona, że przyznam się, że nawet mnie to nie obchodziło.
- Mandy! Mandy!!!! - usłyszałam głos Sam, która tyrpnęła mnie ramieniem
- Tak ?
- Nie smakuje ci ?
- Nie mam apetytu. Prawdę mówiąc chciałabym się położyć
- Nie ma takiej opcji, Evans - powiedziała przyjaciółka - Liam ma bilety na koncert Nickelbacka i zamierzamy tam iść, słyszysz ?
- Nie, nie mam ochoty.
- Przecież kiedyś to byli twoi idole
- I dalej ich lubię, tylko nie najlepiej się czuję i nie mam ochoty.
- Ale proszę nooo Mandy przyjechałaś tu po tylu latach, niebawem znowu wyjedziesz... tak mało spędzamy razem czasu, skarbie proszę - zrobiła maślane oczy. - Gdzie jest tamta szalona nigdy niezmęczona Mandy ?
- Ehh i co ja mam ci na to odpowiedzieć ? - zapytałam zrezygnowana
- Że idziesz grzecznie na górę przebrać się w coś WOW i idziemy na koncert
- Ja z tobą zwariuje
- Kocham - zaśmiała się, kiedy wstałam od stołu.
- O której ten koncert ?
- Za godzinę
- Ok
- Mandy, pamiętaj ,coś WOW
- Ty lepiej patrz na siebie kuro domowo- zachichotałam, na co Sam pokazała mi język
- Dziewczyny ! - przerwał nam rozbawiony Liam
- Dobra, dobra, kończymy już - powiedziałam
- Przebieraj się ! - rozkazała ze śmiechem Sam
- Dobra - ruszyłam w stronę schodów, czując wzrok Zayna na sobie. Nie chciałam przyjmować do siebie wiadomości, że spędzę z nim cały wieczór, a przecież to było oczywiste, skoro Liam ma 4 bilety.
Weszłam do swojej sypialni i zaczęłam przekopywać szafę. Wyciągnęłam z niej przedarte jasne jeansy, cienki czarny top i krwistoczerwoną koszulę w kratę. Lubiłam od czasu do czasu wybierać rockowe stylizacje. Nie należę do grzecznych dziewczynek. Włosy spięłam w wysokiego kuca, wytuszowałam dokładnie rzęsy, a usta wymalowałam czerwoną szminką. Wyglądałam całkiem nieźle. Po 20 minutach zeszłam na dół
- Gotowa - zakomunikowałam starając się nie patrzeć w stronę Zayna
- No w końcu wyglądasz jak człowiek - zachichotała Sam
- No dzięki - przewróciłam oczami
- Ale z ciebie laska, zazdro
- Wcale nie, Sam - powiedziałam, zgodnie z prawdą. Nigdy nie należałam do chudych, długonogich modelek, za którymi faceci wodzą wzrokiem.
- No wcale, NY zrobił z ciebie seksbombę, super wyglądasz !
- Dzięki, ale skończ
- Mandy nie umie przyjmować komplementów ? - zapytał Liam uśmiechając się szeroko
- No niestety.
-Powinnaś to zmienić
- Dobra skończmy ten temat - powiedziałam otwierając drzwi frontowe. - Idziemy ? Skoro już idę, to nie chcę się spóźnić
- Ty chyba nigdy się nie zmienisz, zrzędo - zachichotała Sam
- Nie jestem zrzędą, po prostu nie lubię się spóźniać - powiedziałam w obronie
- Dobra , koniec - przerwał nam Liam obejmując jednym ramieniem swoją narzeczoną, a drugim mnie. Zayn milczał mało dyskretnie mierząc mnie od dołu do góry. Nie wiem, czy tak powinno być, ale poczułam dreszcze ekscytacji, że dalej tak na niego działam. Cholera,nie powinno tak być!
Wsiadłam do auta Liama, Zayn siedział tuż obok,co było przyczyną szybkiego napływu gorąca. Co się dzieje ? Poczułam wibrację w swojej kieszeni. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam wyświetlacz. Jack.... Miliony różnych myśli wokół mnie "co robić ? " "odebrać czy może lepiej nie.." "może napiszę sms'a, albo w ogóle wyłączę telefon...?" Co robić ?
Zayn pomógł mi dokonać wyboru.... wyrywając mi telefon z rąk. Spojrzałam na niego pytająco
- Jak kocha, to poczeka - powiedział odblokowując go i wyłączając
- Skąd znasz mój... ?
- Kod ? Nie zmieniałaś od lat , dalej jest "Z" - dodał z nieukrywanym uśmieszkiem nasycony tą jego irytującą pewnością siebie.... Wraca Pan Malik we własnej osobie.
- To nic nie znaczy - wyrwałam mu telefon. - W ogóle jakim prawem wyrywasz mi telefon z rąk ?! Może chciałam pogadać ze SWOIM FACETEM ?!- zapytałam udając złość, specjalnie akcentując ostatnie dwa słowa
- Nie chciałaś!
- Czytasz w myślach ?! - zakpiłam
- Nie, po prostu, gdybyś chciała z nim rozmawiać, odebrałabyś od razu, bez najmniejszego wahania
- A nie przyszło ci do głowy, że może nie chcę z nim rozmawiać przy świadkach ?
- Masz tajemnice przed Sam ?
- Nie, przed nią nie ! - wysyczałam
- Ejjj wy z tyłu , ciszej tam ! Zachowujecie się jak dzieci! - Liam odwrócił się do nas z miną stanowczego tatusia.
- Ty lepiej skup się na drodze! - powiedziałam zwracając swoją uwagę na pas, który akurat w tym momencie musiał być przeze mnie poprawiony
- Właśnie,Liam, chcemy przeżyć - powiedział Zayn
- Brawo, w końcu wspólny front, robicie postępy
- Ohh zamknij się ! - powiedziałam odwracając się tyłem do głupkowato uśmiechającego się Zayna.
Dlaczego się tak zachowywałam ? Przecież i tak nie chciałam wtedy gadać z Jackiem... To proste... chciałam jeszcze bardziej wkurzyć Zayna. Wchodziliśmy w bardzo niebezpieczną grę, a mnie ona coraz bardziej się podobała
Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się na arenę, gdzie za kilka minut miał odbyć się koncert. Nickelback to był mój ulubiony zespół od dawna. Ich piosenki były lekiem na całe zło, pomagały mi od lat. Kocham każdą z osobna, na swój sposób. Każda jest dla mnie ważna, każda pozwala nam na refleksje. To mi się w nich najbardziej podoba.
Mój entuzjazm udzielił się chyba reszcie, bo patrzyła na mnie z szerokimi uśmiechami
- Kocham ich ! - zaklaskałam w dłonie
- "Miłość, to miłość trzyma nas razem.
Myśl o mnie, Kochanie,
ilekroć kilku słodkich, gadających, kolesi przychodzi śpiewając piosenkę.
Nie zepsuj, musisz być silna.
Więc stój, bo naprawdę Cię kocham.
Stój, będę o Tobie myślał,
spójrz w moje serce i pozwól miłości trzymać nas razem.
Ja będę, ja będę, ja ..." . - zacytował Zayn patrząc prosto w moje oczy. Byłam tak zaskoczona, że musiałam kilka razy zamrugać oczami, żeby to wszystko do mnie dotarło. Poczułam łzy napływające do moich oczu. Cholera!! Za łatwo się wzruszam ! - Coś jest w tych słowach, no nie ? - zwrócił się niby do wszystkich, ale ja wiedziałam, że były one dedykowane dla mnie.
Stąpam po coraz kruchszym lodzie. Niedobrze...
- Ssskąd ją znasz ?
- Słuchałaś tego na okrągło - powiedział i spuścił wzrok
- I dalej słucham - odruchowo poklepałam go po ramieniu, a on położył dłonie na moich biodrach przysuwając się do mnie bliżej. Na tyle blisko, że czułam intensywny zapach jego perfum. Byłam coraz bardziej zagubiona w swoim życiu.... Jest ze mną coraz gorzej......
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej ! :D
Wiem, naprawdę bardzo was przepraszam, że tak dawno nic nie dodawałam, a także za to, że znowu nie ma Nialla -.- Naprawdę bardzo mi przykro, ale kompletnie nie mam czasu pisać :/ Moja cudowna szkoła jest również cudownie wymagająca i stale siedzę nad książkami. Do tego jako human musimy co jakiś czas chodzić na sztuki teatralne, które odbywają się wieczorami i przyjeżdżam do domu naprawdę późno. :/// Piszę w miarę swoich możliwości i liczę na wasze zrozumienie, bo każdy z nas ma jakieś obowiązki.
Zayna mam napisanego na wyrost, ostatnio pisałam też Lou, więc pojawi się niebawem a Niall... nie umiem pisać zakończeń i zajmują mi dużo czasu. Troszkę brakuje mi także pomysłów na to zakończenie, ale zrobię wszystko, żeby jak najszybciej go ogarnąć. Jeszcze raz przepraszam i życzę miłej lektury !
Bez was mój blog jest niczym! Kooooooocham <3 <3 <3 <3 :******
piątek, 9 października 2015
Imagin Zayn cz.23
Milczeliśmy, a atmosfera między nami była coraz gęstsza .
- Tak wiele ze sobą przeszliśmy, Mandy. - Zayn w końcu zdecydował się przerwać tę bezsensowną ciszę
-Masz rację... za wiele. - powiedziałam mało dyskretnie ziewając
- Kocham cię, dlaczego nie możemy spróbować ? Tyle chwil razem, twój wypadek, śpiączka, szpital, byłem przy tobie i wspierałem cię z całych sił, już wtedy to była moja deklaracja. Przykład tego, jak bardzo zależy mi na tobie.
- Zdrada wymazała wszystko, Zayn. I wszystko zniszczyła, nie naprawisz już tego choćby nie wiem co. Zawieziesz mnie do domu ? - zapytałam,na co on spuścił wzrok i pokręcił głową. Otworzył przede mną drzwi, a ja niezgrabnie wsiadłam do środka.
W aucie panowała niezręczna cisza, ale żadne z nas nie chciało jej przerywać. Chyba wszystko zostało już powiedziane. Z powodu wycieńczenia i braku innych zajęć zasnęłam.
Obudziłam się w dziwnie znanym mi pokoju, ale na pewno nie była to moja tymczasowa sypialnia w domu Sam. Gwałtownie usiadłam na łóżku, co skutkowało z ogromnym i wręcz przeszywającym bólem głowy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, a gdy mój wzrok natrafił na TO zdjęcie nie miałam żadnych złudzeń. Co ja do jasnej cholery robię w domu Zayna ? Doskonale pamiętam moment uchwycony na tej fotografii... nasze wspólne wakacje we Włoszech... dzień naszych zaręczyn... Dlaczego to zdjęcie ciągle tu wisi ? Widać tylko ja włożyłam nasze zdjęcia do wielkiego pudła z napisem " nigdy nie otwierać" . Nie miałam serca ich niszczyć, ale również i sił, by je kiedykolwiek jeszcze zobaczyć. Zadawały zbyt wielki ból. Próbowałam przypomnieć sobie, jak to jest możliwe, że się tu znalazłam i co najważniejsze czy nie zrobiłam czegoś głupiego ? W pokoju byłam sama, więc na pewno między nami do niczego nie doszło....chyba.... Nie no pamiętałabym to, nie byłam aż tak pijana, a może i byłam ? Rany Boskie nie nie nie ! Niemożliwe ! Mandy oficjalnie masz przesrane - powiedziałam sama do siebie i z wielkim trudem w końcu wstałam z łóżka.
Zeszłam na dół. Zayn siedział na krześle w kuchni i popijając kawę przeglądał gazetę.
- Hej - odparłam mało słyszalnie wpatrując się w podłogę
-Mandy, jak się czujesz ? - zapytał z wyraźną troską uważnie mi się przyglądając
- Yyyy dobrze.... chyba - rozmasowałam kark i spojrzałam na niego. Siedział w samych szarych dresowych spodniach. Nie mogłam się powstrzymać i mimowolnie mój wzrok utkwiłam w jego torsie pokrytym różnymi tatuażami, których wcześniej tam nie było. Od razu rzucił mi się w oczy niewielki tatuaż , który znajdował się na jego lewej piersi w okolicach serca. M+Z= ♥ 4ever. Poczułam jak łzy napływają do moich oczu. Podeszłam do niego mimowolnie i przejechałam opuszkami palców jego tatuaż. To był impuls . - Kiedy go zrobiłeś ? -szepnęłam
- W ten sam dzień ,w którym mnie zostawiłaś. Miał być dla ciebie niespodzianką na noc poślubną -spuścił wzrok. - Nie miałem serca go usuwać,bo stale mam nadzieję, że... będziemy zawsze razem. Zawsze...
- Zayn....
- Wierzę w nas,Mandy
- To nierealne ,przykro mi
Zeszłam na dół. Zayn siedział na krześle w kuchni i popijając kawę przeglądał gazetę.
- Hej - odparłam mało słyszalnie wpatrując się w podłogę
-Mandy, jak się czujesz ? - zapytał z wyraźną troską uważnie mi się przyglądając
- Yyyy dobrze.... chyba - rozmasowałam kark i spojrzałam na niego. Siedział w samych szarych dresowych spodniach. Nie mogłam się powstrzymać i mimowolnie mój wzrok utkwiłam w jego torsie pokrytym różnymi tatuażami, których wcześniej tam nie było. Od razu rzucił mi się w oczy niewielki tatuaż , który znajdował się na jego lewej piersi w okolicach serca. M+Z= ♥ 4ever. Poczułam jak łzy napływają do moich oczu. Podeszłam do niego mimowolnie i przejechałam opuszkami palców jego tatuaż. To był impuls . - Kiedy go zrobiłeś ? -szepnęłam
- W ten sam dzień ,w którym mnie zostawiłaś. Miał być dla ciebie niespodzianką na noc poślubną -spuścił wzrok. - Nie miałem serca go usuwać,bo stale mam nadzieję, że... będziemy zawsze razem. Zawsze...
- Zayn....
- Wierzę w nas,Mandy
- To nierealne ,przykro mi
- Tatuaż przy mnie zostanie - odwrócił się do mnie tyłem, a ja poczułam ukłucie w sercu. Czy to jest możliwe, że po tym wszystkim, co mi zrobił uderzyły do mnie wyrzuty sumienia i jest mi go szkoda?
- Zayn....
- Nieważne, idź już, zamówię ci taksówkę - powiedział chłodno, wyciągając z kieszeni telefon. Ja tylko spuściłam wzrok i poszłam na górę po swoje rzeczy. Wyszłam szybko z willi Zayna unikając ponownej konfrontacji. Miałam dziwne poczucie, że wyrządziłam mu krzywdę, że nie powinnam go aż tak źle traktować. Ale ja inaczej nie potrafiłam. Nie po tym wszystkim.
Po 30 minutach byłam już pod domem Sam i Liama. Oprócz przysłowiowego kaca byłam rozbita i miałam już dość wszystkiego. Nie miałam siły myśleć o nich...Każda myśl o Jacku bądź Zaynie bolała. Dlaczego ? Jack jest dla mnie cudowny. Kochany ,opiekuńczy i jedyny w swoim rodzaju... z tym,że odkąd przyjechałam do Londynu to... czuję, że to nie do końca jest to. Myślałam,że to miłość... ale coraz częściej zadaje sobie pytanie czym jest ta durna miłość... Czy ona w ogóle istnieje? A jeśli tak, to czemu zawsze wprowadza zamęt ? Myślałam, że potrafię kochać, ale zagłębiając się bardziej w rozdziały mojego życia stwierdzam, że wcale nie umiem. Ja również nie zasługuję na miłość, wobec tego może i ja powinnam zostać forever alone ? Z pewnością moje życie byłoby prostsze.... Co ja gadam ! Mandy jesteś zaręczona!!!! - grzmiała moja podświadomość, której nie udało mi się uciszyć.
- Jak się czujesz ? - do mojej sypialni wszedł zatroskany Liam i przyglądał mi się uważnie
- Wszystko ok - odpowiedziałam nie spoglądając na niego.
- Na pewno ?
- Mhm, Sam jest w drugim pokoju i jest na pewno w gorszym stanie - pociągnęłam nosem, co niestety mnie zdradziło i Liam wyciągnął z tego słuszne wnioski.
- Czemu płaczesz ?
- Nie płaczę, tylko.... przeziębiłam się
- Jasne, jasne - usiadł na skraju łóżka i lustrował mnie uważnie
- Czy tylko moje życie jest tak popieprzone !? - zmieniłam pozycję i usiadłam tuż obok niego zakrywając twarz w dłoniach.
- Mandy wiesz dobrze, co o tym sądzę
- Tak, bo dla was, facetów sprawa jest aż tak oczywista, tak ?! Zdradzić, udawać niewiniątko i robić z siebie ofiarę losu! Tylko to potraficie ! - krzyknęłam, a Liam spojrzał na mnie zdumiony.
- Nie warto,Mandy, szkoda twoich wystarczająco już potarganych nerwów. Na mnie nie musisz krzyczeć - odparł ze stoickim spokojem.
- Przepraszam... Ja już nawet nie wiem sama, co mówię...
- I czego pragnę - dokończył za mnie zdanie, kładąc dłoń na moim ramieniu
- Liam kocham Jacka - odpowiedziałam na tyle stanowczo, że aż samą siebie tym zadziwiłam
- Wobec tego dlaczego spędziłaś noc u Zayna ?
- Do niczego między nami nie doszło, a po za tym jakbym była trzeźwa, to w życiu bym tam nie poszła!
- Ludzie pijani często robią, to na co trzeźwi mają ochotę, ale nie mają na to odwagi.
- Przyszedłeś mi tu filozofować ?! Ja wiem, co czuję !
- A mi się właśnie wydaje. że nie wiesz, albo inaczej : wiesz, tylko nie chcesz się do tego przyznać.
- On mnie zranił Liam i to wszystko zniszczyło.
- Wiesz co.... mężczyzna, który naprawdę kocha nigdy nie pozwoli odejść kobiecie, nieważne co się stanie, zawsze będzie gdzieś blisko.
- Ale co to zmienia ?
- Tak, bo Zayn był dla ciebie ważny i taki pozostał . Nie zaprzeczaj ! Nieważne, ile bólu przyniesie, jaką wyrządzi krzywdę, ty i tak go kochasz ! I gwarantuję ci, że jesteś w stanie zrobić dla niego wszystko!
- Nie masz racji!
- Coś słabo się bronisz, Mandy! Brakuje ci argumentów. - powiedział spokojnie
- Muszę żyć bez niego !
- Nie musisz
- Muszę ! Liam to mnie wszystko niszczy, nie widzisz tego ? On mnie niszczy !
- Ale on cię kocha
- Powtarzacie ten jeden niezmienny argument "on cię kocha ". I co z tego?! Kocham wtedy, jak uprawiał seks z inną ? Kochał?! Czy ja do cholery jasnej mam napisane na czole " c'mon, zabaw się moimi uczuciami, zostaw mnie, nie przejmuj się, jakoś sobie poradzę" ?! Mam ?! - poczułam jak złość wypływa z mojego wnętrza strumieniami. Liam zamknął mnie szczelnie w objęciach i starał się mnie uspokoić. Wypłakiwałam mu się w koszulę, a on czekał cierpliwie, aż wyleję wszystkie łzy bezradności, które nie miały końca.
- Ty też go kochasz - szepnął uspakajając mnie najlepiej jak potrafił
- Kocham, i co z tego ? - wytarłam rękawem mokre policzki i odsunęłam się od Liama, który swoją drogą stał się dla mnie naprawdę bliskim przyjacielem.
- To dlaczego nie chcesz spróbować jeszcze raz ?
- Ja mam w końcu poukładane życie, Liam. Spokój, dom, związek. Wszystko jest stabilne, jasne, bez niespodzianek. Jack sprawił, że moje życie nabrało sensu, koloru, po prostu, że chciało mi się żyć. Krzywdząc go skrzywdzę sama siebie. Zależy mi na nim, to taki dobry, uroczy i ciepły człowiek pełen empatii i subtelności. Czuję się przy nim bezpiecznie... odnalazłam przy nim spokój, Liam. Między nami rodzi się uczucie, a ja jestem szczęśliwa u jego boku. Problem w tym, że Zayn pojawił się znowu w moim życiu w najmniej odpowiednim momencie i nie radzę sobie z tym. Mam mętlik w głowie i nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć. Moje wewnętrzne ja twierdzi, że powinnam wracać do NY, do Jacka i zapomnieć....
- Ale serce mówi co innego, prawda ? - spojrzał na mnie wyczekująco
- Serce podzielone jest na pół. A to najgorsze uczucie z możliwych.
- Mandy ja myślę, że ty doskonale wiesz, co robić, tylko potrzebujesz kopa do działania, wobec tego, ja ci go dam. Skoro Jack jest tak wspaniały, jak twierdzisz, z pewnością znajdzie kobietę, która da mu nawet więcej szczęścia niż ty. Mandy nie bierzesz pod uwagę tego, że on może czuć, że ty nie do końca odwzajemniasz jego uczucia, on może wiedzieć, że ty masz w swoim sercu zupełnie kogoś innego. Zranisz go wtedy jeszcze bardziej. Co do Zayna.... kurde Mandy byliście taką zgraną parą, zawsze się wspieraliście, byliście nierozłączni. Boże jak ja wam wtedy zazdrościłem tego uczucia. Wystarczyło, że weszliście gdzieś razem, a już robiła się taka ciepła, przyjemna atmosfera. Nie szczędziliście sobie czułości, czułych słówek, nawet w miejscach publicznych - uśmiechnął się znacząco, na co ja lekko zawstydzona spuściłam wzrok. - Mandy wróć do niego i żyj w końcu normalnie.
- Nie, Liam. - spojrzałam na wyświetlacz telefonu. - Muszę oddzwonić - zerwałam się jak oparzona, kiedy zobaczyłam ilość nieodebranych połączeń od Jacka.
- Dokończymy tę rozmowę - pogroził mi palcem i wyszedł z mojej sypialni. Od razu wystukałam numer Jacka. Odebrał po kilku sekundach.
- No w końcu Mandy - usłyszałam jego zniekształcony głos
- Przepraszam cię, nie słyszałam, jak dzwoniłeś
- Ale nawet za 10 razem ?
- Miałam ustawione wibracje. Jak tam w NY ? - szybko zmieniłam temat chcąc uniknąć bezsensownego tłumaczenia się
- Tak jakoś nudno i smutno bez ciebie. Tęsknię - te słowa wprowadziły mnie w jeszcze większy dół. Czy ja go stale oszukuję i krzywdzę, podczas, gdy on kocha mnie naprawdę mocno ? Boże co ja robię ze swoim życiem....
- Ja też, skarbie. Już nie mogę się doczekać Twojego przyjazdu.
- No właśnie, Mandy mój przyjazd.... - miałam przeczucie, że nie chcę wiedzieć, w jakim celu tak się do mnie dziś dobijał
- Nie Jack, nawet nie chcę tego słyszeć! Obiecałeś!
- Kochanie, nie wyrobię się, przykro mi
- Co ? Jak tak możesz!
- Mandy nie uda mi się
- Ale możesz wziąć sobie wolne!
- Właśnie nie mogę
- Ta... jesteś swoim własnym szefem ! - prychnęłam
- Muszę zostać i koniec
- Co ja powiem Liamowi i Sam ?
- Przeproś ich ode mnie
- Czy praca zawsze musi być u ciebie na pierwszym miejscu ?!
- Mandy nie przesadzaj.
- Ja przesadzam ? Jesteś pracoholikiem i to się leczy ! - krzyknęłam i rozłączyłam się. Świetnie ! Tak bardzo liczyłam na to, że Jack przyjedzie, że odciągnie mnie od Zayna, a ten sam wpycha mnie w jego ramiona ! Nie wiem, ile będę w stanie się bronić.....
Wyłączyłam telefon i zeszłam na dół, licząc, że zobaczę tam Sam. Miałam szczęście, przyjaciółka właśnie robiła kolację. Nie musiałam nic mówić, bo ona od razu wiedziała,co się stało.
- Skarbie nie ma czym się przejmować - przytuliła mnie wycierając wcześniej dłonie ścierką
- Łatwo ci mówić, Sam
- Pokłóciłaś się z Jackiem ?
- Było słychać ?
- Nawet nie tak bardzo, ale widzę, że coś się stało.
- Jack do nas nie dołączy, kazał was bardzo przeprosić, ale jest zawalony pracą - powiedziałam na jednym wydechu.
- Pracą ? Przecież to jego klinika
- Też mu to mówiłam, ale on jest najwyraźniej od niej uzależniony
- To kiepsko, nie będziesz miała towarzysza do tańca
- Nie to jest najważniejsze, tylko to, że mnie zawiódł. Obiecał, a nie przyjedzie.
- No trudno, nie martw się, będzie multum naszych znajomych, nie potrzebujesz go.
- To wasze święto, wy jesteście najważniejsi, mną się nie przejmuj. - powiedziałam biorąc marchewkę do ręki
- Nic się nie zmieniłaś - zaśmiała się widząc, jak niczym królik pochłaniam warzywo
- No co ? - powiedziałam prawie się krztusząc, co rozbawiło ją jeszcze bardziej
- Mama nie uczyła, że nie mówi się z pełnymi ustami ? - zaśmiała się,na co przewróciłam oczami
- Gadanie, to, co może ci pomogę ?
- Już prawie wszystko gotowe, Mandy ?
- Co ?
- Booo Zayn też będzie na kolacji, Liam go zaprosił - powiedziała przepraszająco
- Wobec tego bardzo dziękuję, nie jestem głodna - podniosłam się z krzesła, ale Sam chwyciła mnie za rękaw
- Nie przesadzaj no, zachowujesz się jak rozwydrzony bachor, to tylko zwykły posiłek, nic nieznaczący, wyluzuj
- Nie jestem głodna
- Najadłaś się marchewką ? - ironizowała
- Tak, właśnie tak, dzięki - wyrwałam rękę z uścisku i zmierzałam w kierunku schodów, kiedy drzwi frontowe się otworzyły, a w ich progu stał Zayn.
Houston mamy problem.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie kochani ! :D
Jak tam minął wam tydzień ? :D
Mi tradycyjnie już bardzo pracowicie xD
Masa nauki, wypracowania i naprawdę jest coraz ciężej hahaha human to jednak nie taka prosta sprawa, jak twierdzą niektórzy.... Noo ale ja jestem w swoim żywiole heheh :D
Dobra wiadomość jest taka, że .... :
- Mam już 3/4 Nialla i jego oficjalne zakończenie datowane będzie na 16 października ( obiecuję :D )
- noo i 14 mam wolne i zamierzam poświęcić cały dzień imaginom, więc postaram się nadrobić Lou i dalsze części Zayna
To tyle...
Czekam na wasze opinie, Miśki
:***
- Jak się czujesz ? - do mojej sypialni wszedł zatroskany Liam i przyglądał mi się uważnie
- Wszystko ok - odpowiedziałam nie spoglądając na niego.
- Na pewno ?
- Mhm, Sam jest w drugim pokoju i jest na pewno w gorszym stanie - pociągnęłam nosem, co niestety mnie zdradziło i Liam wyciągnął z tego słuszne wnioski.
- Czemu płaczesz ?
- Nie płaczę, tylko.... przeziębiłam się
- Jasne, jasne - usiadł na skraju łóżka i lustrował mnie uważnie
- Czy tylko moje życie jest tak popieprzone !? - zmieniłam pozycję i usiadłam tuż obok niego zakrywając twarz w dłoniach.
- Mandy wiesz dobrze, co o tym sądzę
- Tak, bo dla was, facetów sprawa jest aż tak oczywista, tak ?! Zdradzić, udawać niewiniątko i robić z siebie ofiarę losu! Tylko to potraficie ! - krzyknęłam, a Liam spojrzał na mnie zdumiony.
- Nie warto,Mandy, szkoda twoich wystarczająco już potarganych nerwów. Na mnie nie musisz krzyczeć - odparł ze stoickim spokojem.
- Przepraszam... Ja już nawet nie wiem sama, co mówię...
- I czego pragnę - dokończył za mnie zdanie, kładąc dłoń na moim ramieniu
- Liam kocham Jacka - odpowiedziałam na tyle stanowczo, że aż samą siebie tym zadziwiłam
- Wobec tego dlaczego spędziłaś noc u Zayna ?
- Do niczego między nami nie doszło, a po za tym jakbym była trzeźwa, to w życiu bym tam nie poszła!
- Ludzie pijani często robią, to na co trzeźwi mają ochotę, ale nie mają na to odwagi.
- Przyszedłeś mi tu filozofować ?! Ja wiem, co czuję !
- A mi się właśnie wydaje. że nie wiesz, albo inaczej : wiesz, tylko nie chcesz się do tego przyznać.
- On mnie zranił Liam i to wszystko zniszczyło.
- Wiesz co.... mężczyzna, który naprawdę kocha nigdy nie pozwoli odejść kobiecie, nieważne co się stanie, zawsze będzie gdzieś blisko.
- Ale co to zmienia ?
- Tak, bo Zayn był dla ciebie ważny i taki pozostał . Nie zaprzeczaj ! Nieważne, ile bólu przyniesie, jaką wyrządzi krzywdę, ty i tak go kochasz ! I gwarantuję ci, że jesteś w stanie zrobić dla niego wszystko!
- Nie masz racji!
- Coś słabo się bronisz, Mandy! Brakuje ci argumentów. - powiedział spokojnie
- Muszę żyć bez niego !
- Nie musisz
- Muszę ! Liam to mnie wszystko niszczy, nie widzisz tego ? On mnie niszczy !
- Ale on cię kocha
- Powtarzacie ten jeden niezmienny argument "on cię kocha ". I co z tego?! Kocham wtedy, jak uprawiał seks z inną ? Kochał?! Czy ja do cholery jasnej mam napisane na czole " c'mon, zabaw się moimi uczuciami, zostaw mnie, nie przejmuj się, jakoś sobie poradzę" ?! Mam ?! - poczułam jak złość wypływa z mojego wnętrza strumieniami. Liam zamknął mnie szczelnie w objęciach i starał się mnie uspokoić. Wypłakiwałam mu się w koszulę, a on czekał cierpliwie, aż wyleję wszystkie łzy bezradności, które nie miały końca.
- Ty też go kochasz - szepnął uspakajając mnie najlepiej jak potrafił
- Kocham, i co z tego ? - wytarłam rękawem mokre policzki i odsunęłam się od Liama, który swoją drogą stał się dla mnie naprawdę bliskim przyjacielem.
- To dlaczego nie chcesz spróbować jeszcze raz ?
- Ja mam w końcu poukładane życie, Liam. Spokój, dom, związek. Wszystko jest stabilne, jasne, bez niespodzianek. Jack sprawił, że moje życie nabrało sensu, koloru, po prostu, że chciało mi się żyć. Krzywdząc go skrzywdzę sama siebie. Zależy mi na nim, to taki dobry, uroczy i ciepły człowiek pełen empatii i subtelności. Czuję się przy nim bezpiecznie... odnalazłam przy nim spokój, Liam. Między nami rodzi się uczucie, a ja jestem szczęśliwa u jego boku. Problem w tym, że Zayn pojawił się znowu w moim życiu w najmniej odpowiednim momencie i nie radzę sobie z tym. Mam mętlik w głowie i nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć. Moje wewnętrzne ja twierdzi, że powinnam wracać do NY, do Jacka i zapomnieć....
- Ale serce mówi co innego, prawda ? - spojrzał na mnie wyczekująco
- Serce podzielone jest na pół. A to najgorsze uczucie z możliwych.
- Mandy ja myślę, że ty doskonale wiesz, co robić, tylko potrzebujesz kopa do działania, wobec tego, ja ci go dam. Skoro Jack jest tak wspaniały, jak twierdzisz, z pewnością znajdzie kobietę, która da mu nawet więcej szczęścia niż ty. Mandy nie bierzesz pod uwagę tego, że on może czuć, że ty nie do końca odwzajemniasz jego uczucia, on może wiedzieć, że ty masz w swoim sercu zupełnie kogoś innego. Zranisz go wtedy jeszcze bardziej. Co do Zayna.... kurde Mandy byliście taką zgraną parą, zawsze się wspieraliście, byliście nierozłączni. Boże jak ja wam wtedy zazdrościłem tego uczucia. Wystarczyło, że weszliście gdzieś razem, a już robiła się taka ciepła, przyjemna atmosfera. Nie szczędziliście sobie czułości, czułych słówek, nawet w miejscach publicznych - uśmiechnął się znacząco, na co ja lekko zawstydzona spuściłam wzrok. - Mandy wróć do niego i żyj w końcu normalnie.
- Nie, Liam. - spojrzałam na wyświetlacz telefonu. - Muszę oddzwonić - zerwałam się jak oparzona, kiedy zobaczyłam ilość nieodebranych połączeń od Jacka.
- Dokończymy tę rozmowę - pogroził mi palcem i wyszedł z mojej sypialni. Od razu wystukałam numer Jacka. Odebrał po kilku sekundach.
- No w końcu Mandy - usłyszałam jego zniekształcony głos
- Przepraszam cię, nie słyszałam, jak dzwoniłeś
- Ale nawet za 10 razem ?
- Miałam ustawione wibracje. Jak tam w NY ? - szybko zmieniłam temat chcąc uniknąć bezsensownego tłumaczenia się
- Tak jakoś nudno i smutno bez ciebie. Tęsknię - te słowa wprowadziły mnie w jeszcze większy dół. Czy ja go stale oszukuję i krzywdzę, podczas, gdy on kocha mnie naprawdę mocno ? Boże co ja robię ze swoim życiem....
- Ja też, skarbie. Już nie mogę się doczekać Twojego przyjazdu.
- No właśnie, Mandy mój przyjazd.... - miałam przeczucie, że nie chcę wiedzieć, w jakim celu tak się do mnie dziś dobijał
- Nie Jack, nawet nie chcę tego słyszeć! Obiecałeś!
- Kochanie, nie wyrobię się, przykro mi
- Co ? Jak tak możesz!
- Mandy nie uda mi się
- Ale możesz wziąć sobie wolne!
- Właśnie nie mogę
- Ta... jesteś swoim własnym szefem ! - prychnęłam
- Muszę zostać i koniec
- Co ja powiem Liamowi i Sam ?
- Przeproś ich ode mnie
- Czy praca zawsze musi być u ciebie na pierwszym miejscu ?!
- Mandy nie przesadzaj.
- Ja przesadzam ? Jesteś pracoholikiem i to się leczy ! - krzyknęłam i rozłączyłam się. Świetnie ! Tak bardzo liczyłam na to, że Jack przyjedzie, że odciągnie mnie od Zayna, a ten sam wpycha mnie w jego ramiona ! Nie wiem, ile będę w stanie się bronić.....
Wyłączyłam telefon i zeszłam na dół, licząc, że zobaczę tam Sam. Miałam szczęście, przyjaciółka właśnie robiła kolację. Nie musiałam nic mówić, bo ona od razu wiedziała,co się stało.
- Skarbie nie ma czym się przejmować - przytuliła mnie wycierając wcześniej dłonie ścierką
- Łatwo ci mówić, Sam
- Pokłóciłaś się z Jackiem ?
- Było słychać ?
- Nawet nie tak bardzo, ale widzę, że coś się stało.
- Jack do nas nie dołączy, kazał was bardzo przeprosić, ale jest zawalony pracą - powiedziałam na jednym wydechu.
- Pracą ? Przecież to jego klinika
- Też mu to mówiłam, ale on jest najwyraźniej od niej uzależniony
- To kiepsko, nie będziesz miała towarzysza do tańca
- Nie to jest najważniejsze, tylko to, że mnie zawiódł. Obiecał, a nie przyjedzie.
- No trudno, nie martw się, będzie multum naszych znajomych, nie potrzebujesz go.
- To wasze święto, wy jesteście najważniejsi, mną się nie przejmuj. - powiedziałam biorąc marchewkę do ręki
- Nic się nie zmieniłaś - zaśmiała się widząc, jak niczym królik pochłaniam warzywo
- No co ? - powiedziałam prawie się krztusząc, co rozbawiło ją jeszcze bardziej
- Mama nie uczyła, że nie mówi się z pełnymi ustami ? - zaśmiała się,na co przewróciłam oczami
- Gadanie, to, co może ci pomogę ?
- Już prawie wszystko gotowe, Mandy ?
- Co ?
- Booo Zayn też będzie na kolacji, Liam go zaprosił - powiedziała przepraszająco
- Wobec tego bardzo dziękuję, nie jestem głodna - podniosłam się z krzesła, ale Sam chwyciła mnie za rękaw
- Nie przesadzaj no, zachowujesz się jak rozwydrzony bachor, to tylko zwykły posiłek, nic nieznaczący, wyluzuj
- Nie jestem głodna
- Najadłaś się marchewką ? - ironizowała
- Tak, właśnie tak, dzięki - wyrwałam rękę z uścisku i zmierzałam w kierunku schodów, kiedy drzwi frontowe się otworzyły, a w ich progu stał Zayn.
Houston mamy problem.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie kochani ! :D
Jak tam minął wam tydzień ? :D
Mi tradycyjnie już bardzo pracowicie xD
Masa nauki, wypracowania i naprawdę jest coraz ciężej hahaha human to jednak nie taka prosta sprawa, jak twierdzą niektórzy.... Noo ale ja jestem w swoim żywiole heheh :D
Dobra wiadomość jest taka, że .... :
- Mam już 3/4 Nialla i jego oficjalne zakończenie datowane będzie na 16 października ( obiecuję :D )
- noo i 14 mam wolne i zamierzam poświęcić cały dzień imaginom, więc postaram się nadrobić Lou i dalsze części Zayna
To tyle...
Czekam na wasze opinie, Miśki
:***
piątek, 2 października 2015
Imagin Zayn cz.22
- Zayn nie możesz o mnie myśleć... My nie będziemy już razem... Nie chcę, żebyś przeze mnie był w jakikolwiek sposób nieszczęśliwy. Zasługujesz na miłość.
- Mandy dlaczego nie mogliśmy wtedy spróbować ?
- Bo za bardzo mnie zraniłeś i nie ufam ci... zbyt wiele się wydarzyło. Po prostu...
- Jesteś z nim szczęśliwa ?
- Oczywiście
- Bardziej niż byłaś ze mną ? - zapadła głucha cisza.... Mandy nie bardzo wiedziała, co ma na to odpowiedzieć, a ja w duchu cieszyłem się,że nie potwierdziła tego od razu
- Zayn spędziłam z tobą wiele pięknych chwil, których nie zapomnę, ale teraz również jestem bardzo szczęśliwa. Jack jest w stanie zrobić dla mnie wszystko, ufam mu i wiem, że nie byłby mnie w stanie oszukać. Dobrze wiesz, że po tym wszystkim mnie również było ciężko... wyobrażałam sobie nas, jak mieszkamy wspólnie w domu, wychowujemy dzieci i ciągle trwająca sielanka... ale nasze drogi się rozeszły. Tak w życiu bywa, a taki facet jak ty z pewnością nie narzeka na brak adoratorek
- Problem tkwi w tym, że ja nie jestem w stanie na nie spojrzeć.
- To dlaczego jak byliśmy razem zdradziłeś mnie z tą blondyną ?
- Jedna noc, która spieprzyła całe moje życie. Mandy co ja mam ci powiedzieć ? Nie wiem, naprawdę nie mam pojęcia, co mi strzeliło do łba, że cię wtedy zdradziłem. Jestem draniem, nie musisz mi tego mówić, ale spójrz na mnie i powiedz, czy choć trochę przypominam ci tamtego Zayna... jeszcze sprzed naszego związku? Zayna, który udawał casanovę, wyrywał laski, miał o sobie wysokie mniemanie, traktował wszystkich z góry, był nieobliczalny i zbyt pewny siebie z wielkim nadętym ego i pewnym siebie uśmieszkiem... Zostało coś jeszcze z niego?
- Nie... -szepnęła
- To ty mnie zmieniłaś i ja dalej pragnę się zmieniać dla ciebie... Ja wiem, że kiedyś mnie kochałaś i ciągle żyję nadzieją, że nadal mnie kochasz. Jack jest pewnie cudownym facetem i zgadzam się z tobą, że na pewno cię nie zrani. Nie byłby taki głupi jak ja... ale jeśli dałabyś nam jeszcze jedną szansę, to... ja nie pozwolę sobie na to, żebyś przeze mnie płakała, Mandy. - spojrzałem na nią uważnie, z jej twarzy mogłem wyczytać niepewność i rozdarcie.
- Może kiedyś mielibyśmy jakąś szansę, ale teraz... - wyciągnęła dłoń przed siebie, pokazując mi wielki pierścionek na jej serdecznym palcu - planujemy się pobrać w przyszłym roku. - dodała, a ja myślałem, że umrę.Dosłownie. Moje serce stanęło w miejscu, oddech się łamał. To tylko straszny sen.. niech mnie ktoś z niego obudzi, błagam! - Znajdziesz jeszcze tę jedyną, Zayn - poklepała mnie po ramieniu i odeszła do domu.
- Ty jesteś tą jedyną - szepnąłem za nią, ale ona nie słyszała już moich słów. Chyba nigdy nie wybaczę sobie tego, że pozwoliłem jej odejść. Sam wepchnąłem ją w ramiona innego... gdybym wtedy jej nie zdradził już od dawna bylibyśmy małżeństwem z gromadką dzieci, które tak zawsze pragnęła mieć. Ta perspektywa jest niestety ulotna niczym jej miłość do mnie... Stale nasuwa mi się pytanie czy ona naprawdę mnie kochała ? Czy to ja po prostu wymazałem z niech uczucie do mnie... Nie mam pojęcia.... Kolejny zakręt w moim życiu. Kolejne niełatwe pytania... Mój scenariusz jednak nie przewiduje happy endu, a przecież jeszcze tyle przed nami....
*Perspektywa Mandy*
Gdy tylko go ujrzałam poczułam ucisk w moim żołądku. Wyglądał inaczej... przede mną stał człowiek, który zawsze pewnie patrzył prosto w moje oczy a dziś jego wzrok był pełen smutku, żalu, tęsknoty i skruchy. Nie poznałam go.... To nie jest ten sam Zayn... czy ja go tak zniszczyłam? Może faktycznie nieco przegięłam ... Może nie tylko on mnie zranił, ale ja jego również... Czy jestem aż tak złym człowiekiem ? Prawdę mówiąc od pamiętnej zdrady myślałam tylko o swoim cierpieniu, skupiłam się na sobie i swoich uczuciach nie zwracając uwagi na to, że Zaynowi też jest ciężko, że żałuje, że również cierpi... Wtedy to wszystko do mnie wróciło:
- Nieprzespane, zapłakane noce
- Nienawiść do całego świata
-Tęsknota za nim i za wszystkim co z nim związane
- Miłość zadająca coraz większy ból
- Żal i pustka
- Samotność i brak chęci do życia.
- Lęk przed przyszłością
- Myśli depresyjne
- Myśli krążące tylko wokół jego.
- Wspomnienia ciągnące się za mną i zadające kolejną dawkę cierpienia
- Brak sił na nowe życie
- Zagubienie sensu życia
- Próba zapomnienia o NAS....
To wszystko towarzyszyło mi przez długie lata mojego życia, ale nie pomyślałam, że Zayn również czuł to,co ja i zapewne dalej czuje.... Mi udało się ułożyć swoje życie na nowo i zapomnieć o tych wszystkich cierpieniach... A Zayn - on nadal żyje przeszłością, ma nadzieję, że mu wybaczę i nie traci jej mimo tylu lat. Wówczas dotarło do mnie jak wiele się zmieniło i zaczęłam zadawać sobie pytanie kim tak naprawdę jest dla mnie Jack ? Czy jest moją prawdziwą miłością czy lekiem na całe zło i pocieszeniem... Kocham go, a przynajmniej tak mi się wydawało, ale kiedy zobaczyłam Zayna... jego oczy, tęskne spojrzenie to wszystko powoli zaczęło do mnie wracać. Tyle czasu nie było go w moim życiu, ale teraz na nowo się w nim pojawił... Nie wiem, co będzie dalej.
Weszłam do domu szybkim krokiem i ignorując ciekawe spojrzenie Sam udałam się do toalety. Chciałam pobyć chociaż przez chwilę sama i otrząsnąć się z tego amoku, który był dla mnie jak chory sen. Mandy dlaczego do cholery, ty w ogóle myślisz teraz o nim ?! Masz już narzeczonego, który nigdy cię nie zdradzi,a Zayn zrobił to raz i zrobi to ponownie - odezwała się moja podświadomość, która zaczęła się kłócić z drugą częścią mnie mówiącą , że przecież żałuje, że nie może mnie już więcej skrzywdzić, nie będzie w stanie...
Wewnętrzna kłótnia sama ze sobą trwała chyba dość długo, bo nagle usłyszałam zatroskany głos przyjaciółki.
- Mandy dobrze się czujesz ?
- Yyy tak, tak, już wychodzę, Sam
- Siedzisz tu chyba z godzinę, na pewno wszystko ok ?
- Trochę mi niedobrze - wymyśliłam na poczekaniu
- Chcesz jakieś prochy ?
- Nie, nie trzeba, już wychodzę - umyłam szybko twarz, na której widniały ślady łez i zmazałam makijaż, włosy spięłam w niechlujnego koka i wyszłam z toalety udając, że faktycznie nie najlepiej się czuję.
- Już lepiej ?
- Tak, tylko... pozwolisz, że się położę ?
- Pewnie, jakby coś się działo, to wołaj - przytuliła mnie, a potem lekko pociągnęła nosem. - Jack ma aż tak intensywne perfumy, że czuje je na tobie do teraz ? - zapytała podejrzliwie z dziwnym uśmiechem. - Czy po prostu ukradłaś mu fiolkę i się nią psikasz, bo ci go brakuje ? - wybuchnęła śmiechem, a ja nie wiedziałam, co mam powiedzieć... To nie były perfumy Jacka... ehh cholera jasna noo ona nie może się dowiedzieć o tym, że Zayn tu był.
- Yy no wiesz.. tak bardzo tęsknię za moim misiem, że... - stwierdziłam, że zrobię z siebie typową głupio zakochaną małolatę - wzięłam mu z kosmetyczki... - udawałam zawstydzoną, co chyba mi się udało, bo Sam wybuchnęła śmiechem
-Do czego to doszło, by dziewczyny kradły swoim facetom perfumy, gdy są daleko - pokręciła głową z politowaniem
- Cóż zrobić... miłość - uśmiechnęłam się i weszłam do swojej tymczasowej sypialni. Rzuciłam się na łóżko i ponownie zaczęłam myśleć o swoim życiu. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam
Jako najlepsza przyjaciółka Sam musiałam, jak to na świadkową przystało załatwić jej niezapomniany wieczór panieński. Do ślubu został niecały tydzień, dlatego stwierdziłam, że impreza będzie właśnie dziś. Ona oczywiście niczego się nie spodziewała i tak miało pozostać do końca. Obdzwoniłam wszystkie nasze znajome, wynajęłam klub i DJ'a, miała to być niezapomniana noc. Sam powinna się wyszaleć ten ostatni raz, zanim wejdzie w fazę pieluch, obwisłych piersi i płaczących dzieci. Liam wiedział oczywiście o moich planach. On sam też planował wyjść dziś na miasto, ale ja wiedziałam, że i jemu kumple zafundują niekonwencjonalną imprezę, której z pewnością nie zapomni do końca życia. Żyje się w końcu tylko raz.
- Sam! - weszłam do sypialni przyjaciółki, jak to miałam w zwyczaju bez pukania i wyszczerzyłam się do niej szeroko
- Co jest ? - posłała mi ciekawe spojrzenie
- Ruszaj tyłek, za pół godziny wychodzimy
- Ale dokąd ?
- Niespodzianka, ale ubierz coś sexi - zaśmiałam się i już chciałam wychodzić, ale przyjaciółka zabarykadowała mi drzwi.
- Co znowu wykombinowałaś ?
- Nic nic....
- Mówiłam Ci Mandy, że nie potrzebuję żadnych imprez, wystarczy, że przyjechałaś do mnie wcześniej.
- No wiem, ale ja jestem uparta... Także masz pół godziny zołzo - pokazałam jej język, na co ona przewróciła oczami. - Też cię kocham
- Czekaj, czekaj... skoro tak, to ty też zakładasz coś sexi! - zażądała
- Nie ma sprawy, ale pod jednym warunkiem...
- Jakim ? - pociągnęłam ją w stronę swojej sypialni
- Ubierzesz tę kieckę - powiedziałam rzucając w nią krótką krwistoczerwoną sukienką
- Zwariowałaś
- Jak bawić się to bawić - zaśmiałam się
- Ona więcej odkrywa niż zakrywa -jęknęła
- Akurat ty nie masz się czego wstydzić, ubieraj!
- Ale ty masz ubrać podobną!
- To nie moja impreza... - wzruszyłam ramionami
- Ale ja sama nie pójdę tak kuso ubrana.
- Ehh no dobrze. - zrezygnowałam. Co prawda nie był to mój wieczorek panieński, ale kto powiedział, że i ja nie mogę się zabawić ?
- Super! - pisnęła i pobiegła do pokoju się przebrać.
Impreza trwała w najlepsze. I byłam naprawdę z siebie dumna. Idzie dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam. Pogaduchy, zabawne prezenty, drinki, dobra muzyka, śmiechy, wróżby , gadanie i porównywanie facetów, dzikie tańce. Generalnie czadowa impreza. Niestety przesadziłyśmy trochę z alkoholem i byłyśmy już totalnie pijane zanim wybiła północ
- No Mandy.... - Sam usiadła niezgrabnie przy mnie obejmując mnie ramieniem. - Powiedz miiiiii cco takkk nnnnaprawdę czzujesz do Zayna.. - pisnęła i wybuchła śmiechem. - Wiesz, co ja sądzę ? A nie wiesz, co sądzę, to ja ci zaraz powiem, co sądzę - tak.... Sam była zdecydowanie najmniej trzeźwa z całego towarzystwa. - Sądzę, że ty go nadal kochasz.... iiiiii tylko ucciekasz przed nim do tego, jak mu taaaaam Jacka ? Tak, Jacka. Naprawdę mała... zachichotała, a ja przewróciłam oczami. - No Mandy co ma Jack, czego nie ma nasz pan boski Malik ?
Mimo tego,że alkohol płynął w moich żyłach postanowiłam przemilczeć to pytanie. - Mandy!
- Co ?-zapytałam udając, że nie wiem, o co chodzi.
- Zayn Boski Malik vs Jack sexi Hope. Dziewczyny mamy kolejny temat ! - zachichotała Sam sięgając po kolejnego drinka
- Już chyba wystarczy - powiedziałam wyrywając jej z ręki szklankę
- Ojj Mandy nie bądź taka.... raz się żyje ! - wyrwała mi z powrotem drinka i upiła duży łyk. - No drogie Panie. Zayn czy Jack ? - powtórzyła pytanie, a ja sięgnęłam po kolejnego drinka, chcąc wymigać się od jakiejkolwiek odpowiedzi na temat mojego życia miłosnego.
Po dwóch godzinach Sam w końcu skończyła temat Zayna i zaczęłyśmy tańczyć. Byłam już mocno pijana, dlatego bardzo łatwo byłoby robić z siebie pośmiewisko razem z resztą dziewczyn. Wyglądałyśmy co najmniej głupio odstawiając to "coś" , co akurat my nazwałyśmy tańcem. Pech chciał, że do klubu właśnie w momencie naszych tańców wszedł Liam z... jak pech to pech ze swoim najlepszym kumplem Zaynem. Po prostu świetnie, Mandy! - odezwała się do mnie moja podświadomość, ale byłam zbyt pijana, by cokolwiek z tym zrobić.
- Noo to się dziewczynki zabawiły - rzucił Liam spoglądając na swoją narzeczoną, która flirtowała w najlepsze z DJ'em popijając kolejnego kolorowego drinka.
- Ojj daj spokój, Liam - próbowałam stanąć w obronie przyjaciółki - a tak, właściwie, to co wy tu robicie ? To jest zamknięta impreza!
- Mandy zawsze miałaś słabą głowę, ale teraz, to już chyba troszkę przesadziłaś - powiedział Zayn
- Wiesz... wiele się zmmmieniło przez te kilka lat... A tak w ogóle to czemu się wam tłumaczę ? Dorosła jestem ! - krzyknęłam, zostawiłam ich na środku sali i dołączyłam z powrotem do dziewczyn. Ukradkiem widziałam wymianę spojrzeń chłopców i ich krótką rozmowę. Odwróciłam się do nich tyłem bawiąc się w najlepsze. Wypiłam kolejnego drinka, bo bardzo mnie zdenerwowali i znowu wirowałam po parkiecie. W pewnym momencie poczułam czyjeś dłonie na swoich biodrach i napływające fale gorąca z towarzyszącymi im dreszczami.
- Powinnaś już wracać do domu - szepnął mi do ucha, a ja odwróciłam się do niego przodem i owinęłam swoje ręce wokół jego szyi
- Kiedy ja się bardzo dobrze bawię, Zayn - powiedziałam robiąc niewinną minkę
- Właśnie widzę - zmierzył mnie spojrzeniem od góry do dołu przygryzając przy tym swoją dolną wargę - Nawet teraz musisz to robić ? - zapytał przyciągając mnie bliżej do siebie
- Niby co ? - odepchnęłam się lekko i spojrzałam na jego twarz
- Musisz być tak cholernie pociągająca - podszedł bliżej, a mnie owionął intensywny zapach jego perfum
- Dobre se - odeszłam krok od niego, ale on znowu się przybliżył. Powtarzając swoją czynność kilka razy w końcu zetknęłam się z powierzchnią chłodnej ściany. Spojrzałam na niego po raz kolejny. Jego czarne włosy były perfekcyjnie ułożone, a czekoladowe oczy lustrowały całą moją postać. Czekałam w napięciu na rozwój wydarzeń. Zayn jednak tylko podszedł do mnie i pociągając mnie za rękę zmusił do tego, abym poszła za nim . Wyszliśmy na zewnątrz , a ja napawałam się świeżym powietrzem. Zayn posłał mi rozbawione spojrzenie, widząc jak potykam się o własne nogi. W końcu zatrzymał się, a jego dłoń obwiązała mnie w talii powodując przyjemne mrowienie na moim ciele.
Dotarliśmy do jakiegoś auta, które jak się okazało należało do Zayna, otworzył go, a ja usiadłam na wygodnym siedzeniu. Zayn z kolei usiadł na masce samochodu i odpalił papierosa. Zawsze mnie to u niego denerwowało, ale chcąc nie chcąc musiałam przyznać, że wyglądał z tym draństwem w ręku naprawdę seksownie. Pospiesznie wyszłam z auta i usiadłam niezgrabnie tuż obok niego. Wyrwałam mu z dłoni papierosa i kompletnie ignorując jego zdziwioną minę zaciągnęłam się. Zayn uśmiechnął się pod nosem.
- Powiedz mi dlaczego nie możemy spróbować.... - spojrzał prosto w moje oczy,a ja spuściłam wzrok.
- Wiesz Zayn jaka jest między nami różnica ?- zrobiłam przerwę aby znowu się zaciągnać, po czym oddałam mu jego własność. - Ja byłam dla ciebie jedną z wielu, a ty byłeś dla mnie wszystkim, tym jedynym na całe życie. Ty podchodziłeś do naszego związku z mottem " jak się nie uda, to trudno. Nie ta, to inna... " Ja " tylko on, żaden inny " . Ja byłam dla ciebie nikim, a ty byłeś dla mnie wszystkim. - zamknęłam oczy i pozwoliłam łzą płynąć po moich policzkach. - tym właśnie się różniliśmy i różnimy do teraz. - zeskoczyłam z maski samochodu starając się uspokoić. Promile w moim organizmie nagle zniknęły, a ja poczułam ponownie pustkę i żal. Dlaczego mu to powiedziałam ? Nie wiem, może za długo tłumiłam w sobie tę prawdę.
- To nie tak, Mandy - usłyszałam za sobą jego głos. Ale mnie to już nie obchodziło. Szłam przed siebie, ignorując fakt, że było zupełnie ciemno. - Mandy! - dogonił mnie i stanął naprzeciw
- Zostaw mnie
- Kocham cię i zawsze tak było! To wcale nie tak, jak ty sobie wmawiasz. Mandy błagam cię, ja zrobię wszystko, tylko wróć. - usłyszałam jak głos mu drży, a w świetle księżyca dostrzegłam jego mokre policzki. On płakał... w sumie to razem płakaliśmy. Może było to nam potrzebne...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka!
Rany, ale miałam ciężki tydzień, jak tak dalej pójdzie to nie wiem,jak będzie wyglądała moja praca nad blogiem -.- Jednak liceum to nie taka łatwa sprawa :// . Na razie mam kilka wersji roboczych Zayna i dlatego znowu go dodaję ;) Prawda jest taka, że nie mam kiedy pisać nowych części :( Ale nie zostawię was, bo za bardzo kocham pisać,żeby to zostawić na rzecz lo, także postaram się dodawać wg umowy.
Pozdrawiam was skarby ! ;****
Subskrybuj:
Posty (Atom)